• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 2, nr 24 (15 sierpnia 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 2, nr 24 (15 sierpnia 1828)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

S Y N O N IM A W Y R A Z Ó W .

Pasibrzuch, O bżerca, Ż a rło k

,

Łakom y, Łako

-

tn iś

,

Łasownik.

W y r a z P a sib r zu ch w zn aczen iu o b e lź y w e m d aw n iej u ż y w a n y , zy sk a ł w ie le w dzisiejszych czHsach przez u szla ch cen ie . K a ż d y c z ło w ie k do­

b r ze ie d z ą c y p o w in ien nii<£ć w y b o r n y żo łą d ek i a p p e ty t, P asib rzu ch ob ok ty c h p r zy m io tó w ie m u ze w szystkim i w s p ó ln y c h , posiada nadto gu st św ia tły i w y ć w ic z o n y ,d łu g ie m p od n ieb ien ia i ięzy k a d o św ia d czen iem . W s z y s tk ie z m y sły są u niego w ciągłej harm onji ze zm ysłem sm ak u , ran n u ie kaw'ałki nim ie do ust. g b liźy , posiada r zu t oka p r z e n ik liw y , u ch o b y s t r e , d o tk n ięcie c z u ł e , ię z y k d e lik a tn y , sło w e m iego w sz y stk ie

(2)

- 82 —

zm y sły są najsubtelniejszej z d ro w ie ty lk o ied n o ma żelazne.

A w ię c n ie potrzeba rozu m ieć iz b y Pasi- b rzu ch b y ł c z ło w iek ie m m aterialnym i ograni, czo n y m , ow szem , w ięcej ma usposobień niź in n i do stania się m iły m i do przeiednania lu d zi w strze­

m ię ź liw y c h zazd roszczących m u pospolicie w y ż ­ szości tej dob rego g u stu i dob rego a p p ety tu .

P asib rzu ch lu b i ie ś ć , ale ieść w y m y ś ln ie , .obżerca zm yk a b ez w y b o r u b y le b y się opako­

w a ć , żarłok poch łan ia w sz y stk o , połyka bar- dziej niż p o ż y w a ; ła k o m y ie z w o ln a , lecz po­

t y , p ó k i w i d z i , łak otn iś sp ek u lu ie na przysm a.

czk i, u n ik a rz e c zy p o ż y w n y c h , a b y w ię c ć j roz- p ły w a ć się na sp ec ja ła ch ; ła so w n ik w szęd ziezaj- r z y w szy stk ieg o skosztuie.

P o sa d ziw szy te p ię ć osób u sto łu , p asibrzuch m aiąc z d r o w ie na w zg lęd zie b ę d zie p o ż y w a ł i p op iiał do s y to ś c i, zao h o w u ią c w y ro z u m o w a - ną k lassyfikację i p o rzą d ek . O bżerca zagarnie p o tr a w y co go m aterjalnie n a d z ie ią , a po n ich tes k tórem i się zabaw iać i d e le k to w a ć b ę d z ie ; żarłok na to u siłow an ia o b r ó c i, aby g d y inni zjedzą fu n t, on zja d ł tr z y ; ła k o m y b ęd zie iad ł do p rzesy cen ia co m u się sm acznćm w y d a , ła­

so w n ik b ez p orząd k u w szę d z ie u szcz k n ie . P asib rzu ch kontent b y le sm aczno i z d r o w o , o b żerca b y le tu c z n ie , żarłok b y le w i e l e , ła k o ­ m y b y le d łu g o , ła k o tn iś b y le się za k ażd ym k ąsk iem o b liz a ł, ła so w n ik b y le n icze g o u ie

o p u ścił. ,

P asibrzuch p o ż y w a iak c z ło w ie k , ob żerca ia k p ie s , żarłok iak w i l k , ła k o m y iak w ie p r z , łakotniś iak k o t , ła so w n ik iak m ysz.

(3)

P asib rzu ch em p o w o d n ie ostrożna zm y sło ­ w o ś ć , obżercą trosk liw ość o nakarm ienie i dal­

szy o d p o c z y n e k , żarłokiem c h c iw o ść i zazdrość, łak om ym niem oc nad s o b ą , łakotnisiem w y r a ­ fin o w a n ie ro zk o sz y , ła so w n ik iem n iesta ło ść.

