• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1927 nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1927 nr 7"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z K O Ł A

O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N IA C H R Z E Ś C IJ A Ń S K O -N A R O D O W E G O :: N A U C Z Y C IE L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H ::

M I E S I Ę C Z N I K

^ ° , „ ^ CONY, SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.

R daguje. M i c h a ł S i c i ń . k i ze współudziałem Komitetu redakcyjnego . . d ^ edaktor odpowiedzialny: L u d w i k a R o g o w s k a .

Adres Redakcji i Administr. Warszawa, Senatorska 19. Konto P .K .O . 10.185

P O W R Ó T P R O C H Ó W JULJUSZA S ŁO W A C K IE G O DO O JC Z Y Z N Y .

G d y w ro k u 1909 obchodzono w Polsce u ro czyście stu- e tn ią ro c z n ic ę u ro d z in Ju lju sza S ło w a ckie g o — K o m ite ty ju ­ b ile u szo w e m ia st L w o w a , K ra k o w a , W a rs z a w s k i p o s ta n o w iły sp ro w a d zić z w ło k i P o e ty do k r a ju i o p ró cz ta k ic h p a m ią te k ja k u s ta w ie n ie p o m n ik ó w i t. p. d o p ro w a d zić do s k u tk u n a rodow e , kla syczn e w y d a n ie d z ie ł a u to ra w p ro s t z rę k o p is u , zbudow ać te a tr im . S ło w a ckie g o . Czasy n ie w o li, a po tern nadciągająca na­

w a łn ic a w o je n n a o d e p ch n ę ły re a liz a c ję ty c h z a m ia ró w na okres późniejszy.

D o p ie ro w ty m ro k u p o w ra c a ją p ro c h y Juljusza S ło w a ­ ckiego do P o ls k i, b y spocząć na W a w e lu .

* *

,

*

D n ia 14 czerw ca w P a ryżu na cm e n ta rzu M o n tm a rtre w obecności delega cji p o ls k ie j d o b y to z grobu tru m n ę , złożoną w d n iu pogrzebu 5 k w ie tn ia 1849 r. Po u su n ię ciu z b u tw ia łe g o w ie k a zebrano s z c z ą tk i: kości, czaszkę z o c a la łym d łu g im p u ­ k le m z ło ty c h w ło s ó w , s trz ę p y u b ra n ia i z a m kn ię to w now e j he­

banow ej tru m n ie ,

N a p o d w ó rz u am basady p o ls k ie j, gdzie p rz e w ie z io n o p ro ­ ch y S ło w a ckie g o , żegnał je am basador C h ła p o w ski. Poczem na sam ochodzie odw ie zio n o je do C herbourga, a stąd o d p ły n ę ły na statK u „ W ilja “ do P o ls k i. Tego samego d n ia zebrano ziem ię

(2)

146

z m o g ił ro d z ic ó w p o e ty z R ossy w ile ń s k ie j i K rze m ie ń ca , by g ru d k i te j zie m i s p a d ły na tru m n ę p o e ty w K ra k o w ie .

Szereg m ia s t — G d yn ia , T czew , T o ru ń , W ło c ła w e k , P ło c k , W a rsza w a , S k ie rn ie w ic e , K o lu s z k i, P io trk ó w , C zęstochow a, Z ą b k o w ic e , K a to w ic e — w ita ć będą p ro ch y, k tó re dnia 28 cz e rw c a spoczną w k a te d rz e w a w e ls k ie j.

N a drodze żałobnego pochod u w ś ró d tłu m ó w stanie na u ­ c z y c ie ls tw o i m ło d zie ż ze sztandaram i, s p o w in ię te m i w k ir y i złożą h o łd ś m ie rte ln y m szczątkom n ie śm ie rte ln e g o P oety.

N adbie g a ją cy k o n ie c r o k u szkolnego nie p o z w o li może na ta k u ro c z y s te o bchod y szkolne, pośw ięcone tw ó rc z o ś c i S ło­

w ackiego, ja k tego byśm y p ra g n ę li — jednakże w ciągu z w y k łe j p ra c y szko ln e j d a m y poznać m ło d z ie ż y ta k w ie le ze s ka rb ó w poe zji w ieszcza, ile t y lk o będzie można. P rzyp o m n ą się nam w ów czas słow a:

,.Idea w iary nowa rozwinięta,

W Wyśnieniu jednem zmartwychwstała we mnie Cala gotowa do czynu i święta

Więc nledaremnie! o! nienadaremnie Snu śmiertelnego porzuciłem loże“ .

H. EW ALD (Bydgoszcz).

r e f o r m a

,

k s i ą ż k i d o c z y t a n i a

.

P rogram ję z y k a p olskiego s ta w ia ja k o o sta te czn y re z u lta t n a u k i na V II. s to p n iu żądanie: n ie ty lk o pop ra w n e g o m ó w ie n ia i pisania, lecz z ro z u m ie n ia tre ś c i ła tw ie js z y c h u tw o ró w i w y r o ­ b ie n ia sobie chociaż e le m e n ta rn ych pojęć (na p o d s ta w ie le k ­ tu r y dzieł) o n a jw y b itn ie js z y c h a u to ra c h p o ls k ic h i ic h dzie-

* łach, a o statecznie u trw a le n ie z a m iło w a n ia do ję z y k a i lite r a ­ tu r y p o ls k ie j, a b y po u k o ń c z e n iu s z k o ły ch ę tn ie u zu p e łn ia ć swą w ie d zę le k tu r ą o d p o w ie d n ich ksią że k. P rz y jrz y jm y się zatem „W y p is o m szklo n ym , u nas obecnie w u ż y c iu będącym . Leżą przede m ną „ W y p is y “ B o g u ckie j i N ie w ia d o m s k ie j na k l. I, II, III, u żyw ane u nas w kla sa ch : IV , V i V I s z k ó ł po­

w szechnych. — i Są ta m k r ó tk ie u r y w k i; m a te rja ł w n ic h za­

w a r ty u ż y w a się w ce lu re p ro d u k c ji: re p ro d u k u je się go u stnie i piśm iennie, u c z y się na n ich ję z y k a n ie ja k o na pam ięć, przez p o w ta rz a n ie cudzych fo rm ję z y k o w y c h , cudzych m yśli, o p a r­

ty c h o cudze prze życia . D z ie c k o jest w ty m w y p a d k u p rze d -

(3)

m io te m , a nie p o d m io te m p ra c y szkolnej. D z is ia j ma nauka ję z y k a ojczystego dalej w y tk n ię te cele. P o n ie w a ż ję z y k jest fo rm ą w y ra ż a n ia m y ś li i uczuć lu d z k ic h , z a w ie ra ic h treść, to też n a u ka ję z y k a nie może się ograniczać do po zn a w a n ia fo rm ję z y k o w y c h , ona w ią że się n ie ja k o ze sp ra w ą ks z ta łc e n ia m y ś li i uczuć, ze sp ra w ą sam odzielnego u jm o w a n ia ic h w od­

p o w ie d n ią fo rm ę (tw órczość). T y m sposobem z n a u k i fo rm a l­

nej ję z y k a staje się n a u k a życia, m oże je w zbogacić, u szla ch e t­

nić, n a u ka ję z y k a staje się częścią w y ch o w a n ia . U tw o r y p rz e ­ czytane lu b słyszane mogą m ie ć doniosłe znaczenie w y c h o ­ w a w cze , o ile w y w o łu ją szereg o d p o w ie d n ich pojęć i znacze­

