• Nie Znaleziono Wyników

M S . Warszawa, d. 22 Lutego 1891 r. T o m X .

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "M S . Warszawa, d. 22 Lutego 1891 r. T o m X ."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M S . Warszawa, d. 22 Lutego 1891 r. T o m X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".

W W a rs za w ie : ro c zn ie rs. 8

Z p rze s y łk a p o c zto w ą :

k w a rta ln ie ro c z n ie p ó łro czn ie

2 105

P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św iata i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z ag ran icą .

K om itet Redakcyjny W s zech św iata stanow ią panowie:

A leksandrow icz J ., D eik e K ., D ickstoin S., H oyer H ., Ju rk iew icz K ., K w ietn iew sk i W ł„ K ram sztyk 8 .,

N atan son J., P rauss St. i W róblew ski W .

„ W sz e c h ś w ia t11 p rz y jm u je o g ło sz e n ia , k tó r y c h tr e ść m a j a k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a ch : Z a 1 w ie r s z z w y k łe g o d r u k u w sz p a lc ie alb o je g o m ie js c e p o b ie r a s ię za p ie r w s z y r a z k o p . 7'/i>

za sz e ś ć n a s tę p n y c h r a z y k op . 6, za d a lsz e k o p . 5.

A .d re s IRed-ałscyl: Klrsiteo-^rslsie-^rzed.ra.ieście, 3STr 66.

z m a r z l in a ;-

B udow a projektow anej kolei syberyjskiej n ap o tk a na znacznych przestrzeniach czyn­

nik, którego koleje pasu um iarkow anego dotąd nie napotykały, a z którym wypadnie liczyć się inżynierom . C zynnikiem tym są pokłady wiecznie zam arzłego g runtu, no­

szące w S yberyi nazw ę „m ierzłoty”. Istn ie­

nie pokładów zm arzliny znane je s t odda- w na 2), wszakże powstawanie ich, roskład i zależność od w arunków klim atycznych nie we wszystkich szczegółach są należycie wyjaśnione.

R oskład cieplika we w nętrzu ziemi pod­

*) N a o zn aczen ie zaw sze z a m a rz n ię ty c h p o k ła ­ dów g r u n tu n a zw y p o lsk iej n ie p o siad am y , dla u n ik n ię c ia c ią g ły c h o m ów ień p ro p o n u je m y pow yż­

szy w y ra z.

2) P ie rw sz y G m elin , w połow ie p rzeszłeg o w ie­

ku, p o d a ł t e n fa k t do w iad o m o ści u c z o n y c h , L eo ­ po ld von B u ch o d rz u c a ł m o żn o ść istn ie n ia z m a r­

zlin y , a ró w n ie ż i H a n s te e n p rz ec zy ł faktow i, w c h w ili k ie d y E r m a n p o tw ie rd z ił go podczas sw ej p o d ró ży po S y b e ry i (1832 r.).

lega'pew nym praw om , po większej części dziś ju ż znanym. Jeżeli umieścimy w głę­

bi ziemi szereg term om etrów n a rozm ai­

tych głębokościach, dostrzeżem y, że p rz e­

bieg zm ian tem p eratu ry na różnych głębo­

kościach będzie się różnił. T erm om etr na głębokości kilkocalowej będzie podlegał zm ianom , zgodnym ze zmianami term om e­

tru umieszczonego w pow ietrzu, z tą róż­

nicą, że dzienne zm iany tem peratury będą cokolwiek m niejsze, a chwile maximum i minimum będą przypadały cokolw iek póź­

niej niż dla term om etru umieszczonego nad pow ierzchnią ziemi. T aki przebieg zmian dziennych wskazuje zależność ich od ogrze­

wającej siły słońca i ciepłoty atmosfery.

Im głębiej zapuszczam y term om etr, tem zmiany dzienne tem peratory pow ietrza oka­

zują w pływ coraz m niejszy, wreszcie do­

strzegam y tylko w pływ pór roku. Na pe­

wnej nakoniec głębokości ustaje naw et wpływ pór roku i term om etr w skazuje tem ­ p eratu rę stałą. T ak w głębokich piw ni­

cach obserw atoryjum paryskiego wysokość term om etru pozostaje bez zm iany od dw u wieków.

W arstw ę ziemi, w której daje się odczu­

wać w pływ pór roku, możemy nazw ać w a r­

(2)

114 W SZECH ŚW IAT. N r 8.

stw ą aktyw ną, grubość jć j dla E u ro p y śro d ­ kow ej wynosi mni^j więcej 24 m, co zresztą zależy od przew odnictw a cieplikow ego po ­ k ładów , szaty roślinnej latem i śnieżnej zi­

m ą i od różnic tem p eratu ry p ó r ro k u danój miejscowości. Im różnice te będą zn acz­

niejsze, tem głębiej leży p u n k t tem p eratu ry stałej. W okolicach podrów nikow ycb, np.

w K olum bii i E kw adorze, gdzie różnica pór roku je s t bardzo m ała, p u n k t ten leży już na głębokości 50 — 60 cm; toż samo ma m iej­

sce dla okolic, posiadających łagodny klim at m orski, w N. B retan ii znajdujem y stałą tem peraturę n a głębokości 3 —5 m. W m ia­

rę w zrostu różnic pom iędzy latem i zimą, położenie tego p u n k tu obniża się. W k ra ­ jach jednakże podbiegunow ych znow u się zm niejsza (w Ja k u c k u 15 m), co zapewne je s t w zw iązku z krótkością lata.

Poniew aż przewodnictwo cieplikowe g ru n ­ tu je s t słabe, bieg roczny zm ian term om e- trycznych w g łęb i znacznie się opóźnia w porów naniu z przebiegiem zm ian tem pe­

ra tu r y w atm osferze. W B rukseli m axi- m um tem p eratu ry pow ietrza w ypada d. 22 L ip ca, na głębokości 8 m dochodzi dopiero d. 12 G rudnia; m inim um p rz y p ad a w a t­

mosferze d. 23 Stycznia, w głębi ziemi d. 18 Czerw ca, możemy pow iedzieć, że w tój g łę ­ bokości pory ro k u m ają bieg odw rotny.

T em p e ratu ra w arstw y posiadającej stałą ciepłotę ró w n a się przeciętnej rocznej d a­

nej miejscowości, tak term om etr w piw ni­

cach o b serw atoryju m p aryskiego (na głębo­

kości 28 m), w skazuje 11,76° C, dla W a r ­ szawy pow inienby w skazyw ać 7,39° C. P o ­ niżej tej w arstw y zaczyna się stały p rz y ­ rost tem p eratu ry , zależny ju ż od w ew n ętrz­

nego ciepła ziem i, w ynosi on 1° C na każde 33 to ‘), co zresztą zm ienia się z n a tu rą sk ał i ich przew odnictw a cieplikowego.

Pow iedzieliśm y wyżej, że te m p e ra tu ra w arstw y o tem p eratu rze niezm iennej ró w ­ na się przeciętnej rocznej dla danej m iej­

scowości, jeże li więc ta o statnia wynosi 0, lub leży niżej zera, to w głębi ziemi n ap o t­

kam y w arstw ę o stałej tak iej tem peraturze

') G ru b o ś ć w a rs tw y d a ją c e j p r z y r o s t je d n e g o s to p n ia C e lsy ju sza n a z y w a m y sto p n ie m g ie o te rm i- czn y ra.

i jeżeli po kład ów będzie napojony wodą, ta ostatnia będzie wiecznie zam arznięta, b ę ­ dzie to zm arzlina.

B adania zm arzliny prow adzone były d o ­ tąd je d y n ie w Syberyi. N ajdaw niejsze za­

wdzięczam y M iddendorffow i, któ ry w yko­

n a ł szereg badań gieoterm icznych w T u ru - chańsku, k ra ju T ajm yrskim , Jak u c k u i t . d.

T erm iczne zjaw isko w zrastania tem peratu ­ ry z głębokością pod wysokiemi szeroko­

ściami, w śród zm arzliny u legają ogólnym praw om . M iddendorff oznaczył wielkość stopnia gieoterm icznego w Jak u c k u , w S ze r- gińskim szybie, 116,5 to głębokim i na po d­

staw ie tój w ielkości oznaczył praw do pod o­

bną grubość w arstw y zm arzliny dla róż­

nych m iejsc P n W Syberyi, zw rócił też u w a­

gę, że istnienie i grubość w arstw y zm arzli­

ny nie przedstaw iają prostej funkcyi niskićj tem p eratu ry, ale są zjaw iskam i, zależnem i od rozm aitych czynników klim atycznych i gieologicznych, nakoniec probow ał ozna­

czyć P d granicę zm arzliny, k tó ra p rzech o ­ dzi przez Berezów , nieco ku P d od T u ru - chańska, przecina L enę pom iędzy O lekm iń- skiem i W ittim em i przez A m gińsk k ieru je się k u P n W , ku m orzu O chockiem u. Oprócz tego wspom ina o odosobnionych obszarach zm arzliny w k ra ju N erczyńskim . B aer i W ild zarzucali, że szyb Szergiński uległ oziębieniu i podaw ali w wątpliwość wyniki badań M iddendorffa, ostatecznie jed n ak W ild doszedł do wniosku, że wszędzie gdzie przeciętna tem p eratu ra roczna w yno­

si —2° C, w głębi istnieje zm arzlina.

