• Nie Znaleziono Wyników

Szewstwo - rodzinna praca - Leopold Grzybowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szewstwo - rodzinna praca - Leopold Grzybowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LEOPOLD GRZYBOWSKI

ur. 1929; Tyszowce

Miejsce i czas wydarzeń Tyszowce, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Tyszowce, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, ojciec, matka, siostra, szewstwo, garbowanie skór, tyszowiaki

Szewstwo - rodzinna praca

Ojciec był szewcem. Nauczył się szewstwa w Hrubieszowie, ale takiego, jak to nazywali, szpilkowego – robił buty, które były przybijane szpilkami. Ale kiedy powstała w Czechach głośna firma Bata, nie opłacała się już ta jego robota, bo te buty były tańsze i ojciec się przerzucił na tyszowiaki, takie jak tutaj były tradycyjne jeszcze podczas okupacji i po wyzwoleniu te tyszowiaki tutaj produkowano. Ojciec zmarł w

’44 roku, w maju, nawet nie doczekał końca wojny.

Moja mama jako żona szewca pomagała ojcu, bo szewc to nie był tylko ten, który szył buty, ale od początku trzeba było wszystko robić. Garbował skórę, bo buty były szyte ze skóry bydlęcej, krowiej. Kora dębowa była podstawą garbowania. To był bardzo ważny etap, robiło się to w takich olbrzymich kadziach, w których mieściło się 20 bydlęcych skór. One były przysypywane warstwami stłuczonej, wysuszonej kory dębowej – wysuszona kora była bita specjalną stępą na jak najdrobniejsze kawałki, prawie na proch. Skóry z korą były zanurzane w wodzie i tak odpowiednio długo to trwało, ja byłem za mały, żeby wiedzieć, jak to długo trwa garbowanie, ale przeciętnie całość tego procesu trwała do 3 miesięcy, bo kilka razy się to jeszcze wyjmowało.

Takie garbowanie odbywało się latem, bo musiała być odpowiednia temperatura wody, żeby ta skóra się wygarbowała. Później suszenie, farbowanie – cała historia.

Potem ojciec robił to na większą skalę. Podczas okupacji w ’40 roku Niemcy zabrali ojcu 20 gotowych skór, wygarbowanych na czerwono, jeszcze miały ceglasty kolor po tej korze dębowej. Ojciec bardzo to przeżył, a ja całą okupację, mając kilkanaście lat, musiałem wszystko robić: koń był, trzeba było pracować w polu, i wszędzie z mamą.

Mama miała małe dziecko, bo moja siostra, o 10 lat młodsza, urodziła się 13 sierpnia 1939 roku, dosłownie na 2 tygodnie przed wybuchem wojny. A ja się męczyłem tak całą okupację i jeszcze po wyzwoleniu.

(2)

Data i miejsce nagrania 2009-03-06, Tyszowce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zresztą tam gdzie pani Morowa była to zawsze zaczynały się dobre dni dla tej restauracji, do której pan dyrektor Wołyński przenosił ją, żeby ratowała sytuację kiedy było

Ale jak wracam myślami wstecz, to mi się wydaje, że najlepsze jednak były okresy, kiedy grali amatorzy.. Było bardzo

W ’44 roku, po wyzwoleniu naszej Lubelszczyzny – bo front zatrzymał się na Wiśle – powstało prywatne gimnazjum i liceum w Tyszowcach, więc za naukę

Tutaj było tyle Żydów, 3,5 tys., i na szabat musiała być ryba, obowiązkowo fisz.. bogatego większa, droższa, u

Synagoga żydowska była w tym miejscu, gdzie Gminna Spółdzielnia, jej podwórze było tam, gdzie dom towarowy w tej chwili. Ona się spaliła podczas tego pożaru miasta i zostały

Kupowaliśmy ćwiartkę wódki, a czasami jeszcze ćwiartkę, jak mieliśmy pieniądze, to już mało kiedy się zdarzało.. A teraz, jak to mówią: pół litra

Kiedyś trzeba było być na głodnego, na czczo, żeby przyjąć komunię; po komunii rodzice się złożyli i dostaliśmy po szklance czy kubku kakao i po bułeczce. Tyle

W 1951 roku pobraliśmy się z żoną i nasze małżeństwo trwa do tej pory, to już jest 58 lat, 15 sierpnia będziemy mieli 58 rocznicę współżycia małżeńskiego. Choroba