• Nie Znaleziono Wyników

Myśl : dwutygodnik literacko-społeczny. 1894.09.07 (zam. 1-go)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Myśl : dwutygodnik literacko-społeczny. 1894.09.07 (zam. 1-go)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

L w ó w , l w r z e ś n ia , (z a m . i-g o ) l i i i IY. M istn ie n ia .

W y c h o d z i I - g o i 1 5-go k a ż d e g o m i e s ią c a . P relu tm era ta w y n o si

we L w o w i e : R o c zn ie . . . 6 złr. — ct.

P ó ł r o c z n i e . . 3 „ — „ K w a r t a l n i e . . 1 „ 50 ,, Za odnoszenie do domu dopłaca

się miesięcznie 5 ct.

Mumer pojedynczy kosztuje 25 ct,

R ę k o p is ó w d r o b n y c h nie z w r a c a śie Listów n i e o p ł a c o n y ch Reda-

kcya nie przyjmuje.

DWUTYGODNIK

l l T t t U K O - B f O l i m i

r T T T T T Y IT T T Y Y T 7 Y 7 Y T T Y T Y Y 7 Y Y Y Y Y Y T Y T T T T T T T T

Prenumerata na prowincyi

i w C iiłe j Au st' o -W ęg iers k ie j m o n a r c h ii w y n o s i.

Roc znie . . . 6 złr. 50 ct;

K w artaln ie . . 1 65 w N i e m c z e c h : ro c zn ie 14 m a r e k p ó łrocznie 7 m. k w a r t a l n i e 3'50.

W e F ra n c y i:

R o c z n i e 16 fr.— k w a r t a l n i e 4 fr

Ogłosz enia i re k la m y p r z y j ­ m u je A d m i n is tr ą c y a „Myśli11 po 10 ct. za] w ie rs z pe titem lub jeg o m ie js c e z a p ierw szy raz, a po 5 ct z a n a stęp n y .

R e d a k c y a i A d m i n is tr a e y a w e Lwowie przy u l Kościuszki 1. 6 gdzie też u p r a s z a się o n a d s y ł a n i e ws zelkic h przekazów i pism . — P r e n u m e r a t ę p r z y jm u j ą r ó w n ie ż w e L w o w i e wszystkie księgarnie. — W K r a k o w i e : k s i ę g a r n i e : G e b e tn e r a i Spółki, Sp ółki w y d a w n i ­ czej, Zwoliń skie go i Sp ó łk i i J . A. K r zy żan o w s k ie g o . — W P o z n a n i u : k s ię g ar n ia Cy bulsk ieg o. — N u m e r a p o j e d y n c z e do n a b y c i a w e

L w o w i e w b i u r a c h d z ie n n i k ó w : Plohna i Olszewskiego oraz w kioskach na wystawie.

1 I ! .1 I

W y s t a w a k r a j o w a , j a k to n a w e t na s i w r o ­ g o w i e j e d n o g ł o ś n i e stwierdzil i, .jest d o n i o s ł y m i p o w a ż n y m o b j a w e m n i e s p o ż y t e j ż y w o t n o ś c i n a r o d u pol skiego i n i e z a p r z e c z o n y m d o k u m e n ­ t e m n a s z e g o e k o n o m i c z n e g o a b a rd z ie j j e s z c z e k u l t u r a l n e g o r o z w o j u .

Be z g ó r n o l o t n y c h f r a z e s ó w i b o m b ą s t y - c z n y c h u n i e s i e ń, k t ó r e m i się c z ę s t o k r o ć p r a s a n a ­ s z a pos ługuj e, p o w i e d z i e ć m o ż e m y , że o czy E u r o p y z w r ó c o n e s ą w tej c hwi li n a na s, n a w y s t a w ę , n a stolicę kr aj u, — g d z i e p r z e n i ó s ł się p u n k t ciężkości polityki m o n a r c h i i ,

S z c z u w a n i e i w s t r ę t n e i ntrygi n a s z y c h n i e ­ p r z yj a ci ó ł c h ybi ły z a m i e r z o n e g o c e l u i r a z j e ­ s z cz e w s p o s ó b b a r d z o w y r a ź n y i z u p e ł n i e d o ­ s t a t e c z n y z a b a r w i ł y ich i d ea ły i p o l i t y c z n e as- p i r a c y e .

Obe cni e, po c a ł y m s z e r e g u p r z yj ę ć i ugo- s z cz eń, po wi e l u s e r d e c z n y c h i o f ic y a l n y c h m a - ni fe s ta c ya ch , n a s t ę p u j e p u n k t k u l m i n a c y j n y w y ­ s t a w y .

D o s t o j n y p r o t e k t o r n a s z e g o n a r o d o w e g o t u r n i ej u, p o p i s u n a s z y c h sił m a t e r y a l n y c h i d u ­ c h o w y c h — n a j l e p s z y m o n a r c h a "europejski — F r a n c i s z e k J ó z e f I. z a s z c z y c a g r ód L w a s w ą w i z y t ą i o s o b i ś d e z w i e d z a wi el ki e dzieło, k t ó ­ r e m u u ż y c z y ł s wej w s p a n i a ł o m y ś l n e j p r otekcyi.

Ci p a n o w i e z t amt ej s t r o n y Wisły, kt ór zy l e k c e w a ż ą s obie życie k o n s t y t u c y j n e i s w o b o d ę p i e l ę g n o w a n i a n a r o d o w e g o d u c h a i inni, h o ł d u ­ j ą c y z a s a d z i e t ę p i e ni a , a w n a j l e p s z y m r a z i e o g r a ­ n i c z a n i a tego, co polskie, n i e c h z w r ó c ą s w e oczy

n a d P e ł t e w , g dzie w s z y s c y , j a k j e d e n m ą ż , s k ł a d a j ą hoł d i w y r a ż a j ą u c z u c i a w i e r n o p o d d a ń c z e C es a ­ r z o w i A u s t r y i i k r ó l o w i Wę gi er, k t ó ry u s z a n o ­ w a n i e m n a r o d o w y c h p i e r w i a s t k ó w i o s o b i s i e m i p r z y m i o t a m i u m y s ł u i d u c h a , z a s k a r b i ć s o b ie p o ­ t raf ił mi ło ś ć i c ześ ć P ol a k ó w .

b. '

*

Ze wspomnień o Teofilu Lenartowicz u

IV.

(O rz eźbach lirnika.)

A c ó ż za k r a j t a k i ? H a t r u d n o . Z a t o m i k i e d y ś n a p i s z ą e p i t a p h i u m p e ł n e u ż a l e ń . . . “

A o w o j e s z c z e :

— „ W i e r s z e m o je , j a k M odlitw a, I ly m n do B o ­ garodzicy, w y d r u k o w a n o , j a k o p o z o s t a ł o ś ć p o W a ­ c ł a w i e ; j e d e n z m o i c h w i e r s z y : C ztery rzeczy do rzeczy, w y d r u k o w a n o W w y d a n i u p o ś m i e r t n e m P o l a ( w i d a ć t a k z ł a r z e c z t a n i e b y ł a ) , k i e d y ś z n ó w u ż y ­ to m o j e g o i m i e n i a d l a j a k i e j ś „Z ło te j k s i ę g i11 A co c h c e s z ? W i n a le ż y n a n i e o b e c n y c h . . . . F a b e r su m ...

I j e s z c z e ;

— „O w p ł y w i e l i r y m ojej n i e m a co i m ó w ić L i r a m o j a ż a d n y m s ię n i e c ie s z y . W i e ś , l u d , j a k w k a l e j d o s k o p i e p r z e s u w a j ą c y s ię p r z e d o czam i d u s z y m ojej, n i c o m n i e m e w i e , i n t e l i g e n c y a z a ś p o l i c z y ł a m n ie p o m i ę d z y j ę t k i , e f e m e r y d y , k t ó r e p o w s t a j ą n a d w o d ą p r z e d w s c h o d e m s ł o ń c a i w j e d n ą m i n u t ­ k ę p o w s c h o d z i e z d y c h a j ą . — T r o c h ę to p o d r a ż n i ł o m o j ą m i ł o ś ć w ł a s n ą , a l e w k o ń c u p o w i e d z i a ł e m s o b i e : „a m o ż e to i p r a w d a !...“

W i ę c k i e d y rfinie o w i e r s z e z a c z e p i a j ą , cze m u n ie d.m k u ję, z ł o ś ć m n i e p o r y w a i m e c i e r

(2)

w o ś ć , k t ó r ą n a s a m e g o s i e b i e o b r a c a m , b o n a cóż- b y s ię z d a ł a i r o n j a o d p o w i e d z i t a m , g d z i e j a k s i ę p i ę k n i e w y r a ż a Jul, S ł o w a c k i : „ S k o ń c z o n a w i e l k a t r a g e d y a p o w a g i . " J e s t t e ż o o z e m m ó w i ć ! O g a ­ w ę d a c h n ęd zn ika , bracisslca gm artw yehw stańćów , g łu p ca n i e p o s i a d a j ą c e g o ż a d n y c h k w a l i f i k a c y i , in try g a n ta o d e p c h n i ę t e g o p r z e z m ł o d z ie ż . W s z a k ż e l a t t e m u t r z y — (p isze w 87 r.) W i e l m o ż n y W... w t e n s p o ­ s ó b p o d a ł m n ie , n a w z g a r d ę p u b l i c z n ą !

