• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1980, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1980, nr 4"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

*

% ' '

: :

"/V,

MM

gis

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L IA -Ż Y C IE I MYŚL C H R Z E Ś C I J A Ń S K A - J E D N O Ś Ć - P O W T Ó R N E PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

NR 4 1980

„G rajcie B ogu, grajcie!

G r a jc ie ; K rólow i naszem u , grajcie!

B ó g b o w iem jest K rólem ca łej ziem i”

(P s a lm 47, 7-8 a)

Na z d j.: o rk iestra „Arm ii Z baw ienia” (Salvation A rm y).

(2)

CHRZE Ś CI J ANI N Przebaczenie unilateralne

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 4., kwiecień 1980 r.

W N U M E R Z E :

P R Z E B A C Z E N I E U N I L A T E R A L N E — S. 2 W Y Z N A N I E T O M A S Z A — s . 3

„ J A , P A N , T W Ó J L E K A R Z ” — S . 3 A K T U A L N E O G Ł O S Z E N I E O A U D Y ­ C J A C H „ G Ł O S U E W A N G E L I I ” — S . 5 W S P Ó Ł C Z E S N A N A U K A W A N T Y C Z ­ N E J K S I Ę D Z E — s . 6

P A R A D A P L A N E T ... — S . 6

E K U M E N I Z M W D O B I E S E K U L A R Y Z A - C IJ — s . 13

T R Z Y P Ł A S Z C Z Y Z N Y N I E W O L I — S . 17 S T U D I U M K S . E Z D R A S Z A — s . 19 Ś p i e w n i k p i e l g r z y m a — s . 21 W Ś W I E C I E C Y T A T Ó W — s . 22 Z O D W I E D Z I N W E F R A N C J I — S . 22 K R O N I K A — s . 23

M i e s ię c z n i k „ C h r z e ś c i j a n i n ” w y s y ł a n y j e s t b e z p ł a t n i e ; w y d a w a n i e j e d n a k c z a ­ s o p i s m a u m o ż l i w i a w y ł ą c z n i e o f i a r n o ś ć C z y t e ln i k ó w . W s z e l k i e o f i a r y n a c z a s o ­ p i s m o w k r a j u , p r o s i m y k i e r o w a ć n a k o n t o Z j e d n o c z o n e g o K o ś c i o ł a E w a n g e ­ l i c z n e g o : N B P W a r s z a w a X V O d d z ia ł N r 1153-10285-136, z a z n a c z a j ą c c e l w p ł a t y n a o d w r o c i e b l a n k i e t u . O f i a r y w p ł a c a n e z a g r a n ic ą n a l e ż y k i e r o w a ć p r z e z o d ­ d z i a ł y z a g r a n i c z n e B a n k u P o l s k a K a s a O p ie k i n a a d r e s P r e z y d i u m R a d y Z j e d ­ n o c z o n e g o K o ś c i o ł a E w a n g e l i c z n e g o w W a r s z a w ie , u l . Z a g ó r n a 10.

W ydaw ca: P rezyd iu m R ady Z jedno­

czonego K ościoła E w an geliczn ego w PRL. R ed agu je K olegiu m : Józef Mrózek (red. nacz.), E dw ard C zajko (sekr. red.), M ieczysław K w iecień , M arian Suski, R yszard T om aszew ­ ski.

A dres R edakcji i A d m in istracji:

00-441 W arszaw a 1, u l. Z agórna 10.

T elefon : 29-52-61 (w . 5). M ateriałów nadesłanych n ie zw raca się.

Indeks: 35462.

RSW „ P ra s a - K s ią ż k a - R u c h ” , W a r ­ szaw a, S m o ln a 10/12. N ak ł. 5500 egz.

O b j. 3 arlk. Z am . 287. 0 -5 6 .

N o w y T e s t a m e n t nie m ó w i n a m a n i r a z u o t y m , b y k t o ś k i e d y k o l w i e k p r z y ­ s z e d ł do P a n a J e z u s a i pro s ił o p r z e b a c z e n i e g r z e c h ó w . N i k t n i g d y n i e p r z y ­ sz e d ł do P a n a i n ie p o w ie d z i a ł: „Panie, p r z e b a c z m i ! ” A j e d n a k J e z u s p r z e ­ baczał l u d z i o m g r z e c h y . P r z e b a c z a ł je w sposób s z c z e g ó ln y . P r z e b a c z a ł i m u n ila te r a ln ie c z y l i je d n o s tr o n n i e . P r z e b a c z e n ie u n il a te r a ln e j e s t t a k i m p r z e - b a c z e n e m , co do k t ó r e g o i n i c j a t y w a n a l e ż y do o s o b y p r z e b a c z a ją c e j . Osoba, k t ó r a o t r z y m u j e p r z e b a c z e n i e nie p r o s i o nie, a n a w e t m o ż e n ie u ś w i a d a ­ m ia ć so b ie p o t r z e b y p r z e b a c z e n ia . P r z e b a c z a ją c y b ie r z e i n i c j a t y w ą w s w o je rę c e i p r z e b a c z a n ie c z e k a j ą c aż d a n a osoba, oso ba p o tr z e b u ją c a p r z e b a ­ czenia, p r z y j d z i e i o p r z e b a c z e n i e popro si.

P e w n e g o r a z u c z t e r e c h m ą ż c z y z n p r z y n i o s ł o do J e z u s a s w e g o s p a r a l i ż o w a ­ nego p r z y ja c i e l a , leż ą ceg o n a łożu. I z a n i m z d ą ż y l i oni w y p o w i e d z i e ć słowo, J e z u s z w r ó c i ł się d o p a r a l i t y k a : „U faj, s y n u , o d p u s z c z o n e są g r z e c h y t w o j e ” (M t 9,2). T e n c z ł o w i e k n ie p r o s ił o p r z e b a c z e n ie . N a s tą p iło o no z i n i c j a t y w y P rze b a c z a ją c e g o . P a n J e z u s p r z e b a c z y ł w sposób u n il a t e r a ln y .

I n n y m z n ó w r a z e m P a n J e z u s z n a l a z ł się w d o m u S z y m o n a fa r y z e u s z a . I g d y t a m p r z e b y w a ł , k o b i e t a z tego m ia s t a , g rz e szn ic a , „ p r z y n io s ł a a la b a ­ s t r o w y s ł o ik o l e j k u . I s t a n ą w s z y z t y ł u u je g o nóg, zapłakała-, i zaczęła łz a m i z l e w a ć n o g i je g o i w ł o s a m i s w o j e j g ł o w y w y c i e r a ć , a c a łu ją c jego sto p y , n a m a s z c z a ł a je o l e j k i e m ” ( Ł k 7,37— 38). W r e z u lta c ie J e z u s r z e k ł do niej: „ O d p u s z c z o n e są g r z e c h y t w o j e ” ( Ł k 7,48). O na nie p ro s iła o p r z e ­ b aczenie. J e z u s p r z e b a c z y ł j e j u n ila te r a ln ie .

N a j w i ę k s z y p r z y k ł a d m a m y n a Golgocie. „Ojcze, o d p u ś ć im , bo n ie w ie d z ą , co c z y n i ą ” ( Ł k 23, 34) — m o d l i ł się U k r z y ż o w a n y Z b a w i c i e l. Ż o łn i e r z e r z y m s c y n ie p rosili o p r z e b a c z e n ie . P r z e b a c z e n ie w y s z ł o od J e z u s a u n i l a ­ te raln ie.

Po z m a r t w y c h w s t a n i u P a n J e z u s u k a z a ł się s w o i m u c z n i o m i r z e k ł do nich: „ P o k ó j w a m ! J a k m n i e O jc ie c posłał, t a k i J a w a s p o s y ł a m . A to r z e k łs z y , tc h n ą ł n a n ic h i p o w i e d z i a ł im : W e ź m i j c i e D u c h a Ś w i ę t e g o . K t ó ­ r y m k o l w i e k g r z e c h y odpuścicie, są i m o d p u sz czo n e, a k t ó r y m z a tr z y m a c ie , są z a t r z y m a n e ” (J a n 20, 21— 23). I n i c j a t y w a m a n a le ż e ć do u c z n i ó w . J e s t to p r z e b a c z e n ie u n il a te r a ln e . M a o no b y ć stałą p r a k t y k ą Kościoła.

K a ro l B a r t h , z n a n y p o w s z e c h n i e w i e l k i te olog p r o t e s t a n c k i , p o w ie d z i a ł k ie d y ś , ż e g r z e c h d o p ie r o w ó w c z a s m o ż e p o tr z ą s n ą ć n a s z y m s u m i e n i e m , k i e ­ d y z n a j d z i e się w ś w ie t le p r z e b a c z e n ia . P r z y z w y c z a i l i ś m y się w t e j d z i e ­ d z in ie do j e d n e g o p o r z ą d k u : u z n a n i e g r z e c h u — u p a m i ę t a n i e — p r z e b a c z e ­ nie. A l e m o ż e b y ć r ó w n i e ż in a c z e j, a m ia n o w ic i e : p r z e b a c z e n ie — u p a m i ę ­ tanie — o c z y s z c z e n ie . A p o s t o ł P a w e ł pis ze: „ W s z e lk a g o r y c z i z a p a l c z y w o ś ć , i g n ie w , i k r z y k , i z ł o r z e c z e n ie n ie c h b ę d ą u s u n i ę t e sp o ś r ó d w a s w r a z z w s z e l k ą złością. B ą d ź c ie j e d n i dla d r u g i c h u p r z e j m i , s e r d e c z n i, o d p u s z c z a ­ ją c so b ie w z a j e m n i e , j a k i w a m B ó g o d p u ś c ił w C h r y s t u s i e ” (Efez. 4, 31— 32).

