• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.09.30 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.09.30 nr 9"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

CEAIA 3 . - z t

T * i 4 0 c to *4k - C r t ą c u u 'p .'Z ,C L .

R O K I R O Z l\l A lii, O Ag A 3 0 W R Z E Ś N I A 1 9 4 5 R . AIR 9

Zdecydowana postawa społeczeństwa

M ó w im y o vo lksdeutschach. P o ru sza m y kw e stię bardzo n ie p o k o ją c ą , d o tyczą cą lu d z i, k tó r z y z a p a rli się s w o je j O jc z y z n y w c h w ili ś m ie rte ln e g o d la n ie j niebezpieczeństw a. D ziś, g d y zw ycię żo n e N ie m c y nie s ta n o w ią ju ż d la nich a tr a k c ji, z m ie n ia ją barw ę.

Sądząc z ogłoszeń Sądów G ro d z k ic h o p o s tę p o w a ­ niach re h a b ilita c y jn y c h na te re n ie całego p aństw a, liczb a ty c h ka m e leo n ów n a ro d o w o ś c io w y c h je s t n ie ­ s te ty w ie lka , z b y t w ie lka , a b y p rz e jś ć nad n ią do p o ­ rz ą d k u dziennego i w salach s ą d o w ych za m kn ąć ty c h s p ra w ro zw a żan ie i ro z s trz y g a n ie . S praw a v o lksd e u - tschów na te re n ie całego k r a ju nie ma je d n o lite g o o b li­

cza, je s t z ró ż n ic z k o w a n a . In n e je s t p o d e jś c ie do te j .sprawy na te ren ie b. G e n e ra l - G u b e rn a to rs tw a — b ardzo ostre, inne np. na G ó rn y m Śląsku lu b w O k rę g u M a z u rs k im , in n e w reszcie u nas. G d y p rze- g lą d a m y prasę p o ls k ą , m o że m y za uw ażyć, że p op rze z c a ły k r a j p rz e c h o d z i fa la za n ie p o k o je n ia , iż w ró c ić m ogą do naszych szeregów z d ra jc y narodu.

U ie lk o p o ls k a s w o je s ta n o w is k o z a m a n ife s to w a ła u/ u b ie g ły m ty g o d n iu . B y t to m o cn y, z d e c y d o w a n y

glos p o tę p ie n ia vo lk s d e u ts c h ó w ,

P olska b y ła zawsze k ra je m to le ra n c ji. W pań stw a ch

Solice Zdrój (Saizbrunn) światowe uzdrowisko na Śląsku Dolnym

to ta ln y c h , ja k im i b y ły W ło c h y i N ie m c y , nie do p o ­ m yśle n ia b y ło b y dopuszczenie do r e h a b ilita c ji od- szczepieńców n arod u . U nas,‘ w k r a ju d e m o k ra ty c z ­ n ym , vo lksd eu tsche m a ją zaszczyt a p e lo w a n ia do w y ­ m ia ru s p ra w ie d liw o ś c i. Jeżeli ju ż s ta n ę liś m y na s ta ­ n o w is k u p ra w a i s p ra w ie d liw o ś c i z g od n ie z tra d y c ją narod u , s trz e ż m y p iln ie , b y naszych sądów nie n a d ­ u żyto . D o m a g a n ia się lic z n y c h w ie c ó w ) zgrom adzeń, in s ty tu c y j i sam o rzą dó w , b y w ro z p ra w a c h b ra ł u d zia ł o s k a rż y c ie l p u b lic z n y w y d a je się b y ć słuszne i d y k ­ tow an e z d ro w y m o druch e m narod u . U s u n ię ta zo sta­

nie prze z to d o tych cza so w a je d n o s tro n n o ś ć re h a b ili­

ta c ji.

N ie m n ie j słu szn ym je s t żądanie k o n fis k a ty m ie ­ n ia n ie z re h a b ilito w a n y c h v o lk s d e u ts c h ó w i o gran icze ­ n ia w p ra w a ch o b y w a te ls k ic h . N a w e t ci, k tó r z y z o ­ staną z re h a b ilito w a n i, p o w in n i odczuć na sobie o s tra ­ cyzm społeczeństw a. B y ły b o w ie m czasy, g d y słabość c h a ra k te ru i uległość o k u p a n to w i n ie m ie c k ie m u ró w ­ noznaczna b y ła — z d ra d z ie i z b ro d n i.

Z w r ó ć m y d a le j uwagę na d o k u m e n ty re h a b ilita ­ c y jn e . P rz y g o to w y w a n a na w y p a d e k k a p itu la c ji a k c ja p o d zie m n a n iem iecka, d z ia ła ją c a zw łaszcza tu na zie m ia ch za cho d nich, p o tr a fi zaopa­

trz y ć v o lk s d e u ts c h ó w w d o k u m e n ty re h a b ilita c y jn e . B ą d ź m y w ięc c z u j­

ni. N a sądy nasze z w ró c o n e są dziś oczy całego społeczeństw a. O d w y ­ ro k ó w ich za le ży sto p ie ń nasycenia naszego o rg a n iz m u elem entem n ie ­ p o ż ą d a n y m lu b w y p a le n ie żelazem zła, k tó re p a s o ż y to w a ć chce na na­

szym o rg an izm ie.

Fam, gdzie c h o d z i o godność na­

ro d u , o je g o h o n o r s p lu g a w io n y zd ra dą , b ą d ź m y s iln i i n ie d o s tę p n i słabościom . D la ty c h , k tó r z y w y ­ p a r li się O jc z y z n y , nie ma do n ie j p o w ro tu . Ic h m ie jsce za O d rą i N is ą . Jeżeli obecnie s p ra w y v o lk s d eu tschó w nie ro z s trz y g n ie m y zde­

c y d o w a n ie i ra d y k a ln ie , pozostaną

o n i w o rg a n iz m ie naszym w ie czn ie

ją trz ą c ą raną i n ie b e zp ie czn ym p r z y ­

k ła d e m d la in n y c h . P o b ła ża nie w

z d ra d z ie g łó w n e j, je s t z b ro d n ią w o ­

bec narod u . D o tego nie m oże d o ­

puścić n a ró d s iln y i z d ro w y . H .B .

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 9

O FINANSOWANIE PRZEMYSŁU

na nowoodzyskanych Ziemiach Zachodnich

W S o lic a c h -Z d ro ju na D o ln y m Ś ląsku w y b itn y zn a w c a s p ra w fin a n s o w y c h w Polsce, o b y w a te l J a n S te fa n H a n e m a n n , nacz, d y r. N a ró d , B a n k u P o ls k ie g o , c z ło ­ n e k K o m is ji S k a rb o w o -B u d ż e to w e j K r a ­ jo w e j R a d y N a ro d o w e j, w ic e p re z e s Z a ­ rz ą d u G łó w n e g o P o ls k , Z w ią z k u Zach.

podczas o g ó ln o k ra jo w e j k o n fe re n c ji P.

Z. Z, u d z ie lił p rz e d s ta w ic ie lo w i ,,P ol- p re s s u " b a rd z o w a żnego w y w ia d u na te m a t u ru c h o m ie n ia , fin a n s o w a n ia i o d ­ b u d o w y p rz e m y s łu na Z ie m ia c h Z a c h o d ­ n ich . P o d a je m y go w stre s z c z e n iu p o ­ n iższym :

Z a g a d n ie n ie fin a n s o w a n ia p rz e m y s łu na z ie m ia c h o d z y s k a n y c h je s t n a d z w y ­ czaj tru d n e , w o b e c o g ro m u zadań i p ły n ­ n o ści s to s u n k ó w g o s p o d a rc z y c h na ty c h te re n a c h o ra z z p o w o d u n ie z a k o ń c z o ­ nej jeszcze a k c ji p rz y jm o w a n ia p rz e z a d ­ m in is tra c ję p o ls k ą z a k ła d ó w p rz e m y ­ s ło w y c h od w ła d z ra d z ie c k ic h . Je d n o m ożna ju ż dziś p o w ie d z ie ć , że P o ls k a z y s k a ła o lb rz y m i a p a ra t p ro d u k c y jn y , z w ię k s z a ją c y p ra w ie d w u k ro tn ie w n ie ­ k tó r y c h d z ie d z in a c h p o te n c ja ł e k o n o ­ m ic z n y p a ń s tw a , p o d w a ru n k ie m , że z d o ła m y za b e z p ie c z y ć i u ru c h o m ić p o ­ z o s ta w io n e n a m z a k ła d y p rz e m y s ło w e , P o n o w n e z m o n to w a n ie , u ru c h o m ie n ie i w p rz ę g n ię c ie ty c h z a k ła d ó w w o rg a n iz m g o s p o d a rc z y o g ó ln o p o ls k i w y m a g a p o ­ w a ż n y c h ś ro d k ó w p ie n ię ż n y c h ' k tó r y c h w b ra k u k r e d y tu p ry w a tn e g o , d o s ta r­

czyć m usi P a ń stw o .