P rzy jm u jąc, że wzniesienie 213 m sp ro ­ wadza obniżenie tem p eratu ry o 1° C, przy pomocy izoterm ów rocznych W ild a i hypso- m etrycznych pom iarów Syberyi, m ożna teo ­ retycznie oznaczyć południow ą granicę zm arzliny. Spostrzeżenia je d n a k w ykaza-

j ły, że niew szystkie m iejsca o rocznej tem ­ p eratu rze —2° C posiadają zm arzlinę. W e ­ dług W ojejkow a, oprócz tem p eratu ry rocz­

nej,

ważnym czynnikiem je s t szata śniego­

wa, k tó ra w czasie zim y zabespiecza ziemię od stygnięcia i podtrzym uje

jej

tem peratu-

| rę. T ak, położone na P d g ranicy zm arzli­

ny T u ru c h ań sk i Berezów m ają przeciętne roczne — 8° C i — 4,53° C, taż sam a P d g ra ­ nica przechodzi przez W ierchnie-U dyńsk 1 i U rgę (w M ongolii), których przeciętne

(3)

W SZECHŚW IAT.

wynoszą tylko —2,57° C i —2,53° C; taką różnicę w yjaśnia okoliczność, że w T u ru - chańsku w arstw a śniegu dosięga 2,34 m, w B erezow ie 2,16 m, kiedy w W ierchnie- U dyńsku wynosi 0,29 m, a w U rdze tylko 0,19 to.

Znaczny też w pływ na istnienie zm arzli­

ny okazuje ilość opadów letnich: woda, któ rój cieplik właściwy jest dw a razy większy niż cieplik właściw y lodu, a pięć razy w ięk­

szy niż skał, p rzen ik ając w głąb ziemi po-

O prócz powyższych czynników, istnieją jeszcze £ w pływ y poszczególne, miejscowe, od których zależą przerw y w roskładzie zm arzliny, do takich należą: charakter gieo- logiczny, a raczój litologiczny skał, od któ­

rego zależą ciepło właściwe i przew odni­

ctwo cieplikowe, a tem samem zdolność przew odnictw a wpływów pór ro k u na mniej­

szą, lub większą głębokość. Skały d z iu r­

kow ate odznaczają się słabszem przew odni­

ctwem. W pokładach, w których zachodzą

‘(ł^łlcĄ,

K rasw o j t* il

> vvi'cJŁ U '

w oduje topnienie cieńszych w arstw zm ar­

zliny, szczególniej, jeśli opady są obfite ’).

*) N a p o p a rc ie te g o tw ie rd z e n ia in ż. g ó rn iczy L . J a c z e w s k i p rz y ta c z a , że o d p ły w je z io ra Kosso- gol, r z e k a Ig a , w la ta d żd ży ste (n p . 1886 r . k ie d y d eszcz p a d a ł p ra w ie n ie u s ta n n ie w c ią g u d w u m ie ­ sięcy) w y s y c h a z u p ełn ie, p rz ec iw n ie , w la ta c h sn- c h y c h o b fitu je w w odę. W ta k ic h la ta c h w ielka ilo ś ć w o d y deszczow ej p rz e n ik a ją c w g łą b spow o- d o w u je to p n ie n ie z m a rz lin y i w o d a rz ek i Ig i n i­

k n ie w g łę b i p o k ład ó w d z iu rk o w aty ch . W la ta c h su c h y c h p o k ła d z m a rz lin y tw o rz y się znow u i r z e ­ k a n a p e łn ia się w o d ą.

zjaw iska hidrochem iczne, wydzielające się przy tem ciepło w pływ a na grubość p okła­

du zm arzliny. Dalój w pływ podziem nych żył wody, szczególniój jeżeli k ieru ją się one z P d ku P d . Nakoniec, szczególniój na granicach, w pływ a oryjentacyja względem stron św iata, stoki P d i W lepiój są ogrze­

wane, niż P n i Z.

W obecnym stanie naszych wiadomości, opartych szczególniój na badaniach B aera, M iddendorffa i inż. L. Jaczewskiego p o łu ­ dniową granicę zm arzliny, począwszy od

| ujść Mezeni w Europie, możemy poprow a­

(4)

116 W SZECH ŚW IAT. Nr 8.

dzić przez P eczorę około 65° szer. pn., stąd na U ra lu granica posuw a się ku P d i na Obi dosięga B erezow a. Stąd do T u ru c h ań - ska nie posiadam y żadnych danych o k ie­

ru n k u tój granicy. Z nielicznych obserw a- cyj na średniej T unguzce i A n g arze, z po­

łożenia izoterm y — 2° C, w zniesienia p r a ­ wego brzegu Jenisieju i ilości śniegu w yni­

ka, że od T u ru c h ań sk a gran ica zm arzliny zw raca się ku P d , w zdłuż praw ego brzegu Jenisieju , przechodzi działem wodnym m ię­

dzy średnią T u n g u zk ą i A ng arą, dalej dzia­

łem między A n g a rą i L e n ą i niedosięgając Iliń sk a zw raca ku P n W i p rz ek ra cza L enę m iędzy W ittim em i O lekm ińskiem . N a p ra ­ wym brzegu L e n y poraź d ru g i nagle z w ra ­ ca k u P d i obejm uje k ra j zab ajkalski. Ilość spostrzeżeń dokonanych w tym k ra ju je st znaczna. Znaleziono zm arzlinę w delcie S elengi, kopalnie n a d środkow ym Czyko- jem , nad dopływ am i U ndy, Ingody, O nonu, S zyłki, N erczy leżą w śród zm arzliny, k tóra tu sięga P d g ra n ic y okręgu górniczego N er- czyńskiego. W M ongolii, ja k o sk ra jn y P d p u n k t m ożem y uw ażać U rg ę, położoną pod 48° szer. pn., a więc pod szerokością W ie­

dnia, istn ien iu zm arzliny pod tak nieznacz­

ną szerokością sp rzy ja w yniesienie U rg i n ad poziom m orza, 1 1 5 0 m, przeciętna tem ­ p e ra tu ra roczn a — 2,53° C i nieznaczna ilość śniegu, 0,19 m. P om iędzy P ekinem i K ał- g unem znaleziono zm arzlinę pod 43° szer.

pł., p u n k t ten w ypada je d n a k uważać, jak o w yjątkow y i odosobniony. Inż. L . Jac z e w ­ ski znalazł zm arzlinę w stronie P d jeziora Kossso-gol, m niej więcej w odległości 100 w iorst nad rzeką B uchatą. L ó d pokryty w arstw ą osadów 0,5 m grubą, na przestrze­

ni k ilk u w iorst tw orzy w ychodnie; w arstw a lodu dochodzi 0,7 m grubości i przedstaw ia cechy lodu pierw otnego, n a pow ierzchni posiada on budow ę pryzm atyczną, w dolnej części je d n o litą i zdaje się, że je s t bardzo czysty.

B adania ko tlin y je z io ra Kosso-gol d o p ro ­ w ad ziły inż. Jaczew skiego do przekonania, że należy ona do obszaru zm arzliny alp e j­

sk iej, t. j . zależn ej od znacznego wzniesie­

n ia n ad poziom m orza (1747 wi); z obsza­

rem zm arzliny polarnej łączy się on za po­

średnictw em gór S ujańskich i G ham orda- banu. ^ K u W na rów noleżniku U rg i zm ar­

zlina ciągnie się do C hinganu, gdzie zape­

wne posuwa się cokolw iek więcej k u P d . Co do grubości w arstw y zm arzliny, dane są bardzo skąpe, w Rossyi półn., koło Pti- stozierska, S chrenk o z n a c z a ją na 8 — 8 '/ 2 sążni. M iddendorff na podstaw ie wielkości stopnia gieotermic.znego oznacza ją w O lek- m ińsku na 18,3 m, dla szybu Szergińskiego 213,5 m, w Z abajkalu 17 m. W pokładach sk ał niezaw ierających wody, trudność ozna­

czenia p okładu zm arzliny w zrasta, gdyż znika tu nam najw ybitniejsza cecha, t. j.

lód. O bliczenie grubości tych pokładów na podstaw ie w ielkości stopnia gieoterm i- cznego możliwe je st tylko w każdym po­

szczególnym w ypadku, gdyż wielkość tego stopnia, jakeśm y to wyżój zaznaczyli, je s t zm ienna.

W iadom ości nasze o zm arzlinie zapew ne zostaną w krótce znacznie wzbogacone, gdyż na w niosek inż. L . Jaczew skiego rossyjskie tow arzystw o gieograficzne opracow ało i ro­

zesłało po S yberyi prog ram at obserw acyj, tyczących się tój kw estyi.

W. Wróblewski.

SZK ICE

1 HISTORII 1 T I M I E J WODOROSTÓW

W ÓD SŁODKICH.

I. S k r ę t n i c a ( S p i r o g y r a ')•

P R Z Y S W A JA N IE I W ZRO ST.

W eźm y k ilk a nici skrętnicy na szkło przedm iotow e, a osuszywszy je bardzo ostrożnie b ib ułką od przylegającej wody, dodajm y kroplę mocnego alkoholu, przy-

| k ry jm y cienkiem szkiełkiem i włóżmy pod m ikroskop.

W szeregu kom órek na k tó re działał a l­

kohol, obok mniój lub więcej zm ienionych pod w pływ em tego odczynnika (niektóre

*) P a tr z W sz ec h św ia t t. IX , s tr. 65, 84.

