• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.18 nr 16

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.18 nr 16"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

CEIUA 4 . - z ł

mska imrnm

jA Ą ą o c te U łi-C rp ą c u * *•

ROK f P O ZIU Alil, DIUKA KO L K MT OP A D A 1 9 4 5 K. IU H 16

Obowiązki rolnika wobec ziem zachodnich

Sprawa świadczeń rzeczowych nie jest wyłącznie zagadnie­

niem wewnętrznym państwa. Bo przez ziemie zachodnie wiąże się całokształt polityki polskiej nad Odrą i Nisą ze sprawą wypełnienia rzekomej ,.pustki“ i zagospodarowania ziem od­

zyskanych. .

Przez pół roku trwała akcja osiedleńcza. Na ziemie za­

chodnie szli nie tylko rolnicy, ale miasta

na Śląsku, w Ziemi Lubuskiej, na Pomorzu Zachodnim i w Okręgu Mazurskim zaludnili rzemieślnicy i urzędnicy państwowi i prywatni nie związani z rolą i nie czerpiący z niej środków do wyżywienia.

Procent rolników, którzy przybyli jako nowoosiedleńcy, jest niedostateczny, aby mogli wyżywić swoje miasta. Gdyby nawet ilościowo odpowiadali potrzebom zaaprowizowania miast, nie mogą tego uczynić ze względu na brak inwentarza i narzędzi rolniczych.

Dziś sytuacja jest tego rodzaju, że ziemie zachodnie wy­

żywić się jeszcze same nie mogą. W prawdzie jest to ta N

a

spichlerza Niemiec, nad którego utratą ubolewano w angielskiej Izbie Gmin, ale spichlerz zachodni Polski na rok 1945146 jest prawie pusty. Nim zacznie produko­

wać nie tylko dla siebie, lecz i na eksport do okręgów przemysłowych — trzeba zie­

miom zachodnim żywnościowo dopomóc.

I w tej płaszczyźnie powagi i znacze­

nia nabierają świadczenia rzeczowe ro l­

nika w granicach naszych z 1939 r. W ło­

ścianie zwolnieni od podatku gruntowego mają wykonać świadczenia rzeczowe jako jedyną daninę, aby nie zamorzyć głodem miast. Chłop polski nie może pozwolić, aby z placówek już zdobytych na ziemiach zachodnich zmuszony był uciekać ro­

botnik, pracownik umysłowy, kobiety, dzieci i cała ludność zaludnionych co do­

piero miast i miasteczek.

szych, ucieczki z niej głodnych robotników i urzędników pol­

skich. Zdajemy sobie sprawę z trudności dostaw kontyngen­

tów zboża, kartofli, żywca mięsnego z powodu braku tran­

sportów. Przed naszymi kolejami stoją ogromne zadania. Spo­

dziewamy się jednak, że dostarczone kontyngenty rozwiezione zostaną na czas, zwłaszcza przed zimą kartofle. Ze strony miast rolnik musi otrzymać premie (seria A ) i powinien je otrzymać zdaniem naszym nawet przy 50% kontyngentu jeżeli chodzi o ziemie zachodnie.

Zadaniem wszystkich uświadomionych obywateli, a zwłaszcza członków P. Z. Z. jest przeprowadzenie akcji propagandowej wśród rolników. Od wykonania świadczeń rzeczowych zależy nie tylko dalszy rozwój akcji osiedleńczej, ale nawet utrzy­

manie do wiosny obecnego naszego stanu posiadania na odzy­

skanych ziemiach.

Rolnik polski w akcji zagospodarowania i utrzymania ziem nad Odrą i Nisą ma do spełnienia chlubny obowiązek. H. B.

Idzie zima, którą przetrwać musimy na

odzyskanych ziemiach, jeżeli nie mają Góra św. Anny na Górnym Śląsku,

spełnić się ukryte życzenia wrogów na- o którą toczyły się zażarte boje naszych powstańców śląskich.

(2)

Edward Serwański

N A Z A W S Z E

W n o w o tw o rz ą c e j się rz e c z y w is to ś c i p o ls k ie j s to s u n k i ta k społeczne, p o li­

tyczn e , ja k i gospodarcze ce ch u je p ew ne­

go ro d z a ju p ły n n o ś ć , e lastyczność. P ro ­ b le m s ta b iliz a c ji ty c h n ie u k s z ta łto w a - n y c h jeszcze sto s u n k ó w je s t n ie w ą tp li­

w ie je d n y m z n a jtru d n ie js z y c h zagad­

n ie ń w e w n ę trz n y c h P o ls k i w d o b ie o- be cn e j. T rz e b a b ę d zie jeszcze o g ro m n e ­ go w y s iłk u w s z y s tk ic h s ił n a ro d o w y c h , a b y z m ie rz a ć do s ta b iliz a c ji ta k p o ­ trz e b n e j i cennej dla p o m yśln e g o ro z ­ w o ju ca łe g o ż y c ia n a ro d o w e g o i p a ń ­ stw o w e g o . J e d n y m z n a jw a ż n ie js z y c h c z y n n ik ó w w p ro w a d z a ją c y m p e w n e s p e cja ln e n o v u m w c a ło k s z ta łt naszego ż y c ia — to Z a c h ó d z jego ogrom em s p ra w g o s p o d a rc z y c h i s p o łe czn ych .

W ie lk o ś ć tru d n o ś c i o g ó ln o n a ro d o - w y c h ja k i ko n ie czno ść ro z w ią z a n ia p ro - b le m u zach o d n ie g o p rz y te j c h a ra k te ­ ry s ty c z n e j d la c h w ili obecnej n ie u c h w y - ' tn o ś c i e le m e n tó w życia , b ra k u h ie ra r­

c h ii p o trze b , u s ta le n ia p r o p o r c ji w za ­ d aniach, a p rze d e w s z y s tk im n ie e k o n o ­ m iczn e g o d y s p o n o w a n ia s iła m i n a ro d o ­ w y m i w y w o ła ć może, słu s z n ie , n a w e t u n a tu r s iln ie js z y c h uczucie słabości w rę c z n ie w ia ry w p o w o d z e n ie szczę śli­

w ego p rz e p ro w a d z e n ia u n ifik a c ji a d m i­

n is tra c y jn e j, sp o łe czne j i gosp o d a rcze j w s z y s tk ie j P o ls k i. k

N a d u c z u c ia m i te j słabości c zy n ie ­ w ia r y d o m in u je w sercach sze ro k ic h mas c h a ra k te ry s ty c z n a nie p ew n o ść a w u m y s ła c h b ra k p o lity c z n e g o p rz e k o n a ­ n ia do Z a ch o d u .

T e n — p o w ie d z m y — b a k c y l n ie p e w ­ n o ści w y ra s ta ją c y ja k c h w a s t z u g o ró w w o je n n e g o ży c ia , a c zę ścio w o z n ie z ro ­ z u m ie n ia p rze o b ra że ń ja k ie d o k o n u ją się w P o ls c e trz e b a u ja rz m ić a w w a lc e z n im p rz e c iw s ta w ić m u ja s n y , u p o rz ą d ­ k o w a n y p o g lą d na w s p ó łcze sn ą p o lity k ę

o d ro d z o n e g o p a ń s tw a p o ls k ie g o , s p re ­ c y z o w a ć i u g ru n to w a ć u czu cia i w re szcie c a łą w o lą s k ie ro w a ć ja k n a jb a rd z ie j z d y s c y p lin o w a n y i e k o n o m ic z n y w y s iłe k k u p rz e p ro w a d z e n iu n a jż y w o tn ie js z y c h z a c h o d n ic h in te re s ó w n a ro d u i p a ń stw a p o ls k ie g o .

J e ś li ju ż z rz ą d z e n ie m lo su p rz y s z ło n a ro d o w i p o ls k ie m u w ta k d z ie jo w e j c h w ili tw o rz y ć n o w e p a ń s tw o p o ls k ie w n a jg o rs z y c h ja k so b ie t y lk o w y o b ra z ić m o żn a w a ru n k a c h , to św ia d o m o ść tego p o ło ż e n ia p o w in n a b y ć ra cze j bodźcem , w ię c e j, za s z c z y te m dla naszego p o k o le ­ n ia w p o d ję c iu ta k c ię ż k ic h a zarazem d o n io s ły c h zadań, a nie m a n ife s ta c ją sła b o ści, n ie w ia r y czy n ie p ew n o ści. P o ­ w ie w d z ie jó w n a s tro ić ra cze j dusze n a ­ sze p o w in ie n k rz e p ą i m ocą, a b y id ą ce p o nas p o k o le n ia w y s ta w ić n a m m o g ły

św ia d e c tw o ro z u m u p o lity c z n e g o i d o ­ b rz e s p e łn ia ją c y c h zadań zgo d n ie z in ­ te re sa m i naszego n a ro d u .

Z i e m i e z a c h o d n i e w r a c a j ą d o n a s n a z a w s z e .

S tw ie rd z e n ie to je s t naszym im p e ra ­ ty w e m , nakazem ro z u m u i serca. P o w ró t n a Zachód, na zawsze, je st, cz y m u si być z a m k n ię c ie m ty s ią c le tn ie g o p ro ce su m a ­ n e w ro w a n ia s ił n ie m ie c k ic h m ię d z y O d rą i W is łą — p ro ce su , k tó r y je ś lib y się te ra z N ie m c o m u d a ło go p rz e p ro w a ­ d zić w o s ta tn ie j fa zie , o z n a c z a łb y t y lk o śm ie rć n a ro d u p o ls k ie g o , a ty m sam ym z u p e łn e i ostateczne zniszczenie p o l­

skie j p a ń s tw o w o ś c i.

Z e c h c ie jm y to zro z u m ie ć !

T rz e b a nam za te m w n ik n ą ć w ź ró d ła n ie p ew n o ści, b ra k p rz e k o n a n ia , słabości serca i s p a ra liż o w a n e j w o li.

