• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze raz o poetyce, teorii literatury i interpretacji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jeszcze raz o poetyce, teorii literatury i interpretacji"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Polemik

Henryk MARKIEWICZ

eszcze raz o poetyce, teorii literatury i interpretacji

N ie jest to recenzja k s isß k i Anty-teoria A nny B u rzy ń sk iej', choć z niek tó ry m i o p in ia m i au to rk i będę się spierał. Przede w szystkim jednak chciałbym na p o d sta­

w ie tej pracy, po d w zgłędem inform acyjnym - nieocenionej, przedstaw ić, jakie propozycje czy sugestie w ysunęła m yśł ponow oczesna wobec b ad a ń łiterackich.

A ścisłej m ów iąc - co pow inien zrobić badacz łite ra tu ry o w cześniej ukształtow a­

nych pogłądach, gdyby zam ierzał je - że ta k pow iem - „uponow ocześnić” w trzech dziedzinach: poetyki, teo rii łiteratu ry , in te rp re tac ji. P rzed tem jed n ak kiłka uwag 0 sposobach prezen to w an ia przez au to rk ę łiteraturoznaw czej ponow oczesności.

„Książka n iniejsza - pisze - jest podsum ow aniem tych w szystkich przem ian , k tó ­ re zachodziły w m y śłi teoretycznołiterackiej w o statn ich już bez m ała czterd zie­

stu ła ta c h ” (s. 11).

A utorka zajm uje się głów nie am erykańsko-francuskim p o ststru k tu ra łiz m em , b ra k tu n ato m ia st na przy k ład psychoanalizy spod znaku Lacana an i n ie m ie ck ie­

go k o nstruktyw izm u czy poetyki kognityw nej. I tak jednak zadanie, z którym się zm ierzyła, było niezw ykle tru d n e - nie tylko z rac ji istnej N iag ary publikow anych prac. W ypow iedzi w n ic h zaw arte znajdow ały się często na wysoce abstrakcyjnej płaszczyźnie filozoficznej, niełatw o p rzekładalnej na zasady postępow ania lite ra ­ turoznaw czego; zarazem form ułow ane były zawile i m gliście, arb itra ln ie i p a ra ­ doksalnie, albo w reszcie - w p o staci p y ta ń bez odpow iedzi. „Trudno w łaściw ie byłoby jasno sprecyzować, czy z m yśli jego [D erridy] w ynika cokolwiek in sp iru ją ­ cego dla literaturoznaw stw a. Jeszcze tru d n ie j byłoby zapew ne odpow iedzieć, czy 1 A. Burzyńska/4)jt3>-teona literatury, Universitas, Kraków 2006. LO

(2)

LO

z dokonań francuskiego filozofa da się w yprow adzić jakieś pozytyw ne p rze słan ie”

- w yrw ało się w pew nym m iejscu B urzyńskiej (s. 29). A utorka czasem sta ra n n ie i dociekliw ie k o m e n tu je w ypow iedzi tego ro d za ju (przykładem jest w łaśnie b a r­

dzo pouczająca praca o „łek tu ro g afii” D errid y ), kiedy indziej jed n ak przytacza je bez objaśnienia, nie zaznaczając, że jest w n ic łi coś niezrozum iałego. N ie b u d zi w niej oporów n a przy k ład to, że R ołand B artłies nazywa lite ra tu rę „działalnością ta u to lo g ic zn ą”, a naw et „m o n u m en taln y m m ilcz en ie m ” (s. 162), albo że de M an

„w yjaśnia”, iż alegoria „rezygnując z nostalgii i p rag n ie n ia pow iązania, ustanaw ia swój język w pustce czasowej ró żn icy ” (s. 286). Jako oczywistość („jak w iadom o”) tra k tu je form ułę V.B. L eitcha, że dek o n stru k cjo n iści d okonują „(in ter)te k stu a l- ności k o n te k stu ” (s. 390). N ie zawsze przy tym m ożna się zorientow ać, co w k o n ­ cepcjach ponow oczesnych B urzyńska akceptuje, a co odrzuca. Przew aża m niej lub b ardziej w yraźnie m anifestow ana aprobata. N a w stępie rozpraw y Lekturografia.

Derridowska filozofia czytania znajdujem y, co praw da, dość obszerną krytykę de- k o n stru k cjo n izm u , ale autorka referuje tu tylko opinie w iększości literatu ro zn aw - ców. Jej w łasne akcenty krytyczne są n ieliczne i form ułow ane oględnie. C zytam y więc na przykład, że jakiś ta m sposób arg u m e n tac ji D errid y jest „nieco dziw acz­

n y ” (s. 161), jakiś jego „zabieg” jest „w ybiegiem ” (s. 314), jakiś frag m en t „n astrę­

cza sporo w ątpliw ości” (s. 332). Albo że jakaś koncepcja H aydena W h ite ’a jest

„lekko n aw iedzona” (s. 135), a n iek tó re p o stu laty p o stm o d ern izm u są „apodyk­

tyczne in ie w o ln e od sprzeczności” (s. 248). Ale ostatecznie okazuje się, że owa argum entacja D errid y służy tezie słusznej, zabieg jest udatny, w ątpliw ości m ożna rozjaśnić, koncepcja W h ite ’a zwróciła uwagę na in spiracyjne w artości p sychoana­

lizy, apodyktyczność p o stm o d ern y nie była gorsza od apodyktyczności nowoczes­

nych, a jej w yników nie sposób nie docenić.

