EWANGELIA-ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
mm
< ■
NR 5 1980
„Wiatr w ieje do
kąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i do
kąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha”
Ewang. Jana 3,8
C H R Z E Ś C I J A N I N
D w udziestu czterech starcówEWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Nr 5., maj 1980 r.
■
W N U M E R Z E :
DW UDZIESTU CZTERECH STARCÓW
ZESŁANIE DUCHA ŚW IĘTEGO TA JEM N IC A WYPOSAŻONYCH P RZEZ DUCHA ŚW IĘTEGO STUDIUM DZ. A P. 19,1—7 ANTYCZNA MĄDROŚĆ CZY O BJA W IEN IE?
ROLA NIEW IASTY W RODZINIE I ZBORZE
L IT A N IA POKORY KRO N IK A
M ie s ię c z n ik „ C h r z e ś c i j a n i n ” w y s y ł a n y j e s t b e z p ł a t n i e ; w y d a w a n i e j e d n a k c z a s o p i s m a u m o ż l i w i a w y ł ą c z n i e o f ia r n o ś ć C z y t e ln ik ó w . W s z e lk ie o f i a r y n a c z a s o p is m o w k r a j u , p r o s i m y k i e r o w a ć n a k o n t o Z j e d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e l i c z n e g o : N B P W a r s z a w a X V O d d z ia ł N r 1153-10385-136, z a z n a c z a j ą c c e l w p ła ty n a o d w r o c ie b l a n k i e t u . O f ia r y w p ł a c a n e z a g r a n i c ą n a l e ż y k i e r o w a ć p r z e z o d d z ia ły z a g r a n i c z n e B a n k u P o l s k a K a s a O p ie k i n a a d r e s P r e z y d i u m R a d y Z j e d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o w W a r s z a w ie , u l . Z a g ó r n a 10.
Wydawca; Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje K olegium : Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław Kwiecień, Marian Suski, Ryszard Tom aszew
ski.
Adres Redakcji i Administracji;
00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.
Indeks: 35462.
RSW „P rasa -K sią żk a -R u ch ”, W a r
szaw a, S m olna 10/12. N akł. 5500 egz.
Obj. 3 a rk . Zam . 387. 0-56.
„A w około tronu dwadzieścia cztery trony, a na ty c h tronach siedzących d w u d z i e s t u c z t e r e c h s t a r c ó w , odzia nych w białe szaty, a na głowach ich złote k o r o n y ” (Obj. 4,4). Księga O bja wienia św. Ja na (A p o ka li
psa) nie je st księgą łatwą. Istnieje dlatego wiele szkół in te rpretacji tej natch n io n ej księgi prorockiej. J a k jest wiele szkół in te rpretacji całej księgi, tak samo m a m y wiele ró żny ch prób in te rpretacji odnośnie do tych d w u d ziestu czterech starców, k t ó r z y na t y m m ie jsc u są t e m a t e m naszych roz
ważań.
C z w a rty rodział Objaw ienia powiada, że w około tronu Boga w niebie stały dwadzieścia cz tery trony, a na t y c h tronach siedziało d w u d z ie s t u czterech starców. Ich za danie m było upadanie przed ty m , k t ó r y siedzi na tronie, i o ddawanie p o k ło n u te m u , k t ó r y ż y je na w i e k i w iek ó w , i składanie swoich koron przed tronem, a także śpie wanie pieśni uwielbienia: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chw ałę i cześć, i moc, p o nie w aż T y stw orzyłeś w s zystko , i z woli tw o je j zostało stworzone, i zaistniało” (4,11).
K i m są ci starcy? Jedna z n a jsta rszych szkół in te rpretacji Księgi O b ja w ie nia, w d w u d z ie s t u czterech starcach w id zi reprezentację -Kościoła ideal
nego w niebie w jego ostatecznym kształcie. Liczba dwadzieścia cztery ma przedstaw iać d w u n a s tu patriarchów i d w u n a s tu apostołów, a z a te m Kościół zarów no Starego j a k i Now ego T e sta m e n tu . Jest to obraz, k t ó r y został — w edług te j s zk o ły — p otencja lnie zrea lizo w a n y w Z m a r t w y c h w s t a n i u i W n ieb o w stą p ie n iu C hrystusa (Efez. 2,6). U rzeczyw istni się zaś fa k tyc zn ie w d n iu powtórnego przyjścia Pana i z m a r tw y c h w s ta n i a wierzących. Inna zaś szkoła in te rpretacji — tzw . dyspensacjonaliści — w id zi t u obraz K o ścioła, któ ry został pochw ycony. To pochw yc enie w idzą dys p en sa cjo n a liści w odezw ie Jana na w e z w a n ie z rozdziału 4, w. 1: „Wstąp t u t a j ”. W d w u d z ie s tu czterech starcach w idzą oni Kościół odzia ny w białe szaty C h r y stu s o w ej sprawiedliwości, w koronach zw y c ię s tw a i nagrodzony za sw oje u c z y n k i posadzeniem na tronach.
J e d n a k ż e nic nie w s k a z u je na to, by b y ł y ja k ie k o lw i e k p o d s ta w y do u to ż
sam iania d w u d z ie s t u czterech starców z Kościołem czy to id e a ln y m czy p o c h w yc o n y m , a w p r o st przeciw nie k o n t e k s t A p o ka lip sy zaprzecza ta k ie m u uto żsamianiu . S ta rcy pozostają b o w ie m w ścisły m z w i ą z k u z czterem a p o staciami (o nich napiszę k i e d y indziej), a n a w e t cztery postacie znajdują się bliż ej tro n u n iż starcy. W Obj. 5,8 sta rcy wespół z c zterem a postaciami w ielb ią B a ra n ka i ofiarują Bogu czasze pełne wonności, k t ó r y m i są m o d li
t w y św ięty ch. Tę samą f u n k c j ę w y k o n y w a anioł w Obj. 8,3. I n n y m i słowy, s p ra w u ją oni — d w u d z ie s t u czterech starców — sw ego ro d zaju fu n k c ję m ed ia c yjn ą przenoszenia m o d l i t w św iętych przed tro n Boga. Ponadto, w Obj. 7,13-14 je den ze starcó w w y k o n u j e w yra źn ie f u n k c j ę anielską i Jan zw raca się do niego przez „Panie”, co nie św iadczy o t y m , że jest to jego brat w wierze.
W y d a je się zatem , że n a jle p s z y m sposobem in te rp re ta cji jest ten, któ ry w osobach d w u d z ie s t u czterech sta rc ó w w idzi zastęp aniołów, k tó rzy służą B ogu w w y k o n y w a n i u Jego rządów, Jego p a now ania w e w szechśw iacie.