J e ś li id z ie o formy kredytu i k ry ­ teria, w e d łu g k tó ry c h b y łb y on ro z p ro ­ w a d z o n y , z p o w o d u o g ro m n y c h p o trz e b n a le ż y d o k o n a ć u s ta le n ia h ie ra rc h ii ty c h p o trz e b , c z y li n a le ż y u s ta lić k o le jn o ś ć i n a s ile n ie p o trz e b y o b s łu g i k re d y to w e j p rz e m y s łu na z ie m ia c h o d z y s k a n y c h . J a k o zasadę o g ó ln ą i p o d s ta w o w ą p r z y ­ ją ć trz e b a , że k r e d y ty m ogą b y ć u d z ie ­ la n e ty lk o p rz e z in s ty tu c je k re d y to w e . P ie rw s z y m n a jp iln ie js z y m za d a n ie m w o m a w ia n y m z a k re s ie je s t a k c ja b e z­

p o ś re d n ie g o z a b e z p ie c z e n ia i k o n s e rw a ­ c ji z a k ła d ó w p rz e m y s ło w y c h . Sprowa­

dza się to do konieczności, najniezbę­

dniejszych napraw budynków (zw ła­

szcza dachów), ogrodzeń, zamknięć, wzmocnienie lub utworzenie specjalnej straży przemysłowej i niezbędnych na­

praw konserwacyjnych, by miliardowe wartości w pozostałych budynkach, u- rządzeniach, instalacjach i maszynach nie uległy dalszej dewastacji, grabieży i zniszczeniu z powodu braku opieki i nadzoru. A k c ji te j p o w in n y d o ko n a ć o d ­ nośne z je d n o c z e n ia p rz e m y s ło w e , w z g l, d y re k c je p rz e m y s łu m ie jsco w e g o , k t ó ­

ry m p rz y d z ie lo n e zo sta n ą o b ie k ty p rz e ­ m y s ło w e , Ś ro d k ó w na p rz e p ro w a d z e n ie te j a k c ji m ó g łb y d o s ta rc z y ć B a n k G o s p o ­ d a rs tw a K ra jo w e g o , P a ń stw . B a n k R o l­

n y lu b B a n k ,,S p o łe m “ (w za le żn o ści od ro d z a ju p rz e m y s łu ), ja k i in s ty tu c je p o ­ śre d n iczą ce , w d ro d z e o tw a rc ia na te n ce l specja ln e g o ra c h u n k u o tw a rte g o , za ­ bezp ieczo n e g o re m a n e n te m to w a ro w y m lu b in s ta la c ja m i i m a szyn a m i, z n a jd u ją ­ c y m i się na ty m te re n ie , ze sp e cja ln e g o k re d y tu , u ru c h o m io n e g o na te n ce l p rz e z P a ń s tw o , K r e d y t te n m u s ia łb y b y ć z czasem s k o n w e rto w a n y na d łu g o te rm i­

n o w y .

N a s tę p n y m z k o le i za d a n ie m je s t uru­

chomienie tych zakładów, k tó r y c h p ro ­ d u k c ja je s t n a jp iln ie js z a lu b n a jre n - to w n ie js z a , ze w z g lę d u na szyb ko ść a m o rty z a c ji. S tą d n a le ż y w y o d rę b n ić o b o k k r e d y tu in w e s ty c y jn e g o , k r e d y t na cele obrotowe. K re d y t na cele o b ro to ­ w e m oże b y ć u d z ie la n y bądź w fo rm ie d y s k o n ta (w b ra n ża ch , p ro d u k u ją c y c h na ry n e k w o ln y ) o ra z w fo rm ie o tw a r ­ tego ra c h u n k u (w b ra n ż a c h ,p ro d u k u ją ­ cych na ry n e k s z ty w n y ), z a b e z p ie c z o ­ nego to w a re m .

Z u w a g i na n ie u re g u lo w a n y stan p ra w n y , p o za p rz e m y s łe m s p ó łd z ie l­

czym , k r e d y t u d z ie la n y b y łb y w y łą c z n ie z je d n o c z e n io m p rz e m y s ło w y m lu b d y ­ re k c jo m p rz e m y s łu m iejsc. Kredyt in­

westycyjny s p ro w a d z a ł b y się tu do w y ­ re m o n to w a n ia z d e m o n to w a n y c h u rz ą ­ dzeń, u z u p e łn ie n ia d ro b n y c h b ra k ó w in ­ s ta la c y jn y c h , a d a p ta c y j b u d y n k ó w , za ­ k u p u w ła s n y c h ś ro d k ó w p rz e w o z o w y c h (ta b o r sa m o ch o d o w y, p a rk w a g o n o w y , lo k o m o ty w y m a n e w ro w e ), ce le m w y ­ z y s k a n ia n ie w y w ie z io n y c h m aszyn, in ­ s ta la c ji i u rządzeń,

Omawiane więc inwestycje umożliwi­

ły by uruchomienie w razie zapewnienia dostaw surowca, energii i sił roboczych, pozostałych niezniszczonych i przez wojnę zakładów przemysłowych oraz umożliwiły by wyzyskanie ich peł­

nej zdolności produkcyjnej. K r e d y t in ­ w e s ty c y jn y m u s ia łb y b y ć ro z p ro w a d z o ­ n y s to p n io w o , ja k o k r e d y t to w a ro w y , w p o s ta c i p rz y d z ia łu lu b d o s ta w b u d u l­

ca, m aszyn, in s ta la c y j, n a rz ę d z i i p r z y ­ rz ą d ó w , sa m o ch o d ó w , w a g o n ó w itp . o ra z w n ie w ie lk im s to s u n k o w o z a k re s ie , ja k o k r e d y t p ie n ię ż n y na ro b o c iz n ę i d ro b n e p ła tn o ś c i lo k a ln e , W te n sposób u ru c h o m ie n ie n a w e t o g rom nego k r e d y ­ tu n ie s p o w o d o w a ło b y o b ja w ó w in fla ­ c y jn y c h na ry n k u ,

O s ta tn i e ta p w z a k re s ie k r e d y tu dla o d z y s k a n y c h Z ie m s ta n o w i s fin a n s o w a ­

nie odbudowy zakładów zniszczonych w czasie d z ia ła ń w o je n n y c h lu b ty c h , k tó r y c h in s ta la c je z o s ta ły c a łk o w ic ie w y w ie z io n e p rz e z o k u p a n ta na zachód' bądź ro z m o n to w a n e i w y w ie z io n e na w sch ó d zg o d n ie z um ow ą.

D o k o n a n y w te n sposób w z ro s t o biegu p ie n ię żn e g o nie doprowadził by do reper- kursyj inflacyjnych. G d y ż p ro je k to w a n e s fin a n s o w a n ie p rz e m y s łu o p a rło b y się w o s ta te c z n y m w y n ik u o em isję N a ro d o ­ w e g o B a n k u P o ls k ie g o , ro z p ro w a d z e n ie zaś n a le ż a ło b y do B a n k u G ospod, K ra j., P a ń stw , B a n k u R o ln e g o i B a n k ń „S p o ­ łe m ". A n a d to za tym zwiększeniem stało by zwiększenie wytwórczości,

A w re s z c ie n ie z b ę d n y m w a ru n k ie m p o w o d z e n ia a k c ji k re d y to w a n ia je s t ukrócenie na Ziemiach Zach. samowoli n ie k tó ry c h lo k a ln y c h w ła d z a d m in is tra ­ c y jn y c h , ś c is ły p o d z ia ł k o m p e te n c y jn y i p rz e k a z a n ie w s z y s tk ic h (a nie t y lk o n a jb o g a ts z y c h i n a jre n to w n ie js z y c h ) za ­ k ła d ó w p rz e m y s ło w y c h w ła ś c iw y m s p ó łd z ie ln io m , z je d n o c z e n io m p rz e m y ­ s ło w y m o ra z n a le ż y te ic h fu n k c jo n o w a ­ nie.

J e ś li id z ie o kredyt dla przemysłu drobnego i rzemieślniczego — je st on ju ż u ru c h o m io n y w B a n k u H a n d lo w y m i B a n k u S p ó łe k Z a ro b k o w y c h . O s a d n ik i rz e m ie ś ln ik fa c h o w y m usi ze s tro n y P a ń s tw a o trz y m a ć s p e cja ln e o p a rc ie fin a n s o w e , a b y m ó g ł na z d ro w y c h za­

sadach p ra c o w a ć .

O b o k s tw o rz e n ia w a ru n k ó w b e z p ie ­ c ze ń stw a b a rd z o w a ż n y je s t typ czło­

wieka, k tó r y a d m in is tra c ję , b e zp ie cze ń ­ s tw o i g o s p o d a rs tw o na o d z y s k a n y c h Z ie m ia c h b u d o w a ć b ę d zie. M u s i b y ć to ty p c z ło w ie k a z d ro w e g o m o ra ln ie , s il­

nego d u c h o w o i p io n ie rs k ie g o w d z ia ­ ła n iu . T e n ty p c z ło w ie k a m oże t y lk o p rz y w y b itn e j p o m o c y fin a n s o w e j ze s tro n y P a ń s tw a o d zy s k a n e Z ie m ie za ­ lu d n ić , z o rg a n iz o w a ć i s tw o rz y ć z n ich n o rm a ln ie d z ia ła ją c y ż y w y o rg a n izm . W te d y n ie p o w s ta n ą za g ra n ic ą ja k ie ­ k o lw ie k w ą tp liw o ś c i, że z ie m ie te będą go sp o d a rczą p u s tk ą , te re n e m bez lu d z i,

Czym prędzej — tym lepiej. Na Za­

chód! Tam zapewnisz byt przyszłym pokoleniom ! In fo rm a c ji udziela P ol­

ski Związek Zachodni, W yd zia ł Osa­

dniczy, Poznań, ul. Chełmońskiego 1.

(3)

N r 9 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

P ro ro c z y a p o s to ł g ra n ic y n a d O d rą

( ś § t . I r s . A n ś o n i L u d w i c : z . u k )

P ie rw s z e nasze s p o tk a n ie n ie b y ło p o z b a w io n e p e w n e g o u ro k u , o w ia n e g o ro m a n ty z m e m , Z je c h a liś m y się, c z ło n ­ k o w ie K ó łk a T om asza Zana, ta jn e g o s to w a rz y s z e n ia g im n a z ja ln e g o , z G n ie ­ zna i P o zn a n ia , w p a rk u m iło s ła w s k im J ó z e fa K o ś c ie ls k ie g o , A b y n a w ią z a ć k o n ta k t, a b y w ie d z ie ć , że n ie sam i p ra c u je m y ja k o u c z n ia c y n a d sam o­

k s z ta łc e n ie m , le cz że je s t nas „ w ie lk a g ro m a d a ". W lip c u m in ę ło te m u la t 44.

