• Nie Znaleziono Wyników

Życie Krzemienieckie. R. 8, nr 1 (1939)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie Krzemienieckie. R. 8, nr 1 (1939)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Z Y C I E

K R Z E M I E

N f E C K I E

(2)

P rze w o d n ic ząc y Kom itetu R edakcyjnego: K o m a n Chrom iński Sekretarz: Em ilia K ornaszew ska

C zło nko w ie Komitetu R e dakcy jn eg o : H alin a C zarn o ck a, Stani­

sław S heybal, M ieczysław Z ad różn y .

W s p ó łp ra c ę za d e k la ro w a li: Kazimierz Henryk G ro s zy ńs k i, Julian K ozłow ski, C zesław Kurek, Franciszek M ączak, Dr. Zdzisław O p o ls k i, mgr. Jerzy O sostow icz, B ronisław R o b a k , A lin a Rusko- w a, S ta n isław Sarek, Jan Sułkow ski, S tanisław Szczepański,

Robert S złapak.

TREŚĆ ZESZYTU:

K. U.: A ktualne s p ra w y o św iatow o - k uliu raln e p o w ia tu

krzem ienieckiego sir. 1

O p ra c y społecznej . . . str. 9

Ku p o d n ie s ie n iu g o s p o d a rc z e m u sir. 10

Z e s z t u k i . . . . str. 12

S port i W y c h o w a n ie Fizyczne str. 16

K r o n i k a . . . . str. 18

K om unikaty n a d e s ła n e . . . . str. 27

(3)

JULIUSZ SŁOWACKI O KRZEMIEŃCU

...Ale wiem, że kiedyś w Polszczę, moja rodzinna ziemia, ten oto kawałeczek koło Wołynia, który zawsze i od dawna ju ż wydawał duchy pełne entuzjazmu, choć nikłego dotąd, ziemia ta kiedyś stanie się jako Ateneum Chrystusowej sztuki...

List do Wojciecha Stattlera r. 1814.

Oto miasteczko błogosławione... ta girlanda świateł w głębi gór przez całe miasto idąca, jak potok czerwony, ognisty...

to światła Żydów... którzy oczekują Mesjasza...

A tam dalej dworek... z sadem biednej wdowy, która na synu swoim położyła nadzieję żywota...

Miesiąc nademną — a skrzydła moje ogniste między miastem a miesiącem, jak dwie chmury myślami ciężarne... jeden tylko szczyt góry łysej... i drugi zamkowej jako... Kolloseum...

wydobyły się z pod mojej opony... i sterczą błękitnym miesiącem uwieńczone.

(4)

Rok 1939 jest dla Krzemieńca i dla całej Polski rokiem Słowackiego — w tym roku przypa­

da 130-ta rocznica urodzin i 90-ta śmierci wie lkie- go poety. „Życie Krzemienieckie11 będzie podaw a ło wiadomości o wszystkich pracach nad uroczysto­

ściami „dni Słowackiego ’ prowadzonych, zaś oprócz tego w każdym numerze zamieszczać będzie uryw­

ki z pism Juliusza Słowackiego, ilustrując je w ido­

kami Krzemieńca. Z czasem zbierze się tych od­

dzielnych kartek tyle, że m ożna je będzie w osob­

ną książkę ująć — w ten sposób nasi Prenumera­

torzy będą w posiadaniu pięknego wydawnictwa, które będzie zawierało przeważnie myśli Słowac­

kiego o Krzemieńcu.

(5)

Ż Y C I E K R Z E M I E N I E C K I E

D W U T Y G O D N IK SPO ŁEC ZN Y

ROK V III 15 S T Y C Z N IA 1 9 3 9 --- NR 1

K. U.

A K T U A L N E S P R A W Y O Ś W IA T O W O -K U L T U R A L N E P O W IA T U K R Z E M IE N IE C K IE G O

I. Dziedzina pracy kult.-oświat, w naszej ziemi krzemienieckiej z jednej strony może się poszczycić osiągnięciami, które należy słusznie uw ażać za tytuł do dum y i wiary w dalszą pracę i powodzenie, a z drugiej strony stanowi znaczny jeszcze ogrom potrzeb i niepodjętych zadań, które z niemniejszą ochotą i śmiałością muszą być podjęte i pomyślnie rozwiązane w interesie kultury polskiej i siły Państwa Pol­

skiego.

Ten pomyślny stan rzeczy i te pomyślne perspektywy na przy­

szłość zawdzięczam y zgodnej kolaboracji czynników: organizacyj spo­

łecznych, samorządu terytorialnego, władz szkolnych oraz Liceum Krzemienieckiego.

Tylko w oparciu o zgodną współpracę tych czynników i przy u- w zględnieniu całokształtu potrzeb kulturalnych, odpowiadających rzeczy­

wistości w terenie, przy równoczesnym rozwoju życia gospodarczego i społecznego, m ożna się spodziewać pomyślnych rezultatów pracy oświatowo-kulturalnej.

II. A ) Na pierwszy plan wysunąć należy zagadnienie oświaty po­

wszechnej.

G dv sięgniemy okiem wstecz do momentu startu w naszej pracy na terenie szkoły powszechnej w r. 1919 i zatrzymamy się na stanie dzisiejszym w r. 1938, z radością stwierdzimy olbrzymi wysiłek, wło­

żony przez Państwo i społeczeństwo krzemienieckie i znaczne rezulta­

ty, legitymujące prawo Polski do tych ziem. W r. 1919 mieliśmy na terenie pow. krzemienieckiego 12 szkół powszechnych, dziś m am y ogółem 167 szkół, do których uczęszcza ponad 29 tysięcy dzieci. Spo­

śród tych 167 szkół przypada na szkoły utrakwistyczne 46, na szkoły polskie bez j. ruskiego — 16, na szkoły polskie z j. ruskim jako przedmiotem nauki — 101, na szkoły ruskie z ruskim j. wykładowym

— 1. W szkołach tych pracuje ogółem 418 nauczycieli.

(6)

Jakkolwiek cały powiat krzemieniecki jest podzielony na obwody szkolne i w każdym obwodzie jest otwarta szkoła, to jednak nie wszystkie dzieci są faktycznie objęte obowiązkiem szkolnym z braku

dostatecznej ilości miejsc w szkole.

Cały powiat liczy 40.873 dzieci w wieku szkolnym, z których tylko 29.019 dzieci uczęszcza do szkoły, przy czym olbrzymia większość z tych dzieci uczęszcza do szkół I stopnia (t. z. jedno i dwuklaso- wych), których mamy 120: szkół II stopnia m am y 28, szkół 111 stopnia, zapewniających im przygotowanie do dalszego kształcenia się na stopniu średnim, tylko 19.

Przy tym stanie rzeczy potrzeby są nadal duże a ich zaspokoje­

nie zależy głównie od dalszej ilości nowych etatów nauczycielskich, które — jak wiadomo —- są objęte budżetem Państwa, oraz od dal­

szej ilości nowych budynków szkolnych, których budowa zależy prze*

de wszystkim od wysiłku materialnego samorządu i społeczeństwa.

A by objąć obowiązkiem szkolnym wszystkie dzieci w wieku szkolnym i obciążyć jeden etat nauczycielski normalną ilością dzieci, która wynosi 50, podczas gdy dzisiaj na jednego nauczyciela przypa­

da prawie 70 dzieci, potrzeba przy dotychczasowych 418 etatach jesz­

cze 400 etatów!

