• Nie Znaleziono Wyników

Tradycje i obrzędy żydowskie - Zipora Nahir - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tradycje i obrzędy żydowskie - Zipora Nahir - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

ZIPORA NAHIR

ur. 1930; Hrubieszów

Miejsce i czas wydarzeń Hrubieszów, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne, Żydzi, tradycje żydowskie, zwyczaje żydowskie

Tradycje i obrzędy żydowskie

Był rabin w Hrubieszowie, ale ja nie pamiętam jak on się nazywał. Tak, był rabin, był chazan, był gabaj, były wszystkie funkcje, bo u nas była duża bóżnica. I oczywiście były małe te domy modlitwy, ale to należało do chasydów. I oni mieli swoich. Ale dlaczego ja nie pamiętam jego nazwiska? Bo ja go znałam. Nawet nie mam kogo spytać teraz. Ja raczej pamiętam bóżnicę. Ja pamiętam, że jak były święta żydowskie, to ja chodziłam do bóżnicy i uczestniczyłam w tych wszystkich śpiewach, w trzymaniu Tory, w modlitwach, to wszystko. To znaczy widziałam to, oglądałam, mój ojciec brał mnie na plecy, żebym tańczyła razem z nim i z Torą, chodziłam z tą chorągiewką i ze świeczką w święta. I to wszystko, tak jak dzieci, tak. Ale i miał on takie podejście bardzo religijne i jakby świątobliwe do rytuału każdego. Ja bardzo to lubiałam. Ja lubiałam w święta, powiedzmy, podawać, szczególnie w Pesach, Wielkanoc, jak ojciec w domu siedział na takich wysokich poduszkach i ja podawałam takie srebrne naczynie, taką miseczkę i taki dzbanuszek, wylewałam mu wodę na ręce do tej właśnie srebrnej czy może posrebrzanej miseczki. To był taki rytuał i ja bardzo lubiałam takie właśnie święte rytuały. I to było bardzo miłe. To było bardzo miłe. Albo otwierać drzwi, też w Wielkanoc, a może przyszedł Eliachu Święty, który miał przyjść pewnego dnia, na wyzbawienie. I zawsze się zostawiało po kolacji, oprócz wszystkich kieliszków do wina, zawsze stał jeden kielich i czekał na Eliachu.

To już było pojęcie kielicha Eliachu, który czeka. I ja wiem, że były takie opowiadania, że w małych miasteczkach, gdzie się nie wiedziało, otwierało się drzwi, to jest część Hagady, którą się czyta, to w pewnym miejscu otwiera się drzwi, żeby wszedł ten Eliachu i nas wzbawił. I były takie momenty, nie u nas, ale w innych miejscach, że otworzyli drzwi, ktoś wszedł i powiedział, że on jest Eliachu. I on był przebrany tak.

uwierzyli mu, dali mu jeść i pić, położył się spać, a w nocy ukradł wszystko i uciekł.

Tak że… No ale to jest może pół folklor.

Prawie wszystkie nasze święta, oprócz Jom Kippur, są na tle gospodarczym, to znaczy wiejskim, zawsze są związane z naturą. To tak jak są święta na wiosnę, które

(2)

są związane z polewaniem wody, to może, ponieważ to jest nowy rok i to jest jesień, nowy rok właściwie rolniczy, to ja przypuszczam, że były również modlitwy o deszcz i może dlatego wrzucało się to do rzeki, żeby to było, powiedzmy, owocne czy coś.

Ale… to może być moja fantazja. To było związane z deszczem. Ale w jaki sposób to było związane z tym, że się wrzucało właśnie kawałeczki chleba, okruchy, to ja nie wiem.

