• Nie Znaleziono Wyników

Werdauskie Wiadomości Misyjne, 1882, nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Werdauskie Wiadomości Misyjne, 1882, nr 9"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

1882.

W arszawa, dnia 18 (30) Czerwca.

Nr. 9.

W ychodzą co m iesiąc, ja k o do d atek do Z w i a s t u n a e w a n g e l i c z n e g o i osobno nie mogą być prenum erow ane.

Z w i a s t u n w raz z W i a d o m o ś c i a m i kosztuje w W arszaw ie rsr. 1 kop. 50. Z przesyłką pocztow ą: w C esarstw ie \ K ró ­ lestw ie rs r. 2, w A u slrji 8 zlr. w a. 10 centów , w Niemczech 0 m arek.

; , I d ź c i ź , p o s ł o w i e p r ę d z e j ! d o n a r o d u r o z s z a r p a n e g o i s p l ą ­ d r o w a n e g o " (Jc z a ja sz 18, 2). J e s t to hasło m isyjne, k tóre brzm i w S ta ry m testam en cie i św iadczy, iż m isya, to daw na sp ra w a i k onieczna. N arodem ro z­

szarp an y m i sp ląd ro w an y m , s ą w szyscy p oganie a szczególniej In d y a n ie A m e­

ry k i północnej, k tó rzy z w iny chrześcijan jeszcze bardziej ro z sz a rp a n ćm i i s p lą ­ drow anym i są, ja k niem i byli z natury. J a k ż e pręd k ićm i w ięc m uszą się sta posłow ie C hrystusow i, ab y zw iastow ać w śród ludów ty ch pokój i zbaw ienie i w im ieniu Je z u sa C h ry stu sa. W śród In d y a n pracow ali: Jo n E lion, T o m as M ayheu, D aw id B rain erd i m isy a H e rrn h n c k a , — my chcem y tu opow iedzićó

O misyi lutcrskiej w Michigan.

M ichigan (w ym aw ia się M iczygan) stanow i część Stanów zjednoczonych A m eryki póluocuój i z a jm u je 2800 m il k w ad rato w y ch p rzestrzeni. Położony m iędzy je z io ra m i M ichigan, K uroń i E ri, sta n a m i Ohio i In d y a n ą , je s t ja k b y je d n y m , ogrom nym borem , p ra w ie bez p iie ry i to je s t puszcz traw n y ch . M iejs­

cow ości są je d n e od d ru g ich b ard zo odd alo n e, otoczone lasam i, przez k tó re p rzejście je s t n a d e r u tru d n io n e. T u m ie sz k a ją szczątki plem ion In d y jsk ic h w y­

pieranych zew sząd przez europejczyków i w raz bard zo zn ik ający ch . In d y a n ie m ich ig ań scy n a le ż ą do plem ienia C hippcw ays (C zippew ces), i m ieszk ają ro zp ro ­ szeni w g ro m a d k a c h po 100 i m niej ludzi. N arzecze któróm m ów ią je s t w yso­

ko cenione i niem al w szy scy in d y a n ie rozum ieją jo . P lem ię to u w a ź ą n o je s t za n ajszlach etn iejsze i n ajsp o k o jn iejsze. Z n a tu ry s ą ociężali, m ało co sie ­ ją , tru d n ią się polow aniem i ży w ią się m ięsem ko ń sk ićm , k tó re p iek ą. K o b iety s ą b a rd zo zahartow ano. N ieraz, jeszcze p rzed sam ćm rozw iązaniem zajm u ją się n ajcięższą ro b o tą ; a n a z a ju trz po w ydaniu d z ieck a n a św iat, p io rą bieliznę.

Ł o źan dziecięcia je s t trochę suchej traw y i m chu u sianego n a derce. O w y ­ chow aniu dzieci n ik t tu nie m yśli, bo dzieci ch o w ają się sam e. W lecie p rz e ­ b y w a ją w lasach i n a d rzek am i, w zim ie, b ieg ają po lodzie i śn ieg u calem i godzinam i.

