• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkanie na Narutowicza 22 - Adam Adams - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkanie na Narutowicza 22 - Adam Adams - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

ADAM ADAMS

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Wielka Brytania 2011, dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, mieszkanie, ulica Narutowicza 22, sąsiedzi

Mieszkanie na Narutowicza 22

Mieliśmy bardzo comfortable mieszkanie. Mój ojciec był w bardzo, bardzo wygodnej pozycji materialnej. Miał dosyć duży interes i był właścicielem dwóch kamienic w Polsce. Mieliśmy dwie służące w domu. Jedna była Polka, jedna była Żydówka. Tak że nasze życie było bardzo wygodne.

Mój ojciec miał dom, ten dom na Narutowicza 22. Wspólnikiem jego był Feldzamen, on mieszkał drzwi na przeciwko nas. Na pierwszym piętrze myśmy mieszkali.

Mieliśmy duże mieszkanie, jakieś siedem pokoi, bardzo wygodne. Ja pamiętam, był jeden pokój, był salon i pianino stało, i takie krzesła lakierowane, i taka mała kozetka lakierowana. A potem była sypialnia mego ojca i matki. I jedne drzwi przechodziły od jej sypialni do łazienki, a drugie drzwi przechodziły z korytarza do łazienki. A potem były jakieś dwie sypialnie, zdaje mi się, osobno, i jakaś sypialnia dla służby, która była za kuchnią. Ja pamiętam, że ja, jako chłopak, spałem w tym samym pokoju, gdzie moja siostra jedna spała, co w Anglii jest niesłychane. W Anglii chłopak śpi osobno i dziewczyna śpi osobno. A myśmy spali razem. I potem była jadalnia tu, duży pokój na jadalnię i dosyć duża kuchnia.

Okno z mojego pokoju wychodziło, zdaje mi się, że do podwórka. Zastanawiam się teraz. Zdaje mi się, że podwórka. Bo pamiętam, łóżko wychodziło w tą stronę, a to było drugie łóżko i tutaj był ten stół. Ja pamiętam, przy tym stole siedziałem, zawsze lekcje odrabiałem.

Z naszych sąsiadów pamiętam tylko rodzinę wspólnika mego ojca, który żył na przeciwko naszych drzwi w tym samym domu, bo pół tego domu należało do tego wspólnika. Ja pamiętam, że ja byłem z nimi w przyjaźni. Oni też mieli troje dzieci i jeden chłopak był w moim wieku. Ale oni byli troszeczkę bardziej, zdaje mi się, że on był bardziej pobożny niż mój ojciec. I ten mały chłopak zawsze lepiej umiał się modlić niż ja. Ja pamiętam, że zawsze byłem zazdrosny. Oni, ta matka i ojciec, się uratowali

(2)

na aryjskich papierach w Warszawie. I jedna córka się uratowała. Ale dwóch chłopców zginęło. Ta ich córka, dziewczynka, zdaje mi się, w moim wieku czy może pół roku starsza ode mnie. Myśmy się przyjaźnili, bo ja pamiętam – nie tak dobrze pamiętam, ale pamiętam – że przyjaźniliśmy się. Nazywała się Sala. To pamiętam. A ten chłopak najstarszy, to przed wojną studiował już w Belgii. Nie mógł się dostać na uniwersytet w Polsce, to do Belgii go wysłali.

