NEKROLOGIA.
Ś. p.
L UDWIK GUMPLOWICZ
(w stosanku do „Przeglądu Historycznego“).
W zmarłym dnia 19 sierpnia r. b. w G racu, ś. p. p rofesorze Lu dwiku G um plow iczu, uczonym w szech św ia to w ej sław y, stracił „ P rze gląd H isto ry czn y “ jed n ego z najlepszych sw ych przyjaciół, protektorów i w iernych w spółpracow ników . Od chw ili narodzin pisma aż do osta tnich niemal dni sw e g o żyw ota, darzył je zm arły niekłam aną ż y cz li w ością, sym patyą, gorącem przejm owaniem się losam i je g o bytu i roz woju.
„Nie m ogę w y ra zić— pisał d. 15 styczn ia 1905 r o k u — jak mnie odezw a i list... (z zaproszeniem do w spółpracow nictw a w zakładanym w łaśnie «P rzegląd zie H istorycznym ») ucieszył}'; n i c w t e j c h w i l i n i e m o g ł o b y mi p r z y j ś ć w i ę c e j w p o r ę . Najprzód cieszy mnie m yśl w ydaw ania «Przeglądu H isto ry czn eg o » , bo w istocie jest
w ielka potrzeba takiego (pism a)... P ow tóre. . po śm ierci sýn a m ojego
M aksymiljana, zabrałem się do... studyów nad historyą P olsk i, aby się zoryentow ać troch ę, w celu w ydaw nictw a (jego) sp u ścizn y literackiej. T ym czasem po kilku latach m u s i a ł e m (to) przerw ać i w rócić na chw ilę do so c y o lo g ii i teoryi polityki; m usiałem , bo miałem pew ne zobow iązania m oralne w zględem tych, którzy so c y o lo g ię moją po przy jacielsku pow itali w e W łoszech (Vaccaro i inni) i w N iem czech (Ra- tzenhofer, R atzel etc.). Chciałem się im od w dzięczyć i zarazem z а к o li c z y ć moją karyerę so cy o lo g iczn ą jakim ś odpow iednim , choćby na
prędce zlatanym f i n a ł e m . Otóż przerwałem te studya h istoryczne
(oderw anie się od nich kosztow ało mnie w iele) i napisałem „G eschi chte der S ta a tsth eo r ien “, a chw ilow o kończę opracow anie Ii-g o w yda nia mojej n iem ieckiej S o cy o lo g ii. I znow u w olniej oddycham — bo m ogę teraz w rócić do studyów historycznych... i do w ydaw nictw a dalszych rozpraw syna. I w tej w łaśnie chwili n ad ch od zi list!... W itam go z u n ie sieniem . Jestem c a ł y na W asze u słu g i...“
P rzyrzeczen ia te g o , danego redakcyi n aszego pisma w dniu jej narodzin, ś. p. Ludwik Gumplowicz w iern ie dotrzymał: trzy prace, w y dobyte m ozolnie z notatek, pozostałych po ś. p. M aksymiljanie
2 5 0 N E K R O L O G I A .
plow iczu, i o s i e m studyów w łasnych, zaw artych w d otych czasow ych rocznikach „Przeglądu"— oto plon, zaiste, jak na je d n o cztero lecie, im p on u jący—zaszczy tn y ch dla nas zobow iązań w ielk ieg o u czonego.
„Na rozpraw ce tej (p. t. „C yw ilizacya“ por. P . H. t. VII)—-pisał zmarły dnia 7 lipca 1908 r.— już w idać n ieco
sen ilitatis.