Niemniej duże są potrzeby w dziedzinie budynków szkolnych, jeżeli się zważy, że na 167 szkół istniejących 49 n ie m a budynków od­

powiednich, że zapotrzebowanie na budynki będzie wzrastało w m ia­

rę obejmowania obowiązkiem szkolnym coraz nowych szeregów dzie­

ci, istniejące zaś nowe budynki szkolne mogą się okazać w krótkim

czasie za ciasne. *

Na terenie powiatu w r. 1920 znajdowało się 39 budynków szkol­

nych, w ciągu lat niepodległości wybudowano 86 budynków szkolnych wysiłkiem materialnym w/g następującego zestawienia:

1. G m iny < . . 806.585 zł. 38 gr.

2. Gromady . . . . . 410.650 51 „ 3. P a ń s t w o ... , 187.705 H 68 „ 4. W ydział Powiatowy . . 136.136 li 5. T-wo P.B.S.P. . . . . 75.47571 .,

6. Liceum Krzemienieckie . . 40.79974 „

7. Fundusz Pracy 8.328

razem 1.654.681 zł. 02 gr.

Gros wysiłku materialnego dały gromady, gm iny i w ydział po­

wiatowy, tym samym dając dowody wysokiego zrozumienia potrzeb materialnych oświaty powszechnej.

W r. szk. 1938/39 w terenie buduje się budynki szkolne w 19

(7)

miejscowościach, spośród których 5 posiada własne budynki, lecz już.

nie odpowiadające potrzebom, 14 natomiast zupełnie nie posiadało własnych budynków, ponadto kontynuuje się budowę i wykanczanie ju ż częściowo oddanych do użytku budynków w 14 miejscowościach

powiatu.

Jak z powyższego zestawienia wynika, tempo budowy szkół nie może osłabnąć wobec ogromu potrzeb, wzięcie zaś przez kom órki sa­

morządu terytorialnego na swe barki gros ciężaru materialnego jest jedynym wyjściem w obecne] sytuacji braku szkół i świadczy po­

chlebnie o społecznej i obywatelskiej postawie samej ludności i sa­

morządu.

Zapowiadana przez czynniki najwyższe w Państwie reforma samo­

rządu szkolnego, zasadzająca się na zespoleniu kompetencji dawnego sa­

morządu szkolnego, istniejącego na ziemiach centralnych i zachodnich, z ogólnymi zadaniami samorządu terytorialnego, jest jedynym zdrowym rozwiązaniem, i idącym po lin ii rozwojowej życia w powiecie krzemie­

nieckim i w arunkującym ściślejsze zespolenie nauczyciela i szkoły z całokształtem życia gospodarczego i społecznego samorządu.

B. O b ok tych zasadniczych potrzeb odpowiedniej ilości etatów nauczycielskich i budynków szkolnych należy podnieść zagadnienia może nie tak rażąco widoczne, niemniej jednak ważne i pilne.

Najpierw to sprawa powrotnego analfabetyzmu.

Nie należy się łudzić, że tam, gdzie istnieje szkoła niżej zorga­

nizowana, gdzie istnieje znaczny odsetek dzieci nieuczęszczających do szkoły, a więc gdzie faktycznie nie wykonywa się ustawowego obo­

w iązku szkolnego, dzieci zapisane do szkoły uczęszczają rzeczywiście przez lat 7 do szkoły. Tak nie jest! Znaczna ilość dzieci chodzi do szkoły przez 3 —4 lata i wraca do swego środowiska, na jej miejsce przybywa nowy zespół dzieci, również nie odbierający pełnego 7-let- niego nauczania. Te dzieci, pozbawione zbyt wcześnie kontaktu ze szkołą, stają się powrotnymi analfabetami, marnując wieloletni wysiłek materialny i moralny nauczycieli i społeczeństwa.

Jest rzeczą stwierdzoną, że bardzo często wpływ na regularne i pełne 7-letnie uczęszczanie do szkoły m a należycie zorganizowana opieka materialna nad dziećmi.

Nie dość jest dać budynek szkolny i przydzielić nauczyciela do pracy, trzeba jeszcze dać możność korzystania ze szkoły przez udzie­

lenie pomocy materialnej, dożywianie i kupno podręczników szkolnych do czasu, póki środowisko gospodarcze się nie podniesie. W ieś bezro­

botna potrzebuje tak samo pomocy jak miasto.

Dotychczasowe próby organizowania dożywiania dzieci w powie­

cie, podejmowane przez Zjednoczenie Organizacji Społecz., lub Z w .

(8)

Pracy O b. Kobiet, należy uważać za niewystarczające i z pomocą przyjść musi dalszy wysiłek Społeczny i samorządowy.

C. Druga nie mniej ważna sprawa to pogłębianie pracy, szczę­

śliwie podjętej i dobrze rozwijającej się, w kierunku -przedłużenia w pły­

wu wychowawczego szkoły na młodzież, która kończy szkołę lub przerywa naukę z przyczyny przekroczenia granicy wieku szkolnego.

To sprawa K ół b. wychowanków szkół powszechnych. Dotychczas po­

siadamy 100 kół, ogarniających ponad 3000 m łodzieży w wieku lat 14-18.

Ustawa o ustroju szkolnym z roku 1932 przewiduje obow iązko­

we dokształcanie młodzieży w wieku lat 14— 18, w naszych warun­

kach wobec istniejących potrzeb w zakresie normalnej 7-letniej szkoły powsz., ten ustawowy obowiązek względem młodocianych długo jesz­

cze nie będzie wykonywany, dlatego też z całym uznaniem odnieść się należy do pracy społecznej nauczycielstwa na terenie K ó ł m łodo­

cianych, pracy, która jest zastępczym środkiem pomyślanym jako prze­

dłużenie wychowawczej akcji szkoły. Dziedzina ta w inna być zastrze­

żona wyłącznie szkole i jej pracownikom, ponieważ do m łodocianych należy podchodzić tylko przy pomocy metod pedagogicznych, mają- jących na celu przetwarzanie wewnętrzne człowieka po lin ii oddziały­

wania, zapoczątkowanego przez szkołę, która jest polska.

W szelka inna akcja społeczna, względem m łodocianych, wycho­

dząca czy to od Zw iązku Strzeleckiego czy to od Stowarzyszeń M ło­

dzieży Katolickiej winna być zharmonizowana z poczynaniami na terenie kół b. wychowanków i akcję kół wspierać. A kcja kół b. wy­

chowanków winna stać się przedmiotem zainteresowania całego spo­

łeczeństwa.

D. Trzecim zagadnieniem to sprawa szkół zbiorczych, mających na celu kształcenie dzieci ze szkół niżej zorganizowanych, pragnących osiągnąć wykształcenie w zakresie pełnej 7-klasowej szkoły powszech­

nej, a tym samym zdobyć możność kształcenia się na poziomie śred­

nim. Dotychczas m am y w powiecie zaledwie parę szkół zbior­

czych jak np. w Białozórce i W yszogródku. Pomyślny rezultat pracy tych szkół, -oparty na dowożeniu dzieci oraz na organizacji taniej bur­

sy winien być silnym bodźcem do działalności w tym kierunku, zwła­

szcza w odniesieniu do elementu polskiego, który przybywając do szkół średnich wykazuje nieraz braki w elementarnym wykształceniu i jest słabiej klasyfikowany pod względem swych postępów w nauce..