P a sib rzu ch przejd zie n ajłatw iej na łakotni- sia dalej na ła k o m e g o , p óźn iej na o b ż e r c ę , rzad­

k o na-żarłoka-bo się to n ie zgadza z iego zasa­

d am i o zd row iu ; obżerca przez em ulację na żar­

ło k a się p rzem ien i; żarłok b ęd zie p ó ty żarło­

k iem 1 aż gó ch orob a do w str z em ięźliw o ści n ie na­

k ło n i, ła k o m y przejdzie na o b źereę; łak otn iś zo­

stanie sobą na ca łe ż y c ie n ie w ied n y m g a ­ tu n k u ła k o łe k to w d r u g im ; ła so w n ik na w s z y ­ stk ie ch arak tery natrafić m oże.

Ia k k o lw ie k te znam iona różn icę stan ow ić się zdaią m ięd zy rozniaitem i charakteram i lu d z­

k im i, rzadko atoli znajdzie się c z ło w ie k k tó­

r y b y k ilk u razem c e c h n ie łą c z y ł i k tó r e g o b y naprzem ian b ez p op ełn ien ia g r z e c h u w sz y stk ie - rni sześcią nazw isk am i b ą d ź z g r u b ia łe , b ąd ź zd rob n iale u ż y te m i m ian ow ać n ie m ożna.

W y r a z y P ieczen iarz , D a r m o ia d , P asorzyt

i

P o ch le b n ik do oddzielnej n ależą kategorji.

O klassyczności i Romantyczności w kucharstwie.

P ó k i P a n o w ie ro m a n ty cy ograniczali się t y l­

k o do n icow an ia litte ra tu ry narodow ej , można im b y ło przep u szczać z u c h w a lstw a m ogące ty l­

(4)

— 84 •—*

k o sk azić literacką sła w ę naszego k r a iu , ale g d y ręka ich św iętok rad zk a z u c h w a le iu ź się ­ gać zaczyna i k u c h e n n y c h n a w et p rogów , ma- terja ta przyb iera pow ażniejszą postać. N ie ­ k tó rzy artyści zamiast sk on cen trow an ia n a p ie c

•w szystkich z d oln ości u m y s ło w y c h , od d ali się b ła h y m a p o w ietrzn y m m arzeniom i preparata ic h w p ły w o w i ty ch m arzeń u le g ły . Ia k ieś p o d . n ieb ien ia w y p a r z o n e , iacyś p a sib rzu ch o w ie k tó­

r y c h n ieu m iark ow an ie stęp iło p rzyrod zon ą ł e . c h c iw o ść z m y s łó w , m ogli dadź p ok lask p ok ar­

m om n iep ra w y m i nad m iarę p o b u d z a ią c y m , ale zaw sze rozsądna w ięk szość gastronom ów która nie utraciła św ieżo śc i a m łod ości w rażeń , głośno w y r z e k a się ty c h W a n d a ló w c h c ą c y c h n ieść p o żo g ę do w sz y stk ic h ż o łą d k ó w i w sz y ­ stk ich organ ów traw ien ia.

Id ź do n ajsław niejszych n a szy ch restaura­

to r ó w a w zrok tw ój zasm uci się m nóztw em po­

tra w ' r o m a n ty c z n y c h , niem niej p o tęp ia n y ch p rzez delik atn y gust iak p rzez rozsądną m e d y ­ c y n ę . T utaj supa a la fam se tortue na p ó ł r u ­ m em zapraw iona p rz y sam ym początk u ob iad u k ła d iie iego r o zw ią za n ie. T am z w ie lk ą pom . p ą zaieżdźa plu m p u d d in g, m ieszanina cu k r u i tłu stości, ciasta i ro d zy n ek , masła i w in a, p rzy . spasabiaiący niesm ak i ck liw o śc i. Z drugiej strony r o p u c h y i ślim aki w p asztecie, sosem z prze­

g n iły c h se ró w za p r a w io n e , niem niej oko ia k p o w o n ie n ie rażą sw em rom an tyczn ym p o ślu ­ b ien iem .