W S t a r y m T estam encie Bóg jest często prze d sta w ia n y w otoczeniu rady nie biańskich bytów , istot. „Bóg jest groźny w gronie św ięty ch, po tę żn y i straszny nad w s z y s t k ic h w o kó ł niego” (Ps. 89,8). Micheasz w id zi „Pana siedzącego na s w o im tronie, a cały zastęp niebieski stał p rzy nim , po j e go p ra w icy i po le w ic y ” (1 Król. 22,19). A strój biały jest ró w nież strojeni aniołów.
R ea su m u ją c m o ż e m y powiedzieć, że d w u d z iestu czterech starców stanowią zastęp aniołów, k t ó r y jest n ie b ia ń sk im o d p o w ied n ikiem starszych w Izrae
lu, pomagają cy w w y k o n y w a n i u Bożego panowania. W ielbią oni Boga, gdyż On doprow adzi dzieje, historię do celu, osądzi u m a r ły c h i w ynagrodzi
„sługi sw oje pro ro kó w i ś w ię ty c h ” (Obj. 11,18). P raw dopodobnie liczba dwadzieścia cztery jest rozięta z te j racji, że w S t a r y m T esta m en cie były dwadzieścia cz tery z m i a n y kapłańskie. Je d n a k ż e n a le ż y pamiętać, że starsi w A pokalipsie nie w y k o n u j ą żadnych funkcfji kapłańskich. Śpiewają oni pieśni chw ały Bogu zarów no za czyn stw orze nia (4,11) ja k i czyn od
kupienia rodzaju ludzkiego (5,9).
E. Cz.
2
Zesłanie Ducha Świętego
„A gdy nadszedł dzień Zielonych Św iąt, byli w szyscy razem n a jed n y m m iejscu. I p o w stał nagle z n ieb a szum, jakby w iejącego gw ałtow nego w ia tru i n ap e łn ił cały dom, gdzie siedzieli.
I u kazały się im języki ja k b y z ognia,, k tó re się roz
dzieliły i u sia d ły n a każdym z nich. I n ap e łn ie n i zo
stali w szyscy D uchem Ś w iętym , i zaczęli m ów ić i n n ym i językam i, ta k ja k im D uch poddaw ał. A p rze b y w ali w Jerozolim ie Żydzi, m ężow ie nabożni, spośród w szystkich ludów , ja k ie pą pod n ie b em ; G dy w ięc p ow stał te n szum, zgrom adził się tłu m i zatrw ożył się, bo każdy słyszał ich m ów iących w sw oim języku.
I zdum ieli się, i dziw ili, m ów iąc: Czyż oto w szyscy ci, k tórzy m ów ią, n ie są G alilejczykam i?
Ja k ż e w ięc to jest, że słyszym y, każdy z nas, swój w łasny język, w k tó ry m urad ziliśm y się?
P a rto w ie i M edowie, i Elaimici, i m ieszkańcy M ezopo
tam ii, Ju d e i i K apadocji, P o n tu i Azji, F r y g i i P am - filii, E giptu i części Libii, położonej obok C yreny, i p rzychodnie rzym scy, zarów no Żydzi ja k prozelici, K reteńczycy i A rabow ie — słyszym y ich, ja k w n a szych językach głoszą w ielk ie dzieła Boże:
Z dum ieli się w tedy w szyscy i b ędąc w niepew ności, m ów ili jeden do drugiego: Cóż to m oże znaczyć? I n ni zaś drw iąc, m ów ili: m łodym winem, się upili."
(Dz. A post. 2, 1-13).
W oparciu o drugi rozdział księgi Dziejów Ap. w spom inam y znow u dzień zesłania Ducha Sw. ze w szystkim i tow arzyszącym i w ydarze
niam i. Nie łatw o je s t nam jed n a k w ydarzenia te ta k dokładnie przedstaw ić. C zytam y o gw ał
tow nym w ietrze, o ukazujących się ognistych językach, o zgrom adzonej w ielkiej rzeszy ludzi.
Jasn y m więc się staje, że dokonało się tu w iel
kie w ydarzenie, nad k tó ry m nie m ożna po pro stu przejść do porządku dziennego. W ydarzenie w Jerozolim ie nabrało w ielkiego rozgłosu i zna
czenia. Św iadkam i zaistniałych faktów byli lu dzie rep rezen tu jący w przybliżeniu osiem naście narodow ości, i to z różnych stro n św iata.
W szystko co tam się zdarzyło nie dotyczyło ty l
ko uczniów P an a Jezusa, lecz w szystkich zgro
m adzonych ludzi.
Pow szechnie przyjęto, że dzień zesłania D ucha Św iętego je s t dniem n arodzenia się Ko
ścioła chrześcijańskiego. Zachodzi jed n a k p y ta nie: jaki, to był kościół, k tó ry się wówczas n a rodził? Czy kościół, do którego należym y i do
którego jesteśm y przyzw yczajeni? Czy dotyczy to kościoła posiadającego w spaniałe obiekty sakralne, kościoła z rozbudow anym i agendam i i konfesyjnym i u staleniam i? Czy jest to kościół odizolowany od św iata, zw iastujący sąd i karę, lub kościół p rzed staw iający obyw atelskie idei i program y?
Poglądy takie nie m ają jed n a k nic w spólnego z zesłaniem D ucha Św iętego. To, co się tam w y darzyło przyszło w p ro st od Boga i dlatego zdu
miało i zaskoczyło zgrom adzone tam rzesze ludzkie.
W ielkie zgrom adzenia ludzi stało się bez
rad n e i zw racali się jeden do drugiego o w y ja
śnienie zaistniałych zjaw isk. W ielkie przeżycia w w idoczny sposób ogarnęły ludzi. Jed n ak działanie D ucha św ię te g o nie m ożna dokładnie, w n a tu ra ln y sposób w ytłum aczyć. A ja k je st dziś, czy praca D ucha Św iętego w śród ludzi w ierzących byw a rozpoznaw ana. N a te n tem at m ożnaby zadaw ać w iele pytań. Pom im o w ielu tro sk i problem ów w życiu należy zawsze zaj
m ow ać stanow isko zgodne z w olą Bożą.