(5)

N r 8. W SZECHŚW IAT. 117 z nich będą. m iały błonę rozerwany w skutek

gw ałtow nej zmiany w arunków ciśnienia w ew nątrzkom órkow ego) znajdziem y także i takie, których kształt zostaje praw ie n ie­

zmieniony; w tych ostatnich wstążka chlo­

rofilowa zachowuje również swój kształt pierw otny, pozbawioną, je d n a k je st barw ­ nika zielonego, któ ry został rospuszczony w alkoholu. J o d i inne odczynniki prze­

kon ają nas, że ów pozostały szkielet w stąż­

ki składa się z protoplazm y. Budowa więc utw orów chlorofilowych je s t podobną do ciałek czerw onych krw i ludzkiej, składają się one mianowicie z podścieliska protoplaz- m atycznego (strom a), przesiąkniętego na- w skroś barw nikiem (chlorofilem). A by zba­

dać bliżej ten barw nik, nalejm y na osuszo­

ne bibułą sk rę tn ice i umieszczone w epru- wetce mocnego spirytusu (do tego doświad­

czenia mogą służyć jakiekolw iekbądź liście zielone) i postaw m y w miejscu zacienionem.

W krótce cała ciecz nabierze pięknej zielo­

nej barw y w skutek rospuszczenia się chlo­

rofilu.

Zlejm y ostrożnie część cieczy do innej epruw etki i dodajm y czystego benzolu, tak aby utw orzyły się dw ie warstwy (alkoholo­

wa będzie górna), jeśli benzol je st dość czy­

sty, zauw ażym y w krótce, że w arstw a dolna zabarw ia się n a kolo r błękitnaw y, w arstw a zaś górna staje się żółta. Zjaw isko to prze­

konyw a nas, że chlorofil może być rozłożo­

ny na dwa barw niki, z których pierw szy (b łęk itn y ) nazw ano cyjanofilem, drugi zaś żółty ksantofilem. D w a te barw niki spotka­

my jeszcze w innych grupach wodorostów.

D ru g ą część rostw oru chlorofilu zużyt­

ku jm y do zbadania widma tego barw nika, staw iając epruw etkę przed spektroskopem (w tym celu użyć można spektroskopu kie­

szonkowego B row ninga). Widmo wyciągu spirytusow ego chlorofilu w ykazuje nastę­

pne pasy pochłonięcia. Najm ocniejsze po­

chłonięcie odbywa się w barw ie czerw onej, pom iędzy linijam i B i C widma słoneczne­

go; dalćj idzie pas ciem ny w barw ie żółtej cokolw iek w praw o od linii D; potem idą dwa słabsze pasy w barw ie czerwonej i w żółtej; wreszcie cała część widm a poza lin iją b (w barw ie zielonej), t. j. promienie niebieskie, błękitne i fijoletowe są również pochłonięte.

W idm o ksantofilu nie zawiera czterech pasów ciemnych, właściwych chlorofilowi, tylko cała część widm a, zaczynając od linii F , je st pochłonięta. W idm o św iatła prze­

chodząc przez liść żywy w ykazuje wszystkie pasy właściwe alkoholowem u rostworowi chlorofilu; są one cokolwiek posunięte ku barw ie czerw onej, co może zależeć od tego, że rospraszanie prom ieni w protoplazm ie, z którą połączony jest chlorofil w liściu ży­

wym, jest innem , niż w alkoholu.

W ystaw m y teraz epruw etkę z rostw orem chlorofilu na działanie światła, a w kilka godzin ') ciecz u traci w yraźną barwę zielo­

ną, prom ienie więc słoneczne ro sk ład ją chlorofil. Gdybyśm y pow tórzyli doświad­

czenie to w próżni, lub w atm osferze w o­

doru, barw a rostw oru nie uległaby żadnej zmianie; wnosimy więc stąd, że roskład ów zależy od obecności tlenu, że następuje sku t­

kiem utlenienia. P ro ste doświadczenie wy­

każe, jak ie prom ienie powodują ów roskład;

jeśli bowiem umieścimy epruw etkę z ros­

tworem chlorofilu w zlewce szklanej z ta ­ kim samym rostw orem tak, aby epruw etka otoczona była rostw orem chlorofilowym i wystawim y na działanie św iatła, to po p e­

wnym czasie ciecz w zlew ce będzie ju ż bez­

barw ną, gdy w epruw etce zachowa w zu ­ pełności swoję barw ę zieloną. Prom ienie więc, k tó re chlorofil przepuszcza przez sie­

bie nie pow odują roskładu; zatem czynnemi tu są ty lko te prom ienie, które są przezeń pochłaniane. Zgodne to je st z zasadami ogólnemi m echaniki cząsteczkowej, gdyż pochłanianie pew nych prom ieni, t. j. ich znikanie jak o energii świetlnej polega na tem, że energija ta przeistacza się w inną formę ruchu , w ruch cząsteczek ciała po­

chłaniającego, który pow oduje roskład, t. j.

rozerw anie się większych cząsteczek che­

micznych na mniejsze.

Do tych własności chlorofilu dodajm y jeszcze, że barw nik ten powstawać może tylko w razie w spółdziałania dw u w arun­

ków, t. j. św iatła um iarkow anego i obecno­

ści żelaza w gruncie, na którym roślina wy­

*) W św ietle rosproszonom . W b esp o śre d n ich p ro ­ m ien iac h sło n eczn y ch ro s k ła d n a stą p i ju ż p o u p ły ­ w ie p ó ł g o dziny.

(6)

1 1 8 W SZECHŚW IAT. N r 8.

rasta. R ośliny sztucznie wychowane w wa­

run k ach , w których są pozbaw ione jed n eg o z tych czynników , nie m ają barw y zie- lonćj.

Zdaw ałoby się, że istnieje pew na sprzecz­

ność pom iędzy niezbędnością, św iatła po­

trzebnego do w ytw arzania chlorofilu, a nie- wątpliw em i faktam i ro sk ład u chlorofilu wo­

bec niektórych prom ieni w idm a, lub św iatła białego o pewDem natężeniu. Sprzeczność ta je st je d n a k tylko pozorną, wiadomo bo ­ wiem skądinąd, że różne prom ienie w idm a nietylko jakościow o odm iennie działają we w zględzie chemicznym , ale i ilościowy w y­

nik czynności byw a też różny. Ciekawem

Z ' ' ' '

---2

/ \

/ \

r v

a

1 \

I X . 5.

i

X

k

r \ i

\ i

f \

i

F ig. 1.

je s t w tym w zględzie spostrzeżenie Jansse- na, który, fotografując słońce na tafelkach brom ożelatynow ych, zauw ażył, że gdy w y­

staw ia się tafelkę na działanie prom ieni sło­

necznych w ciągu '/3oooo sekundy, o trzy ­ m uje się d o bry obraz słońca ujem ny; p rz e ­ ciwnie, p rzy w ystaw ieniu jój w ciągu 1-ćj sekundy m ożna otrzym ać zupełnie w yraźny obraz dodatni, t. j. odw rotny ’). A by w y­

tłum aczyć sobie podobne zjaw iska, zupełnie analogiczne z podanem wyżój zachowaniem

*) T o je s t, że w je d n y m w y p a d k u s re b ro r e d u ­ k u je się w n a jja ś n ie js z y c h c zę śc ia c h o b ra z u ; w d r u ­ g im — w n a jc ie m n ie js z y c h .

się chlorofilu, należy przypuścić, że gdy prom ienie fijoletowćj części widm a oddzia­

ły w ają na sole srebra w sposób redukujący, prom ienie czerwonej części pow odują u tle ­ nienie. Lecz siła działania tego zmienia się niejednakow o w m iarę zm iany natężenia św iatła, lub trw an ia ośw ietlenia, tak, że przew ag a może być raz po stronie jednaj czynności, drugi raz po stronie drugiój, sto­

sownie do tego, ja k długie będzie działanie, lub j a k wielkie natężenie św iatła przy n ie­

zm iennym składzie jego. Stosując to do chlorofilu, winniśm y więc przypuścić, że gdy w św ietle rosproszonem w zględna siła p ro ­ m ieni u tleniających i red u k ujących je s t ta ­ ka, że przew aga zostaje po stronie ostatnich, przy zw iększaniu natężenia św iatła czyn­

ność prom ieni utleniających wzm aga się prędzój niż red uk ujących , tak , że p rz y pe- wnem znacznem ośw ietleniu przew ażać bę­

dzie utlenienie.

Stosunki te m ożna uw idocznić w sposób następujący: Jeśli n a linii ox oznaczać bę­

dziem y natężenie św iatła, w yrażone w ja - kichkolw iekbądź jed no stk ach , a na p ro sto ­ padłych do niój k u górze ilości utw orzone­

go chlorofilu pod w pływ em św iatła tegoż natężenia, ku dołowi zaś ilości rozłożonego chlorofilu w tych sam ych w arunkach, to możemy przypuścić, że czynność samych prom ieni redukujących w yrażać będzie krzyw a abc, czynność zaś sam ych u tlen ia­

jący ch — krzyw a d e f; oddziaływ anie je d n o ­ czesne obudw u g atunków prom ieni w yrazi

| się w tak im razie krzyw ą amno, którój rzę­

dne są różnicam i rzędnych krzyw ej górnój i dolnej, t. j. różnicam i między ilością utw o ­ rzonego, a rozłożonego chlorofilu. W idać więc z rysunku, że pew ne średnie natężenie św iatła (t. j. odpow iadające odciętej ad) je st najp rzyjaźn iejszem tw orzeniu się chloro­

filu; p rzy natężeniu = on tw orzy się go ty­

leż, ile się roskłada; przy większych zaś n a­

tężeniach ilość utw orzonego chlorofilu jest m niejsza, niż ilość rozłożonego.

