• Nie Znaleziono Wyników

Praca w sklepie spożywczym matki - Mira Shuval - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w sklepie spożywczym matki - Mira Shuval - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIRA SHUVAL

ur. 1914; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, życie

codzienne, dzieciństwo, sklep spożywczy, ulica Nadstawna 20, ulica Szeroka, ulica Ruska

Praca w sklepie spożywczym matki

[Gdzie] mama [pracowała]? Miałyśmy sklepik, sklepik spożywczy. Ojciec umarł i ja jako mała dziewczynka już pomagałam matce w tym sklepiku. Ja pamiętam, ona mnie posyłała na różne posyłki. Dzisiaj jak jest sklep, to przyjeżdża auto i przywozi ten cukier i ten ryż, i te wszystkie artykuły. [Wtedy] trzeba było iść i kupić to z wielkich tych sklepów do małego sklepika. Dwa kilo ryżu wystarczyło na miesiąc, żeby sprzedać. Ludzie byli tam biedni. Ile kupowali? Ćwierć kilo. I raz poszłam, [mama]

posłała mnie kupić dwa kilo ryżu, może miałam osiem lat. I ja kupiłam i mnie to dali w takiej torbie z papieru, taki ten brązowy papier. I ja trzymam ten [worek], to co, [ja byłam] mała dziewczynka i ja poszłam z tym, tak trzymam. To ja widzę, że ten ryż tutaj ucieka, ten papier, pękniecie było w nim. I ja usiadłam na trotuarze, podniosłam sukienkę, żeby ten ryż mi nie uciekł. Mała dziewczynka. Musiałam pomóc matce... i ja siedziałam, i przyszła tam dziewczynka, poprosiłam ją, żeby pobiegła prędko, i żeby moja matka przyszła, [żeby] powiedziała, że ja nie mogę iść, bo ten cały ryż [się rozsypuje]. I ona poszła, matka przyszła i w worek i przebrała ten [ryż]. Raz poszłam zapłacić pieniądze za chleb, sprzedawaliśmy chleb też. I przyszłam z ulicy Nadstawnej, było przejście, tam był plac zajazdowy, teraz chyba tam już tego nie ma, przecież tam zmienili. Tam był zajazd, że furmanki ze wsi, chłopi przyjechali, sprzedawali co oni przywieźli ze wsi i oni kupili tutaj dla [siebie] ubrania, buty, różne rzeczy. A tam były te ich wozy zostawione z końmi, oni poszli [coś] załatwić. To tam było przejście przez ten plac, tam było wyjście na ulicę Szeroką. Ale z Szerokiej to trzeba było przejść przez szosę i na Ruską. I ja tu trzymałam, babka mi dała pieniądze w papierze zawinięte i tam była piekarnia na Ruskiej z tej strony, dać te pieniądze, że ona była winna za chleb. A ja wyszłam tam, byłam na Szerokiej, miałam przejść na drugą stronę, wtedy to jeszcze tam była rzeka. Pod naszym oknem, myśmy tam mieszkali na Nadstawnej i tam przeszłam. Tak. To ja trzymałam

(2)

te pieniądze i ja miałam przyjść, to z tamtej [strony] widziałam kiedy maszyna tam przejechała w tamtych czasach, że maszyna się zbliża. To ja robię ten... ja jeszcze zdążę przejść. I ja przebiegłam tę szosę i... i nie wiedziałam już co się ze mną dzieje, upadłam. Ta maszyna jeszcze mnie [minęła]... noga była jeszcze na szosie. Ale nic mi się nie stało, tylko upadłam, to te kolana były... I jak upadłam, to ręka się otworzyła i pieniądze te wypadły. Ja prędko wstałam... a ten szofer, Polak, był bardzo [pomocny] Polak: „Co ci [się stało]?” I on podnosił i mówił: „Czyje to jest?”Ja mówię:

„To jest moje”. I jak mnie nogi bolały, że tego był tutaj krew na kolanach. Poszłam na Ruską, zapłaciłam, dałam te pieniądze, poszłam do domu umyłam kolana. Nie opowiedziałam matce, bałam się. Nic. Takie życie jako dziecko. I w sklepie ja sprzedawałam. Przyszłam ze szkoły, byłam w sklepie, sprzedawałam. Jak miałam dziewięć lat i dziesięć lat sprzedawałam. I ja pamiętam raz zrobiłam ten rachunek dla jednej sąsiadki i dałam jej [resztę], a później ona przyszła, mówi: „Wiesz, ty mi dałaś trzy złote więcej. Ja nie opowiem mamusi – ona mówi – weź prędko pieniądze, połóż do kasy”. Bo jednak byłam dziecko. Mamusia miała do mnie wielkie [zaufanie], ona [we] mnie wierzyła, że ja umiem, że ja wiem, że ja zrobię. A [wtedy] się pomyliłam. To było, ale... I wszystko zdążyłam [zrobić], pomagałam w sklepie i poszłam na zakupy, i na posyłki, i to. I wszystkie koleżanki przyniosły mnie ich kajety, żeby im zrobić te lekcje do szkoły.

Myśmy mieszkali na parterze [na Nadstawnej 20], a ze sklepu było wejście [do mieszkania]. Poza tym był pokój trochę większy niż ten, ale jeden pokój – mieszkanie i sklep. A do wejścia do sklepu był dzwonek i matka musiała być w domu, ona miała sprzątać i ona potrzebowała gotować dla nas.

Data i miejsce nagrania 2006-12-21, Bahan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Ładziak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli wyprowadzajo nieboszczyka z domu […] to odwraca się krzesła, […] to mówio żeby nie przychodził i żeby nie siadała [dusza]. […] Krzesła poprzewracać, żeby już się

[Jak ktoś zmarł, to] otwierano drzwi w stodole, w oborze, żeby ta dusza wyszła.. Prowadziło się do pierwszej figury, a potem na wóz i jechało się, jak daleko,

To był [19]38-9, w [19]38 zrobiłam maturę, przez rok mieli mi załatwić te wszystkie sprawy [związane z wyjazdem na studia], ale wojna wybuchła.. Ja bardzo lubiłam tę

Wtedy jeszcze nie trzeba było mieć ciężkich milionów, żeby wygrać; dzisiaj bez tego, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać.. Pamiętam, że spotkanie było w Piaskach, nie wiem,

[…] był wity wianek ten na, na polu iii tak zbierany najładniejszy, wybierali naj, jak postawili tego dziesiątka to, to wybierały tam każdy tam po ileś te kłósek wybierał i

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Stary Majdan, obrzędowość doroczna, Wigilia, wierzenia ludowe, wróżby wigilijne, urodzaj, jabłoń.. Żeby

Bo to są wałki, to takiej były grubości, ja wiem, grubszy niż ten mój palec, to są gdzieś około… Musiałbym na suwmiarkę spojrzeć, taki wałeczek jeden gdzieś koło

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Ostrów, Zanowinie, obrzędowość doroczna, wierzenia ludowe, Wielkanoc, wierzenia wielkanocne, święconka, żniwa,