W k ro tce iu ż ( o Mm w ą tp ić n ie trze b a ) p r z y a rcy -d zieła ch S z y lle r a , B u rg era , Szekspira

(5)

— 85 —

i B a jr o n a , k sięgarze nasi um ieszczą k u ch a rk ę w ie d e ń sk ą i k u ch arza a n g ie lsk ie g o , w k rotce n o w e p o m y sły k a p ła n ó w K om usa sp ro w a d zą do nas d ziw aczn iejsze ieszc ze kom binacje. W krot­

c e b ę d ziem y ro zk oszow ali nad szyn k ą z fig a m i, serem z r o b a k a m i, h erb atą z kartoflam i.

D a le k i iestem b ez w ątp ien ia od in toleran cji k u c h e n n e j, n ie m yślę głosić że nad barszcz i ka«

p u stę n ie masz iadła rta ś w ie c ie . O w szem uzna- ię p o ż y te k słod k iej kom m unikacji gastronom i­

c z n e j, ale gusta pok oleń b ęd ą c ro zm a ite, arty­

sta o św ie c o n y p o w in ie n w y b ie r a ć u c u d zo ziem ­ c ó w co ie st najstosow niejszem do gu stu narodo­

w e g o ; to m ało, p r a w d z iw y talent p o w in ien w y ­ u c z y ć się sp o so b ó w u k r y c ia ty c h p o ży czek , tak iż b y o b c y ic h początek , zacieraiąc się p o w o li, zn ik ł c a łk o w ic ie na stołach n a szy c h . Z ostaw u - ią c w ię c A n glji ićj p lu m p u d y n g i, iej su p y z ara- k iem itd . p o ż y czm y od nićj ro z b if i b ifs z ty k , w y b ie r a jm y w iej k u ch n i i w iej literatu rze.

P o ż y c z m y ó d F r a n c u z ó w ic h c ia sta , o d

"W łochów ic h m ak aron y, od W ę g r ó w ic h w in a le c z p o rzu ćm y ty le d z iw a c z n y c h prep aratów n ie z g o d n y c h ani ze z d r o w ie m , ani klim atem polskim i ie ślib y k u c h e n n y iaki M ick ie w icz pro- b o w a ł na n a sz y ch żo łą d k a ch n ieb e zp iecz n y c h ia k ich d o św ia d czeń .

Z rze czm y się ia d ła , n a p o iu , N ie c h nas zostaw i w p o k o iu , D ajm y m u Pański k r z y ż , A k y sz i a k y sz , a k y s z ! .

I

(6)

Anegdoty Gastronomiczne.

P e w ie n G askon zn ajd ow ał śię w k a w ia rn i, w której sła w n y o b ż e r c a 'c z y n ił w y s ta w n y po­

pis z ob ia d u o d którego w sta w a ł. P o w ą tp ie­

w a n ia słu c h a c z ó w o u d oln óści ieg o żołąd k a, po­

b u d z iły go do p rz ech w a łek . M o śc ip a n o w ie ! r z e c z e , le d w ie nie, p ę k n ę , a iedńakże. g otów iestem zacząć na n o w o teg o m o m e n tu , ie że li k to ch ce iśd ź ze m ną w zakład. Z god a, od e­

p rze c h u d y G ask on , m ogę w am czeło staw ić lu b o p rzyrzek łem sobie nie ieść p rzez tyd zień ; od trzech b o w iem dni bardzom cz y n n ie figuro­

w a ł na god ach w e se ln y c h , p rzez ca ły ten czas tr w a ią c y c h . B ądź przez grzeczn ość, b ą d ź przez zarozum iałość poprzestał n a ’ ,ty ch o św ia d cze ­ niach O bżerca, w przekonaniu, że iak k olw ięk b .y znakom icie ia d ł iego p r z e c iw n ik , on ła tw y nad nim tr y u m f odniesie. W y z w a n ie zatem p rzyięte, p od w a r u n k ie m , że^ ten kto. p ie r w sz y ustanie, zapłaci za o b y d w ó c h . O bżerca ia d ł iak ob żer­

ca, d osyć p o w ie d z ie ć , a Gaskon iak w ilk zg ło ­ dniały: dla tego też można się b y ło sp o d z iew a ć, że zostanie z w y c ię z c ą . , N ieszczęściem iego' żo­

łą d e k od daw na iu ż p r ó ż n y , n ie m ógł się d o ­ sy ć rozszerzyć ażeb y ty le zm ieścił p o ży w ien ia ; n ie czu iąc się ied n ak żę . w stanie zap łacen ia ob iad u w razie przegranćj, Gaskon u sta w a ć n ie śm ia ł, i p ó ty b ra ł w s ię , p ó k i p rze p ełn ie­

niem zem d lon y z k rzesła n ie ęunął..