Z niek tórych doświadczeń W iessnera, k tó ­ ry, po dd ając rozm aitem u ośw ietleniu w yho­

dow ane w ciemności latorośle, oznaczał czas potrzebny do pow stania pierw szych śladów chlorofilu, można wnosić, że prom ie­

niam i redukuj ącemi dla chlorofilu są p ro ­ m ienie błękitnój części widm a. N iepodo­

(7)

N r 8. W SZECHŚW IAT. 119 bna je d n a k wypowiedzieć wniosku stanow ­

czego co do części widma, zawierającej p ro ­ mienie utleniające; praw dopodobnie jed n ak należą one do czerwonej części widma.

W szelkie doświadczenia podobne nie mogą dać pewności bezw zględnej, dopóki nie bę­

dziem y posiadali sposobu porównania natę­

żenia św iatła różnych barw; wszystkie bo ­ wiem używ ane dotychczas m etody mierze­

nia natężenia św iatła polegają na w raże­

niach naszego oka, które posiada różną w rażliw ość na różne promienie. Możemy więc tylko porów nyw ać natężenie światła, złożonego z jednakow ych prom ieni.

Bądźcobądź, w doświadczeniach W iessne- ra ujaw nia się w pływ współzawodniczący dw u czynników : natężenia światła i jego jakości, w sposób powyżej przedstaw iony.

T ak np. latorośl grochu dla utw orzenia chlo­

rofilu potrzebow ała 3-ch godzin oświetlenia w świetle rosproszonem białem; w półcieniu 4 godz.; w bespośrednich prom ieniach sło­

necznych 4 '/ 3 godzin. T akaż latorośl, oświe­

cona tylko przez prom ienie błękitne, wy­

m agała w bespośrednich prom ieniach słone­

cznych 2 godzin, w świetle rosproszonem 3 godzin, w półcieniu 5 '/2 godzin. L atorośl jęczm ienia w prom ieniach błękitnych w y­

kazyw ała ślady chlorofilu: na słońcu po upływ ie 1-ój godziny, w świetle rosproszo­

nem po upływ ie 43/ 4 godzin, w półcieniu po upływ ie 6 godzin. Prom ienie więc b łę ­ k itn e pow odują pow staw anie chlorofilu tem prędzój, im większe ich natężenie, światło białe zaś n ajp ręd zej, gdy posiada pew ne średnie natężenie.

Co do składu chemicznego chlorofilu wia­

domo, że wchodzą weń węgiel, wodór, tlen i azot; ksantofil nie zaw iera azotu. Żelazo nie może być w ykryte w chlorofilu zw ykłe- mi odczynnikam i, ale są wskazówki, że znajduje się w popiele chlorofilu. N ale­

żałoby więc przypuścić, że tw orzy tu jedno z połączeń, w których nie w ystępuje w cha­

ra k te rze zasadowym, lecz jak o składnik mniej lub więcej skom plikow anego ro d n i­

ka ‘), tak n ap rzykład , ja k w żelazocyjanku potasu.

') T o je s t g ru p y ato m ó w , w y s tę p u jąc y ch w re a k - c y ja c h ja k o całość.

G a u th ier i H oppe Seyler otrzym ali z chlo­

rofilu kryształy zielone, niew ątpliw ie b a r­

dzo bliskiego do chlorofilu ciała (praw do­

podobnie jednego z najbliższych produktów roskładu jego), których skład daje się ująć we wzór C ,9 H 22 Na 0 3.

(c. d. nast.).

W ł. Kozłowski.

<S3n.’d«9 oB. S o u i t o n .

S tre sz cz en ie o d c z jtu , w ygłoszonego n a ze b ra n iu b ry ta ń s k ie g o to w a rz y stw a p o stę p u n a u k w L eed3,

d. 5 W rze śn ia 1890 r.

D la w ytłum aczenia stosunku naśladow ni­

ctw a do innych barw zw ierzęcych, koniecz- nem je s t podanie krótkiej wiadomości o tych ostatnich.

I. B arw a najczęściej służy do u kry w an ia się (C ryptic), pozw alając zw ierzęciu unikać wrogów (1), albo zbliżać się do zdobyczy (2). W tem (1) ochronnem (P rocryptic), lub (2) napastniczem (A nticryptie) podo­

bieństw ie zw ierzęta znajdują ukrycie sk u t­

kiem podobieństwa do pew nych pi^zedmio- tów, które są obojętne dla ich wrogów, lub zdobyczy. Ten sam skutek można osię- gnąć, używ ając obcych przedm iotów, które- mi zw ierzę pokryw a się w większym, lub mniejszym stopniu (A llocryptic).

P rzyk ład y . ( 1 ) B a rw y prokryptyczne.

Zielona ryba (Siphonostom a typhle) wido­

czna w wodzie m orskiej, lecz u k ry ta pom ię­

dzy liśćmi zostery; b arczatka (G astropacha cjuercifolia) widoczna na gładkiej tarcicy sosnowej, dobrze je st u k ry ta pomiędzy ze- schłemi liśćmi.

(2) B a rw y antykryptyczne. W ielka żaba (C eratophrys cornuta) A m eryki zw rotniko­

wej, k tó ra p raw ie zupełnie zakopuje się w ziemię, a j6j wystająca na zewnątrz gło­

wa odpow iada otoczeniu. W tem położe­

niu w yczekuje ona zbliżenia się drobnych zw ierząt, którem i się żywi, albo naw et rzu­

ca się na nie.

(8)

120 WSZECHŚW IAT.

(3) B a rw y allokryptyczne. D ro b n y k ra b (S ten o rh y n c b u s phalangium ), pokryw ający się kaw ałkam i m orszczyzn.

N aśladow nictw o je st ściśle spokrew nione z objaśnionem i powyżej barw am i, lecz tem różni się od nich, że polega na podobień­

stw ie zw ierzęcia do przedm iotu , k tó ry sta­

nowczo odstręcza nieprzyjaciół i stanowczo pociąga zdobycz, zam iast okazyw ania się dla jed n y ch i d ru g ich obojętnym .

I I . D ru g im w ażnym pożytkiem barw y jest ostrzeganie, czyli sygnalizow anie (Se- m atic colours), odpędzanie nieprzyjaciół przez w skazanie jak ich ś niem iłych, lub niebespiecznych własności (A posem atic co­

lours), albo sygnalizow anie innym osobni­

kom tego samego g a tu n k u i dopom aganie im tym sposobem do uniknięcia niebespie- czeństw a (E pisem atic colours). W bardzo ciekaw ych razach (A llosem atic) zw ierzę ostrzega sw oich nieprzyjaciół, łącząc się z niektórem i innem i zw ierzątam i, posiada- jącerni niem iłe własności i ostrzegaw cze barw y.

P rz y k ła d y . ( 1 ) B a r w y aposematyczne.

D w ie ćmy złego sm aku (Spilosom a u rticae i S. m endica, samica), będąc niepokojone p rz y b ie ra ją postaw ę, w którój uw idocznia­

j ą sw oje łatw o d ostrzegalne b arw y żółte i czerw one. P o rczy ń sk i niedaw no w yka­

zał, że niesm aczna poczw arka europejska (L im netis populi) okazuje drobiazgow e po­

dobieństw o do poczw arki, k tó rą pew ien p ta k dziobał, a n astępnie odrzucił. A m e­

ry k ań sk ie śm ierdziele (M ephitis m ephitica, C onepatus m ap u rito i t. d.) posiadają zdol­

ność w ydaw ania nieznośnego sm rodu i m a­

j ą nadzw yczaj w idoczne fu tro czarne z bia- łem.

(2) B a rw y episematyczne. B iały ogon zw yczajnego k ró lik a służy innym osobni­

kom ja k o drogoskaz, pokazujący drogę do jam y.

(3) B a rw y allosematyczne. C hodacznika (P a g u ru s b ern h ard u s) zw ykle spotykam y w tow arzystw ie przyczepionego doń ukw ia- ła (S a g a rtia parasitica); inny chodacznik (P a g u ru s P rid e a u x ii) bard ziej stale żyje w tow arzy stw ie u k w iała (A dam sia p allia- ta), k tó ry je s t specyjalnie zbudow any do m ieszkania na skorupie tego rak a. D w a k ra b y (P o ly dectus cupulifer i M elia tesse-

lata), znalezione przez M obiusa na n ie k tó ­ rych wyspach koło M adagaskaru, zawsze trzy m ają w kleszczach ukw iała. N ieprzy­

jaciele skorupiaków u n ik ają rozm aitych zw ierząt, j a k gąbek, ascydii, ukw iałów , więc też skorupiaki korzystają z tego. C ho­

dacznik (P agurus cuanensis) m ieszka w sk o ­ rupach p okrytych ja sk ra w ą (p o sp o licie) gąbką Suberites dom uncula, M obius opisuje też chodacznika (A scidiophilus caphyrae- form is), m ieszkającego w pochewce u tw o ­ rzonej przez ascydyją.