E. Odzielna sprawa przedszkoli i dziecińców. Taż sama ustawa o ustroju szkolnym z r. 1932 przewiduje przedszkola dla dzieci od lat 4-ch do 7-miu. Nie łatwa to sprawa objąć siecią przedszkoli całą ziemię krzemieniecką. Podkreślić natomiast należy, że w interesie po’

(9)

myślnej nauki w pierszych klasach szkoły powszechnej, w interesie kultury polskiej leży sięgać po wychowanie dzieci jak najwcześniej w tych środowiskach, które nie dość wcześnie wprowadzają dziecko w zasięg oddziaływania kultury i oświaty polskiej. Nieśmiała i zapo­

czątkowana zaledwie przez Macierz Szkolną i Zw . Pracy O b. Kobiet akcja zakładania dziecińców wakacyjnych"^ dla dzieci w wieku przed­

szkolnym winna doznać nasilenia i żywego poparcia ze strony wszyst­

kich czynników tak społecznych, jak samorządowych i państwowych.

III. W ślad za szkołą polską i nauczycielem polskim iść pow in­

na książka polska. Podstawowym czynnikiem szerzenia kultury i o- światy pozaszkolnej jest słówo drukowane, jest książka. Jest to zagad­

nienie ogólno-polskie nie unormowane dotychczas przepisem praw­

nym nie dlatego, jakoby nie była ważność tej sprawy doceniana, ale dlatego, że jest trudna pod względem organizacyjnym i pod względem m aterialnym.

W powiecie krzeniienieckim akcja czytelnictwa i bibliotek po­

wszechnych podjęta została przed 10 laty przez W ołyński Zw iązek M łodzieży W iejskiej, który uruchom ił pierwsze wędrowne biblioteczki złożone z książek polskich i ukraińskich. W ślad za W oł. Zw iązkiem M łodzieży W iejskiej poszły inne organizacje społeczne i władze szkolne: Z w iązek Strzelecki uruchom ił własne biblioteki, następnie Kuratorium W ołyńskie przy pomocy funduszów Liceum Krzemieniec­

kiego, Macierz Szkolna. W r. 1931 akcję bibliotek i czytelnictwa sku­

piło pod swoim kierownictwem Zjednoczenie Organizacji Społecznych w oparciu o fundusze czy to samorządu, czy to Liceum Krzemieniec­

kiego oraz własny społeczny aparat organizacyjno-techniczny.

Fundusze te przedstawiają się następująco:

W r. szk. 1936/37:

subwencje w ydziału powiatowego na akcję biblioteki 1300 zł.

gminne . . . . . . 1075 „

razem .. 2375 zł.

szk. 1937/38:

subwencja wydziału powiatowego . 2500 zł.

* gm in . . . 1200

Liceum Krzemienieckiego . 1800 „

razem . 5500 zł.

szk. 1938/39:

Organizacje społeczne — dochód z imprez 200 zł.

W y d z ia ł powiatowy . . . . . 7500 n

G m in y . .: . 2950 „

Liceum Krzemienieckie . . . . . 2800

razem 13450 zł.

(10)

Fundusze, jak widać z powyższego, szybko wzrastają, co pozwala na coraz intensywniejszą pracę oświato wo-biblioteczną.

Biblioteki Z.O.S.-u w r. 1938/39 zawierają 12.500 tom ów i obsłu­

gują ponad 2.700 czytelników, Polska Macierz Szkolna, która akcję biblioteczną prowadzi samodzielnie, posiada ponad 8.400 tom ów i ob­

sługuje ponad 880 czytelników.

Co do bibliotek innych, prowadzonych przez Z w iąze k Strzelecki, stowarzyszenia społeczne jak Rodzina Policyjna, K.O.P., oraz organi­

zacje ukraińskie i rosyjskie nie mogę służyć danymi liczbowymi, po­

niew aż ich nie posiadam.

Przyjmując, że zasadnicze znaczenie dla pracy oświatowej posia­

da akcja Z.O .S. i Macierzy Szkolnej, które to organizacje skupiają największe zbiory książek, musimy stwierdzić, że mimo szybkiego wzrostu tej akcji w 2 ostatnich latach i znacznych bądź co bądź, do- ltychczas niepraktykowanych, subwencyj samorządu powiatowego, gmin i Liceum Krzemienieckiego, daleko mamy jeszcze do tego stanu, któ­

ry m ożna by uważać za zadowalający.

Przyjmując, że w samym Krzemieńcu ilość czytelników wynosić powinna 10% ogółu mieszkańców, czyli 2300, zaś w .terenie winna od' powiadać 6 % 1 udności czyli 14000, przyjmując dalej, że na 1 czytelni­

ka w mieście winno przypadać 5 tomów, zaś na czytelnika na wsi 3 tomy, otrzymamy jako wymaganą liczbę tomów 54.500.

Jeżeli następnie uwzględnimy, że przeciętnie koszta kupna, opra­

wy i urządzenia na jeden tom wynoszą 4 zł., zaś brak nam do po­

siadanych już przez Z.O .S. i Macierz Szkolną książek jeszcze -—30.000 tomów, wówczas łatwo nam obliczyć, że na zainwestowanie tych 30.000 tom ów potrzeba 120.000 zł.,’ nie licząc sum na opłacenie najnie­

zbędniejszej ilości wykwalifikowanych pracowników biblioteki, pracu­

jących w centrali powiatowej i w podcentralach gminnych. W rozło­

żeniu realizacji tego planu oświatowo-bibliotecznego na lat 5, potrze­

ba co roku do 24.000 zł. oraz do 6.000 na wydatki administracyjne.

Stwierdzić należy, że dokonana przez Z.O .S. w ostatnich 2 latach rozbudowa sieci bibliotek oświatowych przez założenie centrali w Krzemieńcu oraz podcentrali w miejscowościach W iśniowiec, Szumsk>

Łanowce, Wyszogródek, oraz zaprojektowanie dalszych podcentrali warunkuje pomyślny rozwój akcji bibliotek oświatowych.

Lecz nie dość jest dosłać książkę do czytelnika i dostęp do niej ułatwić, trzeba jeszcze tego czytelnika nauczyć czytać i korzystać z tej książki. Celowa akcja sztuki czytania i wywoływania żywego od­

dźwięku na książkę i jej myśli w środowisku czy to w formie kon­

kursu czytania, czy innej musi być prowadzona równolegle z akcją rozbudowy sieci bibliotek i w oparciu o współdziałanie organizacyj

(11)

m łodzieżowych i społecznych.

Pam iętać trzeba, że każda dobra książka polska w terenie czyni zb ę d n ą wszelką inną książkę, która m ogłaby być wrogą Polsce i jej kulturze, dlatego liczby tu podane nie mogą być uważane za zbyt wysokie i zbyteczne.

Opracowyw any przez Instytut Kultury W si dla czynników rządo­

w y ch projekt instrukcji w sprawie organizacji powiatowej sieci bibliotecz- nej przewiduje zasadniczo włączenie bibliotek organizacyj społecznych do powiatowej sieci bibliotecznej na podstawie umowy. O tóż uw a­

żam , ze w naszych warunkach powinniśm y iść dalej po linii dotych­

czasowej, t. zn. raczej przy pomocy dalszych zwiększonych subwen- cyj ze strony samorządu powiatowego i gminnego wspierać akcję spo­

łeczną w sprawie bibliotek i kontynuować rozbudowę tego, co już zostało przez Z.O .S. tak szczęśliwie rozpoczęte.