Ś w ia d k o w ie o są d zili, źe ten p rze g ry w a , kto p ie r w sz y szczękam i ru szać p rzesta ie ; sz u ­

(7)

— 87

k an o w ię c po k iesze n ia ch G askona i adressu ie g o , i p ie n ię d z y na zap łacen ie ob iad u . Nie*

s le t y ! ani ied n eg o ani d ru giego n ie znaleziono.

R e sta u r a to r , którem u szło o zapłatę, o św ia d ­ c z y ł; źe ż y w y od p o w ia d a za um arłego, i źe z w y c ię ź c ę n ie p u śc i aź go do grosza zaspokoi.

O b żercy w ogólności ob żarstw em ty lk o k r e w ią (*) d ob rym i są zresztą lu d źm i. Zado- w o ln io n y tem św ietniejszem z w y c ię s tw e m , iż p o k o n a n y p r z e c iw n ik b y ł p ie r w sz y m , którego n asz b o h a ty r do P lutona w y p r a w ił, u n ik aiąc zarazem n ieb ez p iecz n e g o zaw sze w d a w a n ia się p o lic ji, za p ła cił i niem ieszkaiąc w y sz e d ł. L e ­ d w ie się o d d a lił, aź ci zostaw ion y w k ą c ie G a sk o ń czy k daie znaki ż y c ia , i zrozu m iaw szy p o ro zm o w ie o b e c n y c h , źe R estaurator zapła­

c o n y , tak się tem u c ie s z y ł, źe co ż y w o zmar­

tw y c h w s ta ł. C hciano m u dadź na w o m ity — T am do kata, u m y k a ią c z a w o ła ł: czem u żb ym ia m iał utracać ty d zie ń n a sy c e n ia ?

B y w a ią b iesia d n icy d o sy ć n iesk ru p u latn i, k tó rzy u w a ź a ią za w ła sn o ść p r y w a tn ą w s z y . stko co im na stole p o sta w io n o i nie w sty d z ą się u k rad k iem ogołacać p ó łm isk ó w dla sw o ic h u d z ie ln y c h w id o k ó w .

(*) grzeszą, winią, błądzą, wyhraczaią (ztąd trewli) skrewić komu, przewinić się tomu, obrazić togo

( m a n ą u e r a q u e lq u ’ un).

(8)

Ieden z ty c h d o m o w y ch rab u siów iu ź b y ł zem k n ął kilka p rzysm aezk ów i sc h o w a ł ie do k ieszen i blaszanej na ten u ż y te k p rzeznaczo­

n e j , g d y sie d z ą c y p rzy nim gospodarz, obej­

rz a w szy się, korzysta z pory, w której sąsiad sp ek u lu ią c na n o w e zd o b y cze ,'o d sła n ia ł o tw ó r tej n o w e g o rodzaiu sp iża rn i, n a lew a do niej p ełn ą b u telk ę w o d y i pow iad a z zim ną k rw ią:

„ d o sy ć iadła, czas się n a p ić.”

M arszałek w ie lk ie g o Pana dostrzegłszy, że słu g a o b c y , b u te lk ę w in a stoiącą na b u fecie na rzecz sw oićj k ieszen i z p a lu szk o w a ł (*), za­

sz e d ł go z ty łu i talerzem srebrnym z przypad­

k u n ib y p o trą ca ią c, w y t o c z y ł m u obfity stru­

m ień z k ie s z e n i, a tak pozbaw iaiąc go k o rz y ­ ści, w y k r y ł ieszcze złod zieia.