M ałżeństw a z a w ie ra ją się bez żad n ej uroczystości. Ojciec narzeczonej po o b d aro w an iu có rk i kocam i, futram i i sk ó ram i, w sk azu je m iejsce narzeczonem u obok narzcczonćj. T a , jeżeli się n a to zg a d z a , pozostaje n a sw ojćm m iejscu.

P o k ilk u ty g o d n ia c h n arzeczeni b u d u ją sobie ch a tę z sk ó ry drzew . K o b ićta u p ra w ia pole z zasian em n a nim m a i s , m ąż idzie n a polow anie; je ż e li c h c e zab aw ić dłużej n a Iowach to w arzy szy m u żona. P rzed końcem sty c z n ia zb ie­

(2)

r a ją In d y an io sok z klonu, k lony w k o tłach w ygotow yw ują do gęstości syropu, a k tó ry za k u p u ją h an d larze.

Z ab aw y ich i zeb ran ia o d b y w a ją się spokojnie, dopóty, dopóki niem a w ó d ­ ki. W czasie choroby, jeżeli nic p o m ag ają zw yczajne śro d k i domowo, w zy ­ w a ją m ed y k a, k tó ry w śród n ajro zm aitszy ch p rzek rzy w ień , p rz e g lą d a chorego, dochodzi p rz y czy n y choroby, to je s t, kto go oczarow ał i odczarow yw a, u ż y w a ­ ją c p rzy tćm ta k zw an y ch m anitos.

Jeżeli k to k ona, kobiety w y d a ją p rzeraźliw y k rz y k ; m ężow ie sie d z ą niem i i ja k b y m artw i. W chw ili sk o n an ia, w stają i w y strzeliw u ją pod c h a tą broń sw oją. N ajbliżsi k rew n i m alu ją sobie tw arz n a c z a rn o ; d alsi, m alu ją sobie pół tw arzy , nie krew ni p o p rz e sta ją na k ilk u k ry sa c h czarnych. P ogrzeb o d b y ­ w a się z chw ilą w y k o p an ia dołu, w k tó ry s k ła d a ją um arłeg o , odziaw szy go w najlepsze je g o szaty. N adto d a ją m u tajem n iczy w oreczek, g rzechotkę, sk ó ­ rę n a nowe obuwie, trochę pożyw ienia, kociołek i krzesiw ko do o g n ia,— bo po­

dróż do k ra ju błogosław ionych, leżącego n a zachodzie, trw a d łu g a . P rzez k ilk a ty g o d n i o d b y w a ją krew ni uczty n a g robie u m arłeg o p o zo staw iając cząstk ę j e ­ d zen ia d la niego.

Je ż e li mężowi um rzć żona, robi sobie lalk ę, u b ić ra j ą p ięk n ie i nosi ze sobą w szędzie tam , g d zie m u zw y k le to w arzy szy ła żona. P o ro k u , w y p raw ia ucztę i d aro w y w a la lk ę k rew n y m ja k o z a p ła tę za ciało. Je żeli ich to zado- w olni z w a ln ia ją m ęża od żałoby i m oże się znów ożenić. Jeżeli m ąż um rze, nicwolno w dow ie p rzez cały rok czesać się, m yć, uam aszczy ć i w dziać in n ą koszulę. T y lk o k rew ni m ęża m ogą j ą um yć i jeżeli b y ła d o b rą żoną, czy n ią to k ilk a ra z y w ciągu roku. Po roku, m usi ich czćm ściś obdarow ać i o d b y w a się s ą d śm ierteln y , a n ie ra z , „jeżeli u m arły był dużo w a rt," żałoba trw a je s z ­ cze ro k ; zw ołuje się znów „ s ą d śm ie rte ln y " p o u ań zostaje zw olnioną i może w yjść za m ąż.

