• Nie Znaleziono Wyników

Święta w przedwojennym Ciecierzynie - Wanda Wnukowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Święta w przedwojennym Ciecierzynie - Wanda Wnukowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WANDA WNUKOWSKA

ur. 1929; Ciecierzyn

Miejsce i czas wydarzeń Ciecierzyn, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Ciecierzyn, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, dziadkowie, święta, Boże Narodzenie, snopek, choinka, chałwa, pomarańcze, Wielkanoc, malowanie jajek, odpust na św. Jana

Święta w przedwojennym Ciecierzynie

W Boże Narodzenie cała rodzina, ze wszystkimi dziećmi, gromadziła się u rodziców mojego taty, dziadków Gawrońskich. Babcia szykowała dwanaście potraw w takich dużych garach. Stołu niczym nie zaścielano, tylko nakładano siana i na nim stawiane były garnki i półmiski, z których każdy sam brał rękami, nie pamiętam, czy widelce były. Obowiązkowo też dziadek musiał przynieść snopek słomy albo dwa i rozścielał na resztę mieszkania w dużej izbie. Pamiętam, jak tam wszystkie wnuki szalały i podrzucały tę słomę pod sufit. Drugi snopek z niewymłóconym zbożem dziadek stawiał za łóżko, w róg mieszkania i ten snopek nazywany był „królem”. On musiał stać w domu aż do święta Trzech Króli, wtedy dopiero dziadek młócił znajdujące się w nim zboże i dodawał do tego, którym potem obsiewał pole. To był taki zwyczaj, żeby dobre plony były. Kiedyś więcej uwagi przykładano do młócenia zboża. Sześć tygodni stało wykoszone zboże złożone w snopki. Ono tam dochodziło w tym kłosie, a potem chleb z takiego zboża był dobry, pachnący, bo ono zdążyło dojrzeć. A teraz jest niedbale, razem rzucają bez względu na to, czy kłos jest dojrzały, czy zielony.

Choinka była tylko u bogatszych, u nas zawsze. Mama kupowała parę bombek, ozdóbek, i papier. Wycinała też takie specjalne główki od lalek i aniołków i przyklejała je do tekturki, a z papieru robiła im spódnice z falbanami i bluzki. Wkładało się tym lalkom w bluzki trochę watki, żeby miały biust, i wieszało na choince. Robiło się też łańcuszki na choinkę, pająki i różne kwiatki do ozdobienia domu. Prezentów leżących pod choinką nie pamiętam, one wisiały na belce pod sufitem, na gwoździu w koszyku.

Tata nam je później wydawał po troszeczku, bo byśmy albo zjedli wszystko od razu, albo innym dzieciom wynieśli. Na Pasterkę w czasie wojny nie chodzono, bo obowiązywała godzina policyjna.

Jadłam przed wojną wiele dobrych rzeczy, bo jak ojciec szedł do Lublina po potrzebne mu do zawodu sprzęty, to zawsze nam coś przynosił, a to pomarańcze, a

(2)

to chałwę. Zapamiętałam też smak takiego specjalnego chleba, który przywoził.

Nazywał się „chleb świętojański”, był brązowy, prostokątny i miał dziurki.

Święta Wielkanocy zapamiętałam jako wielkie świniobicie. Wszyscy robili swoje wędliny, a mój ojciec wędził mięso w kuźni i na święta mieliśmy pełno jedzenia. Poza tym jedzono kapustę: bigosy i kapuśniaki. Dzieci chodziły od domu do domu i śpiewały pod oknami: „Szczodry dzień, dobry dzień, zawitał Bóg. Siedziała matuszeńka na stołeczku, siedziała, siedziała. Rosą kosą czesała, czesała. Przyszedł do niej Piotr Paweł, Piotr Paweł, czemu ty duszyczko truchlejesz, truchlejesz? Bo mi syna zabito, zabito. Na krzyżyku rozpięto, rozpięto. Przylecieli anieli, anieli i duszyczkę zabrali, zabrali. Do raju, do raju, gdzie gąsiczki siadają, siadają. Cztery kąty i Bóg piaty, lelija, lelija, Zdrowaś Panno Maryja, Maryja. Obiecaliście nam szczodroczki, kołoczki, dajcie chleba glin, to wam sam Pan Jezus zapłaci za ten szczodry dzień!”. Za to dostawało się coś do koszyczka, jajka albo kawałek placka.

Malowano oczywiście jajka, mama brała taką rureczkę i tam lała wosk i tym je ozdabiała, ale nie miała takich specjalnych zdolności i raczej skromne wzory tworzyła.

Latem jeździliśmy na odpust do Dysa w dniu św. Jana. Tam było pełno kramarzy, karuzela, muzyka i obowiązkowo lodziarze! Przyjeżdżali też kanciarze, różne cwaniaki i spryciarze z różnymi grami. Przed wojną nie było dożynek, zaczęły się dopiero po wojnie, nie pamiętam też urodzin i imienin, bo ich nie obchodzono.

Data i miejsce nagrania 2010-07-28, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

No i oni rad nie rad byli w tym pokoju, ale ona niedługo z powrotem się wyprowadziła na wieś, do Ciecierzyna, a on nam swojego brata ubowca władował do tego

Obwarowali się tak z obawy przed polską partyzantką i stąd pilnowali mostu kolejowego, który był niedaleko szkoły.. Po zajęciu naszej szkoły przez Niemców,

Słowa kluczowe Ciecierzyn, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, kowalstwo, praca ojca, ojciec, kradzieże.. Kowalstwo –

Byli na ulicy Nowej, która teraz nazywa się Lubartowska i tak chodzili od sklepiku do sklepiku, bo mamie nic się nie podobało.. Wyszli z jednego sklepu, a za nimi wybiegł

Za niemieckiej okupacji było ciężko o opał, o drzewo, bo Niemcy nie pozwalali mieć zapasów dla siebie – im wszystko było potrzebne.. Ale przez Ciecierzyn przejeżdżał często

Słowa kluczowe Ciecierzyn, Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Niemcy, życie codzienne, ojciec, praca ojca, bieda, handel, targ na Świętoduskiej, łapanka.. Handel w

Jeśli chodzi o jedzenie na Wigilię to barszcz z uszkami, makowiec, kapusta z grzybami, to były takie najważniejsze potrawy, a w czasie okupacji jak było biednie, no to

Słowa kluczowe Biłgoraj, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, święta żydowskie, maca, Kuczki, szabas, Trąbki, Rosz ha-Szana..