P e w ie n w ie lk i a przytem c h u d y zSflfcok pa- k o w a ł tak z a w z ię c ie , że usługujący/; dflLstołu gierm ek niem oggc sobie p o m ieścić, gt^ reb y się ty le iadła p o d z ie w a ło , ośm ielił się c ie k a w o śc ią zd ię ty aż pod obrus zajrzeć. Ż arłok róśZji&pieiąc iż ten co z g u b ił, z a p y tu ie go c z eg o b y iszukał.

(*) zchwytał, zemknął, sprzątnął ( w\raienie swojskie w Litwie ) nie zdaie się nieszlathetnem. . Palu- śz&iewfct, iartobliwy jzpbdzieil* )

(9)

Pacholę przyznaiąc się do praw dy rozśmieszyło całe towarzystwo kosztem żarłoka.

— 89 —

Mała dziew czynka słyszała raz ojca rozpra- w^aiącego o rozmaitych rozkoszach pasibrzustwa i łakotnictwa; gdy każdy swoie nad tem czy­

nił uwagi. A ia Papo, odezwała się, wolę bydź łakotniczką iak pasibrzuszką, bo ieszcze po tem można chcieć ieść.

Małe dziecie wśród wielkiego obiadu za­

częło p łakać, zapytano ie o przyczynę — Bo iuż nie mogę ieść odpowiedziało. To schowaj do kieszeni szepnął mu sąsiad. Iuż pełne, od­

parło dziecię.

Uważamy p rzy tej sposobności że nic nie trąci większym brakiem w ychow an ia, iak ten gatunek przyiacielskiej grabieży. W szystko co na stole iest wpraw dzie do zjedzenia lecz nie iest do zaopatrzenia kieszeń przeznaczone.

M aiątek b y amfitrjonów nie w ystarczył, gd yb y każdy z godownikó.w pod iakimkolwiek pozo­

rem rościł sobie prawo skubania wszystkiego, i tych najczęściej półmisków które dla przyo­

zdobienia tylko stawiane byw aią.

(10)

O d a d o b r z u c h a .

— 90 —

S p r ę ż y n o ż y c ia w ie lo w la d n y b r z u c h u , C o ziem ię c a łą u trzy m u ie s z w r u c h u , T o b ie k tó re m u h o łd u ją i tr o n y

B r z m ią m o ie s tro n y .

S k r o ń się o d c h m u rz a O lim p s k ie g o p ana G d y p iękn a H e b e u g ią w s z y k o la n a B o sk ą p ra w ic ą leie C i n e k ta ry

Z W u lk a n a c z a r y .

, W o b liczu T w o ić m ró w n em i są lu d zie U b o g i w ieśniak w p o c h y lo n e j b u d zie M o c a rz p rzed k tó r y m sto n a ro d ó w k lę k a

C ie b ie się lęk a.

O jc z e p r z e m y s ł u , o jcze tw ó rc ze j p ra cy ! D a re m n ie w a lc z y ć ch c ą z to b ą p ró ż n ia c y , L e n iw a r ę k a ; s k o ro g łó d d o k u c z y

R o b ie się u c z y .

N a p r ó ż n o m iło ść g d y ż o łą d e k p u s ty , K o ra lo w e m i o d z y w a się u sty ;

K u p id o z im n y i C y p r y d a niem a, S k o r o l e ś ć nie m a.

K ie d y

1

p o ecie ż o łą d e k się ścieśa i

S ty g n ie w n im z a p a ł , p r z e r y w a sw e p ie ś n i, I z uniesiesiem za k a w a ł p ieczen i

D r a m ę zam ien i.

(11)

— 91 —

N ie c h ż e o T o b ie w b o iu M a r s zap o m n i, R z u c ą o ręże ry c e r z e n ie z ło m n i,

Z ło t u i tw ard ej n ied o stęp n y stali M u r ' się ob ali.

D y a n n a sre b rn e ro z p rz ę g a iu ż k o n ie P u s z c z a d z ie ń w nocnej u k r y t y z a s ło n ie , T w ó y ro z k a z p ło s z y sen * len iw ch p o w ie k ,

B u d z i się c z ło w ie k .

H u c z ą s ie k ie r y , u p a d aią d ę b y ,

K r e w o fia r p ł y n i e , d y m w jie się w kłęby,"

I p rz e m y ś ln e g o g e n iu sz k u c h a rz a P o t r a w y stw arza.