A j a k B óg o d p u ś c i ł w C h r y s tu s ie ? O d p o w i e d ź m a m y w L iś c ie d o R z y m i a n :

„Bóg z a ś d a je d o w ó d s w o j e j m iło ś c i k u n a m p r z e z to , że k i e d y b y l i ś m y je s z c z e g r z e s z n i k a m i (p o d k r . m o je ) , C h r y s t u s z a n a s u m a r ł ” (5, 8). A w ię c a k t p r z e b a c z e n ia p o p r z e d z ił a k t u p a m ię ta n i a , p o k u t y .

S z c z e p a n , p i e r w s z y m ę c z e n n i k K o śc io ła , r ó w n i e ż u m i e r a ł w d u c h u tego u n il a te r a ln e g o p r z e b a c z e n ia : „Oto w i d z ę n ie b io s a o t w a r t e i S y n a C z ł o w i e ­ czego s to ją c e g o po p r a w i c y B o ż e j (...) P a n ie , nie p o lic z i m g r z e c h u te g o ” (D A 7, 56.60). S y n C z ło w i e c z y , s i e d z ą c y po p r a w i c y Boga, w s ta ł, b y z o ­ b a c z y ć k o m u je g o słu g a p r z e b a c z a . I P a n p o s z e d ł do te g o m ę ż a , k t ó r e m u S z c z e p a n p r z e b a c z y ł. I s p o t k a ł go p o d D a m a s z k i e m . B y ł n i m S a u l z T a r s u , p ó ź n i e js z y apostoł.

N a s z e w ł a s n e p r z e b a c z e n ie z a l e ż y od n a s z e j g o to w o ś c i p r z e b a c z y ć i n n y m . P r z e b a c z a j m y , a b ę d z ie n a m p r z e b a c z o n e . J a k m y p r z e b a c z a m y , t a k i n a m B óg p r z e b a c z y : „ O d p u szc za jc ie , je ś li m a c ie coś p r z e c i w k o k o m u , a b y i O jc ie c w a s z , k t ó r y j e s t w n ie b ie , o d p u ś c i ł w a m w a s z e p r z e w i n i e n i a ” ( M k 11, 25). J e ś li m y n ie p r z e b a c z y m y u n il a te r a ln i e , g d y m a m y coś p r z e c i w k o k o m u , to w i ą ż e m y B o ż e ręce. O n nie m o ż e w ó w c z a s n a m p r z e b a c z y ć . N ie c z e k a j m y aż te n , k t o z a w i n i ł p r z e d n a m i p r z y j d z i e i p o p r o s i n a s o p r z e ­ baczenie. B o te g o m o ż e m y n i g d y się n ie doczekać. P r z e b a c z a jm y u n i l a t e ­ r alnie .

E. Cz.

(3)

W yznanie Tomasza

„A po ośm iu d niach zn ow u b yli w dom u u czn iow ie jego i T om asz b ył z n im i. I p rzyszed ł Jezus, gdy drzw i były zam k n ięte, i sta n ą ł pośród nich, i rzekł: P okój w am ! P otem rzek ł do T om asza: D aj tu palec sw ó j i oglądaj ręce m oje, i daj tu rękę sw oją, i w łó ż w bok mój, a n ie bądź bez w iary, lecz w ierz.

O dpow iedział T om asz i rzek ł m u: P an m ój i Bóg m ój”.

(E w ang. św . J a n a 20: 26-28)

Tomasz jed e n ze d w u n astu uczniów P an a Jezusa nie był razem ze zgrom adzonym i ucz­

niam i, kiedy po raz pierw szy P a n im się o b ja ­ wił po zm artw ychw staniu. (Jan, 20,24). A kiedy uczniowie z w ielką radością pow iadom ili go o tym w ydarzeniu, n ie chciał im uw ierzyć. Z a­

pew ne przeżycia zw iązane ze śm iercią P an a J e ­ zusa załam ały go. A może nie w ierzył, że u m a r­

ły je s t w stanie pow stać z grobu, w ydaw ało m u się, że w szystko je s t złudzeniem . Dochodziła jeszcze wrogość i niebezpieczeństw o ze strony Żydów. P a n Jezus w idział jed n ak tego sym pa­

tycznego, ale idącego sw oją drogą ucznia k tó ­ rem u groziło niebezpieczeństw o ze strony du­

cha ciemności.

Tom asz nie był razem , bo nie m iał nadziei, nie chciał nic w idzieć i słyszeć, n a nic nie oczekiwał. Pogodził się z żalem i było m u wszystko jedno. Nie przeżyw ał radości zm ar­

tw y ch w stan ia tak ja k inni.

Czy P a n Jezus nie m iał racji nazyw ając go niew iernym Tom aszem ? Bo Tom asz przedtem m ówił że jeśli nie zobaczę Jego p rzebitych dło­

ni nie uwierzę.

W ten wieczór, kiedy P a n pokazał się po zm artw ychw staniu było w ielu św iadków w i­

dzących, słyszących i odczuw ających obecność Pańską. Czy to nie w ystarczyło, ażeby uw ierzyć w ich św iadectw o? Tom aszowi to nie w y sta r­

czyło. Postaw ił w a ru n k i: chcę zobaczyć i do­

tknąć się. Czy potem nie będzie się w stydził swego postępow ania? Czy w te n sposób nie m ó­

wi w róg Pański, szukający znaków ażeby w ie­

rzyć w to, co jest w idzialne?

Uczniowie poszukali Tom asza i powiedzieli m u: P a n zm artw ychw stał i żyje. K iedy stanęli przed Nim ich u sta w ypow iadały Bogu chw ałę i wdzięczność, a oczy jaśniały od radości. Ze sm utnych i bezradnych stali się ludźm i pełnym i radości i w iary. Lecz, on spraw ił im zawód, ich św iadectw a nie przyjął, a sobie zam knął p raw ­ dziwą radość. W łaśnie w ty ch słow ach: — jeśli w Jego dłoniach nie ujrzę śladów gwoździ, jeśli ręk i nie włożę w p rzeb ity bok, nie uw ierzę — widać zw ątpienie Tomasza. Lecz nie był on człowiekiem bezbożnym .

I w naszym otoczieniu żyją ludzie, którzy m ają w iele zastrzeżeń i w ątpliw ości w istnieniu Boga, w narodzenie i boskość Jezusa, w Jego doskonałą ofiarę oraz dokonaną n a krzyżu Gol­

goty, w Z m artw ychw stanie, W niebow stąpienie i pow tórne przyjście. J e st w iele ludzi, w k tó ­ rych sercach tkw i chęć poznania p raw dy lecz n a drodze jej poznania stoi przeszkoda, k tó rą je s t grzech. Lecz jeśli w yznasz swój grzech i przyjm iesz P a n a Jezusa jako swojego osobiste­

go Zbawiciela, On ci przebaczy, dając w serce radość i pewność zbaw ienia. P a n Jezus wczo­

raj, dzisiaj i n a w ieki je s t ten sam, On zna tw oje serce n a w e t wówczas, kiedy jesteś w osa­

m otnieniu. On może rozw iać tw oje wątpliwości, ale chce, abyś przyszedł do Niego.

K iedy m inęło osiem dni, był niedzielny wieczór, uczniow ie znowu zgrom adzili się r a ­ zem. Tomasz rów nież pozwolił się zaprosić i przebyw ał razem z nimi. Stojąc n a uboczu nie m iał w ew nętrznego pokoju.

D rodzy czytelnicy, gdyby P a n Jezus nie zm artw ychw stał, to darem na byłaby nasza w ia­

ra, a n a u k a Jezu sa stałaby się jedną z w ielu m artw ych religii. K iedy więc razem byli zgro­

m adzeni przyszedł P a n Jezus i pozdrow ił ich słowami: „Pokój w am ” . Pozdrow ienie Pańskie dotyczyło i Tomasza. M ożem y powiedzieć że były to w spaniałe i niezm iernie w ażne odw ie­

dziny. Bez w ielkiego w stęp u zw rócił się On do Tom asza: „Spojrzyj n a m oje ręce, dotknij się mego boku i nie bądź niew ierny, lecz w ierz.”

Z u st Jezu sa nie padło żadne p rzykre słowo.

Tom asz m usiał czuć się zaw stydzony, lecz usły­

szał słowa, k tó ry ch potrzebow ał. To nie było złudzenie, on zobaczył P a n a obok siebie. Obec­

ność Boga zw yciężyła zw ątpienie. On jest i dziś tym samym , Żyw ym Zbawicielem .

Podczas m ojej bytności w L ondynie z m iej­

scowym b rate m znalazłem się w cen tru m Lon­

dynu w jednym z najbardziej znanych m iejsc n a świecie, w „H yde P a rk u ”. O lbrzym i p ark w c en tru m tego wielom ilionowego m iasta robi dobre w rażenie. P iękne drzew a, pielęgnow ane traw n ik i uspakajają. Ale je s t w tym p a rk u coś, co szczególnie in te resu je przybyłych tu obco­

krajow ców .

(4)

I ja podążyłem w raz ze sw ym przyjacielem w ty m k ieru n k u . Z a k ilk a penów w ynajęliśm y składane krzesła i usiedliśm y w pobliżu m ów ni­

cy, n a k tó rej co pew ien czas zm ieniali się różni mówcy. Poinform ow ano m nie, że przem aw iają tu ta j różni ludzie uzdrow iciele, reform atorzy, którzy w edług w łasnych poglądów chcą polep­

szyć świat. T ypy ty ch m ówców są różnorodne.

D żentelm eni w e frak ach i m uchach, m łodzi lu ­ dzie z brodam i, sw obodnie u brani. M oją uw agę zwrócił niem łody już człowiek, k tó ry a k u ra t w tedy w sw ym przem ów ieniu podw ażał istnienie Boga. W szczególnie b ru ta ln y ch słow ach usiło­

w ał podw ażyć Bóstwo C hrystusa. Tw ierdził, że Jezus, u m arł i nigdy nie zm artw ychw stał. Była to bardzo n iep rzy jem n a m owa, pow odująca u niektórych ludzi gniew.