P la n trochę pogm atw any, n iejed n o lity , n ied ość jasn y — a le sądzę, że W arszaw ę i so c y o lo g ó w zain teresu je. C oście też ze m n ie zrobili? Na starość literata w arszaw skiego! A le zdaje mi się, że to ostatn i mój «w stępny»... Obdarzył nas jednak je sz c z e artykułem o „ S ło w ia ń szczy źn ie P ołu d n io w e j“ (por. P . H . tom VIII), oraz „ S ocyologią a polityk ą“, otw ierającą n iniejszy tom pisma, a św ia d czą cą — w brew przytoczonym wyżej s ło wom — o siłach n iep o ży ty ch teg o n ie p o sp o liteg o człow ieka. N a ko rek cie tej pracy, su m ien n ie— jak zw ykle przez sieb ie— przeprow adzonej, nakreślił zm arły te słowa: „Grac 2 8 /V II. D ziś odebrałem
rewi-zy ę. W srewi-zy stk o w porządku.“ A le n ie był to jeszc ze ślad ostatni je g o stosunków z pism em naszym . „Porządkując papiery ojca m o je g o — pi sze z W iednia dr. W ład ysław G um plowicz dnia 9 października r. b.— znalazłem w śród nich paczkę druków, ręką n ieb oszczyk a zaadresow aną do „Przeglądu H isto r y c z n e g o “. N aw iązany sto su n ek przetrwał pra w dziw ie — do desk i grob ow ej... i pozostanie niechybnie w K ronikach pism a naszego jedną z je g o kart najpiękniejszych i najpow ażniejszych zarazem. U czon y w szechśw iatow ej miary i sła w y — rodak—jed en z naj w yb itn iejszych na św ie c ie , którem u— z w in y, zapraw dę, n ie w łasnej— przyszło pędzić ży cie, tw orzyć i pracow ać przew ażnie dla obcych, obrał sobie to pism o m łode, jako placów kę rodzim ą dla w y p o w ia d a nia głęb ok ich m yśli sw oich na schyłku żyw ota; pism o to zaś, k tórego jednym z n ajszczytn iejszych pragnień b yło— módz zabierać glo s w za gadnieniach n ajgłębszych, zw iązanych z jeg o sp ecyaln ością, zaw d zię
czało tę m ożność— G u m p 1 o w i с z o w i— którego imię:
nome venerato
e саго a chiunque si оссирі d i scienze so c ia li1).
Przystępując do w spółpracow nictw a w „P rzeglądzie H istoryczn ym “, zam ierzał p ierw o tn ie zmarły uczony darzyć g o artykułami z zakresu
h isto ry i P olsk i. P ozostał jednak tym, czym był w isto c ie przez całe
życie — historyozofem i so c y o lo g iem , k tórego um ysł, uogólniający za
w sze i w szęd zie w szelk ie zjaw iska sp ołeczn e i d ziejow e pod kątem
w łasnych a głębokich k on cep cyi filozoficznych, n ie mógł ani na chw ilę zapom nieć o tem, że „K iedy się już n ie zadaw alano, na w zór te o lo gów , (np. B ossueta) podziw ianiem w dziejach czyn ów O patrzności, z a c z ę t o s z u k a ć s e n s u d z i e j ó w “ 2).
I szukał tego se n su za pom ocą d ociekań, stan ow iących treść dzieł
jeg o , ogóln ie znanych, których mottem było zaw sze w ysok ie hasło m o ralne: „Nauka nie n ależy do żad n ego obozu; n ie je s t ona stroną w o jującą, lecz tylk o jak gd y b y stacyą, z n ad ziem sk iego punktu obserw a cyjn ego badającą ruchy stron w alczących; jej celem nie jest zw ycię stw o, lecz poznanie, nie je st ona stronniczą, lecz n adpartyjną“ 3). Szu
’) P r o f. dr. F r a n c o S a v o r g n a n : „ A l L e t t o r e “: (L . G u m p lo w ic z , II c o n c e t t o s o c io lo g ic o d e llo S t a to , T o r in o , F r a te lli B o c c a , 1904, str. V ).
2i L . G u m p lo w ic z : H is to r y a a s o c y o lo g ią . P r z . H is t. I, str. 6. ’ ) P r z e g lą d H is t o r y c z n y t. V I. str. 10— 11.
251
kał go, uzasadniając formułę w łasną, opiew ającą, że „ so cyologia je st nauką, p o św ięco n ą sp ecyaln ie badaniu w zajem nego stosunku grup sp o łe c z n y c h “ i — n a k o n ie c — cel ten n ie przestaw ał ani na ch w ilę p rzy św ie c a ć mu i w tedy, kiedy — niby jako skrom ny spraw ozdaw ca— o c e niał dla nas prace i studya Lam prechta, czy B reysiga *), W oy ciech o - w s k ie g o 2), G obineau i W o ltm a n n a 3), S c h o r r a 4), E. M a jew sk ieg o 5), R a tzen h o fer a 6), c zy M u rk i7)... K ażde z tych studyów — tak niby od rębnych pod w zględem tem atu— było jakby oknem , przez które Gum- płow icz spoglądał w głąb in teresu jących go zjaw isk, ujmując je po sw o jemu:
ex ungve leonem...
