• Nie Znaleziono Wyników

Słyszałam śpiew ukraińskich pracowników - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Słyszałam śpiew ukraińskich pracowników - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie, czworaki, pracownicy w pałacu

Słyszałam śpiew ukraińskich pracowników

Byli pracownicy w tak zwanych czworakach. Nigdy nie wiedziałam co to czworaki, czy tam były cztery budynki, czy dlatego się nazywały czworaki? To było bardzo nędzne, ja nawet się wstydzę, że moja matka nie ulepszyła tych mieszkań, bo tam chyba wody w kranach nie było, oni musieli nosić wodę. Tam byli pracownicy. Teraz zasadniczo pani Daniela mi przypominała, że zatrudniano takich przelotnych Ukraińców, bo ja mówiłam, że śpiew tego chóru w Podzamczu przypominał mi jak w czasie żniw czasem musieli pracować długo wieczorem, ja już zasypiając w łóżku słyszałam pracowników wracających po drugiej stronie stawu i śpiewających. Ten śpiew się tak odbijał od wody stawu. A Daniela powiedziała: „Nie, to musieli być Ukraińcy, bo oni zawsze dużo śpiewali.”

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na jesieni zawsze było polowanie, bo trzeba było zmniejszyć ilość zwierząt w lesie i na polu, inaczej zjadłyby oziemienie.. I wtedy zapraszało się wszystkich

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Teraz odwiedziłam kuzynkę w Warszawie, która powiedziała, że „mój ojciec uważał, że twój ojciec był bardzo dobrym rolnikiem” I zdaje się, że czasem nawet studenci

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i

Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam..

Potem mamusia uczyła mnie czytać, pisać i trochę rachunków, ale to było bardzo niezorganizowane.. Uczyła mnie także trochę francuskiego i troszkę brzdąkać

Widywaliśmy się z nim często, on miał syna Renusia, który możliwie, że jeszcze żyje w Warszawie, on był sporo ode mnie starszy.. [W Mełgwi] był doktór, wysiedlony z