nie ty c h p rze żyć może b y ć dla w y c h o w a n ia s p ra w ą p ie rw s z o ­ rzędnej w agi. Je ż e li zatem c z y ta n iu p rz y zn a je m y w p ły w y w y ­ chow aw cze, to zatem zadaniem n a u k i ję z y k a p o w in n o być w p ro w a d z e n ie d zie cka w ś w ia t ksią że k, nauczenie go k o rz y ­ stać z bogatego ska rb ca ducha lu d zkie g o . N a u k a ję z y k a jest ś ro d k ie m poznania d o ro b k u k u ltu ra ln e g o , ujętego w fo rm ę słow ną. Zadaniem i o b o w ią z k ie m n a u czycie la ję z y k a o jczy­

stego jest nauczyć d zie cko czytać, w zb u d zić za m iło w a n ie do czyta n ia , w re szcie u m iejętność w y b o ru rzeczy, n a d a ją cych się do czytania, p rz y z w y c z a je n ie do c z y ta n ia rz e c z y w a rto ś c io ­ w ych . K s ią ż k a do c z y ta n ia b o w ie m p rz y g o to w u je n ie ty lk o d la życia, ale b u d zi życie i je o d tw a rza . Jej to zaw dzięczam y n a jw ię k s z y zasób naszej w ie d z y i poznaw ania, jest w ię c w a ż ­ nym ś ro d k ie m k s z ta łc e n ia , m u si b yć zatem ty c h pogląd ów w y ra ź n e m odbiciem .

T a k ie m u zadaniu nie o d p o w ia d a ją „ W y p is y szko ln e ".

One nużą za rów no ucznia ja k n auczyciela . U czeń, z w ła ­ szcza in te lig e n tn y , ż y w y , ro z w in ię ty p rz e c z y ta podaną mu ksią ż k ę na p o c z ą tk u r o k u szkolnego od de ski do d e ski zaraz w p ie rw s z y c h dniach zu p e łn ie ry c z a łto w o , nie nęci go już p o ­ te m n o w e m i w ra ż e n ia m i, T a k samo n a u czycie l, k t ó r y od sze­

regu la t c z y tu je i o p ra c o w u je w k la s ie te n sam w iersz, to sam o o p ow iad anie, lu b w y ją te k s k ro m n iu s ie ń k i z d zie ł naszych po- w ie ś c io p is a rz y (napisany jeszcze d la d o ro słych , a nie dla dzieci), te n sam n a u czycie l ulega w k o ń c u ta k ż e znużeniu i zniechę­

ceniu. N auczanie, o p a rte na m a te rja le znanym na w y lo t przez obie stro n y, nie daje żadnych w rażeń, p ozbaw io ne jest w s z e l­

k ic h w e w n ę trz n y c h p rzeżyć, w sze lkie g o p o lo tu .

P rz y p o m in a n i p rz y te m , ile czasu tr w o n i n a u czycie l na p ra -

(4)

148

w id ło w e p rz y g o to w a n ie now ego m a te rja łu , zam ierza b o w ie m napiąć za in te re so w a n ie , a tu p rz y p o d a n iu celu p ra w ie ca ła k la ­ sa chórem (z w y ją tk ie m k ilk u sła b ych uczni) już n a u czycie la uprzedza, ju ż w iedzą, co czyta ć będą, a zniechęcenie, niesm ak w y w o ła n y zaw odem na o b licza ch uczni, p rzenosi się ta kże na nauczyciela.

D o tych cza so w e c z y ta n k i p o ls k ie b y ły w y p ły w e m i obja­

w e m czasu, k u ltu ry , ale i n a w e t m ody. B y łb y to na d e r c ie k a ­ w y i zajm u ją cy m a te rja ł, w y k a z a ć nam acalnie c z y n n ik i w p ły ­ w ające na ro z w ó j i tenden cję naszych czyta n e k, aż do ty c h n a j­

szczególniejszych o d c ie n i i dojść po n itc e d o k łę b k a . B y ły k s ią ż­

k i, służące w y łą c z n ie u m o ra ln ie n iu , za w ie ra ją ce p rz y k ła d y , w z o ry , i z b io ry w p ro s t sztuczne, niezd a rn ą rę k ą ociosane, bo n ie ż y w o tn e — lu d z i c n o tliw y c h , to znów p e łn y c h w a d i b łę d ó w , na k tó ry c h to m ło d o cia n e i w ra ż liw e dusze dziecięce m ia ły się uszlachetn iać —■ rz e c z y w iś c ie zaś d z ia tw ę m ę c z y ły i n u d z iły , gdyż sło w n e m o ra liz a to rs tw o n a le ży do starego żelaza. N a bez­

pośre d n io z ż y c ia i oto cze n ia d zie cka w y ję ty c h p rz y k ła d a c h um acniam y w d zie cia ch m o ra ln e popędy. P rz y s z ły czasy r o ­ m antyzm u, ze swą bogatą lite r a tu r ą n a ro d o w ą i s tw o rz y ły po­

ko le n ie o p o lo ta c h ro m a n ty c z n y c h i ro zp a lo n e j z lite ra c k a w y ­ obraźni. Ż ycie ty c h lu d z i b y ło w y o b ra ź n ią życia, m y zaś p o ­ trz e b u je m y k s ią ż k i, z k tó ry c h tc h n ie p ra w d z iw e , rz e c z y w is te życie. A le rów no cze śn ie p o czą ł dom in o w a ć k ie ru n e k , b y k s ią ż­

k ę u czyn ić posługa czką w s z y s tk ic h d y s c y p lin , p o d rę c z n ik ó w lub m a rn ą e n c y k lo p e d ją w s z e la k ie j w ie d z y , Z c h w ilą uznania u p ra w n ie n ia w s z y s tk ic h p rz e d m io tó w nauczania niem a m iejsca w c z y ta n k a c h naszych na w y ją tk i o tre ś c i h is to ry c z n e j, geogra­

ficzn e j lu b p rz y ro d n ic z e j. W ie k dziecka, a ta k chyba d w u d z ie ­ s ty zw ać w in n iś m y , in n e s ta w ia w obec nas n a u c z y c ie li żądania, co do u k ła d u c z y ta n e k p o lskich . M a ją one m ieć w a rto ś ć lit e ­ ra cką . D och o d zi tu jeszcze m o m e n t psych o lo g iczn y, m ają one b yć u m ysło w o ści d zie cię ce j dostępne. K s ią ż k a do czyta n ia nie zabiera dla siebie w y łą c z n ie m on o p o lu w szechstronnego k s z ta ł­

cenia d zie cka pod w zględem u m o ra ln ie n ia , p o g łę b ie n ia w ie d z y w s z y s tk ic h zachodzących d y s c y p lin n a u ko w ych , lu b nauczania g ra m a ty k i i o rto g ra fji, ona m a b yć d ziełem lite ra c k ie m i k s ią ż­

k ą życia dziecięcego. Poeta, k t ó r y cząstkę ż y c ia lu d z k ie g o od­

tw a rz a , nie p rz y n o s i nam n ic w y łą c z n ie o g ó ln iko w e g o , ani a b stra kcyjn e g o lu b system atycznego, ja k b y to u c z y n ił c z ło w ie k

(5)