K o le d z y p o zn a ń scy o d e g ra li p o d św ie żo o d s ło n ię ty m p o m n ik ie m S ło ­ w a c k ie g o , p ie rw s z y m , ja k ie g o W ie s z c z d o c z e k a ł się na z ie m i p o ls k ie j, na p r y ­ w a tn y m g ru n c ie , — fra g m e n ty z „ K o r ­ d ia n a ". R o lę ty tu ło w ą g ra ł koleiga z b u jn ą, ro z w ia n ą , c za rn ą c z u p ry n ą . N ie - ty le g ra ł, ile ją p rz e ż y w a ł. T y le b o ­ w ie m w le w a ł z a p a łu i te m p e ra tm e n tu w scenę o s trz e n ia noży, że w y d a w a ł się b y ć n a ja u te n ty c z n ie js z y m J a k o ­ b inem .

się w ła d z e p ru s k ie na u d z ie ln ie p o z w o ­ le n ia na Z ja z d T C L z re fe ra te m o A s k o v ,

Z ks, L u d w ic z a k ie m z b liż y ły m n ie je d n a k n ie ty le w s p ó ln e p o s ie d z e n ia w R a d z ie N a ro d o w e j i w ta jn e j „ O b r o ­ n ie N a ro d o w e j", ile p o w o je n n a ju ż p ra ­ ca w T o w , P rz y ja c ió ł S e rb o -Ł u ż y c z a n , N a z e b ra n ia c h za rzą d u , k ie d y ś m y u k ła d a li p ro g ra m y p ra c y i re fe ra tó w na z e b ra n ia p le n a rn e , sp ra w ę za p ro sze ­ n ia k o m p o z y to ra B ja rn a ta K ra w c a do P o zn a n ia na p ie rw s z y k o n c e rt jego u tw o ró w w P olsce •— k s ią d z prezes z w ie rz a ł m i się n ie jd n o k ro tn ie , d la czego ta k b a rd z o z a p a lił się do s p ra ­ w y łu ż y c k ie j.

— W ie Pan — r z e k ł p e w n eg o razu,

— ja m a m p rz e k o n a n ie , że g ra n ic a P o l­

s k i o p ie ra ć się b ę d zie k ie d y ś o O drę.

S p o jrz a łe m na k o c h a n e g o prezesa n ie m a l z — p o lito w a n ie m . C z y ż b y m u się ro z u m p o m ie s z a ł?

G d y je d n a k p o ra z d ru g i i p ią ty p o ­ w ra c a ł p ó ź n ie j do te g o samego te m a tu , łą czą c go k o n s e k w e n tn ie ze s p ra w ą p rz e trw a n ia d z ie ln e g o n a ro d u łu ż y c ­ k ie g o , i m n ie u d z ie liła się jego w ia ra , że n ie je s t b y n a jm n ie j p u s tą m rz o n k ą to , o cz y m dziś g a z e ty p is z ą .

K s ię ż e A n to n i, p ro ro c z y a p o s to le n a ­ szej g ra n ic y B o le s ła w o w e j na O drze, zam ęczony, • z a m o rd o w a n y p rz e z o p ra w c ó w h itle ro w s k ic h w B u ch e n - w a ld e ! J e ż e li k ie d y ś ś w ię te j T w o je j p a m ię c i w z n ie s ie m y p o m n ik , za s łu ż o n y o fia rn ą , w y tr w a łą p ra c ą w T C L , to s ta ­ nąć on w in ie n ta m , gdzie n ie w ie lu z nas się g a ło sw ą m y ś lą — na g ra n ic z ­ nej m ie d z y p o ls k o -łu ż y c k ie j, n a d N isą

cz y O d rą . Tadeusz Powidzki

PO ZJEZDZIE W SOLICACH ZDROJU

D o p y tu ję się, k tó ż to je s t te n J a k o ­ b in . — „ A n t o n i L u d w ic z a k " — p o in ­ fo rm o w a n o m nie.

N ie s p o tk a łe m się z n im p o te m p rze z d łu g i szereg la t. N ie w ie d z ia łe m też, że z o s ta ł księ d ze m . J a k o ta k i, p ra c u ją c ju ż w T o w . C z y te ln i L u d o ­ w y c h , w y g ło s ił na w a ln y m z g ro m a d z e ­ n iu te j o rg a n iz a c ji w r, 1914 re fe ra t o U n iw e rs y te ta c h L u d o w y c h w D a n ii, Z b liż y łe m się w ó w c z a s do ks. L u d w i- cza ka , b y p o ro z m a w ia ć na te m a t, in te ­ re s u ją c y m n ie b a rd z o p o ro c z n y m p o ­ b y c ie w z ie m i m le k ie m p ły n ą c e j. R e ­ z u lta te m te j ro z m o w y b y ło p o s ta n o ­ w ie n ie , że na n a s tę p n y m ro c z n y m zje źd zie T C L w y g ło s z ę re fe ra t na te ­ m a t „W y ż s z y U n iw e rs y te t L u d o w y w A s k o v " , k tó r y p o zn a łe m , p rz e b y w a ją c p rz e z p ó łto r a m ie sią ca w jego b e z p o ­ ś re d n im s ą s ie d z tw ie . D o d a m , że k ie ­ ro w n ik ie m te j d u ń s k ie j u c z e ln i b y ł p ro f. P o vlse n , p ro p a g a to r m y ś li o zd e ­ c e n tra liz o w a n iu p rz e m y s łu i ro z m ie s z ­ c z e n iu go po w sia ch , p rz y p o m o c y e le k try c z n o ś c i, z d o b y w a n e j p rz e z siłę w ia tru , k tó r e m u N ie m c y o fia ro w a li k a ­ te d rę na p o lite c h n ic e s z a rlo te n b u rs k ie j, k t ó r y w s z a k ż e w o la ł p o z o s ta ć w ś ró d sw y c h c h ło p ó w w A s k o v .

S p o ty k a liś m y się p o te m na p o s ie d z e ­ n ia c h R a d y N a ro d o w e j, a ks. L u d w i­

c z a k ju ż w ó w c z a s w ta je m n ic z y ł m nie w sw e p la n y z a ło ż e n ia p ie rw s z e g o U n i­

w e rs y te tu L u d o w e g o w P olsce z F u n ­ duszu K o ś c iu s z k o w s k ie g o , ja k i zebrać u c h w a liła R ada N a ro d o w a na cele o ś w ia to w e . R e a liz a c ja ty c h p la n ó w n a s tą p ić m ia ła je d n a k d o p ie ro p o p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia to w e j, k tó r e j w y ­ b uch z a h a m o w a ł p ra c ę T C L . D o p ie ro w trz e c im ro k u w o jn y z d e c y d o w a ły

J a k ju ż p is a liś m y , 16 bm, o d b y ła się w S o lic a c h -Z d ro ju k o n fe re n c ja Z a rz ą d u G łó w n e g o i a k ty w u P o ls k ie g o Z w ią z k u Z a ch o d n ie g o , w k tó r e j u c z e s tn ic z y ło 32 d e le g a tó w z c a łe j P o ls k i z w ic e p re z e s e m P. Z. Z, o b y w a te le m J, St. H an e m a n n e m na czele,

W re fe ra c ie z a sa d n iczym o s p ra w a c h o rg a n iz a c y jn y c h d y r. P. Z. jZ. D u b ie l s tw ie rd z ił, że P. Z. Z. p o w s ta ł w w y n ik u p e w n eg o p ro ce su h is to ry c z n e g o , w ja ­ k im z n a jd u ją się n a ró d i p a ń s tw o p o l­

skie . W w y n ik u te g o P. Z, Z. je s t i b ę ­ dzie b o jo w ą o rg a n iz a c ją i m ocną na o d ­ z y s k a n y c h z ie m ia c h o rg a n iz a c ją p o ls k ie ­ go o s a d n ic tw a . Z ty c h w z g lę d ó w P. Z, Z.

b ę d zie s iln ie u a k ty w n io n y , b y ro z w ija ć naszą czu jn o ść n a ro d o w ą w s to s u n k u do N ie m ie c . D la te g o P, Z. Z. je s t o rg a n iz a c ją w yższe j u ż y te c z n o ś c i p u b lic z n e j. D la w y p e łn ie n ia tego z a d a n ia p o w o ła n a z o ­ s ta n ie R a d a N a c z e ln a P. Z, Z., k tó r a b ę ­ d zie je d n o cze śn ie R adą Z ie m Zach.

D a le j u c h w a lo n o , że „Polska Zachod­

nia“, w y d a w a n a w P ozn a n iu , b ę d zie n a ­ c z e ln y m o rg a n e m b o jo w y m P, Z. Z.,

„Sprawy Zachodnie“, m ie s ię c z n ik O k r, Ś ląskiego, p is m e m s z ta b o w y m . D a le j z o s ta n ie u ru c h o m io n a Zachodnia Agen­

cja Prasowa w P o zn a n iu oraz będzie w y d a w a n a „ B ib lió te k a P, Z. Z ." w fo r ­ m ie k s ią ż k o w e j, W ogóle c a ła p ra sa i w y d a w n ic tw a będą -s k o n c e n tro w a n e p rz y Ż a rz. G łó w n y m w P o zn a n iu ,

W re fe ra c ie ,o osadnictwie ob. w ic e ­ d y r e k to r B rz ó s k a s c h a ra k te ry z o w a ł d o ­ ty c h c z a s o w e o sią g n ię c ia i b ra k i w a k c ji osa d n icze j. D a le j n a k r e ś lił n a jb liż s z e za d a n ia , a m ia n o w ic ie 1) w p ro w a d z e n ie je d n o lite g o syste m u p rz e s ie d le ń c z o - osadniczego na te re n ie c a łe j P o ls k i,

2) ścisła w s p ó łp ra c a P. Z, Z. z P a ń stw . U rz . R e p a tr. i S a m opom ocą C h ło p s k ą , 3) w p ro w a d z e n ie p la n u gospodarczego i fin a n s o w o -k re d y to w e g o d la o sa d n i­

c tw a na Z, Z, A b y n ie d o m a g a n ia a k c ji o sa d n icze j i w ła d z a d m in is tra c y jn y c h i o rg a n ó w b e z p ie c z e ń s tw a usunąć, n a le ż y p rz e p ro w a d z ić o s trą k r y t y k ę w p ra s ie o sto s u n k a c h na Z. Z.