Ale po nim , jak b y n a p rzek ó r tem u w szy­

stkiem u w yszedł m łody człowiek, k tó ry zaczął składać żyw e św iadectw o w iary, że P a n Jezus żyje i m a swoich naśladow ców , bo jest ich oso­

bistym Zbawicielem . W tym czasie grUpa m ło­

dych ludzi, rozdaw ała tra k ta ty naw ołujące do spotkania z żyw ym Zbaw icielem św iata. W „H y­

de P a rk u ” w ypow iedziano już w iele złych i bez­

użytecznych mów, k tó re straciły sw oje znacze­

nie, o k tó ry c h już daw no zapom niano. Jed y n ie słow a w iern y ch i odw ażnych sług i św iadków P a n a Jezu sa nie straciły nic ze swej w ażności i tam w „H yde P a rk u ” .

Ze Słow a Bożego w y n ik a jasno, że On jest żyw ym Zbawicielem . P a n Jezus i dziś podaje sw oje ręce zgubionym , spracow anym i żyjącym w sam otności i w prow adza ich n a drogę w iodą­

cą do Bożej chw ały. I ty w tru d n y c h chwilach swego- życia zawsze możesz znaleźć pom ocną dłoń Jezusa. K ażde niespokojne serce może się uspokoić w Nim. Zw iązany pętam i grzechów i nałogów m ożesz przyjść do Niego, a On w ysłu­

cha tw o ją m odlitw ę, posili i da pom ocną radę.

Otwórz serce n a Jego słowo i przyjm ij pozdro­

wienie: „Pokój W am ” .

Tomasz upadł do stóp Jezu sa i w ypow ie­

dział słow a: „P an m ój i Bóg m ó j” . Z m artw y ch ­ w stały Jezus sta ł się jego P anem i Zbawicielem . W reszcie spadły łuski z jego oczu i potw ierdziły się w jego życiu słowa Jezu sa: „K to M nie widzi, widzi i O jca”. Tom asz zrozum iał i w yznał, że Jezus je s t Bogiem. Błogosław ione w yznanie To­

masza. O dtąd polecił swe życie Jezusow i i po­

został m u w iernym .

U w ierz i ty, k tó ry czytasz i skłoń swoje ko­

lana przed Jego m ajestatem . On um arł i za cie­

bie abyś w yznał i żył. P rzyjm ij Go,, zaufaj Jego słow u i obietnicom a staniesz się błogosławio­

nym Bożym dziecięciem.

K azim ierz M uranty

„Ja, Pan, twój lekarz"

„C hodźcie, zaw róćm y do P a n a ! On n as rozszarpał, On nas też u leczy, zran ił i opatrzy n asze ran y!” (Oz 6 ,1 )

K ażda choroba jest rezu ltatem naruszenia biologicznej rów now agi oragnizm u. W skazuje ona niezm iennie n a fak t w targ n ięcia do orga­

nizm u jakiego obcego, w rogiego m u elem entu z zew nątrz, zakłócającego norm alne funkcjono­

wanie jego poszczególnych kom órek.

Choroba m a n a celu zaalarm ow anie osob­

nika o zaistniałym atak u i zm obilizow anie go do podjęcia obrony. Ma ona n a celu uśw iadom ie­

nie osobnikow i grożącego m u niebezpieczeń­

stwa. J e s t to stro n a pozytyw na choroby, bez której nie m ożna by było przedsięw ziąć jak ich ­ kolwiek środków zaradczych. Tylko św iado­

mość, że się je s t phorym może nas zaprow adzić do lekarza.

Szczęśliwy ten, kto n ie zbagatelizuje ostrzeżenia ze stro n y organizm u i w porę n a nie zareaguje. P ostępując w te n sposób, niszczy zło w zarodku, oszczędzając sobie boleści i cierpień, a niejednokrotnie u n ikając śm ierci. Bądźm y więc czuli n a reakcje naszego organizm u; ciała, duszy i ducha.

K iedy lekarz przepisuje chorem u lek a r­

stwa, z jakże w ielką uw agą p rzysłuchuje się on jego zaleceniom. N iejednokrotnie n a w e t jego

w skazów ki notuje. W przy p ad k u ciężko chorej osoby, kied y lek arz p rzy b y w a z w izytą do do­

mu, rozm aw iają z nim, a następnie czuw ają nad leczeniem chorego jego dom ownicy. Oni to po­

d ają chorem u posiłki i lekarstw a, uk ład ają go do snu, chronią przed przeziębieniem , sta ją się w ypełnić dłużące się m u godziny jakim ś za­

jęciem.

A jak postępujem y w przypadku, kiedy z prośbą o leczenie zwracam y się do Boga? Czy przysłuchujem y się z uw agą Jego zaleceniom, kiedy czytam y Jego Słowo? Czy zdarza się nam czasem sięgnąć po pióro, by zanotow ać w ska­

zówki, k tó ry ch D uch Św ięty udziela nam oso­

biście, b y leczenie czyniło postępy i było sku­

teczne? Czy rów nie pilnie słucham y głosu Nie­

biańskiego Lekarza, jak głosu człowieka?

C ierpliw ie i z ufnością znosim y leczenie środkam i farm akologicznym i. Jakże jednak b ra k nam cierpliw ości i w ia ry w przypadku, kiedy lekarzem je s t Bóg.

Z w ielką punktualnością i bez zastrzeżeń

p rzy jm u jem y przepisane nam krople, proszki,

zastrzyki. A ja k m a się sp raw a w przypadku

Bożych lek arstw ? Jakże często m ija wiele dni,

(5)

tygodni, a może naw et m iesięcy, zanim dam y się nakłonić do przyjęcia w pokorze gorzkich kropli Bożych napom nień, bolesnego zastrzyku dem a­

skatorskiej p raw dy, czy też proszku, w yw ołu­

jącego w y rz u ty sum ienia, abyśmy m ogli się ich pozbyć, w yznając P a n u sw oje grzechy, w szcze­

rej, serdecznej pokucie. „K to u k ry w a w ystępki, nie m a pow odzenia, lecz kto je w yznaje i po­

rzuca, dostępuje m iłosierdzia” (Przyp. 28,13).

Je ste m głęboko przekonany, że większość naszych uciążliw ych chorób je st spow odow ana w irusem grzechu. J e s t to najniebezpieczniejszy w iru s w szech czasów, gdyż prow adzi zawsze do niechybnej śm ierci („zapłatą za grzech jest śm ierć” — Rzym. 6, 23). A tak u je on w szystkie elem enty isto tn y ludzkiej, doprow adzając czło­

w ieka do degeneracji fizycznej, psychicznej i duchow ej, tj. do w iecznego odłączenia od Bo­

ga. P ow rót do zdrow ia człow ieka zaatakow ane­

go w irusem grzechu m ożliw y jest jed y n ie po­

przez usunięcie tego w iru sa z organizm u, po­

przez uśm iercenie go. K tóż m oże tego dokonać?

W iedza ludzka, niestety, rozkłada bezradnie rę ­ ce- W irus grzechu dotychczas jeszcze nie został przez nią zidentyfikow any. Nie zapom inajm y jednak, że „co niem ożliw e jest u ludzi, to m oż­

liw e je s t u Boga” (Łuk. 18, 27). A „w szystko jest m ożliw e dla w ierzącego” (Mat. 9, 23).

D la Boga w iru s grzechu nie stanow i żadnej tajem nicy, a jego likw idow anie należy do Bożej specjalności. Je d n ak , ta k jak lekarz ziem ski, tak rów nież i Bóg n ie może mas uzdrow ić, jeśli nie będziem y z N im w spółdziałali. N a nic zda się cała w iedza lekarska i m edycyna, jeśli chory nie zechce poddać się badaniom , lu-b nie zechce przyjm ow ać przepisanych m u lekarstw . N a nic też zda się wszechm oc Boża i gotowość Boża przyjścia nam 'z pomocą, jeśli nie zechcem y pójść za ra d ą Jego Słowa.

T ak więc, na w stępie, poddajem y się prze­

św ietleniu prom ieniam i Bożej Ew angelii.

Zw róćm y szczególną uw agę n a t e słow a Pism a Świętego, z którym i życie nasze nie jest w zgo­

dzie, lub przeciw ko k tó ry m budzi się w nas protest, a może n a w e t b u n t. Są to bow iem sło­

w a odsłaniające i bezpośrednio atakujące w iru ­ sa grzechu, k tó ry zawzięcie staw ia im opór. Są

to słowa, k tó re n azy w ają nasz grzech po im ie­

niu. Nie sprzeciw iajm y się im, gdyż Słowo Bo­

że jest absolutną praw d ą i jedynym lekarstw em , m ającym moc, poprzez w iarę, uzdrow ić nas od w szelkiej choroby. „K ażde Słowo P an a jest praw dziw e” (Przyp. 30, 5). Pam iętajm y, że „ J e ­ śliby oskarżało nas serce nasze, Bóg jest w ięk­

szy niż serce nasze i On w ie w szystko” (lJ a n , 3,20).

W yznajm y M u w ięc sw ój b u n t, sw oją próż­

ność, wyniosłość, beztroskę, niedbałość- P rz y j­

m ijm y w pokorze Jego napom nienia. O kiełznaj­

m y sw oje um ysły (1 P io tr 1, 13). O m yjm y łzam i pokuty sw oje odrodzenie, odnów m y śluby swo­

je P anu. S korzystajm y raz jeszcze, przez w ia­

rę, z uśw ięcającej m ocy m ęczeńskiej ofiary J e ­ zusa C h rystusa na krzyżu. „O padłe ręce i om dlałe kolana znow u w yprostujcie, i p ro stu j­

cie ścieżki dla nóg swoich, ta b y to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrow ione zostało”

(Hebr. 12, 12— 13).