Źe j e d n a k j e s t c o ś w e m n ie , n a d cz e m z a m y ­ ś l a ł s ię C h e n i c z p r z e d p ó j ś c i e m n a g i l o t y n ę , w i ę c n i e s p o k o j n a d u s z a , r z ą d z i s i ę z d a n i e m I m c i P a n a Z a b ł o c k i e g o i:

N ie d b a ją c n a c h m u ry

P a n ó w k r y t y k ó w , g ó r n e p ł o d z i k a l e m b u r y - B e z ż a r t ó w ! Z w p ł y w e m m o im , z m i ł o ś c i ą b r a c i d l a mojej l i r y , d a w n o s ię p o ż e g n a ł e m . P i s z ę , c i e s z y m n i e c z a s e m s ł ó w k o u d a n e , a l e ju ż n i e m a m c h ę c i b i e g a n i a z d z ie ć m i m o je m i p o j a ł m u ż n ę s e r c . K o c h a m p i e ś ń j a k za m ł o d u , a le s ł u c h a c z e m o i n a m o g i ł k a c h . D z i ś b y m n i e n ie s ł u c h a n o , j a z a d ł u g o ż y ję i m o ż e p o ś m i e r c i b ę d ą ł a s k a w i . C h o c i a ż w ą t p i ę . W i e l m o ­ ż n y W . . . n ie p r z e p u ś c i m i, że w i e r z ę w B o g a O j c a W s z e c h m o g ą c e g o i d l a w i a d o m o ś c i p u b l i k i z a n o ­ t u j e : u m a r ł g a ł g a n , j e z u i t a , s t a ń c z y k , n i e r e w o l u - c y o n i s t a ! “

A l e p o t y m w ielkim w y b u c h u o b u r z e n i a , s a r - k a z m u i g o r y c z y , p r z y c h o d z ą s k a r g i c ic h e , n i e m a l ż e d z i e c i ę c e i p r z e c i ą g a j ą d ł u g i m k o r o w o d e m , p o ­

d o b n e o w y m ż a ł o b n y m , ze s t a r y c h f r e s k ó w p o s t a ­ cio m , z k t ó r y c h k a ż d a n i e s i e c z a r ę ł e z p e ł n ą , ze z d r o j u w ł a s n e j b o l e ś c i n a b r a n ą . N i e s a m s ię ju ż p i e ś n i a r z w n i c h s k a r ż y ; s k a r ż y s ię w n i c h i l u d z k i e s e r c e s a m o t n e a t ę s k n i ą c e , ż y w e a z r a n i o n e g ł ę b o ­ k o , s k a r ż y się i o w a z a w i e d z i o n a u f n o ś ć i n a d z i e j a ,

k t ó r ą p o w s z y s t k i e d n i e s w o j e c h o w a j ą c , t a k c z ę s t o p o ­ e t a n a s z w a n k n a r a z i ć s ię m u s i a ł i o w a m e l a n c h o l i a w i e c z o r n e j z o r z y , k t ó r a n a z m i e r z c h y d n i a i n a z m i e r z c h y ż y c i a j e d n a k i e c i e n i e k ł a d z i e . . . . „ C z a ­ s e m — p is z e L e n a r t o w i c z w 88 r. — w y w łó c z ę z 1. o ic h p o ż ó ł k ł y c h z p rz e d , l a t 38 i 40 p a p i e r ó w w i e r s z j a k i , k t ó r y s i ę t a m d z i w n i e w p o ś r ó d w a s w y d a w a ć m u s i : G d y b y m b y ł w s w o i m c z a s i e d r u ­ k o w a ł , p o w i e d z i e l i b y : r o m a n t y k — i m i a ł b y m j a ­ k i e ś m ie js c e w l i t e r a t u r z e a j e s t t e g o s p o r o , j a k w id z ę . A l e cóż, z d a w a ł o się, że d r u k u j ą c m o je g m i n ­ n e , t r w a l s z e s o b i e im ię z a p e w n i ę , aż t u p o k a z a ł o s i ę i n a c z e j !“

. . . . „ P r a c o w a ł e m d u ż o w g l i n i e , w z i e m b a d z iś j e s t e m s t a r y , ś l e p y w ł ó c z ę g a . . . k t o ś o d e ­ z w ie s ię z k r a j u , l i s t p r z y w i e z i e okasyą. p i s a n y p r z e d 6-u m i e s i ą c a m i , b o u n a s z w y k t e p r z e z o k a z j e p i ­ s z ą — o t i c a ł a p o c i e c h a ! "

. . . . „Z r o d a k ó w n i e m a m t u n i k o g o z k i m b y s ł o w o z a m i e n i ć . Ż a d e n p u s t e l n i k n a T e b a i d z i e n i e c z u ł s i ę t a k j a k j a s a m o t n y m . M ó w i ę o s w o i c h , bo z W ł o c h ó w p r ę d z e j s i ę z n a j d z i e j a k a ż y c z l i w a d u s z a . . . a w k r a j u c z y b y m i b y ł o le p i e j ? I t a m o b c y . R ó w i e ś n i m o i w y m a r l i ... „ N a m o ­ j ą m a r m u r o w ą p u s t y n i ę z a b e g a j ą c z a s e m n i e g 'o d n e w r ó b l e , s r o k i , p a p u g i z ło ś liw e , z a w ł ó c z ą s ię b e s t y i

g r y z ą c e . . .

S o k o ł y p r a w i e n i g d y . L e c z g d y s ię p o j a w i k t o z p r z e j e z d n y c h , c h o ć o d w y k ł e m , c ie s z ę s ię j a k g ł u p i i k a ż d e m u w ie r z ę , a z t e g o p o t e m r o s n ą p r z y k r o ś c i , ż a le i s n y n i e s p o k o j n e .

0 l u d z i e s ą z ł c ś l i w i , k a ż d y s ę d z i ą d r u g i e g o s ię s t a w i a . . . "

— „ T ą k m i g o r z k o i c i ę ż k o i s a m o t n i e i n i e ­ z n o ś n i e , —• p i s z e w i n n y m “l iś c ie — że już. m i c h y ­ b a c i e n i e w i e c z n e n i e p o m o g ą . . . O d k i l k u d n i

o k a n ie z m r u ż y ł e m t a k j e s t e m c i e r p i ą c y n a p i e r s i i w n ę t r z n o ś c i . W r a s t a m o to w z ie m ię , z k t ó r e j n i e w y r o s n ę . . . . “

. . . „ N a d o b r ę ś l e p n ę . . . . o c z y o k r o p n i e b o l ą , a co d a l e j , ł a t w o p r z e w i d z i e ć ; los t o B o h d a n a , P o l a W i n c e n t e g o i i n n y c h d z i a d ó w z l i r ą i b e z l ir y a n o dziej s ię d o l o ! . . . “

...„ G d y b y n i e n i e d o m a g a n i a n a z d r o w i u p o j e c h a ł b y m d o P a r y ż a n a S z w a j ca r y ą , ż e b y s o b i e ś w i a t p r z y p o m n i e ć . G ro s z ot. z n a l a z ł b y s i ę m o że, c h o ć m i m o j ą p e n s y j k ę m i e s i ą c a m i w s t r z y m u j ą ; a l e s i ł y b r a k . J a k i e ś z a w r o t y g ł o w y , j a k i ś s m u t e k n i e w y p o w i e d z i a n y , w y r z u t y s u n r e n i a , że w i e k p r z e ­ s z e d ł n i e p o ż y t e ę z n i e . . . . ' . E j n i e d ł u g o ju ż c h y ­ b a b ę d ę s ię b ł ą k a ł p o d n i u i p o d z i e n n i k a c h . . . . O s t a t n i e s ł o w a o d n o s z ą s ię d o owej w z m i a n k i 0 z d r o w i u i lo s ie p o e t y , k t ó r ą w 86 r o k u u c z y n i ł a G a z e t a p o l s k a , a za n i ą K u r y e r W a r s z a w s k i . L e ­ n a r t o w i c z n i e b y ł r a d te m u .