Człowiek w inien zdawać sobie spraw ę, że jest stw orzony n a obraz i Boże podobieństw o i że będzie m usiał w swoim czasie za swe po
stępow anie odpowiadać przed Bogiem. Dlacze
go jed n a k w y stęp u je ty le zła na różnych odcinkach życia? N a to i w iele innych py tań często b ra k je st nam odpowiedzi, ale na pytanie gdzie jest praw da, lub droga w iodąca ku niej, odpowiedź znajdziem y w Piśm ie Św iętym . Zgodnie z p raw d ą działa człowiek, k tó ry jest kierow any przez D ucha Świętego.
W Jerozolim ie znaleźli się wówczas ludzie lek
ceważący Boże plany, k tórzy naśm iew ając się m ówili o ludziach będących pod działaniem D ucha Świętego, że upili się w inem . Ale złe w ypow iedzi ludzi nieprzyjaznych. Bogu nie m ogą nic zm ienić i dla ludzi w ierzących nie m a znaczenia. W iadomo, że tam gdzie jest od
czuw alna działalność Ducha Św iętego, tam jest w ew n ętrzn y pokój i radość.
N abożeństw a w oparciu o Pism o Św ięte nie zawsze m uszą być celebrow ane w edług przy ję
ty ch form i tradycji, ale w nich w inno być odczuw alne kierow nictw o D ucha Św iętego. Czy zdajem y sobie spraw ę, o czym m ów i nam dzień zesłania D ucha Św iętego, i czy um iem y odpo
wiedzieć n a to pytanie tym , k tórzy je zadają?
Szum z nieba i rozdzielone języki ogniste w dn iu zesłania D ucha Św iętego w skazują n a rze
czy niezm iernej wagi.
J u ż S ta ry T estam ent opisyw ał ja k Bóg objaw iał się w w ietrze i w ogniu. D uch Boży, k tó ry objaw ił się w dniu pięćdziesiątym , to ten sam D uch będący czynny i działający w Je zu sie C hrystusie. T en sam D uch Ś w ięty działa i prow adzi dzieło w ybaw ienia dalej i może uczy
nić szczęśliwym każdego człowieka żyjącego w otaczającym go świecie. Swego czasu P a n J e zus w podobieństw ie powiedział, że w ia tr w ieje gdzie chce i n ik t nie może go zatrzym ać, ani zm ienić k ieru n k u jego działania. Podobnie Duch Ś w ięty może kierow ać naszym życiem zgodnie ze Sw oją wolą.
P ragnieniem Ducha Św iętego jest ażeby c a ła ludzkość w zięła nowy, praw idłow y k urs po
stępow ania ukazujący cel życia podobający się Bogu. W dniu Pięćdziesiątnicy zesłanie Ducha Św iętego zw iązane było rów nież z ukazaniem się płom ieni — ognia. N iech ogień D ucha Św ię
tego spali to, co je s t szkodliwe i nieużyteczne.
Niech daje ciepło i, św iatło będącym w ciem ności. W dniu zesłania Ducha Św iętego ogniste języki powodow ały, że w ierzący ludzie m ówili
takim i językam i, jakim i Duch Boży nakazyw ał im mówić. Ogniste języki D ucha Św iętego spo
w odow ały, że ludzkie języki były w stanie w y m aw iać zrozum iałe słow a dla ludzi z różnych narodowości. Apostołow ie p rzestają się bać, lecz z odw agą i mocą zaczynają m ówić ludziom 0 w ielkich sp raw ach koniecznych dla ich życia 1 zbaw ienia. J a k niedoskonała jest nasza chrze
ścijańska m ow a w świettle ty ch w ydarzeń.
D uch Św ięty, k tó ry wówczas objaw ił się w now ych językach i przedstaw ił w ielkie dzieło Boga jest ten sam i dziś. W m odlitw ie, w ciszy i w skupieniu m ożna i dziś oczekiwać na now y język dla św iadectw a i przedstaw ienia Bożych praw d.
Niech i naszym pragnieniem będzie chęć w ska
zania drogi i p raw d y ludziom poszukującym
zbaw ienia i życia wiecznego w Bożej chwale.
N iech w ydarzenie z Jerozolim y, dzień pam iątki Zesłania D ucha Św iętego nie będzie tylko w spom nieniem , ale pom ocą i zachętą do no
w ych przeżyć i napełnień D uchem Św iętym . Św iadkam i jesteśm y jednak, że często, pomimo różnych ekum enicznych w ysiłków , chrześcija
nie nadal dzielą się. W każdej sy tu acji naszego życia uzależnieni jesteśm y od Boga i dlatego zawsze konieczna je s t szczera m odlitw a i spo
łeczność w D uchu Św iętym . On zawsze może spowodow ać ko rzy stn ą zm ianę i w ew nętrzne od
nowienie. Bóg w D uchu zsyła błogosław ieństw o tym , którzy o nie proszą. Spróbujm y razem w m odlitw ach prosić o napełnienie Jego Duchem.
Kazimierz Muranty
Tajemnica wyposażonych przez Ducha Świętego — upamiętanie i miłość
D ary D ucha nie m ogą być w łaściw ie uży
wane, jeżeli nie m ają w łaściw ej, żyznej gleby.
W niej musizą być osadzone. Mówiąc inaczej, m uszą one być splecione ze szczególnym typem postępow ania i sposobem życia. J e s t to bardzo ważne, poniew aż istn ie ją pew ne grupy, dla których dary D ucha m ogą być używ ane n ie
zależnie od postępow ania.
M usim y badać bib lijn y m odel postępow a
nia. M usim y odkryw ać podstaw ę używ ania Jego darów , n a k tórej D uch Ś w ięty m a bło
gosław ić i udzielać mocy. P io tr płakał kiedyś gorzko z pow odu zaparcia się Jezusa; Paw eł doświadczył głębokiej pokuty z pow odu w iel
kiego grzechu prześladow ania K ościoła Bożego.
Tak więc w ypełnienie D uchem i Jego dary otrzym ać m ożna n a bazie skruszonego serca, Pierw szym słowem zw iastow ania było „opa
m iętajcie się! (Dz. 2,38). A postołow ie w iedzieli, że zbory i ludzie otrzym yw ać m ogą d ary Ducha n a bazie skruszonego serca. Z listów P aw ła w i
dzim y także, że jeden, pierw szy czyn upam ię- ta n ia nie był w ystarczający d la dożyw otniego w y p ełnienia D uchem i dla bezustannego owo
cowania. D ożyw otnia pow inna być w łaśnie ow a skruszona postaw a serca. P aw eł p a trz y ł tak n a siebie od sam ego naw rócenia, nazyw ając się
„pierw szym z grzeszników ” (I Tym. 1,15). W ie
le la t po tym w y d arzen iu P aw eł jeszcze! pisze, że, nie je s t godny być apostołem , poniew aż prześladow ał Kościół Boży (I Kor. 15,9).