P an n ie m a upodobania w naszych niedo- m aganiach. On p ragnie nas uzdrow ić: nie ty l­

ko ciało, lecz i duszę naszą, bo tylko w ted y bę­

dziem y n ap raw d ę zdrow ym i. Ten, k tó ry blisko dw a tysiące lat tem u „obchodził całą Galileę, nauczając, głosząc ew angelię o K rólestw ie i uzdraw iając w szelką chorobę i wiszelką niem oc w śród lu d u ” (Mat, 4, 23), ten „Jezus C hrystus wczoraj i dziś, ten sam i na w iek i” (Hebr. 13, 9).

„P rzy stąp m y te d y z u fn ą odw agą do tro n u ła­

ski, abyśm y dostąpili m iłosierdzia i znaleźli ła­

skę k u pom ocy w stosow nej porze” (Hebr. 4, 16).

Albow iem „On niem oce nasze w ziął n a siebie i choroby nasze poniósł” (Mat. 8, 17), „u k aran y został dla naszego zbaw ienia, a Jego ran am i je ­ steśm y uleczeni” (Iz. 53, 5).

„U m iłow ani, jeżeli nas serce nie oskarża, m ożem y śm iało stan ąć przed Bogiem i otrzy­

m am y od Niego, o cokolw iek prosić będziem y, gdyż przykazań Jego przestrzegam y i czynim y to, co m iłe je st przed obliczem Jego. A to jest przykazanie Jego, abyśm y w ierzyli w im ię Sy­

n a Jego Jezusa C hrystusa, i m iłow ali się w za­

jem nie, ja k n am p rzykazał” ( lJ a n 3, 21— 23).

A n atol P aw lu czu k

Słuchajcie audycji religijnej

„GŁOS EWANGELII Z WARSZAWY”

codziennie o godz. 17.45 na fali 31 m

Ofiary na „Glos Ewangelii z Warszawy, miesięcznik „Chrześcijanin”, Dom Opieki „Be­

tania” w Ostródzie itp. oraz składki Zborów należy przekazywać na konto Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w: NBP Warszawa, XV Oddział, Nr 1153-10285-136.

Dziękujemy!

(6)

Współczesna nauka w antycznej Księdze

W p o p rz e d n ic h ro z d z ia ła c h p r z e d s ta w iłe m szereg i lu s tr a c ji w y k lu c z a ją c y c h m o żliw o ść p r z y p a d k u , je ś li ch o d zi o w y p rz e d z e n ie w sp ó łc z e sn y c h o sią g n ię ć n a u k i p rz e z p is a rz y b ib lijn y c h . O b e c n ie p rz y to c z ę k i l k a je s z ­ cze b a rd z ie j ja s k r a w y c h s tw ie rd z e ń z a w a rty c h w je d ­ n y m z ro z d z ia łó w k sięg i, z w a n e j K się g ą Jo b a .

J e ż e li a rc h e o lo g ia n ie d o k o n a 'now ych o d k ry ć, n ie b ę d z ie m y n a d a l z n a ć d o k ła d n ie d a ty n a p is a n ia te j księgi. C z ło w ie k z o rie n to w a n y w f a k ta c h u sta lo n y c h p rz e z tę d z ie d z in ę w ied zy , n ie m o ż e w ie rz y ć w m it stw o rz o n y p rz e z k r y ty k ó w B ib lii, w e d łu g k tó ry c h K się g a J o b a z o s ta ła n a p is a n a p rz e z n ieznanego- a u to r a ży ją c e g o w c z a sa c h H ez e k ia sz a . K się g a t a z o s ta ła n a ­ p is a n a w c z a sa c h b lis k ic h o k re s o w i A b r a h a m a , s ta n o ­ w ią c je d e n z n a js ta rs z y c h m a n u s k ry p tó w n a tc h n io n e j lite r a tu r y .

Jo b b y ł r e ą l n ą p o s ta c ią , c z ło w ie k ie m d o św ia d c z o ­ n y m p rz e z B oga, d o tk n ię ty m r e a ln y m nieszczęściem . W e w s tę p n y c h r o z w a ż a n ia c h n a te m a t S tw ó rc y , Jo b w y ra ż a n ie o g ra n ic z o n ą u fn o ść w B o żą m ą d ro ś ć i m o c:

„ J a k m oże b y ć c zło w ie k u s p r a w ie d liw io n y p rz e d B o ­ gie m ? W sp o rz e z N im n ie o d p o w ie a n i n a je d n o z ty ­ s ią c a p y ta ń ” . W te n sposób z o s ta ła o k re ś lo n a n ie o g r a - n iczo n o ść m ą d ro śc i w ie lk ie g o N a u c zy c ie la , k tó r ą u k a ­ z u je c a ła K sięg a. U czeń, k tó r y n ie m oże o d p o w ied zie ć n a u c z y c ie lo w i n a je d n o z w ie lu p y ta ń , m u s i u z n a ć sw ą niższość.

N ie m ile d o tk n ię ty w y p o w ie d z ia m i sw y c h rz e k o ­ m y ch p rz y ja c ió ł Jo b , p o z o rn ie z m ie n ia ją c n a s t a w i e ­ n ie, w o ła : „O, g d y b y m w ie d z ia ł, g d zie G o m o g ę z n a ­ leźć, j a k p rz y jść d o J e g o n óg! P rz e d s ta w iłb y m M u sw ą s p r a w ę i a rg u m e n ty : O b y m m ó g ł w y ro z u m ie ć s ło w a J e g o o d p o w ied zi, c o m i rzecze.” (23 ro zd ział) U ż y w a ją c p ro s te g o z w ro tu m o ż n a p o w ied zie ć, że (zmę­

czony ro z m o w ą z lu d ź m i, Jo b z a p r a g n ą ł p rz e d y s k u to ­ w a ć sw o je p ro b le m y z sa m y m B ogiem . P o z o rn ie ja k g d y b y z a p o m n ia ł o w ła sn y c h ty lk o co w y p o w ie d z ia ­ n y c h sło w a c h , iż k ie d y B óg z aczn ie e g z a m in o w a ć czło ­ w ie k a , te n n ie m o że o d p o w ie d z ie ć M u n a w e t n a je d n o z ty s ią c a p y ta ń .

P rz e d k ilk u la ty u c z e stn ic z y łe m w p e w n y m z je ź ­ dzić n a u k o w c ó w . S ie d z ia łe m p rz y o k rą g ły m sto le w ra z z tu z in e m osób re p r e z e n tu ją c y c h ró ż n e d z ie d z in y a r ­ cheologii. P o ś n ia d a n iu , w p o g o d n y m n a s tr o ju , ro z ­ poczęto d y sk u s ję . K ilk a osób p r z e ja w ia ło szczeg ó ln e ro z b a w ie n ie z p o w o d u m o je j w z m ia n k i o in s p ir a c ji B ib lii. J e d e n z o b e c n y c h n a d m ie n ił, iż b y ło b y n ie ­ z w y k le z a b a w n e i in te re s u ją c e , p o ró w n a ć w sp ó łc z e s n ą w ie d z ę z w y p o w ie d z ia m i p is a rz y b ib lijn y c h . K o rz y ­ s ta ją c z o k azji, z a g a d n ą łe m :

— Z a p e w n e p a n o w ie p a m ię ta ją p a tr ia r c h ę J o b a ? W je d n e j ze sw y c h w y p o w ie d z i s k ie ro w a n e j do p r z y ­ ja c ió ł, s tw ie rd z ił: „ Z a p e w n e , je s te ś c ie lu d ź m i, lecz w a ­ sz a m ą d ro ść z g in ie z w a m i.” J a k a szk o d a, że Jo b n ie m oże p o zn ać p a n ó w . T e sa m e sło w a m ó g łb y p o w tó rz y ć w ty m g ronie.

J e d e n z z e b ra n y c h z a re a g o w a ł:

— P rz e c ie ż m a m y o b e c n ie o w ie le ro z le g le jsz ą w ie d z ę n iż Jo b . W idząc, ż e p r z y n ę ta c h w y c iła , c ią g ­ n ą łe m d a l e j :

— Czy p a n o w ie w ie d z ą , że w p e w n y m m o m e n c ie J o b p o s ta n o w ił: „ p rz e d ło ż ę s w o ją s p r a w ę B o g u ; chcę by ć p rz e z N ieg o p rz e e g z a m in o w a n y ”. W te d y B óg z a ­ d a ł J o b o w i 40 p y ta ń , z k tó ry c h a n i n a je d n o J o b nie m ó g ł o d p o w ied zie ć. C ie k a w e , n a ile z ty c h p y ta ń o d ­ p o w ie d z ie lib y p a n o w ie .

N a s tą p iło o g ó ln e p o ru s z e n ie i k ilk u sp o ś ró d o b ec­

n y c h zgłosiło ch ęć o d p o w ia d a n ia . P o s ła liś m y p o B ib ­ lię, a k ie d y j ą p rzyniesiono', z a p ro p o n o w a łe m n a s tę p u ­ ją c e z a sa d y „ e g z a m in u " :

— B ęd ę o d c z y ty w a ł p y ta n ia , a p a n ó w p ro sz ę o p is a n ie n a k a r tk a c h o d p o w ied zi. P y ta ń je s t c z te rd z ie ­ ści. N a k a ż d ą p o p r a w n ą o d p o w ied ź p rz e z n a c z a m y 10 p u n k tó w . N a cało ść p r z y p a d a w ięc 400 p u n k tó w . P o ­ n ie w a ż k a ż d e z p y ta ń s k ła d a się z d w ó c h części, n a o d p o w ied ź p ra w id ło w ą , d o ty c z ą c ą ty lk o je d n e j części, p rz e z n a c z a m y 5 p u n k tó w . W a ru n k i z o sta ły p rz y ję te i p rz y s tą p iliś m y d o „ e g z a m in u ”. W y n ik b y ł z a s k a k u ­ ją c y : n a jb y s trz e js z y z a w o d n ik z d o b y ł 35 p u n k tó w n a 400 m o ż liw y c h !