N ie b u d z i też zastrzeżeń B urzyńskiej na przy k ład teza, że sprzeciw wobec „lek­

tu ry tra n sc e n d e n tn e j” w ykraczającej poza tekst, w yprow adzony z ek sp ery m en tal­

nych p rak ty k literac k ich M allarm ego czy B lanchota, ek strap o lu je D errid a na całą lite ra tu rę (s. 212,2 82). A utorka j ednak nie odczuwa żadnego dyskom fortu w zw iąz­

k u z tym , że rów nocześnie tw ierdzi on, iż lite ra tu ra zdolna jest do podejm ow ania bard zo istotnych problem ów n a tu ry filozoficznej, „ma znacznie więcej m ożliw o­

ści niż filozofia, jest po p ro stu skuteczniejsza w u n ao c zn ian iu pew nych k w estii”

(s. 322), co oczywiście zakłada le k tu rę tran sc en d e n tn ą .

W obec skrajności, z któ ry m i już zbyt tru d n o się jej pogodzić, autorka stosuje strategię dwojaką. C zasem stara się nas przekonać, że znaczą one coś innego niż pozornie znaczą. W zw iązku z D errid ia ń sk ą rezygnacją z „wymogów w ierności, adekw atności czy w szystkiego tego, co m ieści się w p o rzą d k u praw dziw ości p rze d ­ staw ień” (s. 312), czy z jego poglądem , że „u stanaw ianie reguł odczytyw ania albo kryteriów praw om ocności jest nie tylko przedsięw zięciem utop ijn y m , lecz osta­

tecznie m oże wręcz uśm iercić pasję cz y ta n ia” (s. 331) - pow iada, że przek o n an ia takie, m im o że sform ułow ane „w d u ch u n ih iliz m u poznaw czego”, nie m iały „w g runcie rzeczy” an i w zam yśle D erridy, an i w z am iarach am erykańskich dekon- strukcjonistów „w ydźwięku nih ilisty czn eg o ” (s. 347).

(3)

O kazuje się, że in ten cje autora czy właściwe znaczenie te k stu n ie obow iązują d ek onstrukcjonistów jako in te rp re tato ró w cudzych tekstów, ale zam iar czy in te n ­ cja autora, u k ry ty sens istotny, esencjalny („w g runcie rzeczy”) obow iązuje przy in te rp re ta c ji tekstów n ap isan y c h przez dek o n stru k cjo n istó w ...

D ru g i chwyt apologetyczny w yraża się w zdaniu: „lekturograficzna p raktyka D erridy, bez w zględu na to, czy ją akceptujem y, czy nie, czy nas zachwyca, czy złości, w ykazuje jed n ak niew ątpliw ie [...] zdolność p o b u d za n ia , więc zdolność dobrze pojętej prow okacji” (s. 349). Być m oże, ale czy ta k prom ow ana dziś etyka badacza nie nak azu je m u pom yśleć także o ufnych czytelnikach (studentach, m ło­

dych ad e p ta ch n au k i), k tórzy treściom tej prow okacji ulegną, przyjm ą je jako swe p rze k o n an ia naukowe?

Apologia, a naw et gloryfikacja ponow oczesności jest w książce Burzyńskiej tym w yraźniejsza, że k o n trastu je z polem icznym i w ycieczkam i, jakie au to rk a m arg i­

nesowo, ale p erm a n e n tn ie prow adzi przeciw dziedzictw u now oczesności w nauce o literatu rz e. Ów czesny p ęd k u scjentyzm ow i był „bezsensow ny” (s. 50), w ęszenie za praw dą przek azu „żm udne (i n u d n e )” (s. 129), w iara w u kryty przekaz, którego sens należy w yrazić w spraw nej egzegezie - „naiw na” (s. 277); w eryfikalność in ­ terp retacy jn y ch sądów czy pro b lem popraw ności odczytania to tylko stare „prze­

sądy”, zasługujące na „przepędzenie” (s. 129), podm iot po narratyw istycznym zw ro­

cie okazał się „wiązką klekoczących złowieszczo p iszczeli” (s. 134), czytelnik m ode­

lowy p rzeobraził się w „tru ch ło złożone na o łtarzu m etodycznej le k tu ry ” (s. 248), odbywającej się „pod specjalnym n ad z o rem ” (s. 208). Takie pojęcia, jak „kryteria popraw ności in te rp re ta c y jn e j” czy naw et sjużet spostponow ane zostały ep itetem

„osław ione” (a więc zasłużenie okryte złą sławą). N ato m iast pojęcia ponowoczes- ne określane są często jako „słynne”. K oncepcje now oczesne są z reguły oceniane jako „ a rb itra ln e ”, ponow oczesne - praw ie n ig d y ... N iech m i autorka wybaczy, ale naw iązując do znanego określenia R o rty ’ego m ożna pow iedzieć, że jest ona za­

pew ne iro n istk ą, ale iro n istk ą niezbyt liberalną.

2

,

Ale przy stąp m y do rzeczy, tj. do te m a tu sform ułow anego na początku tego ar­

tykułu. Z acznijm y od p y tan ia wstępnego: jak kształtow ać się pow inny relacje m ię­

dzy uczestn ik am i dyskursu literaturoznaw czego? O dpow iedzi zn a jd u je m y różne.

Pierw sza to kultyw ow anie k o n flik tu czy za ta rg u jako w artości samej w sobie, bo

„wszelkie dialogowe rozstrzyganie wiąże się z opresyw nością” (s. 363). In n e odpo­

w iedzi to to le ran cy jn y p lu ra liz m albo n iew ym uszona zgodność poglądów. Ale B urzyńska ostrzega, że p erm a n e n tn e trw anie w konflikcie kończyć się m oże nu d ą, a naw et psychozą; dodajm y, że rem e d iu m na nierozstrzygalny ko n flik t idiom ów, p roponow ane przez L yotarda - idiom , który tylko „czyni świadectwo, artykułując p rze k o n an ia in n y c h ” (s. 364), jest rem e d iu m tylko pozornym . T olerancyjny p lu ra ­ lizm m usi m ieć jakieś granice; nie m ożna przecież aprobow ać szkodliw ych głupstw.

