• Nie Znaleziono Wyników

Zakup samochodu w PRL-u - Wanda Wnukowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zakup samochodu w PRL-u - Wanda Wnukowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WANDA WNUKOWSKA

ur. 1929; Ciecierzyn

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, zakup samochodu

Zakup samochodu w PRL-u

Było bardzo ciężko o samochód. Jeszcze przed wywłaszczeniem dostaliśmy ziemię w Dysie, bo już wcześniej słyszeliśmy, że może ono być. Na początku się zdawało, że nie będą nic robić, a jednak zaczęli. Potrzebny nam był samochód, bo już konie i zarobki na budowach się pokończyły. Już trochę ruskich samochodów, takich wywrotek jeździło. Dlatego poszłam do wojewódzkiej rady, do wydziału komunikacji.

Wiedziałam, że na Nowym Świecie, tam za torami stały te samochody, miały tam bazę i stamtąd były wysyłane na różne budowy. Nasz kuzyn jeździł tam wywrotką i od niego dowiedziałam się, że będą sprzedawać niektóre samochody. Tam był lublin, był ZIS, taki ruski samochód z drewnianą kabiną. „Zis piać, z góry jechać, a pod górę pchać” – tak mówiono na ten samochód. Ich nie można było kupić, tylko trzeba było mieć zezwolenie z wojewódzkiej rady z wydziału komunikacji. My już wtedy zaczęliśmy jeździć do Dysa. Mąż taki malutki domeczek postawił, żeby się można tam zatrzymać. Była też stodoła, żeby można było gdzieś pokłaść narzędzia i skrzynki i żeby móc się schować przed deszczem i tam rzodkiewkę wiązać, sałatę szykować, pomidory. Wtedy na tych trzech i pół hektara sadziliśmy warzywa i wszystko się ładnie udawało bez żadnych oprysków. Samochód był nam bardzo potrzebny, ale jako prywatni nie dostaliśmy zezwolenia. Napisałam podanie i tłumaczyłam temu panu, że Dys jest za daleko, że końmi to długo nam dojazd schodzi, a w Lublinie jest źle podjeżdżać. Tam, gdzie jest teraz bazar, była spółdzielnia i miała duże magazyny pod ziemią. Spółdzielnia handlowała tym, co my do nich zwoziliśmy, wszystkimi warzywami. Jak mi ten urzędnik nie dał zezwolenia, to pomyślałam sobie, że to nie za bardzo, żebym ja tego nie załatwiła, bo nam byłoby to bardzo na rękę. Już wyszłam na ulicę, a to było na Ogrodowej w Wojewódzkim Wydziale Komunikacji, parę kroków przeszłam, stanęłam i myślę. No jak to może być, żebym nie dostała zezwolenia, bo wtedy dużo osób naskładało, między innymi ten kuzyn złożył, to niemożliwe! Wzięłam to sobie za punkt honoru i wróciłam. Jeszcze raz do niego podeszłam i znowuż zaczęłam z nim rozmawiać, tłumaczyć. W końcu

(2)

się zgodził, dał mi zezwolenie. Nikt nie dostał, tylko ja. Ale było potem gadania, że musiałam dać łapówkę. Ale jak można dać łapówkę człowiekowi, który jest naczelnikiem w wydziale komunikacji. Jak go nie znam, jak mu dam. Kupiliśmy wtedy ZIS-a, to całe g... był ten samochód. Na korbę trzeba było go zapalać, pamiętam, jak mąż się umęczył z nim. W niedługi czas potem jeden pan z Targowej nastręczył nam wiadomość, że na Nowym Świecie jest jednostka wojskowa i że tam będą sprzedawać lubliny. Mąż złożył podanie dwa razy i ja też raz zaniosłam naszą ofertę na Nowy Świat. Tak się złożyło, że do przetargu musi być dwóch. Mąż się dowiaduje, że tam nikt nie złożył i jest tylko nasze podanie, więc przetarg się nie odbędzie. Mąż poprosił o pomoc pana Muszyńskiego. On miał warsztat ślusarski, tu gdzie teraz jest targ. Pod tą skarpą miał długi budynek. Mąż go poprosił, żeby poszedł złożyć ofertę na tym przetargu i dał mu na wadium. Między nimi powstała taka zmowa, że to my mamy kupić ten samochód, bo on nie potrzebował. Dochodzi do przetargu, Muszyński tak ulega, a ten pan mówi: „Czemu pan nie targuje, nie przebija Wnukowskiego, pan nie potrzebuje kupić czy co?”. „Potrzebuję samochód” – odpowiedział Muszyński i coś tam dorzucił, niedużo. Ten prowadzący znów pyta: „No to co, widzę, że pan puszcza Wnukowskiego?”, bo oczywiście nie bardzo było, żeby wygrał prywatny. Wtedy Muszyński powiedział: „A co sobie będę robił wroga z Wnukowskiego, niech bierze”. I o tak kupiliśmy lublina i parę lat nim jeździliśmy. To było około [19]60 roku. Potem też na przetargu kupiliśmy warszawę, to było około [19]64 roku i była naszym trzecim samochodem. W międzyczasie obaj z Heniem Muszyńskim wynaleźli na Nowym Świecie w Monopolu Tytoniowym nysę. U nas w Dysie pracowało parę osób z z Kaliny, takie pijaczyny, bo innych nie było i trzeba było ich czymś dowozić. Ponieważ w warszawie jest mało miejsca, a jak były wakacje, to dzieci też chciały z nami jechać, więc stąd ta nysa, przy kupnie której tak samo pan Henio nam pomógł. Wtedy sprzedaliśmy warszawę, pojechałam z dorosłym synem do Warszawy i tam ją sprzedaliśmy. Samochód stał pod blokiem, a wtedy nikt nie miał takiego w okolicy. A jak się dorobiliśmy, to kupiliśmy nowego fiata 125.

Data i miejsce nagrania 2010-08-12, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A dzięki mężowi ja się uratowałam, a mąż się uratował też dzięki mnie, że ja miałam te aryjskie papiery.. Mąż też miał polskie papiery, ale on nie

Chcesz wziąć starszego pana z kimś, z rodziną?” A ona spotkała jednego pana, który był żonaty, miał już parę dzieci i ona przychodzi jednego dnia, mówi: „Ja wychodzę za

To już nam później było lepiej, bo tak na początku jak pracował, to tak byle jak było, ale później to już jak zakładali te centrale telefoniczne, to już dobrze nam było żyć,

Słowa kluczowe Ciecierzyn, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, dziadkowie, święta, Boże Narodzenie, snopek, choinka, chałwa, pomarańcze, Wielkanoc, malowanie jajek, odpust na

Słowa kluczowe Ciecierzyn, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, kowalstwo, praca ojca, ojciec, kradzieże.. Kowalstwo –

Byli na ulicy Nowej, która teraz nazywa się Lubartowska i tak chodzili od sklepiku do sklepiku, bo mamie nic się nie podobało.. Wyszli z jednego sklepu, a za nimi wybiegł

Za niemieckiej okupacji było ciężko o opał, o drzewo, bo Niemcy nie pozwalali mieć zapasów dla siebie – im wszystko było potrzebne.. Ale przez Ciecierzyn przejeżdżał często

Słowa kluczowe Ciecierzyn, Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Niemcy, życie codzienne, ojciec, praca ojca, bieda, handel, targ na Świętoduskiej, łapanka.. Handel w