J e ś li sam i nie u p o rz ą d k u je m y m y ś li, w ła s n y m w y s iłk ie m n ie p o d b u d u je m y w u m y s ła c h z ro z u m ie n ia w sp ó łcze sn ych k a n o n ó w p o lit y k i z a c h o d n ie j, ja k ż e nam iść na Z achód, ja k ż e tw o rz y ć n o w ą P o l­

skę. T ra d y c y jn e j p o lity c e , k tó r a k o s z to ­ w a ła n a ró d i p a ń s tw o ta k w ie le , p o ło ż y ­ liś m y w re szcie kres. T ru d n o co p ra w d a , w y s w o b o d z ić się z w ię z ó w i n a w y k ó w sta re g o m y ś le n ia n a ro s ły c h czasem — ba, w ie k a m i. W y s iłk ie m w ła s n y m i spo­

łe c z n y m p ro s to w a ć trz e b a d ro g i no w e go m y ś le n ia p o lity c z n e g o , k tó r e przecież n ie m a ją b y ć n ic z y m in n y m ja k n a w ro ­ tem d o s ta re j, w y p ró b o w a n e j k o n c e p c ji p a ń stw a p o ls k ie g o . N ie u s p o k o im y u m y ­ s łó w n a szych w c z e ś n ie j, nie u p o rz ą d k u ­ je m y uczuć i rzecz ta k w ażna, n ie s k ie ­ ru je m y c a łe j naszej w o li k u z o rg a n iz o ­ w a n iu p o d s ta w n o w e j p a ń s tw o w o ś c i d o ­ p ó k i sta re , za p o m n ia n e zasady p o lit y k i naszej nie zn a jd ą po w sze chn e g o z ro z u ­ m ie n ia i n ie staną się p e łn ą w ła s n o ś c ią całego n a ro d u .

N a fu n d a m e n c ie te j n o w e j m y ś li p o li­

ty c z n e j w s p ie ra ć się b ędzie m ó g ł c a ły system u c z u c io w y k u z ie m io m z a p o m n ia ­ n y m , b ra c io m n a m b lis k im , a opuszczo­

n y m , k u w y s iłk o w i społecznem u i k u l ­ tu ra ln e m u lu d u p o ls k ie g o , jego, p ra c y , ż y c iu i tw ó rc z o ś c i.

N ie sp o só b sercem p o d ą ż y ć k u d a w n y m d z ie rż a w o m p ia s to w s k im , je ś li w m a c:e- rz y s te te z ie m ie n ie tc h n ie m y ducha p o l­

skiego, k t ó r y z n ic h m oże n ie uszedł, ale p rz y g a s ł. A ż y w z o s ta ł p o to , abyśm y na ty m w ie lk im z a k rę c ie d z ie jó w m o g li z ro b ić n o w y , d o b ry po czą te k.

Ś lązakom , K a szu b o m , M a z u ro m , B ra ­ c io m z Z ie m i W a rm iń s k ie j z ro z u m ie n ia z naszej s tro n y trz e b a i serca. A ty m , k tó r z y z d a le k ic h k re s ó w p o d ą ż a ją na z ie m ię im i m y ś lą i u cz u c ia m i obcą, p o ­

m óc w p ro s to w a n iu d ró g i dodaw ać o tu ch y,

J e st naszym o b o w ią z k ie m o so b istym i sp o łe czn ym — p o z n a w s z y i p rz e k o ­ n a w szy się do o d n o w io n y c h za ło że ń p o ls k ie j p o lit y k i z a ch o d n ie j duchem ca ­ ły m , sercem p e łn y m z a w ła szczyć d o ro ­ b e k d u c h o w y i m a te ria ln y o s ta ły c h na ty c h zie m ia ch b ra c i i u c z y n ić go w ła ­ snym , w s p ó ln y m , n a ro d o w y m d obrem

B o ta m je d n a k je s t w szę d zie P o ls k a , m ow a o jc z y s ta , p o m n ik i p o ls k ie j k u ltu r y i naszej p ra c y .

D o p ie ro k ie d y c a ły n a ró d p o sią d zie zro z u m ie n ie p o lit y k i z a c h o d n ie j i u g ru n ­ tu je w u m y s ła c h p rz e k o n a n ie do te j p o ­ l i t y k i co je st, ja k ju ż p o w ie -d z ie liś m v z a ró w n o naszym o b o w ią z k ie m o so b i­

stym , ja k i sp o łe czn ym , — w reszcie k ie d y duchem c a ły m zw ią że się z d z ie ­ d z ic tw e m p ia s to w y m , k tó re g o nasze w spółczesne p o k o le n ia są s z c z ę ś liw y m i i z a s z c z y tn y m i s p a d k o b ie rc a m i, uda nam się w o lę naszą s k ie ro w a ć tw ó rc z o i w y ­ d a jn ie k u rz e c z y w is te j p la n o w e j, z o rg a ­ n iz o w a n e j o d b u d o w ie Z achodu, a ty m sam ym i c a łe j P o ls k i.

W ty m b ra k u m y ś li p o lity c z n e j, w ty m b ra k u serca d la Z a c h o d u tk w ią ź ró d ła naszej n ie p e w n o ś c i, n ie w ia ry i słabości.

P o m im o w s z y s tk o — z ie m ie zachodnie o d b u d o w u ją się i nie będzie s iły , k tó r a p ro c e s o w i u n ifik a c ji c a łe j P o ls k i m o g ła ­ b y p rz e s z k o d z ić . Im p ro w iz u je m y w ie lk i w y s iłe k z g o d n ie z p o ls k ą p s y c h ik ą , ale im p ro w iz a c ji te j p rz e c iw s ta w ić trze b a w ie lk i, d o b rze p rz e m y ś la n y p la n . T y tk o z p rz e k o n a n ia p o lity c z n e g o i ja k n a j­

le p szych n a szych uczuć z d o ln i b ę d z ie ­ m y s k ie ro w a ć tw ó rc z o c a łą naszą w o lę k u p la n o w e j o d b u d o w ie n o w e j P o ls k i i u g ru n to w a n ia w m yś la c h i sercach Z a­

ch o d u na zawsze.

W s p ra w a c h za ch o d n ic h n ie ma dziś d la nas w a żn ie jsze g o z a g a d n ie n ia ja k u ją ć w tw a rd e k a rb y o rg a n iz a c ji n ie - u ja rz m io n y c h , d e s tru k c y jn y c h z ja d a ­ c zy ch le b a — p a s o ż y tó w — k a lk u la to ­ ró w i k o m b in a to ró w . D e te rm in a c ja lu ­ d z i m y ś lą c y c h p o lity c z n ie i czu ją c y c h sercem s p ra w y P o ls k i na Z a c h o d z ie — n ie p rz e je d n a n a w o la p io n ie ró w z p r a w ­ d z iw e g o z d a rz e n ia — u g ru n to w a ć je ­ d y n ie m oże p o rz ą d e k , z a p ro w a d z ić ła d , a p rz e d e w s z y s tk im z a p e w n ić b e z p ie ­ cz e ń s tw o z ie m o d z y s k a n y c h . T o da w ła ś n ie p o c z ą te k a k c ji lu d z i d o b re j w o li, a z a ra ze m p o ło ż y k re s o s ta tn im o b a w o m s ła b y c h i n ie z d e c y d o w a n y c h .

Z ś w ia d o m o ś c i p o lity c z n e j i p o s ta ­ w y e m o c jo n a ln e j, w y k rz e s a ć b ę d z ie m y m o g li i z d y s c y p lin o w a ć s iły , k tó r e p o d ­ p o rz ą d k o w a n e naszej w o li pchną sta-

(3)

Nr 16 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

Z I E M I A L U B U S K A

n, ś w i e t l e r z e c z y w i s t e j r z e c z y w i s t o ś c i

Z a lu d n ie n ie Z ie m i L u b u s k ie j p rz e d w o jn ą w y n o s iło 646 233 lu d z i, dziś po sześciu z g ó rą m ie sią ca ch a k c ji p rz e ­ sie d le ń c z e j w a h a się w g ra n ic a c h 200 210 tys. c z y li m n ie j w ię c e j s ta n o w i jed n ą trz e c ią sta n u p rze d w o je n n e g o . J e ś li w ię c p o d w zg lę d e m z a lu d n ie n ia w y k o ­ n a liś m y zadanie w 30%> to , n ie s te ty nie da się tego p o w ie d z ie ć o za g o sp o d a ro ­ w a n iu ty c h ziem , G o sp o d a rcze o p a n o ­ w a n ie i w y z y s k a n ie Z ie m i L u b u s k ie j, trz e b a to o d w a ż n ie s tw ie rd z ić , je s t je ­ szcze p ie ś n ią d a le k ie j p rz y s z ło ś c i. P rz y n a jb a rd z ie j o p ty m is ty c z n e j ocenie stan za g o s p o d a ro w a n ia o k re ś lić m ożna na 10°/o sta n u p rze d w o je n n e g o .

P rz y z n a ć m usi to k a ż d y , k to z e tk n ą ł się b e z p o ś re d n io z te re n e m i n ie chce u p ra w ia ć ta n ie j i s z k o d liw e j fra z e o lo ­ g ii, na te m a t że „z d a liś m y ju ż e g z a m in “ itp , Z ie m ia L u b u s k a s ta n o w i dziś, po p rz e jś c iu p rz e z n ią w a lc a w o je n n e g o i n ie m n ie j w y n is z c z a ją c e g o h u ra g a n u p o ­ w o je n n e j d e w a s ta c ji, szereg w y s p czy oaz, w k tó r y c h ż y c ie k ie łk o w a ć z a c z y ­ na. W je d n y c h b u jn ie j w in n y c h w o ln ie j, za le ż n ie od n a jp rz e ró ż n ie js z y c h w a ru n ­ k ó w . W dużej m ie rze to jeszcze p o la

leżące o d ło g ie m , n ie tk n ię te p rze z p łu g i bronę, i w y p a lo n e o sie d la .

T e w y p a lo n e o sie d la , to nie p a ra ­ doks, to rz e c z y w is to ś ć w y w ie ra ją c a p rz y k re w ra ż e n ie , g d y się b łą d z i po k rę ty c h , m a lo w n ic z y c h u lic z k a c h ro z ­ b ite g o w p e rzyn ę G u b in a c zy K r o ­ sna, gd zie ła tw ie j n a s tą p ić na m inę, n iż s p o tk a ć ż y w ą is to tę . N a ty c h c m e n ta ­ rz y s k a c h o w ia n y c h g rozą n ie d a w n o s to ­ c z o n y c h w a lk , n ie ś m ia ło tu i ó w d z ie p o ja w ia ć się p o c z y n a ją w ą tłe p ędy ś w ia d c z ą c e , iż ż y c ie s iln ie js z e je s t n iż ś m ie rć . A le na to a b y się ro z w in ę ły i z a k w it ły trz e b a czasu, d łu g ie g o czasu, o lb rz y m ic h w y s iłk ó w i w y rz e c z e ń . T o n ie je s t s p ra w a m ie się cy, p o trz e b n e na to la ta , a b y e fe k t w ło ż o n e j p ra c y m ożna b y ło s tw ie rd z ić na p ie rw s z y rz u t oka. * i

n o w czo n a p rz ó d s p ra w y ży c ia , p ra c y i ro z w o ju zie m Z a ch o d n ich .