T a k w ię c o g ro m n y p o s tę p w ied zy w c ią g u 4 ty sięcy la t d z ie lą c y c h n a s od czasó w Joba. u m o ż liw ił u d z ie ­ le n ie o d p o w ie d z i ty l k o n a t r z y i p ó ł p y t a n i a (Job n ie o d p o w ie d z ia ł n a ż a d n e). J u ż n a sa m y m p o c z ą tk u S tw ó rc a n ie b a i zie m i z a s k a k u je J o b a proistym p y ta ­ n ie m :

— G d zie b y łeś, k ie d y z a k ła d a łe m z ie m ię ?

M in ę ły w ie k i od s fo rm u ło w a n ia teg o p y ta n ia , is to ­ ty lu d z k ie ro d z iły się i u m ie ra ły , lecz ż a d e n czło w ie k aż d o d n ia d z isiejszeg o n ie b y ł w s ta n ie u d z ie lić le p ­ szej o d p o w ie d z i n iż p ro ro k . E m b rio lo g ia p o c z y n iła o g ro m n e p o stę p y , z w ła sz c z a w X X w ie k u . W sw oich

„ s k a r b a c h ” p o s ia d a m t r a k t a t o e m b rio lo g ii n a p is a n y p rz e z S alm om a w 1790 ro k u . In te r e s u ą c e m o że b y ć p o ­ ró w n a n ie tr e ś c i te g o t r a k t a t u z, w ie d z ą n a sz y c h czasów n a te n te m a t. L ecz i d z is ia j n ie m a cz ło w ie k a , k tó ry m ó g łb y o d p o w id z ie ć n a p y ta n ie z a d a n e J o b o w i: „G d zie b y łeś, g dy z a k ła d a łe m z ie m ię ? ”

M ą d ro ść In d ii zadow ala, się p o ję c ie m ż y c ia w ie c z ­ n ego b ez p o c z ą tk u i k o ń ca. Z g o d n ie z ty m p o g lą d e m ż y c ie o d n a w ia s ię p o p rz e z k o le jn e w c ie le n ia w w ie lu u r o d z in a c h i śm ie rc ia c h ( r e in k a rn a c ja ). In n e szkoły filo zo ficzn e, n ie n a z y w a ją c sie b ie re in k a rn a e y jn y m i, u tr z y m u ją ta k ż e , ż e ży cie je s t n ie z n isz c z a ln e . W ed łu g n ic h is tn ie je określo n a, ilość d u c h ó w p rz e c h o d z ą c y c h cy k le życia, u k a z u ją c y c h się na, z iem i w ie le razy . P o ­ g lą d te n p o d tr z y m u ją n ie k tó rz y n a u k o w c y .

T a k czy in a c z e j, w c ią ż n ie w iem y , k ie d y n a s z a oso­

bow ość w k ra c z a w n u r t w ie c z n e j e g zy sten cji. R o z u m ie ­ m y, zg o d n ie z c h rz e ś c ija ń s k ą teo lo g ią, że k ie d y czło ­ w ie k p rz y jm u je C h ry s tu s a ja k o sw eg o Z b a w ic ie la i je s t o d ro d z o n y (n a ro d z in y n a n o w o ), s t a je się in te g r a ln ą c z ą s tk ą s t r u m ie n ia w ieczn eg o 1 życia. S tr u m ie ń te n n ie m a p o c z ą tk u a n i k o ń ca.

K ie d y g ó rsk i p o to k w p ły w a do M issisp i, w o d y jego

łą c z ą s ię z w o d a m i rz e k i ta k , ż e n ie m o ż liw e je s t ic h

w y iz o lo w a n ie . A je d n a k p o to k i g ó rs k ie is tn ie ją w te j

o g ro m n e j rzece. W ielka, rz e k a , tocząca, b e z m ia ry w ód,

(7)

to p o p ro s tu M issisip i, k tó r a m im o n ie p rz e lic z o n y c h ź ró d e ł s ta n o w i sp ó jn y a m a lg a m a t, jed n o ść.

P o d o b n ie je s t z lu d z k ą o sobow ością, g dy p o p rz e z o d ro d z e n ie złączy się z B ogiem . (S taje się w te d y c z ą stk ą w ieczn o ści i n ie m o ż n a o k reślić, k ie d y p o w s ta ła ja k o in d y w id u a ln e życie i k ie d y się zak o ń czy , p o n ie w a ż n a ­ sze w ie c z n e ży cie n ie m a p o c z ą tk u a n i k o ń ca.

T a k ż e w e m b rio lo g ii n ie m a d o tą d a u to r y te tu , k tó r y b y p o w ie d z ia ł, w ja k im m o m e n c ie ży cie d a ją c e św iad o m o ść e g z y ste n c ji p rz y c h o d z i do k o m ó re k p ło d u . Ż a d e n c zło w ie k n ie m oże p o ją ć teg o m is te riu m i n ie m oże s tw ie rd z ić k a te g o r y c z n ie : „N ie b y ło m n ie, k ie d y z a k ła d a n e b y ły fu n d a m e n ty z ie m i”.

O ja k ie fu n d a m e n ty ziem i tu t a j c h o d z i? Z n a m y o b ję to ść n a sz e j p la n e ty , m o żem y ta k ż e obliczyć je j cięż ar. G d y b y śm y n a w e t d y sp o n o w a li o d p o w ie d n im h a ­ k iem , żeby n a n im z a w ie sić n a sz glob, m u s ie lib y śm y m ieć jeszcze ty s ią c e k ilo m e tró w s ta lo w e j lin y , żeby o p a sa ć n ią k u lę z iem sk ą.

M in y g e n te lm a n ó w , g o to w y ch do z d a w a n ia d o b o ­ w ego e g z a m in u , n ie c o zrzęd ły . P rz e s z liś m y d o n a s tę p ­ n e g o z a g a d n ie n ia , z a p is a n e g o w sió d m y m w ie r s z u :

„ K ie d y ś p ie w a ły p o r a n n e g w ia z d y i sy n o w ie B oży w y - k rz y k a li r a d o ś n ie ? ” .

S w eg o c zasu u siło w a n o d o w ieść, że z d a n ie to je s t ty lk o p o e ty c k im z w ro te m . D ziś n ie m o ż n a n a d a l ta k tw ie rd z ić , p o n ie w a ż o d k ry c ia fiz y k i w y k a z a ły , że ś w ia ­ tło m a w ła śc iw o ś c i d źw ięk o w e, Św iatło., b a r w y i d ź w ię ­ k i są w is to c ie ty m sa m y m . P e w n e s u b s ta n c je p rz e ­ n ik a ją c e p rz e s trz e ń f a lu ją , w y s y ła ją c p ro m ie n ie , k tó r e o d b ie ra n e są b ą d ź o k ie m ja k o b a rw y , b ą d ź u c h e m ja k o dźw ięk i. M a te m a ty k a i fiz y k a śc iśle w s p ó łd z ia ła ją w b a d a n ia c h n a d ś w ia tłe m i d ź w ię k ie m . W o d p o w ie d n ic h la b o r a to r ia c h m o ż n a o b s e rw o w a ć f a n ta s ty c z n e d o ś w ia d ­ cz e n ia u ja w n ia ją c e je d n o ś ć n a tu r y ś w ia tła , k o lo ru i d ź w ię k u . S ą p ro m ie n ie b a r w ta k d łu g ie i p o w o ln e, że oko n ie m oże ic h u c h w y c ić . Z a m k n ię te s ą w g ra n ic a c h p o n iż e j in f ra -c z e r w o n y c h fal. I n n e z n ó w są t a k sz y b ­ k ie i k ró tk ie , że ró w n ie ż n ie w id z ia ln e . S ą o d d zielo n e p rz e d z ia łe m od u ltra fio le to w y c h w zw yż. D zięk i s p e c ja l­

n y m p rz y rz ą d o m fa le te m o ż n a u d o s tę p n ić lu d z k ie m u w z ro k o w i. P o d o b n ie d z ie je się z n ie k tó ry m i fa la m i d źw ię k o w y m i, k tó r e ze w z g lę d u n a z a k re s c z ę sto tliw o ­ ści n ie m o g ą b y ć sły szan e. B a d a n ia w y k a z a ły , że k a ż d y p ro m ie ń ś w ia tła i k a ż d y o d c ie ń b a r w y m a s w o ją w a r ­ to ść d źw ięk o w ą.

Ś w ia tło s ło ń c a lu b g w ia z d ró w n ie ż w y d a je d źw ięk i.

G d y b y n a s z słu c h b y ł d o sto so w a n y do ic h w y c h w y ty ­ w a n ia , m o g lib y śm y cieszyć się m u z y k ą s fe r. T w ie rd z ą c , że g w ia z d y z a r a n n e ś p ie w a ły p rz y s tw o rz e n iu , J o b był w zgodzie z n a u k ą . G d z ie k o lw ie k b o w ie m je s t św ia tło , ta m w y s tę p u ją ró w n ie ż d ź w ię k i. N asze w ia d o m o śc i n a te n te m a t z a w d z ię c z a m y o s ta tn im o d k ry c io m fizyki.

N ie m a m y m o ż liw o śc i u s ta le n ia , cz y J o b o w i z o sta ła o b ja w io n a t a p ra w d a , czy te ż B oży D u c h k ie r o w a ł jeg o w y p o w ied ziam i.

P a r a f r a z u ją c n a s tę p n e p y ta n ie , m o g lib y śm y p rz e d ­ s ta w ić je n a s tę p u ją c o : „C zy m je s t f a n ta s ty c z n a siła tr z y m a ją c a m o rz a w ic h g ra n ic a c h ? ” W y p o w ie d z i J o b a n a te n te m a t s ą je d n y m z n a jw s p a n ia ls z y c h f r a g m e n ­ tó w p ro z y p o e ty c k ie j w l i t e r a t u r z e : „K tó ż z a m k n ą ł d rz w ia m i m o rze, g dy s ię w y ry w a ło , ja k o b y z ż y w o ta w y c h o d z ą c ? G d y m p o ło ż y ł o b ło k z a sz a tę jego, a c ie m ­ n ość z a p ie lu c h y ” . Jo b p rz e d s ta w ił w ie lk o ś ć i w s p a ­ n ia ło ść B ożą, j a k n ik t in n y w B iblii.

