• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1926 nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1926 nr 5"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

SZKOŁA

O R GA N S T O W A R Z Y S Z E N I A C H R Z Ę Ś C I J A Ń S K O - N A R O D O W E GO --- N A U C Z Y C I E L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H . =

MIESIĘCZNIK

POŚWIĘCONY SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.

Redaguje: Michał SicińsKi ze współudziałem Komitetu . redakcyjnego.

Redaktor odpowiedzialny: LudwiKa RogowsKa.

Adres Redakcji i Administr.: Warszawa, Senatorska 19. Konto P. K. O. 10.185.

S. BARBARA ŻULIŃSKA C. R. (Lwów).

O ka rn ości *).

i.

Jedną z największych bolączek naszego społeczeństwa i szkol­

nictwa jest brak karności i dlatego zagadnienia, dotyczące kar­

ności, należą do najważniejszych i najbardziej aktualnych. A od­

powiedzi na palące pytania—z tej dziedziny, nie szukajmy w teo- rjach podręczników, ale w doświadczeniu własnem.

Tych kilka słów, które tu skreśliłam, są owocem 25-letniej pracy nad młodzieżą, a uważam, za obowiązek podzielić się mo- jemi spostrzeżeniami i myślę, że dla dobra sprawy podzielić się powinni ze swemi i inni współpracownicy. Co rozumiemy przez karność?

Karność to porządek, szacunek i posłuszeństwo dla praw, harmonja wszystkich władz naszych, harmonja z otoczeniem, pa­

nowanie nad sobą i okolicznościami, podporządkowanie ciała du­

chowi, to ujęcie wszystkich dążności naszych w jedno zasadnicze:

zjednoczenie z najwyższym ideałem.

Jest karność zewnętrzna i wewnętrzna. Bez wewnętrznej kar­

ności zewnętrzna przechodzi w tresurę—jest niekarnością, raczej tyranją.

Gdy jest karność wewnętrzna—zewnętrzna sama z niej wy­

płynie. Uczy nas tego życie jednostek i narodów.

Patrzmy do czego doszły Niemcy, budując wszystko na kar­

ności zewnętrznej, a w Szwecji, gdzie przedewszystkiem dbają

* Referat wygłoszony na Zjeździe pedagogicznym.

(2)

98

o karność wewnętrzną, w ciągu kilkunastu lat nie było ani jednej większej zbrodni.

W praktyce u dzieci małych karność zewnętrzna poprzedza wewnętrzną. Już niemowlę przyzwyczajamy jeść w oznaczonych godzinach, nim dziecko zacznie mówić, już możemy je wdrożyć do pewnego porządku i źle byłoby, gdybyśmy czekali, aż dziecko dojrzeje i posłucha pobudek wewnętrznych. Ale skoro tylko obudzi się refleksja, zrozumienie związku przyczynowego między usposo­

bieniem wewnętrznem a postępkiem, główny nacisk kłaść należy na opanowanie siebie.

W szkołach naszych z powodu przepełnienia i braku wyro­

bienia wewnętrznego nauczycielstwa, tak trudno o wypracowanie tej karności wewnętrznej i dlatego brak nam i karności zewnętrznej.

Jeżeli zastanowimy się nad psychologją karności, to widzimy, że ją stworzyli sami ludzie, jest ona wynikiem potrzeb duchowych człowieka. O tem mówią osobiste przeżycia i doświadczenia pe­

dagoga. Ileż razy dziecko prosi o karę; znałam chłopczyka 7-mio letniego, który mi mówił: „Nie kocham mamusi, bo mię nie bije“ . Dzieci i młodzież stale wolą wychowawców wymagają­

cych, byle sprawiedliwych, a lekceważą pobłażliwych. To wszystko dowodzi, że człowiek szuka w karności siły przeciw słabości natury.

Jest w tem poczucie niemocy, choć niezawsze uświadomione, jest pewne lenistwo, które pragnie zepchnąć odpowiedzialność na czyn­

niki obce, jest i pragnienie ładu, powrotu do utraconej harmonji, pragnienie odpoczynku i spokoju, który zawsze łatwiej zaszczepia się tam, gdzie panuje wewnętrzna karność. Pobudki te, zrazu są pół świadome, praca nad sobą uświadamia je i uczy cenić karność.

Pobudkami karności mogą być strach lub miłość. Karność ze strachu prowadzi do hypokryzji, powoduje reakcję. Uczy nas tego historja każdej rewolucji światowej, uczy historja każdego upadku indywidualnego i wybryków klas szkolnych. Masa szuka odwetu za mękę, jaką sprawia jej karność, czysto zewnętrzna, a że niema poparcia w rozumie i idei, dla której trzeba się za­

przeć—więc używa w anarchji. Dzisiejszy stan społeczeństw i uspo­

sobienia jednostek, są tego najlepszym dowodem.

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej inteligencji. Polak nie znosi ślepego, bezdusznego posłuszeństwa. Z tem się liczyć musimy.

Karność nasza musi płynąć z miłości. A tej miłości sąi4 względy:

1) miłość wychowawcy do dzieci,

2) miłość wychowawcy dla idei i dla karności jako środka,

(3)

3) miłość dzieci dla wychowawcy, 4) miłość dzieci dla karności.

Miłość dla dzieci jest fundamentem całego wychowania, jeśli wychowawca nie kocha dzieci, jeśli one go nudzą, męczą, gnie­

wają, to nie utrzyma karności, choćby był idealnym teoretykiem.

Ta miłość jest najczęściej darem wrodzonym i 'ona nas kieruje na pole pedagogji. A miłość młodzieży musi być na 1-m miejscu, przed miłością prawa, regulaminu i ładu. Jeśli postawimy na czele miłość porządku—to wytworzy się atmosfera koszarowa, sztywna, a owocem będzie bunt i niekarność.

Każdy pragnie być kochany, każdy chce, by się nim intere­

sowano. Znając tę strunę serca swojego, dziwić się nie będziemy pragnieniu miłości u dzieci, tem mniej, nie będzie to przedmiotem naszego wyszydzania. Potrzeba każdemu wychowankowi okazać zainteresowanie i miłość w zewnętrzny sposób. Jestem przeci­

wniczką wszelkich niezdrowych czułości i pieszczot, ale co innego ckliwe pieszczoty, a co innego serdeczne słowo, uścisk, utulenie w żalu. Tu intuicja wskaże, co gdzie i jak zastosować. Tylko wobec histeryczek trzeba być bardzo ostrożną, bo im się jest ser­

deczniejszym, tem bardziej histerja wzrasta. Dziś młodzież tak w szkole, jak w internacie szuka ciepła, serca, bo dziś to ciepło wygasło w ogniskach domowych. Dziś mało która matka wycho­

wuje. I dobrze, jeśli szuka serca— apatja jest stanem chorobliwym.