Dow odem n a to-, że zbór lub pojedynczy chrześcijanin żyje w stanie upiam iętania je s t to, że grzech trak to w a n y je s t pow ażnie. Bazą tego jest życie w kontekście Bożej świętości. Po
świadczone to je s t w D ziejach A postolskich i listach Nowego, T estam entu. R ezultatem zde
m askow ania grzechu było upam iętanie, a r e zultatem up am iętan ia były now e w y m iary du
chowego życia. A postoł P aw eł pisze w ty m to
nie: „A lbow iem sm utek, k tó ry jest w edług
Boga, sp raw ia upam iętanie k u zb aw ieniu i n ik t go n ie żałuje” (II Kor. 7,10). Poniew aż zbór mógł tylko w tedy przetrw ać gdy to, się działo, dlatego grzech bezlitośnie demaskowano,.
W odniesieniu do Ducha, n ie m a żadnej różnicy pom iędzy działaniem Mojżesza, gdy w spraw iedliw ym gniew ie w ystępow ał przeciw grzechow i bałw ochw alstw a, a żarliw ością P a w ła przeciw grzechow i i grzesznikom w Kościele C hrystusa. W tym sam ym liście, w którym Paw eł pisze o darach Ducha, kładzie on n a cisk n a to, że pow inni oni boleć n a d grzechem a grzesznika usunąć spośród siebie (I Kor. 5,2).
On mówi, że człowiek taki m a być oddany szatanow i n a zatracenie ciała (w. 5).
P aw eł domaga, się też by niei przestaw ano z, ludźm i niezdyscyplinow anym i w zborze, z osobami niem oralnym i, z bałw ochw alcam i, po- twaircami, p ijak am i lub noizbójcami. Z takim i ludźm i nie, m ożna n a w e t jeść (I Kor. 5,11— 12).
Pisze tak : „U suńcie tego, k tó ry jeist zły, spor- śródi siebie” (I Kor. 5,13). Do zboru w Tesalo- nikach P aw eł pisze aby odsunęli się od. każdego brata, k tó ry żyje nieporządnie i nie postępuje zgodnie z Paw iow ym i instrukcjam i: „Baczcie n a niego i, n ie przestajeie z nim, ab y się zaw
stydził; nie uw ażajcie jego jednak za n iep rz y ja ciela, lecz napom inajcie jako b ra ta ” (II Tes.
3,14— 15).
Dzieje A postolskie i listy pokazują nam, że w zborach wczesnego chrześcijaństw a, tam gdzie rozw ijały się grzech i słabość, tam, „cho
dzono w św ietle” (I J. 1,7). Oznacza to,, że grzech był przynosizony pod światło, a grzesz
nicy karani. Rów nież kierow nicy zborów uw a
żali to jako rzecz zasadniczą, aby stać w św ietle Bożym. J a k już w spom niano, apostoł Paw eł otw arcie zarzucił Piotrow i odejście od w łaści
wego proklam ow ania drogi, zbaw ienia (Gal.
2,14). Apostoł P io tr zgodził się z tym . Nie po
jaw iła się u niego jlakaś w isielcza gorycz, po
niew aż w sw ym liście w y raża wobec P aw ła wiele m iłości i uznania.
Kościół stał w ięc w św ietle Bożym. D uchow e d a ry m ają w tym kontekście swój p u n k t za
czepienia. Cokolwiek było inspirow ane przez D ucha Świętego, czy to objaw ienia, czy p ro roctw a, cuda, uzdrow ienia, pełne, m ocy m od
litw y, czy słowa, m ądrości i w iedzy, w szystko to m usiało n a jp ie rw m ieć w łaściw ą podstaw ę.
D arów ty ch z pew nością nie o trzym ali grzeszni ludzie. Byli, to ludzie poddani boskiej karności, stojący w Jego św ietle, żyjący w uniżeniu i ciągłym opam iętaniu. A jeśli gdzieś tego nie było, ta k ja k w K oryncie, apostoł m usiał in te r
w eniow ać w swej gorliwości. N a ogół w listach bardzo m ało je s t m ow y o darach D ucha. P ra w dopodobnie je st ta k dlatego, poniew aż d ary były w łaściw ie używ ane.
P odstaw a u żyw ania darów duchow ych leży w upamiętamiu, w codziennym chodzeniu w św ietle i w obecności świętego Boga. Ta pod
staw a je s t o p a rta n a D ziejach A postolskich i dotyczy całej dw utyisięcznoletniej historii Kościoła, jak a je s t już p raw ie poza nam i.
Jeżeli zatem tęsk n im y za oglądaniem w naszej chrześcijańskiej służbie dem onstracji Ducha, i m ocy Bożej, to ponad w szystko m usi
m y chodzić w św ietle. Znaczy to, że m am y być otoczeni św iętością Bożą, otw arci n a n apom nienia, korygow anie i popraw ianie. Toi p row a
dzić nas będlzie do o p am ię ta n ia i uniżenia, i uczyć nas to będzie uw olnienia od grzechu.
Jezu s w skazuje na, to bardzo dobitnie: „Jeśli oko cię gorszy, w yłup je i odrzuć od siebie”
(Mt. 5,29). Taka podśtaw a będzie praw idłow a dla praw dziw ego rozw oju darów duchow ych.
Jeśli w zborze czy w społeczności n ie je s t to ustaw icznie stosow ane, jeśli grzech — m ały czy duży albo duch osądzania, innych nie są u sta wicznie, przynoszone pod św iałto, to nie stoim y n a gruncie biblijnym . W odniesieniu do nauki biblijnej, d ary D ucha i zw iastow anie pod Jego au to ry tetem n ie będą dane w tedy, gdy nie będziem y chodzić w św ietle i opam iętaniu.
D zieje A postolskie dostarczają n a m in fo r
m acji o tym , ja k m ożem y dośw iadczyć dem on
stracji m ocy duchow ych; p o kazują n am ludzi biorących swój grzech n a serio, ale pokazują n am też takich, k tó rzy idą do ludzi z m iłością i pośw ięceniem d la Jezu sa — i to także daje nam Zrozumienie darów i ich efektów . D ary duchow e w idoczne są w kontekście życia po
święcenia.