~ ' N a c o ? P o c o ? . • . p i s z e w o w y m c z a s i e

— J a d o w s p ó ł c z u c i a p u b l i k i n ie r o s z c z ę ż a d n y c h p r e t e n s y i , t e m b a r d z i e j że t a p u b l i k a n i e w i e n a w e t c z y j a żyję. N i e z n a n y i n i k o g o n i e o b c h o d z ą c y , co s ię m a m ż a lić p r z e d lu d ź m i, k t ó r z y n a r z e k a ń n i e l u b i ą . W s z a k ż e i g o rz e j b y w a . W i e l u z n a s z y c h p o e t ó w u z n a n y c h i w y s o k o c e n i o n y c h c i ę ż s z e g o d o ś w i a d c z a ł o l o s u , a k t o s ię te in r o z c z u l a V, O liz a - r o w s k i , W o l s k i , Z m o r s k i u m a r l i p o s z p i t a l a c h w n ę ­ dzy . W b i e d z i e i o p u s z c z e n i u u m a r ł t a k ż e G o s z c y ń - s k i, w n ę d z y G o s ł a w s k i . . . . Cóż s ię w i ę c m a m ż a l i ć ? C z y m j a l e p s z y ? C z y ' m o ż e l u d z ie l e p s i , niżli b y l i . E j, a l b o ż s i ę z o b a c z y m y k i e d y w ż y c i u i n a ­ g a d a m y o t y c h g o r z k o ś c i a c h n a s z y c h ! ...“

„ K ie d y m n i e p y t a j ą — p i s z e w d w a l a t a p ó źn iej

— c z e m u n i e j a d ę d o k r a j u , u ś m i e c h a m s ie i m i l ­ c z e n i e m o d p o w i a d a m . W o l ę , że m i o d d a l e n i e . r z u c a c z a r o w n e z a s ł o n y n a to . co j e s t s z a r e m , b ..u d n e m . o s t r e m . A l e k i e d y s a m z o s t a n ę , w y t ę ż a m w z r o k 1 m a m d u s z ę r o z d a r t ą n a d w o j e . “ —

...,S a m o t n y m m o ż e b y ć t y l k o a n i o ł a l b o s z a t a n , n a c z ł o w i e k a z a c i ę ź k o , a m n i e t a k p r z e s z ł y l a t a . . . .

... M n i e j s z a o w ł a s n e , a c z d o l e g l i w e s z p i l k i i ż ą d ł a ; g o r z e j z n i e o s o b i s t e m i , z a t m o s f e r ą k t ó r e j p i e r s i p o t r z e b u j ą , a k t ó r e j n i e m a . O d d e c h u ! O d d e c h u ! — A t u a n i r u s z . . .

O s o b i e , c o k o l w i e k b y m p o w i e d z i a ł , — p i s z e L e ­ n a r t o w i c z j e s i e n i ą 89 r. b ę d z i e to z a w s z e p o w t a r z a ­ n iem j e d n e j i tej s a m e j lit a n i i . R e f u g i u m a f f l i k t o r u m — o r a p r o n o b i s . R o s a a u r e a — ’ o r a p r o n o b i s . C z a ­ s e m m i s i ę z d a je , że j ą z e m n ą m ó w i ą t ł u m y l u ­ d ó w . . . ‘\

...„ N i e z w i ą z a n y z n i k i m w k r a j u , k i e d y n a t u r a l n a s i ł a m a g n e t y c z z a (se n ) z n i.e ru c h o m i m n i e i p o d o b n y m z i e m i u c z y n i , m o w a ziem i, z p r ą d a m i i d ą c a u d e r z a m i w s e r c e i wTt e d y z d a r z a się, że p o ­ d u s z k a m o j a b y w a j a k b y j ą z w o d y w y j ą ł . . . . “ D o ś ć . N i e m a m o d w a g i p o r u s z a ć w ię c e j t y c h s t r u n , k t ó r y c h j ę k ju ż z a m o g i l n y . D w i e r z e c z y d o ­ d a m t y l k o . P i e r w s z a , iż to , co t u z l i s t ó w p o e t y p r z y t o c z y ł a m n i e w y c z e r p u j e b y m t j m n i e j c a łe j g o ­

(3)

M Y Ś L 3 r y c z y s k a r g j e g o . p o s z ł a m za z d a n i e m s a m e g o p o e t y

k t ó r y m ó w i o sw e j p i e ś n i :

— P o w s z e d n i e t r o s k i ż y c i a c h ę t n i e w y p o w i a d a A l e o tej m ilc z e n ie , co s e r c e p r z e j a d a .

A d r u g a że a n i j e d n a z t y c h s k a r g n i e w y p ł y ­ n ę ł a z p y c h y m a ł o d u s z n e j , ż ą d z y h o ł d ó w i p o k l a s ­ k ó w . W i ę c a b y to n i e b y ł o c z c z e m s ł o w e m , j e s z c z e j e d n a c y t a t a , a n i e c h m i w y b a c z o n e m b ę d z i e , że

o m n i e p o t r ą c a .

— „ W i e r s z a t w e g o n i e w a r t j e s t e m ja , k t ó r y p o s z e d t e m d r o g ą n a j u b o ż s z y c h p r z e z w i e l k ą m i ł o ś ć a t o m ó w i j a k n a s z c h ł o p e k p o w t a r z a n i . a l b o ż j a co w ie m , J a s n e p a n y ? a l e ci d z ię k u ję i p r z e ­ s y ł a m p i ó r o o rle , c z a r n ą i b i a ł ą n i c i ą p r z e w i ą z a n e . P i ó r o to w y r w a ł s o b i e ze s k r z y d ł a w o b e c n o ś c i m o ­ jej o r z e ł — w ię z ie ń , a k i e d y j e o d r z u c i ł , p o d n i o s ł e m

d l a c i e b i e :

B ą d ż ź e t y g w i a z d ą B ą d ź ż e t y g w i a z d ą J a b ę d ę c i e n i e m ,

B ę d ż ż e t y g ł o s e m , A j a m i lc z e n ie m .

W ę ź że t ę l i r e n k ę . W e ź n a s w o j ą r ę k ę O to c ię p r o s z ę , T o b i e m a t k i s e r c e T o b i e m a t k i s c r c e

A m o ie m a c o s z e !“ (q d. n-)

M a ry ct JtonoprcicPccL.

DO V

N i e w i e m , k t o j e s t e ś . . . l e d w o k i l k a r a z y W i d z i a ł e m c i e b i e . . . z a k a ż d e m w i d z e n i e m P i e r ś m i s i ę d z i w n e m p o d n o s i w z r u s z e n i e m , Serce szalonem poczyna bić tętnem, A usta moje palą te wyrazy,

Którebym tylko w omdleniu namiętnem Patrząc ci w oćzy, wymówił westchnieniem.

łioszkosz i boleść czuję, gdy cię widzę I zdaje mi się, że cię kochać muszę, I zdaje mi się, że cię nienawidzę — — Przekląłby ciebie i oddał ci duszę.

N a myśl rozkoszy, jaką twój daó może Uścisk dziewiczy, oszaleć się b o j ę --- Szukając ciebie, spotkania się t r w o ż ę __

Trucizną są mi cudne oczy twoje, Oczy błękitne i senne jak morze.

Na samą myśl tę, gdy cię półomdlałą Widzę w snach moich z lawy i płomienia, Gdy dłutem z ognia rzeźbię twoje ciało, Każdy kształt ciała, co gdy opierśćieni, Zmysły w huragan i krew w burzę z m ie n i;

Na samą myśl tę bliskim jest omdlenia.

Tonąc w srebrzystym ócz twoich błękicie, Pod stopy twoje rzuciłbym me życie, A razem żądzę uczuwam szaloną Zabić cię jednym oczu moich błyskiem, Bo wolałbym cię śmierci poślubioną Widzieć, niż z innym splecioną uściskiem.