ścisłe j w ie d z y i n a u k i; on w y b ie ra m o m e n ty o sobliw e, u ja w n ia ­ jące ja sn y pogląd, w yo d rę b n ia ją c e in d y w id u a ln o ść. P oeta re ­ zygnuje ze styg m a tu ca ło ści i system atyczności, a p rze d sta w ia ż y cie pulsujące w k o ło nas. W c z y ta n k a c h naszych nie m a ani system atyczności, a ju ż n apew n o owego o d b ic ia p ra w d ziw e g o życia. W y p is y nasze są w y ra z e m sta re j ped a g o g iki: W s z y s tk ie ­ go po trochu- — one s ta n o w ią z b ió r lu ź n y c h u ry w k ó w bez w e ­ w n ę trzn e g o z w ią zku . S kro jo n e w y ją tk i, bez w zajem nego za­

zęb ie n ia z poszczególnem i ustępam i, tw o rz ą dla naszej nauczy­

c ie ls k ie j p ra c y zu p e łn ie n ie n a tu ra ln ą konieczność. Jesteśm y zm uszeni podać d zie cio m coś z ro d z im e j lite r a tu r y , cząstkę ty l- ko, do k tó re j o ce n y b ra k n ie nam re a ln y c h podstaw , n a w ią z a ­ n ia i jasnego zro zu m ie n ia całości. J a k ie w obec tego s ta w ia m y żądania do sw ojej c z y ta n k i szko ln e j:

a) Z a m ia st z b io ru lu ź n y c h u ry w k ó w , żadną w spólną p rz e w o d n ią m yślą nie zw ią za n ych , trz e b a u c z n io w i dać do rę k i ksią żkę , z a w ie ra ją c ą całość m yślo w ą ; p rz y n a jm n ie j poszczegól­

ne odstę p y w e w n ą trz c y k ló w w y k a z a ć m uszą w e w n ę trz n e za­

zębienie tre ś c io w e jednego z ty c h odstępó w o d rugi, i ta k s tw a ­ rz a m y pla n o w ą , c ią g łą le k tu rę . W różnorodn ość te m a tó w w p ro ­ w a d za m y w e w n ę trz n ą spoistość. P o tę ż n y m a te rja ł ś w ia tła dzie­

cięcego z jego p rz e ja w a m i g ru p u je m y w odrębne to m ik i. D la p rz y k ła d u n ie c h a jb y tą m yślą p rz e w o d n ią b y ło życie d z ie c k a w ciągu r o k u szkolnego. N a te j p o d s ta w ie s tw o rz y li J u lja n B a ­ lic k i i S ta n is ła w M a jk o w s k i „P o d rę c z n ik na I. ro k n a u k i ję z y k a p o lskie g o w s zko ła ch średnich o g ó ln o kszta łc. (str. 384) p. t. K ra j L a t D z ie c in n y c h . P odzielon o k s ią ż k ę na dziesięć c y k ló w zgod­

n ie z dziesięciom a m iesiącam i ro k u szkolnego i ta k u snuto ż y ­ w ą, n a tu ra ln ą , ro z w ija ją c ą się całość, n ie ch a j nią będzie ś w ia t d ziecięcy, i dom i szkoła, i m ia sto lu b w ieś, p ra c a lu d z k a w n a j­

lic zn ie jszych odm ianach, otaczająca nas p rz y ro d a i żyw a z a w ­ sze tra d y c ja narodow a.

D la s z k o ły pow szechnej m a m y ta k ż e o d p o w ie d n ie p ró b y.

C z y ta n k i p. t. „ W szkole i w d o m u " u ło ż y ły J. M o rtk ie w ic z o w a i S. S em połow ska . (Tow . W y d a w n . w W a rsza w ie ). W p o je d y n ­ czych to m ik a c h o 14 — 16 s tro n ica ch g ó ru ją m y ś li prze w o d n ie , M a te rja ł, c z y ta n y na le k c ji, jest p rzy s to s o w a n y do danej c h w ili, do tego, co klasa p rz e ż y w a (np. to m ik i; W a k a c je , Boże N a ro - zenie, R e w o lu c ja L isto p a d o w a ), lu b co w ych o w a w ca pragnie, a b y p rz e ż y w a ła (np. K ie d y m b y ł m a łym , M a ła siostra m iło s ie r-

(6)

150

dzia, O szarej godzinie). Tego m a te rja łu nasze W y p is y nie za­

w ie ra ją zupełnie, lu b je ś li z a w ie ra ją , to m a te rja ł te n s tra c ił już d la ucznia swą świeżość.

b) K siąża a nasza stać m usi w y ra ź n ie na poziom ie um y- sło w o ści dziecka, o d z w ie rc ia d la ć m usi jego życie. Świeżość m a te rja łu w p ro w a d z i o ż y w ie n ie do k la s y , w z n ie c i is k rę radosną, s tw o rz y psych iczn y m om ent, w y z w o li s iły , k tó re p rz e ja w ią się w tw ó rc z e j pracy. D o w c d y na tó m am z w ła sn e j p r a k ty k i szkolnej. Z ja k im zapałem b ra ły się d z ie c i do p ra cy, gdym m o­

m e n t d ziecięcej u m ysło w o ści u w z g lę d n ił p rz y doborze m a te r­

ja łu . G d y m n ie (w ro k u 1920 i 21) dla b ra k u p o d rę c z n ik ó w nie zup e łn ie k rę p o w a ły p ro g ra m y z ję z y k a po lskie g o na o d d zia ł V II, cz y ta łe m z kla s ą to, co w w ię k s z e j ilo ś c i egzem plarzy uda­

ło m i się po księ g a rn ia ch b y d g o s k ic h zdobyć, np.: W ł. S y ro k o m li

„K la s a ", K o n o p n ic k ie j „N asza S zka p a ", „N ie m c z a k i", „D y m " ,

„B a n a s io w a ", S ie n k ie w ic z a „J a n k o M u z y k a n t ‘ , „ B a r te k Z w y ­ c ię z c a ", P rusa „ O m y łk ę " i t. d. J a k i to zapał panuje na 'lek­

cjach — gdy d zw o n e k s z k o ln y n ie m iło s ie rn ie p rz e ry w a pracę m oże w n a jc ie k a w s z y m m om encie, ile prośby, b y pozostać jesz­

cze i/ 2 godziny, a n a w e t d o b ro w o ln e le k c je n a d o b o w ią zko w e po p o łu d n iu g ro m a d z iły c a ły k o m p le t kla sy.

c) N a w stę p ie p o w ie d zia łe m , że k s ią ż k a n ie ma tw o rz y ć e n c y k lo p e d ji, m a za to być d ziełem lite ra c k ie m , o w a lo ra c h a rty s ty c z n y c h . W a lk a z za m iło w a n ie m m ło d z ie ż y do sensacyj­

nej b ru k o w e j lite r a tu r y , ta k tru d n a i bezow ocna, znajdzie w no­

w y m ty p ie c z y ta n e k s z k o ln y c h najzup e łn ie jszą pomoc. K s ią ­ ż e c z k i c z y ta n e k s z k o ln y c h staną się b o w ie m podstaw ą, zacząt­

k ie m dom ow ej b ib ljo te k i u c z n io w s k ie j, s k o ro k s ią ż e c z k i łą czyć będą zajm ującą tre ść z a rty s ty c z n ą w a rto ś c ią , aby, in te re su ją c tre ścią , w y r a b ia ły ró w n o cze śn ie sm ak lite ra c k i. T a starannie d o brana le k tu r a szkolna, w sp ó ln e c z y ta n ie w k la s ie p ię k n y c h i c ie k a w y c h ksią że k, w s p ó ln e p rz e ż y w a n ie w ra że ń , dadzą m ło ­ dem u c z y te ln ik o w i odczuć ro zko sz czyta n ia , nadadzą m yśle n iu k ie ru n e k na później, p rz y z w y c z a ją go sto p n io w o do p e w n e j s k a li w ym agań, odciągną go od ks ią ż e k tre ś c i sensacyjnej i b ru ­ k o w e j, ksią że k, do k tó r y c h u c ie k a ł się od n u d y s z k o ln y c h „ W y ­ p is ó w ", a m yśm y, n auczyciele , rę k ę do tego p rz y k ła d a li!