B a rd z o n a s cieszy p o s łu s z e ń s tw o ocean ó w . O d m o ­ m e n tu , gd y B óg j e p o ło ży ł w k o ły sce g łę b in p rz y k a z u ­ ją c , b y w n ie j p o zo stały , w y p e łn ia ją te n n a k a z d o d n ia d zisiejszeg o , choć n ie je d n o k r o tn ie w y d a je się n a m , że sły szy m y b u n to w n ic z e s z e m ra n ie p rz e c iw k o ty m o g ra ­ n icze n io m .

N a p y ta n ie „co tr z y m a o c e a n y w z a k re ś lo n y c h g r a ­ n ic a c h ? ” d o ty c h c z a s n i k t z lu d z i n ie u d z ie lił w y c z e r­

p u ją c e j o d p o w ied zi. K a ż e m y m ó w ić o sile p rz y c ią g a ­ n ia sło n e c z n e g o o ra z p rz y c ią g a n iu k się ż y c a i g w iazd.

M ożem y, u ż y w a ją c w ie lu słów , o p isy w a ć siłę g ra w ita c ji i p o p a d a ją c w w e rb a liz m s tw a r z a ć p o zo ry , że z n a m y is to tę te g o z ja w is k a . W rz e c z y w isto śc i w c a le ta k n ie je s t. Ż a d e n z lu d z i n ie w y ja ś n ił is to ty sił m a ją c y c h k o n tr o lę n a d ż y w io łam i. Z n a m y w y p a d k i z a to p ie n ia c a ­ ły ch k o n ty n e n tó w , z m ie c e n ia w s p a n ia ły c h m ia s t z p o ­ w ie rz c h n i ziem i p rz e z w z b u rz o n e w ody. T e n sarn ży­

w io ł, k ie d y je s t sp o k o jn y , b y w a p rz y ja z n y czło w iek o w i.

K to u tr z y m u je go w p o słu s z e ń s tw ie ? O d n a jd a w n ie j­

szy ch czasó w c zło w ie k z a s ta n a w ia ł się n a d .ty m p r o b ­ le m e m , w y n a jd u ją c r ó ż n e n ie s a m o w ite w y ja ś n ie n ia . I s tn ia ło w ie le f a n ta s ty c z n y c h te o rii, k tó r e p rz e m in ę ły w raz. z p o k o le n ia m i, k tó r e je stw o rz y ły . J o b n ie p o ­ d z ie la ł ż a d n e g o z n ie d o rz e c z n y c h p o g ląd ó w . U z n a ją c s u w e re n n o ś ć B oga, z a d o w a la ł się J e g o s tw ie r d z e n ie m :

„W y zn aczy łem g ra n ic e i d rz w i, m ó w ią c : d o tą d i n ie d a le j m ożesz w y s tę p o w a ć ”. Czy w s p ó łc z e s n a n a u k a zn a lep sze w y ja ś n ie n ie ? J e ś li ta k , to n a p r a w d ę n ic o n im n ie sły szeliśm y .

P e w n e ś w ia tło r z u c a n a to in te r e s u ją c e z a g a d n ie ­ n ie w ie rs z 12: „Izażeś za d n i tw o ic h ro z k a z y w a ł św i­

ta n iu i u k a z a łe ś z o rz y m ie js c e j e j ? ” (n a k a z a ł p o ra n e k z a n im n a s t a ł dzień). J a k ż e w ie le ra z y c h c ie lib y śm y w y k o rz y s ta ć te n c y ta t w te n sposób, a b y n a z a w a rte w n im p y ta n ie o d p o w ied zie ć tw ie rd z ą c o ! Czyś k ie d y ­ k o lw ie k p rz e ż y ł s tr a c h cie m n o śc i? Co b y ś d a ł w ó w czas z a m o c s p o w o d o w a n ia d n ia , ś w ia tła ? ! Czy c ie rp ia łe ś b ó l n o c ą ? Czy z d a rz a ło ci się w y p a try w a ć św itu , gdy ciem n o ści w lo k ły się n ie u b ła g a n ie ? A w ięc — czy k ie ­ d y k o lw ie k b y łe ś w s ta n ie sp o w o d o w a ć n a d e jś c ie p o ­ r a n k a ?

G o d z in a w sc h o d u sło ń c a z m ie n ia się z d n ia n a d zień . K a ż d a s e k u n d a w te j z m ia n ie je s t is to tn a d la n a s tę p n e g o d n ia . W ja k i sp o só b u tr z y m y w a n y je s t te n p o rz ą d e k i k to re g u lu je w sk a z ó w k i n a B ożym z e g a rz e ? W ty m p ra w ie b e z w z g lę d n e j p u n k tu ta ln o ś c i tk w ią losy w y d a rz e ń . Z d a rz a ło się, że p rz e g r y w a n o b itw y z p o ­ w o d u b r a k u św ia tła , u p a d a ły m o c a rs tw a , z m ie n ia ły się w ła d z e . N ik t z lu d z i n ie m ó g ł p rz y sp ie sz y ć a n i opóźnić w sc h o d u słońca. K to s p ra w ia , że k a ż d y d z ie ń z n a sw ój czas? Czy c zło w ie k m o że zg łęb ić tę ta je m n ic ę ? N asze ze g a ry lic z ą c z ą stk i do b y w ścisłej zgodności z p o ło ­ ż e n ie m c ia ł n ie b ie sk ic h , k tó r e w s to s u n k u do ziem i są t a k o g ro m n e, ja k o cean w s to s u n k u do k ro p li w ody.

A n a sz e c z ą stk i c zasu m u s z ą się z g ad zać z ty m i a s tr o ­ n o m ic z n y m i p o tę g a m i!

W a rto p rz y p o m n ie ć , ż e z ie m ia z n a jd u je się w e w ła ­ ś c iw y m so b ie, z m a te m a ty c z n ą d o k ła d n o ś c ią o k re ś lo ­ n y m p o ło ż e n iu w s to s u n k u do k a ż d e g o z p u n k tó w św ie tln y c h w sy s te m ie p la n e ta rn y m . J a k ż e b e z n a d z ie j­

n ie n ie r o z s ą d n a je s t p y c h a lu d z k a , z w r a c a ją c a się p rz e ­

c iw k o W szech m o g ącem u , k tó re g o s ł o w a : „N iech się s ta ­

n ą ś w ia tła n a firm a m e n c ie ” są w y p e łn ia n e b ezw zg lęd ­

n ie p rz e z o g ro m y p rz e s tw o rz y , k tó ry c h czło w iek nie

(8)

m o że n a w e t o g a rn ą ć u m y słe m , a cóż d o p ie ro k ie ro w a ć n im i! C o k o lw ie k z p o k o ry J o b o w e j p rz y d a ło b y się w sp ó łc z e sn e m u „ tw ó rc y " , k ie d y z a p o z n a je się ze ś w ia ­ d e c tw a m i n ie s k o ń c z o n e j m ą d ro śc i, z a w a rty m i w a n ­ ty c z n e j K sięd ze.

O b s e rw u ją c z ja w is k o w sc h o d u s ło ń c a , J o b s tw i e r ­ dza, że „ z ie m ia o b ra c a się j a k g lin a d o p ie c z ę c i” . W ty c h o d leg ły ch o d w a d z ie ś c ia w ie k ó w o d n a ro d z e n ia C h ry s tu s a c z a sa c h n ie u ż y w a n o w ie c z n y c h p ió r a n i o łó w k ó w d o n o to w a n ia m y ś li czy s p is y w a n ia d o k u m e n ­ tó w . K a ż d y z w ie d z a ją c y m u z e u m a rc h e o lo g ic z n e m oże o b e jrz e ć z n a jd u ją c e się w g a b lo ta c h p ieczęcie. B y ły z a ­ zw y czaj o k rą g łe , sp o rz ą d z o n e z tw a r d y c h s u b s ta n c ji, n a k tó ry c h w y g ra w e r o w a n e b y ły n a p is y . P ie c z ę c ie m ia ­ ły k s z ta łt w a lc a u m o c o w a n e g o n a c ie n k ie j osi. P o d c z a s p rz y c is k a n ia ic h do g lin y , o b ra c a ły się, p o z o s ta w ia ją c w g lin ie odcisk. G lin ę w y p a la n o w p ie c a c h i ta k p o ­ w s ta w a ły tr w a ł e zapisy.

J e s t to w s p a n ia ła il u s t r a c ja w a ż n e g o z ja w is k a . D a ­ le k o w p rz e s trz e n i w d z ie ń i w n o c y św ie c i sło ń ce. N a u s ta lo n e j o rb ic ie n a s z a Z ie m ia o d b y w a ł w o k ó ł n ieg o c o ro c z n ą w ę d ró w k ę . J e d n o c z e ś n ie o b ra c a się w o k ó ł w ła s n e j osi, z w ra c a ją c się k u sło ń c u , j a k p iecz ęć do gliny. Czy Jo b w ie d z ia ł o ty m ? Z a g a d n ie n ie je s t z b y t fa n ta s ty c z n e , b y je w o g ó le ro z w a ż a ć . T y lk o r ę k a , k tó r a u ru c h o m iła o rb ity , m o g ła k ie r o w a ć 40 w ie k ó w te m u z a p is e m słó w z n a ją c y c h się w K się d z e Jo b a .