Im lepsze p e rs p e k ty w y p rz e d n a m i, im ja śn ie j w id z ie ć b ę d zie m ożna d ro g i p rz y s z ło ś c i, ty m s iln ie j u g ru n tu je się w nas p rz e k o n a n ie p o lity c z n e do Z a ch o ­ du, ty m serdeczniejsze p rz y w ią z a n ie do o d z y s k a n y c h zie m i ty m b a rd z ie j będzie z d e c y d o w a n a p o s ta w a , a lepsza ufność, pew ność.

Z ie m ie Z a c h o d n ie w r ó c iły do nas na z a w s z e , bo ta k n a m mótwi ro zu m , bo ta k nam d y k tu je nasze serce, bo ta k a je s t nasza n ie z a c h w ia n a w o la . W o la ca łe g o n a ro d u !

O c z y w iś c ie G u b in c zy K ro s n o , S u­

lę c in c zy P iła n ie s ta n o w ią m ia ry ca ­ ło ś c i. W ta k ie j np. Z ie lo n e j G ó rze , G o ­ rz o w ie lu b W s c h o w ie w a r u n k i są ł a t ­ w ie js z e i ta m a k c ja o sie d le ń cza i zago­

s p o d a ro w a n ie te re n u p rę d z e j osiągnie n ie z b ę d n y p o zio m .

G d y się p rz e jd z ie p rz e z Z ie m ię L u ­ b uską, g d y s z y b k o p rze su n ą się p rz e d oczym a o b ra z y n ie z a o ra n y c h p ó l i ro z ­ b ity c h m ia s t, je d n a p o z o s ta je re fle k s ja : ro z s trz y g a ją c ą rz e c z ą je s t c z ło w ie k i je ­ go w o la . O d d o b o ru lu d z i za le ż y w s z y s tk o .

P od ty m w z g lę d e m m ie sią ce a k c ji p rz e s ie d le ń c z e j, k tó r ą m a m y za sobą dają sporo m a te ria łu do w n io s k ó w i ro z w a ż a ń . N a z ie m ie n o w o o d z y s k a n e k ie ru ją się tr z y w ie lk ie s tru m ie n ie lu d z ­ k ie , k a ż d y o in n y m o b lic z u , p o s ta w ie i cechach p s y c h ic z n y c h . R e p a tria n c i, re e m ig ra n c i i p rz e s ie d le ń c y z p rz e lu d ­ n io n y c h re jo n ó w C e n tra ln e j P o ls k i. Z a ­ c h o d z i o b e c n ie p y ta n ie , k tó r y z ty c h s tru m ie n i p o s ia d a n a jw ię c e j w a lo ró w p io n ie rs k ic h . W s z y s c y , k tó r z y z b lis k a m ogą o b s e rw o w a ć a k c ję osie d le ń czą s tw ie rd z ić muszą, że g ru p a r e p a tria n ­ tó w p rz o d u je ^ in n y m , g łó w n ie z te j ra c ji, iż nie p o s ia d a o p a rc ia w z a p le c z u i z te g o w z g lę d u w y k a z u je n a jm n ie js z ą p ły n n o ś ć , w ó w c z a s g d y np. p rz e s ie d ­ le ń c y w znacznej części id ą c na Z a ch ó d i z n a jd u ją c ru in y i zg liszcza ła tw o re ­ z yg n u ją z m o ż liw o ś c i p o p ra w y sw ego b y tu , ja k ie n ie w ą tp liw ie p rz y n io s ła b y im p rz y s z ło ś ć i z a w ra c a ją do d o m ó w z a b ie ra ją c n ie k ie d y to i o w o „n a p a ­ m ią tk ę “ . Z ja w is k o p o w ro tn e j fa li w a k c ji o s ie d le ń c z e j na Z a c h o d z ie w y s tę puje szcze g ó lnie ja s k ra w o ta m , gdzie b y ły w ię k s z e s k u p ie n ia p rz e s ie d le ń c ó w . S tą d ju ż w y p ły w a p ro s ty w n io s e k , że a k c ja o s ie d le ń cza w p ie rw s z e j fazie o p ie ra ć się g łó w n ie p o w in n a na re p a ­ tria n ta c h . Ic h trz e b a p rz e d e w s z y s tk im o to c z y ć o p ie k ą i s tw o rz y ć im m o ż liw o ­ ści s z y b k ie g o za g o s p o d a ro w a n ia , bo je s t to e le m e n t, k t ó r y tr w a le p o z o s ta je na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h .

D ru g ą re fle k s ją , k tó r a się na su w a p rz y p rz e je ź d z ie p rz e z Z ie m ię L u b u s k ą je s t k o n ie c z n o ś ć za b e z p ie c z e n ia n i­

szczejącego w s k u te k b ra k u o p ie k i ma ją tk u . N a p o la c h i w n ie z a ję ty c h gospo­

d a rs tw a c h leżą jeszcze znaczne ilo ś c i w a rto ś c io w e g o m a rtw e g o in w e n ta rz a ro ln ic z e g o — p łu g i, b ro n y , ż n iw ia r k i, a w r o z b ity c h dom ach n ie b ra k m e b li i ce n n ych u rzą d ze ń . W s z y s tk o to s ta n o w i p o k a ź n y m a ją te k , k tó r y z a m ie n i się w b e z w a rto ś c io w y z ło m o ile w s z y b k im czasie n ie b ę d zie o to c z o n y o p ie k ą ,

K a zim ie rz R ym w id

H i t l e r u m a r ł — h i t l e r y z m ż y /e

Cała prasa przyniosła wiadomość o pier­

wszym o fic ja ln y m oświadczeniu służby w yw iadow czej K o m is ji K o n tro li w B e rli­

nie, stw ierdzającej fa k t śmierci H itlera.

P rz y jm u je m y tę wiadomość bez smutku.

Co prawda sam fa k t śmierci europejskiego kacyka nie wprowadza w nasze życie nic nowego. D la nas, uw olnionych już od zm ory faszystowskiej ty ra n ii, zejście z tego świata jednego bankruta więcej czy m niej nie ma najmniejszego znaczenia. Bez wzglę­

du na to, 'czy wiadomość o śmierci H itle ra jest prawdziwa, czy też i tym razem pra­

w dopodobną ty lk o hipotezą, H itle r jako osobistość nie istnieje dla nas już od dawna.

Przeraża nas ty lk o fakt, że m im o faszystow ­ skiej ka ta stro fy, wciąż jeszcze w N ie m ­ czech działa ja d tru c iz n y hitleryzm u. H i­

tle r ż yje jeszcze wciąż w fanatycznych umysłach „M a jo w y c h l i l i i “ i „W ilk o ła k ó w “ . W ostatnich dniach na łamach prasy co­

dziennej, poja w ia ją się często -wzmianki o zbójeckiej działalności niemców, k tó rz y ja k b y d otknięci amokiem, wciąż jeszcze walczą dla „id e i“ , któ ra okazała się ideą zbrodni.

Przed paru dniam i czytaliśm y o w y k ry ­ ciu szajki m łodocianych nazistów, k tó rz y p ro w a d zili na Śląsku robotę w yw rotow ą, w oparciu o sieć ta jn y c h organizacji w sa­

m ych Niemczech. C zytaliśm y, że p o iicja czeska w y tro p iła w Sudetach bandę h itle ­ row skich te rro rystó w , k tó ry c h sztab znaj­

duje się w A lp a ch bawarskich.

Z innego doniesienia d ow iadujem y się, że w am erykańskiej strefie okupacyjnej został aresztowany b lis k i w spółpracow nik H itle ra i kie ro w n ik „w ilk o ła k ó w “ , SS-Mann d r Passewitz. Jeszcze in n y k o m u n ik a t m ówi, że w punkcie k o n tro ln y m PUR-u w D zie­

dzicach przyłapano 12 SS-oweów, k tó rz y usiłow ali przem ycić się do Polski.

W y s ła n n ik H itle ra do A rg e n ty n y , Man- del, jest według doniesień A ssociated Press faktyczn ym k ie ro w n ik ie m p o lity k i argen­

ty ń s k ie j, zarządza fa b ry k a m i zb ro je n io w y­

m i i stoi na czele sieci szpiegowskiej, w y k o ­ nując w ten sposób polecenia „F iih re ra ", k tó ry mu rozkazał zorganizować sztab h i­

tle ro w ski w A rg e n ty n ie na w ypadek, gdy­

by h itle ry z m został pokonany w Europie.

Genewski korespondent A gencji „O v e r­

seas N ews“ ko m u n iku je , że według w iado­

mości otrzym anych z w iarogodnych źró­

deł, przed samym zakończeniem w o jn y w Europie h itle ro w c y zakonspirow ali 200 000 w ychow anków faszystowskich szkól dla m łodzieży. L u d zi tych w łą czyli w liczbę s tra t w ojennych, aby ich w przyszłości w ykorzystać dla o dbudow y sieci organiza­

c ji faszystowskich na całym świecie.

Prawdopodobnie oni to zarzucili niedawno Genewę u lo tka m i faszystowskim i.

F a kty te mówią dobitnie, że nie sczezł jeszcze prze klę te j pamięci m it hitleryzm u.

Dlatego mało ważne jest dla nas, czy H i­

tle r um arł rzeczywiście, czy p o k u tu je gdzieś w A rg e n ty n ie (prasa francuska tłum aczy np. w yfazd prezydenta Perona z Buenos A ires z zamiarem odwiedzenia m ieszkają­

cego w głębi k ra ju „F iih re ra “ ). Stokroć ważniejsza w ydaje nam się konieczność gru n to w n e j czystki wśród społeczeństwa niemieckiego, zlikw id o w a n ie w szystkich ta jn ych i jaw nych, a fałszyw ie firm ow anych organizacji, w szystkich „m a jo w y c h l i l i i “ ,

„w ilk o ła k ó w “ i zagranicznych ich ekspozy­

tu r tak, żeby naw et wieść o m icie wyższo­

ści rasy germańskiej zaginęła.