d) N o w y ty p ks ią ż e k do c z y ta n ia poda n a u c z y c ie lo w i sposobność p rz y g o to w a n ia ucznia do celu, k t ó r y s ta w ia m u p ro g ra m m in is te rja ln y , b y uczeń później, w ż y c iu p o zaszkol-

(7)

nem, z d o b y ł się sam odzielnie na to, p rz e p ra c o w a ć z p o ż y tk ie m d z ie łk o lite ra c k ie , n a w e t p o p u la rn o -n a u k o w e , D la n a u czycie ­ la będzie to now a praca, m ająca tw ó rc z y p ie rw ia s te k , ra d o ś n ie j­

sza, ale i b a rd zie j odpo w ie d zia ln a , w ym agająca w iększego w y ­ s iłk u , obszerniejszego p rz y g o to w a n ia , za to daw ać będzie w ię k ­ sze w e w n ę trz n e zadow ole nie.

T a k w y g lą d a w zasadzie re fo rm a c z yta n e k. T ru d n ie j p rz e d s ta w ia się stro n a techniczne go w y k o n a n ia te j re fo rm y . N ie m ie c c y pedagogowie, k tó r z y gorąco n a w o łu ją do odrzuce­

n ia „ W y p is ó w “ , ra d z ić sobie m ogą doskonale, k o rz y s ta ją c z b a r­

dzo w ie lu ta n ic h w y d a w n ic tw , a rc y d z ie ł ic h lite r a tu r y , z b io ró w b a je k, op o w ia d a ń lu d o w y c h i t. p. C zyniąc z n ich w y b ó r, k ie ­ ru ją się w ym a g a n ia m i w ych o w a w czo -p e d a g o g iczn e m i, lite r a ­ ckiemu i a rty s ty c z n e m i, k o rz y s ta ją p rz y te m z po m o cy k o m ite ­ tu i k o m is ji d la ksią ż e k przeznaczon ych d la m ło d z ie ż y . U nas sp ra w a p rz e d s ta w ia się tru d n ie j. T y lk o do pew nego sto p n ia k o rz y s ta ć m ożem y z w y d a w n ic tw ju ż is tn ie ją c y c h (B ibl. M r ó w ­ k i, B ib l. M ło d z . S zkolnej, B ib lj. U n iw e rs y t. Lud., B ib l. N aród.), czyniąc z n ich zresztą s ta ra n n y i u m ie ję tn y w y b ó r. D la p rz e ­ p ro w a d z e n ia re fo rm y m u s ie lib y ś m y s tw o rz y ć n o w y ty p w y d a ­ w n ic tw a , m o ż liw ie przystosow ane go do p o trz e b s z k o ły po­

w szechnej. P oniew aż k s ią ż e c z k i p o w in n i posiadać w szyscy u czn io w ie , a zm ieniać je będą dość często, bo co k ilk a le k c y ], a lb o co parę tyg o d n i, sta ra n ie m m ia ro d a jn y c h w ła d z p o w in n a b yć dążność, b y k o s z t ic h w ciągu r o k u nie p rz e w y ż s z a ł z b y t­

nio ceny z w y k ły c h W y p is ó w .

J a k ie s ta n o w isko zająć w in n o n a u c z y c ie ls tw o w o b e c ty c h p o w a żn ych zagadnień w dobie obecnej?

P oniew aż p ra c a w y d a w n ic z a tego ro d za ju w p ro w a d z i w p ro s t e p o k o w y postęp do n a u k i ję z y k a ojczystego, należy n a u c z y c ie ls tw u o to czyć spraw ę re fo rm y k s ią ż k i do czyta n ia szczególną i sta ra n n ą opieką. W y d a w n ic tw a b o w ie m będą m ia ­ ły w łasne d o b ro na w zglę d zie , m y zaś czuw ać w in n iś m y nad in te re se m szko ły. B ę d zie m y m u s ie li p rz y s tw o rz e n iu osobne­

go w y d a w n ic tw a dla k s ią ż k i szkolnej tw o rz y ć ja k o b y ow ą R a ­ dę N adzorczą, b y b ro n ić sku te czn ie in te re s ó w s z k o ln ic tw a , da­

le j b y ć ty m łą c z n ik ie m p o m ię d zy w y d a w n ic tw e m a ty m i, k t ó ­ rz y rą k dołożą i ta le n tu swego użyczą do p rz y g o to w a n ia m a te r- ja łu ksią żko w e g o . N im to nastąpi, a w ła d ze nasze m in is te r- jalne w y p o w ie d z ą w te j m a te rji ostateczne i decydujące słow o,

(8)

152

t u » - ---

n a le ży nam tw o rz y ć już obecnie w e w ię k s z y c h śro d o w iska ch n a u c z y c ie ls k ic h k o m ite ty , k tó re już obecnie p rz y g o to w a ły b y z tego, co m a m y w lite ra tu rz e rodzim ej, c z y obcej, o d p o w ie d n i m a te rja ł, celem p rz y g o to w a n ia re fo rm y k s ią ż k i do czyta n ia i p rz e d ło ż y ły to w ła d zo m do z a tw ie rd z e n ia . B yd g o skie nau­

c z y c ie ls tw o ju ż się do p ra c y zabrało.

P oniżej streszcza się e la b o ra t w n astępu jących tezach:

I. Chcąc w szko ła ch pow szechn ych osiągnąć o sta te czn y re z u lta t n a u k i ję z y k a ojczystego, p rz e w id z ia n y program em , p o ­ trz e b a k o n ie czn ie p rz e p ro w a d z ić re fo rm ę k s ią ż k i do czytania.

II. Nasze „ W y p is y " , dotychczas używ ane, są pod w ie lu w zg lę d a m i n ie dosta teczne:

_ a) n *e "wzbudzają w rażeń, k tó re b y m ia ły d oniosłe zna­

czenie w y c h o w a w c z e , zniechęcają w p ro s t u czn ia i n a u czycie la b ra k ie m w e w n ę trz n y c h p rz e ż y ć i w sze lkie g o p o lo tu ;

b) są jeszcze po części m a rn ą e n c y klo p e d ją w ie d z y z p o ­ szczególnych p rz e d m io tó w ;

c) nie m a ją p rze z b ra k całości w a rto ś c i lite ra c k ie j;

d) nie o d p o w ia d a ją z u p e łn ie u m y s ło w o ś c i dziecka, b ra ­ k ie m z w a rte j ca ło ści przez w e w n ę trz n e zazębienie w s z y s tk ic h u stę p ó w m ię d z y sobą.

