• Nie Znaleziono Wyników

Burbonowie w Mełgwi - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Burbonowie w Mełgwi - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie, pałac w Mełgwi-Podzamczu, rodzina Burbonów

Burbonowie w Mełgwi

Jak Niemcy już zaczęli wchodzić do Polski, to byli tacy państwo Żółtowscy, którzy z całą rodziną przyjechali i ich się na tydzień przyjęło. Potem oni dalej pojechali, a przyjechali Burbonowie, którzy uciekali przed Niemcami. Burbonowie, to jest królewska rodzina europejska. Mieli bardzo dużo dzieci, było ich pięcioro czy sześcioro i trzeba im urządzić jakieś spanie w salonie. Mamusia była snobką, więc jej się to podobało, że przyjmuje Burbonów. Ale podobało jej się też, że jak oni przyjechali tak bardzo wcześnie rano, to nie pukali do drzwi, tylko najpierw poprosili, żeby ich wpuszczono do stodoły, żeby mogli się przespać na sianie. I mamusia uważała, że to tacy sławni ludzie, a tacy skromni. Potem zaprosiło się ich do domu i oni spali w salonie. Wtedy na obiad zasiadało strasznie dużo ludzi, a my dzieci już siedzieliśmy przy osobnym stole na końcu pokoju. Oni tez się wynieśli po jakimś tygodniu. Pamiętam, że jadło się wtedy dużo bigosu. Oni mamusię jakoś wynagrodzili. Czy dali jej jakieś złote monety, czy coś takiego jako wynagrodzenie za gościnność, które potem przydały się bardzo. Był też jakiś prawnik, który był łysy i dlatego go pamiętam i wiem, że jego Niemcy zabili go dosyć wcześnie.

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Teraz odwiedziłam kuzynkę w Warszawie, która powiedziała, że „mój ojciec uważał, że twój ojciec był bardzo dobrym rolnikiem” I zdaje się, że czasem nawet studenci

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i

Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam..

Potem mamusia uczyła mnie czytać, pisać i trochę rachunków, ale to było bardzo niezorganizowane.. Uczyła mnie także trochę francuskiego i troszkę brzdąkać

Widywaliśmy się z nim często, on miał syna Renusia, który możliwie, że jeszcze żyje w Warszawie, on był sporo ode mnie starszy.. [W Mełgwi] był doktór, wysiedlony z

I zdaje się, że była dosyć niezadowolona, bo wtedy pani Mircia dała mi listę słów z trudną ortografią i ja się miałam nauczyć, prawdę mówiąc niewiele się nauczyłam, ale