Z azw y czaj n ie sp o d z ie w a m y się z n a le ź ć a k tu a ln e j w ied zy o c e a n o g ra fic z n e j w t a k s t a r e j K sięd ze. J e d n a k o n a ta m je s t! W w ie rs z u 15 c z y ta m y : „Iz a ż e ś p rz y s z e d ł d o ź ró d e ł m o rsk ic h , a p o d n ie p rz e p a ś c i p rz e c h o d z iłe ś się ? "

M im o w y k o n y w a n y c h p rz e z n u r k ó w s p a c e ró w p o d ­ w o d n y c h , n ik t z ż y ją c y c h n ie d o ta r ł d o ź ró d e ł p r z e p a ­ ści, a n i d o ź ró d e ł w ó d . G d zie się o n e z n a jd u ją ? M oże­

m y je d y n ie sn u ć p rz y p u s z c z e n ia n a te n te m a t. N ie k tó ­ rz y u tr z y m u ją , ż e is tn ie ją c a łe rz e k i s ło d k ic h w ó d , k tó ­ r e n ie z m ie n ia ją sw eg o sp o ło ż e n ia w m o rz u . I n n i z n o ­ w u tw ie rd z ą , że n a d n ie m ó r z z n a jd u ją się s tu d n ie a r ­ te z y jsk ie . je d n a k n ik t d o tą d n ie z g łę b ił ta je m n ic d n a m o rsk ieg o .

N ie ty lk o życie w g łę b in a c h w z b u d z a lu d z k ie z a ­ in te re s o w a n ie . N ie z n a m y d o ty c h c z a s n a w e t s k ła d u c h e ­ m ic zn eg o w o d y n a d u ż y c h g łęb o k o ściach . P e w n e p r z e d ­ s ię b io rs tw o p o d ję ło się p rz e p r o w a o z e n ia ta k ic h b a d a ń . P rz y g o to w a n o sp e c ja ln y p o je m n ik , o d p o w ie d n io w z m o c ­ n io n y i p rz y s to so w a n y d o a u to m a ty c z n e g o o tw ie r a n ia się i z a m y k a n ia . P o b r a n a p r ó b a w o d y m ia ła u m o ż liw ić o c e a n o g ra fo m d o k o n a n ie w a ż n y c h u s ta le ń . N ie ste ty , z a ­ m i a r się n ie u d a ł, p o n ie w a ż w y c ią g n ię ty n a p o w ie rz c h ­ n ię p o je m n ik b y ł ju ż ty lk o p ła te m b la c h y . C iśn ie n ie w o d y n a d u ż e j g łęb o k o ści zm iażd ży ło go. „ Ż a d e n czło ­ w ie k n ie m oże w s tą p ić d o ź ró d e ł p rz e p a ś c i" — głosił Jo b . M ożem y zag łę b ić się w; n ie z n a n e m o rze, a le d n o m o rsk ie , p e łn e B ożych ta je m n ic , p o z o s ta je d la n a s n ie ­ d o stę p n e . B yć m oże, ta je m n ic e te z o s ta n ą o b ja w io n e d o p ie ro w ó w czas, „g d y m o rz e w y d a u m a r ły c h sw o ich ".

N ie w ie le w ię c e j w ie m y od J o b a o „ ź ró d ła c h p rz e p a ś c i”.

N iezw y k ło ść te g o m ie js c a w B ib lii tk w i w ty m , że ju ż 40 w ie k ó w te m u Jo b w ie d z ia ł, że is tn ie ją ta k ie ź ró d ła w g łę b in a c h . Z a p e w n e i o ty m „ m ó w ił ja k o p ęd zo n y D u c h e m B o ży m ” .

M ożem y je d n a k p o g ra tu lo w a ć sobie, że je d n a k cze­

goś n a u c z y liśm y się w cią g u ty c h ty sią c le c i. M a ją c do-

ś w ia d c z e n ie n ie w p o d ró ż o w a n iu , m o żem y o d p o w ied zie ć n a p y ta n ie z a w a r te w w ie rs z u 18. N ie c zęsto je d n a k u ś w ia d a m ia m y so b ie, że o sią g n ię c ia n a sz e j c y w iliz a c ji o g ra n ic z a ją się z a z w y czaj d o ro z w o ju te c h n ik i. P o d ­ czas, g d y Jo b n ie m ó g ł o d p o w ied zie ć tw ie r d z ą c o n a p y ta n ie : „ Czy z m ie rz y łe ś sz e ro k o ść z ie m i? " , w ie lu w sp ó łc z e s n y c h n a m lu d z i o k rą ż y ło k u lę z ie m sk ą , a in n i w ie d z ą z k sią ż e k , ż e je j ś r e d n ic a w y n o si o k o ło 8 ty ­ sięcy m il.

Z a s ta n ó w m y się je d n a k , ja k ą w a rto ś ć m a d la n a s p o stę p te c h n ic z n y ? Czy je s te ś m y d z ię k i n ie m u le p s i?

Czy je s te ś m y b liż e j B o g a n iż J o b ? G d y b y te n p a t r i a r ­ c h a o b e c n ie z m a r tw y c h w s ta ł, m ó g łb y b y ć zd ziw io n y ty m , co b y u jr z a ł. A le o p a n o w a n ie s z tu k i p o s łu g iw a n ia się k o n ta k ta m i d o z a p a la n ia ś w ia te ł n ie z a ję ło b y m u w ię c e j c zasu n iż g o d zin ę, łą c z n ie z o p a n o w a n ie m za sa d u r u c h a m ia n ia s a m o c h o d u i w y m ie n ia n ia p rz e p a lo n y c h k o rk ó w . S ą to czy n n o ści, k tó r e o p a n o w a ły dziś n a w e t n a jb a r d z ie j p ry m ity w n e lu d y , a n a z y w a się to d u m ­ n ie „ k u lt u r ą ” .

B e z sp o rn y p o z o sta je je d n a k fa k t, że w o d ró ż n ie n iu od J o b a w sp ó łc z e sn y c z ło w ie k m oże p o d ró ż o w a ć d o ­ o k o ła g lo b u i d la te g o m o żem y m u zaliczyć z te g o p y ­ tan ia. 10 p u n k tó w .

S zczeg ó ln y p rz y p a d e k w y p rz e d z e n ia w sp ó łc z e s n e j w ie d z y p rz e z a n ty c z n e g o p is a rz a z n a jd u je m y w 22 w ie rs z u . B óg p y ta J o b a : „C zy w s tą p iłe ś d o s k a r b c a śn ie g u i czy w id z ia łe ś s k a r b ie c g ra d u ? " S ło w o „ s k a r ­ b ie c " m a tu s w o is te z n a czen ie. D o p ie ro od m o m e n tu o p u b lik o w a n ia p rz e z d r a F. S h u tt’a, w y b itn e g o c h e m ik a z W y d z ia łu R o ln ic tw a K a n a d y , w y n ik ó w s ie d e m n a s to ­ le tn ic h b a d a ń n a d z a w a rto ś c ią śn ie g u i g r a d u sta ło się m o ż liw e z ro z u m ie n ie s e n s u teg o p y ta n ia . Z o p u b ­ lik o w a n y c h w cz a so p iśm ie „ N a u k a " d a n y c h w y n ik a , że w a rto ś ć ś n ie g u i g ra d u p o le g a n a tym , iż z a w ie r a ją szereg w c h ło n ię ty c h z a tm o s fe ry cen n y c h sk ła d n ik ó w c h e m ic z n y c h u ż y ź n ia ją c y c h ziem ię. W a rto ść ty c h s u b ­ s ta n c ji z n a jd u ją c a się w w y n ik u o p ad ó w n a 1 a k rz e z iem i w y n o si p o n a d 14 d o la ró w . S k ła d n ik i te s ą n a ­ s tę p n ie w c h ła n ia n e p rz e z ro ślin y . E k w iw a le n t ty c h u ż y ź n ie ń w p o s ta c i s a łe tr z a k u c h ilijsk ie g o w a ż y 22 kg.

U ż y źn ien ia, k tó r e s p a d a ją w ra z ze śn ie g ie m i g ra d e m , m a ją w ię c o g ro m n ą w a rto ś ć i m o ż n a o n ic h m ó w ić ja k o „ s k a r b a c h ”.

J e s t ró w n ie ż a b s o lu tn ie n iem o żliw e, b y J o b z n a ł o d p o w ied ź n a p y ta n ie z a w a r te w w ie rs z u 24. N a w e t z ro z u m ie n ie s e n s u p y ta n i a m u s ia ło s ta n o w ić d la n ieg o p ro b le m . „W ja k i sp o só b d zieli się ś w ia tło ? ” — p y ta w ie lk i E g z a m in a to r. J o b o czyw iście n ie z n a jd u je o d ­ p o w ied zi. D ziś n a to p ro s te p y ta n ie o d p o w ie k a ż d y u czeń . W iad o m o , że ś w ia tło m ożna, rozszczep ić p o p rz e z p rz e p u s z c z e n ie go p rz e z p ry z m a t s p e k tro s k o p u . Je ż e li ro z p a la m y d o c z erw o n o ści m e ta l lu b in n ą s u b s ta n c ję , w y d a je o n a z sie b ie p ro m ie n ie ś w ie tln e . G d y je p r z e ­ p u śc im y p rz e z s p e k tro s k o p , o k a ż e się, ż e k a ż d y ze s k ła d n ik ó w te j s u b s ta n c ji u ja w n i się o d d z ie ln ie p o ­ p rz e z w y s y ła n ie o d p o w ie d n ic h p ro m ie n i. I ta k , w y ­ s ta rc z y p rz e p u ś c ić św ia tło g w ia z d y p rz e z s p e k tro sk o p , a ż e b y d o w ie d z ie ć się, z czego się o n a s k ła d a , a n a w e t u s ta lić p ro p o rc je . T e n p o d z ia ł n a p o szczeg ó ln e p r o ­ m ie n ie je s t w a rto ś c ią sta łą , n ie z m ie n ia ją c ą się a n i n a jo tę , w o b ec czego n a p o w y ższej a n a liz ie m o ż n a p o ­ le g a ć b e z z a strz e ż e ń .