Го też n ie będzie poniekąd paradoksem , je śli pow iem y, że w ar tykułach, przytoczonych przed chwi l ą- — b y ł c a ł y G u m p l o w i c z — że się w nich odbiła po m istrzow sku cała głębia jeg o um ysłu, oraz te kierunki i drogi zasadnicze, jakiem i, we w szystkich w ogóle dziełach sw oich, zm ierzał
a d asira.
N ie czas je sz c z e na studyum w yczerpujące o zmarłym i jeg o dzia łalności naukowej, a w żadnym razie n ie dało by się ono zaw rzeć w szczupłych ramach w spom nienia pośm iertnego. W szak że sama biblio grafia prac jeg o , n ie licząc ogrom nej ilości przekładów, w ydanych do tąd w dziew ięciu językach, obejmuje kilkaset num erów . Czem zaś jest zasadnicza idea so cy o lo g iczn a G um plowicza i jakie dla so c y o lo g ii p o siada znaczenie, przedstaw ił to d oskonale a zw ięźle n ajw yb itn iejszy uczeń zm arłego m istrza, Prof. dr. F ran co Savorgn an , w odczycie, w y głoszonym św ieżo na zebraniu żałobnym „T ow arzystw a so c y o lo g ó w “ (« S o cio lo g isch e G esellschaft») w G ra cu 8). W w yw odzie, pośw ięcon ym ch arakterystyce so c y o lo g ii Gum plowicza, który— jak w iadom o— zdołał w yrów nać w iele rzekom ych sp rzeczn ości za pom ocą g ien ia ln y ch hy potéz, p relegen t położył nacisk na trzy punkty zasadnicze tych h y p o téz, w iążące się w jed n ę logiczną całość rozwojową: P ierw szy z nich to hypotéza p o l у g e n e z у rodzaju ludzkiego; drugi — zbudow ana na niej teorya w a l k i r a s , wyrażająca się w w alce klas społecznych; punkt trzeci w reszcie, to w ypływ ająca k o n sek w en tn ie z obu założeń p ow yższych — n e g a c y a p o s t ę p u . T a n e g a c y a — jak w iadom o— w yw ołała w sw oim czasie w ielk ie ro zg o ry cze n ie, a l e — jak słusznie zaznacza S a v o rg n a n ,— „Gum plowicz był przez w ielu krytyków źle zro zum iany, gdyż p o stęp o w i w rozwoju p o s z c z e g ó l n y c h e p o k cy-
w ilizacyi nie przeczył nigdy. Błędem byłoby rów n ież, gdybyśm y
eb ciełi przj'pisyw ač im peryalizm , w yp ływ ający z p ew nych je g o zało
‘) L u d w ik G u m p lo w ic z , H is to r y a a s o c y o lo g ia , P r z e g l. H is t. t. I. 2) T e n ż e , Z o k a z y i s z k ic ó w T a d e u s z a W o y c ie c h o w s k i e g o , ta m że , t. II. 3) T e n ż e , N ie c o o r a s o lo g ii n ie m ie c k ie j, ta m ż e , t III. *) T e n ż e , S o c y o lo g ia a p a ń s t w o H a m u r a b ie g o , ta m że , t. IV . 5) T e n ż e , C y w iliz a c y a , ta m ż e , t. V II. 6) T e n ż e , Isto ta r o z w o j u d z ie j o w e g o lu d z k o ś c i, ta m ż e , t. V I ’) T e n ż e , S ło w ia ń s z c z y z n a P o łu d n io w a , ta m ż e , t. VIII.
8) O d c z y t t e n w y g ł o s z o n y z o s t a ł d n ia 9 -g o p a ź d z ie r n ik a r. b. C z e r p ie m y o nim w ia d o m o ś ć z g r a ck ie j Tagespost N r. 283 z d n ia 12 p a ź d z ie r n ik a .
W o sta tn ie j c h w ili d o c h o d z i n a s z e s z y t p a ź d z ie r n ik o w y „M o n a tssch rift für S o z io lo g ie “ (L ip s k , E c k a r d t), z a w ie r a j ą c y te k s t c a łk o w it y t e g o o d c z y tu w fo r m ie p ię k n e g o w s p o m n ie n ia o G u m p lo w ic zu .
2 5 2 N E K R O L O G I A .
żeń so cy o lo g iczn y ch , — własnem u je g o p o g lą d o w i na św iat zjawisk aktualnych, czyniąc go obrońcą im peryalizm u (w w ęższym zakresie). Gum plowicz — koń czy Savorgnan —nie zapom niał n igdy o sw ych m ło d zień czych m arzeniach dem okratycznych, którym w iern y pozostał do końca. W o ln o ść była dla n iego za w sze— (dodajmy: dla je g o uczucia)—
najszczytniejszym ideałem cyw ilizacyi, był on rycerzem w oln ości,
a grob ow y je g o kam ień pozostan ie na w iek i dla każdego w o ln eg o umysłu znakiem u św ię co n y m “.