Pam iętać m usim y i mieć to za bezwzględnie obow iązującą zasadę, że wszelka akcja oświatowa wtedy jest wartościowa, gdy pro­

w adzi bezpośrednio do przekształcenia życia na lepsze.

Dlatego uznać należy za niezdrowe wszelkie dysproporcje jak np. w szkole m am y parkiety błyszczące, a brak we wsi drogi, która by pozwoliła suchą nogą przejść przez wieś; książka z biblioteki ru­

chomej nie może służyć tylko dla rozbudzenia intelektualnego bez jednoczesnego dania bodźca do pracy nad ulepszeniem życia we wsi.

Ukończenie szkoły powszechnej nie może być przez wszystkich traktowane jako próg do dalszego ogólnego kształcenia się w gim ­ nazjach ogólnokształcących. Należy rozbudować szkolnictwo niższe o charakterze przysposobienia zawodowego, które dotychczas nie jest należycie doceniane. A więc uważam, że roczne przysposobienie rol­

nicze powinno być zorganizowane przy każdej szkole powszechnej III stopnia, która w tym celu powinna posiadać odpowiedni co do wiel­

kości ogród szkolny i odpowiednio przeszkolone nauczycielstwo, od­

pow iednio wyposażone w ziemię, na której mogłoby pracować i dla celów szkolnych i dla skompensowania niedoborów we własnym b u d ­ żecie domowym. Nauczyciel musi być stałym czynnikiem w życiu wsi i z tą wsią musi być związany nie tylko uczuciowo i zawodowo, ale i materialnie.

Liceum Krzemienieckie najlepiej docenia doniosłość przysposo­

bienia i kształcenia zawodowego, prowadząc czy to szkołę ogrodniczą w Leduchowie, wędrowne kursy gospodarstwa domowego dla dziew­

cząt, szkołę stolarską i mechaniczno-ślusarską w W iśniow cu, Liceum Rolnicze i Leśne w Białokrynicy, lub zamierzone tamże kursy hodow- lano-mleczarskie, Uniwersytety Ludowe w Michałówce, R óżynie i Ma- łyńsku, wreszcie G im n azju m Spółdzielczości, instytucję o szczególnej

(12)

doniosłości dla naszej ziemi.

Niestety trzeba stwierdzić że {społeczeństwo ziemi krzemieniec­

kiej nie wykorzystuje w należytym stopniu tych szkół dla kształcenia swych dzieci, a ilość i rodzaj szkół przysposobienia zawodowego na­

leży uznać za niepokojąco niewystarczające.

Wreszcie ostatnim czynnikiem dźwigania kultury środowiska, —1 który chciałbym tu poruszyć, to odpowiednia sieć dom ów ludowych.

Trzeba stwierdzić z radością, że szkoła powszechna ju ż „się przyjęła i zaaklim atyzow ała”, stała się niezbędnym składnikiem organicznym życia wsi, takim samym składnikiem musi się stać dom ludowy, te­

ren i oparcie dla życia społecznego i kulturalnego starszego spo­

łeczeństwa.

Na tym chciałbym zakończyć przegląd spraw kulturalno-oświato- wych naszego powiatu. Nie wyczerpałem wszystkich spraw," bo to nie było m oim zadaniem.

Chcę stwierdzić na zakończenie:

1. Każda szkoła powszechna w powiecie, każda biblioteka rucho­

ma, każdy nowowzniesiony dom ludowy winien być czynnikiem sze­

rzenia kultury polskiej.

2. Niesiemy kulturę polską, wierzymy w jej siłę atrakcyjną i to jest nasze dobre prawo.

3. Jesteśmy przekonani, że sama oświata nie jest wystarczającym czynnikiem postępu mas, że warunkiem niezbędnym tego postępu jest, aby równolegle z poczynaniami oświatowymi szła praca nad dźwig­

nięciem gospodarczym i społecznym wsi i miast.

4. Praca oświatowo-kulturalna w inna się wspierać na harm onij­

nej współpracy organizacyj społecznych, samorządu, władz szkolnych i Liceum Krzemienieckiego.

5. Liceum Krzemienieckie jako instytucja, której działalność za­

równo oświatowo-kulturalna jak i społeczno-gospodarcza jest wysokiej doniosłości, zasługuje na szacunek i na dalsze pogłębienie wykorzysta­

nia jako ważnego czynnika współpracy i postępu.

6. Działalność oświatowo-społeczna Zjednoczenia Organizacyj Społecznych rozwija się w zdrowym kierunku i winna być kontynuo­

wana, cieszyć się poparciem i współpracą tak samorządu jak i spo­

łeczeństwa.

(13)

O P R A C Y S P O ŁE C ZN E J

Rezolucje z referatu wygłoszonego przez p. Kuratora S. Czarnockiego na zjeździe obywatelskim 0. Z. N. w Krzemieńcu w dniu 4 stycznia b.r.

R E Z O L U C JA I.

Praca społeczna stanowić winna podstawę do „zespolenia wszyst­

kich obywateli w harm onijnym w spółdziałaniu na rzecz dobra pow ­ szechnego”. Służyć ona w inna na terenie ziem wschodnich do ugrun­

towania państwowości polskiej drogą zbiorowego wysiłku w kierunku ożywienia, pogłębienia i rozbudowy życia społecznego oraz podnosze­

nia jego poziom u kulturalnego.

R E Z O L U C JA II.

A b y praca społeczna mogła być konsekwentnie prowadzona i spełnić swe twórcze zadania, nie powinna ona ulegać zbyt częstym fluktuacjom koniunkturalnym i w inna być chroniona od zbędnych w pływ ów politycznych, wprowadzających ją na manowce doraźnych demagogicznych posunięć, marnotrawienia wysiłków i w rezultacie zwyrodnienia.

R E Z O L U C JA III.

A b y pracy społeczeństwa polskiego nadać niezbędną i skuteczną siłę,;winna ona być oparta o zjednoczenie wysiłków całego społeczeń­

stwa zorganizowanego, a więc wszystkich organizacyj społecznych, nie­

zależnie od dziedziny i kierunku ich pracy.

R E Z O L U C JA IV.

Prawdziwe scalenie zorganizowanego społeczeństwa nie może się odbywać w drodze likw idacji organizacji aktywnych i posiadających swój dorobek na rzecz innych, ale w drodze jednoczenia ich w pracy_

Powyższe nie dotyczy organizacji nieżywotnych, bądź tych, które przez wypełnienie swoich zadań stały się nieaktualne.

Społeczne organizacje winny natomiast stale czuwać nad podejm o­

waniem nowych zadań, przynoszonych przez posuwające się naprzód życie, aby dynam izm działalności społecznej nie tylko nie ulegał osła­

bieniu, ale ciągle przybierał na sile.

R E Z O L U C JA V.

Podstawą oceny i rozwoju pracy społecznej winny być jej pozy­

tywne osiągnięcia. Dźwiganie życia społecznego na wyższy poziom winno się opierać nie na przekreślaniu dorobku, ale na naprawianiu błędów i ulepszaniu metod pracy.

(14)

R E Z O L U C JA VI.