D r St. S zenic s tw ie rd z ił, że zagad­

n ie n ie Ś ląska je s t d la nas n ie s ły c h a ­ n ie ż y w e i zasadnicze. D la te g o w in n o b y ć p o d ję te i Ś ląsk Z a o lz ia ń s k i ze 170000 P o la k ó w m u si b y ć p o ls k i. J e ś li id z ie o Ł u ż y c e , to p ro b le m łu ż y c k i b e z p o ś re d ­ n io nas n ie d o ty c z y , a le w in te re s ie P o l­

s k i je st, a b y p o w s ta ło a u to n o m ic z n e p a ń ­ s tw o łu ż y c k ie , W ty m c e lu p o p ie ra n ie in te re s ó w łu ż y c k ic h w P olsce je s t szcze­

g ó ln ie k o n ie c z n e .

M . K m ie c ik z a re fe ro w a ł s p ra w ę P o ­ la k ó w o b y w a te ls tw a n ie m ie c k ie g o , m ó ­ w ią c o ic h g łę b o k im p a tr io ty z m ie i w o li p o w ro tu do o jc z y z n y . W ty m c e lu n a le ­ ż a ło b y ja k n a jw c z e ś n ie j p rz e p ro w a d z ić re e m ig ra c ję P o la k ó w z N ie m ie c .

W czasie o b ra d w S o lic y Z d ro ju do Z a rz ą d u G łó w n e g o P. Z. Z. z g ło s iła się d e le ga cja P o la k ó w z L ę b o rk a w osobach Ja n a M a ła c h y , W a c ła w a H a lu k i i L e o n a F a jk o w s k ie g o , k tó r a w im ie n iu ta m te j­

szego 's k u p ie n ia p o ls k ie g o p ro s iła o u - ła tw ie n ie p o w ro tu do k r a ju 38 tys, lu d ­ n o ści p o ls k ie j, D e le g a cję se rd e czn ie p o w ita ł w im ie n iu P. Z. Z. ob. w ic e p re z e s o b y w a te l H a n e m a n n i z a p e w n ił ją, iż u c z y n io n e z o s ta n ie w s z y s tk o od P. Z. Z.

zależne d la u lż e n ia d o li P o lo n ii za g ra ­ n ic z n e j a z w ła s z c z a s k u p ie n ia c h ło p ­ skiego.

(4)

Str. 4

*

P o l s k a Z a c h o d n i a N r 9

O g r a n i c e PÓŁNOCNO-ZACHODNIE

N ie ja sn e o k re ś le n ie g ra n ic y p ó łn o c n o - z a ch o d n ie j R z e c z y p o s p o lite j p rz e z k o n ­ fe re n c ję w P o czd a m ie m u si w y w o ­ ły w a ć n a tu r a ln y n ie p o k ó j ze s tro n y naszego s p o łe cze ń stw a . P o w ie d z ia n o w p ra w d z ie , że z a ró w n o S zczecin ja k i Ś w in io u jś c ie w c h o d z ą w o b rę b obsza­

ru p o ls k ie g o , a le n ie o k re ś lo n o p rz y ty m ro z le g ło ś c i za p le cza ze s tro n y z a c h o d ­ nie j. T y m cza se m oba m ia s ta w żaden sposób n ie m ogą b y ć w y s u n ię ty m i p u n k ­ ta m i g ra n ic z n y m i, o ile ch ce m y u n ik n ą ć p o w tó rz e n ia się h is to r ii z G d y n ią i G d a ń s k ie m w e w rz e ś n iu 1939 r.

J e ż e li w y s u n ę liś m y żą d a n ie o d d a n ia nam p o rtó w u u jś c ia O d ry to n ie p o to , b y je tr a k to w a ć ja k o d ru g o rz ę d n e , p o ­ m o cn icze m ie jsca p rz e ła d u n k o w e , W o b e c n y m u s ta b iliz o w a n iu się g ra n ic p o r ­ t y w S z c ze cin ie i Ś w in io u jś c iu h ie r a r ­ c h ic z n ie s ta w ia m y w y ż e j od G d y n i i G d a ń ska . W ie m y , że to są n a jd o g o d ­ niejsze p o r ty d la e k s p o rtu w ę g la i w y ­ ro b ó w p rz e m y s ło w y c h ze Ś ląska oraz d la w y w o z u zboża z n a jle p ie j zagospo­

d a ro w a n y c h z ie m w ie lk o p o ls k ic h . P rz y jm u je m y d o s k o n a ły sta n u rz ą d z e ń p o rto w y c h i b lis k o ś ć u jś c ia O d ry w s to ­ s u n k u do n a jw ię k s z y c h p o r tó w b a łty c ­ k ic h w c ie śn in a ch d u ń s k ic h . C h w ilo w e słabe p o łą c z e n ie k o le jo w e z w n ę trz e m k ra ju ró w n o w a ż y w lw ie j części p o łą ­ cze n ie d ro g a m i w o d n y m i O d rą , W a rtą i N o te c ią .

Z d a je m y so b ie s p ra w ę z d u ż y c h m o ż li­

w o ś c i ro z w o ju ro d z im e g o p rz e m y s łu o k rę to w e g o w o p a rc iu o w ie lk ie s to c z ­ n ie ,,V u lk a n a “ w S zcze cin ie cz y z a k ła ­ d y b u d o w y s ta tk ó w „O d ra " , S to c z n ie w ogóle m ogą p ra c o w a ć t y lk o w ja k n a jw ię k s z e j b lis k o ś c i o k rę g ó w p rz e m y ­ s ło w y c h . D la te g o n a p o ty k a n o na ta k w ie lk ie tru d n o ś c i z u ru c h o m ie n ie m s to c z n i w G d y n i p rz e d w o jn ą . Z w ła s z ­ cza k o n s tr u k c ja d u żych o k rę tó w w y ­ m aga s p ła w ia n ia rz e k a m i o d le w ó w czę­

ści k a d łu b a , p rz e ra s ta ją c y c h m o ż liw o ś c i tr a n s p o rto w e d ró g że la zn ych.

M a ją c za ty m na w z g lę d z ie o lb rz y m ie k o rz y ś c i g ospodarcze, m u s im y m yśle ć ju ż te ra z o z a b e z p ie c z e n iu ic h , ty m b a r­

d z ie j, że s fe ry w o js k o w e lic z ą się p o ­ w a ż n ie z m o ż liw o ś c ia m i o d w e tu zle s tr o ­ n y N ie m ie c , N ie w o ln o n a m p o n o w n ie p o p e łn ia ć b łę d u , b y n a jż y w o tn ie js z e a r ­ te r ie trz y m a ć p o d o b s trz a łe m a r t y le r ii n ie m ie c k ie j. Żadne w z g lę d y u m ia rk o ­ w a n e go p a c y fiz m u n ie m ogą nas p o ­ w s trz y m a ć od rz e c z o w e g o s p re c y z o ­ w a n ia naszych żą d a ń te r y to ria ln y c h .

S zcze cin i Ś w in io u jś c ie muszą m ie ć za b e z p ie c z e n ie od za ch o d u !

S zcze cin le ż y p o ta m te j s tro n ie O d ry , k tó r a od k a n a łu H o h e n z o lle rn ó w (80 k m na p o łu d n ie od ujścia) co fa się na

( a r ty k u ł d y s k u s y jn y )

w schód. S iłą rz e c z y n a rz u c a się tu k o ­ nie czn ość p o p ro w a d z e n ia g ra n ic y p o l i ­ n ii, p rz e d łu ż a ją c e j ś ro d k o w y b ie g rz e k i, p o p rz e z P a sse w a lk i A n k la m , Ł ą c z y się to z k o n ie c z n o ś c ią zu p e łn e g o obsadze­

n ia b rz e g ó w z a to k i sz c z e c iń s k ie j, gdyż w p rz e c iw n y m ra z ie żaden s ta te k p o l­

s k i n ie opuści S zczecina, W re s z c ie w ra z z p o rte m w ś w in io u jś c iu w y p a d a k o n s e k w e n tn ie k o n ie c z n o ś ć c a łk o w i­

tego o b ję c ia w y s p y U z n o im (O rz n y ), o ile n ie ch ce m y n a ra ża ć o b ro ń c ó w na los ic h p o p rz e d n ik ó w z W e s te rp la tte 1939 r,

P o p ra w k i g ra n ic z n e p rz y n io s ą ta k ż e w z m o c n ie n ie p o z y c ji P o ls k i na B a łt y ­ k u , Z a to k a s zcze ciń ska je s t p rz e z n a ­ czona z n a tu r y do o d e g ra n ia r o li ja k o p o d s ta w a f lo t y w o je n n e j i p u n k t w y j­

ś c io w y d la k a ra w a n s ta tk ó w h a n d lo -

P rz y c z y n y nieszczęścia p a ń s tw a i n a ­ ro d u p o ls k ie g o n ie zaw sze m ia ły swą genezę w b łę d n e j p o lity c e z e w n ę trz n e j.

S k ła d a ło się na to w ie le in n y c h p o w o ­ d ó w , m a ją cych sw e ź ró d ło w ło n ie sa­

mego s p o łe c z e ń s tw a , ja k o in d y w id u a l­

n y c h k o m ó re k w a rto ś c i m o ra ln y c h , z k tó r y c h s k ła d a się c a łe c ia ło i duch n a ro d u .