Zm arłego uczon ego ożyw iało zaw sze kapłaństw o naukow e zg łę biania rzeczyw istości bytu, bez w zględu na to, jak się ona przedsta
wiać m oże. Pod takim sztandarem o p t y m i z m u i i d e a l i z m u
w iary w siły poznaw cze ducha ludzkiego, rozpoczął on naukową dzia łalność sw oją zamłodu i przetrwał do śm ierci na tym stanow isku d o stojnym.
U rod zon y dnia 8-go marca 1838 r. w K rakow ie, odbyw ał studya u n iw ersyteckie latach 1858— 1861 w m ieście rodzinnem i w W iedniu. P rzem ógłszy liczn e trudności, piętrzące się na je g o drodze, habilitow ał się w r. 1875 na u n iw ersy tecie w Gracu, g d zie, wykładając, jako do cent, prawo adm inistracyjne austryackie, został w r. 1882 profesorem nadzw yczajnym , a w r. 1893— zw yczajnym tegoż przedm iotu, który w y kładał i in terp retow ał na szerokiem podłożu zjaw isk, jednającym mu w sferach nieurzędow ych w ielkie uznanie. Po 33-ch latach działalności uniw ersyteckiej, w 70-ym roku życia, w myśl ustaw y austryackiej,
przeszedł urzędow nie w stan spoczynku —
unbehelligt von offiziellen
E hrungen
— ale uczczony zato stokroć obficiej i w spanialej przez lic z nych przedstaw icieli św iata naukow ego na Z achodzie, oraz przez m ło dzież, żądną w ied zy , a pełną serd eczn ej, głębokiej, niem al żyw iołow ej w dzięczności dla sw eg o mistrza i d łu g o letn ieg o kierownika.N iep od ob n a zam ieszczać tutaj spraw ozdania z uroczystości jubi
leuszow ych ś. p. G um plow icza z r. 1908. N ie były one pozbawione,
jak widać z opisów ó w czesn ych gazet styryjskich i w iedeńskich, mo m entów potężnych i wzruszających. K onkretnym i bodaj n ajżyw otn iej
szym ich w ynikiem bj^ło założenie,
sub auspiciis
czcigod n ego Jubilata,'Towarzystwa so c y o lo g ó w we wdzięcznym Gracu. Stało się o n o — niby
jed n ą z filii licznych teg o rodzaju instytucyj na Z achodzie, z których żadna niemal nie pow stała bez czy n n eg o , a g o rliw eg o udziału i współpra-
cow nictw a n aszego u czonego. P osyp ały się też, jak z rogu obfitości,
w Europie i A m e r y c e ocen y działalności naukowej G um plowicza. Głów ną jeg o zasługą jest bezsp rzeczn ie ten w pływ potężny, jaki w yw arł on na naukę o państw ie, ośw ietlo n ą i ujętą w jeg o dziełach z punktu w idzenia so cy o lo g ii i jej bogatych zd ob yczy czasów ostatnich. W ielk ie przew roty n ie dokonyw ują się nigdy siłami jed n eg o człow ieka. Może on conajw yżej wskazać drogę późniejszym usiłowaniom in d y w i d u a lizm , czy zbiorow ym . T o t e ż — pisałem na innem m ie js c u — g d y byśm y naw et pom inęli całkow icie siłę i w artość b ezw zględ n ą teoryj Gumplowicza, oraz zastosow anych przez n ie g o w w ykładzie nauki 0 państw ie in terp retacyi cudzych teoryj socy o lo g iczn y ch , pozostanie m im o to do p od n iesien ia w zgląd, bodaj najw ażniejszy w w ysokich za sługach uczon ego, a m ianowicie: usiłowranie je g o — jed n o z pierw szych 1 najpow ażniejszych zarazem w nauce europejskiej— w yzw olen ia nauki
0 państw ie ze sfery „R echtsstaatu", państw ow ej
p a r excellence
speku-lacyi praw niczej w stylu
s u i generis
scholastycznym . W w yk ład zieG um plow icza p a ń stw o — ów zam knięty przed laty 40— 50 i zaokrąglony w sob ie kosm os zjawisk, analizow any, ocen ia n y i charakteryzow any w granicach i za pom ocą w łasnych sw ych części składow ych, przed staw ia s ię — dzięki szerokiem u podkładow i socyologiczn em u , jako jed n o , bynajm niej n ie ostateczne, ogn iw o w łańcuchu rozwojowym bytu sp o