Ta potrzeba serca wytwarza u dzieci intuicję, która umie zawsze znaleźć serce w wychowawcy nawet tam, gdzie go starsi nie widzą, nawet pod szatą surowości. I dlatego wychowanie młodzieży uszla­

chetnia nas samych, bo wydobywa ukryte siły, a skoro wydo­

będzie to nałoży obowiązek pracy, by ten dar Boży rozwinąć.

Delikatność, dobroć mamy okazać zawsze i wszędzie, ale przedewszystkiem wtedy, gdy musimy skarcić. Dziecko każdą uwagę bierze za gniew, wyciąga najdalej idące wnioski, rozżala się, boi się, że nauczycielka już jego nie chce i t. d. Otóż sta­

rajmy się jak najszybciej zatrzeć to wrażenie w umyśle wycho­

wanków. Trzeba wyrobić to przeświadczenie, że karcimy, bo ko­

chamy. Nauczyciel chrześcijanin, tem więcej musi okazać miłości, bo ma nietylko naśladować Boskiego Nauczyciela, ale nadto od­

słonić młodzieży głębiny Bożego Sercą. Młodzież wnioskowaniem

musi dojść do przeświadczenia, jak wielką musi być miłość Boga

kiedy nauczyciel potrafi mieć tyle miłości. A kiedyż najwięcej Bóg

okazuje miłosierdzia, jeśli nie w chwili upadku, jeszcześmy nie

zdołali ochłonąć, a oto śpieszy nasz Pan i wyciąga ku nam swe

(4)

dłonie i rozbudza w duszy żal, który jest pieczęcią pojednania z ukochaną, choć zbłąkaną duszą. Do takiego pełnego miłości po­

stępowania z młodzieżą, pomoże nam znajomość siebie. Jest to olbrzymia siła w wychowaniu. Widząc z praktyki nie z teorp, do czego się jest zdolnym, upadek wychowanka wywoła przede- wszystkiem współczucie, nie oburzenie, ani zgorszenie, zjawi się światło, jak zaradzić złemu. Niewyrozumiałość często jest zarozu­

miałością, a wszelkie okrzyki oburzenia zamykają drogę do poro­

zumienia się. Miłość do dzieci potęguje się:

1) okazaniem im serca w drobiazgach, 2) pocieszeniem w zmartwieniach, 3) zainteresowaniem się losem rodziny, 4) odwiedzaniem w domu,

5) wyświadczaniem usług, 6) zrobieniem przyjemności, 7) sprawiedliwością,

8) szacunkiem,

9) modlitwą naszą za dzieci, a dzieci za nas.

Trzeba zostawić dzieciom swobodę w wypowiedzeniu się.

pozwolić nawet na krytykowanie nas w oczy. Lepsze to, niż obłuda.

a dla nas bardzo zdrowe. . . .

Niech również mogą swobodnie i szczerze wypowiedzieć się o nas przełożonej, dyrektorowi lub wychowawczyni, bo wypo­

wiedzieć się muszą. Jeśli w szkole nie znajdą posłuchu, to wy­

nosić będą wszystko poza szkolę. Tylko nie okazujmy im, że czujemy żal w sercu za ich szczerość. (d- c■ n-)

Szkolnictwo w Hiszpanji.A)

I. DYREKTORJAT I SZKOŁA.

Dnia 13 września 1923 generał Primo de Rivera objął wła­

dzę tworząc Dyrektorjat wojskowy. Ministrowie parlamentarni zostali zastąpieni przez urzędników mianowanych. Po upływie kilku tygodni Dyrektorjat powołał na stanowisko szefa Ministeijum Oświaty p. W. Jaxier García de Leaniz b. naczelnego dyrektora

Ministerjum Sztuki. . . . .

Wydawanie w chwili obecnej sądów o działalności Dyrek- torjatu byłoby przedwczesnem. Podamy więc tylko kilka liczb i faktów i streścimy parę artykułów z prasy hiszpańskiej, wybie­

rając prace pisane bez wyraźnej tendencji politycznej. *)

*) Révue pédagogique N? 6, czerwiec 1925.

(5)

Opinja umiarkowana zdaje się być dobrze odzwierciadlaną przez pismo madryckie „Revista de Pedagogia“ w stałej rubryce

„Z miesiąca*. Przy przeglądaniu miesięcznika w roku poprze­

dzającym zamach stanu jesteśmy uderzeni zwiększającem się ciągle zniechęceniem, które ogarnęło nauczycielstwo. W grudniu 1922 czytamy: „M inął rok, rok stracony dla wychowania narodowego“ . W styczniu 1923: „Nowe przesilenie, nowa zmiana w Ministerjum Oświaty. Konserwatyści ustępują liberałom, ale czy to pociągnie za sobą zasadnicze zmiany co do osób i samego systemu?

Pierwsze wrażenia nasze nie są zbyt optymistyczne. Wyższe stanowiska ministerjalne, które powinnyby być obsadzane przez fachowców są w dalszym ciągu igraszką kombinacyj politycznych“ .

Po zorganizowaniu się Dyrektorjatu prasa pedagogiczna żąda natychmiast przeprowadzenia reform. Pismo „Escuela Moderna“ , wylicza w szeregu artykułów „niezbędne etapy naszego duchowego odrodzenia“ . Dnia 23 lutego 1924 czytamy: „W tej godzinie szczerych wyznań możemy postawić zapytanie: które ze szkół hiszpańskich zasługują wogóle na miano szkoły? Czy nau­

czycielstwo jest zdolne rozwiązać zawiłe zagadnienia wychowania?

Czy nauczyciel obeznany jest w należytym stopniu z nowocze- snemi metodami nauczania? Czy inspektorzy szkół początkowych stoją na wysokości zadania?“

Jednocześnie „Revista de Pedagogia” (marzec 1924) prze­

ciwstawia stagnacji hiszpańskiej ożywioną działalność w innych krajach. „Gdy minęły pierwsze lata zastoju spowodowanego przez wojnę, wszystkie kraje Europy i Ameryki przystąpiły do pracy na polu pedagogiki. We Francji p. Leon Berard po przeprowadzeniu reformy szkolnictwa średniego przystępuje wraz z M. Paul do zreformowania szkolnictwa początkowego. We Włoszech Gentile;

w Anglji Travelyan. W Stanach Zjednoczonych prowadzona jest energiczna akcja w celu stworzenia federalnego Ministerjum Oświaty. Jednem słowem większość narodów europejskich i amerykańskich, pomimo ważnych zadań odrodzenia ekonomicz­

nego, robią olbrzymi wysiłek w kierunku przeprowadzenia reformy na polu pedagogiki. Czyż Hiszpanja w dalszym ciągu będzie wyjątkiem w tem powszechnem dążeniu? Nie możemy w to uwierzyć. Po reformach z lat 1911— 13 nastąpił okres bezwładu, który trwa już od lat 10. Zarówno stronnictwa, czy to konser­

watywne, czy liberalne, jak i gabinety narodowe lub koalicyjne,

które następowały po sobie od początku wojny — nie zmieniły

nic w naszem nauczaniu ani pod względem pedagogiki, ani admi­

(6)

nistracji. Nowe szkoły zakładane są tak powoli, że ilość ich nie dorównywa nawet wzrostowi zaludnienia; w szkolnictwie średniem nie przeprowadzono żadnych zmian od lat 50, uniwersytety są tylko wytwórniami tytułów; nauczycielstwo pod względem ma- terjalnym stoi niżej od Stróży i gońców biurowych. Czyż pozo­

staniemy wiecznie w takim stanie, poza wszystkiemi krajami kul- turalnemi“ ?.