S p e k tr o s k o p o w a a n a liz a ś w ia tła , b ę d ą c d z is ia j m e ­

to d ą n a u k o w ą , d a je o d p o w ied ź n a p y ta n ie „ w ja k i

(9)

sposób d zieli s ię ś w ia tło ? ” I z n o w u s y tu a c ja się p o w ta ­ r z a : a lb o Jo b

01

ty m w ie d z ia ł, a lb o m a m y d o c z y n ie n ia z n a d n a tu r a ln ą m ą d ro śc ią .

S p e k tro s k o p o w a a n a liz a ś w ia tła w ią ż e się ś c iśle z m e te o ro lo g ią . N a u k ę tę ro z w in ą ł M a tte w F o n ta in e M a u ry . W y k o rz y s tu ją c w s p ó łp r a c ę w ie lu n a u k o w c ó w ro d z im y c h i e u ro p e js k ic h s tw o r z y ł ro z le g łą d z ie d z in ę b a d a ń n a u k o w y c h . O b ję ła o n a ta k ż e f u n k c je b ły s k a ­ w ic i g rz m o tó w . O k a z u je się, że s k r a p la n ie się p a ry i s p a d a n ie je j w p o sta c i d eszczu je s t z w ią z a n e z e s k u t ­ k a m i b ły s k a w ic i g rz m o tó w . O n e w s p ó łtw o rz ą deszcz.

T o te o re ty c z n e d o p e w n e g o c zasu p rz y p u s z c z e n ie dziś je s t s p ra w d z o n y m fa k te m .

I z n o w u m a m y d o c z y n ie n ia z p ro r o c tw e m w y ­ p rz e d z a ją c y m n a s z ą n a u k ę o 4 ty s ią c e la t, m ó w ią c y m o ty m , że ja k a ś n ie z n a n a s iła lu b o so b a w y z n a c z a m ie js c a b ły s k a w ic o m i g rz m o to m n a d te r e n a m i p u ­ s ty n n y m i, g d zie n ie m a lu d zi.

N a s u w a się w ty m m ie js c u w n io s e k : czło w ie k u , w y d a je ci się, że je s te ś w s ta n ie tro szczy ć s ię o sw o je m ia s ta , a le k to tro sz c z y s ię o o d lu d z ia i z w ie rz ę ta ta m ż y ją c e ? T ra w a m u s i ro s n ą ć ta k ż e n a n ie z a lu d n io n y c h te r e n a c h , je ż e li z w ie rz ę ta m a j ą m ie ć p o ży w ien ie . N ie ­ z b ę d n e są w ięc deszcze, d z ię k i k tó r y m p o w s ta ją n a t u ­ ra ln e z b io rn ik i w ód.

J a k ż e s k r o m n y m w y d a je się czło w ie k , gd y u ś w ia ­ d o m i so b ie c a ły c u d o w n ie z o rg a n iz o w a n y m e c h a n iz m z a o p a trz e n ia n a sz e j p la n e ty w w odę. C o za p rz y k r y w id o k p r z e d s ta w ia ją p y s z a łk o w a te is to ty , k tó r y c h w ie ­ d z a n ie się g a n a w e t p o d s ta w tw o rz e n ia , p r z e c h w a la ją ­ ce się i w y n o sz ą c e p o n a d w ie lk ą M ąd ro ść, d z ię k i k tó ­ re j d z ia ła n iu u r u c h a m ia n y je s t m e c h a n iz m o ż y w ia ją c y ziem ię. W y p a d a ty lk o p o w tó rz y ć z a p s a lm is tą : „czym je s t czło w ie k , że n a ń p a m ię ta s z ? ”

W c a ło k s z ta łc ie z a g a d n ie ń m e te o ro lo g ic z n y c h ta k ż e w ia t r m a sw o je m ie jsc e . Z a g a d n ie n ie to z o sta ło s f o r­

m u ło w a n e n a s tę p u ją c o : „ k ie d y w o d y ś c in a ją się n a k a m ie ń , ty lk o p o w ie rz c h n ia ic h b y w a z a m ro ż o n a ” . W y ­ b it n i n a u k o w c y tw ie r d z ą , że w o d a je s t je d n y m z n a j ­ w a ż n ie jsz y c h p rz e d m io tó w b a d a ń n a u k o w y c h . K ied y ś

sąd zo n o , że p o łą c z e n ie d w ó c h a to m ó w w o d o ru z je d ­ n y m a to m e m tle n u s ta n o w i k o m b in a c ję n ie z m ie n n ą . D zięk i b a d a n io m w y b itn e g o fiz y k a h a rw a rd z k ie g o o k a ­ z a ło się, że m o ż n a u z y sk a ć in n e p ro p o r c je p o łącz eń tle n u i w o d o ru , d a ją c e tzw . „ c ię ż k ą w o d ę ”. O n a je d n a k n ie p o tr z y m u je życia. P rz e c iw n ie , w y p ic ie ta k ie j s z k la n k i w o d y u śm ie rc a .

N ie b y ło p rz y p a d k o w e p rz y s tw o rz e n iu , że w o d zie n a d a n a z o s ta ła p o sta ć n ie z b ę d n a do p o d trz y m y w a n ia życia. W iem y, że w o d a s k ła d a się z tle n u i z w o d o ru . T le n je s t n ie o d z o w n y p rz y s p a la n iu , w o d ó r n a to m ia s t je s t ła tw o p a ln y m gazem . M ogłoby się w y d a w a ć , że p o ­ łą c z e n ie ty c h g a z ó w d a m a t e r i a ł n ie o m a l w y b u ch o w y . T y m c z a s e m je s t o d w r o tn ie : w o d ą g a sim y ogień. N ie u ż y w a m y do ty c h celó w b e n z y n y lu b n a fty . W oda, z m ie n ia ją c się w p a rę , p o w ię k sz a s w o ją o b ję to ść 100 razy . P a r a n a to m ia s t m oże b y ć z a m ie n io n a w k a m ie ń

— lód. P rz y z a m ia n ie je j z p o w ro te m w ciecz, n ie t r a ­ cim y a n i k ro p li. Ilo ść p o z o s ta je t a sa m a . T a c u d o w n a s u b s ta n c ja p rz e n ik a d o n a sz e g o p o ż y w ie n ia , o św ie tla w n ę tr z a d o m ó w lu b sz u m i gro źn ie, gdy s ię n ie c o w z b u ­ rzy, a n a w e t m oże zniszczyć w je d n e j c h w ili o g ro m n e b u d o w le w z n ie sio n e p rz e z czło w ie k a. W o d a w p e w n e j s y tu a c ji d a je życie, w in n e j m o że je za b ra ć .

Jo b p o d e jm u je p ro b le m , k tó r y m o ż n a n a z w a ć n a u ­ k o w y m : ja k i e są p rz y c z y n y d z iw n e g o z a c h o w y w a n ia się lo d u ? D laczeg o p o k ry w a p o w ie rz c h n ię w ód, z a m ia st ja k k a m ie ń iść n a d n o ? G d y b y w o d y m ó rz, je z io r i s tr u m ie n i z a m a rz a ły od w ie rz c h u d o d n a, zg in ęło b y życie i n a s z a p la n e t a z a m ie n iła b y s ię w m a r tw ą kulę.

T y m c z a se m lód, tw o rz ą c s k o r u p ę n a p o w ie rz c h n i w ód, c h ro n i w n ic h życie.

P rz e m ia n y w o d y są n a ru s z e n ie m p o w szech n eg o p r a w a o z m ia n a c h te r m ic z n y c h : z im n o k u rc z y m a te rię , c ie p ło je ro zszerza. Z w o d ą w p e w n e j s y tu a c ji d z ie je się o d w ro tn ie . W p ra w d z ie o c h ło d z o n a z m n ie js z a sw ą o b jęto ść, lecz z a m a rz a ją c , p o w ię k sz a ją . D z ie je się ta k zg o d n ie z ja k im ś in n y m p ra w e m , c u d o w n ie u s ta n o w io ­ n y m p rz e z B oga. W in n e j s y tu a c ji, gdy w o d ę p o d g rz e ­ w a m y , z a m ie n ia się o n a w p a r ę p o ru s z a ją c ą w ie lk ie u rz ą d z e n ia . N ie ty lk o d la J o b a w o d a je s t in tr y g u ją ­

„Jozue wstał wcześnie rano i wyruszyli, on oraz w szyscy s y ­ nowie izraelscy z Szittim , i p rzy­

szli do Jordanu. Tam przenoco­

wali, zanim się przeprawili”

księga Jozuego 3,1

N a zd j. r z e k a J o r d a n w sw oim , g ó r­

n y m b iegu, w o k o licy B anias^ w Z ie ­

m i Ś w ię te j.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(dokończenie na str.. Czasami są to ludzie s ta ­ rzy i niedołężni, opuszczeni przez najbliższych, krew nych lub złe dzieci. On w yciągnie do Ciebie dłoń. On

N aw rócenie zw iązane jest z ustosunkow aniem się człow ieka do Boga. Jerem iasz zw raca Izraelow i uw agę na opuszczenie przez niego Jah w e

(Ks. Nie są zw iązani z czasem ani przestrzen ią. Nie są też podobni Bogu.. Lecz przez sw oje nieposłuszeństw o i podstęp, zbuntow ał część aniołów

Zrobisz z tego św ięty olej do obrzędowego namaszczania, wonną m ieszaninę tak jak się sporządza wonności; będzie to św ięty olej do namaszczania.. Nam aścisz

On zgodził się aby nasze Winy obciążyły jego świętego i niew innego Syna.. Skoro Jezus za nas um arł, jesteśm y ułaskaw ieni i w olni od

zum iałych względów przyjęcie polskiej delegacji przez zbór było szczególnie serdeczne, a ponadto była to w ogóle p ierw ­ sza w izyta kościelnej delegacji

Bracia i siostry z naszego Zboru stali przy jego łożu. Będę przeto bardzo wdzięczna za wasze

Za moich czasów – tak stara już jestem, dlatego mówię „za moich czasów”, bo podobno starzy ludzie tak zazwyczaj mówią – bardzo dużą wagę przywiązywało się