Paw eł jest zniew ażany, lżony, w yrzucany z synagog i m iast i bity. J e s t w y ję ty spod praw a, gardzony i odrzucany. W rogowie, głów n ie żydowscy bracia, wciąż czy h ają n a jego ży
cie. A on je s t gotów odpow iedzieć tylko, m iło
ścią; oddałby n a w e t sw e życie aby kilku z, nich mogło być zbaw ionych. Nigdy nie je s t zmęczo
n y m iłością i cierpieniem . W chodzi do synagog i w yszukuje sw ych braci. Mimo pójścia z m isją do pogan, nig d y nie w y p iera się zbliżenia do sw ych żydow skich braci.
Jeszcze bardziej bolesne dla P aw ła m usi być to, że nie jest zrozum iany przez; te zbory, k tó
rych b ył duchow ym ojcem . N iektórzy ludzie n aw et d ziałają przeciw niem u. Odpow iedzią P aw ła n a te niekończące się krzyw dy jest w rzeczyw istości n a w e t w iększy cud, i św ia
dectw o o Jezusie niż cuda czynów i darów, w k tó re apostoł był w yposażony. W I Kor.
4,12— 13 ta k m ów i: „S potw arzają nas, m y bło
gosław im y; p rześladują nas, m y znosimy, zło
rzeczą nam , m y się m odlim y; staliśm y się jak śmiecie tego św iata, ja k om ieciny u w szyst
kich ,aż dbtąd” .
O bjaw iona tu jest w ielka miłość, podobna do tej, ja k ą m iał do nas P an Jezus, C hrystus, którego n ajw spanialsza m iłość n ajw yraźniej była w idzialna wśród, niew ym ow nych cierpień.
O braz jaki m aluje przed nam i Now y T esta
m ent, przedstaw ia stałą, w ybaczającą i, pośw ię
cającą miłość. Ta m iłość je s t głów nym źródłem działania w ierzących i ich czynów pod k ie ru n kiem D ucha Świętego. O bejm uje ona n aw et fizyczne cierpienie, ta k ja k P aw eł mówi o tym w I Kor. 4,11— 12: „Aż do tej chwili cierpim y głód i pragnienie, i jesteśm y nadzy, i policzko
w ani, i tu ła m y się. I trudzim y się pracą w łas
ny ch rą k ” .
P aw eł opisuje sw ą pośw ięcającą miłość w II Kor. 6 i 11. J e st tam m ow a o bardzo nużą
cej pracy, o u więzieniach, pobiciach, niebezpie
czeństw ach śm ierci i pięciokrotnym biczowaniu.
Raz był kam ienow any, innym razem chłostany.
Swe ciało w y staw iał n a cierpienia, a jeszcze, do
datkow o pracow ał i w iele podróżow ał, będąc trz y raz y w tonącym statk u . Podejm ow ał w iele niebezpiecznych w ędrów ek pieszych; cierpiał na bezsenność, m iał w iele trudności, kłopotów, przeżyw ał zimno i biedę.
Teraz dopiero będziem y mogli zrozum ieć dlaczego Bóg zaopatrzył P a w ła w moc do służ
by dając m u w yjątkow e znaki m ocy Ducha.
D uch Św ięty m iał w n im d obry g ru n t do dzia
łania. N a takim o łtarzu pośw ięcenia m ógł w y buchnąć płom ień i spowodow ać pożar.
Bez takiego podłoża D uch Św ięty nie m ógłby działać przez apostołów . Tylko n a tej ścieżce były efek to w n e d ary łaski. Dlatego w śród m ow y o d ara c h w I Kor. 12— 14, Paw eł znalazł m iejsce dla sp raw y m iłości, k tó ra obej
m uje w szystkie d ary łaski, a je st jeszcze w do
d a tk u w iększa niż one: „ja w am w skażę drogę jeszcze doskonalszą” (12,31). Tutaj P aw eł -opi
su je dirogę C hrystusow ą, po k tórej i on pod
różował, drogę pośw ięcającej miłości drogę, k tó ra n ie szuka swego, ale podporządkow uje się innym w spraw ie zbaw ienia. Ta miłość obejm uje i naszych nieprzyjaciół. Onia nie po
sądza kogoś o zło. Ona zakryw a błędy innych ludzi. Przebacza w szystkie rzeczy; spodziew a się w szystkiego d,la innych i je s t cierpliw a w o
bec okoliczności.
Jeżeli P an pozw ala ab y m iłość prom ienio
w ała sw ym pięknem w śród zestawu, darów du
chowych, to uczy, że d a ry te będą w łaściw ie używ ane w tedy, gdy w szystkie będą nasycone
5
m iłością. N iech one try s k a ją z żyznej gleby m i
łości C h ry stu so w e j! W I Kor. 13 c h a ra k te r C h rystusa w yraźn ie jaśn ieje sw ym pięknem i chw ałą; w szystkie d a ry tra c ą przy ty m swój połysk. Tylko to, co je s t zrodzone :z tej m iło
ści, dem onstruje Boży m a je sta t i będzie p rzy nosiło owoce. P raw idłow e działanie darów m o
że tryskać tylko z m iłości; inaczej b ędą fał
szyw e rezultaty, gdyż ta, co darow ane jest od Ducha, pow odow ane je s t nastaw ien iem serca u wierzącego.
K iedy D uch Ś w ięty przychodzi do nas i chce nas. w yposażyć w swe dary, w ted y w y raź
nie od nas żąda abyśm y p rzy jęli ozdobę miłości.
W I Kor. 14,1 n a p isa n e je s t „aby m iłość stała się celem ”. Miłość to n ie d a r łaski, przez k tó ry jesteśm y nagle i bezw arunkow o w yposażeni, ale postaw a ch arak teru . Miłość będzie w nas w zrastać w trakcie b itw y w iary, bitfwy D ucha przeciw ciału, o czym apostoł P aw eł p isz e :
„Ciało pożąda przeciw Duchow i, a D uch p rze
ciw ciału, a te są sobie przeciw ne, abyście nie czynili tego, co chcecie. A jeśli D uch was. p ro wadzi...” (Gal. 5,17— 18a).
Nasze ciało, jak o nasz sta ry Adam , chce d a
wać 'coś zam iast miłości. I Kor. 13 opisuje n a szą n atu rę. Szukam y w łasnej korzyści, rozgo
ryczam y się i p rzy p isu jem y in n y m zło. Je ste ś
m y egoistyczni i bezw zględni. D la tych, k tó rzy sta ra ją się o d a ry duchow e, je s t obow iąz
kiem przeciw staw ianie, się sw em u w łasnem u
„ ja ” i oparcie n a zasadach miłości. Człowiek taki m usi ufać w odkupującą, moic Je zu sa C hry
stusa i m usi poddać się pod aktyw ność Ducha, Świętego, k tó re chcą nas przekształcać n a w y obrażenie Jezusa.