A b y zapewnić skuteczny rozwój pracy społecznej, musimy oprzeć ją na coraz liczniejszym zastępie pracowników społecznych o właści­

wym stosunku do swoich zadań, posiadających zrozumienie dla zna­

czenia twórczego wysiłku w życiu zbiorowym oraz konieczności stałe­

go pogłębiania wiedzy i umiejętności, niezbędnych dla sprostania po­

dejmowanym zadaniom.

Należy dążyć do wytwarzania w, pracy społecznej na ziemiach wschodnich typu człowieka, którego am bicją stanie się istotne prze­

twarzanie życia zbiorowego na lepsze i umacnianie własnym wszech­

stronnym wysiłkiem więzów między W ołyniem a Rzeczpospolitą Polską.

KU P O D N IE S IE N IU G O S P O D A R C Z E M U

Tezy z referatu gospodarczego, wygłoszonego przez p. Starostę Mgra T. Niżankow- skiego na zjaździe obywatelskim 0. Z. N. w Krzemieńcu w dniu 4 stycznia b.r.

R E Z O L U C JA I.

Celem głównym O bozu Zjednoczenia Narodowego w powiecie krzemienieckim jest w chwili obecnej:

dążenie do pomnożenia polskiego- gospodarstwa narodowego przez a) pracę nad tworzeniem intensywnych gospodarstw rolnych i zakładaniem nowych polskich gospodarstw osadniczych,

b) rozbudowę polskiego handlu i rzemiosła, c) opiekę nad polskim, robotnikiem.

R E Z O L U C JA II.

W pracy nad intensyfikacją rolrtictwa należy:

a) popierać program samorządu terytorialnego, wyczerpujący za­

gadnienia z poprawą produkcji związane,

b) współdziałać z organizacjami gospodarczymi i instytucjami, do pracy nad podniesieniem rolnictwa powołanymi,

c) szczególny wysiłek ^kierować na melioracje, usprawienie obro­

tu produktami rolnymi, spotęgowanie i zróżniczkowanie produkcji agrarnej, rozbudowę specjalnych kredytów ulgowych dla rolnictwa i zakładanie Kas Bezprocentowych dla rolników.

R E Z O L U C JA III.

W pracy nad rozbudową polskiego handlu i rzemiosła należy:

(15)

a) w spółdziałać z samorządem terytorialnym i organizacjami kil' pieckim i i rzemieślniczymi,

b) prowadzić szeroką propagandę wśród społeczeństwa polskiego na rzecz własnego kupca, własnego rzemieślnika i wytworów pracy polskich producentów.

c) główny wysiłek skierować na zapewnienie naszym placówkom handlow ym odpowiednich pomieszczeń przez budowę bazarów han1 dlowych, zapewnienie mieszkań dla osiedlających się u nas kupców i rzemieślników, rozbudowę specjalnych kredytów ulgowych dla ku- piectwa i rzemiosła i zakładanie Kas Bezprocentowych dla drobnych kupców i rzemieślników oraz udzielanie im potrzebnego poparcia, wreszcie organizację zbytu dla wytworów rzemiosła polskiego,

d) rozważyć powołanie do życia kursów przysposobieuia ku­

pieckiego lub szkoły kupieckiej.

R E Z O L U C JA IV.

Roztaczając opiekę nad polskim robotnikiem winien O b óz Zjed- czenia Narodowego:

a) współpracować z organizacjami zawodowymi i udzielać im po­

trzebnego poparcia,

a) dążyć do stworzenia Kasy Pożyczek Bezprocentowych d la ro­

botników,

c) zapewnić w porozumieniu z organizacjami oświatowymi potrzeb­

ną opiekę duchową za.pośrednictw em Uniwersytetów Powszechnych.

R E Z O L U C JA V.

Z ja zd Obywatelski O bozu Zjednoczenia Narodowego uznając, że gospodarcze podniesienia się Krzemieńca i wzmożenie w stolicy po­

wiatu siły żyw iołu polskiego będzie m iało decydujący w pływ na obli­

cze gospodarcze i narodowe Z ie m i Krzemienieckiej, uchwala:

a) poprzeć starania samorządów: powiatowego i miejskiego o skie­

rowanie akcji budow y dom ów mieszkalnych, prowadzonej przez Z ak ład Ubezpieczeń Społecznych, także na miasto Krzemieni ec. A kcja ta bo­

wiem szczególnie może być pomocna w osiedlaniu się u nas kupców i rzemieślników polskich,

b) popierać dążenia obu sam orządów do znalezienia źródeł fi*

nansowych na budow ę drugiej arterii kom unikacyjnej przez Krzemie­

niec i budow ę w mieście kanalizacji i wodociągów.

(16)

Z E S Z T U K I

TEATR W O Ł Y Ń S K I

„ S u b r e tk a " J a k u b a D e v a la , p r z e k ła d G. O le c h o w s k ie g o . Sztuki Devala wyrobiły już sobie markę dzięki interesującemu tematowi i lekkości jego przeprowadzenia przez rozmaitego rodzaju Scylle i Chraybdy, jakimi grożą autorowi komedii przerosty jej cech.

„Subretka" uniknęła szczęśliwie tych kłopotów — miły temat, zręcznie zawiązana intryga i tak ciekawie rozwijająca się w ciągu trzech aktów, że przynosi niespodziewane przydatki i ani na chwilę nie obniża napięcia ciekawości widza. Rzecz cała jest peanem na cześć francuskiej kobiety, która będąc drobną i słabą kobietką, po­

trafi walczyć o utrzymania podstaw życia rodzinnego życia, tego życia, która ona jest motorem i weselem.

Treść sztuki jest następująca: milionowy przedsiębiorca ame­

rykański, Stanley Carrington, wpada w ruinę. Rodzina staje przed widmem licytacji, sam Carrington myśli nawet o samobójstwie.

Jedyna nadzieja spoczywa w synu domu, Eryku, który przyjeżdża, właśnie z Europy, gdzie odbywał studia. On ma uratować zagro­

żony byt rodziny i dobre imię ojca przez małżeństwo z bogatą, panną .Aurior, z którą przed wyjazdem do Europy był niemal za­

ręczony. Tymczasem Eryk przyje żdża z żoną, miłą Franęoise. Ta, schowana za portierą, wysłuchuje rozmowy Eryka z ojcem i dowia­

duje się o ruinie finansowej domu i projekcie rodziców ożenienia Eryka z Aurior. Eryk musi się zgodzić, by nie dobijać chorego na serce ojca, Franęoise po zastanowieniu aprobuje jego plan i ko­

rzystając ze szczęśliwego zbiegu okoliczności, zostaje subretką w domu Carringtonów, wierząc w swoją szczęśliwą gwiazdę, że ja­

koś to się wszystko dobrze skończy. Eryk postanawia wyznać Aurior prawdę i prosić ją, jako o przysługę koleżeńską, o fikcyjne narzeczeństwo — tymczasem Aurior ubiega go z prośbą, jest nie­

mal w identycznym położeniu: człowiek, którego kocha, musi zdo­

być zaufanie jej ojca bez zwracania jego uwagi, że się oboje z Aurior kochają. I było by wszystko dobrze, gdyby nie to, że Au­

rior, puściwszy się na zdradliwe wody intrygi — utonęła — czyli zakochała się od początku w Eryku. Tymczasem sytuacja w domu Carringtonów nie poprawia się— mimo ogłoszenia zaręczeń Eryka z Aurior, Carrington nie otrzymuje zamówień, Dramatyczny moment samobójstwa przez skok z okna nie dochodzi do skutku dzięki Pranęoise, która w ostatniej chwili ratuje swego chlebodawcę od

(17)

śmierci. Franęoise jest obecnie jedyną służącą w domu i to, że Carringtonowie nie zwinęli domu, jak mieli zamiar— to jej zasługa.