-W tedy dopiero będziem y m ogli ogłosić światu triu m fa ln ą wiadom ość: ^ H it le r

u m a rł!“ ( j)

(4)

POPRZEZ ZIEMIĘ ŁUŻYCKĄ

Budziszyn, w lis to p a d z ie N ie w y g o d n ie p o d ró ż u je się k o le ją na D o ln y m Ś ląsku. Z L ig n ic y do K o h lfu r th u za je c h a łe m na s to p n ia c h p a ro w o z u , a u d a ło m i się, bo m ia łe m „b e z p o ś re d n ie p o łą c z e n ie ". W L ig n ic y , m ie ście w o je ­ w ó d z k im , dużo k r ę c i się P o la k ó w , a n ie m c ó w na d w o rc u p ra w ie n ie w id a ć .

W K o h lfu rc ie p a n u ją s to s u n k i w rę c z o d w ro tn e , J e s t to w a żn a s ta c ja w ę z ło ­ w a, gdzie się schodzą p o c ią g i z ró ż n y c h s tro n z pasażeram i, z m ie rz a ją c y m i

„h e im ins R e ic h “ . W y g lą d a ją na o g ó ł n ę d zn ie , są g ło d n i i s p o n ie w ie ra n i, ale te ż u n iż e n ie u p rz e jm i d la ż o łn ie rz y so­

w ie c k ic h , sz c z ę ś liw i, że m ogą d o sta ć się z d z ie c ia k a m i i s w o im i k la m o ta m i na ja k iś w o ln y dach w a g o nu , n ie szu ka ją c ta b lic z e k „ N u r fü r D e u ts c h e ". P o m im o pa n u ją ce g o śc is k u za c h o w u ją je d n a k ła d i p o rz ą d e k p rz y z a ła d o w y w a n iu się, nie p ch a jąc się je d e n na d ru g ie g o , — cecha n ie w ą tp liw ie d o d a tn ia i godna n a ś la d o ­ w a n ia . N ie k tó r z y noszą o p a s k i c z e rw o ­ ne, in n i b ia łe ,

R u s z y liś m y w k ie ru n k u na D re zn o . J a k a ś n ie m k a , jadąca z b a b c ią i p r z y ­ c h ó w k ie m , na w id o k m o s tu na rzece, p y ta ła z n ie p o k o je m , c zy się z b liż a m y do N isy. W o ln o p o c ią g p r z e w ló k ł się p rz e z p ro w iz o ry c z n y m o s t i w te d y z u l­

gą, ja k b y je j k a m ie ń s p a d ł z serca, sze­

p n ę ła „ G o t t sei D a n k , ü b e r die N e isse “ . N ie m k a ta w id o c z n ie c z u ła się obco na

„n ie m ie c k im w s c h o d z ie “ , do k tó re g o p rz e d k ilk o m a la ty z a lic z a n o jeszcze z ie ­ m ie po U k ra in ę . M y lą się je d n a k n ie m -

cy, sądząc, że na zachód od N is y je s t ich k ra j b e z s p rz e c z n ie g e rm a ń s k i.

C o fn ię c i z p ia s to w s k ic h z ie m p o l­

sk ic h , z a la li z ie m ię łu ż y c k ą , I dziś Ł u - życe, ty s ią c le tn ią , b e z w z g lę d n ą g e rm a ­ n iz a c ją m ęczone, z ry w a ją się do w o ln o ­ ści. W y z w o le n ie n a ro d ó w s ło w ia ń s k ic h jeszcze n ie je s t u k o ń c z o n e p ó k i Ł a b o - w ie Ł u ż y c c y n ie o trz y m a ją z u p e łn e j w o ln o ś c i. Z ie m ia łu ż y c k a , zasiana gęsto m o g iła m i ż o łn ie rz y p o ls k ic h , n ie m oże d łu ż e j p o z o s ta ć w szponach g ra b ie ż c y S ło w ia ń s z c z y z n y . Podczas o s ta tn ic h la t p a n o w a n ia h itle ro w s k ie g o k a żd e s ło w o łu ż y c k ie b y ło na in d e k s ie , W szko le p ła c iło d z ie c k o 10 fe n ig ó w k a r y za w y ­ p o w ie d z ia n e s ło w o w ję z y k u o jc z y s ty m . M y li się je d n a k k a ż d y , że n ie m c y , c h o ­ c ia ż dziś p o lity c z n ie ro z g ro m ie n i, za­

p o m n ie li o s w o ic h zapędach a n ty s ło - w ia ń s k ic h . O s ta tn io b y ła w B u d z is z y n ie

„ a k tu a ln ą " p lo tk a , że la d a d zie ń a m e ry ­ k a ń s k a s tre fa o k u p a c y jn a z o s ta n ie p rz e ­ s u n ię ta po N isę i po je d n y m d n iu będzie w C z e c h o s ło w a c ji, a p o trz e c h w P o l­

sce. S zepcą sobie c i n ie u le c z a ln i, że S. S.

w te j ro z g ry w c e ze S ło w ia ń s z c z y z n ą , o d e g ra jeszcze w ie lk ą ro lę . W o g ó le m o ż ­

na s tw ie rd z ić na k a ż d y m n ie m a l k ro k u , w ię k s z ą n ie n a w iś ć do P o la k ó w i C ze­

chów , n iż do R osjan, J e st to z u p e łn ie z ro z u m ia łe , gdyż P o ls k a i C z e c h o s ło ­ w a c ja p rz y c z y n iły się do siln e g o u sze rb - k u n ie m ie c k ie j p o z y c ji m o c a rs tw o w e j, co do R o sji, w y jś c ie zn a jd z ie się w d o s to ­ s o w a n iu się do k o n iu n k tu r y p o lity c z n e j, M ó tv ią c dziś z p o s z c z e g ó ln y m i n ie m - cam i, z n a jd z ie m y o c z y w iś c ie sam ych za ­ c ie k ły c h a n ty fa s z y s tó w . Z a p o m in a ją on i je d n a k , że c h o ć b y w o s ta tn ie j m in u c ie , n ie z a z n a c z y ł się żaden a n ty h itle ro w s k i ru ch , że c h c ie li zginąć i to zginąć z H it ­ le re m . N ie z m ie n ia ją te j p o s ta w y zasad­

n ic z e j, tra n s p a re n ty w o k ro p n ie z n i­

szczonym D re ź n ie z napisem „ H it le r s W e r k “ . P a trz ą c na tę w o jn ę z p e rs p e k ­ ty w y h is to ry c z n e j, w y d a je się z u p e łn ie lo g iczn e , że d la w o ju ją c e g o p ru s a c tw a

Z f r o n t u światłe

Z całego szeregu zagadnień, któ re jeszcze przed zimą oczekują swego rozwiązania, na czoło wysuwa się problem świadczeń rzeczowych.

O statnie wiadomości z fro n tu te j a kcji są na ogół zadawalające i każą mieć na­

dzieję, że ludność w iejska wywiąże się ze swego trudnego zadania ku zadowoleniu ca­

łego narodu, k tó ry je j tego nie zapomni i ze swej stro n y dług zaciągnięty wobec wsi . starać się będzie spłacić z procentem.

Na podstawie sprawozdań n o tu je m y o- becną sytuację w tym wyścigu pracy o b y­

w atelskiej, ja k im są świadczenia rzęczowe.

W odstawie zboża przoduje woj. k ra k o w ­ skie, które w yp e łn iło 52% kontyngentu, za nim kroczy w o j. śląskie z 26%, łódzkie z 17%, gdańskie (!) z 13%, następnie pom or­

skie, poznańskie i in.

W zrosła bardzo szybkość odstaw y obo­

w iązujących świadczeń w ziemniakach. W te j dziedzinie przoduje w oj. gdańskie (p o d ­ kreślam y to z zadowoleniem), k tó re prze­

kroczyło o 30% wyznaczoną normę.

W zdawaniu wszelkich świadczeń na czoło wysunęło się znów woj. krakow skie.

D ziw nie wygląda sytuacja w n ie któ rych pow iatach w oj. kieleckiego i na żyznej san- domierszczyźnie, gdzie osiągnięto śmiesznie niską cyfrę 0,8% świadczeń.

W w o j. poznańskim na czoło w ysunęły się p o w ia ty: chodzieski, przo d u ją cy w świadczeniach zbożowych i ra w ic k i w świadczeniach kartoflanych. W w o j. łódz­

k im o pierwszeństwo walczą p o w ia ty : K utno, Łow icz i Końskie.

M etoda prem iow ania odstaw ionych wcześniej ko ntyngentów w w ie lk im stopniu1 zachęca do w ypełniania obowiązku świad­

czeń. O prócz in d yw id u a ln ych p re m ii zda­

rzają się w yp a d ki, że nagrodę o trzym u je cała wieś. T a k np, w w o j. krakow skim w nagrodę za oddanie przeszło 100% świad­

czeń rocznych ze le ktryfiko w a n o wieś G ra­

by, podnosząc w ten sposób życie gospo­

darcze te j wsi na wyższy o w iele poziom.

U rząd W o je w ó d zki In fo rm a c ji i Propa­

gandy w Poznaniu nadesłał nam spis gospo­

darzy, k tó rz y w y p e łn ili k o n tyn g e n ty w 100%. N ależy im się pochwała. Są to :

z gm iny D opiew o: P rzybylska Izabela,

po w o jn ie to ta ln e j, m u s ia ła n a s tą p ić k lę ­ ska to ta ln a , P rz y k ła d e m te j z b ro d n i t o ­ ta ln o ś c i n ie ch aj b ę d zie m. in. u tw o rz e ­ nie w B u d z is z y n ie tz w . „K ru p p e lk o m - p a n ie ", re k ru tu ją c e j w s z e lk ie m o ż liw e k a le k i, T y m ra ze m n ie m c y nie m o g li p o ­ w tó rz y ć w ie rs z a z czasów ta m te j w o jn y :

„ K a r to ffe ln im Sande, R uhe im L a n d e “ (choć ty lk o z ie m n ia c z k i w p ia s k u , ale sp o k ó j w k ra ju ),

1939 r o k w Polsce, p o w tó rz y ł się u n ich . A u to s tra d y , szosy i d ro g i, p e łn e u c ie k in ie ró w i p o w ra c a ją c y c h , e w a k u o ­ w a n ych . W io z ą z a p a k o w a n e re s z tk i m ie n ia na w ó z k a c h , ta c z k a c h i p o d o b ­ n y c h w e h ik u ła c h , o k tó ry c h iro n ic z n ie m ó w i się, że są to k a ż d e m u n ie m c o w i p rzyo b ie ca n e przez H itle r a tz w . „ V o lk s - w agen‘y “ , ty p lu d o w y sam ochodów . B u ­ tn y w y ra z z n ik ł z tw a rz y „ k u lt u r t r a - g e r‘ó w ‘‘.