I I I . W o b e c tego żądam y, b y n o w a ksią ż k a do c z y ta n ia : a) zam iast z b io ru lu źn ych u ry w k ó w i w y ją tk ó w tw o rz y ­ ła m y ś lo w ą całość;

b) b y o d p o w ia d a ła u m y s ło w o ś c i d z ie c k a i życie jego od- z w ie rc ia d la ła ;

c) b y tw o rz y ła d z ie ło lite ra c k ie o a rty s ty c z n y c h w a lo ­ rach, a ty m sposobem z a k o rz e n iła w m ło d z ie ż y za m iło w a n ie do dobrego c z y te ln ic tw a i odciągnęła ją od ksią że k tre ś c i b n . w e j i sensacyjnej i ta k u m o ż liw iła późniejsze sam odzielne p rz e ­ p ra co w a n ie n a jp ro stszych d z ie ł lite r a tu r y , a n a w e t p o p u la rn o ­ n a u ko w ych .

IV . ^ P o p u la ry z o w a n ie m zaś pow yższej id e j i je j k o n ie cz- nem z re a liz o w a n ie m zająć się p o w in n o n a u c z y c ie ls tw o s z kó ł pow szechnych, b y za in te re so w a ć w ła d ze i s z e ro k i ogół s tw o ­ rze n ie m osobnego w y d a w n ic tw a : k s ią ż k i do czytania.

V. N a u c z y c ie ls tw o nasze tw o rz y ć w in n o w w ię k s z y c h c e n tra c h n a u c z y c ie ls k ic h k o m ite ty , p rz y g o to w u ją c e ju ż dzisiaj zre a liz o w a n ie re fo rm y k s ią ż k i do czytania.

(9)

JOZEF LUBCZYŃSKI (Lwów).

ZA S A D Y USTROJU S Z K O L N IC T W A I W Y C H O W A N IA .

(D okończenie)

N ie m iejsce tu dłużej się nad nim z a trzym yw a ć, zaznaczyć jednak muszę, że do ich p o s tu la tó w należy w p ro w a d ze n ie ta k ic h m etod nauczania i w ych o w a n ia , k tó re b y każdej jednostce za­

p e w n iły ro z w ó j je j w s z y s tk ic h s ił fizyczn ych , u m y s ło w y c h i m o­

ralnych. K s ią ż k a ta zyska ła d u ży rozgłos, za in te re so w a ła s fe ry szkolne i u n iw e rs y te c k ie . W e F ra n c ji s p ra w y pedagogiczne stanow ią p rz e d m io t ro zw a ża ń i dyskusyj n a jw y b itn ie js z y c h p ro fe so ró w u n iw e rs y te c k ic h . Is to tn ie , druga część k s ią ż k i za­

w ie ra opinje p rz e d s ta w ic ie li św ia ta naukow ego i lite ra c k ie g o . (E m il B o u tro u x , P aul G ira rd , F e rd . Buisson, E m il G o b lo t, H e n ri L ich te n b e rg e r, C habot, D uham el i w in.).

D ru g ą książką, k tó ra w y w a rła w ie lk ie w ra że n ie na opinję p ubliczną w e F ra n c ji to ksią żka L u d w ik a Z o re tti'e g o : „E d u c a ­ tion. U n essai d 'o rg a n isa tio n d é m o c ra tiq u e ". P aris 1918, k tó ra w ykazuje, że nauczanie ogólno kształcące (średnie) w e F ra n c ji ma organizację kla so w ą ; n ie p rz e b y ty m u r d z ie li is to tn ie nau­

czanie lu d u od nauczania kla s u p rz y w ile jo w a n y c h . N a jle p ie j to ilu s tru je fa k t, że w P a ryżu w r. 1913/14 zaledw o 0.78% uczn ió w w lice a ch (gimnazjach) w y s z ło ze s z k o ły pow szechnej. S zkoła ta k a w ca le nie sprzyja w y k a z a n iu się zdolności. Od pierw szego ro k u nauczania m ie rn o ta , ale le p ie j stojąca m a te rja ln ie bie rze tu górę, im p o n u ją c y „o g o n k la s y p a ra liż u je w y s iłk i n a u czycie ­ la, najlepszych u czn ió w naraża się na s tra tę czasu. W szyscy zaś przechodzą z k la s y do k la s y i po zdaniu b a k a la u re a tu (ma­

tu ry ), egzaminu, k tó r y p o k ilk u p ró b a ch udać się w reszcie m u­

si, w k ra c z a ją do w yższych uczelni.

Z o r e tti żąda nauczania o bow iązko w ego, powszechnego dla w s z y s tk ic h d zieci od la t 6 do 14; nauczanie średnie będzie d a l­

szym ciągiem powszechnego, lecz stanie się dostępne ty lk o dla tej m łodzieży, k tó ra w y k a z a ła o d pow ie dnie uzd o ln ie n ie ; trw a ć ma 4 — 5 la t, od 15 do 18 lu b 19 ro k u życia. Do u n iw e rs y te tu ma]ą w stęp ty lk o ci, k tó r z y u k o ń c z y li szkołę średnią i z d a li po­

m yślnie o d p o w ie d n i egzamin. D o zadań społeczeństw a — p i­

sze on należy n ie ty lk o s ta ra n n y w y b ó r tych, k tó r z y p o w o -

(10)

154

ła n i są do p o g łę b ia n ia najw yższej k u ltu ry , ale i ich w ysp e cja ­ liz o w a n ie t. j. p o k ie ro w a n ie n im i w o k re ś lo n y sposób.

Zaznaczyć tu należy, że w e F ra n c ji, choć m in is tro w ie czę­

sto się zm ie n ia li, rząd za ch o w a ł jędrność w d z ia ła n iu i ka żd y z m in is tró w r o b ił k r o k naprzód w re a liz a c ji „e c o le u n iq u e ", aż w reszcie spraw a ta ostatecznie d o jrza ła . M in is te r ośw iecenia L a m o u re u x na K ongresie fra n c u s k ie j L ig i N auczania, zebra­

nym w S a in t-É tie n n e w m aju 1926 ro k u w y r a z ił się, że „ p o ­ s tu la t „e c o l u n iq u e " n a le ży do k a te g o rji najgłębszych a sp ira cyj d e m o kra tyczn ych . W s z y s tk ie d zie ci m ają ró w n e p ra w o do po­

b ie ra n ia n a u k i w s z y s tk ic h stopni, granice tem u p ra w u za kre ślić może ty lk o poziom ro z w o ju u m ysło w e g o ". D o ta k ic h w y n i­

k ó w doszli ludzie, k tó r z y n ie ty lk o w y c z u w a ją tę tn o życia spo­

łecznego, ale i zro zu m ie li, że p rz e c iw ogólnem u p rą d o w i ż y ­ cia p ły n ą ć niepodobna, że życie samo s ta w ia pew ne p o s tu la ty i p ro b le m y i domaga się z konieczno ścią ic h ro z w ią z a n ia i to ro zw ią za n ia dostosowanego do p o trz e b tego życia. A p rz e ­ cież p ie rw s z y m i p io n ie ra m i „e c o l u n iq u e " b y li nauczyciele s z k ó ł średnich z filo z o fic z n e m w y k s z ta łc e n ie m , A u nas?