Zgodność osiągnięta w obrębie jakiejś w spólnoty in terp retacy jn ej (czy szerzej - lo

(4)

naukow ej) dokonuje się nie w iadom o jak im sposobem ; w d o d atk u - jak tw ierdzi n ie bez rac ji M ichał Paweł M arkow ski - zgodną aprobatę najczęściej uzyskują pogłądy płaskie i banałne^.

Głowy trzech Gorgon, jakie ponow oczesność ścina, to fu n d am e n talizm , esen- cjałizm i uniw ersalizm . A utorka przyw ołuje te pojęcia często, ale ich nie d efin iu ­ je. Skorzystam więc 2 Oksfordzkiego słownika filozoficznego (1994) Sim ona Black- b u rn a . C zytam tu , że fu n d am e n talizm to pogląd epistem ologiczny, k tóry głosi, że na w iedzę p o w inniśm y p atrzeć jak na gm ach zbudow any z b ezspornych i pew ­ nych fundam entów . Tak ro zu m ian y fu n d am e n talizm w ydaje m i się na te re n ie lite ­ raturoznaw stw a przeciw nikiem urojonym ; większość now oczesnych opow iedzia­

łaby się zapew ne za P opperow skim probabilizm em , który p oprzestaje na h ip o te ­ zach - m ocnych, ale nigdy niew ykluczających falsyfikacji.

Co p ro p o n u je n ato m iast ponow oczesność? A utorka p rzypom ina „m ałe n a rra ­ cje” L yotarda - „zm ienne historyczne i zróżnicow ane, o w łasnych schem atach ra ­ cjonalności i w łasnych regułach g ry ” (s. 372). Przykładów b ra k (w ogóle ich n ie d o ­ statek to u tru d n ia jąc a zrozum ienie w ada tej ksią żki), w Kondycjiponowoczesnej, do której autorka odsyła czytelnika, w ystarczających w yjaśnień też nie m a. A utor p i­

sze tu m gliście o „ulotnych skup isk ach językowych elem entów narracyjnych, ta k ­ że jednak denotujących, preskryptyw nych, opisow ych itd., z których każdy niesie z sobą pragm atyczne w artości sui generis”^. D o innych prac Lyotarda {Instructions payennes, Au juste) nie udało m i się dotrzeć, więc nie ro zu m iem dokładnie, o co tu chodzi. O d siebie B urzyńska dodaje „doraźne zasady reg u la cji”, co w ydaje się oksy- m oronem (reguła, stosowana tylko doraźnie, trac i swą regularność - p ow tarzal­

ność). U tożsam ia je z rules o f thumb E dw arda H irscha. Ale rule o f thumb - jak w yja­

śnia Webster’s Dictionary - to m etoda postępow ania lub analizy o parta na dośw iad­

czeniu - i - o zgrozo! - common sense, m ająca dać re z u lta ty w ogólności lub w przy­

b liż en iu popraw ne czy też skuteczne; czasem w yrażenie to k o notuje rów nież n ie­

zu p e łn ą ścisłość naukow ą. Jako takie rules o f thumb tra k tu je H irsch „lokalne h e r­

m e n eu ty k i”, przy czym lokalność ta jest b ardzo rozległa - jako p rzykłady w ym ie­

nia bow iem herm en eu ty k ę b ib lijn ą, poetykę (!), k anony legislacyjne; tw ierdzi, że dostarczają one m odeli i m etod, któ re najczęściej są niezaw odne (reliable)'^. M yślę, że now ocześni teoretycy lite ra tu ry do m ocniejszej w iedzy nie preten d o w ali (i nie p rete n d u ją).

Przez esencjalizm rozum ie się p rzekonanie, że p rze d m io ty posiadają pew ne in h e re n tn e i niezm ien n e cechy, w stosunku do k tórych w szelkie czynniki zew nętrz­

ne są n ie isto tn e (esencjalizm oznacza więc także im m anentyzm ). Z esencjalizm em

2 M.P. Markowski Antropologia, humanizm, interpretacja, w: Polonistyka w przebudowie, t. 1, red. M. Czermińska i in., Universitas, Kraków 2005, s. 291.

^ J.F. L yotard Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska i J. M igasiński, Fundacja „Aletheia”, Warszawa 1997, s. 20.

>0 ^ E.D. Hirsch Jr. The Aim s o f Interpretation, U niversity o f Chicago Press, LO C hicago-L ondon 1976, s. 18.

(5)

łączy się uniw ersalizm , Istórego w Słow niku oksfordzkim już nie m a; z wywodów Burzyńslsiej m ożna wywnioslsować, że cłiodzi tu ta j o budow anie pojęć i tw ierdzeń ścisłe ogółnycłi. Ałe m ożna przecież pralstylsować uniw ersalizm , nie będąc esen- cjalistą - m ożna poprzestaw ać na cechach diagnostycznych, obserw ow alnych, przy pom ocy których m ożna się dobrze porozum iew ać. M ożna też traktow ać niektóre pojęcia ogólne jako rod zin y pojęć.

Ponowocześni zresztą, p om stując w teo rii na u niw ersalizm i esencjalizm , sam i m u ulegają. Czyż nie jest esencjalistyczną na przy k ład teza Paula de M ana, że

„decydującą cechą języka literackiego jest figuratyw ność, ro zu m ian a szerzej jako retoryczność”?^ Czyż nie jest uniw ersalistyczną teza D erridy, przejm ow ana przez M arkow skiego, że lite ra tu ra jest to „instytucja zapew niająca pow iedzenie wszyst­

kiego na w szelkie m ożliw e sposoby”?'^

3

,

A n tyuniw ersalizm i antyesencjalizm oznaczają oczywiście złą pogodę dla p o ­ etyki i teo rii lite ra tu ry jako n a u k ex definitione generalizujących. Głosi się więc