M ie liś m y na p rz e s trz e n i naszej h is to r ii zdrajców w w ie lk im s ty lu : M a ć k ó w B o rk o w ic ó w , Z b o ro w s k ic h , R a d z ie jo w ­ sk ic h , R a d z iw iłłó w , P o n iń s k ic h , m ie ­ liś m y i m a m y dziś, c o p ra w d a m n ie js z y c h z d ra jc ó w , ale za to w s e tk a c h ty s ię c y ro z s ia ń y c h p o c a łe j P olsbe tz w , „ V o lk s - d e u ts c h ó w ", k tó r z y w w ie lk ie j części z n a z w is k a i k r w i p o ls k ie j p o ch o d zą — m a m y w re s z c ie i o p ró c z n ic h ta k ic h o- p ry s z k ó w , k tó r z y , s łu żą c n ie m c o m p o d ­ czas naszej n a js tra s z liw s z e j w d zie ja c h gehenny, w o jn y i h itle ro w s k ie g o b e z p ra ­ w ia , s p y c h a li nasz n a ró d w p ie k ło k a ­ to rg n ie m ie c k ic h .

C i w s z y s c y są jeszcze w P olsce.

Są p rz y c z a je n i. C z e k a ją k o n iu n k tu ry . C z e k a ją c h w ili, b y w o d p o w ie d n im m o ­ m encie, ja k k a m e le o n p rz y b ra ć n o w ą b a rw ę s k ó ry , n ie u c h w y tn i w sw ej „ lo ja l­

n o ś c i".

Bo cóż to za lu d z ie c i „ V o lk s d e u t­

sch e ", cóż to za lu d z ie c i P o la c y , k tó r z y za ju d a s z o w s k ie s re b r n ik i w tr ą c a li w ła s n y c h b ra c i do w ię z ie ń , z k tó r y c h n ie b y ło p o w ro tu ?

Są to tc h ó rz e n a jp o d le js z e g o g a tu n k u , k tó r y m b r a k ło o d w a g i c ie rp ie ć z n a m i razem . T o zgnilizna moralna. Bez w a ­ hania, bez s k ru p u łó w , bez z a c h ły ś n ię c ia

w y c h w k ie ru n k u m o rz a P ó łn o cn e g o v ia c ie ś n in y d u ń skie ., O d le g ło ś ć w y s p y U z n o im (O rzn y) od S k a g e rra k u w y n o s i t y lk o 130— 150 km .

P o z w a la ona s ta tk o w i tra n s p o rto w e ­ m u p rz e b y ć tę dro g ę w ciągu 6 godzin.

S z y b k o b ie ż n e k o n trto rp e d o w c e ty p u

„ P io r u n " (1920 t) m ogą ją p rz e b y ć w n ie c a łe d w ie g o d ziny.

U jś c ie O d ry ja k o p o d s ta w a p o ls k ic h s ił m o rs k ic h u m o ż liw ia sk u te c z n ą b lo ­ ka d ę z a to k i k ilo ń s k ie j i p rz e rw a n ie p o ­ łą c z e ń n ie m ie c k ie j ż e g lu g i ze -Szw ecją.

W y s u n ię c ie a rg u m e n tó w n a tu r y s tra - te g ic z n o - w o js k o w e j n ie je s t ża d n ym n ie re a ln y m s p o jrz e n ie m na rz e c z y w i­

stość, lecz w y n ik a z tr o s k i o trw a ło ś ć i b e z p ie c z e ń s tw o p o ls k ie j p ra c y na m o rzu .

Józef Modrzejewski

się, g o ry c z ą naszego b ó lu , s ta n ę li z b ro ­ n ią w rę k u , s k ie ro w a n ą w naszą pierś...

S ta n ę li bez ru m ie ń c a w s ty d u . A in n i s c h o d z ili się na z e b ra n ia p a rty jn e , gdzie w y d a w a n o na nas w y r o k i ś m ie rc i. N ie s k r z y w iły im się usta w o k rz y k u „ H e il H it le r " — n ie z d rę tw ia ła rę k a w fa s z y ­ s to w s k im p o k ło n ie .

Z a p a rli się w ła s n e g o n a ro d u ! W y m a ­ z a li się z ro d z in y p o ls k ie j, z a p rz e d a li sw e d z ie c i i c a łe sw e p o k o le n ie h y d rz e k r z y ż a c k o - h itle ro w s k ie j, za o c h ła p m ię ­ sa i g ru d k ę m a sła — za k o ry to ...

C óż m oże b y ć ró w n ie n is k ie g o i p o t­

w o rn e g o w hańbie?

I d laczego to z ro b ili?

B o p o g rz e b a li w ia rę w P o lskę , nie w ie r z y li w jej z m a rtw y c h w s ta n ie , w ie ­ r z y li n a to m ia s t w z w y c ię s tw o H itle r a i d la te g o w ła s n y m i rę k o m a p r z y b ija li w ie k o tru m n y n a d P o lską .

I d la n ic h to s to i dziś o tw o re m d ro g a do z re h a b ilito w a n ia !! M a ją b y ć ro z g rz e ­ s ze n i!!.,. P o w ie d z m y je d n a k sobie z rę k ą na sercu, c zy to „ro z g rz e s z e n ie “ p o tr a fi o d ro d z ić serca te i dusze, k tó r e jeszcze p a rę m ie s ię c y te m u w o la ły m iło w a ć H i t ­ le ra , n iż m ęcze n n icę P o ls k ę ?

N ie ! Po ty s ią c k ro ć , n ie !

Z d e p ra w o w a n e serca i dusze, nie ła tw o dadzą się o d ro d z ić .

T y lk o w y ją t k i ty c h za ś le p ie ń c ó w , k tó r z y , z b łą d z iw s z y d z ię k i sła b e j w o li, m im o sw ojego „z a s z c z y tn e g o V o lk s - d e u ts c h ", d u c h o w o z o s ta li P o la k a m i i c z y n n ie p o m a g a li nam na k a ż d y m k r o ­ k u . A le ta k ic h m a ło .

D la te g o p rz e z s ito re h a b ilita c y jn e n ie m ogą p rz e d o s ta ć się żadne p le w y i ości,

Plamy LańLiy nie wymaże zaJna rehabilitacja

(5)

N r 9

Str. 5

Wielkopolska

S p ra w a p ro c e s ó w re h a b ilita c y jn y c h w y w o ła ła w ś ró d p o ls k ie g o sp o łe c z e ń ­ s tw a s z e ro k i o d d ź w ię k , D om agano się od o rg a n iz a c ji sp o łe c z n y c h i p o lity c z ­ n ych z a ję c ia zd e cyd o w a n e g o s ta n o w is k a w te j s p ra w ie . C hcąc dać w y ra z n a s tro ­ jom , P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i w p o ro ­ zu m ie n iu . z p a rtia m i p o lity c z n y m i z o r­

g a n iz o w a ł w u b ie g łą n ie d z ie lę w P o z n a ­ n iu na P la c u W o ln o ś c i w ie c p u b lic z n y . Z a g a je n ie w ie c u d o k o n a ł k ie r o w n ik O krę g u d r W . H ensel, n a k re ś la ją c w s ło w ie w s tę p n y m c e l z w o ła n ia w ie c u i zaznaczając, że lu d z ie , k tó r z y po w k r o ­ cz e n iu w ro g ie j a rm ii na z ie m ie p o ls k ie p rz e r z u c ili się do obozu n ie p rz y ja c ie l­

skie g o , n ie m ogą b y ć p rz y ję c i w szeregi p o ls k ie , I w te j s p ra w ie s p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie m a za ją ć s ta n o w is k o i w y ra z ić sw oje z d a n ie w ra m a ch z w o ła n e g o w ie c u .

N a s tę p n ie z a b ra ł głos p rz e w o d n ic z ą c y W o je w ó d z k ie j R a d y N a ro d o w e j ob, P ię k n ie w s k i i n a p ię tn o w a w s z y z d ra ­

d z ie c k ą d z ia ła ln o ś ć ,,V o lk s d e u ts c h ó w "

z n ie z w y k łą m ocą, o ś w ia d c z y ł, że w s z y s tk ie w ła d z e ja k i c a łe s p o łe c z e ń ­ s tw o n ie d o p u ś c i ic h w s w e szeregi.

U m ie ś c im y ic h w ob o za ch p ra c y ce le m o d b u d o w a n ia zniszczeń w te re n ie , spo­

w o d o w a n y c h w o jn ą . M u szą o n i p o n a d to n o s ić oznakę — w ie lk ie „ N " , abyśm y

b y nas w p rz y s z ło ś c i n ie d ła w iły , N ie w o ln o im z te g o h a n ie b n e g o ra c h u n k u , s k re ś la ć n a jm n ie js z e j lic z b y . N ie w o ln o nam k ie ro w a ć się żadną p ry w a tn ą „ m i­

ło ś c ią ", a n i k o lig a c ją , a n i s e n ty m e n te m do ty c h , k tó r z y m iło ś ć do nas i P o ls k i s k re ś lili je d n y m p o c ią g n ię c ie m p ió ra .

Nasza a m b ic ja n a ro d o w a — s p ra w ie ­ d liw o ś ć , p ra w o , a nade w s z y s tk o d o b ro p a ń s tw a i n a ro d u w y m a g a tego, b y re n e ­ g a tó w w y e lim in o w a ć z naszego s p o łe ­ cz e ń s tw a ta k , ja k o n i nas w y e lim in o ­ w a li.

D la z d ra jc ó w te g o ro d z a ju , ju ż w d a w ­ n y c h w ie k a c h , n a jm n ie js z ą k a rą b y ła b a ­ n ic ja , c z y li w y g n a n ie .

D la w ro g ó w p o ls k ic h n ie m a p rz e b a ­ cze n ia i n ie m a m ie jsca na naszej, ta k h o jn ie u ż y ź n io n e j k r w ią ta k ż e i za ic h p rz y c z y n ą — zie m i.,. P o ls k a je s t t y lk o d la P o la k ó w i o b y w a te li o n ie s k a z ite ln e j p rz e s z ło ś c i.