Konieczność zupełnego odrodzenia całego narodu jest od dłuższego czasu tematem artykułów prasy pedagogicznej. Ta sama

„Revista de Pedagogia“ pisze: „Gdy się myśli o smutnem poło­

żeniu Hiszpanji, o naszem opóźnieniu ogólnem, politycznem, eko- nomicznem, kulturalnem, społecznem i religijnem, przychodzi się do przekonania, że źródło jego tkwi nietylko w braku zdolności lub nieuświadomienia, lecz przedewszystkiem w niedostatecznem zamiłowaniu do swego fachu. Z jednej strony występuje arysto­

kratyczny pogląd, według którego bezczynność i życie kontem­

placyjne jest uważane za najwyższy ideał, z drugiej zaś — scep­

tyczny i obojętny realizm kawiarniany głosi, iż praca jest jedynie karą, i że należy dążyć do uwolnienia się od niej; stąd pochodzi brak etyki zawodowej, uwidoczniający się zwłaszcza wśród urzę­

dników państwowych“ .

Takiem jest z punktu widzenia ściśle pedagogicznego środo­

wisko, w którem utwierdziła się nowa reforma rządu, wśród ogól­

nego zniechęcenia, poczucie niezbędności reform i zupełnego odrodzenia.

II. N AU CZANIE POCZĄTKOW E <W HISZPANJI.

SZKOŁY, UCZNIOW IE I NAUCZYCIELE.

Rok szkolny 1923-4 jest dla czasopism pedagogicznych okresem rachunku sumienia, wykazem wad i błędów w nauczaniu, wyliczaniem reform, które domagają się natychmiastowego prze­

prowadzenia.

Po raz pierwszy od lat 40 została ogłoszona urzędowa sta­

tystyka nauczania początkowego. Hiszpania posiada 27,080 szkół;

prawie wszystkie są jednoklasowe, gdyż tylko 641 jest wielo-

oddziałowych (przeciętnie 3,5). Nawet w największych miastach,

jak Madryt i Barcelona np. istnieje typ jednoklasowej szkoły,

w której wszystkie oddziały i dzieci różnego wieku są powierzone

jednemu nauczycielowi. „Hiszpanja — pisze Matylda García nel

Real, inspektorka szkolna w Madrycie — jest zapewne jedynem

cywilizowanem państwem, które utrzymuje w swych największych

miastach i w stolicy archaiczny typ szkoły początkowej o jednej

(7)

sali szkolnej, w której pod kierunkiem jednego a najwyżej dwuch nauczycieli zbiera się 60—70 dzieci, różniących się od siebie pod każdym względem i których wiek waha się od{6 do 14 la t“ .

W roku szkolnym 1922/3 uczniów w szkołach początkowych było 1.691.331 (t. j. 7,7% ludności), W tym samym czasie liczba dzieci w wieku szkolnym (9— 12 lat) wynosiła 2.789.959; procen­

towo więc ilość uczących się dochodzi zaledwie do 50,7%.

Uczęszczało przeciętnie, do szkoły dzieci 1.028.772, t. j. 60,82%

zapisanych, a 30% będących w wieku szkolnym. Według staty­

styki urzędowej 2h dzieci hiszpańskich otrzymuje bardzo małe wykształcenie lub nie otrzymuje go zupełnie.

Nietrudno więc jest wyobrazić sobie ogólny stan wykształ­

cenia w kraju. Przy 22 miljonowej ludności Hiszpanja liczy obecnie 9 miljonów analfabetów t. j. 40% ludności. Mniej anal­

fabetów jest na północy, gdzie cały szereg miejscowości wyka­

zuje 20%, więcej na południu, gdzie w Jaen w Andaluzji liczba ich dochodzi do 65,32% dla mężczyzn i 76,74% dla kobiet.

W Madrycie nawet według p. W. Jose Acuna, kierownika staty­

styki nauczania powszechnego (Magisterio Espanoi z dn. 1 stycz­

nia 1923) na 750.000 mieszkańców jest 161.135 analfabetów.

Wśród dzieci w wieku szkolnym 36,69% nie umie czytać i pisać.

Publicyści utrzymują, że prawo o przymusie szkolnym — (t. zw. prawo Mogano z r. 1857, sprecyzowane w ustawie z dn.

23 czerwca 1909) jest dotychczas martwą literą głównie z powodu braku szkół. Na początku roku szkolnego czytamy rok rocznie te same utyskiwania i skargi na trudności przy umieszczaniu dzieci w szkołach. We wrześniu 1924 Magisterio Espanoi daje wyraz tym żalom. Potrzeba 1,600 nauczycieli w stolicy, a jest ich tylko 900. Z pośród nich wielu jest nieczynnych z powodu braku odpowiedniego lokalu.

Sr. Ascarza, znany publicysta i polityk wylicza, że w sto­

sunku do ludności Hiszpanji i liczby dzieci w wieku szkolnym potrzeba byłoby 110.000 nauczycieli i klas. Tymczasem Hiszpanja posiada ich zaledwie 30.000 w szkolnictwie powszechnem i 10.000 w prywatnemu Brak więc obecnie 70.000 nauczycieli. „Ani jedna większa miejscowość nie posiada dostatecznej ilości szkół; ani jedna nie zrealizowała wymaganego przez prawo z roku 1857 minimum: nauka dla dzieci w wieku od lat 6 do 9“ .

(d. c. n.)

(8)

Klub Miłośników Psychologji.

W połowie października 1925 r. utworzył się w Bydgoszczy Klub Miłośników Psychologji, liczący 10-ciu członków, krórego zadaniem jest wspólne zaznajamianie się z najnowszemi zdoby­

czami psychologji, celem zastosowania tychże w praktyce szkol­

nej. Członkowie zbierają się w mieszkaniach prywatnych co dwa tygodnie na zebrania, połączone z referatami, wygłoszonemi każ­

dorazowo przez innego członka i opracowanemi na podstawie przeczytanych dzieł. W dyskusjach, w których wszyscy biorą udział, wyrównują się poglądy, uzasadniane własną praktyką szkolną.

Dotychczas wygłoszono następujące referaty:

1) Montessori jako wychowawczyni;

2) O uwadze;

3) O wyborze zawodu dla młodzieży opuszczającej szkołę 4) Psychotechnika a wybór zawodu;

5) Kwestja płciowa w szkole;

6) Pedagogika seksualna;

7) Znaczenie osobistości nauczyciela dla wyniku nauki;

8) Psychologja pedagogiczna (zadania i cele);

9) Rozwój wyobraźni w wieku przedszkolnym;

10) Rozwój zdolności myślenia u dzieci.