K a z im ie r z T e tm a jer.

Na stryj skiej górze.

(Refleksye)

Nie pom nę już d o b rz e dnia, w któ ry m j ą p o z n a ­ łem , wiem tyle tylko, że od pierw szeg o w e jrz e n ia z a b r a ł a mi serce, żem j ą p o k o c h a ł c a łą silą s p ra g n io ­ nej m iło ści duszy, We śnie, czy na j a w i e w idziałem j ą za w sz e , n ę c ą c ą m ilio n em uroków , za w sz e w s p a n ia łą i z a w s z e w ta k ą potęgę n i e w y s ło w io n ą u p osażoną, że z d a w a ł a mi się j a k ą ś n ieziem sk ą boginią, k tó ra sa m y m widokiem sw ym p o d b ija i każe szaleć za sobą.

K o c h a łe m ją , a j e d n a k nie byłem z a z d ro s n y — p o c h le b ia ło mi r a c z e j, że w sz y sc y się do niej umiz- gali, że w szystkich c h w y ta ła za se rc e i z m u sz a ła do b ezw zg lęd n y ch uw ielbień.’ C o d zie n n ie p rz y b ie g a łe m do niej choć na chw ilę i oczy me n a s y c a ły się tym p r z e ­ p y c h e m bo g actw d u chow ych, ja k ie o n a d o k o ła r o z t a ­ cz ała. Nie b y ła b ie d n ą — p rz e c iw n ie p o s ia d a ła w ielką m oc bogactw , k tó r e j a k b y s y m b o lic z n ie z e sp o lo n o w je d n e j istności. Siłę d u c h a n a w i ą z a ł a tu m a t k a - p r z y - r o d a z po tęg ą m a te ry a ln ą . U ro k jej wielki udzielał się naj p ro z a ic z n i ej s z y rn je d n o s tk o m , łag o d ził p o w a ś n io - nych, a n a w e t wrogów, k tó rzy n a je j ło n ie z n a jd y w a ły błogi spokój i n ie w id z ia ln ie p o d a w a l i sobie rę c e do zgody. P rz y ś n iła mi się kiedyś i w c u d o w n y c h m a r z e ­ n ia c h u jrz a łe m , j a k w ie ń c z y ła s w ą c z a r o w n ą k o r o n ą p r a c ę i m iłość b ra te r s k ą , j a k b ło g o sław iła tym, którzy j ą j a k o u z m y sło w ie n ie cn ó t w ielkich i id e a łó w o d ro ­ d z e n ia — czcili i kochali, w id ziałem j a k w tej h a r m o ­ nii ż a d n y m d y so n a n s e m nie z a m ą c o n e j, s n u ła c z e r w o ­ n ą nić A ry a d n y m iędzy m itr ą k sią ż ę c ą a s u k m a in ą w ło śc ia ń sk ą , j a k za jej w p ły w em , na jej s k in ien ie ne- w ie rz ą c y p oczęli wierzyć, s ła b i n a b i e r a ć sił, a w yzuci z uczuć podnioślejszych, jęli p o z n a w a ć sw e winy i g r z e ­ chy i za nie po k u to w ać.

T a k mi się w y d a ła w ó w c z a s w s w y c h c z a r a c h w sz e c h p o tę ż n ą, ta k w ielką w sw em p o s ła n n ic tw ie , j a ­ kiego się d o b ro w o ln ie podjęła, że, acz n ie z n a n y jej bliżej, daleki, a p rzecież ta k se rc e m bliski — p r a g n ą ­ łe m ją choć ra z j e d e n do siebie p rz y c is n ą ć i złożyć na jej czole p o cału n ek .

N ad r a n e m z b u d ziłem się — pięk n y sen z n ik n ą ł b e z p o w r o tn ie i w ó w c z a s je s z c z e na p ó ł senny, w u p o ­ je n iu m iłosnem , ośm ieliłem się po ra z p ie r w s z y n a ­ z w a ć j ą po im ieniu ; b ezw ied n ie k r z y k n ą ł e m : W y s ta w a .

T a k n a imię było mej k o c h a n c e , k t ó r a odtąd j e s t k o c h a n k ą n aro d u . S z c z ę ś liw a !

J ó z e f B o rn sste in .

Emil Zola i Monsignor Ricard.

(Z powodu powieści „Lourdes"^.

O s t a t n i a powieść twórcy „Grerminala" wywołała wielką moc protestów, niemal okolicznościową literaturę bro­

s z u r o w ą , skierowaną, (zwłaszcza przez duchownych) prze­

ciw E. Zoli.

Prałat z Aix, ks. Richard napisał rzecz p t : „ L a vraie Bernadette de L o u r d e s z a którą otrzymał błogo­

sławieństwo papieża. Obecnie tenże pisarz przygotuwuje do druku : „Letlres a Mr. Z ola“.

Zaatakowany autor zapytany przez przyjaciół, co są­

dzi o tej kampanii, odpowiedział temi słowy;

(4)

Tak, wierzący zarzucają, mi bezbożność a niedowiar­

ki moją przychylną wyrozumiałość. „Lourdes" postawiło mnie w kolizyi z jednemi i d ru g iem i; nigdy obelżywszych nie doznałem napaści. Dla jasności całej tej kwestyi, o d ­

nośnie do Rzym u i monsignora z A ix , wolę w paru sło­

wach wspomnieć o jej początkach. W odpowiedzi na moją książkę „L o u rd es", monsignor Ricard, któremu, z powodu wysoce przyzwoitego zachowania się względem mnie, chę­

tnie przyznaję słuszność, wydał napisaną przez siebie pra­

cę p o d ty tu łe m : „La vraie Bernadette de L ourdes". Autor zapowiada w nej, iż chce sprostować fakty najzupełniej przezemnie spaczone. Lecz powtarzam obecnie lo, co już napisałem w liście otwartym i ogłoszonym w dzienniku

„Graulois“, iż niemąm żadnej odpowiedzi dla książki mon­

signora. Wierzy on zjawiska i cuda...wierzy, iż je widzia­

ła B e rn a d e tta ; ja w to nie wierzę... To i wszystko, co mo­

gę powiedzieć. W kwestyach tego rodzaju, w których dostarczenie dowodów jest wprost niemożliwem, na nic się nie przyda roztrząsanie, analizowanie i dyskutowanie przekonań. Wierzy s ię — albo nie. Pisałem według moich przekonań i mam zapewne racyę, przypuszczając, iż mon­

signor Ricard r jwnież był szczerym, wygłaszając swoje po­

glądy, na chwilę nawet nie chcę wątpić, by powodował się innemi względami jak wystąpienie w obronie wierzeń, w obronie religii, której, zdaniem jego, coś zagraża. Nie chcę przyłączać się do tych, którzy twierdzą, że monsignor opracował swój temat w celu zyskania rozgłosu i nada­

rzającej się okazyi.

Lecz wracając do listu, który napisał kadynał Ram- polla na rozkaz papieża do a u to ra: ,,L a vraie Bernadette de L o u rd es1*, zauważyć najpierw muszę, iż list miał ra ­ cyę bytu, jako podziękowanie autorowi za nadesłany utwór.

Wyznaję wszakże, iż list ten zadziwił mnie n ie c o ; dotych­

czas bowiem L eo n X I I I , posiadający umysł o wiele libe­

ralniej szy od poprzednika swego na tronie watykańskim, trzymał się zdaleka i wymijająco w sprawie cudów, mają­

cych corocznie miejsce w Lourdes. Ktoś dobrze postawio­

ny na dworze papieskim powtórzył mi słowa Leona X III;

słowa te, jeżeli są rzeczywiście prawdziwe, świadczą, iż papież posiada umysł bardzo tolerancyjny a nawet z pe­

wną przymieszką sceptycyzm u; miał on wyrzec o Lourdes i dziejących sie tam c u d a c h : „Trzebaby jeszcze te cuda sprawdzić drogą naukowąu.

Stolica apostolska bynajmniej nie zmuszała wiernych do wierzenia w prawdę objawień i cudów w L o u r d e s ; można było dotychczas uchodzić za dobrego katolika, po­

zostawiając na boku całą opowieść widzień Bernadetty.