I dlatego zro zu m ia łe m dla nas będzie p o w iedze nie jednego ze s te rn ik ó w w y c h o w a n ia i k s z ta łc e n ia w ie lk ie j in s ty tu c ji k u ltu ­ ra ln e j w Polsce, k tó r y pisze: „W z g lę d y d y d a k ty c z n e w stosun­

k u do obecnych p la n ó w nauczania w ym a g a ją p rze w a żn ie jedno­

lite j o śm ioklasow ej s z k o ły średniej, ale inne w zg lę d y ró w n ie ż ważne, a może ważniejsze, ja k społeczne, ekonom iczne, ro z w o ­ jow e, p rze m a w ia ją za zniesieniem niższych klas gim nazjum i za­

stąpienie ic h przez wyższe k la s y s z k o ły powszechnej.

O gół n a u czycie lstw a pow szechn ych s zkó ł i ogrom na w iększość społeczeństw a domaga się re fo rm y w duchu dem o­

k ra ty z a c ji, co s ta n o w i fa k t, z k tó ry m się lic z y ć należy. Z ż y ­ w io ło w y m pędem społeczeń stw a tru d n o w a lc z y ć te o re ty c z n e - m i w y w o d a m i, ta k a n a u k a je st beznadziejna i w y c z e rp u je s iły , k tó re n a le ż y sku p ić na zagadnieniu, ja k dokonać re fo rm y , aby p rz y n io s ła ja k n a jw ię c e j ko rz y ś c i, a ja k n a jm niej szkody. Peda­

g o d zy s z kó ł średnich nie mogą groźbą u to n ię c ia z a trz y m y w a ć na lądzie ty c h n ie p rz e lic z o n y c h rzesz, k tó re rz u c a ją się na ro z ­ ległe i ożyw cze fale oceanu. W ie le będzie o fia r, ale w cześniej czy później uda się zdobyć now e obszary życia. N a u c z y c ie ls tw o s z k ó ł średnich z ra z i do siebie społeczeń stw o, w a lczą c z jego in te re s e m e k o n o m ic z n y m ".

(11)

S z k o l n i c t w o w N i e m c z e c h * ) . Po re w o lu c ji l i ­ stopado w ej r. 1918 p rz y s tą p io n o w N iem czech do p ra c y nad re fo rm ą s z k o ln ic tw a . P rze p ro w a d ze n ie te j re fo rm y jest w to k u , n a p o ty k a jednak na pow ażne tru d n o ś c i ze w zględu na to, że s p ra w y s z k o ln ic tw a są i teraz, ja k i przed 1918 r. zastrzeżone poszczególnym k ra jo m zw ią z k o w y m , k tó re z ró żn ych po­

w o d ó w p rz e c iw s ta w ia ją się u n ifik a c ji s z k o ln ic tw a dla całej Kzeszy. Z a c z ą tk i te j u n ifik a c ji jednakże są zrobione. A r t . 14&

ust. 1 i 3 K o n s ty tu c ji w e jm a rs k ie j p o stana w ia: „1. S z k o ln ic ­ tw o p u b liczn e n a le ży u k s z ta łto w a ć je d n o licie . Na dostępne!

dla w szystkrcn w spó ln e j szkole p o d sta w o w e j („G ru n d s c h u le “ ! w znosi się budow a s z k o ln ic tw a średniego i wyższego. M ia ro - ajna dla te j b u d o w y jest różnorodność za w o d ó w życiow ych, dla p rz y ję c ia d zie cka do pew nej o kre ślo n e j s z k o ły jego u z d o l­

n ie n ia i za m iło w a n ia , a nie sta n o w isko m a te rja ln e lu b to w a ­ rz y s k ie albo w yzn a n ie re lig ijn e . 3. D la udostę p n ie n ia szkół średnich i w yższych m n ie j zam ożnym należy użyć ś ro d kó w pu- lcznych państw a, k ra ju lu b gm iny, zw łaszcza daw ać subw en­

cje na w y c h o w a n ie ro d zico m ty c h dzieci, k tó re zostaną uznane za zdatne do s z k ó ł średnich i w yższych „ i to na czas aż dc u ko ń cze n ia s tu d jó w “ .

W id o czn e jest tu w ię c o p a rcie u s ta w o d a w stw a szkolnego na zasadzie jd n o lito ś c i s z k o ły w tem znaczeniu, że ma być ona udostępniona ja k najszerszym w a rs tw o m narodu, ja k o te ż tro s k a o u m o ż liw ie n ie ro z w o ju i stu d jó w jednostko m zdolnym . N a pod­

sta w ie a rt. 146 k o n s ty tu c ji w e jm a rs k ie j prze m ie n io n o w P ru - siech t zw . „B e g a b te n se h u le n “ , t. j. s z k o ły dla specjalnie u z d o l­

n io n ych na „A u fb a u s c h u le n ", m ające na celu już nie w y b ie ra ­ nie jednoste k zdolniejszych z m ło d zie ży do s z k ó ł już uczęszcza­

jącej, ja k p o p rze d n io to b y ło zadaniem „B e g a b te n se h u le n “ , lecz u m o ż liw ie n ie studjum średniego i wyższego w s z y s tk im z d o ln ie j­

szym je d n o stko m całego społeczeństw a. „A u fb a u s c h u le n “ są 6-o klasow e, c z y li, że po u ko ń cze n iu 4-o le tn ie j s z k o ły podsta- W? W(V u /? . r ’ ZyCia) m ło d zie z o b o w ią z k o w o k o ń c z y 4-ą k l

„A u fb a u s c h u le a n a jzd o ln ie jsi 5-ą i 6-ą klasę „A u fb a u s c h u le ", c z y li o b o w ią z k o w y c h jest 8 la t nauczania, a d o kszta łca n ie trw a do 18 r. życia. Po u ko ń cze n iu 6-ej k l. „A u fb a u s c h u le “ i egza- n n m ^ u m o z liw io n y m ia ł być dostęp do s z k ó ł a ka d e m ickich . A le

) „Przegląd Pedagogiczny“ Nr. 33

landera. 1926 r. Artykuł d-ra Fried

(12)

156

pod w p ły w e m i naciskiem k ó ł p ra w ic o w y c h stw o rzo n o ró w ­ nież 6-0 k i. a 9-o le tn ie gim nazjum , t. zw. deutsche O berschule, do k tó re g o specjalnie uzdolnio ne dzie ci mogą już po 3-le tn ie j szkole p o d sta w o w e j przejść, om ijając zu p e łn ie „A u fb a u s c h u le i separując się w ten sposób od k o le g ó w z niższych w a rs tw społecznych. T a „d e u tsch e O berschule ma k la s y : 1) Sexta, 2) Q u in ta , 3) Q uarta, 4) U n te rte rtia , 5) O b e rte rtia , 6) U n te rse - cunda, 7) O bersecunda, 8) U n te rp rim a , 9) O b e rp rim a . W ten sposób d e m o k ra ty z a c ja s z k o ln ic tw a w P rusiech zo sta ła ty lk o pozorną. P o w iedzen ie B e th m a n a -H o llw e g ‘a: ,,dla u zd o ln io n ycn w s z y s tk ie d ro g i stoją o tw o re m1 sp o tk a ło się z ty m zarzutem , że w N iem czech nie c h o d z iło o w ię kszą d e m o kra tyza cję w w y ­ ch o w a n iu i nauczaniu, lecz je d yn ie o zdobycie n o w ych i cen­

n ych e le m e n tó w dla celów p o lity c z n o -p a ń s tw o w y c h , t. j. w da-, nym w y p a d k u m ilita rn y c h .