Każdy z członków abonuje czasopisma pedagogiczne krajo­

we lub zagraniczne, które daje do użytku innych. Ponieważ każdy członek kupuje sam potrzebne mu dzieła, albo korzysta z zaku­

pionych już przez innych, przeto klub specjalnych składek nie pobiera.

Każdy wygłoszony referat staje się własnością klubu, aby członkowie każdej chwili mogli z niego korzystać, zato może każdy członek prace swoje, o ile są oryginalne, opublikować, lecz musi przedtem porozumieć się z Klubem.

Klub ma nadzieję, że przez niniejsze ogłoszenie zachęci innych Kolegów do zakładania podobnych klubów, z któremi mógłby porozumiewać się zapomocą wyznaczonych przedtem pism

pedagogicznych. Pankowiak.

Z zagadnień wychowawczych.

Ustala się coraz więcej pogląd, że szkoła nie w ychowa swej m ło ­ dzieży, je ś li u czniow ie po za je j m uram i nie znajdą o p ie k i. — Z je d n o ­ czenie zrzeszeń ro d z ic ie ls k ic h , Liga O brony M oralności, Tow im . P io tra

(9)

S kargi, caty szereg to w a rzystw społecznych w skazuje na zło, szerzące się wśród m łodzieży i podaje ś ro d ki z a ra le z ę . M o w io n o już w iele o lite ra tu rz e p o rn o g ra fic z n e j i n ie o d p o w ie d n ic h przedstaw ieniach w kinach ale naogół nie zw rócono uw agi na jeden czyn n ik — n ie zm ie rn ie ważny, bo w ciskający się codzień do w szystkich dom ów , b iu r t. j. na prasę codzienną. K u ra to r O kręgu S zkolnego L w ow skiego p. S tanisław S obiński w a rty k . „D o w a lki ze zg o rsze n ie m “ (Słowo P olskie z dn. 20.111. 26) pisze 0 te j prasie: To je s t strawa napraw dę codzienna, chleb pow szedni. Nie brak je j niem al w żadnym dom u, naw et bodaj n a jb ie d n ie jszym “ , f l bywa prasa, któ ra je s t tru c iz n ą gorszą „n iż p o rn o g ra fja , bo ta nie udaje tego czem nie je s t i nie rzuca się w oczy wszędzie, ja k owe a rty k u ły , ną p o zó r d yktow ane tro s k ą o b yw a te lską , a pod ty m szyldem 1 przem ycające brud, kal, zgniliznę, krw aw e p o tw o rn o ści, ohydne sensacje, kalum nię, k tó ra zabija cześć b liź n ie g o , w reszcie ju ż nie ty lk o d e m o ra liza cję p łciow ą, ale w p ro s t o b rz y d liw e p e rw e rsje p łc io w e “ . — To zgorszenie przez gazetę nie da się w ytło m a czyć: duchem czasu, k o n ku re n cją 1 w alką o byt, powszechną żądzą sensacji. Z organizow ana, odważna, głośna i n ieugięta o p in ja społeczna musi w ystą p ić do w a łk i z publicznem

zgorszeniem . ___________

w szkole pow szechnej uważam p la stykę , czyli m o d e la rstw o , począwszy od klas najniższych, aż do najwyższych.

W idzim y nieraz, że po deszczu, lub w p o b liżu w ody, dzieci naj­

c h ę tn ie j baw ią się g lin ą , lub piaskiem . — W y ra b ia ją różne przysm aki kuchenne, ja k b u łk i, obw arzanki, le g u m in y, ciastka — budują w ieżyczki, o łta rz y k i, a naw et całe zagrody gospodarskie. D zieci same się uczą i dają nam p rzykład, że i my od tego p o w in n iśm y zacząć.

W szkole pow szechnej dziecko, m ając glinę, lub piasek, może w y­

ra b ia ć różne naczynia, ow oce, zw ierzęta i p rze d m io ty, k tó re posłużą n a u czycielo w i za te m a t do pogadanek i opisów .

D ziecko, widząc sw oją ch o ćb y n ieudolną pracę, ma podnieconą uwagę i w yobraźnię, k ry ty k u je , popra w ia , opisu je i k o m b in u je . Zdarza się bardzo często, że k ilk u n a s to le tn ie dziecko na wsi, a naw et i w m ieście, k tó re nie uczęszcza do szko ły, w idząc codziennie ko n ia i krow ę nie zauw ażyło, że koń ma k o p y to , a kro w a racicę, że szyja ko n ia je s t długa, a k ro w y szeroka, ani też nie znajdują żadnej ró ż n ic y m iędzy ogonem ko n ia i kro w y.

G dyby te g o ko n ia było ro b iło z g lin y, p rz y p a trz y ło b y mu się d o ­ k ła d n ie j i znalazłoby różnice m iędzy poszczegóinem i częściam i. P odob­

nie i dziecko w szkole, lepiąc tego ko n ia , albo krow ę, znajdzie różnicę m iędzy nie m i tern prędzej przy p o m o cy nauczyciela. Na wyższych sto p n ia ch nauczania g lina je s t pom ocą przy nauce p rzyro d y, g e o g ra fji, h is to rji i ję z y k ó w . W ykonanie samych prac w klasach niższych będzie w praw dzie nie u do ln e , ale im wyżej tern w ię ce j sm aku i zręczności — a ile przyte m wrażeń, m ogą o tern pow iedzieć ci nauczyciele, k tó rzy ju ż za sto so w a li glin ę lub p la ste lin ę , ja k o środek po m o cn iczy w nau­

czaniu.

(10)

106

Co do przeprow adzenia le k c ji, ja k o p rze d m io tu zależy od s to p n ia i ilo ś c i dzieci w klasie. Na niższych stopniach to k nauki z p rz y p o m ­ nienia, na wyższych dany p rz e d m io t nauczyciel daje do oglądania i o p i­

sania k ilk u uczniom i następnie poleca w yko n a nie , staw iając p rze d m io t w m ie jscu w idocznem .

Na stopniach wyższych należy zwracać uwagę na szczegóły i d o ­ kła d n ie jsze w ykonanie p rz e d m io tu ; zwracać uwagę na sztukę sw ojską, dzie cio m p o z w o lić k ry ty k o w a ć sw oją pra.cę, zaś pię kn ie w ykonane p rz e d m io ty należy w yróżniać i w ypalone składać do muzeum szkolnego, k tó re m łodzież, od czasu do czasu zwiedzać pow inna.

M odelow anie w g lin ie w ykonyw ać by należało w salach na ten cel przeznaczanych, lub w idnych i suchych piw nicach, z ko nieczności w kla sie bacząc, by dziatw a g lin y na p o d ło g ę nie rzucała.

G linę do pracy należy p rzyg o to w a ć przez u b ija n ie na ka m ie n iu lub b e to n ie w b ryłach w ie lk o ś c i cegły, bo przez to staje się elastyczną i m iękką; dzieci obdzielać w dostatecznej ilo ś c i, zaś nie zużytą na dawne m iejsce złożyć. Dzieci m ają gła d kie deszczułki w ie lko ści cona jm n ie j.

ta b lic z k i, ło p a tk i i noże drewniane.

