• Nie Znaleziono Wyników

Egzekucja ludności polskiej - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Egzekucja ludności polskiej - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN LEWTAK

ur. 1928; Stara Wieś

Miejsce i czas wydarzeń Końskowola, II wojna światowa

Słowa kluczowe Końskowola, II wojna światowa, okupacja niemiecka, egzekucja ludności polskiej, partyzanci, pomoc partyzantom

Egzekucja ludności polskiej

Andrzej Murat pochodził z Młynek, kiedyś należał do peowiaków, był żonaty z siostrą żony mojego stryja i często przyjeżdżali do nas. Murat opowiadał nam taką historię.

Był taki policjant Wójcicki, od nas z Końskowoli, i kolegował się z Muratem, znali się dobrze jeszcze z Młynek. Przyszedł raz ten Wójcicki do nich, a w ich mieszkaniu było czterech partyzantów – golili się, myli się i pytają Murata, kto to jest, a on mówi, że to kolega z jego stron – nie powiedział, że to policjant, bo przecież od razu by go zabili.

On przyjechał do stryja i mówi, że taka sprawa była, „Zbierajcie wszystko i uciekajcie, bo Niemcy przyjadą, wybiją was”. Ale na gospodarce to tak jest, że zawsze robota była i do niedzieli się wstrzymali z ucieczką. W niedzielę to było. Już na wóz naładowali sobie, co mieli zabrać i mieli przyjechać do nas. Ale ich długo nie widać i nie widać, później patrzymy – jakby się paliło w jednym miejscu, w drugim miejscu.

Stryjenka ubrała się i poszła zobaczyć, co tam się dzieje, bo już czuli, że coś jest nie tak – mieli przyjechać rano, a nie przyjechali. Podeszła pod kolonię i ją Niemcy zagarnęli do pozostałych. Koniec. Ona tłumaczy, że jest nie stąd, że przechodziła tylko, ale nie słuchają wyjaśnień. Dopiero później oddzielili tych obcych, przechodniów, a tych oddzielnie. W Zbędowicach była taka figura i to tam się działo.

Wszystkich wypalili, wszystkich zabrali! Jeden chłopak, może dziesięć lat miał, trzymał jałówkę, kazali mu ją prowadzić, a jałówka, jak to młode – wyrwało się, uciekało i ten chłopaczyna za nią zaczął lecieć. Niemiec karabin zdjął z pleców i chciał do niego strzelać, ale drugi mówi: „Nie rusz go” i poleciał za tą jałówką w dół, w krzaki i uciekł z nią.

Stryjence zimno było w nogi, to był listopad, i ta siostra zdjęła swoje buty i mówi:

„Masz, ciebie to może puszczą, a mnie to i tak wiadomo, że nie puszczą” – a miała ładne buty, żółte, skórzane, dopiero zrobione u Cheba, on był szewcem.

Stryjenka opowiadała jeszcze, że córka siostry kazała im upaść i się nie ruszać – bo oni jak ktoś się ruszał, to strzelali, dobijali. Zaprowadzili ich w wąwóz, pojedynczo kazali iść i najpierw mężczyzn wybili, a później kobiety, dzieci. Partyzanci tylko

(2)

uciekli, bo mieli kryjówkę w lesie, a Niemcy do lasu nie szli, bali się. Ale tych wszystkich ludzi, sto dwie czy sto trzy osoby, zabili. Teraz jest tam pomnik, w trzech grobach są pochowani.

Data i miejsce nagrania 2007-03-03, Stara Wieś

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Śliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Końskowola, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Żydzi, ukrywanie Żydów, pomoc Żydom, Żyd Wigde, rodzina Wiejaków, majątek w Pożogu, ocaleni Żydzi..

Zabił wszystkich, zostało tylko małe dziecko może dwuletnie, darło się „mamy cysia, mamy cysia”, drapało tę matkę po piersiach, chciało jeść.. Niemcy łazili, policjanci

Dwa rzędy ustawili po jednej, po drugiej stronie, odstęp na środku i wprowadzili tego Środę: skuty, zbity, siny był cały i rozpoznawał, którzy byli z nim?. Poznał ich

Już się wieczór robił, szaro, tylko pojechaliśmy już przez dwór, żeby koło nich nie jechać.. Był przypadek, że partyzanci przyszli w nocy do jednego, który Żydów

Mietek Goluch razem z bratem leżał i potem wysłali ich stamtąd, żeby zabierać ludzi, wozy poprzysyłali z Abramowa, z tamtych stron zza Kurowa. Wszystkich nas wysiedlili, co

Słowa kluczowe Stara Wieś, Końskowola, Pożóg, okres powojenny, PRL, współczesność, zakład ogrodniczy w Pożogu, praca, założenie rodziny, praca w ciesielstwie, ciesielstwo,

Jak się spotkam z moimi znajomymi klientami czy nawet nie-klientami, to zawsze jest o czym mówić i zawsze dobre wspomnienia są.. Słyszałem od jednej pani - klientki, że Zamojska

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.