I I I . N aśladow nictw o można określić j a ­ ko fałszyw e barw y ostrzegaw cze, lub sygna­

łow e (Pseudosem atic) odstraszające wrogów zwodniczem ostrzeżeniem o własnościach niem iłych lub niebespiecznych (Pseudapo- sem atic), albo pociągające zdobycz zw odni­

czym w yglądem czegoś d la niój ponętnego (Pseudepisem atic). N aw et obce przedm ioty zw ykle zespolone z dobrze bronionem i, lub napastniczem i gatunkam i m ogą być n aśla­

dow ane przez g atun ki stosunkowo bezbron­

ne (Pseudallosem atic).

P rz y k ła d y . (1) B a rw y pseudaposematycz ■ ne. Rozm aicie zaw iły stopień ochronnego naśladow nictw a u ow adów , w ykazanego na m otylach in dy jsk ich i afrykańskich.

a) Obie płci u indyjskiego P apilio age- stor bardzo są podobne do pospolitszego i woniejącego E u plaea tytia.

b) Cma in dyjska (Epicopeia philenora) w podobny sposób naśladuje niejadalnego m otyla (P apilio proteno r), ale w tym razie samcza ćma naśladuje samczego m otyla, a samicza naśladuje samiczego.

c) Jeżeli g atu n ek naśladujący staje się w zględnie pospolitszym od naśladow anego, zwodniczość może być odkryta. S tąd ten sam g atu n ek często n aśladuje dw a lu b wię- cój w zorów. T ak samiec indyjskiego m o­

tyla, Elym nias leucocyma, naśladuje m otyla E u p lae a b in otata, gdy tym czasem samica n aśladu je samicę E up laea L in naei. O badw a te g atu n k i E u p lae a są też niedokładnie n a­

śladow ane przez latającą w dzień ćmę (Am e- sia m idam a). Sam iec indyjskiego m otyla P apilio castor naśladuje m otyla P apilio chaon, gdy tymczasem sam ica naśladuje m otyla E u plaea core; na południu niem a i P ap ilio chaou i obie płci m otyla P ap ilio

(9)

N r 8. W SZECHŚW IAT. 1 2 1

dravidaru m , zastępującego P apilio castor, n aślad u ją m otyla E uplaea core.

d) Samice m otyla są wystawione na więk­

sze niebespieczeństwa od szybko fruw ają­

cych samców, dużo też spotykam y p rzy k ła­

dów, w któ ry ch pierw sze są naśladownicze, a ostatnie wcale nie. T ak samica H ypo- lim nas bolina naśladuje E uplaea core, a sa­

miec wcale nie je st naśladow niczy. To sa­

mo stosuje się do H ypolim nas misippus, którego samica naśladuje m otyla Danais chrysippus.

e) N aśladow nicze samice często też by­

wają podobne do dwu, lub więcej odm ien­

nych m otyli w oniejących. T ak samica P a ­ pilio pam m on w ystępuje w dwojakiej po­

staci, naśladując to P ap ilio hector, to P . ari- stoloche; samica zaś E u rip u s halitheres (któ­

rego samiec praw dopodobnie także jest n a­

śladow niczy) naśladuje to m otyla E uplaea ra d am an th u s to E u p laea deione.

f) Istn ieją też uderzające przykłady, w których nienaśladow niczy prarodzic na- śladowniczego gatunku zachował się np. na sąsiedniej wyspie. T ak samica Elym nias u ndularis w Sikkim ie i północno-w scho­

d nich In d y jach naśladuje m otyla D anais genutia, w R angoon i B urm ah znajduje się odm iana tego ostatniego z białemi skrzy­

dłam i tylnem i, rów nie pospolita ja k forma typow a, a samica E lym nias undularis za­

czyna naśladow ać tę odmianę. W Indyjach południow ych zam iast E lym nias undularis w ystępuje E . caudata, której samiec także zaczyna naśladow ać D. genutia, a samica bardziej je s t naśladow cza, aniżeli w innych okolicach. Na wyspach A ndam ańskich E.

u n d u laris je s t zastąpiona przez E. Cottonis i obie płci tój ostatniśj nie zdają się nale­

żeć do gatunków naśladow niczych, a D. ge­

n u tia nig d y w tój okolicy nie była znale­

ziona. Jeszcze dziwniejszy przykład przed­

staw ia A fry k a i sąsiednie wyspy. P apilio m eriones nie je st naśladow niczy i obie jego płci są do siebie podobne; to samo stosuje się do blisko spokrewnionego gatunku P . H um boldti, świeżo odkrytego w G rand Go­

moro oraz do P . A ntinorii, świeżo znale­

zionego w A bisynii. U bardzo bliskiego gatu n k u A fryki zachodnićj samiec nie jest naśladow niczy, gdy tymczasem obie formy sam icze naśladują D anais chrysippus i D a­

nais niavius. W A fryce południowej sa­

miec P apilio cenea jest praw ie taki sam, gdy tymczasem samice naśladują Danais chrysippus i D. echeria.

g) Istnieją też przyk ład y w ykazujące po­

czątek naśladow nictw a, w których podo­

bieństwo bardzo je st niedokładne, lecz po­

mimo to dostarczające ochrony. B łękitne E uplaea Indyj i t. d. (ja k o to: E. H arrisii, E. L in naei i E. iraw ada) tworzą grup ę b ar­

dzo charakterystyczną, naśladow aną przez ćmy w dzień fruw ające (Amesia midama, A. aliris, A. sanguiflua). Jest.rzeczą w n a j­

wyższym stopniu praw dopodobną, że za­

dziw iające podobieństwo niektórych gatun­

ków stopniowo powstało z ogólnego podo­

bieństw a do typow ej barw y, lub typowych wzorów pewnej obszernej g ru p y niesmacz­

nych owadów.

Różne ćmy, które straciły łuskowatość, charakterystyczną dla całego rzędu od­

powiednich owadów i tym sposobem po­

zyskały przezroczyste skrzydła, są n a ­ śladowcami owadów żądłowych, ja k osy i trzm iele. T ak rzecz się ma u dwu prze- ziernic, H em aris fuciformis i H . bom byli- formis. W iadom o, że w chw ili wyjścia tych owadów z poczw arki ich skrzydła są zrzadka po kryte łuskam i, k tó re otrząsają się podczas pierw szego lotu. Okazało się obecnie, że u tra ta łusk wynika ze szczątko­

wego stanu szypułek u podstaw y oraz ta ­ kiegoż stanu dołków, w których tkw ią szy- pułki. B liska ćma (H em aris hylas) jeszcze bardziej je s t z łusk obnażona, ale też szcząt­

kowe dołki są skąpo rossiane na przezro*

czystych częściach je j skrzydeł. Te fakty pozw alają mniemać, że w szystkie ćmy z przezroczystem i skrzydłam i pow tarzają w c ią g u swego osobistego życia historyją zmian, które doprow adziły g atu nek do po­

siadania częściowo przezroczystych skrzy­

deł. B adania potw ierdziły ten domysł.

Szczególniej nauczającem je s t tu rospa- tryw anie dw u przeziernic podobnych do trzm ieli i do os. U jednej z nich (Sesia apiformis) naśladownictwo n i e jest tak do­

kładne ja k u drugiej, a tem samem jest ono prawdopodobnie świeższej daty; u tej ćmy odpadające łuski są stosunkowo dobrze w y­

kształcone, gdy tymczasem u Sesia bembe- ciformis są one bardzićj zm arniałe, gdyż

(10)

122 W SZECHŚW IAT. N r 8.

p rzez dłuższy przeciąg czasu były dla ga­

tu n k u bezużyteczne. C iekaw ą je s t rzeczą, że zm arn iałe łu sk i u żadnego z tych g a tu n ­ ków nie są zm niejszone, lecz przeciw nie po­

siadają większą szerokość, aniżeli łuski ca­

łe życie zachow yw ane.

U pokrew nych p rzeziernic z ro d z aju T ro - chilium przezroczystość przednich skrzydeł pochodzi z przezroczystości zachow yw anych łusk, jak o też w y n ik a z u tra ty łu sk w in ­ nych miejscach.

(2) B a rw y pseudepisematyczne. D ział ten obejm uje nietylko napastnicze n aśladow ni­

ctwo, przyczem je d n o zw ierzę je s t do in n e ­ go podobne i tym sposobem staje się uzdol- nionem do zbliżania się oraz w jakibądź sposób szkodzenia, ale nadto obejm uje on barw y przyw abiające, w k tó ry ch zwierzę posiada przynętę, pociągającą dla jeg o zdo­

byczy.

P rz y k ła d y barw pierw szego ro d zaju w i­

dzim y u m uch z ro d z aju Y olucella, któ­

re mogą składać swe ja jk a w gniazdach trzm ieli i t. d. z powodu w ielkiego podo­

bieństw a do ty ch ostatnich. C zerw m uchy karm i się czerw iam i trzm iela.