In d y a n io s ą d la ew angelii nic przystępni. U zn ają n ad sobą pracow anie M a n i t o s (duchów ) k tó rz y w szystko o ży w iają. M ów ią w p raw d zie, „o w i e l ­ k i m d u c h u " lecz nic on ich nie obchodzi, ta k ja k i On, w ed le ich m niem a­

n ia nic tro szczy się o dro b n o stk i życia ludzkiego. K u czci M anita noszą różne rzeczy p rzy sobie, w y sta w ia ją p rzed swórai m ieszk an iam i i ofiarują m u tytoń, cukier, m ateryo n a odzienie, p ien iąd ze, a n aw et krw aw o ofiary z ludzi. N adto s ą p rzek o n an i o swój spraw iedliw ości i nie m a ją poczucia grzechu i winy.

T a w łasn a spraw iedliw ość, o d zw io ro iad la się w ich m ytach o stw orzeniu z k tó ­ ry ch je d e n je s t ta k ie j treści. „D uch w ielki stw o rzy ł człow ieka trzy k ro tn ie w rozm aity sposób. P o raz p ierw szy stw orzony człow iek, w y g lą d a ł m izernie i byl słab o w ity a był białój b arw y . D uch w ielki' zasm u cił się, k a z a ł białem u człow iekow i u stąp ić n a bok i rozpoczął na now o dzieło stw orzenia. Lecz, znów się zasm ucił, bo stw orzony człow iek był czarnćj b arw y i b rzy d k i. 1 tomu k a ­ zał u stąp ić n a bok i stw o rz y ł trzeciego człow ieka. Z obaczyw szy go, uśm iech­

n ął się Duch w ielki, zadow olniouy, bo p rzed nim s ta l czerwony człow iek, jego ulubieniec, n ajp rz e d n ie jsze ze stw orzeń.

(3)

M isyonarzom z p o czątk u sp raw ia w iele tru d n o ści tru d n y ję z y k In d y an , p o ­ n iew aż je s t w nim w iele słów tru d n y c h do w y m aw ian ia, a n a pojęcia chrześ­

cija ń sk ie : niebo, piekło, zbaw ienie, potępienie, w y b aw ienie, p rzejed n an ie, nićm a w cale w yrażeń. D łu g ie sto su n k i ja k ie In d y an io mieli z chrześcijanam i, nic m ogły ich z y sk ać d la ew an g elii, bo m ieli do czynienia ty lk o z bezbożnem i h a n d la rz a m i i szy n k a rz a m i w ódki. Miłość ch rześcijań sk a je d n a k , zajm ow ała się nićm i a m isy a lu te rs k a ta k ż e ro zw in ęła tu d ziałaln o ść sw oją. I w j a ­ kiż sposób ?

C hrześcijańscy koloniści z F ra n k e n , osiedlili się ro k u 1845 pod w odzą sw ego p a sto ra C raom era w M ichiganie, ab y In d y a n z y sk ać d la C h ry stu sa. Z a ­ kupili n a d rz e k ą Coss (K oas) 1020 b aw arsk ich raorg w ybornćj ziem i, z tego 141 rnorg p o d aro w ali d la m isyi i o sad ę tę nazw ali F ra n k e n m u th . P a sto r C raom cr i M isyonarz A uch, k tó reg o p rz y s ła ł n icm icck o -lu tersk i S ynod M ichi- g a ń sk i, zajęli się u rząd zen iem szkoły d la dzieci In d y a n do którćj w net zgłosi­

ło się 100 dzieci. W roku 1840 ochrzczono pierw szy ch trzech chrześcijan.

P ra c a ro sła a p a sto r C raem er u p ro sił T o w arzy stw o m isyjne D rezd eń sk ie, iż p rz y sła ło m u pom ocnika w osobie przeznaczonego do In d y i w schodnich, lecz z pow odu choroby zatrzy m an eg o m isy o n arza B aierlein, k tó ry z pom ocą tłu m a ­ cza m iew ał k a z a n ia i znosił się z In d y a n a m i. N aczelnik p lem ien ia B em assik e nak ło n ił m isy o n arza do u d a n ia się z nim do je g o wsi.