Lourdes nie było d o g m a te m ; dodać wszakże muszę, iż Leon X I I I . obejmując dziedzictwo po Pihsie IX . patrzał również sympatycznie, jak jego poprzednik, na tysiące pielgrzymek, Ciągniących bezustannie do Lourdes. Poza sprawami odnoszącemi się do religii, istnieje w tem kwe- stya czysto materyalnej natury. Lourdes-— stanowi bogate źródło dochodu dla Stolicy apostolskiej ; znaczna część pieniędzy, znoszonych i nadsyłanych doLourdes z najod­

leglejszych krajów świata, corocznie odkładaną bywa i od­

syłaną do Rzymu.

Lecz niespodziewanie, oto teraz, papież Leon X I I I . wygłasza nowe poglądy w kwestyi Lourdes. L ist napisany z jego rozkazu przez kardynała Rampollę, wyraźnym jest tego dowodem. Je ste m posądzony o deptanie nogami n a j­

oczywistszej prawdy. Ztąd wynika, iż L ourdes stoi poza granicami wolności sądów i niewolno niewierzyć w pra­

wdę cudów, mające tam miejsce.

Dlaczego nie uprzedzono nas o tem ?.. W każdem razie ja wyrzekłem o L ourdes szczere moje przekonianie.

Niedbam o resztę i niechaj sobie mówią, co tylko zechcą, pozwalam i protestować nie będę.

L is t kardynała Rampolli do monsignora Ricarda brzm i:

,,Powieść p. E. Zoli o Lourdes^ nie mogła jak tylko sp ra ­ wić ból wielki Wszystkim sercom katolickim. Wielce też było potrzeba, aby z łona katolickiego obozu wyszło za­

przeczenie, broniące pogwałconej prawdy, i to zaprzecze­

nie obszerniejsze; aniżeli lo, które się może pomieścić na szpaltach dzienników.

Ty, monsignorze, dokonałeś tej użylećznej pracy. D la tego też Ojciec święty przyjął z wdzięcznością ofiaro­

waną sobie książkę : „La vraie Bernadette de L ourdes“ , winszuje Ci, jako autorowi, i przepowiada, że praca twoja do,’sna dobrego przyjęcia przez czytającą publiczność. P r z e ­ syłając błogosławieństwo apostolskie, którego Ci udziela Ojciec święty z głębi swego serca, zechciej przyjąć i moje najuprzejmiejsze podziękowanie, za egzemplarz książki, przesłany i dla' mnie osobiście".

X.

Ż e ś w i a t a s z t u k i , '1")

i .

Wojciech Kossak.

W o j c i e c h K o s s a k u r o d z i ł się w d n i u p i e r w s z e g o s t y c z n i a i8 5j r o k u w P a r y ż u , z o j c a J u l i u s z a i m a t k i Zofii z G a ł c z e ń s k i c h . D o c h r z t u g o t r z y m a ł s ł y n n y b a t a l i s t a , V e r n e t , k t ó r e g o u c z n i e m u l u b i o n y m b y ł o j c i e c W o j c i e c h a , z n a n y z a s z c z y t n i e w d z i e j a c h n a ­ szej s z t u k i m a l a r s k i e j . S z e ś c i o l e t n i e m d z i e c k i e m p r z y b y ł W o j c i e c h d o k r a j u a w y p a d k i w a r s z a w s k i e , p o p r z e d z a j ą c e w y b u c h s t y c z n i o w e g o p o w s t a n i a ,

w y w a r ł y n a w r a ż l i w y m c h ł o p i ę c i a u m y ś l e n i e z a t a r t e w r a ż e n i e . W y r a z e m u c z u ć w ó w c z a s d o z n a n y c h j e s t j e d n a z ś w i e ż s z y c h k o m p o z y c y i K o s s a k a p t . : , , W s p o ­

m n i e n i a z l a t d z i e c i n n y c h “ ...

*) W n u m e r z e dzisiejszy ni i c z j c c ? j r i : m y z am ierz o n y przez nas o d d a w n a s z e r e g sylwetek m a la rz y , iz e źb ia rzy i w ogóle a r ­ ty stó w , nie w y ł ą c z a j ą c płci pięknej. N a po czątek i d ą ; W. K ossa k i J. Styka, n a k t ó r y c h , ja k o n a tw ó r c ó w ..EacJawic*' z w ró co n e oc zy a r t y s t y c z n e g o ś w ia ta . (Red.)

(5)

M Y Ś L U k o ń c z y w s z y s z k o ł y ś r e d n i e w K r a k o w i e , d o k ą d s i ę r o d z i c e j e g o p r z e n i e ś l i , w s t ą p i ł w s z e s ­ n a s t y m r o k u ż y c i a do m o n a c h i j s k i e j a k a d e m i i , g d z i e w p i e r w s z y m z a r a z r o k u o t r z y m a ł m e d a l.

N a s t ę p n i e p r z e z l a t p i ę ć p r a c o w a ł w P a r y ż u u B o n - n a t a i C a b a n e l a . w y s t a w i a j ą c w c i ą g u t e g o c z a s u r ó ż n o r o d n e p r a c e , d o w o d z ą c e , źe m ł o d y a r t y s t a s z u k a w ł a ś c i w e j d la s w e g o t a l e n t u d r o g i . D o p i e r o w s z a k ż e o b r a z „ B a t e r y a w o g n i u “ , ( n a b y t y p r z e z c e s a r z a F r a n c i s z k a Jó z e fa ), z d r a d z i ł w n im w ł a ś c i ­ w y r o d z a j z d o ln o ś c i. P o o jcu o d z i e d z i c z y ł K o s s a k s t a r o s z l a c h e c k ą f a n t a z y ę i w e r w ę , p o nim t e ż p r z e ­ j ą ł w s u k c e s y i p o Y e r n e c i e z d o l n o ś c i b a t a l i s t y c z n e . P o p o w r o c i e d o k r a j u i p o o ż e n i e n i u s ię z p a n n ą M a r y ą K i s i e l n i c k ą , p r a c u j e K o s s a k w y t r w a l e w r a z o b r a n y m k i e r u n k u . Z k o le i u k a z u j ą się n a w y s t a ­ w a c h k r a j o w y c h i z a g r a n i c z n y c h : , , 0 1 s z y n k a G r o - c h o w s k a “ , ,,S z a r ż a k a w a l e r y i ' 1, „ W z i ę c i e do n ie - w o i j e n e r a ł a T y s z k i e w i c z a " . T a o s t a t n i a k o m p o - z y c y a , o s n u t a n a t l e o d w r o t u n a p o l e o ń s k i e j a r m i i z p o d M o s k w y , p r z y n i o s ł a a r t y ś c i e n o m i n a c y ę n a o f i c e r a a k a d e m i i p a r y s k i e j , zaś w s p o m n i a n e już p o p r z e d n i o „ W s p o m n i e n i a z l a t d z i e c i n n y c h " z d o ­ b y ł y m u n a g r o d ę k r a k o w s k i e j a k a d . u m i e j ę t n o ś c i : W y m i e n i l i ś m y n a t e m m i e j s c u j e d y n i e p ł ó t n a w i ę ­ k s z y c h r o z m i a r ó w , n i e w s p o m i n a j ą c o c a ł y m s z e r e g u m n i e j s z y c h k o m p o z y c y i p r a c o w i t e g o a r t y s t y , o s n u ­ t y c h n a t l e w a l k i o n i e p o d l e g ł o ś ć 18 3 0 /3 1 r o k u , t u d z i e ż o p r a c a c h je g -o, d o k t ó r y c h z a t e m a t p o s ł u ­ ż y ł y m u r o z m a i t e e p i z o d y z d z i e j ó w i z ć w i c z e ń a r m i i a u s t r y a c k i e j . Z a „ H i s t o r y ę p i e r w s z e g o p u ł k u u ł a n ó w “ o b d a r z o n y z o s t a ł K o s s a k c e s a r s k i m zło- t}^m m e d a l e m , ( Y i r i b u s . u n itis ) i w r o k u m i n i o n y m o s i e d l i ł s i ę n a c z a s d ł u ż s z y w e L w o w i e , c e l e m w y k o n a n i a R a c ł a w i c k i e j p a n o r a m y .

J e ż e l i W o j c i e c h K o s s a k w s t ę p o w a ł w a r t y ­ s t y c z n e s z r a n k i z n a z w i s k i e m z a s z c z y t n i e z n a n e m t a k w k r a j u , j a k z a g r a n i c ą i p o d t r o s k l i w ą o p i e k ą c z c i g o d n e g o s w e g o o jc a , t o J a n S t y k a , t o w a r z y s z j e g o w d z ie le p a n o r a m y , w s z y s t k o , c z e m j e s t , z a ­ w d z i ę c z a j e d y n i e s o b i e s a m e m u .* ) S. P.