W o j c i e c h K o c k a

zeń r z e c z o w y c h

W ilg a Czesław, K ru k M aria, Gruszczewski W ładysław , Korbaś M a ria ;

z gm iny T arnow o Podgórne: Kubasiński W alenty, W ite k Jan, M ik o ła jc z a k Józef, M a tysia k Stanisław, Szczechowiak K onstan­

cja;

ż gm iny Pobiedziska: Skowroński Stefan, Ila d y ń s k i Stanisław, Janowski Franciszek, M a tysia k Marian, Piecznik Stanisław;

z gm iny Swarzędz: Przepiorą W ładysław , Przepiorą W alerian, P artyka Jan, Polanow- ski Jan, Kosinow ski Józef, K otecki K azi­

mierz, W a n o t W ładysław , Adam czewski, A re n to w s k i Leon, Polaszyk M ichał.

Z d a je m y sobie sprawę, że sam przebieg zdawania świadczeń rzeczowych napotyka na szereg trudności. N ie k tó re z nich są n a tu ry technicznej, inne na tu ry rzeczowej.

Trudności techniczne bardzo zręcznie po­

konało np. w oj. łódzkie, w k tó ry m zastoso­

wano drobne zdawało by się ulepszenia aparatu poborczego. Z m ia n y te przyn io sły dobre w y n ik i. T a k np. zamiast osadzenia poborców w urzędach gm innych zorganizo­

wano grupy operacyjne wysyłane do słabo działających ośrodków świadczeniowych.

Poza tym usprawniono organizację p unk­

tó w zsypu itp.

% innym i trudnościam i w alczą' ziemie odzyskane. W iadom o przecież, że w tym roku nie są one samowystarczalne j trzeba je będzie tak samo zaopatrywać w żyw ­ ność ja k miasta w innych dzielnicach kra ju . Osobne to zagadnienie om awiam y zresztą w in n ym miejscu.

Jeśli weźmiemy pod uwagę dane s ta ty ­ styczne obrazujące zniszczenie wsi polskiej (s tra ty na około 25 m ilia rd ó w zł), zrozu­

m iałym się stanie ogrom trudności, ja kie mam y do pokonania. L iczym y na pomoc zagranicy. Przede w szystkim jednak mamy zaufanie do całego narodu, że pracując usil­

nie i nieustannie, w łasnym i rękoma p rz y ­ w róci d o b ro b yt w k ra ju . P rzy pracy te j doniosłej nie zabraknie rolnika, k tó ry świa­

dom swych obow iązków obyw atelskich za­

opatrzy ośrodki m iejskie w żywności tak, aby praca dla O jczyzn y ani na m om ent nie została przerwana. A n i na wsi, ani w m ie­

ście. Co wieś da miastu, miasto odda wsi

w innej form ie. Jant.

(5)

N r 16 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 5

PUR wobec wielkich zadań

Z a rz ą d z e n ie m w ła d z n a c z e ln y c h c a ły c ię ż a r re p a tria c ji i o s a d n ic tw a z o s ta ł p o w ie rz o n y je d n em u o rg a n o w i, m ia n o ­ w ic ie P a ń s tw o w e m u U rz ę d o w i R e p a ­ tria c y jn e m u . W ita m y fa k t te n z w ie l­

k im u zn a n ie m . D e c y z ja w ła d z p a ń s tw o ­ w y c h z m ie rz a w k ie ru n k u s c e n tra liz o ­ w a n ia c a łe j a k c ji w je d n y m o ś ro d k u , k tó re g o za d a n ie m będzie o p a n o w a n ie d o tych cza so w e g o chaosu i u su n ięcie b e z p la n o w o ś c i.

O s a d n ic tw o , p ro w a d z o n e w d o ty c h ­ cza so w ych ra m a ch o rg a n iz a c y jn y c h , m usi b y ć w n a jb liż s z e j p rz y s z ło ś c i z re ­ fo rm o w a n e . C zyż m o żn a n a zw a ć osad­

n ic tw e m p r o s t e w y s y ł k i , o b e jm u ­ jące ka żd e g o , k to zg ło s i sw ój w y ja z d w p la c ó w c e P. U , R -u ? C zy m ożna n a zw a ć o s a d n ik ie m tego, k to je d z ie na zachód z b a d a ć w a r u n k i na m iejscu, k to , w y k o rz y s tu ją c z a św ia d cze n ie p rz e ­ sie d le ń cze , u p ra w ia p o d firm ą o s a d n ik a n ie z d ro w y h a n d e l, a n ie k ie d y p o s p o litą k ra d z ie ż ? C zy z d ro w e je s t samo osa­

dzanie bez w s k a z a n ia k o n k r e t n i e w o ln e g o g o s p o d a rs tw a c zy w a rs z ta tu p ra c y ?

N ie s te ty , w d o ty c h c z a s o w e j p ra c y re p a tria c y jn e j, a w szczególności w o s a d n ic tw ie , p rz e w a ż a ły m o m e n ty p ra ­ c y w y łą c z n ie te c h n ic z n e j bez k o n k r e t­

nego p la n u i bez d o sta te czn e j o p ie k i.

P a ń s tw o w y U rz ą d R e p a tria c y jn y , k tó r y m a ty lk o to je d n o za g a d n ie n ie w n o w e j P olsce do ro z w ią z a n ia , n ie m oże o g ra ­ n ic z y ć się do b iu ro w e j p ra c y , M u s i on objąć n a jp ie rw sam z ie m ie osiedlane, o b ją ć t. zn. m ie ć d o k ła d n y o b ra z p o s ia ­ d a n ych o b ie k tó w . I je ż e li je s t obecnie je d e n o ś ro d e k d y s p o z y c y jn y w z a k re s ie o s a d n ic tw a , to ty lk o te n je d e n o śro d e k d e c y d u je o p rz y d z ia ła c h , o lo k a c ji o- s a d n ik ó w , t y lk o on ro z s trz y g a s p ra w y p ra w n e o sa d n ika . J e s t za te m n ie do p o m y ś le n ia , a b y n a d a l ta m na z a ch o d zie ró w n o c z e ś n ie p rz y d z ie la ł w a rs z ta ty i T . Z. P. i U rz ą d Z ie m s k i, i s ta ro s ta i b u r ­ m is trz . P a ń s tw o w y U rz ą d R e p a tria c y j­

n y k o rz y s ta ł d o tą d z p o m o c y o rg a n iz a ­ c ji s p o łe c z n y c h , d la k tó r y c h z ie m ie za­

c h o d n ie w ra z z z a g o s p o d a ro w a n ie m i z a lu d n ie n ie m s ta n o w iły z a g a d n ie n ie p ie rw s z o rz ę d n e j w a g i. O b e cn ie te c h ­ n ic z n a s tro n a p o m o c y , k tó r ą o k re ś la m y ja k o d o ra ź n ą z p o w o d u n ie d o s ta te c z ­ nego jeszcze w ó w c z a s u g ru n to w a n ia a d ­ m in is tra c ji p a ń s tw o w e j, p rz e s ta je is tn ie ć d la P. U . R -u . N ie u sta je je d n a k nasze ż y w e z a in te re s o w a n ie s p o łe cze ń stw e m , k tó r e je s t o b e cn ie na za chodzie, nie p rz e s ta je m y tro s z c z y ć się o d o b ro i in ­ te re s ta k re p a tria n ta , ja k i osa d n ika . J a k d łu g o a k c ja ta b ę d zie tr w a ła , ta k d łu g o zn a jd z ie ona o d d ź w ię k w naszej pracy- sp o łe czn e j.

„Budowniczowie nowej Europy“

chcą zostać Polakami

Z w ielu stron k ra ju dochodzą nas różne ostrzegawcze glosy, żc się z b y t pochopnie re h a b ilitu je V olksdeutschow , że np. za to, za co je d n i w ę d ru ją za k ra tk i więzienne lub do obozów, pracy — to in n i zajm ują nawet w p ływ o w e stanowisko, ja k np. w G ostyniu, Środzie i in.

W n ie k tó ry c h miejscowościach istn ie ją kom isje re h a b ilita cyjn e , k tó re składają się w większości z „P o la kó w “ , k tó rz y muszą się n ie je d n o kro tn ie naw et wraz z prze­

w odniczącym rehabilitow ać. W ja k i spo­

sób u k o n stytu o w a ły się .więc takie k o m i­

sje, k tó ry c h członkow ie będą się w zaje­

mnie re h a b ilito w a li? Jest więcej n iż zrozu­

miale, że przed taką ko m isją nie wypłyną- na św iatło dzienne żadne ciemne sprawy.

N ie zostaną ujaw nione „w y c z y n y “ reha­

b ilitu ją c y c h się. A jeżeli zważym y, żc

„wedle s ta ty s ty k i podanej przez prasę jest na Śląsku około 100 tysięcy osob czekają­

cych na rehabilitację, a rozpatrzenie ty c h spraw przez sądy p otrw a około 4 lata — to m usim y sobie powiedzieć, że większość Volksdeutschow zdoła się w ty m czasie w yb ie lić. N ie możemy zatem te j sprawy spuszczać z oczu.

Przypuśćmy, żc do w io ski X , w k tó re j większość należała do V olksdeutschow pow róci żołnierz przez szereg la t walczący o wolność Polski — czy znajdzie on w ta ­ k im środow isku w łaściwe przyjęcie? Bę­

dzie on dla takiego otoczenia n ie m iły m gościem a może nawet intruzem . C zyż ci.

osobnicy, z k tó ry c h większość przede w szystkim dlatego wpisała się na niem iec­

k ie lis ty narodowe b y uzyskać k a rtk i żywnościowe — a zatem zaprzedała się niemcom — dziś ma sądzić w spółw innych zdrady narodow ej? N ie ulega żadnej w ą t­

pliw ości ja kie mogą być orzeczenia ta kich ko m isyj. A w ielu z ta k ic h ubiegających się dzisiaj o re h a b ilita cję nosiło m undury ŚA. i z pełną dumą w ita ło się h itle ro w s k im pozdrow ieniem . A mato to b yło w ypad­

ków, że V olksdeutsche zabierali Pola­

kom sklepy i mieszkania? T a k b yło w ta k zwanym G eneralnym G ubernatorstw ie, gdzie przecież zdaniem niem ców panowała

„sw oboda“ . Jeden z takich V o lksd e u t- schów, k tó r y dobrze prosperujący sklep

„o d k u p ił“ od P olki, tuż po oswobodzeniu K rakow a przez w ojska radzieckie chełpił się ze swej w ie lk ie j pomocy jaką rzekomo wyświadczał Polakom. Po pew nym czasie jednak z n ik ł z K rakow a. C zy nie zapisał się czasem do naszych „p io n ie ró w “ na nowo odzyskanych ziemiach?