Ona prosi o pozwolenie zostania, gdy dawna służba odchodzi — ona zamęcza się sprzątaniem dużego mieszkania, robieniem zaku­

pów i gotowaniem potrawki z królika — dlatego, aby tylko utrzy­

mać dom, który według jej przekonania jest terenem zbliżonego kontaktu rodzinnego — gdy się dom zwinie, rodzina rozpadnie się.

Franęoise zdobyła sobie serca całego domu, nawet samolubna i wyrodna niemal córka domu Phylis zaczyna powoli „kruszeć" pod jej niewidocznym, łagodnym wpływem. Toteż wiadomość, że Fran­

ęoise źle się czuje, i bliższa —- od lekarza powzięta — że jest to skutkiem jej spodziewanego macierzyństwa, wprowadza cały dom (z wyjątkiem Eryka, który właśnie wyjechał na wieś i przekonuje Aurior, żeby sobie dała spokój z naWrotem miłości do niego) w stan kolejno oburzenia, zmartwienia wreszcie postanowienia okaza­

nia życzliwej pomocy. Zbliżamy się do końca. Wśród zabawnych nieporozumień Carringtonów z Franęoise i Erykiem oraz Eryka z Franęoise niebo się wyjaśnia, Carrington dostaje zamówienie na wybudowanie okrętów, Aurior rezygnuje ze zdobycia Eryka i cały

dom Carringtonów wita w Franęoise synowę i siostrę.

Sztuka dawała sporo możliwości do wyżycia się w rolach.

Bardzo miła była Rena Tomaszewska w roli Franęoise. Jej wdzięk i liryzm, które włożyła w swoją rolę, stworzyły z Franęoi­

se postać niezmiernie nam miłej w swej słabości i imponującej w dźwiganiu podjętych obowiązków kobiety, okazującej się ostoją ży­

cia rodzinnego. Stąd można by wysunąć dalsze wnioski o roli ko­

biety w państwie i t. d., ale to wykracza poza zakres recenzji teatralnej. Supremat ról kobiecych był widoczny w całej sztuce — mężczyźni okazali się tu elementem nerwowo słabszym i bardziej egoistycznym. Takie też było przeciwstawienie sobie ludzi nowego i starego świata. Carringtonowie poddają się łatwo depresji, nie walczą o utrzymanie bytu, rezygnują zbyt łatwo — ieh dzieci są mocne nerwowo, ale etycznie (tylko córka, oczywiście) nie mają podstaw, syn natomiast jest dodatnią postacią (czyżby wpływ kul­

tury europejskiej?). Franęoise stanowi postać centralną i najlepszą w rozumieniu charakteru.

Zabawne kaleczenie języka angielskiego w ustach Francuzki przynosiło niespodziewane nieporozumienia i powodowało dużą weso­

łość na sali, wydaje mi się jednak, że pod koniec można było, to oczywiście należało w pierwszym rzędzie do tłumacza sztuki, skro­

ić nie co tych śmiesznostek, bo i przeładowanie było trochę za duże i realnie rzecz biorąc, studentka Sorbony musiałaby być oso­

(18)

bą, bardzo nieinteligentną, gdyby po parutygodniowym pobycie w domu angielskim nie uczyniła żadnych w tym jęzvku postępów.

Ale to drobiazg^-najważniejsze jest to, żeśmy bardzo „Subretkę"

polubili. Dobre postacie utworzyli p. Barwińska w roli pani Lau­

ry Carrington i p. Dąbrowski — Stanley Carrington, doskonały był tyran domowy — lokaj Josis— w odtworzeniu._p. Orłowskiego. Eryk—

p. Maliszewskiego miał strony nierówne. Po dobrze zagranych sce- nach z Franęoise i Aurior, przychodziły przeszarżowania w sce­

nach z rodzicami — tężyzna duchowa i radość ojcowska, wyrażają­

ca się w klepaniu mdlejącego ojca po łopatkach, aż echo szło po sali, i biciu się piętami po plecach robiło wrażenie nieopanowania ruchów i— błazeństwa. Szkoda, że do końca nie dociągnął p. Ma­

liszewski linii swej tak pięknie zaczętej gry.

Dekoracje odpowiednie zarówno pod względem wyczucia gustu plutokracji amerykańskiej jak i poczucia scenicznego. Jedno

— nie wszystkie kostiumy były odpowiednie. Bywają pyjamy pięk­

ne na wieszadle — nie nadające się na scenę.

E. K.

„ P ie r w s z y w y s tę p J e n n y ” W a lte r a E llis .

Dobrze napisana sztuka teatralna z dobrą obsadą aktorską może się wznieść na wyżyny doskonałości; dobra sztuka ze złą ob­

sadą aktorską może ją „położyć" w pierwszym akcie; zła sztuka z dobrymi aktorami moŻ6 poprawić ją w sensie zewnętrznym ode­

grania; zła sztuka i źli aktorzy — no, to już klapa!

Ostatni wypadek mieliśmy możność obserwować w Teatrze Wołyńskim, rozumie się, nie w'tak klasycznie skrajnym przykładzie, jak powiedzieliśmy wyżej.

Były mocniejsze momenty w sztuce, były mocniejsze momen­

ty w grze aktorów. Ale te ułamki doskonałości nie potrafiły pod­

budować zachwianej od pierwszego aktu gry aktorów,

Zróbmy maleńkie porównanie; aktorzy— to struny, pod palca­

mi złego reżysera będą fałszywie dźwięczały, bo albo z przyczyny tej, że nie są osadzone na należytym miejscu, albo z tej, że źle są nastrojone, albo dlatego, że „ktoś" nie umie z nich wydobyć dźwięków prawdziwych: aktorzy, nawet przeciętni, w rękach do­

brego reżysera będą się rozwijać i każda następna sztuka będzie dla nich wzrastaniem w mniejszym lub większym stopniu, zależnie od talentu aktora. TsTie znajdziemy w dziejach teatru czy kina — aktorów, którzy by bez zgrania się z reżyserem stworzyli wielką kreację.

(19)

W „Pier wszym występie Jenny" były mocniejsze i słabsze momenty dla reżysera i dla aktorów, ale reżyser, jak się zdaje—

kładł nacisk w jednym miejscu, a aktorzy w drugim, wskutek te, go powstał jak by nieprzyjemny rozdźwięk w pewnych scenach.

Przede wszystkim raziła bardzo forma „drewnianych“ postaci większości aktorów, „gramofonowe* wypowiadanie ról, nawet naj­

sympatyczniejsza figura, jaką stworzył p. Fertner w roli wuja — była zdecydowanie nierówna, powiedzmy po prostu: były pewne miejsca przejaskrawione, inne wtłoczone w niedociągnięcia i często recytowane słowa, w których treści zawarte było uczucie,— aktor zupełnie tego nie podkreślił.

O bohaterce sztuki, Jenny, nie dało by więcej powiedzieć. P. Ursy- nówna ma niewątpliwie zadatki talentu aktorskiego, bowiem to, cośmy widzieli w jej grze, było może w całej sztuce najwyżej postawione poza pobytem Jenny w mieszkaniu sir Johna. Sceny ukrywania się, „upicia się“, to wszystko zagrane na przeciętnych strunach, popsuło wrażenie.