*) Sylwetkę J. Styki odkładamy dla braku miejsca do na­

stępnego numeru.

P r z e p a ś ć .

(Nowela).

■Gentleman nie ch w y ci za takie s ło w o kobiety, nie s k o rz y s ta z ta k ie j chwili. Z ł a m a ć u p ó r, zw yciężyć

— to co in nego. J e s t to m o że godne p o tę p ie n ia , ale nie ubliża. A nadto, gdybym b y ł z je j n ie p rz y to m n o ś c i s k o rz y s ta ł i tę m iłość jej, r z u c o n ą mi, j a k w ó r zło ta , byłem s z e d ł r a t o w a ć dziecko — w ziął, czy m ogłem być p ew n y , ze o n a sw ej w ia ry w moje b e z in te r e s o w n e p o św ię c e n ie się nie c o fn ie ? Czy będzie i czy będzie p o w in n a w ierzy ć w m o ją s z l a c h e t n o ś ć ? D l a w y d a n ia się szla c h e tn y m , p o ś w ię c a się wiele, a j a tu n a p r a w d ę isto tn ie b y łe m s z la c h e tn y , by łem r y c e r s k i. K a ż d y uścisk m o g łab y mi z a p ła c ić pogardliw ein s p o jr z e n ie m ; przed m ężem , p rz e d ś w i a t e m m ogła gło śn o p o w i e d z i e ć : p a t r z ­

cie ten człow iek je s t m oim k o ch an k iem , inaczej b y ł a ­ bym s tr a c iła dziecko. Z a cenę mojej czci k u p iła m życie mojej córki. T ak m ogłaby b y ła m ów ić, ta k m ogłaby b y ła tłóm aczyć, n a w e t nie w ie rz ą c w to, co mówi, bo jej u w ie rz y łb y k ażdy a mnie, p ra w d o p o d o b n ie nikt.

Czy z re s z tą tak ofiarow ana mi m iłość byłab y p r a w d z iw ą m iło śc ią ? Nie, s ta n o w c z o n ie ! Nasz s to s u ­ nek za w sz e p o z o sta łb y sto su n k ie m niew olnicy do,sw ego p a n a . P rz y k a ż d y m p o c a łu n k u p y tać sam ego siebie, czy to był p o c a łu n e k d an y dlatego, źe kocha, czy dla­

tego, że go dać przysięgła, s to jąc b e z ra d n a nad p ra w ie u tr a c o n e m ju ż d z ie c k ie m ; nigdy nie wiedzieć, czy się w niej m oże p o p ro s tu n ie budzi w s t r ę t u !...

Nie, nie, s ta n o w c z o n i e ! C okolw iekbądz m n ie to k o s z to w a ć będzie, c h o ć b y m ch ciał życiem przypłacić, odejdę, odjadę, nie wrócę.. Nie wrócę, bo gdybym w ró ­ cił, m o g łab y m nie zapytać, czy p rzy szed łeś pan, abym d o trz y m a ła , com ci tam wówczas p r z y r z e k ła ? W sz a k nie o z n a c z y ła m term in u , z o b o w ią z a n ie nie straciło w a lo ru , je s t w k u rsie ciągle...

H e r a z y bym zbliżał się ku niej, lękałbym się, że m n ie p o d o b n e m i s ło w a m i p r z y w i t a — i m o g łab y to zrobić, m ia ła b y p r a w o ! A g‘dyby mnie s p y ta ła , czy p rz y ­ p u sz c z a m , że p o tra fiłb y m j ą p r z e ła m a ć sam , bez p o m o ­ cy n i e s p o d z ie w a n y c h i tak n a d z w y c z a jn y c h okoliczności?

Nie z d o b y łb y m się n a to k ła m stw o , że tak, żem istotnie p r z y p u s z c z ał. Nie n a d z ie ja p o z y s k a n ia jej miłości, ile raczej n iem o żn o ść odejścia od niej, zferwania z nią, tr z y m a ła mię p rz y niej. Nadziei m iałem daleko mniej, niż ona s a m a sądziła.

A w ięc t a k ! O djadę!... Nie mogę inaczej!...

Myśli te to czy ły mi się pow oli p rz e z głowę i długo stałem n a d nią m i l c z ą c y , . ale o n a p r a w i e tego niewi- d ziała. W niej m u s ia ła się ta k ż e o d b y w a ć te ra z s t r a ­ sz liw a w a lk a n a js p rz e c zn ie js z y c h po jęć; w jej głowie m u siały p o p r o s u w iro w a ć myśli, j a k w ich ry z różnych s t r o n ra z e m w je d n o m iejsce spędzone.

P i e r w s z y r a z s p o jr z a ła w przepaść...

Nag’0, n i e p r z y g o to w a n a , s t a n ę ł a w obec faktu, w którego is tn ie n ie n a p r a w d ę n iew ierzy ła. Z ro b iła mi w r a ż e n ie c z ło w ie k a , k tó iy nigdy nie m u sia ł skoczyć do głębokiej wody, choć n ie r a z p ły w a ł po niej w łódce w y c h y la ł się, u m y śln ie łó d k ą kołysał, ale oto nagle łó d k a u d e rz y ła o p o d w o d n ą sk a łę i p ę k ła - - t r z e b a by ło w y sk o czy ć i r z u c ić się w głąb. Ł ó d k a ju ż tonie a on n ie m o ż e się je s z c z e z d e c y d o w a ć opuścić jej, tak go ta tyle r a z y w id z ia n a w o d a p rz e ra ża .

Co się w tej kobiecie działo, ł a t w o m ogłem o d c z u ć : o b u d z iła się w niej nagle c a ła jej m o ra ln o ść c a ła jej etyka, c a ła je j religijność. W s z y stk o to, co odziedziczyła w n a t u r z e po cały m szeregu p okoleń w je d n y c h w y c h o w y w a n y c h z a s a d a c h , co jej sam ej od d zieck a w sz c z e p ia n o w duszę, w szystko to odezw ać się w niej t e r a z m usiało, n a r a z i n iez m ie rn ie gw ałto- * w nie. J e s t e m p e w ie n , że n a w e t w szelkie najdziecinniej- sze w y o b ra ż e n ia k a r piek ieln y ch stan ęły jej p rz e d o czy­

m a .

J e ż e l i z j e d n e j s t r o n y p o ję c ie u cz c iw o śc i k o b ie ­ ty, żony, m atki, k tó re w niej by ło b a rd z o u g r u n t o w a ­ ne, ciągnęło j ą wstecz, to z drugiej s tro n y bezw zględne znó*r religijne i h o n o ro w e po jęcie p izy sięg i m u siało j ą w p ro s t c h w y ta ć z a w ło s y i wlec ku moim nogom, k lę­

c z ą c ą n a d dzieckiem.

I n n a k o b ieta n a jej miejscu, gdyby nie ch c ia ła b y ­ ł a spełnić, co p rz y rz e k ła, m nieby nie p o w ie d z ia ła a n i

(6)

s ł o w a a p rz e d s o b ą w y tłó m a c z y ła się b y ła n a j z u p e ł ­ niej , t a k ą ch w ilą “ — i m ia ła b y r a c y ę : ta, fa n ta sty - czka, n a t u r a b e z w a r u n k o w o n ie z d ro w a , u sp o so b ie n ie ja k i e ś h is te r y c z n e i w y b u ja łe , w iła się w m o ra ln y c h to r t u r a c h , ł a m a ł a s a m a z sobą. W id ziałem , że dla niej, ta przysięga, w łaśn ie dlatego, że w takiej chwili d an a, m ia ła m oc s to k r o tn ie o b o w ią z u ją c ą , w ied z ia ła , c o m dla niej czul1, w ied ziała, że n a r a z i ł e m życie dla niej bez w z g lę d u n a nie, tylko na jej dzieck o , w ied ziała, że za jej m iłość byłbym w szystko dał, co tylko c z ło w ie k dać może, i o n a mi tę m iło ść d o b ro w o ln ie, n ie z m u s z o n a , przysięgła, p rzy sięg ła n a c a łą s w o ją m iło ść d la d zie­

cka, k tó re r a t o w a ł e m od n ie c h y b n e j śm ierci.

K a z im . T e t m a j e r •

Bibliografia u Słowian.

i.