O rg a n iza cja s z k o ły średniej na te re n ie c a ły c h N iem iec nie jest jeszcze ustalona, będąc p rze d m io te m ż y w y c h d ysku - syj i ró ż n o ro d n y c h p ro je k tó w . T e rm in o sta te czn y dla z u p e ł­

nego p rz e p ro w a d z e n ia u s ta w y w e jm a rs k ie j oznaczono na r. 1929. D otychczas ty lk o P rusy przez ogłoszenie t. zw. „ L in ij w y ty c z n y c h “ (R ic h tlin ie n ), w y d a n ych przez p ru s k ie M in is te r­

iu m O ś w ia ty w r. 1 920/dla s z k ó ł p o d sta w o w ych (G rundschu­

len), a w r. 1924 i 1925 dla „A u fb a u s c h u le n “ i „d e u tsch e O b e r­

sch u le n “ „z re fo rm o w a ły “ u siebie s z k o ln ic tw o . P u n k t 2 „z a ­ sadniczych uw ag w s tę p n y c h “ b rz m i: „G łó w n y m p u n k te m w i­

dzenia dla „w y ty c z n y c h “ jest w łą cze n ie s z kó ł wyższego sto p ­ n ia w system s z k o ły je d n o lite j i zachow ania je d n o lite j podsta­

w y w y c h o w a n ia narodow ego przy różnorodności szkolnictwa stopnia wyższego. S to su n ku s z k o ły śre d n ie j do u n iw e rs y te tu d o ty k a p u n k t 9 „u w a g “ : „U c z e ln ie w yższe, ja k o organiczne części n ie m ie c k ie j s z k o ły je d n o lite j, m ają p ra w o żądać, ażeby s z k o ły średnie d o s ta rc z y ły u czn ió w zd o ln ych do ic h p ra c y nau­

k o w e j. P rz y ró żn o ro d n o ści je d n a k p rz e d m io tó w n a u ki, d o jrz a ­ łość do s tu d jó w w yższych, k tó r ą m ają dać s z k o ły średnie, po­

legać może je d yn ie na uzyskanej w n ich zdolności do p ra c y nau­

k o w e j (L e istu n g sfä h ig ke it). Poza te ra m y w ychodzące s p e c ja l­

ne w iadom ości, będą m u s ia ły u cze ln ie w yższe w w ię ksze j ilo ś c i w y p a d k ó w same daw ać na w ła sn ą odpow ie dzialność.

P rzez stw o rze n ie 6-o klas. ale 9 -o le tn ie g o gimn. (deutsche O berschule) u n ie m o ż liw io n o p o p ro stu uło że n ie ja kie jś ró w n o -

(13)

le g ło ś c i z 6-0 le tn ią i 6-0 kla s o w ą „A u fb a u s c h u le " i zd e m o kra ­ tyzo w a n o i u je d n o lico n o s z k o ln ic tw o na papierze, ale jeszcze b a rd zie j, niż p rz e d w o jn ą odseparow ano w a rs tw y ju n k ie rs k ie o d re s z ty społeczeństw a.

S z k o l n i c t w o w A u s t r j i . R e fo rm y w duchu o w ie le w ię ce j d e m o kra tyczn ym , n iż w N iem czech d o ko n a ł w odradzającej się A u s tr ji m in is te r o św iecenia O tto G lö c k e l (1 9 1 9 __ 1920). W s z y s tk ie d zie ci uczą się razem n a jp ie rw w szkole elem e n ta rn e j pow szechnej (od la t 6 do 10), dalej w szkole średniej now e g o ty p u (od la t 10 do 14), razem 8 la t, o b o w ią zu ją ce j w s z y s tk ie dzieci. W ty m system ie s z k o ła e le m e n ta rn a i szko ła średnia now ego ty p u razem t. zw .

„E in h e its c h u le “ o d p o w ia d a ją m niej w ię c e j naszej szkole p o ­ w szechnej siedm io o d d zia ło w e j. Z dolności in d y w id u a ln e d zieci znajdują ja k n a jw ię k s z e u w zg lę d n ie n ie w ob rę b ie szko ły.

W z w ią z k u z tą re fo rm ą zniesiono k la s y w stępne, p rz y g o to w u ­ jące do s z k ó ł średnich daw nego ty p u tę m łodzież, k tó ra gar­

d z iła szko łą lu d o w ą z ra c ji p rzyn a le żn o ści ro d z ic ó w do w a rs tw pod w zględem m a te rja ln y m u p rz y w ile jo w a n y c h . S z k o ły śred­

nie w yższe (O berschule) od 15 do 18 ro k u życia, 4-o le tn ie , w io ­ dą do u n iw e rs y te tu i p o lite c h n ik i. R ó w n o le g le do s zkó ł śred­

n ich w yższych (O berschule) znajdują się s z k o ły zaw odow e. Po 14 ro k u życia, a 8-o le tn ie j nauce w „E in s h e its s c h u le “ m łodzież w stę p u je do c z te ro le tn ic h w yższych szkó ł średnich (O berschu­

le), k tó re są d w o ja kie g o ty p u : jeden zb liż o n y do naszych obec­

nych gim nazjów w yższych o ró żn ych odm ianach, d ru g i o cha­

ra k te rz e za w o d o w ym ró w n ie ż o ró ż n y c h odm ianach. S z k o ły pierw szego ty p u m ają b yć bezpośrednio dostępne d la u czn ió w zdolnych, dla in n y c h — w a ru n k o w o , t. j „ że uczeń m niej zd o l­

n y m a ró w n ie ż drogę o tw a rtą do s z k ó ł średnich w yższych, lecz nie do w s z y s tk ic h p rze ch o d zi a u to m a tyczn ie , ty lk o na podsta­

w ie ścisłego egzam inu w stępnego i badania la b o ra to ry jn e g o . W u n iw e rs y te c ie w ie d e ń s k im usta n o w io n o k a te d rę i la b o ra ­ to riu m , specjalnie pośw ięcone sp ra w ie s e le k c ji u z d o ln ie ń .^

T y c h k ilk a uwag, z a c z e rp n ię ty c h z h is to rji re fo rm y s z k o l­

n ic tw a w e F ra n c ji, N ie m ie c i A u s tr ji posłuży nam do w y ja ś n ie ­ nia, skąd w z ią ł się p ro je k t u s ta w y o u s tro ju s z k o ln ic tw a m!in.

St. G rabskiego, k tó r y Rada M in . p rz y ję ła w dniu 28/10.1925, a do Sejmu w n ie s io n y 3/11.1925 — zo sta ł następnie z S ijm it w yco fa n y.

(14)

158

ro je k t ten b y ł kom prom isem m iędzy p ro je k te m fra n c u ­ skim ,a re fo rm ą a u strja cką : b y ły i s z k o ły powszechne 7-o k i.

rancuskie, i licea niższe, odpow iadające a u s trja c k ie j szkole średniej nowego typ u , i lice a wyższe (austrj. O berschule) i (fran­

cuskie licea), i gim nazja dostępne ty lk o d la tych, k tó rz y zam ie­

rz a li się k s z ta łc ić na u n iw e rs y te ta c h , nie m ia ł w ięc zdecydow a­

nego oblicza, a c h c ia ł w swem ko m p ro m iso w e m uło że n iu za­

d o w o lić jedną i drugą stronę, t. j. z w o le n n ik ó w s z k o ły siedm io­

kla so w e j pow szechnej i o śm ioklasow ej s z k o ły średniej. T y lk o czy na ta k ie z a ła tw ie n ie z n a la z ły b y się ś ro d k i m a te rja ln e do zre a liz o w a n ia p ro je k tu . C a ły p ro je k t szw ankuje, bo nie o p a r­

ty na c y fra c h w y k a zu ją cych , ja k ic h sum b y ło b y na to potrzeba.