„rezygnację z u n iw ersa ln ej, w szechogarniającej, m o nopolistycznej p o e ty k i” na korzyść „wielości poetyk lokalnych, uw zględniających odrębności zróżnicow anych dyskursów kultu ro w y ch ” (s. 406), co oznacza chyba prak ty k ę nienow ą - upraw ia­

nie poetyki historycznej^. N asuw a się tu m yśl, że u p raw nione poznaw czo jest po ­ rów nyw anie owych poetyk lokalnych, a w tedy już bez kateg o rii poetyki ogólnej obejść się nie m ożna. Co więcej - ośm ielam się tw ierdzić, że jeśli budow anie n a r­

racyjnej poetyki uniw ersalnej na poziom ie histoire przyniosło rez u ltaty m ierne i m a­

ło operatyw ne (poza zastosow aniem do g atunków silnie skonw encjonalizow anych), to na poziom ie récit zaowocowało bogato i użytecznie. N ik t chyba nie zrezygnuje dziś z tych w szystkich u sta le ń i rozróżnień, któ re dotyczą na przy k ład n arrato ra czy czasu przedstaw ionego w utw orach literac k ich , a m ogą być stosowane (w zróż­

nicow anym oczywiście doborze) zarów no do opow ieści H om era, jak i Joyce’a. Za-

P. de Man Literatura i język. Komentarz, „Twórczość” 2006 nr 1.

M.P. Markowski Interpretacja i literatura, w: Sporne i bezsporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze, red. W. Bolecki, R. Nycz, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2002, s. 402.

Wbrew temu, co pisze Burzyńska (s. 399), M cHale w przedmowie do swej książki Postmodernist Fiction (M ethuen, N ew York-London 1987, s. XI) nie deklaruje niezależności swojej „poetyki od tradycyjnego wzorca poetyki opisow ej”. Wręcz przeciwnie - wyraźnie pisze: „this book falls under the category o f descripitive poetics”. Ale to, czym się zajmuje - konstruowanie „repertuaru motywów i środków, systemu relacji i różnic występujących w określonej klasie tekstów” (nie „w poszczególnych klasach tekstów”, jak tłum aczy Burzyńska) nazwać należy poetyką historyczną. Autor stosuje termin „poetyka opisowa” chyba po to, by odgrodzić swą

pracę od teorii literatury, pojmowanej w sensie Teorii przez duże T. lO

(6)

pew ne, i one nie są zdolne odtworzyć p ełn i k o n k retn ej jednostkow ości utw oru.

„G rau ist alle T h e o rie ” p isał G oethe, ale p isał także: „Individuum est in effabile” - i tylko n ak ład ając na to, co indyw idualne, gęstą siatkę pojęć o m niejszym lub w ięk­

szym stopniu ogólności, m ożem y się do tej jednostkow ości przynajm niej przybliżyć.

D om yślam się, że A nny B urzyńskiej te rez u ltaty nie usatysfakcjonują, że wszel­

kie stratyfikacje będą dla niej „ n u d n e ”, a taksonom ie - „apatyczne” (s. 47), choć kiedyś „z erotyczną gęsią skórką czytała G łow ińskiego i S ław ińskiego” (s. 156).

Ale nie bąd źm y C he G uevaram i literaturoznaw stw a - nie żądajm y niem ożliw ego.

P rzypom nijm y stare ostrzeżenie Ju liu sza K leinera: „N ie żądajm y od m eto d n a ­ ukow ych tego, czego dać nie mogą. K ontakt duchow y czytelnika z d ziełem ma stworzyć poeta, nie badacz. Badacz nie jest m istagogiem w iodącym do ekstaz m i­

stycznych, jest tylko niosącym światło przew odnikiem ”^. To samo powiedzieć trzeba o ekstazach lekturow o-erotycznych, któ re za B a rth es’em ta k w ielbi Burzyńska.

Awersja ponow oczesnych do poetyki ogólnej jest tym b ardziej n iezrozum iała, że nie odczuw ają oni żadnych oporów p rze d używ aniem (i nadużyw aniem ) uni- w ersaliów tropologicznych.

W spom niane poetyki lokalne różnią się jed n ak od now oczesnej poetyki h isto ­ rycznej tym , że m ają ch a rak te r k o nstruktyw istyczny (B rian M cH ale) lub tylko h ipotetyczny - raczej w ysuw ają pro b lem y niż je rozw iązują (L inda H utcheon).

D ek laru je się przy tym często ich ch a rak te r p a ra lite ra ck i, a to za spraw ą fig u ra­

tyw ności i narracyjności. Co do figuratyw ności: jeśli jest ona - jak tw ierdzą n ie ­ k tó rzy ponow ocześni (w padając zresztą i tu w n ag a n n y u niw ersalizm ) - cechą w szystkich dyskursów, to o literackości poetyki n ie świadczy. To sam o trzeba p o ­ w iedzieć o narracyjności, w szędzie teraz p rzez ponow oczesnych znajdow anej. Tym ­ czasem tru d n o zrozum ieć, dlaczego to określenie m iałoby się odnosić do poetyki.

N arracj a (w o d ró żn ie n iu na przy k ład od opisu czy rozum ow ania) definiow ana j est jako tekst, w któ ry m w ystępuje czasowo uorganizow ana sekwencja zdarzeniow a, prow adząca do zm iany sytuacji. N iczego takiego oczywiście w poetyce znaleźć nie m ożna. Co praw da L yotard Rozprawie o metodzie dopatryw ał się jakiegoś B il- dunsgsroman, ale później zaznaczył sam okrytycznie, że przesadą było uto żsam ia­

nie pozn an ia z n arracją, a w szczególności, że „teoria naukow a w zasadzie nie zgła­

sza roszczeń do bycia w ypow iedzią n arrac y jn ą”^. B urzyńska w jednym m iejscu (s.