Literackie pamiątki piśmiennictwa serbskiego zebrali Szafarzyk („Das serbische Schrifthum") Sreżnewskij. (Dre- wnije pamjatniki jazyka i piśma jugozapadnych Sławjan) oraz Jagić („H istoriju Ku-jiżeonosti nąroda hroatskoga i »erbskoga) i inni. Z treści tych dzieł wynika, że starsze dzibje pimiennictwa serbskiego nie wykazują wielu rzeczy oryginalnych w tej liczbie n. p. jak literatura bułgarska, lecz są niby odbiciem starego piśmiennictwa bułgarskiego.

Treścią swoją są to żywoty świętych, przepisy kościelne, liturgia słowiańska, latopisy i jedyna księga prawnicza:

„Zakon błagowiernago carja Stefana" z końca stulecia 14. Ślady literackiej działalności, znajdziemy w opisie żywota cara Szczepana ProowieszCzenego, który był zna­

ny jako poeta i uczony w Botoleciu. Poezyi resztę nie było, ponieważ serbskie duchowieństwo gorliwie walczyło przeciw pogańskim pieśniom narodowym, obawiając się aby lud serbski ni zachwiał się w wierze.

Znajomość pisma, literatury ograniczała się na kla­

sztorach, aż w końcu bitwa na Kosowem polu zniszczyw­

szy samodzielność Serbii zniszczyła też resztki jej ubogiej literatury.

Wśród powszechnego upadku zakwitła atoli w końcu 15 stulecia na Przymorzu uwagi godna poezya liryczna, której źródłem był Dubrownik a organem język chorwacki.

OJ Marka Marulicza aż do sławnego pana G-undulicza znajdujemy w t. z. „literaturze Inbtownickiej “ klejnotów i pereł literackich moc nieskończoną. Więcej niż lat 200 trwał ten stan rozkwitu, aż straszliwe trzęsienie ziemi r. 1667 Dubrownik i jego przyszłość zniszczyło.

P rzez połączenie Chorwacyi z Węgrami zerwane zostały jego stosunki z Dalmacyą, ale pobudką do lem większego ruchu umysłowego była madziaryzacya, którą Węgry, g Izie do 18 stule da była językiem powszechnym łacina, poczęli propagować. Katolickie duchowieństwo chorwackie postawiło się na czele ruchu narodowego, protegując i rozszerzając książki w języku słowackim.

Jeden z tych budzicieli Tomasz Miklosicz zestawił historyczno-literacki spis, z którego przekonać się możemy jak lichy był stan ówczesnej literatury chorwackiej. E w a n ­ gelia, książki modlitewne, kazania, katechizm, stuletnie kalendarze, księgi gospodarskie, nieco notatek historycznych zbiór przysłowi chorwackich i spis pisarzy — było to wszystko co stworzyło literaturę chorwacką do roku 1830.

Dopiero dr. Ludevit Gaj sprowadził zmianę. J u ż w roku 1830 wydał gramatykę chorwacką, gdzie ustalił reguły ortograficzne. Gaj był pierwszym który począł wy­

dawać pismo u t. z. K a ik a v sztin ie , czyli w języku ludowym, Niewyrobione narzecze zamienił "w krótkim czasie w bo­

gaty język serbsko-chorwacki, i chciał pod nazwą Illyrów złączyć wszystkich Słowian południowych w jedną silną całość. Zamiar nie przyszedł do skutku, ale w Zagrzebiu założono nową chorwacką szkołę lite ra c k ą ; głównymi współpracownikami swojego mistrza byli Pakować, Kikoti- nović, Mażuranić, Stańko Kraz, Kukulje\ić, Bogović i inni.

J a k i co ci pionierzy chorwacy iv.yśleli i napisali, o tem nas pouć?a wydana przez jednego z nich J a n a Kukulje- vica Sakcinskiego bibliografia. W roku 1864 założono czasopismo bibliograficzne „Knyżewnik“ a w trzy lata później Południowo słowiańską akademię za staraniem Strossmayera.

Nad nową bibliografia zagrzebską pracuje obecnie księgarz L . Hartm ann w Zagrrebiu, który dorywczo swe prace umieszcza w „Oester. Buchhandler-CorrespondenzB Według bibliografii Alberta Dentsche wydano w rokn 1881 dzieł chorwacpich 175. Dziesięć lat później 210.

Odrodzenie się literatury serbskiej nastąpiło dopiero w końcu bieżącego stulecia i postępowało zwolna wraz z odzyskiwana wolnością polityczną. AV nowem piśmien­

nictwie serbskiem, do najzasłużeńszych pisarzy n a le ż ą : mnich Dosiłej Obradowić, (umarł 1811) Paweł Solarić, który napisał pierwszą bibliografię serbską, beletrysla Vi- dakovie i ponad innch wzbijający się talentem Yuk Stefano­

wie Karadzić. Bardzo pożytecznem okazało się założenie

„towarzystwa naukowo-literackiego“ przez Jovana Popo- wica w Białogrodzie. Jeszcze więcej zasłużył się co do dziejów serbskich literatury J e rz y Daniłowicz, k t ó r e g o czynność na polu etnografleznem, ortografii i poszukiwań za pamiątkami literackiemi w kraju .nie dość może być ocenioną.

Wszystkie te prace serbskich pionierów -zebrał w „Serbske bibliografii“ Stojan Nowakowie, profesor serb­

skiej literatury w Białogrodzie. Obecnie w Czasopiśmie

„Glasnik" drukuje się dalszy ciąg bibliografii Novakovica.

IC.

O D E Z W A .

Od kom itetu w ykonaw czego, urządzającego n a d zw ycza jn y Z ja z d p ra w n ik ó w , o trzym u jem y n a stęp u ją ce p i s m o :

„Z mocy uchwały poznańskiego Zjazdu prawników i ekonomistów polskich odbędzie się w dniach 14. i 15.

września 1894 we Lwowie nadzwyczajny Zjazd prawników i ekonomistów polskich, wyłącznie dla omówienia spraw ekonomicznych kraju naszego ze szczególnem uwzględnie­

niem Wystawy krajowej.

Podpisany Wydział wykonawczy Komiletu lokalnego lwowskiego, zawiązanego w celu urządzenia tego nadzwy­

czajnego Zjazdu, pragnąc odpowiedzieć inteneyom Zjazdu poznańskiego, postanowił odstąpić od dotychczasewej pra­

ktyki swobodnego zgłaszania referatów pod obrady Zjazdu, wyznaczył z góry referaty z uwzględnieniem głównych działów W ystawy i uprosił do ich objęcia fachowych referentów.

Ten odmienny sposób postępowania ułatwi osiągnięcie celu, jaki przyszłemu Zjazdowi zakreślonym został, ażeby ważniejsze działy Wystawy, o ile one są obrazem poszcze­

gólnych gałęzi produkcyi krajowej, objaśnić, i przez wywo­

łanie dyskusyi w licznem gronie ludzi teoretycznie wy­

(7)

M Y Ś L

kształconych dać sposobność dokładnego poznania i krytyki głównych działów gospodarstwa krajowego.

Niewątpimy, że ogół naszego społeczeństwa oceni na­

leżycie doniosłość zamierzonego Zjazdu, jak nie wątpimy, że wzajemna wymiana myśli i doświadczeń podczas dys- kusyi nad poszczególnymi referatami doprowadzi do wnio­

sków, których urzeczywistnienie wpłynie znakomicie na dalszy rozwój rozmaitych gałęzi gospodarstwa krajowego i podniesienie się dobrobytu w kraju.

Ze względu na to, że cele powyżej określone wówczas tylko w zupełnpści mogą. być osiągnięte, jeżeli kwestye na Zjeździe poruszone, zostaną wyczerpująco roztrząśnięte,

— zwracamy się do wszystkich, którym rozwój ekonomiczny kraju leży na sercu, z gorącą prośbą o poparcie usiłowań naszych przez jak najliczniejszy udział w Zjeździe.

Podnosimy przytem wyraźnie, źe, jak to ze samego celu Zjazdu wynika, zależy nam w równej mierze tak na licznym udziale mężów teoretycznie gospodarstwem krajo- wem się zajmujących, jak i na jak najliczniejszym ndziale tych, którzy w poszczególnych gałęziach gospodarstwa tego praktycz ie są zajęci.

Dotychczas raczyli przyjąć re fe ra ty :

P. P ro f. D r. S ta n isła w G R ąbiński: Pogląd na dzia­

łalność Reprezenfacyi krajowej około podniesienia gospo­

darstwa krajowego.