Myśmy mieszkali na pierwszym piętrze. Ja pamiętam jak siedziałem… człowiek ma takie niektóre fotografie umysłowe, które zapamiętuje… i siedziałem z siostrą moją najstarszą na balkonie i ona powiedziała: „Tu masz kilka groszy – nie pamiętam ile groszy – to jest dla ciebie i zejdź na dół, kup mi lody”, bo przechodził któryś człowiek i krzyczał „Lody! Lody!”. Oni sprzedawali lody na ulicy. Teraz już tego nie ma. Ale jak ja byłem młody, to chodził taki, miał taką baryłkę ten człowiek i pchał takie lody i sprzedawał je. Tak samo jak za moich czasów jeszcze, to lodówki nie były elektryczne, tylko były takie, że miały miejsce na lód. To przychodził taki człowiek i krzyczał „Lód! Lód!”. I ludzie schodzili i kupowali takie baryłki lodowe, które się wkładało się do tej lodówki – ta lodówka miała taką przestrzeń zabitą blachą – i tam się wkładało ten lód. I to była ta lodówka. A kuchnia była też ogrzewana węglem i drzewem. I miała piec taki do pieczenia. Ubikacja była w mieszkaniu. Ubikacja była koło łazienki... Zdaje mi się, że były dwie ubikacje. Jedna ubikacja była osobno, a jedna była, zdaje mi się, w łazience. Dzisiaj to woda gorąca przychodzi automatycznie z tego, a wtedy to był taki wielki kocioł nad wanną, i ten kocioł był gazowy i z takim wielkim szumem się zapalało, i woda przechodziła z tego kotła takiego, który był podstawiony nad wanną, do wanny. I myśmy mieli jedną łazienkę – to już był luksus – jedną łazienkę w domu. To były naprawdę dobre warunki… W każdym pokoju stał piec kaflowy, ale było centralne ogrzewanie. Ale ja pamiętam te kaflowe piece. To dziewczyna ładowała rano i potem następnego rana, zdaje mi się, wyciągała ten popiół. I jak zamykało się te drzwi, to drzwi były zamknięte. I piece były od podłogi do sufitu, kaflami wysadzane. Ja nie wiem, czy dzisiaj są takie piece jeszcze, to się na pewno nie używa dzisiaj. Nie. I okna były podwójne. I wkładało się watę między oknami szczelnie na zimę. I to były dwa okna takie. Jedno tutaj, jedno tutaj, a w środku zawijało się watę, żeby było ciepło. To ja pamiętam.

Ja pamiętam, myśmy mieszkali na pierwszym piętrze, a później schodziło się na dół, było jakieś podwórko, była druga kamienica i potem było jakieś jeszcze podwórko, i była trzecia kamienica. To był taki dom. W Polsce są takie domy i podwórka, i potem kamienica, i podwórko. Zdaje mi się, że dwa domy były za tym. Przy bramie to była piwiarnia, tam sprzedawali piwo. I zawsze tam ludzie siedzieli i pili piwo. To ja pamiętam tą piwiarnię, ale sklepów więcej nie pamiętam. Pamiętam tylko to, jak siostra mnie posyłała, żeby kupować te lody czasami i dawała mi kilka groszy. I ja schodziłem na dół i kupowałem jej lody. To ja pamiętam jak teraz. I ten balkon pamiętam jak teraz.

(3)

Data i miejsce nagrania 2011-06-02, Londyn

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Kożuch

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To pan sobie wyobrazi, moja mama jakieś ponad dziesięć lat walczyła z tymi pluskwami w mieszkaniu.. Co spojrzy się…

A wtedy kawa była bardzo trudno dostępna w Lublinie, ale mimo starania się matki i tak dalej, nie mogli nas wydostać z tego zamku.. I ja siedziałem na zamku jakieś siedem

Ja pamiętam tylko, że mieszkanie nasze było wolne, bo ja wszedłem do mieszkania i byłem w tym mieszkaniu nie pamiętam dokładnie jaki okres czasu. Ale oni nie byli

Bo ten plac, gdzie na łyżwy chodziliśmy – nie pamiętam, jak się nazywała ta ulica, ale tam był ich sklep, oni robili tam te wełniane rzeczy – to myśmy wychodzili

Bo chłopi przyjeżdżali furmankami… To był duży plac i duży markiet, bardzo duży markiet. Data i miejsce nagrania

Pracowała do wybuchu wojny, a później było takie zdarzenie, że nie chciała pójść pracować, bo poczta była zmilitaryzowana, niemiecka, Deutsche Post.. No więc

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Myśmy mieli już nosić te opaski i już zaczynało się trochę rozumieć tą historię.. Powiedzmy, ja nie wiedziałem, że już w roku 1920 i jeszcze wcześniej Hitler