389) pisze o W ielkiej N arra cji Poetyki, w in n y m (s. 443) - tw ierdzi, że teoria po- nowoczesna przybiera form ę „wielkiego d y skursu”, którego „nie wolno jednak mylić z W ielką N a rra c ją ”. W edług L yotarda W ielka N arra cja to historiozoficzny dys­

k u rs o fu n k cji legitym izującej wobec w iedzy (dawniej nazw ano by go - również nieściśle - m item ). B urzyńska nie w yjaśnia an i dlaczego poetyka m iałab y być nie

J. Kleiner Historyczność i pozaczasowość w dziele literackim, w: Studia z zakresu teorii literatury, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1961, s. 14-15. Przydatność interpretacyjną poetyki nowoczesnej Burzyńska zresztą uznaje (s. 410-411).

00 ^ J-F Lyotard Postmodernizm dla dzieci. Korespondencja 1982-198S, przel. J. M igasiński, LO Fundacja „Aletheia”, Warszawa 1978, s. 33.

(7)

tylko n arrac ją, ale tak ą w łaśnie W ielką N arra cją, an i też czym jest „wielki dys­

k u rs ” - w o d ró żn ien iu od W ielkiej N arracji.

U siłow aniom zatarcia granic m iędzy poetyką a lite ra tu rą tow arzyszy św iado­

m e zacieranie granic m iędzy poetyką celebrującą ogólność, a in te rp re tac ją cele­

b ru jąc ą jednostkow ość (s. 391). Tym sam ym jed n ak poetyka tra c i swą tożsam ość, a zarazem rezygnuje - jak tw ierdzi B urzyńska - z naukow ych roszczeń, co znaczy­

łoby, że in te rp re tac ja nie m oże być nauką.

Zauw aża przy tym au to rk a odrzucenie hegem onii wzorca gram atycznego (a ra ­ czej lingw istycznego), a odbudow anie zw iązku z retoryką jako te o rią tropów i fi­

g u r (s. 396). Taka konstatacja w ynika z red u k c ji poetyki nowoczesnej do n arrato - logii generatyw no-transform acyjnej. T ym czasem klasycy poetyki now oczesnej - Tom aszewski, Jakobson, G enette, M ayenow a - oczywiście zajm ow ali się intensyw ­ nie tropologią.

Jednym z najw ażniejszych przek ształceń poetyki ponow oczesnej m a być, we­

dług B urzyńskiej, otw arcie na sieć relacji in te rtek stu aln y c h , p rzy czym in te rtek - stualność w przeciw ieństw ie do obligatoryjnej arc h itek stu aln o ści (relacji te k stu w sto su n k u do reguł ogólnych) m a ch a rak te r tylko fakultatyw ny. B urzyńska p rzy­

kłada do tej różnicy dużą uwagę. Tym czasem chodzić tu m oże tylko o in te rtek - stualność w sensie bardzo w ąskim , w jakim te rm in u tego używa G enette, tj. w ystę­

pow ania te k stu w tekście (cytat, aluzja, plagiat)'® - i taka in te rtek stu aln o ść oczy­

wiście pojaw ia się fakultatyw nie. In terte k stu aln o ść n ato m ia st - by ta k rzec - on- tologiczna, ta k jak ją rozum ie na przy k ład K risteva, jest niezbyw alną, a więc obli­

gatoryjną (i uniw ersalną) w łaściw ością każdego tek stu . W ystępuje ona w różnych o dm ianach, któ re m ożna system atyzow ać (uczynił to w łaśnie G enette), ale syste­

m atyka ta z n a tu ry swojej stanow i tylko część ogólnej w iedzy o budow ie dzieł lite ­ rackich, jaką jest poetyka. D odajm y, że now oczesna poetyka historyczna nieraz z pow odzeniem upraw iana była z uw zględnieniem aspektów in tertek stu aln y ch i in- terdyskursyw nych, czego znakom itym p rzykładem m oże być rozpraw a Tynianowa o odzie jako g atu n k u retorycznym czy refleksje Szkłowskiego o ewolucji literackiej.

In n ą cechą ponow oczesnej poetyki m a być ideologizacja - „przesunięcie n aci­

sku z form alnej analizy artefaktów w erbalnych na ideologiczną analizę p rak ty k dyskursyw nych” (określenie L ouisa M ontrose, cyt. na s. 404), jak jed n ak k o n k re t­

n ie przedstaw iają się kategorie takiej poetyki (jako wiedzy generalizującej), z książ­

k i B urzyńskiej nie m ożna się dow iedzieć. Jeśli chodzi o tzw. „poetykę k u ltu ro w ą”

G reen b latta, to nie m a ona c h a ra k te ru teoretycznego; on sam przecież deklaruje, że przeciw staw ia się „ucieczce od k o n k retn y ch przypadków do ab stra k cji” i uw a­

ża, że m ożna i trzeba wykonywać k o n k retn e zadania badaw cze bez określenia swej teoretycznej p o z y c ji" .

10

11

G. Genette Palimpseste, É ditions du Seuil, Paris 1982, s. 8.

Zob. K. Kujawska-Courtney Wprowadzenie, w: S. Greenblatt Poet3>^a kulturowa.

Pisma wybrane, red. i wstęp K. Kujawska-Courtney, Universitas, Kraków 2006,

S.XLIII. LO

(8)

4

,

O ddzielne rozw ażania poświęca autorka teo rii literatury, ta k jakby była to dzie­

dzina wobec poetyki rozłączna. R eferuje z rew erencją różne enigm atyczne i ogól­

nikow e propozycje. A więc czytam y n a przykład, że w edług D errid y (s. 441) teoria lite ra tu ry jest „otw ieraniem p rzestrzen i, pojaw ieniem się elem entu, w ram ach k tó ­ rego pew na ilość zjaw isk, łączonych zazwyczaj z lite ra tu rą , dom aga się bycia tran s- -in ter- a także bycia p o n ad w szelkie u ltrad y scy p liarn e podejście” (s. 442). P onie­

waż „ u ltra ” znaczy tyle co „ p o n a d ”, chodzi tu o jakieś u ltra u ltra p o d e jśc ie ... Do n iedaw na w stydziłbym się przyznać, że nie rozum iem , o co tu chodzi; teraz robię to już bez zaham ow ań, ośm ielony przy k ład em K rzysztofa M ichalskiego, k tóry n ie ­ daw no oświadczył, że w iele z tego, co D errid a pisze, jest dla niego niezrozum ia- łe'2. „Ja jak ja, ale profesor M ic h a ls k i...” - chciałoby się sparafrazow ać p an ią Jo- w ialską.