P. P rof. W ła d y s ła w L u b o m ę zk i: Dzisiejszy stan rolnictwa i przemysłu rolniczdgo w Gslicyi.

P. M a ry a u M a ła c z y ń s k i: Gospodarstwo lasowe, przemysł lasowy i handel drzewem.

P. Prof. D r. W ła d y s ła w S z a jn o c h a : Produkcya górnicza, w szczególności naftowa.

P. Teofil M e r u n o w ic z : Przemysł domowy, jego eko­

nomiczna doniosłość i przyszły rozwój.

P. D r. A lfr e d Z g ó r s k i; Stan rzemiosł, środki ich

p o d n i e s i e n i a i u t r z y m a n i a .

P. D r. H e n ry k K o lis c h e r : Trudności rozwoju prze­

mysłu fabrycznego w Gralicyi.

P. S ta n isła w S zc ze p a n o w sk i: O polityce komunikacyj­

nej ze szczególnem uwzględnieniem stosunków galicyjskich.

Ponadto ma komitet nadzieję pozyskania do współ­

udziału jeszcze kilku fachowych referentów dla innych działów gospodarstwa krajowego.

Obok posiedzeń Zjazdu, na których przeprowadzoną zostanie dyskusya nad wygłoszonymi referatami, wchodzi w program Zjazdu zbiorowo zwiedzenie tych działów Wy­

stawy, których obejrzenie pod kierownictwem fachowych przewodników zapewnia uczestnikem Zjazdu niezaprzeczone korzyści — a więc zwiedzenie pawilonu Wydziału krajo­

wego. Wystawy przemysłu naftowego, pawilonu T o w a ­ rzystw zaliczkowych i kas oszczędności, wystawy leśnictwa, wystawy małych motorów i t. d.

Dnia 14. września odbędzie się w hali muzycznej na "Wystawie pierwsze posiedzenie Zjazdu o godzinie 1U.

rano; u wstępu do sali posiedzeń rozdany będzie u c z e ­ stnikom szczegółowy program Zjazdu.

Dla wzajemnego poznania się odbędzie się dnia 13 września o godzinie 9. wieczorem zebranie towarzyskie w lokalnościach Kasyna miejskiego (ul. Akademicka 13).

Po odbyciu Zjazdu otrzymają uczestnicy „ P a m ię ­ tnik" Zjazdu, zawierający streszczenie obrad i referatów.

Za okazaniem karty uczestnictwa otrzyma każdy uczestnik (w biurze kwaterunkowem ul. Akademicka 13,, dom Kasyna miejskiego), kartę wolnego wstępu na wysta­

wę (ważną na dwa dni, tj. na dni 14. i 15 września).

Biuro komitetu kwaterunkowego na dworcu głównym ułatwi domieszczenie uczestników na czas Zjazdu.

Karty uczestnictwa wydawane będą za ustnem lub pisemnem zgłoszeniem uczestnictwa i za uiszczeniem 3 zł.

w. a. Piyemne zgłoszenia i przesyłki pieniężne upraszamy adrdśować do sekretarza komitetu. Dra Aleksandra Małą- czyńskiego, naczelnika oddziaju hip. Banku krajowego we Lwowie (gmach sejmowy).

Przy pisemnych zgłoszeniach upraszamy o podanie dokładnego adresu.

“Wydział wykonawczy komitetu lokalnego lwowskiego.

P r e z e s : D r . T a d eu sz P iła t. Zastępsa prezesa: D r.

T a d eu sz S ka łko w ski. Skarbnik: D r. J a n K a n ty S te­

czkow ski. Srkretarz : D r. A lek sa n d e r\M a ia c zy ń ski. <zton- k o w ie : D r . S ta n isła w G łą b in ski, D r. S ta n isła w K łobu- koiuski, P o lesła w Leiuicki. D r. J a n P aw likow ski.

K R O N I K A .

V J e rz y Brandes wydał w języku duńskim cieka­

wą dla nas książkę p. t. „Indryck fra Polen , w które w sposób bardzo pochlebny scharakteryzował swem zna- komitem piórem nasze stosunki społeczne, literackie i to­

warzyskie. Książka ta wyjdzie w przekładzie polskim na­

kładem naszego wvdawnictwa.

*$.* Lubicz-Choromański, dwojga nazwisk koniekcyo- nista krakowski i artysta w jednej osobie, zawiesił wypła­

ty. Bodajby też i sztukę dramatyczną jaknajprędzej za­

wiesił na kołku !

***Adam Krechowiecki ukończył właśnie w „Kurjerze

"Warszawskim* druk psychologicznej powieści pt. „ K r e s “, która stanowi uzupełnienie poprzedniego utworu znakomitego pisarza pt. „ Je s te m " . Wkrótce pomieścimy w JK yśli wy­

czerpującą sylwetę literacką autora „Starosty Zygwulskiego . Od wielu lat „dziewięcioletni" Broniś Huber- man, skrzypek, koncertował we Lwowie.

Wydział krajowy uchwalił wydać własnym nakła­

dem dokładny opis Wystawy. Naczelny kierunek wyda­

wnictwa, które będzie piękną i trwałą pamiątką wystawową spocznie w rękach p. Bomanowicza.

* * Zjazd delegatów gal. Tow. muzycznych i śpie­

wackich odbył się 6 bm. we Lwowie.

* * P J a n Gall, znany kompozytor i prof. konser- watoryum objął dyrekcyę wielkiego koncertu „Związku tow. śpiewackich'* który odbędzie się 9 bm w południe w teatrze hr. Skarbka. Produkcya ta zapowiada się świetnie a wezmą w niej także udział panie: W eycliertm ca .» S zu ­ m ow ska^ ^ Szwajkart podniósł w „Przegl. emigr.1- myśl zakupienia panoramy racławickiej przez polonję ame­

r y k a ń s k ą . P r o j e k t ładny, pytanie tylko, czy możliwy do

u i z e c z j w i s t n i e n ^ ^ numerze „Przeglądu poznańskiego11 znajdujemy krytyczną ocenę społecznej powieścii M m

; , „ pra Dt. ; M eister Timpe' 1 (Berlin u W. S. F iszera napisaną przez p. Malwinę Pozner Garfein

* * W Warszawie umarła znana tilantropka sp. Ala-

rya Rotwandowa. ^______

Od w y d a w n i c t w a .

„Ż n iiv a “ ostatni numer roześlemy naszym Czytel­

nikom osobno. ______________

T r e ś ć: Cesarz w e Lw ow ie. . _r .

stryjskiej p rz e z J ó z e fa B o rn ste in a . — E m il Z o la i Mgr. R ica rd p r z e z ________ Bibliografia u S to w ia n p r z e z IC. — O d e z w a . — K ro n ik a . — In se rat y.

Każ'im. Tet niuje ia . — gór ze W s p o m n ie i a L e n a r t o w i c z u —" p n e p i H p r z c z ' ^ ^ - Ze św iata s z t u li ] . m z S. P.

R e d a k l o r n a c z e l n y : J ó z e f B o r n s z te in .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wystawienie pierwszej premiery w ubiegły czwartek nie powiodło się zupełnie — to jest nie mówimy tu o grze artystów, tylko o samej sztuce (»Minowskim«),

To też przyjm owano m esyaniczne utw ory polskich poetów i filozofów po części z uznaniem, po części w milczeniu, nie w daw ając się wiele w krytykę idei,

Siem aszko-

Wydział’ krajowy zwraca uwagę wszystkich właścicieli wiukulowanych obligacyj indemnizacyjnych, że we własnym swoim interesie powinni się jak najwcześniej

„Myśli we wszystkich kierunkach, ażeby pismo nasze stać się mogło, wzorem zagranicznych organów, — znakomitym przeglądem literatury, sztuk pięknych i życia

Do nadzwyczajności ale dodatnich zaliczam także orędzia naszych codziennych pism do narodu, z których do- dowiadujemy się, że tradycyjny zwyczaj reklamowania w

Ciekawe jest, że „Słowo&#34; broniąc władz bezpieczeństwa uzasadniało słuszność wydania Łukszy między in- nemi tern, że jest to krok, który może przyczynić

lazczej lub konstrukcyjnej pracy, bo mu na drodze staną kartele i kryzys, a jeśli nawet uda mu się ulepszyć lub wydajniej zorganizować technikę pracy, to