Dochodzim y w ięc znów do podobnej kon
kluzji: tylko ci ludzie, którzy rzeczyw iście n a zyw ają grzech grzechem , k tó rzy grzechem n a zyw ają też b rak m iłości i k tó rzy nienaw idzą tego grzechu i prow adzą przeciw ko n iem u w alkę aż do skutku, tylko ci ludzie w e w łaści
w y sposób mogą korzystać i używ ać darów du
chowych. Jeśli w ierzący n ie prow adzi bitw y przeciw brakow i miłości, to jego „cielesna n a tu ra ” będzie dochodzić do głosu, będzie się spierał, osądzał, oczerniał, będzie pełen zazdro
ści, zawiści, goryczy i sam olubstw a. A w tedy w szystkie d a ry , czy to w iara, prorokow anie, m ów ienie językam i, są — ja k podkreśla to apo
stoł — „niczym ” (I Kor. 13,2).
Czy je s t m ożliw e pracow ać dla królestw a Bożego, jeśli nie dam y m iejsca Duchowi, jeśli staw im y opór Jego działaniu, jeśli będziem y skoncentrow ani n a siebie? D uch daje dary i przekształca ch arak tery . Dlatego nie m ożna powiedzieć „m am D ucha Św iętego i Jego d a ry ” a jednocześnie odrzucać Go w tedy, gdy On nas chce przekształcać. Czyniąc ta k gubilibyśm y Jego d ary i moc, albo stw ierdzilibyśm y, że przerośnięte są one zupełnie naszym „ja ” i przez to D uch Św ięty n ie m oże rzeczyw iście uw ielbiać Boga.
W alka przeciw ko grzechow i prow adzona pod działaniem D ucha Św iętego nie jest jed n o razow ym przeciw staw ieniem się m u czy to
w czasie n aw ró cen ia czy przed w yposażeniem w dary D ucha. D uch Ś w ięty w tym k ieru n k u pracu je w nas przez całe życie. M usi nas u sta w icznie w zyw ać do świeżości, gdy wciąż i wciąż upadam y w grzech, często tego n a w e t nie zauw ażając. M usi nas, ustaw icznie napom inać, ganić i popraw iać. Ta Jego trudtaa p rac a prze
kształceni owa, k tó rą w y k o n u je w nas bez, znu
żenia, je s t czymś w iększym niż w szystkie dary, jak ie hojnie rozdziela.
Ten, kto n ie opiera się tu ta j D uchow i Św ię
tem u i pozw ała aby Jego p raca p-rzekształcenio- w a było w n im efektyw na, ten dośw iadcza w sobie wyższego, a u to ry te tu niż ten, jaki otrzy m u je się przez d a ry duchowe. T aki a u to ry tet je s t produktem s ta n u charakteru. J e s t oczyw i
stością, że to upodobanie się do Boga daje w iększy a u to ry te t niż d ary duchowe.
Spotykam y w ięc w śród dojrzałych chrze
ścijan ludzi, k tó rz y są uśw ięceni i przekształ
ceni n a w yobrażenie C hrystusow e. W ypow ia
d ają oni słow a pokoju i miłości. K ażde ich sło
wo jest m ądre, bez w zględu n a d a r słow a m ą
drości. Przez, sw ą bezpośrednią społeczność z Panem , o tw a rta je s t d la nich m ądrość Jego' zbaw ienia. J e s t jasne, że Bóg dał im trzeźw ość i są w stanie św iadczyć innym o ich poznaniu Boga. Pocieszając innych, w ykonują e fe k ty w n ą służbę duszpasterską. Ich słowa, są pełne po
ciechy i napom nienia. W ierzą, że P a n może uczynić w szystko. W w ew nętrznej harm onii życia, z C hrystusem dokonują pełnych mocy cudów. Miłość do Jezusa je s t dla nich najw yż
szą w artością, a kształtującego ich D ucha mogą czcić z ochotą. W rzeczyw istości, kied y Jezus p rzejął kontrolę nad człow iekiem i ukształto
w ał Jego życie, bo w te d y to, co on czyni lub mówi, je s t napełnione D uchem i mocą.
Ludzie tacy rodzą bogate ow oce Ducha, ja k ie w ym ienione są w liście do Gala,ej an 5,22— 23 i do Efezjan 5,9. Owoce Ducha, to coś innego niż d a ry D ucha. Różne są w a ru n k i ich otrzym ania. Owoc pow staje przez długi okres przygotow ania, poniew aż m oże on ukazać się tylko, w tedy, kied y zakończył się pew ien szcze
gólny proces. Śm ierć ziarna pszenicy je s t p ra- - w ym aganiem , pierw szym w arunkiem w zrostu i dojrzew ania w czasie susz i burz.
To samo dzieje się w ludziach, k tó rzy poz
wolili się oczyszczać przez. Ducha i popraw iać przez Niego,, którzy z, pełną m iłością zaakcep
tow ali karność Bożą n a tej drodze. Prow adząc b ezustanną w alkę pom iędzy ciałem i Duchem , zw yciężają d la D ucha, ta k że może w nich być formowane, podobieństw o Boże. A ktyw ność D ucha Św iętego przejaw ia się w charakterze, w k tó ry m Oel dom inuje. Przekształcana dusza zezw ala na jasne św iecenie D ucha aby odbi
jać Boże- podobieństwo.
A ktyw ność D ucha Świętego- je s t niepo
rów nyw alna. Ludziom, k tó rzy p rzyjęli Jezusa jako swego Zbawiciela, udziela darów , dalej p racu je w nich nad ich duszam i. Coraz bardziej przekształca ich n a podobieństw o C hrystusow e oraz reg u lu je daram i w zależności od ich w ew -
6
nętrzmej postaw y. On nas w yposaża daram i i mocą, ale jednocześnie zw aża abyśm y nie po
stępow ali z nim i w edług naszej w oli i w od er
w aniu od naszej osobowości. T ak ja k uczą nas D zieje Apostolskie, D uch Św ięty zabiega szcze
gólnie o to, abyśm y toczyli bitw ę przeciw grze
chowi. On też czyni n a s gorliw ym i w naszym poszukiw aniu m iłości d używ a nas jako ludzi posiadających a u to ry te t Jezu sa C h ry stu sa na bazie now ej postaw y życia, posltawy miłości.
W szystko to zaw dzięczam y jedynie Duchow i Św iętem u, k tó ry w yposaża daram i ii błogosła-
Studium Dz.
