• Nie Znaleziono Wyników

Cerkiewne pieśni - Alicja Barton - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cerkiewne pieśni - Alicja Barton - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ALICJA BARTON

ur. 1941; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzieciństwo, zabawy dziecięce, Katedra Przemienienia Pańskiego, pieśni cerkiewne

Cerkiewne pieśni

Na górze czwartkowej mieści się kościół świętego Mikołaja, moja dawna parafia. O godzinie dziewiątej miałyśmy mszę szkolną. Wiedzieliśmy wszyscy, że o dziesiątej zaczyna się nabożeństwo w cerkwi. Od razu po mszy, oczywiście w ubrankach niedzielnych, zjeżdżaliśmy na kawałkach tektury. Między tymi krzakami były już wyrobione ślady. Jak już zjechaliśmy do cerkwi, jeden wytrzepał drugiego. Kościelny wiedział, że my przychodzimy grzecznie posłuchać. Dla nas to były koncerty. Myśmy się dziwili, że nie ma organów, a tak wspaniałe melodie stamtąd się wydobywają.

Nie było kiedyś koncertów ani placów zabaw. Dla nas były ulice i ruiny powojenne.

Dla nas były cerkiewne pieśni jak koncerty. Wspominam o tym w swojej książce. To było piękne.

Data i miejsce nagrania 2019-04-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedy usłyszałam, jak ten rak wrzucony do wrzątku piszczy – aż pokrywka strzelała – to ja od tamtej pory już nie chciałam. Mówiłam: „Mamusiu, nie będziesz

Jak nam było mało górki na Grudce [na podwórku kamienicy przy ulicy Lubartowskiej 59], to była taka ulica Wysoka, która już dzisiaj nie istnieje.. Idąc [ulicą] Ruską od miasta

Jak tatuś chciał się przejść do swojej siostry Agnieszki na Helenów, to pamiętam, że od wschodu wiał mroźny wiatr. Otworzył je, a ja kucnęłam, chwyciłam za poły z

Tamci studenci śmieli się ze mnie, a ja byłam tak zmęczona i zawstydzona, że już nie miałam siły iść, więc któryś mnie w końcu wziął na barana. Data i miejsce

Słowa kluczowe Lublin, rodzina, wspomnienia rodzinne, przekazy rodzinne, ulica Wojciechowska, majątek rodzinny, dwudziestolecie

Razem z innymi dziećmi pobiegłam za rogatkę, a tam jeszcze ten sznur się ciągnął, mniej więcej do ulicy Czwartek To był okropny widok, wręcz przerażający. Data i miejsce

Wreszcie się nauczyłam tak posuwać nogami i już mnie nie zakuło.. Zawsze dziecko chce

Wraz z tymi, którzy też się wrócili, pobiegłam szybciutko koło zamku na drugą stronę, do wylotu tego tunelu, gdzie wypływa rzeka.. Tam czekaliśmy bardzo