Sir John— „robiący w nafcie" był typem zupełnie niedociągniętym a jego miłość do Izabeli była podobna wahaniom giełdy, by w pewnej chwili nagłym skokiem zmienić wybrankę serca bez głęb­

szej przyczyny.

Izabela— ktoś powiedział; „najmocniejsza kobieca siła aktor­

ska w tym zespole" nie wyróżniła się niczym godnym uwagi.

Matka Izabeli — dobrze odegrała rolę swoją — jako kobiety polującej na męża dla córki.

Książę był figurą naprawdę nieszczęśliwą, ciągłe ścis­

kanie rąk z lekko niemądrym uśmiechem, podciąganie spadających spodni — to wcale nie książęca sylwetka.

Dwuch panó/v detektywów -— jeden wcale niezły, drugi (niż­

szy) przesadnie powtarzający się.

Powtarzającym się też aż do znudzenia był lokaj sir Johna.

Gra aktorów szła wyraźnie w kierunku przejaskrawień pew­

nych momentów, niewątpliwie może to dać bardzo ciekawy efekt, ale ktoś powiedział: „od doskonałości humoru do śmiesznej parodii jest tylko jeden krok".

Na korzyść aktorów należy powiedzieć że publiczność docenia pracę zespołu, rozumie warunki tej pracy, która nie należy do łatwych— ale publiczność też mimo wszystko chciałaby od czasu do czasu odetchnąć" dobrą, dobrze zagraną sztuką.

H . H .

(20)

S P O R T I W Y C H O W A N I E F I Z Y C Z N E

D o W s z y s tk ic h C z fo n k ó w i S y m p a ty k ó w K r z e m ie n ie c k ie g o K lu b u S p o r to w e g o .

W wykonaniu' uchwały ogólnego zebrania szerszego grona osób, interesujących się zagadnieniami sportowymi na terenie mia­

sta i powiatu krzemienieckiego, z dnia 19 grudnia b. r. podjęliśmjr się reorganizacji Krzemienieckiego Klubu Sportowego w tym prze­

świadczeniu, że rozszerzenie ram organizacyjnych i uaktywnienie poszczególnych sekcyj sportowych K. K. S. leży gorąco na sercu, nie tylko każdego z członków Klubu, lecz także i sympatyków pol­

skiego sportu krzemienieckiego.

Obejmując w dniu 19 b.m. kierownictwo klubu, liczyliśmy na zaufanie i poparcie całego krzemienieckiego społeczeństwa sporto­

wego. Dlatego też dziś, przystępując do organizacji prac sekcyjnych*

zmuszeni jesteśmy odwołać się do tego właśnie zaufania, jakim, nas społeczna opinia sportowa obdarzyła: — Klubjest bez pieniędzy.

Żadna realna praca nie może w tych warunkach liczyć na powo­

dzenie. W tym stanie rzeczy zwracamy się do wszystkich Człon­

ków naszego klubu i Sympatyków sportu -z gorącą odezwą: — Zanim udamy się o pomoc do czynników społecznych, dopomóżmy sami sobie. A więc: '/. Zwerbujmy wszystkich sympatyków sportu krzemieniec­

kiego do szeregów Krzemienieckiego Klubu Sportowego. I to możliwie zaraz! Nie zwlekając! 2. Uregulujmy niezwłocznie wszystkie zaległoś­

ci na rachunku naszych składek członkowskich! 3. Opłaćmy w miarę możności składki członkowskie za cały rok 1939 jednorazowo z góryt Taka samopomoc da nam możność niezwłocznego przystąpienia do prac sekcyjnych. Kiedy zaś staniemy w ten sposób na nogi i za­

początkujemy realną pracę, będziemy mieli prawo do ubiegania się o pomoc ze strony czynników społecznych w naszej akcji sporto­

wej w ramach szerszych poczynań organizacyjno-propagandowych.

Na razie więc „Sami sobie. — Pamiętajmy!"

Zarząd K. K. S.

1) W dniu 6.1. w Krzemieńcu odbyły się pierwsze w sezonia zawody narciarskie zorganizowane przez Krzemieniecki Klub Spor­

towy. Był to przewidziany w kalendarzyku narciarskim P. Z. N,.

bieg sztafetowy 4x10 km. Bieg ten wygrał Krzemieniecki Klub Sportowy w składzie: Litwin, Kaszycki i Obeziuk w czasie 3 h05’05“.

Klasyfikacja indy w. przyznała I miejsce Towliszewowi 1^ 00’20\

2) W dniu 8.1. odbył się na skoczni w Krzemieńcu konkurs.

(21)

skoków zorganizowany przez K. K. S. z udziałem zawodników z innych klubów. Ogółem startowało 10 zawodników, uzyskali następujące wyniki:

1. Rytel Koło Sport. L. K.

2. Trukses K. K. S.

3. Towliszew K. K S.

Trzeba przyznać, że konkurs ten, chociaż był pierwszym w sezonie tegorocznym, wypadł jednak zupełnie zadowalająco i wróży na następnych zawodach znacznie lepsze wyniki.

3. W dniu 15.1. Krzemieniecki Klub Sportowy zorganizował narciarskę wycieczkę na Strachową Górę, celem zwiedzenia pięk­

nego schroniska Szkoły Szybowcowej L. O. P. P. W wycieczce wzięło udział 21 osób, które w bardzo miłej atmosferze spędziły ten dzień na nartach. Było by wskazane, żeby tego rodzaju wy­

cieczki były organizowane częściej.

4. Krzemieniecki Klub Sportowy organizuje w dniach 22 do 29 stycznia włącznie kurs narciarski dla początkujących. W kursie mogą wziąć udział zarówno członkowie klubu jak i nieczłonkowie.

Kurs będzie się odbywał codziennie w godzinach od 15 — 16.30.

5. Od 16 stycznia r.b. Krzemieniecki Klub Sportowy urucho­

mił- dla swych członków gimnastykę, która się odbywa dwa razy w tygodniu w poniedziałki i czwartki od godz. 19— 20 w sali Koł­

łątaja L. K.

B a l K r z e m ie n ie c k ie g o K lu b u S p o r to w e g o .

Krzemieniecki Klub Sportowy zaprasza na swój tradycyjny bal K.K.S.-u, który odbędzie się 4 lutego b.r.

S o k o la G ó ra .

Obecnie w Szkołę Szybowcowej na Sokolej Górze rozpoczyna się drugi z rzędu w tym sązonie kurs szybowcowo-narciarski. Zgłoszenia napływają licznie, zgłosiły się m. i. dwie HoLenderki. Na poprzednim kursie wykonano dużo lotów żaglowych, wylatano ogółem kilkadziesiąt godzin przy dobrych warunkach lotu, poza tym były dobre warunki śnieżne dla narciarstwa. Kie­

rownictwo Szkoły Szybowcowej projektuje zorganizowanie kursów szkolnych lotów holowanych za samolotem, kursy akrobacji na szybowcach i szkolenie na motoszybowcu.

(22)

K R O N I K A

V II Z ja z d Z r z e s z e n ia B y ły c h W y c h o w a n k ó w L ic e u m K r z e ­ m ie n ie c k ie g o w K rz e m ie ń c u .