łeczeń stw . W raz z tym, zw ycięskim dziś już przew ażnie — naw et
w N iem czech — usiłow aniem , dążył G um plowicz i do teg o , aby socyolo- g ię samą, oraz jej m etody badania, zbliżyć m ożliw ie do ideału nauk
ścisłych . O czyw iście, ideał przestałby być ideałem w chwili sw ej re-
alizacyi zupełnej; ideał pozostaje jednak sobą: Nauki społeczne, a wśród nich i so cy o lo g ia , nie mogą być zaliczone do rzędu nauk ścisłych , choćby d la teg o , że. jak pow iada sam Gum plowicz, „chemik nie stawia sob ie pytania, czy kw asoród d o b r z e r o b i , nie łącząc się z w od o rem i czy tlen słu szn ie sobie postąpił, łącząc się z rtęcią... a sani H erbert S p e n ce r, k tóry napisał dwa tom y, aby ostrzedz badaczów przed n ieb ezp ieczeń stw em subjektyw izm u... jest (w dziełach swoich so cy o lo g iczn y ch ) w iernym przedstaw icielem i obrońcą dążności e k o n o m icznych przem ysłu a n g ie lsk ie g o “ x).
Jednakow oż dążenie Gum plowicza do p om ien ion ego ideału spra wiło, że w badaniach i pismach sw oich w zniósł on się w naukow ości własnej: w w iedzy, badaniu i je g o m etodzie, t. j. w sum iennej, sze ro kiej a bystrej obserw acyi zjawisk, oraz w lo g ice wniosków' — do b ar dzo w y so k ieg o objektywizm u — w sferę m ożliw ej d osk on ałości zasa dniczej dzisiejszego ducha ludzkiego — w yżej, niż na to p rzeciętn y
„optym izm “ i „idealizm “ pozw olić m ogą. W tem w łaśnie: w ow ym
je g o d a l e k o w i d z e n i u płodnym , twórczym , nam aszczającym , p łonie o g n isk o dość p otężn e, aby zetlały w nim bez wyjątku w szelkie braki szczeg ó ło w e, usterki i ułom ności, n ierozd zieln ie z naturą ludzką, a w ięc 1 z jaźnią każd ego bez wyjątku uczon ego spojone.
T o też nazw isko G um plowicza, d rogie — w edług W ło c h ó w — dla każdego, kto się naukami społecznem i zajmuje, zlało się — w edług N iem ców i A n g lo -S a só w — w jed en zespól z pojęciem so c y o lo g ii. „Żadna gałęź w iedzy — p isze prof. E leutheropulos z Zurychu — nie pojawia się na św iecie gotow a; pow stają one, jak kryształy. G um plo w icz, p o cią g n ięty w swoim czasie przez C om te’a i Spen cera, p rzyczy nił się — je d e n z n iew ielu — d o p o w s t a w a n i a k r y s z t a ł u s o c y o l o g i i “.
W szereg u idei podstaw ow ych, rozw ijanych w badaniach i kon- cep cyach naukow ych Gum plowicza, miejsce n aczeln e zajmuje w a l k a r a s , teorya przenikania i trw ałego k rzyżow an ia się w zajem nego w p ły
w ó w rasow ych w b ycie ludzkości. B yt sp o łecz n y w ykazuje, w edług
n aszeg o uczon ego, w różnych sw ych uw arstw ieniach rozmaite objawy
wtórne rasow ości ludzkich, zw alczających się nawzajem. Obrońca
p o l y g e n e z y człow ieczeń stw a, w idzi Gum plowicz przed umysłem ludzkim trzy zasad n icze pola badania: b iologiczn e, p sy ch o lo g ic zn e i so cy o lo g iczn e Jest też przeciw nikiem sto so w a n ia m etod i bezw
254
N E K R O L O G I A .dnych analogii b iologiczn ych w sferze zjawisk sp ołeczn ych , n ie czysto, lecz jakby sim ili-biologicznych w swej naturze, typie i charakterze. U zależniając pow staw anie praw m oralnych od środ ow isk a i je g o w a runków przyrodzonych już w pismach sw y c h najdaw niejszych, n ależy G um plowicz do rządu pierw szych m yślicieli w tym zakresie.