B aierlein d n ia 2 C zerw ca 1848 ro k u o d b y ł tu pierw sze zgrom adzenie.

K iedy ośw iad czy ł d la czego p rzy b y ł, w szyscy o k azali się chętnem i; B em assike, p rz y ją ł go n a d e r p rzy jaźn ie, g d y z (i k o lo n istam i pow róciw szy zaczął budow ać blokhaus, celem pom ieszczenia szkoły i u rz ą d z e n ia m ieszk an ia d la siebie. P o d ­ czas p rz y b y c ia jeg o , p an o w ał g łó d , i z tego pow odu n a z w a ł dom, k tó ry zb u ­ dow ał, B etauiją, to je st, dom ubogich. D o sz k o ły zgłosiło się 2 0 dzieci, a w niedzielę i sta rs i ja w ili się, by po słu ch ać sło w a bożego W ielu n ie p rz y ­ jem ności pow odem b y li M etodyści, lecz Bóg nie o p u ścił w lasce sw ojćj m isjo­

narzy . N iespodzianie zg ło sił się do chrztu m łody chłopiec, a po nim i d ru g i jeszcze. P oniew aż posiadali w y m ag an e w iadom ości i szczerćm sercem p rag n ęli chrztu, w ięc ich ochrzczono. W dn iu ich chrztu, zgłosiło się jeszcze czterech i p rzyprow adzili je sz c z e czterech, p ra g n ą c y c h teg o sam ego d o b ro d ziejstw a.

T a k więc znalazło się 10 ch rz e śc ijan . P ie rw sz o Boże n aro d zen ie św ięcił B ai- erlein w y p raw ien iem g w iazd k i dzieciom i ki l ku sta rsz y m , k tó rzy w tej uro­

czystości u d ział w z ięli; bo w iększość m ieszkańców w y szła n a zimowo Iowy.

W d rew n ian y m b lokhauzie z a b rzm iała ra d o sn a pieśń L u tra przełożona n a j ę ­ zy k in d y jsk i „ P rz y c h o d z ą z w ysokiego n ie b a ."

W r. 1848 p rz y ją ł B ctan iję n iem ieck o —lu tc rsk i S ynod M issurski, locz w rozw oju m isyi pozostało w szy stk o po daw nem u. S ynod d o d ał B aicrlcinow i pom ocnika do m isyi zew n ętrzn ej w osobie E isfeld a. W tym że roku ochrzczono trzech d o rosłych ch rześcijan , a m iędzy nićm i córkę n a czeln ik a plem ienia.

B em assike u m arł w r. 1850, lecz się nic ochrzcił. S zy n k n rz c w ódki pojaw ili się w okolicy, Z b ro d n iarze ci, ta k rozpoili In d y an , że n aw et tłum acz B aicr-

(4)

Icina u p ił się i ciż h a n d la rz e g ro zili m isyonarzow i, iż go zabiją. M ała g ro m ad k a p o zo stała w ie rn ą B aierleinow i i 11 In d y a u p rzy jęło ch rzest, m iędzy niem i s ta ­ ru szk a, licząca 100 la t przeszło. Z w ielkim trudem ułożył B aierlein A gendę w ję z y k u indyjskim i p ra c o w a ł dalej w p rz y k ła d z ie p ieśn i, n aten że ję z y k . C iężkie podróże i p ra c a m ozolna, n a d w y rę ż y ła je g o zdrow ie. P ro sił o pom oc­