Zjazd tegoroczny zaczął się dnia 29.XII nabożeństwem w koś­

ciele licealnym, następnie uczestnicy przeszli do sali Kolumnowej, gdzie otwarcia Z jazdu dokonała kol. Barbara Poniatowska, wyrażając życzenie pod adresem Zrzeszenia, by jego idee, zawarte w statucie nie pozostały tylko na papierze, ale wcielały się w życie. Po uczcze­

niu pamięci odeszłych niedawno z grona Zrzeszenia, ś. p. A. U zulina i kol. W . Daszkiewicza, nauczyciela szkoły powsz. pod Krzemieńcem, przystąpiono do dalszej części programu, którą był referat p. Jana Szczepańskiego z Warszawy na temat: „Oddziaływ anie na życie po­

przez swój zawód". Prelegent po stwierdzeniu odspołecznienia zawodu, spowodowanego głównie ciężką walką o byt, wysunął postulat od­

działywania na życie przez utrzymanie stanowiska moralnego w za­

wodzie, przez realizowanie młodzieńczych idei, przez przedłużanie tym samym młodości, widząc w niej źródło i kuźnię tych idei, które późniejsze życie kształtować winny. W dyskusji wzięli licznie udział słuchacze, konkretyzując pewne zagadnienia przez podawanie życio­

wych przykładów, często z doświadczeń własnych.

Popołudniowe sprawozdanie Zarządu Zrzeszenia zaznajom iło ogół z całokształtem dokonanych przez rok ubiegły prac.

Wieczorem odbyła się wieczornica, na której Zrzeszenie przed­

stawiono „na wesoło" w piosenkach i kolędach.

Dzień 30 grudnia przyniósł referat p. M ichała W ojakiew icza p. t.

„U dział m łodzieży wiejskiej w życiu gromady". Po stwierdzeniu, że m łodzież wiejska zbyt m ały i zbyt pośredni udział w życiu zbioro­

wości gromady bierze, czego przyczyną jest struktura społeczna wsi, wysunął prelegent pewnego rodzaju plan, za pomocą którego m łodzież mogłaby bez załamań, szkodliwych dla jej życia osobistego i ży­

cia społecznego gromady, wejść w to życie. Plan ten streszczałby się się najogólniej w dopuszczaniu m łodzieży do wszystkich prac grom a­

dy jeszcze w okresie, gdy ta m łodzież nie m a własnego gospodarstwa, gdy może wnosić więcej inicjatywy, zapału do pracy. Jak aktualne jest to zagadnienie, świadczy pow ażna i długa nad nim dyskusja, w której również wzięli udział wychowankowie Uniwersytetu Ludowego w Różynie.

< W dniu tymże dokonano wyborów Z arządu Zrzeszenia, którego prezesem został kol. M. W iśniewski, a w skład jego weszli zarówno

(23)

akadem icy z ośrodków akadem ickich Zrzeszenia i jak też i byli w y­

chowankowie już pracujący zawodowo. Przyjęty program pracy na rok 1939 obejmuje między innym i w dalszym ciągu utrwala­

nie i pogłębianie łączności Zrzeszenia z Liceum Krzemienieckim przez kontakt z pracownikami i m łodzieżą oraz przez zapoznawanie się z wszelkimi zakładam i naukow ym i i gospodarczymi L. K. W dal­

szym punkcie montowanie ośrodków Zrzeszenia dla skupienia rozsia­

nych po mniejszych środowiskach Zrzeszeniowców. W spółpraca z Uniwersytetami L udow ym i L. K., prowadzenie i ożywienie prac Egze­

kutyw y Akadem ickiej, której siedzibą obecnie będzie Lwów. W o- środku warszawskim należy stworzyć atmosferę przyjazną i pomoc studiującym wychowankom Uniwersytetów Ludowych, którzy kształ­

cą się w wyższych uczelniach. W dalszym ciągu będą organizowane konferencje na temat spraw narodowościowych dla ustalenia tego za­

gadnienia. Pismo Zrzeszenia „Droga Pracy“ będzie wychodziło nadal.

W dyskusji nad programem pracy w yłonił się projekt przeprowadze­

nia wśród wszystkich b. wychowanków L. K. ankiety na temat Zrze­

szenia, jego zadań oraz pracy dotychczasowej i przyszłej. O pow aż­

nym stosunku i trosce o prace Zrzeszenia świadczy dyskusja na za*

sadniczy temat ideologii Zrzeszenia.

Po raz pierwszy w tym roku wszyscy uczestnicy Z ja zd u w dniu 31.X II zostali zaproszeni na doroczne zebranie sprawozdawcze pra­

cow ników L. K. Wieczorem zaś tegoż dnia urządziło Zrzeszenie wspól­

nie z pracownikami Liceum Krzemienieckiego wieczór sylwestrowy, na który zaproszono także gości z miasta.

Podczas tych ferii, korzystając ze skupienia w Krzemieńcu dość dużej gromadki byłych wychowanków, Egzekutywa Akadem icka zor­

ganizow ała dwie konferencje. Pierwsza konferencja odbyła się dnia 28.XI1.38 r. poświęcona była m ożliwościom pracy społecznej akadem i­

ków. Drugą konferencję poświęcono om ów ieniu zagadnień narodowoś­

ciowych.

Po odczytaniu zeszłorocznych rezolucyj przyjęto na Zjeżdzie re­

zolucje następujące:

1. Uznajemy, że z faktu odbywania studiów w ypływ ają dla nas tym większe obow iązki służby społecznej, pojętej w pierwszym rzę­

dzie jako rzetelne i odpo wiedzialne pełnienie swego zawodu i oddzia­

ływ anie poprzez ten zaw ód na życie.

2. Z e równolegle z rozszerzaniem poglądów i zdobywaniem przy­

gotow ania fachowego iść powinno umacnianie w sobie wartości mo­

ralnych i urabianie charakteru, czego wyrazem będzie uzdrawianie i podnoszenie na wyższy poziom dnia codziennego,

3. W id ząc główny obowiązek akadem ika w jak najpełniejszym

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sądzę, że równie radosnym dla Panów Profesorów i dla nas jest fakt, że mury te na nowo stać się m ają przybytkiem nie tylko oświaty, ale i nauki i że

nu fachowym i siłami n a rok przyszły i zaprojektował zaangażow anie inslru- ktorów pszczelarstwa i O.T.O. Ig

dzie dla tego, że nurt jego jest za mało głęboki i że rozszerza się zbyt wolno; że zrozumienie wielkiej wagi planowości i konsolidacji pracy społecznej,

dzie znacznie większe i że w konsekwencji tego doczeKamy się szeregu imprez już nie tylko lokalnych lecz o charakterze międzymiastowym a nawet i Mistrzostw

na wiara, a przez nie dopiero istotnie zmienia się życie, przez nie przenosi się z pokolenia w pokolenie iskra rozpalająca stos ofiarny&#34;.. W dalszych

kim tu doznawanym uczuciom towarzyszy żal mocny, że Filowie i Fortunat nie podzielają ze mną tego szczęścia, którego doznaję, a które może niedługo potrwa,

Dlatego ilekroć Państwo o- czekiwać będą ciężkie chwile, cały naród skupi się na drodze Jego -wskazań, które są jedynym i wskazaniami historii, wskazaniami,

gości, nie było widać. W takim stanie rzeczy przećzekaliśmy całe trzy godziny, które wydały się nam bezgranicznie długje, W ciągu tego, niemiłego oczekiwania