P rz y k ła d y b arw przynęcających. J a s z ­ czurka azyjatycka, P h rynocephalus m ysta- ceus, posiada w kątach gęby brudno-czer- wone, k w iatkow ate płatki: je st rzeczą p r a ­ w dopodobną, że tym sposobem m uchy i in ­ ne ow ady zostają przyw abione. Ż ółw M a- croclemm ys T em m inckii, z południow ych Stanów A m eryki, będąc głodnym otw iera gębę i porusza dw iem a nitkam i na przednim końcu ję z y k a osadzonem i, k tó re są podobne do robaków p oruszających się w szparze skąły i przyw abiają zdobycz. Sam żółw

nie porusza się i je s t podobny do skały po­

krytej zielskiem . R yba żabnica (L ophius piscatorius) p rzy w ab ia zdobycz jaskraw o zabarw ionem miejscem nad szeroką gębą, gdy tym czasem całe zresztą ciało je st u k ry ­ te. N iektóre ryby głębinowe, spokrew nione z poprzedzającą (C eratias bispinosus, C era- tias uranoscopus i t. d.) p osiadają fosfory­

zujące plam y, przyw abiające zdobycz, sk ła­

dającą się z innych ryb.

(3) B a rw y pseudallosematyczne. U d e rza­

ją c y p rz y k ła d o d k ry ł p. W . L. S clater w A m eryce południow ej. M rów ka Oeco- doma, do brą posiadająca obronę i znosząca do gniazda liście, je st przedm iotem n aśla­

dow nictw a ze strony niedojrzałego owa- du błonkoskrzydłego, posiadającego postać i barw ę bardzo podobne do m rów ki w raz z kaw ałkiem niesionego liścia.

IV . B a rw y epigamiczne sk ład ają się z j a ­ skraw ych kolorów i rysunków rostacza- nych podczas zalecanek. Podobnie j a k w innych działach b arw i tutaj ten sam skutek może być osięgniętym przez użycie obcych przedm iotów (A llepigam ic). P rzy k ład ó w dostarczają rozm aite piękne i ciekawe p rz ed ­ m ioty, grom adzone przez niektóre ptaki ce­

lem ozdabiania gniazda. P o d tym w zglę­

dem szczególne zajęcie budzi A m blyornis in o rn ata z Nowój Gwinei.

W zajem ny stosunek wspomnianych powy- źej działów la rw . Oczywiście, barw y I A (C ryptic) i I B (Pseudosem atic) blisko są spokrew nione i m ogą być połączone w je- dnę grupę: A patetic, t. j. barw y zwodnicze.

N astępny schem at przed staw ia w zajem ny stosunek barw:

1. B a rw y a p a te ły c zn e .

(P o d o b n e do o to cz en ia , alb o do ja k ie g o ś in n eg o g a tu n k u , a lb o d z ia ła ją c e ja k o p rz y n ę ta ).

II. B a rw y sem atyczne. III. B a rw y e p igam iczne.

(R o sp o ście ran e p o d czas zalotów ).

A. B a rw y k ry p ty c z n e . B. B a rw y pseudosem atyczne

(O strz eg a w c ze i sy g n a ­ łow e).

(P o d o b ie ń stw o o c h r o n n e i n a p a s tn ic z e )

(Z w o d n ic z e b a rw y o strz e gaw cze, lu b sy g n a ło w e)

(11)

N r 8. WSZECHŚW IAT. 123

(1 ) B a rw y prokryptyczne.

(P o d o b ie ń stw a o c h ro n n e)

(1) B arw y pseudaposem a- tyczne.

(N aślad o w n ictw o o c h ro n n e)

(1) B a rw y ap osem atyczne.

(B arw y o strzeg aw cze)

( 2 ) B a rw y a n ty k ryp ty czn e ,

(P o d o b ie ń stw a n a p a s t­

n icz e)

( 2 ) B a rw y pseudepisem a­

tyczne.

(N aślad o w n ictw o n a p a ­ stn icz e i b a rw y p r z y ­

w a b ia jąc e )

(2 ) B a rw y episem atyczne.

(Z n ak i rospoznaw cze)

B a rw y a llo k ry p fy c zn e .

(U k ry c ie się zapom ocą o b c y ch p rz ed m io tó w )

B a rw y pseudallosem atyczne.

(P o d o b ie ń stw o do p ew ­ n eg o obcego p rz e d m io ­ tu zesp o lo n eg o z g a tu n ­ k iem n aślad o w n ic zy m ).

B a rw y allo s e m atyc zn e .

(U ży cie b a rw o strz eg a w ­ czych in n e g o zw ierzęcia)

B a rw y alle p ig a m iczn e .

(R ospościeranie o b cy ch p rz ed m io tó w podczas

zalotów )

(N aturę, 1890, N r 1092). A . W.

częło wychodzić w roku 1874 pod tytułem

„El P e r u ” i dotychczas obejm uje cztery tomy, a mianowicie:

Tom pierw szy (część wstępna) tra k tu je 0 sposobach podróżow ania w P eru oraz za­

w iera pobieżny opis dziew iętnastoletnich podróży R aim ondiego.

Tom d rugi i trzeci zatytułow ane „H isto­

ria de la G eografia del P e r u ” tra k tu ją wy­

czerpująco h istory ją eksploracyj w P e ru od chw ili przybycia P izarry . D odana je st do nich m apa starożytnego P eru .

W reszcie tom czw arty nosi ty tu ł „Cata- logo razonado de los m inerales del P eru "

1 zaw iera szczegółowy spis i dyjagnozy m i­

nerałów tego kraju.

Częścią też niejako tego dzieła je st g ruby tom, wydany jeszcze w ro k u 1873 kosztem przedsiębiorcy kolei am erykańskich, pana M eiggsa. Tom ten nosi tytuł: „El depar- tam ento de A ncachs y sus riquezas m inera­

les” (D epartam ent A ncachs i jego bogactwa m ineralne).

Z ajęty pisaniem dzieła, nie mógł Rai- mondi prow adzić osobiście eksploracyi P e ­ ru, dzięki je d n a k swym stosunkom , w yrobił odpow iedni fundusz na utrzym anie stałego podróżnika i godność tę polecił ziomkowi naszemu, p. K onstantem u Jelskiem u, który ju ż od lat kilku badał P eru kosztem K o n ­ stantego hr. B ranickiego. P . Jelsk i w stą­

pił więc w roku 1874 na służbę rządu p eru ­ w iań sk ieg o . na lctórój pozostawał do chwili pow rotu swego do kraju, t. j . do roku 1879.

Antoni Raimondi.

( W S P O M N I E N I E P O Ś M I E R T N E ; .

D oszła nas z Lim y wiadomość o przed­

wczesnej śm ierci znakom itego przyrodnika A ntoniego Raim ondiego. Rodem włoch, R aim ondi, w net po ukończeniu studyjów uniw ersyteckich w M edyjolanie, udał się do P e ru , ożywiony chęcią zbadania p rzy ro ­ d y zw rotnikow ej na miejscu. O d chw ili niem al w ylądow ania jego w Callao (w L ip ­ cu 1850 roku) rospoczyna się jego niezm or­

dow ana działalność na polu badań p rz y ro ­ dniczych. P ierw sze lat 19 (do roku 1869) poświęca R aim ondi w yłącznie podróżom po P e ru , k tó ry to kraj przebiega w n a jro z ­ m aitszych kierunkach, zbierając nieustannie kolekcyje przyrodnicze. W roku 1869 p a r­

lam ent peruw ijański w ydał dekret, aby zbiory R aim ondiego nabyć i ufundow ać M uzeum im ienia uczonego'w łoskiego. W y ­ konanie tego d ekretu stało się je d n a k rz e ­ czywistością dopiero za św iatłych rządów p rezydenta P aro ly , k tóry w roku 1873 nie­

tylko podnosi myśl założenia Muzeum, lecz nadto wyznacza fundusz na wydanie dzieła Raim ondiego, k tó re miało objąć gieogra- fiją P e ru oraz wszystkie działy, traktujące o przyrodzie tego k ra ju (m ineralogiją, gieo- logiją, botanikę i zoołogiją). D zieło to za­

(12)

124 W SZECHŚW IAT. N r 8.

K o lekcy je zeb ran e przezeń w ciągu tych la t pięciu pow iększyły M uzeum im ienia R aim ondiego w Lim ie.

C zuł R aim ondi, że mu życia zabraknie na dokończenie olbrzym iego dzieła, ja k ie przedsięw ziął i naw et wspom ina o tem we w stępie do swój pom nikowej pracy. M yślą też jeg o było pow ierzyć opracow anie części zoologicznej innym uczonym, a sam chciał tylko opracow ać m ineralogiją, gieologiją i botanikę. P ra c a ś. p. T aczanow skiego

„O rnithologie du P e ro u ” m iała być prze­

tłum aczoną na ję z y k hiszpański i włączoną do dzieła R aim ondiego.

Św iat n aukow y stra c ił w R aim ondim j e ­ dnego z najzapaleńszych, naj w ytrw alszych i najzdolniejszych pracow ników , naród zaś peru w ijań sk i gorliw ego badacza przyrody krajow ój. W yw dzięczając się też Raimon- diem u za jeg o dług o letn ią pracę, i-ząd pe­

ru w ijań sk i w yznaczył na je g o pogrzeb 8000 soles (4 0 0 0 0 fran k ó w ).

P o stać R aim ondiego tem je s t dla nas sym patyczniejszą, że łączyły go zw iązki serdecznój p rz y ja źn i z k ilk u polakam i, a między innym i z panem M alinow skim , o k tó ry m w zm iankę n iera z spotkać m oż­

na w dziełach tego uczonego. Im ię jego śmiało zapisać należy obok nazw isk A zary, H u m b o ld ta, d ’O rbignyego, D om eyki, B ur- m eistra i innych w ielkich badaczy p rz y ro ­ dy południow o-am erykańskiej.