Glina je s t bardzo przystępnym m a te rja łe m naukow ym , w ja k i każda szkoła m oże się ła tw o zaopatrzyć, a jed n a fura ta k o w e j w y s ta rc z y na cały ro k , dla całej szkoły.

Glinę należy złożyć w m ie jscu ta kie m , aby nie została zanieczysz­

czona i nie wysychała zb ytn io . N a jo d p o w ie d n ie jszym m iejscetn je s t piw nica, zaś glin ę trze b a od czasu do czasu przez s ito skrapiać.

Dla p racy w g lin ie dzieci muszą m ieć urządzone um yw alnie.

M o d e lo w a n ie uważam ja k o jeden z najlepszysh środków pedago­

gicznych, k tó ry ćw iczy i ro z w ija w zrok i do tyk, w yra b ia zręczność i po ­ czucie estetyczne. G linę można zastąpić p la s te lin ą lub m ię kką stearyną

Gudlik (Bydgoszcz).

O drogi postępu chłopa polskiego.

(Ponow na prośba).

A n k ie ta pod ty tu łe m „O d rogi postępu ch ło p a p o ls k ie g o “ , ro ze ­ słana przez podpisanego do pism ro ln ic z y c h i w łościańskich p rzyn io sła dotąd skrom ne w y n ik i, albow iem do p o czą tku m arca b. r., nadeszło 84 odp o w ie d zi, z k tó ry c h 31 przypada na in te lig e n c ję m iejską, 25 na w ło ś ­ cian, 9 na o b y w a te li ziem skich, 8 na nauczycieii szkół ro ln ic z y c h , 4 na in s tru k to ró w ro ln ic tw a , 4 na d uchow ieństw o, 3 na n a u czycieli szkół pow szechnych.

N ie ste ty b ra k o d pow iedzi ze s tro n y in s tru k to ró w ro ln ic tw a , nau­

c z y c ie li szkół powszechnych i duchow ieństw a p a ra fja ln e g o .

N a to m ia st muszę p o d kre ślić u d zia ł w łościan, któ re g o się w ta k ie j ilo ś c i nie spodziew ałem . N a jlic z n ie js z y je s t on w b. G a lic ji (13 o d p o ­ w ie d zi). Dość znaczny z zaboru p ruskiego (7 o d pow iedzi), sto su n ko w o słaby z K ró le stw a (4 o d pow iedzi). Dodać muszę, że n ie k tó re o d p o w ie d zi w łościan prze d sta w ia ją is to tn ie p o żyte czn y dla m o je g o celu m a te rja ł.

Z dotychczas otrzym a n e m i o d p o w ie d zia m i tru d n o mi się poryw ać na syntezę, na w sze ch stro n n y obraz dróg p o stę p u chłopa p o lskie g o . Na to p o trz e b a b y m ojem zdaniem p rz y n a jm n ie j trz y razy ty le odpo­

(11)

w iedzi. N ie chcą opuszczać rąk, bo nie chcę m arnować szlachetnych chęci i cenne] pracy la k znacznej lic z b y ludzi. Uważam za swój o b o ­ w iązek pono w n ie zw rócić się z prośbą o udzielenie o d pow iedzi na m oją a n kie tę . Nie w ątpię, że ch ętnie jeszcze pośpieszą w ło ścia n ie i pracow n ic y społeczni z in te lig e n c ji m ie js k ie j, p ragnąłbym je d n ak n a jg orę ce j p o budzić do odpow iedzi in s tru k to ró w ro ln ic tw a , nauczycieli i nauczy­

c ie lk i szkó ł ro ln ic z y c h i gospodarstw a d o m o w e g o , na u czycieli i nauczy­

c ie lk i szkól powszechnych,- oraz duchow ieństw o p a ra fja in e , aby ra czyli spisać swe dośw iadczenia osobiste i spostrzeżenia z pracy nad szerze­

n iem ośw iaty i nad rozpow szechnianiem się postępu gospodarczego i k u ltu ra ln e g o w śród w łościan.

Pozwalam sobie p rzypom nieć, że należy przedstaw ić 1) przyczyny, k tó re s k ło n iły jednych t. j. działaczy do d zia ła n ia w k ie ru n k u szerzenia postępu, a drugich t. j. w łościan do je g o przyjm o w a n ia ; 2) sposoby, czyli m e to d y działania, kiedy, w ja k ic h m iejscach i w ypadkach b yły one skuteczne, a kie d y nie skuteczne; 3) fo rm y i sposoby p rzyjm o w a n ia p o d n ie t i zachęt ze s tro n y w łościan czy li p rzysw ajania sobie zdobyczy i u rze czyw istn ia n ia postępu.

Podawanie gołych fa k tó w nie je s t dla tego celu, o k tó ry mi chodzi, pożyteczne, bo same fa k ty bardzo niew iele m ów ią. Trzeba w opisie dać ko n ie cznie objaśnienie psychologiczne, czyli trzeba p rze d sta ­ w ić, ja k się odbyw ała praca nad tworzeniem postępu w um ysłach ludzkich, jednem słow em trzeba w ytłu m a czyć sw oje działanie i- zachow anie się w łościan, aby się stało zrozum iałe dla czyte ln ika , dlaczego się ta k, a nie inaczej działo, ja k się dzieje w pow ieściach czy książkach h is to ry c z ­ nych, czy w reszcie procesach. N astępnie trzeba w ysunąć to , co ssę nazyw a w s z k o ln ic tw ie metodyką t. j. trze b a szczegółow o przedstaw ić te techniczne sposoby brania się do rzeczy, k tó re p o z w o liły osiągnąć zam ierzony skutek, lub k tó re m ia ły do p ro w a d zić do celu, ale z pow odu w a d liw o ści nie d o p ro w a d z iły do niego, Zresztą o dw ołać się muszę do p o p rzedniego a rty k u łu , k tó ry b y ł w ko ń cu listopada i na p o czątku g ru d ­ nia ogłoszony, poniew aż nie chcę go powtarzać.

O dpow iedzi upraszam nadsyłać pod m o im adresem (Lw ów , U n iw e r­

sy te t), do 30 k w ie tn ia 1926 r.

Franciszek Bujak, p ro f. U niw. J. K-

O ceny i sprawozdania.

B ujak — Pazdro — Próchnicki — Bobiński: P olska współczesna (N au ka O b y w a te ls k a ). W ydanie drugie p rze ro b io n e . Nakład K. Ja ku ­ b ow skiego we L w ow ie 1926.