C ią g ie m o to b ie staran iem z a ię ty P o c i się r o l n i k , p ra cu ie z- b y d lę t y , T o b ie w y b ite s iln y m cepem zia rn a ,

T r ą o stro żarn a .

Z tw e g o n atch n ien ia m ło t y is k r y s y p ią , C h r u p ią n o ż y c e i p o d e sz w y s k r z y p ią W a r c z y k o ł o w r o t , sp rzeczn e ś r u b y p isz c z ą

I s za b le św iszczą .

W i e t r a k się k r ę c i , p rę d k ie szu m ią m ł y n y , W r ą k o t ł y , p ło n ą r o z le g le k o m in y , G o r e ią p ie c e , k o ła c z się ru m ie n i,

G a r n e k sze p len i.

T o b ie w h a ra czu od k o le b k i św iata G d z ie In dń s p ł y n i e , N i l z y z n y i P la ta P ła w ią o g ro m n e p rz e z ocean n a w y

D r o g ie p r z y p r a w y -

(12)

92

.T o b ie poncz t w o r z y i ch ło d ząc e lo d y

Ia k ich n ie m ia ły P e lle io w e g o d y , P ien i k akao i leie k a rm elk i

L esscl nasz w ie lk i

C z y B o sen garta sm ak u ią pierog?, K t ó r y c h zazd ro ścić m ogą nam i b o g i C z y li pien iste ro zlew am sza m p an y

T y ś w sp o m in an y .

T y ś k ę s y d z ie lił z b o g a m i ofiarn e j T o b ie p o le w k i S p artan w a r z y ł c z a r n e , A ż a r ło k T y b r u na z ło ty m o b r u s ie ,

N ió s ł m ó ż d żk i strusie.'

G d y k a rtę d zieió w o d w ró cę z b u tw ia łą W i d z ę L u k u lló w s łu ż ą c y c h C i z c h w a łą , D z iś k u czci w ięk szej, p r z y ja ź ń ch o w a ścisłą'

S e k w a n a z W is łą .

M iejsk i p asib rzu ch teraz iu ż n ie sch u d nie N ie ra n ek ty lk o w ie c z ó r , i p o łu d n ie , : W z y w a g o u s ty R e sta u rato ra

K a ż d a dnia p o ra .

S ch n ie gach z m iło ś c ią , b ła g a ią c n ie c z u łą , M ę d rz e c nad k s ię g ą , skąp iec nad s z k a t u łą , K ie d y d w aj g łu p c y , W e s tfa ls k ą k ie łb a są

Ś m iejąc się pasą.

W ś r ó d z g ie łk u m iasta i w u stro n iu w io sk i K i e d y t y ła k n ie s z , g łu c h e rzą d zą tro s k i, G d y ś s y t , sw ob od a i w eso ło ść pu sta

O tw ie r a usta.

(13)

— 93 —

P o w sze ch n a p ra w o T w o ie i p o tęga, O d m ro źn ćj Z e m li d o N ig r y tó w sięg a D z ik ie i ś w ia tłe n a r o d y na g lo b ie

, ’ P o d le g le T o b ie .

T o b ie m p o ś w ię c ił j ę z y k m ó y i z ę b y S ł u ż y ć ci m o iś j ro z k o s zą iefct g ę b y : M iło ićj c z y li p a r z y się, c z y d m u ch a

B y l e d la b rzu ch a .

Kanłorbery

2

'yniowshi.

D Z I E Ń M O D N Y .

E rn e st w z ią ł p isto lety , w sia d ł do k a r y k la , p o ie c h a ł w A le ie , le d w o się o m oie p rzeb u ­ d zen ie z ap ytał. A h ! m oże p rzyp ad ek o k ro p n y , k łó t n ia , p o ie d y n e k , le d w o m iesiąc iak eśm y się pobrali. U spokój się moia C esiu, p rzejinuie Pani Mroiec.ka' św iadom sza ó b y c z a ió w W arsza­

w s k ic h , tw ój m ąż nie u d a ł się na n ie p e w n y szańc zabójczej u ta r c z k i, za kilka godzin w ró ci z d r ó w i c a ły , a p istolety iego z taką troskli­

w o śc ią opatrzone, inaią go w sła w ić na C zysteim P ra w d a moia duszo-, że E rn est m ó g łb y znaleśdź w ię c ę j u r o c z y c h m om en tów p r z y to b ie , ale m u sia ł na C zystem strzelać do m u c h y , taka m oda.