Najprzeważniej n ie pojęty przez sw oich i — poza rozgłosem nazw iska, zw iązanego nadew szystko z „System em s o c y o lo g ii“,— zapozna w any niem al całk ow icie w kraju rodzinnym , pisał G um plowicz w szy stk ie dzieła sw oje g łó w n ie po niem iecku, w język u najpopularniejszym
filozofów i m yślicieli X IX -go stulecia. Pisał po niem iecku, zm uszony
do teg o przez cały zespół warunków ogóln ych i sp ecy a ln y ch , w jakich
upływało mu ży cie. A jednak zaw sze i bez zw łoki, na każdą niemal
pobudkę, w ychodzącą z kraju, staw ał do apelu ch ętn ie i jakby z roz r z ew n ie n iem — bodaj w jed n ym szeregu z najm łodszym i. D zieła Gum plow icza, znane szeroko w św iecie, ukazywały się i ukazują się dotąd Ł) w licznych w ydaniach i przekładach. P oza olbrzym im iśc ie szeregiem przepięknych prac drobniejszych, drukow anych w pow ażnych czaso pismach i w ydaw nictw ach francuskich, włoskich i niem ieck ich , „Walka ras (1883) ukazała się w w ydaniu niem ieckim , francuskim i hiszpań skim; „Idea so cy o lo g iczn a p ań stw a“ w niem ieckim i włoskim; „Zarysy s o c y o lo g ic z n e “ w niem ieckim i francuskim; „ S o cy o lo g ią a p olityk a“ (1892) w e francuskim, niem ieckim i rosyjskim ; „System s o c y o lo g ii“ (1885) w polskim, niem ieckim , francuskim, an gielsk im , rosyjskim i ja
pońskim . P ierw szą w iększą książką G um plow icza była „Rasa a pań
stw o “, w ydana w r. 1875, a rozw inięta, jako „Filozofia prawa pań stw o w e g o “ (1881) i w reszcie, jako „O gólne prawo p a ń stw o w e “ (1907)
w trzech wydaniach niem ieckich. D ziełem ubocznym , jakie stąd p o
w stało, było „Prawo p aństw ow e au stryack ie“ (w yd . niem . 1907 r.). W e w szystkich tych dziełach rozwijał Gumplowicz sw e myśli zasadni cze o pow staniu państw a, jako w yniku walk rasow ych; o ich znaczeniu w życiu społecznym ; o zadaniach so c y o lo g ii i jej stosunku do innych gałęzi wiedzy; o rozwoju życia sp ołeczn ego, g e n e z ie prawa, m oralno ści i t. p.
Cześć je g o pamięci! J. κ. k o c h a n o w s k i .
Ś. p. TADEÜSZ SA O L E Ń SK I
* 1 6 V I I I 1 8 8 4 f 2 9 V I I I 1 9 0 9 s)·P ię ć lat temu ujrzeliśm y p rzybyw ającego do Muzeum E g ip
sk iego w K airze, m łodego człow ieka o w ygląd zie chorobliw ym , który
‘) U W a g n e r a w I n n s b r u c k u u k a z a ła s ię ś w ie ż o , z d a tą 1910 r. n a o k ła d c e , „ S o z ia lp h ilo s o p h ie im U m r is s “ G u m p lo w ic z a (8-0, str . 162). 2) R o z p o c z y n a m y n e k r o lo g n in ie j s z y o d p r z e k ła d u (J. K . K .) w s p o m n ie nia, n a d e s ła n e g o r e d a k c y i „ P r z e g lą d u H is t o r y c z n e g o “ w j ę z y k u fr a n c u sk im p r z e z e g ip t o lo g a w s z e c h ś w ia t o w e j s ła w y , z n a k o m it e g o d y r e k to r a M uzeu m E g ip s k ie g o w K a ir z e , p r o f. G. M a sp e r o . A r ty k u ł j e g o o ś. p. T a d e u s z u S m o le ń s k im u k a ż e s i ę r ó w n ie ż , w r a z z n o ta tk ą b io g r a fic z n o -b ib lio g r a fic z n ą , ja k ą p o n iż e j, w im ie n iu r e d a k c y i n a s z e j, z a m ie s z c z a m y , w S p r a w o z d a n iu r o c z n e m z d z ia ła ln o ś c i i sta n u M u z eu m w K a ir z e , k tó r e p r o f. G. M a s p e r o z ło ż y w s w o im c z a s ie r z ą d o w i e g ip s k ie m u .