• Nie Znaleziono Wyników

Junaki - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Junaki - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN LEWTAK

ur. 1928; Stara Wieś

Miejsce i czas wydarzeń Podlodów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Podlodów, Ryki, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Junaki, bracia, lotnisko w Podlodowie, partyzanci

Junaki

Moi bracia za Niemca byli w Junakach: młodszy w Podlodowie, za Wieprzem, średni w Puławach. W Podlodowie było lotnisko i jak trwała wojna z Rosjanami, stamtąd samoloty startowały i leciały na Rosję. W niedzielę, jak nie pracowali, przyjeżdżali do domu. Brat przyjechał z Podlodowa i mówi: „Wiesz co, jedź za mnie, pobędziesz tam ze dwa, trzy tygodnie, a ja tu trochę pooram”. I pojechałem za niego. To była moja przygoda z Junakami, taki jeden przypadek.

Jeździliśmy do lasu, a tam były miny, zapalniki, wszystko rozładowywaliśmy z samochodów do bunkrów, do środka, żeby na wierzchu nie leżało. Zbieraliśmy to, a jak samoloty przyszły, to ładowaliśmy na przyczepki, samochód podjeżdżał pod samoloty i tak to odprowadzali.

Lotnisko zajmowało duży teren. Wojska niemieckiego tam było mało, właściwie tylko obsługa lotnictwa, ale umieli mówić po polsku, i było bardzo dużo tych junaków.

Mieliśmy numerki, ja miałem numerek 51. Niemiec tylko przychodził, spisywał numerki i już mogli znaleźć człowieka wszędzie, nie mógł uciec. A do jedzenia gotowali brukiew – zupy z brukwi, śmierdziało, jak nie wiem, ale nic innego nie było do jedzenia, czasem z domu coś się dowoziło. W Podlodowie był też taki majątek, tam chodziliśmy po mleko, wszyscy nie chodzili, tylko myśmy znajomości zawarli.

Raz zabrali tych junaków do Ryk, na kolej i tam rozładowywali z wagonów rozmaite towary, żywność, mundury i buty. We czterech czy w pięciu odpieczętowali wagon, bo zaplombowane było. Wzięli parę tych kamaszy i pojechali na jarmark sprzedawać.

Tam złapał ich Węgier, taki był Volksdeutsch, oni chodzili w czarnych płaszczach, takich mundurach i czapki mieli wysokie jak górnicy z piórami z boku. Większość tych chłopaków uciekła, ale jednego złapali, nazywał się Środa. Rano, piąta godzina – pobudka, zbiórka, alarm, wszystkich wzięli na plac, biegiem. Było cztery czy pięć baraków na półtora tysiąca junaków. Dwa rzędy ustawili po jednej, po drugiej stronie, odstęp na środku i wprowadzili tego Środę: skuty, zbity, siny był cały i rozpoznawał, którzy byli z nim. Poznał ich od razu. Zagonili ich do samochodu ciężarowego. Było

(2)

ich czterech i kierowca. Wsiedli do tego samochodu i odjazd. Naprzeciwko nas mieszkał Lis z Dęblina, on był pisarczykiem w tym biurze, wyskoki taki chłop.

Wieczorem przyszedł z tego biura i mówi: „Wieta co? uciekli im ci z samochodu, aby ten jeden Środa został, nie mógł ucieknąć, bo on już zmordowany, zbity, a ci wszyscy uciekli! Jak siedli w samochodzie, jeden z brzegu siadł, ten z karabinem, z drugiej strony te Węgry, jeden z kierowcą, a oni siedzieli na ławkach z jednej, z drugiej strony. Jak tylko odjechali, wjechali do lasu – bo przy szosie głównej po obu stronach był cały las – pchnęli jednego i drugiego z tego samochodu, na łeb polecieli, a oni powyskakiwali skuci i uciekli. Wszyscy czterej uciekli”. „I gdzie poszli?” – „Do partyzantów”.

Data i miejsce nagrania 2007-03-03, Stara Wieś

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Monika Ślliwińska, Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cmentarz żydowski został zniszczony częściowo przez Niemców, ale głównie przez Polaków, którzy albo piach brali, kości odrzucali, albo płyty zabierali. Teraz wcale nie znać,

Jak Niemcy weszli, był tam Panwicz z rodziną, poza tym Kozak, Rybacki, on umiał mówić po polsku i po niemiecku, i inni Kozacy, którzy pilnowali majątku Panwicza.. Ona przekręcała

Bogatsi Żydzi mieli wagi, ale nie pożyczył, tylko trzeba było zapłacić, wtedy Żyd dał kartkę i dopiero szło

Jak samolot nadleciał, rzucił trzy bomby, jedną u sąsiada, trzy metry od mieszkania, to cała rodzina była wtedy w domu i czuli, jakby to wszystko ginęło.. A to były jeszcze

Zanim Niemcy dojechali, już byłem w jego sklepie i mówię, żeby uciekał, taka i taka sprawa jest.. Uciekł z tego sklepu, jak przyjechali, już go

Słowa kluczowe Końskowola, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Żydzi, ukrywanie Żydów, pomoc Żydom, Żyd Wigde, rodzina Wiejaków, majątek w Pożogu, ocaleni Żydzi..

Nie było też gdzie zrobić mąki, aż na Boryszów jeździliśmy i kieratem tam się kręciło, żeby trochę mąki zrobić, bo tu we młynie nie wolno było.. A oni robili te swoje

Stryjenka ubrała się i poszła zobaczyć, co tam się dzieje, bo już czuli, że coś jest nie tak – mieli przyjechać rano, a nie przyjechali!. Podeszła pod kolonię i ją