U c z y n im y w s z y s tk o , b y s p ra w a re h a ­ b ilita c ji z o s ta ła p rz e p ro w a d z o n a zg o d ­ n ie z s u m ie n ie m p o ls k im , z p re c y z ją aż do p e rfe k c ji, s p ra w ie d liw ie , a b y nas k ie ­ dyś n ie p r z e k lin a ły nasze p o k o le n ia .

W ró g g e rm a ń s k ie g o g a tu n k u n ie śpi.

A d uch jego p rz y g o to w u je dalszą w a lk ę z n a m i. S tra ż n ic e nasze m uszą b y ć

czyste i c z u jn e ! W , Próchnicki

P o l s k a Z a c h o d n i a

przeciwko „Volksdeutschem"

m o g li w szę d zie ic h ro z p o z n a ć , a b yśm y w ie d z ie li, że to są n ie m c y .

D ru g i re fe re n t, p re ze s P. Z. Z „ ob.

p ro k u r a to r Z a c h u ta o m ó w iw s z y o b o ­ w ią z u ją c y d e k re t o re h a b ilita c ji, z w r ó c ił uw agę, że s ta je m y się w p e w n y c h rz e ­ czach s e n ty m e n ta ln i, z czym p o w in n i­

śm y ja k n a jp rę d z e j sko ń c z y ć . V o lk s d e u ­ tsche na ró w n i z n ie m c a m i są o d p o w ie ­ d z ia ln i za b a rb a rz y ń s tw a h itle ro w s k ie d la te g o te ż m u s im y się dom agać z n o w e ­ liz o w a n ia d e k re tu o re h a b ilita c ji, a szcze g ó lnie w o d n ie s ie n iu do W ie lk o p o l­

s ki, gdzie p rz e c ie ż n ie b y ło p rz y m u s u w p is y w a n ia się na lis t y n ie m ie c k ie .

P rz e m a w ia li jeszcze ob. p o ru c z n ik R u - b e ń c z y k im ie n ie m W o js k a P o ls k ie g o o ra z p o s e ł G ra je k .

Z a zn a czyć trz e b a , że w y w o d y m ó w ­ c ó w b y ły p rz e ry w a n e b a rd z o często o k la s k a m i, co ś w ia d c z y n a jw y m o w n ie j o ty m , że w s p ra w ie ty c h , k tó r z y zh a ń ­ b ili s ie b ie z d ra d z a ją c O jc z y z n ę w n ie ­ szczęściu, c a ły n a ró d je s t z g o d n y i n ie p rz y jm ie ic h n ig d y do sw ego grona. D o ­ w o d e m te g o b y ła ró w n ie ż o d c z y ta n a p rze z d ra W . H e n s la i u c h w a lo n o z w ie l­

k im e n tu z ja z m e m re z o lu c ja o n a s tę p u ją ­ cej tre ś c i:

„Społeczeństwo miasta Poznania, zgroma­

dzone na wiecu, zw ołanym p rz e z . Polski Zw iązek Z achodni w porozum ieniu ze w szystkim i p a rtia m i p o lity c z n y m i, organi­

zacjam i zaw odow ym i i społecznym i w dniu 23 września 1945 r., po wysłuchaniu prze­

m ów ienia i zapoznaniu się ze sprawami w niosków re h a b ilita c y jn y c h „volksdeu- tsc^iöw“ , domaga się od władz państw owych wzgl. sądowych:

1) aby żaden N iem iec czy N ie m ka z po­

chodzenia i żaden Polak, k tó r y dla w ygody osobistej zapisał się na listę narodową nie­

miecką, choćby nie działał w czasie okupa­

c ji na szkodę Polski i Polaków, nie b y ł re­

h a b ilito w a n y, a dotychczasowe re h a b ilita ­ cje p o w in n y być unieważnione;

2) aby N ie m c y w szelkich ka te g o rii zo­

stali natychm iast skoszarowani w obozach odosobnienia i pow ołani zostali do pracy p rzym u so w e j;

3) aby szkody, powstałe w terenie i w budynkach skutkiem w o jn y , spowodowa­

nej przez niemców, b y ły napraw ione przez tychże niem ców w,zgl. przez w szystkich tych , k tó rz y się w pisali na niem ieckie lis ty narodowe lub tych , k tó rz y z ło ż y li w nioski 0 wpisanie na narodow ą listę niem iecką;

4) aby w okresie conajm niej 6 la t c i' wszyscy, k tó rz y z pobudek egoistycznych 1 czysto m aterialnych w pisali się na nie­

m ieckie lis ty narodowe lu b w n io ski z ło żyli, lecz z rozm aitych w zględów nie zostali w p i­

sani, pozbawieni zostali p ełni praw obyw a­

telskich i n o sili oznaki, odróżniające ich od społeczeństwa polskiego;

5) zebrani domagają się n o w e liza cji usta­

w y re h a b ilita c y jn e j w ty m sensie, aby

„V olksdeutsche“ i ci, k tó rz y w n io ski o na­

rodową listę niem iecką z ło ż y li, lecz nie zostali p rz y ję c i, na terenie t. zw. przez niemców „K ra ju W a rty “ tra k to w a n i b y li ostrzej niż ci sami na innych terenach Pol-

ski, gdyż tu ta j nie b y ło przym usu w zna­

czeniu społecznym tego w yrazu;

6) zebrani stw ierdzają, że przez fa k ty dobrowolnego wpisania się na niem ieckie lis ty narodowe i składanie dziś w niosków re h a b ilita c y jn y c h zostało naruszone po­

czucie m oralności i spraw iedliw ości spo­

łecznej, dlatego też społeczeństwu należy dać zadośćuczynienie przez w strzym anie procesów re h a b ilita c y jn y c h aż do czasu w ydania ustaw y znow elizow anej;

7) zebrani w yra ża ją nadzieję, że sprawa

„voIksdeutschów “ nie będzie zlekceważoną przez czy n n ik i m iarodajne i zostanie ro z­

wiązana zgodnie z wym aganiam i interesu narodowego i że w in n i poniosą zasłużoną karę, stosownie do m ia ry swego w ystępku;

8) zebrani domagają się, aby czynniki m iarodajne p rz y s tą p iły natychm iast do roz­

patrzenia w niosków i głosów o p in ii p u b licz­

nej i do d e finityw nego uregulowania te j palącej sprawy.“

W w y n ik u p rz e m ó w ie ń i na żą d a n ie z g ro m a d z o n y c h z o s ta ła u c h w a lo n a d o ­ d a tk o w a re z o lu c ja w s p ra w ie w y r o k u w P a d e rb o rn , w k tó r e j s p o łe c z e ń s tw o p r o ­ si R ząd, a b y n ie d o p u ś c ił do w y k o n a n ia te g o o d u rz a ją c e g o w y r o k u i p o c z y n ił s ta ra n ia o ja k n a jw cze śn ie jsze p rz e ­ tra n s p o rto w a n ie P o la k ó w z N ie m ie c do k ra ju . W w y k o n a n iu tego z a d a n ia z g ro ­ m a d z e n i o d d a ją się c a łk o w ic ie do d y ­ s p o z y c ji R zą d u J e d n o ś c i N a ro d o w e j.

O d ś p ie w a n ie m „ R o t y " K o n o p n ic k ie j m a n ife s ta c ja z o s ta ła za ko ń czo n a . D o ­ dać n a le ż y , że te jże sam ej n ie d z ie li o d ­ b y ły się w te j s p ra w ie m a n ife s ta c je w e w s z y s tk ic h m ia s ta c h i m ia s te c z k a c h W o je w ó d z tw a P o zn a ń skie g o .

Dar dla Ziemi Lubuskiej

W ra m a ch u ro c z y s to ś c i d o ż y n k o w y c h , k tó r e o d b y ły się w s to lic y Z ie m i L u b u ­ s k ie j w G o rz o w ie , n a s tą p iło ro z d a n ie k s ią ż e k z e b ra n y c h i z a k u p io n y c h p rz e z P. Z. Z. o ra z o fia ro w a n y c h p rz e z s p o łe ­ c z e ń s tw o w ie lk o p o ls k ie , ja k o d a r d la Z ie m i L u b u s k ie j.

Po p rz e m ó w ie n iu k u r a to r a o k rę g u szk o ln e g o p o z n a ń s k ie g o m g ra S trz a ł­

k o w s k ie g o i n a c z .w y d z . K u lt u r y i S z tu k i

— m g ra W e ig ta do z g ro m a d z o n y c h sta ­ ro s tó w i p rz e d s ta w ic ie li p o w ia tó w , w i ­ c e d y re k to r P. Z. Z. re d . Cz. B rz ó s k a z w r ó c ił się w k r ó t k ic h s ło w a c h do ze­

b ra n y c h , w s k a z u ją c na ce l, ja k im k ie r o ­ w a ł P. Z, Z. w y d a ją c p ie rw s z ą p a rtię k s ią ż e k p o w ie ś c io w y c h , p o d rę c z n ik ó w o ra z p e w n ą część b ro s z u r w lic z b ie 2121 s z tu k .

K s ią ż k i o tr z y m a ły n a stę p u ją ce p o ­ w ia ty : B a b im o s t, C y lic h o w a , G u b in , G o ­ rz ó w , M ię d z y rz e c z , K o s trz y n , K ro s n o , P ila , R y p in , S k w ie rz y n a , Ś w ie b o d z in , S u lę c in , S trz e lc e , T rz c ia n k a i Z ie lo n a G ó ra .

(6)

Str. 6 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 9

P O D S Ą D O P I N I I

U rz ę d n ik czy szkodn ik?