D la Josepha H illisa M illera teoria lite ra tu ry jest ro d zajem interp retacy jn eg o języka „znajdującego się p o n ad fałszywą opozycją czystej te o rii i czystej p ra k ty k i”

(s. 483). Z tej pseu d o d efin icji oczywiście niczego się nie m ożna dow iedzieć; autor n ie w ym ienia ani jednej k onkretnej cechy, owego „języka”.

W edług S tephena G reen b latta teoria lite ra tu ry jest „m odelem interpretatyw - n y m ”, który m u si znaleźć sobie m iejsce „nie poza in te rp re tac ją, lecz w m iejscach negocjacji i w ym iany” (s. 483). Co tu ta j i z czym negocjuje i się w ym ienia - nie w iadom o.

K onkretniejszy jest Jo n a th a n C uller. D la niego teoria (a w łaściw ie Teoria) nie oznacza prób w ytłum aczenia istoty lite ra tu ry an i też m eto d jej bad ań , lecz „prace z różnych d ziedzin w iedzy - językoznaw stw a, psychoanalizy, filozofii, socjologii, antropologii kulturow ej, dokonujące reo rien tac ji m yślenia w dziedzinach innych, n iż te, do których na pozór [!] należ ą”, albo inaczej - k tó re „wywierają w pływ poza p ierw otną sferą oddziaływ ania”'^. Jak już kiedyś m ów iłem , re z u lta te m takiej in ­ k orp o racji do teo rii lite ra tu ry w szystkich zew nętrznych wobec niej koncepcji h u ­ m anistycznych, któ re m ogą ją inspirow ać, przekształca teorię lite ra tu ry w am or­

ficzny konglom erat o wciąż zm ieniających się g ranicach i pow oduje szkodliw y zam ęt w takso n o m ii naukow ej'^.

Sama B urzyńska za n ajbardziej rozsądne stanow isko w kw estii nowego k sz tał­

tu teo rii lite ra tu ry uważa poglądy badaczy z In sty tu tu T eorii K rytycznej z Irvine.

P rzyjrzyjm y się więc im bliżej.

G łów ny jej rep rez en ta n t, D avid C arroll, opow iada się za „ p a rate o rią”, która nie zm ierza w stronę uzyskania prawdy, pew ności czy obiektyw izm u, lecz tylko

12 Płomień Nietzschego. Z Krzysztofem Michalskim rozmawia Paweł Dybel, „Nowe Książki” 2007 nr 5.

J. Culler Teońa literatury, przeł. M. Bassaj, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 11.

O H. M arkiewicz O literaturoznawczym profesjonalizmie, o etyce badacza i kłopotach z terminologią, „Wielogłos” 2007 nr 1.

«0

(9)

p rzez p e rm a n e n tn ą krytykę - do p o d trzy m an ia d y n am ik i i p łodności d yskursu łite ra tu ry (s. 483). Złośłiw ie m ożna by przypom nieć tu zn an e łiasło: „nie cłiodzi o to, by złowić krółiczka, łecz by go gonić” ... Trzeba jednak zaznaczyć, że - przy­

n ajm n iej w edług in te rp re ta c ji B urzyńskiej - owa p ara teo ria ukazuje niezbadane aspekty strateg ii badaw czej i tym sam ym podsuw a nowe zapiecze k o n ce p tu a łn e dła in te rp re ta c ji (s. 440).

Sam a B urzyńska, ek spłikując cytowane sform ułow anie D erridy, pisze, że te o ­ ria staje się ostatecznie „szerokim in te rd y scy p łin arn y m obszarem wszełkiej w ie­

dzy użytecznej w procesie cz y ta n ia” (s. 442, 484); z niew iełką zm ian ą okreśłenie to stosuje jako w łasne we Wprowadzeniu do p o d ręcznika Teorie literatury X X wie- ku^^. Pow tarza je też w b ardziej zawiłej w ersji: „Teoria łite ra tu ry dzisiaj to po p ro ­ stu otw arty zbiór różnycłi języków in te rp re ta c ji pośredniczącycłi m iędzy łiteratu - rą a życiem , języków, dzięki któ ry m dokonuje się ciągłe nowa rek o n tek stu ałizacja tekstów łiterac k icłi” (s. 489).

Teorią łite ra tu ry okazuje się więc dła B urzyńskiej Teoria w sensie C ułłerow - skim , o której już była mowa, a naw et - dziedzina jeszcze szersza, bo na p rzykład dła w iełu teoretyków fikcji ową w iedzą użyteczną jest łogiczna teo ria św iatów m ożłiw ycłi, dła konstru k ty w istó w - biołogiczna te o ria autpoiesis M atu ran y , dła epigonów d e k o n stru k c jo n iz m u atrak cy jn ą stała się - p rzy n ajm n iej jako źródło m etaforyki - fizyczna teoria cłiaosu.

W zakończeniu au to rk a pisze, że „teoria w ta k im ro zu m ien iu , do jakiego przy­

zwyczaiła nas tradycja now oczesna”, już nie istn ieje - w yparła ją bow iem w ostat- n icłi łatacłi „praktyka in te rp re ta c ji” (s. 488). O dpow iem , że in te rp re tac ja w ypiera teorię tyłko w tym znaczeniu, że badacze łite ra tu ry p rzestają się n ią zajm ow ać, ałe in te rp re tac ja n ie m oże teo rii zastąpić, bo m ają one różne cełe poznawcze. Co w ię­

cej, nie m a in te rp re ta c ji bez jakiejś im płicytnej teorii. „Nie m a ucieczki od teorii, bo zawsze jakąś m am y ” - pisze cytow any przez B urzyńską M u rra y K rieger (s. 15).