Iu ź kilka god zin u p ły n ę ło , n ie masz E r ­ nesta , le c z k a rr y k l p o w ra c a i le k k i g ierm ek

(14)

— 94 —

ośw iad cza P a n i, ze Pan śniada z pr&yiąęiołmi u A le x a n d r a , a Cesia w łg ż y ła tak ła d n y cze- p e k , iej ranny u b ió r tak do tw a rzy , ia k że b y b y ła szczęśliw ą ujrzeć E rnesta. P ociesz "się ko­

chana duszo, rzecze P a n i'S tro ieck a , taka m oda.

Czas ob iad u iu ż b lisk i. N a k ry ć na sześóiu g o śc i, zad yszan y w o łą E r n e s t, i le d w ie m iał czas się przebrać, iu ż p rzyiaciele o b ia d o w i na- iech ali, a uprzejm ie. przez C ecylię prZ yięci, za- siadaią do s to łń , gdzie w k r ó tc e , p anuie w eso ­ łość i d o w cip . Rpzm ow a o literatu rze, z w y - czaiach, u c ie c h a c h , św ie ż e w y d a rz en ia , taie- rnnicze pogłoski . . E rn est p ło c h y a trefny p r ze w o d zi to w a r zy szo m , w y stry c h a cnotę żeń­

s k ą , sz y d z i z rarogów m ę ż ó w , ch w a li w d z ię ­ k i lJani Ł . w ie tr z n ic tw o Pani W . B iedna Ce- cylja obraca łz a w e oko do Pani S troieck ićj —>

N ie trw óż się moia m iła , n ie b ą d ź m i d ziecin ­ n ą , szep n ie ićj, teraz taka m oda.

la d ą na teatr. jGeoyljsi ma lo żę , ale E rn e st m usi p rzyw itać p rzyb yłą z Paryża H ra b in ę O.

p rzy niej się na grzeczn ości w ysa d za ć i w k r ó t­

ce za nagrodę ma s i ę ' z nią Paryzkim z w y c z a - iem u d ad ź na w ieczó r do G enerała K . gd zie herbata i karty : dla tego też w raca do z o n y , ż y c z y dobrej nocy i p rosH ą o p rzy sła n ie p oiazdu na trzecią. C ecylja o b ie c n ie , ale gło w a ićj k r ę c i, boi się migreny, w r a c a , u k ład a się do sp oczy n k u i pow tarza sm u tn ie: dopiero m iesiąc n aszego pobrania. B ez w ą tp ien ia , rzecze Pani Stroiecka uzn aw am ze z w y c z a ie św ia to w e , nie go­

dzą się czasem z pow abam i lu b eg o p o ży cia , i że m łody n ied a w n o z pensji w y lę g ły golą.

b ek , m oże się d z iw ić ofiarom , ia k ie w to w a ­

(15)

— 95 —

rzystw ie czynić potrzeba, ale coz poradzić mo«

ia droga, zaciągając firanki prowadzi doświad­

czona matka, trzeba mieć cierpliwość, póki przejdzie m oda!

M O D Y .

Noszą teraz tiulowe boa (węże) które zi­

mno przym usza, iednakźe zamieniać na sobo­

lowe. Boa tiulowe robione są różnym spobem iedne ze zwoiów różow ych atłasowych wstą­

żek, mieszanych ze zwoiami tiu lu , drugie z ie- dnej tylko tiulowej bindy której kunsztowne skręty, kształcą buchciastą w ężow nicę; kóńce ty ch boa ozdobne są kokardami ze wstążek.