Dużo się pisze, dużo się opowiada, że Zachód czeka, że tam mnóstwo ziemi, że to właśnie żniwa, a po wsiach pusto, że tyle przedsiębiorstw, tyle warsztatów, tyle wszelkiego dobra, a ludzi mało... Bardzo słusznie. O jednym tylko cokolwiek się zapomina, że dojazd do tej ziemi, do tych wsi, do tych przedsiębiorstw i wszelkich warstatów trzeba jakoś ułatwiać, trze­

ba umożliwiać przez planową instrukcję, respektowaną nie tylko przez czynniki spo­

łeczne, ale przede wszystkim przez wszy­

stkie władze wszelkich stopni. Trzeba umożliwiać pod każdym względem, a w szczególności pod względem: 1) zabezpie­

czenia jako tako znośnego i szybkiego przejazdu, 2) zapewnienia w drodze choć­

by najskromniejszego posiłku i noclegu w miejscach dłuższego postoju, no i 3) co najważniejsze, zapewnienie skutecznej obrony przed różnymi bandytami przez wzmocnienie naszej m ilicji pracującej w niezwykle trudnych warunkach. Pamiętaj­

my, że każdy akt okaleczenia, czy zgoła zamordowania jadącego na Zachód osied­

leńca lub powracającego repatrianta, czy wreszcie ograbienie z wiezionej chudoby — oznacza dziś dotkliwą stratę w majątku narodowym. Po tych uwagach ogólnych przejdziemy do paru obrazków, wyrwanych prosto z życia.

Na dworcu w Starogardzie spotykamy grupy Wilnian.

— Jak tam podróż?

— Nic sobie. Jedziemy trzy tygodnie.

Może do jesieni gdzieś tam dojedziemy.

Młody jegomość w pumpach przeciąga iście po wileńsku. Jest bardzo opanowany i nic go już nie dziwi.

— Cóż to, nie było marszruty?

— A była, a jakże. Mieliśmy jechać w kierunku Drezdenka. Komitet wszystko ślicznie wyznaczył. I jechaliśmy. Ale na pewnej stacji znalazł się taki dygnitarz, który, popatrzywszy w papiery, zrobił nie­

zadowoloną minę i orzekł: „Tam nie po- jedziecie, tylko do Starogardu“ . —. To i przyjechali do Starogardu. '

— To samowola!

— Ba, kiedy on mówił, że Komitet i wo­

jewoda nic go nie obchodzą. Widocznie ważny jakiś, czy co?

Ci ludzie marnują swoją energię, nie­

zbędną dla narodu i państwa w bezsen­

sownej włóczędze, dlatego, że jakiemuś kacykowi z zapadłej dziury strzeliło do głowy grać rolę durnego „ważniaka“ .

Na peronie małej stacyjki zmęczeni dro­

gą przesiedleńcy rozłożyli swoje toboły i siedzą. Jest godzina 9 wieczorem. Nad­

chodzi uśmiechnięty żołnierz polski.

— Co tu porabiacie? ■

— Czekamy na pociąg.

—■ Kiedy odchodzi?

— Jutro o 7 rano.

— No, to na noc wiejcie z peronu.

Wiejcie, to wiejcie, ale dokąd. Dom noc­

legowy okazał się fikcją, ponieważ dopiero się organizuje. Domy prywatne mają drzwi szczelnie zamknięte, bo jest późno i. każdy ponadto lęka się bandytów. Nie wiadomo, dokąd iść na noc, gdzie zjeść i łyknąć trochę ciepłej kawy.

Istnieje miasto zachodnio-pomorskie No­

wogród, a w tym mieście klub urzędników Starostwa, a w tym klubie gospodarz.

Przed klubem zatrzymuje się mała 1-konna platforma ze stosem walizek. Ktoś wy­

siada i zagabuje urzędników Starostwa, czy można tu dostać gorącej kawy lub wrzątku. Urzędnicy gościnnym ruchem proszą do środka. I tu wśród miękkich ka­

nap, wygodnych krzeseł i wobec kotła peł­

nego kawy rozgrywa się scena, która przy­

nosi niejaki uszczerbek naszej przysłowio­

wej gościnności.

—• Czy możemy dostać po filiżance go­

rącej kawy?

— Tu tylko dla urzędników Starostwa! — odburknął gospodarz lokalu.

— Nam chodzi tylko o kawę. Jedzenie mamy. Pan rozumie, że po uciążliwej dro­

dze, łyk ciepłego napoju jest konieczny.

Zwłaszcza, że jedzie z nami małe 2-letnie dziecko.

—- Co mi tam! Powiedziałem, że tutaj tylko dla urzędników! Nic nie ma, i basta!

— Ależ panie, trzeba wejść w nasze po­

łożenie!

— A ja mówię, że trzeba wyjść z lokalu, bo Niemki pracują do 5-ej i zaraz wycho­

dzą, sam zaś usługiwać nie będę!

Rozmowa osiągnęła wyższą temperaturę.

Posypały się epitety. A świadkami tego był kocioł pełen kawy i miękkie kanapy. Ten pan tak wspaniale izolujący się od wszyst­

kiego, eo nie jest Starostwem, powinien od Starosty dostać wnyki, coby mu zapewne rozszerzyło ciasne widnokręgi. Nigdy bo­

wiem i nigdzie nie można tolerować indy­

widualnego chamstwa i urzędowego nie­

chlujstwa, a te właśnie cechy zaczęły pa­

noszyć się na szlakach przesiedleńczych.

Przyznać trzeba, że tu i ówdzie zauwa­

żyć można już poważny postęp w zharmo­

nizowaniu wysiłków czynnika społecznego z pracą odnośnych urzędników. Ale zhar­

monizowanie tych wysiłków w ścisłym przestrzeganiu przepisów władzy naczel­

nej, tudzież w zapewnieniu najtroskliw­

szego bezpieczeństwa od grabieży, gwałtu i mordu — należy upowszechniać na całym szlaku odzyskanego Zachodu! Dla dobra osiedleńca, narodu i państwa.

Dr Z. Falkowski O uczciwość w pracy

D o c h o d z ą do nas w ieści z zie m zacho­

d n ic h o n ie p ra w id ło w y m w y k o n y w a n iu f u n k c ji prze z a p a ra ty a d m in is tra c y jn e .

Obowiązek twórczej i uczciwej pracy nad repolonizacją ziem odzyskanych jest źle pojęty przez niektórych urzędników, których Państwo obdarzyło zaufaniem i po­

wierzyło im zadanie wprowadzenia ładu i porządku. Interes prywatny i skhpienie całej uwagi na zgromadzeniu majątku pry­

watnego, przeważa niestety nad dobrem i interesem całego społeczeństwa.

Oto jak pojmuje swoje czynności Tym ­ czasowy Zarząd Państwowy w N o w e j S o li, w powiecie kożuchowskim. Do do­

mów osadników, którym udało się z tru­

dem skompletować urządzenie mieszkań, przychodzą urzędnicy T. Z. P. i r e k w i - r u j ą przedmioty, oczywiście nie wszyst­

kie, lecz te, które — jak się wyrażają — należą do przedmiotów luksusowych. W porządku, jeśli jest takie zarządzenie. Je­

żeli jednak na drugi dzień zarekwirowane i siłą niekiedy odebrane osadnikom przed­

mioty znajdują się w sprzedaży na wol-

POCHOD TE UTOŃ OW

i

W ieść n io s ły p ta k i lecące z zachodu i z w ie rz — ru s z o n y z swego le g o w is k a z is k rz ą c y m w z ro k ie m i w y ją c y z g ło d u b ie g ł z g łę b i pu szczy i k ła m i p o ły s k a ł:

T e u t o n y idą...

W ie ś c ią s z u m ia ły d ę b y na ro z s ta ja c h i sosny sam otne p ła k a ły na p ia s k a c h i w ia tr w k o n a ra c h to p ó l się z a c z a ja ł

i s ło ń ce k r y ło tę w ieść w k rw a w y c h b la ska ch : T e u t o n y idą...

W ieść szła na p r z e ła j p o p rz e z rzeczne b ro d y , p rz e z m ie d z y z ie le ń s tą p a ła p o b la d ła ...

W ieść p o w ta rz a ły d a le k ie n a ro d y i g ro za na p ro g a ch ic h d o m ó w u s ia d ła : T e u t o n y idą...

U

7 e u l o n y i d ą... D rż y b ó r p o d ich stopą i ch m u rą k r y ją się n ie b ie s k ie s tro p y od k ru k ó w cz e rn i, co c ią g n ie na łu p y w ie trz ą c z o d d a li p o g o rz e l i tru p y ...

T e u to n y id ą ... Z b ir p ę d z i na p rz e d z ie i ka rn e h o rd y p rz e c iw ś w ia tu w ie d z ie ’ d z ie rż ą c w s w e j d ło n i p ło n ą c ą p o ch o d n ię , a w sercu s k ry te w s z y s tk ie ś w ia ta z b ro d n ie ...

T e u to n y idą... R w ą się ś w ią ty ń ś cia n y i ś w ia t łu n a m i p o ż a ró w o b la n y

s c z e rn ia ł d y m a m i i z a k r y ł się nocą,

w k tó r e j s k ry t y lk o z nad d a c h ó w m igocą...

(7)

N r 9

P o l s k a Z a c h o d n i a Str 7

nym irynku, to jest to już skandal i nieuczci­

wość. Na to mamy dowody, które będą odpowiednio wykorzystane.

Będziemy bronili praw osadnika i nie dopuścimy do krzywdy, wyrządzanej1 mu przez nieuczciwych i czasowych „pionie­

rów rek wirujących“ .

W Npwej Soli skarżą się również na o p r y s k 1 i w o ś ć urzędników i niepunk- tualność w urzędowaniu.

W Z i e l o n e j G ó r z e za wiele jest zajętych, lecz n i e z a m i e s z k a ł y c h domów. Są one zarezerwowane dla krew­

nych i znajomych, którzy jeszcze są zwią­

zani z interesami w Polsce centralnej Co na to starosta? Naszym 'zdaniem osadnik może mieć tylko jeden dom i tylko jeden interes. Jeżeli ma dwa domy, jest nieucz­

ciwy, jest szabrownikiem i zadaniem władz w Zielonej Górze winno być zlikwidowa­

nie tego rodzaju nieporządku. Na dowód, że w Zielonej Górze robi się dużo bez­

prawnie, mamy liczne protokólarne zezna­

nia.