N owe, drugie w ydanie te j cennej p ra cy z b io ro w e j, podającej n a j­

w ażniejsze w iadom ości o Polsce w spółczesnej ró żn i się znacznie od w y ­ dania pierw szego z grudnia 1922 r. Książka w obecnej re d a kcji p rz y s to ­ sowana je s t ściśle do p rogram u m in is te rja ln e g o dla szkół średnich, o g ło ­ szonego już po p o ja w ie n iu się je j I-go w ydania. W ko n se kw en cji tego p rzysto so w a n ia opuszczono w w ydaniu obecnem przedew szystkiem całą opisow ą część g e o g ra fji o jc z y s te j, a podano n a to m ia s t syn te tyczn e ujęcie g e o g ra fic z n y c h w arunków ro z w o ju P olski, p rzedstaw ione przez K u ra to ra S obińskiego, a w części przez p ro f. B ujaka. O m ów iono w ięc

(12)

108

■geograficzne p o ło żen ie P olski, ja k o państwa p o łożonego na krzyżow nicy dróg i prądów d zie jo w ych , tu d zie ż w stosunku do m orza i do głów nych ognisK gospodarczych czy k u ltu ra ln y c h św iata. O dnośnie do granic p rzedstaw iono h is to rję tychże,' podano granice P o lski h isto ryczn e j i cha­

ra k te ry s ty k ą obecnych granic państwa. O sobny ro zd zia ł pośw ięcony zo sta ł o m ó w ie n iu w pływ u w arunków fiz jo g ra fic z n y c h na życie nasze gospodarcze i k u ltu ra ln e , poczem zobrazow ano stosunki zaludnienia, p o d z ia ł etniczny, w yznaniow y, zaw odow y, em igrację, a także stosunek s ił P olski i innych państw w czasach nowoczesnych.

W części gospodarczej p ro f. B ujaka, k tó ra w pierwszem w ydaniu o b e jm o w a ła prze d e w szystkie m o pisow e prze d sta w ie n ie zasobów gospo­

darczych P olski i je j życia w odnośnej dziedzinie, dodano obecnie w ia­

dom ości w stępne o życiu gospodarczem , ro zd zia ł o u s tro ju i te o rja c h sp ołeczno-gospodarczych, opisow a zaś część u le g ła zupełnem u p rz e ro ­ b ieniu. Jako zupełnie nową część książki dodano szkic o u s tro ju spo­

łe czn ym i życiu p o lityczn e m P olski, W części opracow anej przez dr.

P ró ch n ickie g o , pośw ięconej u s tro jo w i państwa, p rz y b y ł ro zd zia ł, zaw ie­

ra ją c y ogólne w iadom ości o praw ie, oraz cenne uw agi o stosunkach zagranicznych P olski, pozostałe n a to m ia s t ustępy te j części u le g ły znacz­

nem u skró ce n iu . W podobny sposób skró co n a została i część pośw ię­

cona a d m in is tra c ji państw a, k tó re j a u to re m je s t p ro f. Pazdro. 1 w niej je d n a k p rz y b y ł now y ro zd zia ł o o b ro n ie państwa.

Jako now y zupełnie, dodany został w nowenn w ydaniu te j książki ro zd zia ł V -ty p. S o b iń skie g o o k u ltu rz e i c y w iliz a c ji, oraz obow iązkach o b yw a te la p o lskie g o , W dodatku podano cały te kst ustaw y k o n s ty tu ­ c y jn e j z dnia 17 m arca 1921 r. Dla b ib ljo te k szko ln ych i starszej m ło ­ dzieży książka b. pożądana. D r. K a ro l N ittm an.

„Rocznice n aro d o w e“. W skazów ki i m a te rja ły p otrzebne dla urzą­

dzających ob ch o d y narodow e — o p ra co w a ła M a rja Bogusławska.

L w ó w — W arszawawa. P o ło n ie cki. 1926.

W ie lka ta (349 str.), starannie wydana książka n ie w ą tp liw ie odda praw dziw ą usługę ty m w szystkim , dła k tó ry c h je s t przeznaczona. Bo trze b a przyznać, że na o g ó ł w szelkie obchody narodow e córaz b ardziej staw ały się banalne. U rządzający obchody zazwyczaj zajęci w ogóle pracą społeczną, nie m ie li czasu na dłuższe i g ru n to w n ie jsze zajm o w a ­ n ie się o rg a n iza cją danych u ro czysto ści, nieraz nie m ie li nawet pojęcia, ja k się wziąć do ta k ie j rzeczy w ja k im ś zapadłym kącie p ro w in c ji, gdzie b ra k ja k ie jk o lw ie k b ib ljo te k i i ludzi, k tó rz y b y m o g li u d zie lić rad i w ska­

zów ek p ra ktyczn ych . Książka w ym ieniona, daje w części o g ó ln e j:

w stęp o do n iosło ści obchodów narodow ych, rady ogólne o scenie, de­

k o ra c ja c h , e fe kta ch scenicznych, kostju m a ch i ch a ra k te ry z a c ji, ’ pewna ilo ś ć w ybranych deklam acyj, wykaz sztuk n arodow ych, u tw o ró w do śpiewu, uwagi o żyw ych obrazach i o gólny zarys m ogącej się przydać lite ra tu ry ; w części specjalnej k o le jn o ju ż bardzo obszernie daje k o n ­ k re tn y m a te rja ł do urządzania obchodów , związanych z; Leg jon a m i Dą­

b ro w s k ie g o i K sięstw em W arszawskiem , w ysw obodzeniem W ie lk o p o ls k i, P ow staniem S tyczniow em , odzyskaniem Pom orza, Tadeuszem! K ościu­

szką, w yzw o le n ie m W ilna, K o n s ty tu c ją T rzeciego M aja, odzyskaniem Slązka, P olską w W ie lk ie j W ojnie, Cud W isły, Ks, Józ. P oniatow skim , o b ro n ą Lwowa, w yrugow aniem o k u p a n tó w z P olski i Powstaniem L is to -

(13)

p a d o w e m . P o m y s ł z g ro m a d z e n ia w je d n y m d z ie le ty lu -. i ta k d o ^ y ^ m a te r ja łó w je s t g o d n y m u z n a n ia i ż y c z y ć n a le ż y a b , d „ « t o to ^ z n a .a z ło sią w rę k a c h ty c h w s z y s tk ic h , k tó r z y ro z u m ą k ie rU n k u P olsce n a r o d o w y c h w na szym s p o łe c z e ń s tw ie chcą y D r Z e t

s ä : 5 S S y .

z b ie ra ć i h o d o w a ć , by z te g o m a ło ,k ° ™

ro d z im e j I z le g o p u n ktu Ä . » yd e n .e w io m n i . n e j =

d o w y c ^ c liw ila c h ^ z w r ó c e n ie 1 u w a g i n . - j e i . l i nie a = m ,m ™ r p a „ i e d o ;

i d ó . ze z o ió tk i ,ub h ^ n , c .

z a n ie te g o ź ró d ła ty m w szys . p o d o b n e m p rz e d s ię b io rs tw e m p ie rw s z y c h o b o w ią z k ó w m o g ą s ię z a ją p Z e ł d o c h o d o w e m . --- ---

Bibljografj a

dla nauczycieli stu d ju jących w zakresie Wyższych Kursów n a u c z y c ie ls k ic h .