J a n Sztolcman.

AKADEMIJA UMIEJĘTNOŚCI

W K R A K O W IE .

Posiedzenie K om isyi antropologicznej z d. 22 Stycznia 1891 r.

D n ia 22 S ty c z n ia b . r . o d b y ło sig p o sied zen ie K o m is ji a n tro p o lo g ic z n e ] a k a d e m ii u m ie jętn o śc i p o d p rz e w o d n ic tw e m J . E k s c e l. d r a M a je ra . P r z e ­ w o d n ic z ą c y z a g a ił je s m u tn e m w s p o m n ie n ie m 0 d w u z m a rły c h c z ło n k a c h K o m isy i, O. K o lb e rg u 1 p ro f. N o w ic k im , k tó r y c h p a m ię c i o b e c n i o d d a li cześć p rz ez p o w s ta n ie. P o p r z e c z y ta n iu i p r z y ję ­ c iu p ro to k u łu z o sta tn ie g o p o sie d z e n ia , s e k r e ta r z

K o m isy i d r K o p e rn ic k i p o w iad o m ił, że d r u k X V to m u Z b io ru w iad o m o ści do a n tro p o lo g ii k r a jo ­ w ej ju ż się ro sp o c zą ł, a z a ra z e m ro sp o c z ę ty też zo stał d r u k osobnego d z ie ła k o sz tem K om isyi, d ra I. H ry n c ew ic z a, p o d ty tu łe m ,,M e d y c y n a ludow a n a U k ra in ie " . N a stę p n ie , te n ż e s e k re ta rz p r z e d ­ sta w ił i w k ró tk o ś c i p rz y to c zy ł tr e ś ć n a d e s ła n y c h do K o m isy i p r a c e tn o g ra fic z n y ch i a n tro p o lo g ic z ­ n y c h , a u to ró w n a stę p u ją c y c h : 1) A. Z akrzew skiego

„ W z ro s t w K ró le stw ie P o lsk iem , p rz y c z y n e k do c h a r a k te r y s ty k i fizycznej p o lak ó w '1; 2) W ła d . D y ­ b o w sk ie g o „N o w y z b ió r p rzy słó w i z a g a d ek b ia ło ­ ru s k ic h z o kolic N o w o g ró d k a 11; 3) p a n i S te fan ii U lan o w sk iej „O ło ty s z a c h z In fia n t p o lsk ich w p o ­ w iecie rz e ż y c k im 11; 4) d r a J . K a rło w ic z a „M ate- r y ja ły e tn o g ra fic z n e z R u s i lite w sk ie j, z eb ra n e w pow. ś w ie ń c ia ń sk im p rz e z H u ry n o w ic za i z b ió r 21 m elo d y j ż m u d z k ic h “ ; 5) p ro f. d r a J . B au d o in d e C o u rte n a y ,.Z b ió r p io sn e k b ia ło ru s k o - polsk ich i p o lsk o -b ia ło ru sk ic h , s p isa n y c h w pow . so k alsk im (gub. G ro d z .)“ o ra z „ Z b ió r p ieśn i, p rz y słó w i za- b o b o n ó w 11, sp isan y ch p rz e z p a n ią M. K a d e r w pow . p o n ie w ie sk ira ; 6 ) p . J . G r a jn e r ta „ Z a p is k i e tn o ­ g ra ficzn e z B ąk o w a w O poczyńskiem “ , z d o d a tk ie m k ilk u p ie ś n i z r o z m a ity c h o k o lic K ró lestw a P o l­

skiego. P o sta n o w io n o w m ia rę m o żn o ści z u ż y tk o ­ w ać te p ra c e w p u b lik a c y ja c h K om isyi. Z k o lei p o rz ą d k u d z ie n n eg o , c zło n ek K om isyi, p. G. Ossow­

sk i z d aw a ł sp ra w ę z b a d a ń p a le o etn o lo g ic z n y cn , d o k o n a n y c h p rz e z n ie g o p o d czas u b ie g łe g o la ta z p o le c e n ia K om isyi. M iejsce m t y c h b a d a ń b y ło m ię d z y rz e c z e Z b ru c z a i S e re tu . O b szar ten , p r z e d ­ sta w ia ją c y n a d g ra n ic z n y , w y d łu ż o n y p as, c ią g n ąc y się z p ó łn o cy ku p o łu d n io w i, o d g ra n ic z o n y od w sch o d u i z a c h o d u k o r y ta m i w sp o m n ian y ch rzek , od p ó łn o cy w y ż y n ą ro z d z ia łu w ód d opływ ów D n ie ­ p r u i D n ie stru , a od p o łu d n ia k o ry te m tej o sta tn ie j rz ek i, ze w zg lęd u ta k g ieo g raficzn eg o sw ego p o ło ­ ż en ia w zględem k r a ju , ja k o też i fizy jo g raficzn y ch sw y ch w łaściw ości, p rz e d s ta w ia ta k ą c ało ść te ry - to r y ja ln ą , k tó re j d o s ta te c z n e w y ja śn ie n ie c h a r a k ­ te r u p aleo etn o lo g ic z n eg o je s t najp o ż ąd ań sz em . G łó­

w ne b a d a n ia d o k o n a n e b y ły ty m ra z e m p rz e z r e ­ f e re n ta w p o w ia ta ch ; h u s ia ty ń s k im , sk a łac k im , c zo rtk o w sk im , b o rszczo w sk im i z aleszczy ck im . Do z ab y tk ó w , w ty c h o k o licach is tn ie ją c y c h , n a le ż ą : ja s k in ie , o sad y p r z e d h is to ry c z n e , k u rh a n y , r o z ­ m a ite ro d z a je c m e n ta rz y s k t a k cia ło p aln y c h , ja k o ­ te ż i n ie c ia ło p a ln y c h , k a m ie n ie u sta w io n e i w re sz ­ cie lu źn ie z n a jd o w a n e ro z m a ite w y ro b y p r z e d h i­

sto ry c z n e . J a s k in ie ^ n a p o tk a ł r e f e r e n t w c z te re c h m ie jsc o w o śc iac h : w W ie n ia ty ń c a c h , w G ró d k u n a d D n ie s tre m i w S zczytow cach, w pow . zaleszczy c ­ k im o ra z w B ilczu w pow . b o rszczo w sk im . T rzy p ie rw sze ja s k in ie w y s tę p u ją w p iask o w cach m io ­ c e ń s k ic h ty c h o k o lic i n a le ż ą do ja s k iń p o m n ie j­

szych, a ' o s ta tn ia , o d z n a c z a jąc a się n iep o sp o litą w ie lk o ścią, o k tó re j z te g o pow odu b y ły ju ż o g ó ln e w iad o m o ści, w y s tę p u je w p o k ła d z ie ś c isły c h g ip ­ sów m io ceń sk ich . W s z y stk ie te ja s k in ie z aw ie rają w sobie o sa d y n a m u lisk o w e i z teg o p o w o d u z a ­ s łu g u ją n a b a d a n ia g ru n to w n e , sz czeg ó ln ie ja s k i­

(13)

N r 8. WSZECHŚW IAT. 125

n ia b ilc z e c k a . P rz y e n erg icz n e j pom ocy obecnego je j w ła śc ic ie la, ks. L. S ap ieh y , re fe re n t z d o ła ł d o ­ sta ć się w g łą b te j ja s k in i n a 312 m etró w . N a p rz e s trz e n i te j p rz e b y w a ł on k o m o ry u s ła n e szkie­

le ta m i lu d zk im i i sz czątk am i n aczy ń c e ra m ik i m a ­ low an ej w ie k u k am ien n eg o , p o m ięd zy k tó r e m i z n a jd o w a ły się n a rzę d zia k o śc ian e . W szy stk o to p o k ry te je s t w arstw ą stalag m ito w ą. O kazy p a ru c zaszek w zięty ch stąd , p rz y ty c h b a d a n ia c h w s tę ­ p n y c h o k a za ły się w w ysokim s to p n iu długogłow e.

O sady p rz e d h isto ry c z n e o d k ry ł re fe re n t w W asyl- k o w cao h , w S zy d ło w cach i w S ie k ie rzy ń c a ch w pow.

h u s ia ty ń s k im , o ra z w S zczytow cach i w G ró d k u w pow . zaleszczyckim . W szy stk ie one n ie w y ró ż ­ n ia ją się n icz em od o sad tej k ra in y z n a n y c h w i n ­ n y c h m iejsco w o ściach , a w y ro b y p rz e d h isto ry c z n e n a o b s z a ra c h ich z n ajd o w a n e n a le ż ą przew ażn ie d o zab y tk ó w w ieku k a m ie n n eg o (n a rz ę d z ia k a m ie n ­ n e i k rz e m ie n n e , osełk a i c e ra m ik a m alo w an a, o ra z z w y k ła), w m n iejszo ści zaś do zab y tk ó w w ie­

k u b ro n zo w eg o (zau szn ice, sz c zą tk i b ra n s o le t szk la­

n y c h , p a c io rk i g lin ia n e i m ozaikow e i t. p. w y ro ­ b y ). G ro b y c ia ło p a ln e b a d a n e b y ły w W y g n an c e p o d C zortkow em , w S zczytow cach i w B ilczu. N a ­ leż ą o n e d o g ro b ó w ta k zw an y ch „ceg ło w y ch 11.

