• Nie Znaleziono Wyników

Służba w pałacu w Mełgwi-Podzamczu - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Służba w pałacu w Mełgwi-Podzamczu - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe pałac w Mełgwi-Podzamczu, rodzina Rulikowskich, projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Witrualna podróż w czasie

Służba w pałacu w Mełgwi-Podzamczu

Był Bolesław Matyjaszkiewicz, ten z którego córkami się bawiłam, one były mniej więcej w moim wieku, a potem urodziła się czwarta - Mila, którą spotkałam się teraz w Mełgwi. Poza tym był Janek, który był ojca służącym, ale za moich czasów już go nie było. Był stary Myśliwiec i ja nie wiem, czy Myśliwiec to było jego nazwisko, chyba to było jego nazwisko. Zawsze się mówiło o nim stary Myśliwiec. I podobno jego syn jeszcze żyje. Stary Myśliwiec zajmował się psami i w nocy te psy wypuszczał. To były takie psy dla bezpieczeństwa, a poza tym zmywał naczynia w kredensie. Za kredensem był długi korytarz do kuchni i tam królowała Kasia –kucharka, wspaniała kucharka. Miała pomoc do zmywania, nawet nie pamiętam imienia tej dziewczyny.

Tam była mała górka, gdzie w czasie wojny zamieszkała służąca mojej babci, bo babcię wyrzucono z Trawnik i babcia mieszkała trochę u nas, trochę u swojego syna w Suchodołach. Ta panna służąca mieszkała na górce i tam się w zimie zawsze skubało pierze i czytało powieści historyczne.

Była panna służąca, przed wojną garderobiana mojej mamy. Staruszka, która na początku wojny już poszła do jakiegoś domu starców. Ją się czasem odwiedzało w Lublinie. Ona pochodziła z Ukrainy, bo zawsze mi opowiadała o Ukrainie. A poza tym była panna służąca, która sprzątała pokoje i paliła w piecu w zimie. Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam.

[Bolesław Matyjaszkiewicz] podawał do stołu i sprzątał pokoje na dole. Oczywiście te salony w czasie wojny nie były używane, więc nikt ich nie musiał sprzątać. Jak czasem było przyjęcie to się mówiło Bolesławowi, żeby przygotować pokoje. Poza tym, przynosił jedzenie z kuchni do jadalni i to wszystko. Ja bawiłam się z jego córkami. Jak byłyśmy niegrzeczne to on nas tą ścierką po nogach.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[Jak ktoś zmarł, to] otwierano drzwi w stodole, w oborze, żeby ta dusza wyszła.. Prowadziło się do pierwszej figury, a potem na wóz i jechało się, jak daleko,

[…] była taka pani, która zamawiała choroby, to była nasza sąsiadka, nawet na przeciwnej stronie mieszkała, miała gromnicę, wosk […] i pakuły, i ona robiła

Jak moja matka miała dwoje dzieci, siostra moja się urodziła, później ja, ona też, ta córka [sąsiadów], która przeszła na wiarę [katolicką] w tym samym wieku,

[Dziadków od strony taty] nie znałam, ale wiem, że babcia z domu Szlubowska była siostrą Antoniego Szlubowskiego, który był właścicielem Podzamcza i był

Na jesieni zawsze było polowanie, bo trzeba było zmniejszyć ilość zwierząt w lesie i na polu, inaczej zjadłyby oziemienie.. I wtedy zapraszało się wszystkich

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i