1. Podczas gdy Apollos przebywał w Koryncie, obszedł Paw eł w yżynne okolice i przyszedł do Efezu, a spotkawszy niektórych uczniów (Dz. 18:24.27; I Kor. 16:8), rzekł do nich:
2. „Czy otrzymaliście Ducha Św iętego, gdy uwierzyliście?”
A oni mu na to: „Nawet nie słyszeliśm y, że jest Duch Ś w ięty” (albo: że Duch Św ięty już jest — Jn. 7:38; 8,15 in).
3. Tedy rzekł: „Jak więc zostaliście ochrzcze
ni?” A oni rzekli:
4. „Chrztem Janowym” (Łuk. 3:3.7; Dz. 18:25).
Paweł zaś rzekł: „Jan chrzcił chrztem «pa
miętania i m ówił ludowi, żeby uw ierzyli w Tego, który przyjdzie po nim, to jest w Je
zusa”
5. (Mat. 3:11; Łuk. 3:16; Dz. 13:24), A gdy to usłyszeli, zostali ochrzczeni w im ię Pana Je
zusa (Dz. 2:38). A gdy Paw eł w łożył na nich ręce, zstąpił na nich Duch Św ięty i mówili językami, i prorokowali (Mk 16:17; Dz. 2:4;
6:6; 8:17; 10:44.46; I Kor. 7 14). B yło zaś wszystkich tych mężów około dwunastu:.
( W i e r s z 1). Podczas gdy Apollos praco
w ał już w Koryncie, P aw eł ukończył sw oją w ę drów kę przez „w yżynne okolice” i przy b y ł do Efezu. Nie w iem y, czy już podczas tej w ędrów ki założył zbory, o któ ry ch m ow a jest w Obj.
2 i 3 oraz w listach m ęczennika Ignacego, czy też zbory te pow stały później, w sk u tek działal
ności prow adzonej z Efezu. To o statnie p rzy p u szczenie jest bardziej praw dopodobne, gdyż n a w et ta k blisko położony zbór w Kolosach zaw dzięcza sw oje istnienie E pafrasow i, uczniow i Paw ła (Kol. 1:7, 2:1, 4:12). K rzew ienie odbyw a
ło się o w iele żyw iej i w szechstronniej, niż m o
glibyśm y m niem ać na podśtaw ie ukutego przez nas schem atu, zatytułow anego „W ielcy ludzie” . W każdym razie, zgodnie ze sw oją m etodą pracy m isyjnej, P aw eł zatrzym ał się w Efezie, stolicy prow incji. W tedy Efez posiadał jeszcze
— dziś już od daw na zapiaszczony — port. Z m iasta szły drogi handlow e do Azji M niejszej i dlatego w głąb W schodu. W ielkość i znaczenie Efezu skłoniły R zym ian do przyznania m iastu pew nej politycznej samodzielności, co oznacza-
wi, k tó ry prow adzi, p rzestrzega i przekonuje, k tó ry trz y m a n a s w karności i w ałczy w nas przeciw ciału, k tó ry m odli się i w staw ia za nam i. On je s t Duchem , k tó ry daje n am życie i k tó ry bezustannie uw alnia nas od śmierci oraz pom aga n a m w naszym życiu m odlitew nym . Zdając sobie jasno spraw ę z tego kim jest D uch Św ięty, m ożem y jedynie stać w uw iel
bian iu Go, oddaw aniu Mu czci, w w ysław ianiu Go i w ychw alaniu.
B.S.
Ap. 19,1—7
ło posiadanie w łasnego senatu i zgrom adzenia ludowego. D latego podczas rozruchów wszczę
ty ch przez złotników ingerow ał nie prokonsul rzym ski, ale efeski pisarz m iejski, k tó ry na swój sposób respektow ał p raw a zgrom adzenia ludo
wego. Dzięki położeniu geograficznem u i oży
w ionym stosunkom handlow ym , Efez b ył m iej
scem, w którym szczególnie żywo pulsow ało ży
cie i krzyżow ały się w pływ y zachodnie — grec
kie — z elem entam i orientalnym i. Nic dziw ne
go, że P aw eł napotkał tu nie tylko silną społe
czność żydow ską, ale n a tk n ą ł się rów nież na w yjątkow o rozpow szechnione czarnoksięstw o, popadł w k onflikt z rzem ieślnikam i u trz y m u ją cym i się z w yrobu m in iatu r słynnej św iątyni A rtem idy (w łaściw ie: Kybele), a zarazem w łaś
nie tu m ógł rozw inąć długotrw ałą i in ten sy w n ą działalność.
W Efezie spotkał „niektórych uczniów”, czyli, że istnieli tam chrześcijanie, ale znowu nie dow iadujem y się w ielu rzeczy, które chcie
libyśm y znać. Dzięki kom u ludzie ci stali się uczniam i? N a pew no nie należeli do g rupy po
zyskanej dla Jezu sa przez A kw ilę, P ryscyllę i Apollosa albo n aw et przez P aw ła podczas jego pierw szej działalności w Efezie (rozdz. 18:19—
20). M usi w ięc chodzić o odrębną grupę -— spo
za synagogi i spoza zboru. Skąd się ona w zięła?
I w jajki sposób odnalazł ją P aw eł? Nic na ten tem a t się nie dowiem y, ale już nas Łukasz do tego przyzw yczaił, więc i ty m razem zadowoli
m y się przyjęciem do w iadom ości faktów , które nie zostaną bliżej w yjaśnione. Dotyczy to także zaskakującej h istorii, dzięki k tórej poznajem y w ew n ętrzn ą sy tuację tej grupy. Członkowie jej są chrześcijanam i, ale P aw eł szybko zauważa, że coś z ich chrześcijaństw em jest nie w porząd
ku. B rakuje im pew nych cech duchowego ży
cia.