N a jd o n io śle jsz e w y n ik i o się g n ię te z o s ta ły z b a d a ń c m e n ta rz y s k w W y g n an c e i w Bilczu. Z d o b y to n a n ic h k ilk a n a ście o k a za ły c h n aczy ń grob o w y ch m alo w a n y ch , k sz tałtó w p rz e w a ż n ie n o w y ch i lic z n e o k azy n a rz ę d z i k rz e m ie n n y c h D la znacznej ilości b a d a n y c h ty m ra z e m w ró ż n y c h m iejscow ościach in n y c h jes zc ze z a b y tk ó w (g ro b ó w n ie c iało p a ln y c h , k a m ie n i u sta w ia n y c h i t. p.), o raz d la d łu ższeg o czasu p o trz e b n e g o n a u p o rz ą d k o w a n ie z d o b y ty c h z n ic h w y k o p a lin , sp ra w o z d aw ca p o d a n ie o n ic h w iad o m o ści o dłożył do p o sie d ze n ia n a stę p n e g o , a sp ra w o z d a n ie n in ie jsz e zak o ń czy ł p rz e d sta w ie ­ n ie m z ło żo n y ch n a je g o r ę c e p rz ez ro z m a ite oso­

by, do zb io ró w a k a d e m ii licz n y ch d aró w , m ia n o ­ w icie: k ilk a n a ś c ie n aczy ń m alo w a n y c h , p o c h o d zą ­ c y ch z c m e n ta rz y s k a w B ilczu, w y k o p an y ch d a ­ w niej ( d a r ks. L . S a p ieh y ), tr z y n a rz ę d z ia k a m ie n ­ n e g ład z o n e, zn alezio n e w S zy d ło w cac h (d ar W P . II. S tra w iń sk ie j), trz y n a rz ę d z ia k a m ie n n e, sz ty le t b ro n z o w y , n a ra m ie n n ik ta k iż i b ro n zo w e w y ro b y ozdobow e, p o ch o d zące ze S k a ły n a d Z b ru c z e m , z B ilc z a i z K am io n k i S tru m iło w ej ( d a r d r a J . J o ­ d łow sk ieg o ), d ziew ięć n a rzę d zi k a m ie n n y c h i k r z e ­ m ie n n y c h g ład zo n y ch , lu b o tłu k iw a n y c h z T o u ste- go w pow . sk a łac k im ( d a r p. L. S karbow skiego), s ie k ie rk ę k a m ie n n ą zn alez io n ą w Soroce w ty m ż e p o w ie cie ( d a r I. h r. P in iń sk iej), p a c io rk i p rz e d h i­

sto ry c z n e z n alez io n e w W y g n an c e i w W asylkow - c a c h (d a r p . Z dz. U jejskiego), w reszcie p ię k n y okaz P h a lu s a b ro n zo w eg o , c e lt b ro n zo w y ru rk o w y i fibu­

le b ro n zo w e, o ra z sie k ie rk ę k a m ie n n ą g ład z o n ą, z n alez io n e w K o c iu b iń c z y k a c h w pow . h u s ia ty ń ­ sk im ( d a r W P . W ła d . P otockiego). N a stę p n ie z d a­

w ał s p ra w ę ze sw ych b a d a ń e tn o g ra fic z n y ch i a r ­ c h eo lo g icz n y ch s e k re ta rz K om isyi d r J . K o p e rn ic- k i. S p ra w o z d aw ca d o k o ń czy ł ty m ra z e m b ad ań c m e n ta rz y s k a ciało p aln eg o w L ip ic y w pow. ro h a -

ty ń sk im , k tó re ro sp o czął b y ł d a w n iej. Dziś cm en­

ta rz y s k o to m ożna u w a ża ć pod w zględem n au k o ­ w ym za w y c ze rp a n e. W y d o b y to z niego kilk a­

n a śc ie n aczy ń k sz ta łtu , j a k i p rz ed tem , przew ażnie

„kielichow ego*1 i licz n e ozdoby w n a c z y n ia c h ow ych z aw a rte (p a cio rk i, fibule i t. p. p rz ed m io ty ). N a o b szarze te g o c m e n ta rz y s k a o d k ry ł sp ra w o z d aw ca w ziem i u k r y ty z ab y tek n ie z n an y , u rz ą d z o n y z p a ­ lonej g lin y , m a ją c y p o d o b ień stw o do w ielkiego p ie ­ ca , w k tó ry m je d n a k ż e ż a d n y c h śladów c ia ło p a ­ len ia n ie b y ło . W b a d a n y m o p ró c z teg o c m e n ­ ta rz y s k a k u rh a n ie te jż e okolicy z n a la z ł re fe re n t g ró b c ia ło p aln y . N a o sta te k , p rz e d sta w ił p ię k n y o k az g ro tu k rz e m ie n n e g o w łóczni, zn alezio n eg o w te jż e m iejsco w o ści i o fiarow anego do zb io ró w a k ad e m ii p rz ez ks. dziek. M akohońskiego. N a s tą p iły w y b o ­ ry p rzew o d n ic zą c e g o i s e k re ta rz a Kom isyi. N a p ierw szeg o w y b ra n y zo stał J . E x c . d r J . M ajer, a n a o sta tn ie g o d r J . K o p e rn ick i, p oczem J . E x c.

p. p rz e w o d n ic z ą c y z a m k n ą ł p o sied zen ie.

G. O.

Korespondencja Wszechświata.

P ann a T ek la Sym onow iczów na z W iln a zebrała przo- śliczny zieln ik , zawiorający roślin y, z ok o’ic W iln a po­

chodzące. Z ieln ik ten, po dokom pletow aniu, posłuży jćj samej do opracow ania flory w ileń sk iej, k tóra od cza­

sów p .o f. St. G orskiego przoz n ik o g o jeszcze badaną nie była. P ann a S. zn alazła bardzo interesujące r o śli­

ny, z liczby których notujem y następne: 1) Epipactis m icrophylla E h rh ., rosnąca w W iln ie na pochyłości góry T rzech krzyżów, w tem sam em m iejscu, gdzie ją przed laty 20 prof. J . J u n d z iłł znajdował; jestto jodynę dotąd znane stanow isko tego, na L itw ie rzadkiego storczyka; 2) Epipactis latifolia A li., znaleziona na tem

| sam em stanow isku, co i poprzednia; jestto dość rzadka

j na Litw ie roślina; znam y j ą dotąd jeszcze tylko z po­

wiatu słu ck ieg o (S. P rószyń ski) i p ińskiego (M . T w ar­

dowska), w innych pow iatach dotąd nie znaleziono;

j 3) R anunculus bulbosus L ., pospolity ten gdzieindziej

| gatunek jaskra, na L itw ie zdaje się być dość rzadkim . [ Prof. J . Ju n d ziłł zaliczył g o do flory litew sk iej, szcze-

| gółow ego stanow iska jed nak nie w skazał, tak, że dotąd

j nie w iedzieliśm y nic o rosprzestrzenieniu tego ja sk ra na

| L itw ie. P anna S., już przed kilku laty, znalazła go w d olin ie F ilaretów w W iln ie , a w roku 18*19 B łoński i D rym m er znaleźli g o też w puszczy Białow ieskiej

| Innych stanow isk ja sk ra bulw ow ego na Litw ie nie zna- I my; 4 ) B otrychium L u n aria L ., śliczną tg roślinkę znalazła panna S. w gaju około W iln a. Rzadką ta ro-

| ślina n ie jest, ale o rosprzestrzenieniu jej na Litw ie

j bardzo m ało dotąd w iem y.

Z teg o , acz krótkiego spraw ozdania o zielniku panny Sym onow iczów ny, w idzieć już można, ja k znaczną u s łu ­ g ę dla nauki m oże zrobić ten, kto um iejętnie (jak pan­

na S .) do rzeczy się wez'mie. F lora nasza litew sk a jest

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dostrzega związek pomiędzy posiadaną wiedzą a możliwościami rozwiązywania problemów, potrafi podać kilkanaście przykładów.. Bejgier W., Ochrona osób i mienia,

Chcąc się zabezpieczyć od zawleczenia zarazy, należało sprowadzać bydło z południa jedynie w czasie zimy, zwłaszcza bardzo mroźnej, albo też urządzić

W ykazali oni, że przez dodanie kropli kwasu octowego do alkoholowego roztw oru chlorofilu barw a roztworu zm ienia się nadzwyczaj mało i że widmo jego różni

sze n a siatkówce obraz przewrócony, zwierzę z uszkodzonym lewym płatem potylicowym przy zasłonięciu lewego oka dostrzeże (p r a ­ wem okiem) tylko przedm ioty

W ogólności w ięc w idzim y, że znaczna liczba miast odw ołać się musi do oczyszczania wód rzecznych, co daje się kilk u metodami przeprow adzić.. Sposób

ność, że niepodobna takiego mnóstwa rur i połączeń tak herm etycznie zamknąć, by choć mała doza p ow ietrza nie dostała się do ich środka, może się

B ełk o cze zaś stojąc w miejscu spokojnie, lub chodzi, opisując nieforem ne łuki; czasem, zaś pod w pływ em n iezw yk łej ekscytacyi drepcze, okręcając się

Ścisłość zaś obserw acyj astronom icznych jest obecnie znacznie większa aniżeli ścisłość, z ja k ą znam y długości gieograficzne.. Podobnież ma się rzecz