N a pewno ta kich w ypadków m am y w ię­

cej. T rzeba je zdemaskować. Skoro 100 tysięcy osób dobrow olnie zgłosiło się z w nioskam i o rehabilitację, to zapewne jeszcze ładne- parę tysięcy będzie takich, k tó rz y zaryzykow ać tego nie chcieli z o- baw y o ujaw nienie swego postępowania.

Z upełnie jednak w in n y sposób musimy podejść do zagadnienia repolonizacyjnego na Śląsku. Ciekawe uwagi na ten tem at n o tu je prasa śląska. N ie możemy ocze­

kiw ać od h u tn ik ó w czy górników śląskich, czy też od ro ln ik a śląskiego, k tó ry c h oku­

pant przemocą w tło c z y ! w ram y V o lks- lis ty , że dadzą oni ze siebie w szystko, do­

póki nie uzyskają pewności, iż będą pełno­

pra w n ym i obyw atelam i państwa polskiego.

M usim y więc ty c h , k tó rz y zachowali fa k ­ tycznie wiernpść dla narodu polskiego i m ow y polskiej' — p rz y ją ć ja k braci.

Zagadnienie V o lk s lis ty zostało na Śląsku rozwiązane w sw ojej podstaw ow ej, zasad­

niczej części, tzn. dla tró je k i czwórek.

N ie jest to jednek — ja k podkreśla prasa śląska — zupełne załatw ienie sprawy. D o załatw ienia pozostało zagadnienie dw ójek, k tó ry to problem jest bardzo żyw y i w y ­ maga szybkiego i sprawiedliwego rozw ią­

zania. Podnoszą się, słuszne — naszym zdaniem — głosy, b y n a jp ie rw re h a b ilito ­ wać ludność pracującą. P ra ktyka w y k a ­ zała, że w a k c ji re h a b ilita c y jn e j popeł­

niono w iele błędów a rów nież i nadużyć.

M usim y dążyć do napraw ienia ty c h błę­

dów i ja k najspieszniej przeprow adzić re- polonizację całego Śląska, zatrzeć wszel­

kie ślady 7-wiekowego panoszenia się niem czyzny i w y tw o rz y ć fe d n o łity ty p społeczeństwa.

N ie m n ie j m usim y być bardzo czu jn i i bezwzględni w stosunku do re h a b ilitu ją ­ cych się. W kom isjach re h a b ilita c y jn y c h mogą zasiadać ty lk o ludzie, k tó rz y pozo­

stali w ie rn i Polsce. tep

S p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie i to , k tó r e p o ­ szło na zachód, i to , k tó r e jeszcze p ó j­

dzie, n a k ła d a na P. U . R. w ie lk i o b o ­ w ią z e k s p ra w n e g o p rz e p ro w a d z e n ia te j d o n io s łe j d la P o ls k i a k c ji. B ę d z ie m y w s p ie ra li p ra c e P. U , R -u , le cz ró w n o ­ cześnie s iln ie u d e rz a li ta m , g d z ie b ę ­ d zie on d e z o rg a n iz o w a n y i n ie p rz e ­ ro b i sw ego s k ro m n e g o p ro g ra m u na o lb rz y m i p la n , na ja k i c a ła a k c ja za­

sługuje. O k re s n a d ch o d zą ce j z im y b ę ­ dzie c ię ż k i d la ty c h , k tó r y c h trz y m a się jeszcze, n ie ra z bez p o trz e b y , w p u n k ta c h e ta p o w y c h . T rz e b a w s z y s t­

k ic h r e p a tria n tó w ja k i o s a d n ik ó w ro z ­ p ro w a d z ić w te re n ie , a b y m ró z n ie z a s ta ł ic h w n ie o p a lo n y c h i często n ie ­ h ig ie n ic z n y c h b a ra k a c h . P a ń s tw o w y U rz ą d R e p a tria c y jn y d y s p o n u je p o m o cą s a n ita rn ą , le c z je s t ona bez p o ró w n a n ia za m a ła w z w ią z k u z w s z a w ic ą i c h o ­ ro b a m i w p u n k ta c h e ta p o w y c h ,

C zy n ie b y ła b y tu w s k a z a n a w s p ó ł­

p ra c a P o ls k ie g o C z e rw o n e g o K rz y ż a ? C z e k a m y na w ie lk i p la n o s a d n ic tw a , na u su n ię c ie n ie k ie d y k a ry g o d n y c h n ie ­ d o cią gn ię ć.

O k re s z im y , k t ó r y n a rz u c i o s ła b ie n ie całego ru c h u m ig ra c y jn e g o , m usi b yć w y k o rz y s ta n y d la p rz e p ro w a d z e n ia p ra c b a d a w c z o -s ta ty s ty c z n y c h , J e s t n ie do p o m y ś le n ia , a b y p ra c e p ro w a ­ d z ić d a le j bez p o d s ta w re a ln y c h , bez n a le ż y te g o w g lą d u w sta n p o s ia d a n ia na za ch o d zie i w stan tego, co m oże b yć o b ję te .

P rz e d P a ń s tw o w y m U rz ę d e m R e p a ­ tr ia c y jn y m s to ją te w s z y s tk ie z a g a d n ie ­ n ia , k tó r e on m usi ro z w ią z a ć i k tó r e są p o d s ta w ą d a lszych re a ln y c h k r o k ó w w p o w ro c ie na zachód.

S tan isław K u b ia k

(6)

Zachód Polski w oczach berlińczyka

B e rlin (k o r. w ł.) W p o ró w n a n iu z W a rs z a w ą i P o zn a n ie m , o d b u d o w a B e r­

lin a p o s tę p u je w z a w ro tn y m te m p ie n a p rz ó d .

R e p o rta ż p is a n y w ub. m ie sią cu tr a c i ju ż c a łk o w itą a k tu a ln o ś ć w k a ż d e j n ie ­ m a l d z ie d z in ie ż y c ia gospodarczego i k u ltu ra ln e g o , jeszcze b o w ie m n ie d a w n o c z y ta liś m y i s ły s z e liś m y t y lk o o ru in a c h b e rliń s k ic h , dziś d o lic z y liś m y się w B e r­

lin ie k ilk u d z ie s ię c iu te a tró w , k a b a re ­ tó w i k in . D o s ło w n ie ja k g rz y b y po deszczu p o w s ta ją n o w e d z ie n n ik i, t y ­ g o d n ik i i m ie s ię c z n ik i. O s ta tn io u k a ­ z a ło się czasopism o „ A u fb a u " , co z re ­ sztą n ie je s t n ic z y m o d e rw a n y m od rz e c z y w is to ś c i, gdyż c a łe N ie m c y żyją i p ra c u ją p o d z n a k ie m o d b u d o w y ,

C ie k a w y m je s t fa k t, że n a w ę t w n a j­

b a rd z ie j z ru jn o w a n y c h s z k ie le ta c h d o - m ó w p rz e p ro w a d z o n e są p rz e w o d y ga­

zow e, w o d o c ią g o w e i e le k try c z n e . W ś ró d ru in m ig o cą la m p y e le k try c z n e , a k o m u n ik a c ja tra m w a jo w a , a u to b u s o ­ w a i k o le j p o d z ie m n a u ru c h o m io n e z o ­ s ta ły ju ż w 90°/o. Z a u w a ż y ć tu m ożna p e w n eg o ro d z a ju w y ś c ig o d b u d o w y , co z n ó w na su w a na m y ś l p rz e d w o je n n y

„w y ś c ig z b ro je ń ". N ie m c y zd a ją sobie s p ra w ę z p ra w d y e k o n o m ic z n e j, iż te p a ń s tw a w z ro s n ą s z yb cie j w s iłę , k tó r e p rę d z e j się o d b u d u ją . S tą d m oże ow o z a w ro tn e te m p o o d b u d o w y .

D ość często sły c h a ć ro z m o w y na te ­ m a t s tre f o k u p a c y jn y c h . P rz y ró ż n y c h o k a z ja c h p a d a ją p y ta n ia , c zy m ożna p rz e s y ła ć lis t y do s tr e fy a n g ie ls k ie j.

C zy w z n o w io n a je s t ja k a ś b o czną lin ia k o le jo w a do s tr e fy fra n c u s k ie j lu b ja k się p rz e d s ta w ia s y tu a c ja ż y w n o ś c io w a

Z b i g n i e w K a r s k i

PŁYNĄ

Ostatnie błyski morskiej latarni Usnęły na kresach morza Zgaszone świtem.

Nacł horyzontem poranne zorze Krwawią się kolorytem

Muszlowych konch.

Po nieba błękitnej kopule Płyną obłoki,

By na widnokręgu

Do rannej zorzy przytulić się czule.

Już się wynurza z błyszczącej fali Słońce balonem ogromnym

Złotej czerwieni.