W G u b i n i e szaleje szabrownictwo grubsze. Zatrudniony w Państw. Zakła­

dach Samochodowych inż. M. wywiózł ostatnio fortepian, części motorów i po­

lecił pracownikom, którzy zwracali się po pensje, aby sprzedawali narzędzia i mo- tofki, co pokryje im wynagrodzenie za pracę, zle pojmuje swą pracę na zachodzie mż. M. Niestety, przypadkiem dotarło do nas echo o jego „pionierstwie“ , za które też otrzyma specjalną nagrodę.

Inż. G. otrzymał w Szczecinie nominację na kierownika przedsiębiorstwa budowla­

nego przy ul. Henrieta 3 (1. dz. 238/45). Za­

brał się do pracy uczciwie, uchronił ma­

szyny do obróbki drzewa od zdekomple­

towania. W dniu 29. 8. br. zostały zabrane wszystkie maszyny przez inną firmę na Apfelallee 12 do fabryki mebli. Co na to Zarząd Miejski m. Szczecina, który przy­

rzekł pomoc osadnikom? To jest nieuczci­

we, wyrzucać człowieka, który od 4 mie­

sięcy borykał się z trudnościami. Gdzie poszanowanie dla jego pracy i poświęce­

nia? Gdzie moc obowiązująca pierwszego przydziału 238/45?

Ze swej strony zaznaczamy, będzie­

my bronili osadników i dochodzili krzywd, uderzając egoistów po nieuczciwych rę-

Stanisław K u b ia k

Zmoma „w ilk o ła k ó w “

(Szkic rozpoznawczy) (dokończenie)

Gawęda toczy się dalej:

* —- Musimy się poświęcić za małżonków i wdowy, i starych ludzi, i sieroty. Ale do tego musi być nas więcej, musi nas być 100 chłopa i jeszcze więcej, same zuchy jak my, którzy umiemy się śmiać, gdy nam gruda ołowiu nie chce zejść z drogi. I tak każdy musi pozyskać jednego, dw ich lub trzech dobrych przyjaciół... sami kawalerowie. A' gdy ktoś jest synem wdowim lub ma dzie­

cko z dziewczyną, to niech się namyśli, za­

nim do nas przylgnie. A teraz zbratajmy się na dolę i śmierć, na dobro i krew..., że wszyscy za jednego i jeden za wszystkich“ .

I odsunięto piwo i syn gospody przyniósł puchar, i napełniono go szlachetnym winem, który „urósł bezpłatnie“ na gościńcu mię­

dzy Burghof i Cclle. Wstali, wzięli się w koło stołu pod ręce, tworząc zwarte kolo i puchar krążył...

Kapitan wygłosił werset wilkołaków — przysięgę.

Następnie ustalono, gdzie i kiedy się bę­

dą regularnie spotykali i w jaki sposób się komunikowali. Omówiono jeszcze wiado­

mości bieżące, wiadomości, gdzie i kiedy tych, których tropią, można dosięgnąć i im

„zasłużoną zapłatę wypłacić“ .

Bractwo się rozchodzi. Przed tym, jak przystało, wybrano jednego z pachołków na zastępcę kapitana i następnego dnia z psem na smyczy (jak tośmy widywali w czasie okupacji gestapowców z wilkiem na krótkiej smyczy) poszli w teren.

Po dro.dze jeszcze „upolowali“ w lesie samotną dziewczynę, Joannę, która opo­

wiada jak to „je j ojciec był kaznodzieją w Bawarii“ i jak żyli w pokoju aż nadeszła wojna, jak spłonęła wieś i większość lud­

ności wyginęła. Wówczas wyemigrowali, bo ojciec spodziewał się posady urzędnika w Hanowerze, lecz po drodze schwytani . przez oddziały T illy ‘ego (epizod z trzy­

dziestoletniej wojny!?), którzy obeszli się jak szatani: ojca tak skatowali, że mu krew szła ustami, a gdy matka ich przeklinała, to ją utopili w studni. Oczywiście „dzie­

wica przystała do wilkołaków, otrzymała strój męski i imię... „Hans“ itd. itd...

I w tym duchu toczy się szkoła wilko­

łaków. Wreszcie lądują w jakiejś oberży, gdzie właśnie ci nowi mściciele mają wyko­

nać czystą robotę, bo w gospodzie jest ho­

łota, którzy gwałcą dziewczęta. Oberżysta żali się, że miał dwie córki — bliźnięta, które rok temu znaleziono martwe w krza­

kach.

Przenocowawszy, posiliwszy się w ober­

ży, dosiedli rumaków i ruszyli lasem w dro­

gę. W ulf, Harm, Thedel i „dziewica“ Hans.

I Harm pyta Hansa: — „Hans, powiedz, czy możesz patrzeć na wiszące na brzozie zgnile jabłka? K ilku łajdaków znowu mniej na świecieł Ja muszę w tatą stronę. Jeśli nie chcesz, zostań tu z Thedelem“ . Dziew­

czę jednak przecząco poruszyło głową i rzekło: — „Rada byłabym, gdyby wszyst­

kie brzozy tak bogato rodzić chciały, wów­

czas mieliby wszyscy nabożni ludzie le piej!“

Rozmówca pokiwał głową. I teraz coup:

Na skrzyżowaniu dróg stało kilka oka­

zowych brzóz. Pięciu mężczyzn i dwie ko­

biety wisiały na nich. Nad nimi wyrąbana była w korze pętla wilcza (Wolfsangel), a najstarszy z mężczyzn, chłop z czarną bro­

dą, miał między rękoma deskę z napisem opiewającym, że „jest nas 3 razy jedena­

stu, zwiemy się wilkołakami, mamy każde­

go na oku“ ... Taka jest zmowa wilkołaków.

W aneksie wyjaśniającym podano, że ów znak miewa następującą formę:

lub

Swastyka zrodziła się przy piwie w Mo­

nachium, pętla wilcza nowej ewangelii teu- tońskiej w puszczy lyneburskiej, w oberży w Obbershagen. Jak swastyka była zawo­

łaniem bojowym miast, które, dziś leżąc w gruzach, nie stanowią już potencjału dyna­

micznego odwetu, tak hasłem jutra, i to wsi, w której złożach leży potęga chłop­

skiej utajonej siły rewanżowej, ma stać się pętla wilcza wilkołaków. Na razie ukryte jest to zręcznością germańskiego zmysłu maskowania w zaroślu klechdy aż do dnia, kiedy demon germański uzna, że nadeszła chwila odpowiednia.

Antoni Chocieszyński

T e u to n y id ą ... D z ie c i p ła c z p o d noszą i ję k ie m m a te k z s ło d k ic h s n ó w się p ło szą , b y s p o jrz e ć w o kn a , k ę d y tw a rz s tra s z liw a

i p ię ś ć s k rw a w io n a k u d z ie c ię c iu kiw a ...

T e u to n y id ą ? G łó d k ro c z y w ic h ś la d y , n a g ich k ik u tó w c ią g n ą się g ro m a d y i ś w ia t p rz y s ta je ze z d u m ie n ia n ie m y,

g d y T e u to n y w y ją : „W o ln o ś ć wam n ie s ie m y ...“

T e u to n y idą... P ro g i k r w ią zbroczone m a te k, co w ła s n y m z a s ła n ia ły ło n e m

c ó r k i p rz e d hańbą — a s y n ó w p rz e d męką...

k re w w p rze m o czo ną zie m ię ju ż n ie w siąka...

T e u to n y id ą ... P u s tk a g ro b ó w w ie je i w ia tr szam oce ro z w a rte w ie rz e je , a p rz e z o ś le p ły c h o k ie n ciem ne lo c h y w ia t r n ie s ie w p o le p o g o rz e lis k p ro c h y ...

T e u to n y id ą ... i tr u p y n a ro d ó w

s z la k k rw a w y znaczą strasznego p o c h o d u : o zemstę k rz y c z ą w y c ię te p le m io n a le c z g ło s ro z p a c z y na p u s tk o w iu kona...

...W o I n o ś ć — d la tr u p ó w m ia ż d ż o n y c h b u ta m i...

W o l n o ś ć — d la p u s tk i z la n e j s ie ro t łz a m i...

W o l n o ś ć — z h a ń b io n y c h m o rd e rs tw e m o łta rz y ...

W o l n o ś ć — n a ro d ó w — s k u ty c h w k a jd a n ia rz y ...

111

Ś w ia t s ta n ą ł n ie m y — i czas się z a trz y m a ł i lu d y p a trz ą z b la d ly m i oczym a,

g d zie k re s p o c h o d u i z b ro d n i g d zie k o n ie c i k ie d y m iecz boży, k a rz ą c y z a p ło n ie ? B o w ie m w y b ije na d z ie jó w zegarze g o d z in a p o m s ty , s tra s z liw a w s w e j ka rze , bo k to ro z p ę ta ł p ie k ła ciem ne to n ie __

tego m oc p ie k ie ł w odm ętach p o c h ło n ie ! W a rsza w a , 1942

Cytaty

Powiązane dokumenty

ków życia niemieckiego, które chcą podnieść się względnie już się podnoszą do godziwego życia po­. winna być prawdziwie szczerą

bogactw, które się w naszym kraj« znajdują... W ślad za niewolą niemiecką znikła z ziemi polskiej niewola kapitalistyczna i obszarnicza,

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie

Wojciecha pod Zarządem Państwowym w

Do Polskiego Związku Zachodniego w Poznaniu zgłosiła się delegacja Polskiego Kom itetu w Niemczech z siedzibą w Ber­. linie w osobach dra Brunona

Rada Naukowa zwraca się do wszystkich warstw Narodu o uczestnictwo w realizacji tego dzieła. Rada widzi wielkie, stojące jeszcze przed Narodem trudności, ale tym

Organizacyjnego 10-23

mień układa sią na polskości miasta. Każdy nowy człowiek jak zbójca wydziera ci polskość. Każdy nowy przepis i każde prawo jest przeciw polskości. Sypią