Chasydzi w Hrubieszowie? Na pewno byli. Ale ja na przykład pamiętam tego, który nosił wodę. To on miał takie pejsy i taką brodę i był bardzo pobożny, ale nosił wodę przez cały tydzień. To znaczy rzemieślnicy szczególnie, oni byli bardzo pobożni i pracowali ciężko, ale zwykle też byli biedni. I to była większa część ludności w moim miasteczku. Bo mój ojciec nie nosił brody. Mój ojciec tylko w piątek wieczór, jak chodził do synagogi czy do bóżnicy i w sobotę rano też, to wtedy on wkładał to długie swoje palto, tą kapotę, która była uszyta u krawca i była taka bardzo elegancka. I wkładał specjalne takie nakrycie, to znaczy tę jarmułkę, pod eleganckim kapeluszem.

Nasz dom był koszerny, religijny i wierzący, ale ludzie tej kategorii już nie byli, już byli jakby trochę nie świeccy, ale bardziej nowocześni powiedzmy. Ale ja myślę, że aby nosić te naprawdę specyficzne stroje i nosić, powiedzmy, taką czapkę futrową, to to już trzeba by było mieć odpowiednią funkcję w hierarchii religijnej. To to już jest coś innego. Ja tych takich na pewno nie znałam, nigdy się do nich nie… Może mój ojciec się spotykał z nimi, ale to już było na forum bóżnic, czy forum religijnym, czy forum może zarządu miasta. To znaczy bardziej formalnym, a nie rodzinnym. W naszej rodzinie moja mama nie nosiła peruki. Moja babcia nosiła perukę. Moja mama chodziła z gołą głową. Nosiła krótkie włosy. Ale moja mama chodziła do mykwy, tak.

Tak że nie wiem jak to się godziło jedno z drugim, ale żydowskie rodziny w miasteczkach przeważnie postępowały według rytuału religijnego. Zresztą u Żydów, w naszej religii, czego ja nie popieram, jest napisane „Najważniejsze, żebyś wykonywał te właśnie micwę”, te właśnie dobre czyny. Nawet jeżeli nie chciałeś, nawet jeżeli zrobiłeś to przypadkowo, to się zalicza. To znaczy nawet jak nie miałeś intencji, ale wykonałeś coś, powiedzmy, nakazanie pójść do mykwy i poszedłeś, to, to już jest dobry uczynek. To ja myślę, że w chrześcijaństwie tego nie ma. I ja myślę, że nawet w filozofii częściowo tego nie ma. Bo dobra intencja jest częścią dobrego czynu. A dobry czyn przypadkowy, niekoniecznie jest częścią intencji. Ale u Żydów jest napisane, w naszej religii trzeba, nie pamiętam ile tych dobrych czynów, najważniejsze to czynić. To znaczy pójście do mykwy już jest dobrym czynem, nawet jeżeli chcesz iść z długim rękawem czy z krótkim, to jest mniej istotne.

(3)

Data i miejsce nagrania 2017-11-04, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To było jak gdyby te domy były trochę ruchome, bo one były takie stare już, ale to drzewo było takie suche, takie wiekowe.. Tak jak sami

Ja byłam w domu sierot, w sierocińcu i tam było kilkoro dzieci, to znaczy tam była dwunastoletnia dziewczynka, ośmioletni chłopiec i zdaje się tam dziesięcioletnia jeszcze

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Bo ja wiem, że moja mama była kuzynką tej ciotki później, która wyjechała i za nią wyjechał mój wujek, to znaczy brat mojego ojca.. I oni się poznali na

Organizacje żydowskie i życie polityczne w przedwojennym Hrubieszowie Ja wiem, że w naszym miasteczku, tak jak w innych miasteczkach, był Bund, ale bardzo znanym, to znaczy jeśli

Ale ja pamiętam, dzieci się oczywiście przebierają, wszystkie dzieci się przebierają, często dorośli też, ale to jest szczególnie dla dzieci, i chodzi się po domach

Myśmy jeździli do Krasnobrodu na wakacje i to ja pamiętam, że się jeździło pociągiem, dorożką i później się siedziało.. Tam były cudowne sosnowe lasy

To były dzieci polskie z takich dosyć bogatych rodzin, ale myśmy się razem bawiły, ja do nich przychodziłam.. Nie wiem czy rzadko czy nie, ale przychodziłam, ale one do mnie