Już całe morze łuną się pali, Skrami się mieni,

Jakby pokryte świateł łuskami.

p o d o k u p a c ją ro s y js k ą , W p o w o d z i ty c h p y ta ń p rz e ś liz g n ie się często p y ta ­ n ie : c zy m o ż liw y je s t p o w ró t do „ o k u ­ p a c y jn e j" s tre fy p o ls k ie j, J e s t to p y ta ­ n ie z g o ła n a iw n e , bądź te ż z a w ie ra g łę ­ b o k o u k r y tą m yśl, k tó r a w c ią ż jeszcze t k w i w n ie m ie c k ie j m e n ta ln o ś c i,

C ie k a w y je s t s to s u n e k n ie m c ó w do naszych zie m za ch o d n ich , do Śląska i P om o rza . W p e w n e j k a w ia r n i n ie m ie c ­ k ie j p rz y s ia d łe m się do s to lik a i w d a łe m się w ro z m o w ę ze s ta rs z a w y m n ie m - cem, k t ó r y ja k o p o w ia d a ł, w ie le p rz e ­ c ie r p ia ł w s k u te k p rz e ś la d o w a ń h itle ­ ro w s k ic h . T e ra z je s t szcze rym d e m o ­ k ra tą , s o c ja lis tą , lib e ra łe m itp . A k ie ­ d y z a c z ę liś m y ro z m o w ę o naszych p o l­

s k ic h z ie m ia c h za ch o d n ich , te n m ój p rz y g o d n y ro z m ó w c a k a w ia r n i b e r liń ­ s k ie j, n ie w ie d z ą c , że je s te m P o la k ie m , z a d a ł m i w k o ń c u d z iw n e p y ta n ie :

„ K ie d y się s k o ń c z y o k u p a c ja S zczecina i W r o c ła w ia ? " O d p o w ie d z ia łe m z na ­ c is k ie m , że w ła ś n ie w ty m ro k u o k u ­ p a cja s k o ń c z y ła się ju ż b e z p o w ro tn ie . N a „R e ic h s ta g u " p o w ie w a ją z w y c ię ­ s k ie s z ta n d a ry C z e rw o n e j A r m ii, ro z ­ b ry k a n e k o n ie n a łu k u try u m fa ln y m w s trz y m a n e z o s ta ły p o c is k a m i s tr z e l­

có w ro s y js k ic h i c h y lą się do u p a d k u . M a to w ię k s z ą tre ś ć s y m b o lic z n ą n iż p rz e w ie z ie n ie w s w o im czasie ry d w a n u N a p o le o n a I do P a ryża , Nasze n ie d a w n e h a sło b o jo w e „Z d o b y c ie B e r lin a " — p rz y o b le k a się tu w fo rm ę w id z ia ln ą : p o tę ż n e m e ta lo w e o r ły h itle ro w s k ie z p o u ry w a n y m i łb a m i w a la ją się p o d n a ­ sz y m i n o g a m i, s z c z ą tk i o d z n a k , s w a s ty k i d e k o ra c ji n a z is to w s k ic h m iesza się z b ło te m i g ru ze m po W ilh e lm - i F rie -

Na lądzie jeszcze sen, Szary mrok.

Gdy wtem...

Obudził się pierwszy żóraw.

Stalowym zgrzytem wielkiego ramienia Przeciąga się sennie.

Ukłon poranny z sąsiadem wymienia, Jak codzień, od lat niezmiennie.

Grzbiet wyprężył parową mocą, Liny natężył, zwiotczałe nocą I schwyciwszy w swe dłonie

Maszynę pękatą Uniósł w powietrze,

By złożyć troskliwie na okrętu łonie.

Już dzień...

Utonął w morzu ostatni cień,

Czy wiesz, że...

Gdańsk zawdzięcza Polsce wiarę chrze­

ścijańską. Ż y w o t św. W ojciecha (V ita Sancti A d a lb e rti) pisze o tym , że Bolesław C h ro b ry w ysiał św. W ojciecha dla szerze­

nia w ia ry Chrystusow ej wśród pogańskich Prusaków i św ięty ten udał się w roku 997 w otoczeniu 30 rycerzy, dodanych mu przez króla, naprzód nad ujście W is ły do Gdań­

ska, gdzie ochrzcił w ielu ludzi. v Gdańsk podlegał kościelnie biskupow i kujaw skiem u z W łocław ka, nawet w tedy, gdy w X I V i X V w ieku okupow ali go K rz y ­ żacy. Zw iązek ten p rze trw a ł aż do począt­

ków X IX wieku.

*

N iem cy są krajem , w k tó ry m najhardziej rozpanoszyło się znachorstwo? U staw o­

dawstwo niemieckie sankcjonuje p ra k ty k i znachorskie, starając się je d yn ie zachować pewną ko n tro lę w postaci ich rejestracji.

W ysta rczyło przejrzeć ru b ry k i drobnych ogłoszeń w prasie niem ieckiej, ażeby natra­

fić na zadziwiającą ilość „H e ilp ra k tik e r".

T y m ciem nym zawodowcom poświęcano^

na stronach redakcyjnych dzienników lic z ­ ne a rty k u ły , wprowadzające czytelnika nie­

mal w atmosferę średniowiecza niemiec­

kiego. N a o sta tn ie j stronie usłużnie ich propagowano, oczywiście za pieniądze.

d ric h s tra s s a c h . P o m im o w s z y s tk o n a ­ le ż y z a a la rm o w a ć o p in ię p u b lic z n ą p o l­

ską, że n ie m c y n ie leżą w gruzach, B e r­

lin — to n ie ru in y , le cz ż y w e m ia s to w ie lo m ilio n o w e , tę tn ią c e ż y c ie m w ie l­

k o m ie js k im — ty s ię c y fir m k u p ie c k ic h , s e te k re s ta u ra c ji, k a w ia rń , d z ie s ią te k k a b a re tó w , k in i te a tró w , i ty s ią c z n y c h tłu m ó w p rz e c h o d n ió w .

W ty m w y ś c ig u p ra c y i o d b u d o w y n ie w o ln o nam p o z o s ta w a ć w ty le z w ła ­ szcza na naszych z ie m ia c h za ch o d n ich , k tó r y m n ie m c y d łu g o będą jeszcze u si­

ło w a ły p rz e c iw s ta w ić sw o ją p ra c o w i­

tość i zd o ln ość o rg a n iz a c y jn ą . A . B. Łaszcz

A słońce wsparte o krawędź chmury Wspina się coraz bardziej do góry, By ciepłem swych promieni

Otulić port nadbałtyckiej ziemi.

A w porcie...

Rozgadały się maszyny stukotem:

O-kręt cze-ka, Czas u-cie-ka, Tak-tak-tak-tak Tak-tak-tak-tak.

Jeszcze prędzej, coraz prędzej, Zgrzyt, świst, zgrzyt, świst Huk, gwizd, huk, gwizd...

Rozpędziły się wywrotnice, Szalone koła i liny Poproszą wagony na nice, Do cna, do czysta,

Do najdrobniejszej węgla kruszyny, By skarbcom okrętów,

Nie zbrakło czarnych śląskich diamentom

O K R Ę TY

(7)

N r 16 . P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 7

„ J t i e p o w t ó r z y s i ę w r z e s i e ń

G dynia, w lis to p a d z ie P od ty m h a słe m z o rg a n iz o w a n o w G d y n i w ystaw ę, k tó r a p rz y p o m o c y p la n sz, zdjęć i d o k u m e n tó w daje k ro ­ n ikę w a lk na w yb rzeżu w e wrześniu 1939 r. N a w s tę p ie u d e rza s w o im s p a r­

ta ń s k im s k ró te m p am iętnik obrońców W e s te rp la tte . Siedem d n i t y lk o o b e j­

m u je , k r ó t k ie m e ld u n k i p o szcze g ó ln ych p o z y c ji i c a łą b e z s iln o ś ć n ie m ie c k ic h s ił na lą d z ie , na m o rz u i w p o w ie trz u na tle k a ta s tro fa ln y c h k lę s k p o ls k ic h na te ­ re n ie k ra ju . D o w ia d u je m y się, że b y ło t y lk o 177 o b ro ń c ó w , że m ie li je d n o d z ia ł­

k o p o ło w ę , 4 m o źd z ie rz e i 22 k a ra b in y m aszynow e, a n ie m ie li z a o p a trz e n ia w żyw n o ść. P a d ło 16 (o k o ło 320 N ie m c ó w ), k ilk u d z ie s ię c iu ra n n y c h n ie m ia ło o p a ­ tr u n k ó w i p rz e s z ło całe p ie k ło zie m s k ie , Z k o le i G d yn ia i Puck. P rze szło d w a ty g o d n ie u p o rc z y w y c h zm agań. C h w y ­ ta n ie za k o s y w ro z p a c z liw e j żądzy s ta w ia n ia o p o ru za k a ż d ą cenę. Ż o ł­

n ie rs k a śm ie rć z a k o tw ic z o n e g o k r ą ­ ż o w n ik a k o s z a ro w e g o „ B a łt y k " .

I w re s z c ie H e l. P ó łw y s e p z a m ie n io n y w w y s p ę p rz e z w y s a d z e n ie nasady. J e ­ d y n a n ie z w a lc z o n a w y s p a p o ls k ie g o o- p o ru , Ze s tro n y w ie lk ie g o m o rz a ogie ń 2 p a n c e rn ik ó w „S ć h le s ie n " i „S c h le s w ig - H o ls te in " , f lo t y lla k o n trto rp e d o w c ó w i p o ła w ia c z y m in, od z a to k i ogień n a jcię ższych d z ia ł k o le jo w y c h . W p o ­ w ie tr z u ó w ś m ie rc io n o ś n y k rz y ż u z u p e ł­

n io n y p rz e z b o m b o w c e n u rk o w e . A na w y s p ie 10 m a ły c h o k rę tó w w o je n n y c h , k ilk a d z ia ł 150 m m i b a ta lio n y M a r y ­ n a r k i W o je n n e j.

27 w rz e ś n ia p rz y c h o d z i w ia d o m o ś ć o k a p itu la c ji W a rs z a w y . A rm ia lą d o w a p rz e s ta ła w a lc z y ć . A m a ry n a rk a ? W a lc z y d a le j. K a p itu lu je d o p ie ro 2 p a ź ­ d z ie rn ik a . A le n ie z u p e łn ie . W ty m sa­

m y m czasie z B a łt y k u w y d o s ta ją się d w a p o ls k ie o k r ę ty p o d w o d n e (O .O ,R .P.

O rz e ł i W ilk ) . B ia d a N ie m c o m na A t la n ­ ty k u !

T o są suche fa k ty . C zyż je d n a k nie za ­ w ie ra ją ju ż same w sobie fra g m e n tó w s k ła d a ją c y c h się na epos?!

„ N ie p o w tó rz y się w rz e s ie ń !" N ie m oże. T rz e b a ra z z e rw a ć z je d n o s tro n ­ n ością ro m a n ty c z n e g o b o h a te rs tw a . N ie samo u n ie s ie n ie , ale e n tu z ja z m i cel.