n ik a i m isy a L u tc rsk a L ip sk a p rz y sła ła mu tak o w eg o w osobie m isy o n arza M isslcra, k tó ry p rzy b y ł do B etanii w P aź d z ie rn ik u 1851 r. i przyw iózł z sobą do m iejscow ego kościółka ozdoby i n aczy n ia kościelne. Z pow odu o d bytych 17 chrztów , zbór w r. 1851 urósł do liczby 40 dusz. U łożona przez B aicrlein a k sią ż k a do czy tan ia, w ra z z k isto ry ą biblijną, p ieśniam i i m odlitw am i, rozbu­

d z iła i m ięd zy sztarezem i ochotę do czytania. U siłow anie M etodystów o po­

zy sk an ie sobie członków Z b o ru u d a ły się je d y n ie co do niek tó ry ch . N abożeń­

stw a b y ły sta le uczęszczane, n aw et p oganie brali w nich udział, przy b y ło tak że 21 now ych zborow ników . N a p o c z ą tk u 1853 ro k u ochrzczeni zostali trzej s ta rz y in d y an ie, co do których poprzednio m ało było n adziei i je d e n z nich s ta ł się b ard zo gorliw ym chrześcijaninem . Pow ołanie B a ic rle in a do służby m isyjnej w In d y a c h Z achodnich spowodowało w ielkie zm artw ien ie n iety lk o d la Z boru liczącego GO dusz, a le i d la w ielu innych. J e d n i użalali się, żo ojciec sw oje dzieci opuszcza; w ielu z a p y ty w ało , czy on znow u pow róci? n iek tó rzy udali się do lasu, ażeb y nic być obecnym przy ro zstan iu , inni n ak o n icc n aj- chętnićj udaliby się za nim . N ajcięższćm je d n a k m usi b yć ro zstan ie d la sam ego B aicrleina. Jogo dzieci przecież p o k azy w ały coraz więcej chęci d la S ło w a Bo­

żego, p o p rzed zali sw ojo życie, a n a w e t zm ieniali swojo zew nętrzne p o stęp o w a­

nie. M isslcr i in n y je g o w sp ó łp raco w n ik B oeder pro w ad zili d alej d z ieła Misyi w B etanii. W k ró tce je d n a k zm uszony b y ł M isslcr sam d źw ig ać cały ciężar, poniew aż B oeder zo stał pastorem niem ieckiego Z boru w K anadzie.

W ydaw ca i R e d a k to r o d p o w ied zialn y D r. Ka. L. O tto .

flow oiM io U eiraypeo. Il.tpimim 10 Ironii 1HH!! n. Wnruznwu. D ru k A. Ulnuii. Nowozlolnu JM 37 (1004 D).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nadto, z pomocą królewskich niewolników którzy z plantacyi, uzbroiwszy się, wpadli do m iasta, by niby to szukać morderców króla, pozabijano wielu

N ap astn icy sądzili, że odcięte ogony zostały zachow ane jako środki czarodziejskie... Bóg nie opuszcza

N iedzielne nabożeństw o m isyjne, które w czasach zobojętnienia ogólnego zam ieniono nu m iesięczne, przyw rócono znów i od­. byw ano w niedziele po południu,

O św iadczył, iż oprócz zw ykłych usług, chociażby pom agać w nie- dzielnćj szkole i opow iadać słow o boże angielskim osadnikom... dosyć serdecznie, lecz ci

Srogi król Teodor zginął podczas wojny rozpoczętćj z Anglikami, a pojedyncze stacye, po zgonie Spittlera, już to zostały zwinięte już innym Tow arzystw o

Mimo to nie p ogardzają innym stro je m : zdobią się sznuram i pereł szklannych, na głowie noszą pierścienie żelazne lub micdziaunc, branzolety na szyi, rękach

1521, kiedy wyspy powyższe przeszły pod władzę Portugalczyków, a naw racaniem , któro się nie powiodło, zajęli się misjonarze kościoła rzym sko-katolickiego..

waż Griindler w czasie nieobecności Ziegenbalga mógł rzadko tylko opowiadać poganom słowo boże, p ragnął więc bardzo jego powrotu, k tó ry też n astąp ił