( W i e r s z 2). P aw eł p y ta w p ro st: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uw ierzyliś
cie?” Ma w ięc pewność, że rozm aw ia z chrześ
cijanam i. Ci mężowie „uwierzyli”, co w Nowym T estam encie jest zawsze jednoznaczne z tym , że uw ierzyli w Jezusa jako M esjasza. Ale oto oka
zuje s,ię, że ich w iara jest — w jeszcze w ięk
szym stopniu niż u Apollosa — niepełna. Z nają oni h istorię Jezusa najw yżej do zm artw ych
w stania. Są pod w ielkim w rażeniem zw iastow a
nia Ja n a Chrzciciela, k tó ry praw dopodobnie ochrzcił ich podczas w ielkiego ru c h u u p am ięta- nia. Ale dla nich Jezus je s t ciągle M esjaszem, k tó ry dopiero m a nadejść i dokonać w łaściw e
go dzieła; k tó ry trzy m a w ręk u w iejadło, a
„chrzcić będzie D uchem Św iętym i ogniem ” (Łuk. 3:16,17). O w łaściw ej Ew angelii, o zbaw czym cierpieniu M esjasza Jezusa, o już podaro
w anym w y p ełn ien iu m esjanistycznego zbaw ie
nia w zesłaniu D ucha Św iętego — nic dotąd nie słyszeli. P oprzestali n a chrzcie Janow ym i na oczekiw aniu czasu ostatecznego. To w yczytać m ożna w ich odpow iedzi n a stanow cze p ytanie P aw ła: „Nawet nie słyszeliśm y, że jest D uch Św ięty” (albo: „że D uch Ś w ięty ju ż je s t”). O- czywiście w iedzieli o D uchu Ś w iętym z Pism , i oczywiście słyszeli od J a n a Chrzciciela, że M e
sjasz, k tó ry nadejdzie, będzie chrzcił D uchem Św iętym . Nie w iedzieli jednak, że D uch Św ięty został już w ylany, że jest obecny tu i teraz, że dzięki N iem u otrzym aliśm y możliwość nowego życia i now ej służby.
( W i e r s z 3). Z odpowiedzi na kolejne p y tan ie P aw ła w ynika, że chrześcijanie ci zostali ochrzczeni tylko „chrztem Janowym”, wobec tego cała w łaściw a histo ria Jezu sa w cale jesz
cze do nich nie dotarła.
( W i e r s z e 4 i 5). D latego P aw eł ukazuje im, n a czym polegał przygotow aw czy c h a ra k te r c h rz tu Janow ego i co je s t isto tą w ia ry w Je z u sa. O tw iera przed nim now y św iat. T eraz ze zdum ieniem i radością słyszą, że Bóg przez J e zusa tyle już w ypełnił rzeczy, któ ry ch w y p eł
nienia oni oczekiwali dopiero w przyszłości. R a
dośni i pełni w ia ry zostają te ra z „ochrzczeni w imię Pana Jezusa”.
( W i e r s z e 6 i 7). „Gdy Paw eł w łożył na nich ręce, zstąpił na nich Duch Św ięty i mówili językami i prorokowali”. W idać i słychać, że obudziło się w nich now e życie w ew nętrzne.
Zostały im udzielone obydw a d a ry D ucha, które P aw eł w I Kor. 14 w zajem od siebie rozróżnia i rozw aża ich w artość dla życia zboru.
S p raw a dotyczyła tylko „około dwunastu”
mężów, a m im o to Łukasz o niej opowiada. Mo
że skłonił do tego fakt, że „Janow ych chrześ
cijan ” było w jego czasach w ielu, w ięc chciał do nich w szystkich przem ów ić sw oją relacją... W każdym razie D uch Ś w ięty w iedział co robi, gdy kazał Łukaszow i napisać te n rozdział. Z aw sze bow iem n astępuje rzecz w ielka, gdy ludzie w ychodzą z ubogiego ,i ciasnego „chrześcijań
stw a” prosto w Praw dę, w pełnię życia w C h ry stusie. Dla chrześcijan w szystkich czasów, a zwłaszcza dla nas, żyjących w dobie dzisiejszej, decydujące znaczenie m a uśw iadom ienie sobie, że być praw dziw ym chrześcijaninem , to znaczy przyjąć D ucha i żyć w Nim. Ilu ochrzczonym należałoby położyć na sercu to py tan ie: „Czy otrzym aliście D ucha Ś w iętego?”
Pow inniśm y zwrócić uw agę n a ogrom ną swobodę, z jak ą działali w tedy w ysłannicy Bo
ga. N ikt bow iem jeszcze nie ujm ow ał w sztyw ne reg u ły i ppzepisy kościelne działania żywego Boga. Dlatego Łukasz nie w aha się zestaw ić h i
storii A pollosa — k tó ry „znał 'tylko chrzest J a n a ” , mimo to „pałając duchem przem aw iał i n a
uczał w iern ie tego, co się odnosi do Je zu sa ” i wcale nie został n a nowo ochrzczony w imię Jezusa — z opow iadaniem o d w u nastu chrześ
cijanach, k tórzy m usieli być ochrzczeni w to im ię i otrzym ali D ucha Św iętego dopiero w tedy, gdy P aw eł w łożył na nich ręce. W roz
dziale 10 w idzieliśm y pogan, którzy otrzym ali D ucha nie będąc ochrzczeni; w rozdziale 8 opi
sani są w S am arytanie, k tórzy w ysłuchali całej Ew angelii, uw ierzyli, zostali ochrzczeni w im ię Jezusa, a D uch Ś w ięty został im podarow any dopiero w tedy, gdy apostołow ie w łożyli n a nich ręce. Ta swoboda Bożego działania jest dla nas nad er niew ygodna, gdyż bardzo lubim y okreś
lony ład i dogm atyczną nieskazitelność. M usi
m y jed n a k p rzyjąć do wiadomości, że Bóg lubi swobodę.
D odajm y jeszcze na zakończenie, że Łukasz z rozm ysłem podkreślił w ty m rozdziale pew ne podobieństw o do w y d arzeń z rozdziału 8. M ia
nowicie, D uch Św ięty zostaje użyczony owym dw u n astu dopiero przez apostolskie, Pawłowe(!) nałożenie rąk, a nie przez sam chrzest.
tłum . W anda M licka
Werner d e Boor
W ydaw nictw a kościelne
1. John S to tt — POSELSTW O LISTU DO GA- L AC JAN, cena 30 zł
2. W erner de Boor — PIERW SZY LIST DO KORYNTIAN, cena 80 zł
3. K azim ierz M uranty — NA DRODZE W IA
RY, cena 50 zł
4. E dw ard Czajko — NOWE I STARE RZE
CZY (nowość!), cena 50 zł
5. P ra c a zbiorow a — SZKICE BIBLIJN E 6 Rene Pachę — OSOBA I DZIEŁO DUCHA
ŚWIĘTEGO, cena 20 zł
Zamówienia na powyższą literaturę należy przesyłać pod adresem: Zjednoczony Kościół Ewangeliczny, Zagórna 10, 00-441 Warszawa.
Ofiary na wydawnictwa należy wpłacać na konto Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w XV Oddziale NBP w Warszawie, Nr
1153-10285-136.