P u b lic z n o ś ć opuszczająca w y s ta w ę u n o si ze sobą o b ra z y z a g ła d y niegdyś d u m n y c h , a dziś z a to p io n y c h w p o rc ie g d y ń s k im o k rę tó w lin io w y c h „G n e is e - n a u " i „S c h le s w ig -H o ls te in ", a w Ś w i- n io u jś c iu „ L iit z o w a “ .

M a ło k to je d n a k czuje b ra k czyjejś ob e cn o ści. W y m o w n ie i s ta n o w czo b rz m ią h a sła o naszej czu jn o ś c i i chęć w y c ią g n ię c ia w n io s k ó w z p rz e s z ło ś c i.

A le p ie rw s z y z ty c h o s ta tn ic h to : ś ro d k i!

P o trz e b a p o ls k ie j f lo t y w o je n n e j, k tó r a z d a la od k ra ju czeka. R zą d J e d n o ś c i N a ro d o w e j z w r ó c ił się ju ż z p ro ś b ą do rz ą d u b ry ty js k ie g o o z w o ln ie n ie naszej A rm a d y . P rasa b r y ty js k a w s p o m in a o m o ż liw o ś c i p o z y ty w n e j i s z y b k ie j re a ­ liz a c ji te j p ro ś b y .

W czasie o k u p a c ji n ie m ie c k ie j ra z po ra z d a ło się słysze ć m ia n o tego c z y in ­ nego p o ls k ie g o o k rę tu w o je n n e g o . W sum ie o k a z u je się, że s ta n o w ią one p o ­ ka źn ą lic z b ę . Z a słu g a to p rz e d e w s z y s t­

k im g e n e ra ła S ik o rs k ie g o , k tó r y z o rg a ­ n iz o w a ł i w y p o s a ż y ł s ta ra n ia m i s w y m i szczu p łą p o c z ą tk o w o eskadrę.

N a czele obecnej flo t y s to i k rą ż o w n ik ORP, „ J u n a k " o 4850 to ń w y p o rn o ś c i, u z b ro jo n y w sześć a rm a t 150 m m i d w a ­ naście w y r z u tn i to rp e d o w y c h , D a w n ie j w m a ry n a rc e a n g ie ls k ie j s łu ż y ł p o d n a ­ zw ą H. M . S. „D ra g o n “ . O b o k n ie g o n a ­ le ż y w y m ie n ić d z ie w ię ć k o n tr to r p e d o w ­ c ó w : „ B u r z a " , „ B ł y s k a w i c a " , „ K r a ­ k o w i a k " , „ P i o r u n " , „ M a z u r " , „ Ś l ą ­ z a k " , „ P o m o r z a n i n " , „ P o d h a l a ­ n i n “ i „ T a j f u n " . W s z y s tk ie z w y ją t­

k ie m p ie rw s z e g o m ają po 1920 to n , siedem a rm a t 120 m m i sześć w y r z u tn i to rp e d o w y c h . F lo ta p o d w o d n a lic z y s ie ­ dem je d n o s te k : „ W i l k " , S o k ó ł " , „ J a ­ s t r z ą b " , „ M y s z o ł ó w " , „ K o n d o r " ,

„ A l b a t r o s " i „ D z i k “ . R azem 17 d u ­ ży c h je d n o s te k i o k o ło 30 000 to n .

L ic z b ę je d n o s te k z n a jd u ją c y c h się na w o d a ch Im p e riu m B ry ty js k ie g o u z u p e ł­

n ia ją 3 o k r ę ty p o d w o d n e : „S ę p “ , „ R y ś "

i „ Ż b i k " , in te rn o w a n e od w rz e ś n ia 1939 ro k u w S zw e cji.

B y ło b y n ie p o w e to w a n ą s tra tą , aby te n d o s k o n a ły d o ro b e k m ia ł się z m a r­

n o w a ć, N ie s te ty h is to ria p o ls k ie j s iły m o rs k ie j m a ju ż t a k i w y p a d e k . B y ło to za czasów Z y g m u n ta W a z y , g d y d z ie -

N a terenie Śląska Dolnego orka jesien­

na przeprowadzona została w granicach m ożliwości, podobnie ja k i zasiewy — nie­

m niej jednak re z u lta ty są bardzo nikłe.

W ys ta rc z y k ilk a c y fr porów nawczych z n ie k tó ry c h pow iatów Dolnego Śląska. — I ta k np. w powiecie Kamienna G óra za­

orano z górą 9,5 tys. ha, z czego obsiano zaledwie dwa tysiące ha, co stanow i 45 proc. całego obszaru przeznaczonego dla zaorania, ale ju ż procent zasiewu w ynosi ty lk o 10 proc. w stosunku do ogólnej ilości gruntu. Średnio biorąc, program o rk i w y ­ konano w 25 procentach, a program za­

siewów w 20 procentach.

Są to c y fry niepokojące. T rz y czwarte obszaru rolnego na D o ln y m Śląsku leży odłogiem. W id z i to każdy przejeżdżający przez rozlegle ró w n in y te j części polskiej ziemi, Zaorane i obsiane pola w idać ty lk o

w ię ć z w y c ię s k ic h p o ls k ic h o k rę tó w w o ­ je n n y c h (O liw a 1627) z o s ta ło w y s ła n y c h na p o m o c c e s a rz o w i n ie m ie c k ie m u do W is m a ru p rz e c iw S zw edom . T a m te ż z m a rn ia ły ,

N ie w o ln o nam te ż p o z o s ta w ia ć w r a ­ k ó w , z a to p io n y c h o k rę tó w n ie m ie c k ic h w naszych p o rta c h . W r a k i ta k ie są z w y ­ k le m a ło zniszczone i m ogą b y ć u ż y te po w y d o b y c iu i re m o n c ie ja k o p e łn o ­ w a rto ś c io w e je d n o s tk i. A m e ry k a n ie p o d n ie ś li 3 o k r ę ty lin io w e z P e a rl H a r­

b o u r, F ra n c u z i lin io w c e „J e a n B a r t"

i „ R ic h e lie u " po 35 000 to n w p o rta c h a fry k a ń s k ic h , a o b e cn ie re m o n tu ją s to p ­ n io w o s ły n n ą e ska d rę tu lo ń s k ą , z a to ­ p io n ą p rz e z w ła s n e z a ło g i w 1942 r.

O k r ę t lin io w y e x „G n e is e n a u " m a 26 000 to n c z y li ty le co w y d o b y ty z dna i p rz y w ró c o n y do s łu ż b y fra n c u s k i o k rę t „S tra s s b o u rg ". D ru g i lin io w ie c e x

„ L u t z ó w " m a ty lk o 10 000 to n .

P ie rw s z y m k r o k ie m w ty m k ie ru n k u b ę d zie u ru c h o m ie n ie s to c z n i o k r ę to ­ w y c h w G d a ń sku , G d y n i i S zczecinie („ V u lc a n " ). J e ż e li c h o d z i o p ie rw s z e , to n o ta t k i p ra s o w e ju ż s y g n a liz u ją p e w n e k o n k re tn e w y n ik i.

„ N ie p o w tó rz y się w rz e s ie ń !" H a sło to je s t z b y t p o w a ż n e , a b y u w a ża ć je za jeszcze je d e n z m o d n y c h sloganów . P rz y ­

s tę p u ją c do p ra c y na o d c in k u m o rs k im , trz e b a z re z y g n o w a ć z g ó ry z w s z e lk ic h im p ro w iz a c ji. P o s ta w ie n ie na p ie r w ­ szym p la n ie z a g a d n ie ń w o je n n o -m o r- s k ic h w ią ż e się zaś z u s ta lo n ą zasadą:

H a n d e l id z ie za b a n d e rą w o je n n ą . S tą d p rz e c ie ż o b fito ś ć b r y ty js k ic h o k rę tó w w o je n n y c h w e w s z y s tk ic h z a k ą tk a c h ś w ia ta ,

O rg a n iz a to ro m w y s ta w y w G d y n i n a ­ le ż y się u z n a n ie za p o ż y te c z n ą in ic ja ­ ty w ę .

Józef M o d rze je w s k i

w pobliżu w iększych skupisk ludzkich, na­

tom iast tysiące hektarów , k tó ry c h nie tknęła ręka ro ln ika , leżą zapomniane i ja ło ­ w ieją.

In ic ja ty w a rządu względnie czynników a d m in is tra c ji w o je w ó d zkie j czy p o w ia to ­ w ej ro z b ija się w ie lo k ro tn ie o brak ż y ­ w ej czy maszynowej s iły pociągowej dla o rk i, gdzie in d z ie j zaś zabrakło rąk do ob­

siania w ielu h e kta ró w ziemi.

N a wysokości zadania, w y k o n u ją c nało­

żone obow iązki w dziedzinie a k c ji siewnej, stanęły w o je w ó d ztw a : warszawskie, po­

morskie, śląsko-dąbrowskie i kieleckie.

Trzeba było zapewnić dostawę odpow ied­

n ie j ilości koni, tra k to ró w , pługów itp . i w ty c h w arunkach osięgnąć 65 proc. planu, co uważać należy za rzecz względnie po­

myślną.

ORKA JESIENNA

Cytaty

Powiązane dokumenty

gotowość służenia najszlachetniejszym ideałom postępowym ludzkości, która odrzuci wsteczne i pasożytnicze zakusy imperializmu wojennych podżegań i nienawiści“..

zaopatruje swych członków w e wszelkie artykuły pierwszej potrzeby przy niskiej marży kalkulacyjnej Sklepy mieszczą się: spożywczy ul. Raciborska nr 20 rzeźniczy

cie konania pienili się i miotali, grożąc ludzkości zagładą w „pięć minut po dwunastej“. Na nic się zdały gniew i wściekłość dogo­.. rywającej

to r najpoważniejszej in stytucji i tragarz od Hartwiga, na wiele tygodni przed otwarciem Targów przystawaj ą przed ogrodzeniem Targów i życzliwym, ale krytycznym

skonalenia techniczne, przez które ulepsza się konstrukcję na­. rzędzi pracy, wykorzystuje się lepiej materiał, albo ulepsza

D zieje się to na skutek niew łaściw ego rozplanow ania

W Pomorskim Domu Sztuki odbył się koncert Pomorskiej Orkiestry Symfonicznej z udziałem znakomitego pianisty meksykańskiego Carlos Rivero Morales. Odegrał on

Chcąc uruchom ić port trzeba było odbudować latarn ię morską, m o.. Poniew aż wejście do portu jest stosunkowo trudne, p rzy s