Przy pięknej bronzowej lampie, przy drzew ­ k u na pierścionki, przy iadwiźc^e axamitnej, przy flaszkach z różowego kryształu, Elegant­

ki paryzkie stawią teraz na kominku lub kan­

torku podstawki do zegarków , nowym sposo­

bem urządzone. G ło w y trzech lub pięciu ro­

zmaitych zw ierząt z bronzu w yrobion e, zio ną kryształowe kaskady, zlew aiąte się do wielkiej kryształowej panwi u dołu postawio­

nej. W tej panwi w której praw dziw a iest w o d a, pływ aią różnobarwne ry b k i, a nad ca- łem przyrządzeniem umieszcza się zegarek.

Używaią teraz sukien gładkich obficie fał­

dowanych , sprzączki mieszczą się pod sercem, szyię otacza rzęsiste garnirowanie.

M ody męzkie. Niektórzy powracaią do rę­

kaw ów naprost kraianych. —

(16)

— 96 —

Gorsy od koszuli maią calowe fałdy i za- plnaią się trzema guzikami z których ieden okrągły, drugi podługowaty, trzeci czworogran-

Objaśnienie ryciny N ro 3o. Suknia muślinowa hajtowana, Kapelusz grodenaplowy z maraboutami kształtu wierzby płaczącej.

P ism o p e rjo d y c ż n e M o ty l iaw i się co P ią te k w N u - m erach a rk u sz o w y c h z ry c in ą k o lo ro w a n ą p r z y ka­

ż d y m N u m e rz e } dw an aście N u m e ró w stan ow i k w a r­

t a ln y k o m p le t P ren u m e ra ta w S to lic y w y n o si z łp 10.

p o \V o ievyód ztw ach zip . la — W S to lic y p re n u m e ­ r o w a ć m ożna u B r z e z in y ulica A liod o w a ; C ie c h a n o w ­ skiego P o d w ale ; F ab re R oirier ts ra ko w skie P r z e d m ie ­ ś c ie ; w S k ła d z ie P a p ieru z Jeziorne} U lic a W i e r z b o ­ w a ; u K e lich en a U lica D łu g a ; w M a g a zy n ie E H u d - szona i Zander^ U lic a D łu g a . — E x e m p la r z e p o ie d y ń - cze nie sp rzed a ją się.

ny.

S Z A R A D A ;

Pierw sze iest dzikich zw ierząt m ieszkanie, S połgłoska za drugie stanie;

O d tćj spółgłoski zaczynam ,

1

K ie d y mą K ry s ię wspominam, W szy stko zabawia wiek m ło d y , / A sędziwem u, s łu ż y do w y g o d y . [(*

Znaczenie przeszłej Zagadki

N ó ty .

w Dr u k a r n i Rz ą d o w e j n a p r z e c i w k o Dy r e k c j i i Ka n t o r u Gł ó w n e g o L o t e r i i'.

Cytaty

Powiązane dokumenty

T rzeci rodzaj kobiet ćw iczonych w sztuce oratorskiej obejmuie te wszystkie które Zwać można szcz.ebiotk.ami Pani Fincufacka doskonała iest w tym rodzaiu

Bogactwa przejdą na następców naszych, słowem nic do nas właściwie mówiąc nie należy prócz tego cośmy w ypili i zjedli.. Przeięty temi prawdami wziąłem ie

iaśni.ejs?ym dowodem, źe iak dawniej byli urzę- dmcyi (.*) zobowiązani do rozczłónkow ywania Wszelkich ku pożyw ieniu sprawianych żyiątek, tak dzisiaj iest

M iłość dziecięcia mamiła tę duszę czystą i ufaiącą względem podobień- stwa tego nowego zjednoczenia... M ogę przyznać się Mamie iż mi Bronisław iest

Redakcja Motyla iest przy ulicy Leszno Nro 660 » Przesłane a nieprzyię- te xiażki lub pisma niezwłocznie źe nietykalnie zwrócone zostaną. Suknia tiulowa

strzeni panow ania, ieden z to w arzystw a, broni reszcie, przystępu do sw ego niegrodzonego

subtelniejsze różniczki; powątpiewa czyli on iest kochanym, czyli też iest bałwanem miłości w ła ­ snej , lęka • się by go kochano przez wzaiemność tylko, a

d., tego potrzeba sama się da uczuć; dla tego więc przydam iedynie, aby podróżny wystrzegał się sądzić z pozoru, dawać wiarę wszystkiemu co usłyszy,