W skazów ki b ib lio g raficzn e. Uwaga: Podręczniki oznaczono dwoma krzyżykami (xx), lekturę obowiązującą - jednym krzyżykiem (x). Z lektury poleconej, nie opatrzonej żadnym znakiem, obowiązuje znajomość

o_3 dzieł dowolnie obranych.

D ział B.

1-a. xx Szober St. Gramatyka języka polskiego 3 części.

1920‘ Lub xx Stein I. i Z a w iliń s k i R . Gramatyka języka polskiego M. A rc t

WafSZ A l b o ^ x V v ^ i A. A i K ryński AL Gramatyka języka polskiego

szkolna^ A rct „W polskiej term inologii gramatycznej. Warszawa, Książnica Polska 1921»

x Nitsch K. Mowa ludu polskiego. Kraków, 1911.

x Nitsch K. Rozbiór językowy Ojcze nasz. Gebethner . x Szober St. Zasady nauczania języka polskiego. Książnica Pols . Warszawa, 1921.

Brückner A. Cywilizacja i język. Warszawa, 1901.

..Biblioteczka M iłośników Języka Polskiego“ . Krakow.

1. Nitsch K. O języku polskim. Kraków. 1920.

2 Nitsch K- W ybór z pism J. Kochanowskiego. Krakow. 1921.

^Bogurodzica*. Wydal 1 obj.S nil J. Los (Ksigz.czkl , ta,opolskie. Lub-

' “ L o M i J. O zjawiskach i « zw o ju jeżyka. 1. W yd a w n ie i.o Tow.

“ “ " ■ j S k PS k i ' o “ » TO,i: MiloSn. de«. Po.ak.ego, Ki.kOw, (posz- czególne artykuły).

conajmniej

Warszawa,

(14)

110

Drzewiecki K . Zarys metodyki języka polskiego. Wyd. II. Gebethner 1 W olff. 1922.

1-b xx Chrzanowsk i J., Wojciechowski K. W ypisy polskie dla klas wyższych szkół średnich. Cz. I. Książnica Polska. Lwów — Warszawa, 1922.

Albo xx Chrzanowski J. Literatura niepodległej Polski. Gebethner i W olff. Warszawa.

xx Kom ornicki L. Historja literatury polskiej w. XIX (do roku 1830), Cz. II, Gebethner i W olff. Warszawa.

xx Wóycieki K ■ Stylistyka i rytmika polska. Wyd. II. Gebethner i W olff.

Warszawa.

xx Wóy cieki K. Ćwiczenia porównawcze z dziedziny poetyki. Gebeth­

ner i W olff. Warszawa.

x Skarga. Kazania sejm ow e.

x Kochanowski. Treny. Pieśń o Sobótce. Odprawa posłów greckich.

x Pasek. Pamiętniki.

x Krasicki. W yb ór s a ty r i bajek.

x Brodziński. W iesław .

x Mickiewicz. Życiorys. Oda do młodości. Ballady i romanse, G ra­

żyna, Dziady (całość) wraz z Ustępem, Sonety krymskie, Konrad Wallenrod, Farys, Księgi narodu i pielgrzymstwa (wybór), Pan Tadeusz.

x Fredro. Zem sta. Śluby panieńskie.

x Słowacki. Życiorys, Kordjan, Hymn o zachodzie słońca, O jciec za- dżum ionych, Anhelli, Grób Agamemnona, Lilia W eneda (wraz z listem do Krasińskiego), Balladyna, Beniowski, Testament mój, Tak mi dopomóż, Chryste Panie Boże!

x K rasiński Z. Życiorys, Nieboska Komedja, Irydjon, Przedświt, Psalm dobrej woli.

x Kraszewski I. J. S ta ra Baśń, Dzięcię S tarego M iasta.

x P ol W. Pieśni Janusza (wybór), Pieśń o ziemi naszej.

x Syrokomla W. Urodzony Jan Dęboróg.

x Zaleski B. Rusałki, Dumki.

x Lenartowicz Z. Zachwycenie.

x Korzeniowski J. K arpaccy górale.

x Asnyk A. W ybór liry k ze szczególnem uwzględnieniem cyklów »W Ta­

trach“ i „Nad głębiami“ .

x Konopnicka M. W ybór liry k i nowel.

x Sienkiewicz H. T ry lo g ja , Latarn ik, Quo vadis.

x Orzeszkowa E. K ilk a now el.

x P rus B. Placówka, Lalka.

x D ygasiński A. Co się dzieje w gniazdach?

x W ybór prozaików polskich w. XIX i XX, np. z pism Śniadeckich, Mochnackiego, Mickiewicza, Krasińskiego, Trentowskiego, Libelta, Cieszkow­

skiego, Klaczki, Szujskiego. Prusa, Szczepanowskiego, W itkiewicza, Święto­

chowskiego, K. Morawskiego na podstawie odpowiednich wypisów.

Zaleca się używanie poprawnych wydań autorów, jak warszawska

„W ielka B ibljoteka“ (tania, bez objaśnień) lub krakowska „B ibljoteka Naro­

dowa“ (z objaśnieniami).

x Homer. Iljada i Odyssea (w skróceniu).

x Sofokles. Antygona lub Edyp Król.

(15)

x Szekspir. Makbet albo K ról Lear albo Juljusz Cezar.

Uwaga: Tłustym drukiem uwydatniono utwory, wymagane w progra­

mie języka polskiego dla V II oddziału szkoły powszechnej. Gruntowna zna­

jomość wspomnianych utworów jest niezbędna.

Prócz lektury powyższych dzieł literackich obowiązkowe jest przeczy­

tanie przynajmniej jednej monografji o każdym z najwybitniejszych autorów, uwzględnionych w programie V II oddziału szkoły powszechnej. W szczegol- ności zaleca się np. następujące dzieła.

Chlebowski B. Jan Kochanowski w świetle własnych utworów.' Wojciechowski K- Ignacy Krasicki. Macierz, Lwów.

Chlebowski B. Adam Mickiewicz (Wiek XIX, Sto lat myśli polskiej), Warszawa.

Chrzanowski I. Chleb macierzysty Ody do młodości.

Mościcki H . W ilno i Warszawa w Dziadach.

Chrzanowski I. Za co powinniśmy kochać Pana Tadeusza. Gebethner i W olff, Warszawa.

Gostomski W. Arcydzieło poezji polskiej: Pan Tadeusz.

M ałecki A. Juljusz Słowacki.

Chlebowski B. Zygmunt Krasiński (Wiek XIX, Sto lat m yśli polskiej).

Wojciechowski K. Henryk Sienkiewicz. Macierz, Lwów.

L e k tu ra u zu p e łn ia ją c a (2—3 dzieł) wymagana jest według wyboru, zawartego w „Programie gimnazjum państwowego“ (wydział humanistyczny).

Warszawa 1922.

1-c xx Tenner J. O nauce głośnego czytania w szkołach ludowych.