5

,

Jak z powyższego w ynika, in te rp re tac ja znałazła się na pierw szym p łan ie lite ­ raturoznaw czej sceny. Cóż o niej m ówi m yśł ponow oczesna? In te rp re ta c ja dekon- strukcjonistyczna prow adziła do rezu ltató w m onotonnych a deprym ujących: eks­

ponow ała albo „au to d estru k cy jn y sp e k tak l”, dokonujący się rzekom o w obrębie każdego te k stu za spraw ą jego w ew nętrznych sprzeczności, albo niem ożliw ość jego odczytania, albo w reszcie „n iedoczytanie” - niem ożność odczytania definityw ne­

go, jak autorka, za R yszardem N yczem , tłum aczy te rm in misreading - zresztą wbrew znaczeniu m orfem u mis- we w szystkich innych słowach języka angielskiego''^. N ie-

A. Burzyńska, M.P. Markowski Teońe literatury X X wieku. Podręcznik, Znak, Kraków 2006, s. 38.

W tekstach dekonstrukcjonistów znaleźć można ewidentne przykłady użycia wyrazu misreading w sensie: „odczytanie błędne”. Paul de Man (cyt. F. Lentricchia

(10)

łN

u ch ro n n o ść owego n ied o czy tan ia pociąga za sobą „im p eraty w n ieprzerw anego kontynuow ania czy ta n ia” (s. 347). M ożna by powiedzieć: litteratura semper reinter- pretanda. O drzuca się p rzy tym k ry teria p opraw ności in te rp re tac y jn ej: le k tu ra pow inna być sw obodnie kreacyjna, jak to zaznaczał zwłaszcza D errid a. N arraty- w izm przepędzał - jak pow iada autorka - „przesądy praw dziw ości i w eryfikałno- ści interpretacyjnycłi sądów ”, proponow ał, by traktow ać in te rp re tac ję jako sztukę snucia interesującycłi opowieści (s. 129). Ale interesu jąca kreacyjność nie m oże oznaczać całkow itej dow olności - zaznaczano n iek ied y dla asekuracji. Jak jednak wyznaczyć tu granicę - od tej odpow iedzi na to p ytanie ponow ocześni uciekają.

Jak wobec tego oceniać interp retacje? W książce B urzyńskiej pojaw iają się ta ­ kie kry teria, jak inw encyjność, m oc generująca, zwycięstwo we w spółzaw odnic­

tw ie z in n y m i in te rp re tac jam i. Ale „kreacyjność le k tu ry nie m oże oznaczać, oczy­

wiście, jej całkow itej dow olności” (s. 346), naw et „użycie” utw oru nie pow inno być „nadużyciem ” (s. 462). P łodem inw encji m ogą być rów nież niepow iązane z te k ­ stem fantazje. P obudzanie kolejnych tw órczych in te rp re ta c ji czy ich zwycięstwo w w alce konk u ren cy jn ej (swego ro d za ju d arw in izm aksjologiczny) są w idoczne dopiero z dłuższej perspektyw y czasowej, nie m ożna więc z tego k ry te riu m korzy­

stać, chcąc ustosunkow ać się do in te rp re ta c ji nowej. W reszcie złu d zen iem jest to, że w spółzaw odnictw o odbywa się w H aberm asow skiej „idealnej sytuacji k o m u n i­

k acy jn ej” - in te rp re tac je są legitym izow ane, rozpow szechniane i narzu can e przez in stytucje edukacyjne i naukow e, w ydaw nictw a, środki masowego p rze k azu itd.

O dm ienna aksjologia in te rp re ta c ji pow staje na skutek zw rotu etycznego w b a ­ d an iach literackich. Ów zw rot to typowe pojęcie rodzinne, którym niefrasobliw ie oznacza się treści różne, nieraz od siebie odległe. E tyka - jeśli dobrze ro zu m iem - oznacza tu także m oralność pozbaw ioną podstaw teoretycznych, politykę i ideolo­

gię, a zw rot etyczny - zarów no zainteresow anie ty m i asp ek ta m i lite ra tu ry i ich oddziaływ aniem , jak i postaw ę badacza czy krytyka wobec sem antyki analizow a­

nego tekstu.

Taka etyczna (czy m oralna) postaw a wobec te k stu , „odpow iedzialna na niego odpow iedź” to, w edług D erridy, uszanow anie jego idiom atyczności, w p ełn i jed­

n ak nieosiągalne. M niej więcej to sam o konstatow ał de M an, pisząc o potrzebie sk ru p u latn ej lojalności, ale zarazem tw ierdząc, że w szelkie czytanie jest „alego­

ryczne” w owym specyficznym sensie, jaki nadaw ał on te m u o k reśleniu („dystans w relacji do swego ź ró d ła”, s. 286). K onkretniejszy był H illis M iller: in te rp re tac ja pow inna być u n iezależniona od presupozycji teoretycznych, uw rażliw iona na to.

After the New Criticism, U niversity o f Chicago Press, Chicago 1980, s. 185), tworzy opozycję: misreadings - accurate reading; ]. H illis M iller (The Ethics o f Reading: Kant, de Man, Eliot, Trollope, James, and Benjamin, Colum bia University Press, N ew York 1987, s. 11) pisze: „To view deconstrucion as a matter o f free play is a misreading o f the work o f the deconstructive critics. Beyond that it is a basic m isunderstanding o f the way the ethical m om ent enters into the act o f reading, teaching or writing

"O criticism ”

(11)

co nieoczekiw ane, sk ru p u latn a po d w zględem filologicznym , o parta na lekturze oryginału'^. Z acytujm y jeszcze zdanie z k siążki B urzyńskiej, nie w iadom o - refe­

rujące poglądy R orty’ego, czy też je rozw ijające: „P ragm atystyczna teoria używa­

n ia lite ra tu ry m u si oprzeć się o m ocny g ru n t k om petencji, rzem iosła sztuki ro zu ­ m ie n ia ” (s. 462).

