• Nie Znaleziono Wyników

Interes ojca na ul. Świętoduskiej 22 w Lublinie - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Interes ojca na ul. Świętoduskiej 22 w Lublinie - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

SARAH TULLER

ur. 1922; Piaski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, Żydzi, życie

codzienne, relacje polsko-żydowskie, ulica Świętoduska 22

Interes ojca na ul. Świętoduskiej 22 w Lublinie

[Na ul. Świętoduskiej 22] to był interes [ojca]. Tam był pokój, u mego ojca pracowało sześć osób tylko w biurze. Buchalter, podbuchalter… [To byli] przeważnie Żydzi.

Wtedy Polacy nie mieli Żydów, Żydzi nie mieli Polaków. Chyba, że ktoś był wybitnie zdolny. Albo ktoś, co go potrzebowali, żeby mówił do Polaków, do polskiego government, ktoś z urzędu. Myśmy mieli jednego Polaka, bo co roku przychodził z urzędu skarbowego jakiś urzędnik sprawdzić, czy wszystko jest uczciwe, czy nic się nie kradnie. To jak się miało Polaka, to patrzyli troszeczkę inaczej. To ten Polak był przedstawicielem naszej firmy. Tak, że mieliśmy jednego pana. Nie pamiętam już, jak się nazywał. Pamiętam, był bardzo szczupły i bardzo wysoki. Ja byłam zawsze mała. Jak ja na niego patrzałam… Bardzo szczupły, ale więcej go nie pamiętam.

Mój ojciec nie chciał, żebym ja przychodziła do interesu, bo jak ja przychodziłam, to wszyscy przestali pracować. No, córka właściciela jest tutaj, tak. To on tego nie chciał. On nie chciał stracić minuty pracy. Tak, że ja bardzo, bardzo rzadko przychodziłam. Przychodziłam przynosić mu jedzenie, ale to już było pod wieczór.

Kiedy wszyscy robotnicy już szli do domu, on zostawał, żeby przejść to, co się zarobiło, co się stało gdzie. Co sprzedano, co nie sprzedano. Kto przyjechał, kto nie przyjechał. To były jego dwie godziny z właścicielem, z jego wspólnikiem. Że oni przeszli przez co się działo poprzez cały dzień.

Data i miejsce nagrania 2010-12-14, Boynton Beach

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Kożuch

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W międzyczasie warunki finansowe u nas się stały lepsze, bo mój ojciec z tego małego sklepu stał się wspólnikiem manufaktury, hurtowni i w przeciągu

To on mówi: „Ja się mogę nauczyć” Mój ojciec weszedł z nim, przez pierwsze dwa tygodnie weszedł, siedział w interesie, po dwóch tygodniach on przejął ten interes,

W międzyczasie [Niemcy] znaleźli papiery mego ojca, że myśmy robili interesa z ludźmi z innych miast i z innych krajów, to oni zawołali ojca –zapomnieli, że

Jak rodzice szli do pracy, to te dzieci, jak pamiętam, były w domu, nie chodziły po [terenie getta], nie bawiły się outside [na dworze].. Dzieci są bardzo

Moja mama mówiła czysto, pięknie po polsku, mój ojciec miał bardzo żydowski akcent, bo on jako dziecko mówił tylko po żydowsku, a moja mama była wychowana w domu,

Czasami mówili o czymś, co mama mnie posłała do mojego pokoju: „Już późno, masz iść spać” Na tym się to skończyło.. To myśmy we trójkę [z braćmi], wszyscy

Wyjazd - jak jedzie się [ulica] Świętoduską do góry, skręci się w Zieloną to teraz już nie można skręcić w lewo w [ulicę] Staszica, tylko trzeba jechać dalej do ulicy

„Gwałtu, co się dzieje!” Jeszcze jak dyrektorem teatru był Jerzy Torończyk (świetny dyrektor, ojciec Krzysia; bardzo się z nim przyjaźniłem), to on mi dawał propozycje