„Czasopismo pedag.“ , Lwów 1913, styczeń.

Czapczyński 7. Ćwiczenia w mówieniu. Warszawa 1922.

Tenner J. Podręcznik sztuki czytania. Seyfarth. Lwów 1917.

D r. Zathey St. Nauka przemawiania. Muzeum 1922.

2. Uwaga: Wobec dużych braków w zakresie ję z y k ó w niepolskich w polskiej literaturze pedagogicznej, podręczników, wykazanych poniżej na­

leży używać ostrożnie, bacząc na to, że zakres wymagań wskazuje program

ogólny. ___________ 1c■ n•)

Przegląd czasopism.

W ychów , fizyczne — zesz. 2, kwiecień, czerwiec — Poznań.

Ś w it — Na 264 kwiecień — Poznań.

Zorza —■ Na 14 — 4 kwiecień — Warszawa.

Morze — wyd. Ligi Mor. i rzecznej zeszyt 3 i 4 Warszawa.

Z d ró j — Ks 4 kwiecień — Opole.

M łod zież m isyjna — NS 4 kwiecień — Warszawa.

Przegląd k a to lic k i — Na 14 11 kwietnia — Warszawa.

M a ły ś w ia te k — Na 4 kwiecień — Poznań.

Radość życia — Na 4 kwiecień — Warszawa.

M o je pisem ko — Na 15 10 kwiecień — Warszawa.

M a ły apostoł — Na 4 kwiecień — Wadowice.

Głos — okręgu Warsz. Tow. N. S. Śr. i W. Na 2 kwiecień.—Warszawa O rli lo t — Na 4 kwiecień — Kraków.

M łod a p olka — 4 kwiecień — Poznań.

S iła — oficj. org. Zw. rob. poi. w e Francji Na 13 — Lille.

(16)

KRO NIKA.

Staszic i dzieci w Bielańskim lasku. W iadom o, że Staszic piln ym b y ł c z y te ln ik ie m Rousseau’a, a n ie je d n ą m yśl z „E m ila “ sam chciał w y­

próbow ać. K a je ta n K oźm ian op isu je w swych pam iętnikach, że Staszic, chcąc spraw dzić ja k żyłby c zło w ie k na ło n ie n a tu ry, p o zo sta w io n y sam sobie, zabrał grom adkę dzieci sw oim powozem na B ie la n y. Tu p o z w o lił się im ro zp ro szyć po lesie, w nadziei że, in s ty n k t zachowawczy wskaże dzieciom , ja k m ają dawać sobie radę. D zieci, k o rz y s ta ją c ze sw obody, z radością ro z b ie g ły się po lesie, ale po k ilk u godzinach część już p o ­ w ró c iła prosząc, o p o siłe k, a reszty sam Staszic m usiał po lesie szukać póki ca łe j g ro m a d ki nie zebrał.

Trzeba w ięc było O jców K am edułów o pożyw ie n ie dla dzieci p ro sić i z p o w ro te m w p ow ozie usadowić.

Sz. C zyte ln icy pewno to zdarzenie prze czyta ją z ta kim uśmiechem, z ja k im Koźm ian je opisywał, a le .... dziś są m ali ch ło p cy i dziew czynki coby sobie ognisko ro z n ie c ili, k a rto fli u p ie k li i z harcerskiem p o zd ro w ie ­ niem „c z u w a j“ do swego opiekuna przym aszerow ali.

Z jazd T o w a rzy s tw a C zy te lń Ludowych o d b y ł się w lu ty m r. b w Poznaniu. O kres sprawozdawczy o b ją ł czas od 1 lipca 1924 ro k u do 1 lip ca 1925 r. W W ie lko p o lsce i na P om orzu Tow. C zytelń Ludow ych posiada 1113 b ib ljo te k z 250 tysią ca m i książek i 52 tysią ca m i c z y te ln i­

ków . W Grudziądzu, K oźm inie, Le szn ie i Pleszewie znajdują się muzea T. C. L. N adto praca ośw iatow a w ro k u spraw ozdawczym wyraża się liczb a m i: 364 o d czyty, 195 obchodów i 172 wiece o św iatow e. U trz y m y ­ wany przez T. C. L. u n iw e rsyte t w Dalkach ro z w ija się b. p o m yśln ie ró w n ie d o b rze zapow iada się ro z w ó j nowego u n iw e rs y te tu w R um ji — Zagórzu pod Gdynią.

R eferaty Zjazdow e o m a w ia ły zagadnienia ośw iatow e w k ra ju i za­

granicą. W ybory p o w o ła ły do zarządu w szystkich dawnych członków z dyr. ks. Ludw iczakiem na czele, na m iejsce zaś ustępującego p ro f.

P niew skiego weszli: p. T adrzyńska i mec. C elichow ski.

E rrata. W zeszycie IV „S z k o ły " w kra d ły się następujące błędy drukarskie:

W a rty k u le „Z czasopism S ka n d yn a w skich “ .

str. 91 w iersz 28 je st: z dru g im i, zam iast — w drugim

» » » 33 „ 14-Ietnich „ 14-Ietnie

str. 92 „ 5 „ ro zd zie le n ie „ rozd zie le n n i

» n n kro n ice :

24 „ tę różnicę „ te różnice str. 92 w iersz 6 je st: do ro k u 1907 zam iast od ro k u 1907

n » » 17 „ akie „ k tó re

* 93 » 16 „ in w e s ty c je „ in w e n cji

» n » 39 „ o d w ro tn ie „ o d w ro tn e

» 94 „ 1 „ p o p rze d n io „ poprzednie

„ 95 „ 25 „ „L e jo u rn a l des In s titu te u rs . O głosił.

zam iast — „L e jo u rn a l des In s t“ o g ło sił...

Nakładem Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych

Druk. „A . M ichalski“ s. z o. o. Warszawa, Chmielna 27, telef. 27-15.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szkoła polska musi się stać w tej chwili polem naprawy tego zła, które się ujawniło w całem społeczeństwie... Wobec ujawnionych naszych wad nie wystarcza

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

skonalenia i wychowania cech wrodzonych. Okres wychowania przedszkolnego jest przedewszystkiem czasem rozwoju fizycznego, zwłaszcza w trzech pierwszych latach życia

Kto chce posiąść patent nauczyciela szkoły sekun*darnej, wchodzącej w zakres szkolnictwa powszechnego, jako typ wyższy, musi poddać się szczególnemu egzaminowi i

rzające, egzaminacyjne; nauczyciel powinien posiadać biegłość w zadawaniu pytań i wiedzieć, kiedy którego rodzaju pytanie zastosować. Każde pytanie musi być

Idzie tu nie- tylko o zorjentowanie się co do stanu szkół zawodowych, lecz bardziej jeszcze o wywołanie potrzeby tych szkół, ich obesła­. nia—a tern samem

Szkoły, które poddadzą się powyższym wymaganiom ustawy, otrzymują ze skarbu państwa pełną subwencję i nazywają się Public Schools.. Jak już zaznaczyliśmy w