N a pew no już od siebie autorka pisze:

Dające się obecnie coraz częściej słyszeć hasio Professional correctness wydobywa na po- wierzclinię także i to, co w dokonaniach w szelkich odmian postrukturalizmu można było również dostrzec od samego początku: odpowiedzialność badacza, wiarę w interpretacyj­

ną rzetelność i dobre rzemiosło analityczne, (s. 116)

Czy rzeczyw iście ta k było od początku? W każdym razie głośniejsze były p o stu laty interesującej, śm iałej kreatyw ności, n ie p re ten d u jąc ej do praw dziwości. Czyż Bar- th es nie proklam ow ał, że „teoria te k stu [...] poszerza w nieskończoność swobodę le ktury?” '^ Czyż D errid a n ie odrzucał - pow tarzam cytat - „wymogów w ierności, adekw atności i w eryfikalności”? (s. 312). Czyż H ills M iller w polem ice z A bram - sem nie przytaczał z aprobatą paradoksów N ietzschego: „ten sam tekst upraw o­

m ocnia niezliczoną ilość in te rp re tac ji, czytanie nigdy n ie jest identyfikacją sensu, jest w niesieniem sensu do tek stu , który nie posiada sensu «sam w sobie»” '^?

Teraz słyszym y znów o lojalności wobec tek stu , o jego poszanow aniu, o zawo­

dowej rzetelności, o sztuce ro z u m ie n ia ... Ale cóż m a być gw arancją tych w artości poza zau fan iem do uczciwości badacza? O dnosi się w rażenie, że teoria in te rp re ta ­ cji, odbywszy długą podróż przez burzliw e flu k ta ponow oczesności, w raca chył­

k iem na p ogardzany do niedaw na, tw ardy g ru n t - g ru n t filologiczno-herm eneu- tyczny, trochę tylko zm iękczony w zm ożoną uw ażnością wobec tego, co w tekście asystem owe i niekonsekw entne. N o i b ardzo dobrze; tylko po co się jadło tę żabę?^°

J. H illis M iller The Ethics o f Reading, s. 338-340, cyt. za: A. Burzyńska Krajobraz po dekonstrukcji..., cz. 1, „Ruch Literacki” 1995 z. 1, s. 90.

R. Barthes Teoria tekstu, w: Współczesna teoria badań literackich za granicą, t. 4, cz. 2:

Literatura jako produkcja i ideologia, poststrukturalizm, badania intertekstualne, problemy syntezy historycznoliterackie, opr. H. M arkiewicz, wyd. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996, s. 203.

Zob. M.H. Abrams Racjonalność i wyobraźnia w historii kultury, w: Współczesna teoria badań literackich za granicą, t. IV, cz. 2, s. 382.

20 Komentując poglądy H illisa M illera, pisała kiedyś Burzyńska: „«Skandaliczna historia dekonstrukcji» w wydaniu H illisa M illera przerodziła się w «żywot człowieka poczciwego», pomnego swych obowiązków, chętnego w staraniach, spolegliw ego wobec najwyższego «dobra tekstu literackiego»”.

(12)

Abstract

Henryk MARKIEWICZ

Jagiellonian University (Kraków)

On poetics, literary theory, and interpretation: once again

Basing upon th e A nna Burzyńskas b o o k A n ty-teor/a lite ratu ry [A n ti-th e o ry o f lite ra tu re ’], C racow , 2 0 0 6, th e a u th o r discusses p ropositions a n d /o r suggestions (pro )po se d by p o st­

m o d e rn th o u g h t against literary studies. O r m o re strictly speaking: W h a t should a literary scholar do, in case s/he w o u ld try to ‘m ake p o s t-m o d e rn ’ (so to speak) h is/h e r earlier- established view s in th re e areas: poetics, literary th e ory, and, interpretation? O n e m ay sense th a t th e th e o ry in te rp re tatio n , having been th ro u g h a long jo u rn e y th ro u g h th e s to rm y fluc­

tuations o f p o s t-m o d e rn ity is n o w stealthily resum ing a solid g ro u n d th a t has been dispa­

raged until recently. This is, namely, a p h ilo lo g ica l-h e rm e n e u tic ground, softened to a slight e x te n t by intensified attentiveness to w a rd w h a te v e r m ay be non-system ic o r inconsistent in a given text.

«o

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i

Obecność na liście świadków licznych kanoników kujawskich z najbliższego otoczenia biskupa (w tym także 3. prałatów kapituły katedralnej włocławskiej) zdaje

Poniew aż głów nie dorosłe ju ż ow ady dobrze niemi w ładają, podlegają więc napadom po najw iększej części m łode mszyce, d ojrzałe zaś, znoszące ja jk a

w iadają one tyluż wrylewom skały dyjam en- tonośnćj, różniącym się zarówno pow ierz­.. chownością, jak o też bogactwem i

U 150 pozostałych osób, leczonych albo leczących się obecnie, w szystko odbyw a się dotychczas tak samo, ja k u 200 poprzednich.. O pierając się na

Kalkulacja własna konserwacja węzłów cieplnych strona niska i wysoka konserwacja polega na: 1.. przeglądzie węzłów cieplnych przed sezonem

wymi obowiązkami związanymi z opieką nad wnukami, pomaganiem w dzieciom w gotowaniu czy szyciu. Okres emerytury, który miał być czas poczynku, zmienia się w

http://rcin.org.pl.. Na- miętności duchowne nie zamieniły nas zupełnie na austryaków. Zwycięztwo pod Morgarten jest owo- cem ohydnej kradzieży i niegodnego napadu. Ci ludzie