* *

* .

W y c h o w a n ie jest fu n k c ją społeczną, nie może być zatem dla is tn ie n ia i p om yślności społeczeństw a obojętne, ja k się to w y c h o w a n ie odbyw a, ja k ie dośw iadczenia u b ie g ły c h pokoleń p rz y s w a ja sobie m łode p o ko le n ie , ja k je sobie p rzysw a ja , by W p rzyszło ści now e dośw iadcze nia tw o rz y ć .

Zasadniczo ro d zin a jest p ie rw s z y m i może g łó w n y m eta­

pem w w ych o w a n iu , ale gdy w y c h o w a n ie ro d zin n e nie m ogło w zupełno ści w y s ta rc z y ć , społeczeń stw o m u sia ło w m iarę ro z ­ w o ju , i w z ro s tu p o trz e b k u ltu ra ln y c h , k o m p lik o w a n ia o rg a n i­

zacji społecznej s tw o rz y ć in s ty tu c ję , k tó ra b y u m ie ję tn ie j i w ię ­ cej celo w o p rz e k a z y w a ła dośw iadczenia, a w ię c w iedzę, zdo­

b y tą przez pew ne je d n o s tk i, czy całe p o k o le n ia lu d z k o ś c i na­

stępnym p o ko le n io m . F o rm a s z k o ły o d pow ia da potrzebom epoki, s łu ży pew nej d zie d zin ie k u ltu ry , w ię c n a jp ie rw re lig ji, potem nauce, p óźniej ró żn ym zaw odom i t. d. T o tłu m a czy nam, dlaczego p a ń stw a tro s z c z y ły się n a jp ie rw o akadem je, póź­

nie j znacznie o s z k o ły średnie, a b a rd zo późno, bo przew ażnie dop ie ro w X IX w. o s z k o ln ic tw o niższe „lu d o w e ". To tłu m a ­ czy nam także, dlaczego pa ń stw o przez d łu g ie w ie k i nic nie c z y n iło dla zw a lcza n ia cie m n o ty, usuw ania a nalfab etyzm u, d la ­ czego do p ie ro w w ie k u X IX prze p ro w a d zo n o m yśl pow szech­

nego* nauczania, p rzym u su szkolnego, ró ż n ic z k o w a n ia w ycho- W ania i uczenia, a po pe w n ym czasie znow u w y p ły n ą ł problem jego zcalania, je d n o lito ś c i czy jedności szkół.

R ola s z k o ły w w y c h o w a n iu i po d a w a n iu w ie d z y zaw isła w ię c w zupełności od tego, czy o d pow ia da ona tendencjom ro z ­ w o jo w y m społeczeństw a, czy organy organizujące szkołę i na-

(15)

dające jej specjalne o b lic z e przez p ro g ra m y, u p rz y w ile jo w a n ie ty p ó w , u stosunko w anie ró żn ych s to p n i szko ły, p o tra fią nadać k o n k re tn ą fo rm ę idei, k tó ra op a n o w a ła w znacznej w iększości społeczeń stw o. N ie ulega w ą tp liw o ś c i, że szko ła m usi w y ra ­ stać z h is to ry c z n e j organizacji, że nie może c a łk ie m p rz e k re ś lić

swego ro z w o ju dotychczasow ego, ale ta kże nie może tk w ić n ie ­ zm iennie w tra d y c ją u sta lo n ych form ach, S zkoła, ja k o idea, m usi b yć syntezą p o trz e b społecznych, może n a w e t nie w y p o ­ w ie d z ia n y c h głośno, lecz t y lk o zro zu m ia n ych i w y c z u ty c h z ży­

c ia społecznego. S zko ła m a być św iadom ą k ie ro w n ic z k ą k u l­

tu ry , ma celow o zdążać do ro z w o ju po lin ji, k tó rą genjalni p rz o ­ d o w n ic y naro d u in tu ic y jn ie p rze czu li. To n a jtru d n ie jsze za­

danie, to n a jw ię ksza odpow ie dzialność. J a k w ie lc y p o lity c y w y ty c z ą p a ń stw u nie ra z na d z ie s ią tk i la t zasadniczą drogę, ja k g e n ja ln i poeci w y p o w ie d z ą nieraz drzem iące podśw iadom ie w n arodzie p ra g n ie n ia i stają się w s k a ź n ik a m i jego dążeń na d łu g ie lata, ta k k ie ro w n ic y o ś w ia ty n a ro d o w e j muszą znaleźć cele i drogi, k tó re m i ż y cie szkolne p o w in n o k ro c z y ć . W e p c h n ię ­ cie o rg a n iz a c ji s z k o ły na d ro g i ro zw o jo w e , odpow iadające is to t­

n ym p o trze b o m i p ra gnien iom społeczeństw a, oznacza okres r o z k w itu szko ły, a w na stę p stw ie społeczeństw a i państw a.

P o m y łk i, e ksp e rym e n ty, nieuzasadnione a n i h is to ry c z n ie , ani społecznie, będą ty lk o ham ulcem tego ro z w o ju . W te d y szko­

ła nie spełni swego zadania.

R e fle ksje nad re fo rm ą w y c h o w a n ia i k s z ta łc e n ia obraca­

ją się dziś u nas o k o ło zagadnienia: pow szechna s ie d m io le tn ia i 7-o k la so w a szkoła, p ię c io le tn ie gim nazjum , w zględnie s z k o ły zaw odow e różnego ty p u i stopnia, a na k o ń c u u n iw e rs y te ty i w yższe s z k o ły te chniczne — albo szko ła pow szechna niżej zorganizow ana, t. j. 4-o klasow a, a p rze w a żn ie jednokla sow a c z te ro le tn ia , na n ie j o p a rte o śm ioletnie gim nazjum , s z k o ln ic tw o za w o d o w e niższe i średnie, a na o ś m io le tn ich gim nazjach szko­

ł y a ka d e m ickie .

M u s im y sobie jednak uśw iadom ić, że p ro b le m s z k o ły p o ­ w szechnej 7-o kla so w e j nie może m ieć u nas c h a ra k te ru w a lk i społecznej o zdobycie dopiero p ra w nie uznanych, gdyż do­

tych cza so w e u sta w o d a w s tw o w p ro w a d z iło o b o w ią zko w e sied­

m io le tn ie uczęszczanie do szko ły, oraz organizację 7-o klaso-;

w e j s z k o ły pow szechnej i ilość m ło d z ie ż y pozbaw io nej m oż­

ności uczęszczania do s z k o ły w granicach w ie k u o b o w ią z k o ­

(16)

160

w ego zm niejszyła się do 300.000, lecz m usi być w y łą czn ie tra ­ k to w a n y ze sta n o w iska id e i p o trz e b i ro z w o ju państw a. P ro ­ blem ten nie p o w in ie n i nie może p rz y ją ć c h a ra k te ru w a lk i po­

m ię d zy na u czycie lstw e m s zkó ł pow szechnych, a n a u czycie l­

stw e m s z k ó ł średnich i w yższych. P ro b le m te n m usi być w y ­ łą czn ie o b je k ty w n ie ro z p a try w a n y ze s ta n o w iska w ie d z y pe­

dagogicznej, a ró w n ie ż rzeczą zasadniczą jest, b y rze czyw isto ści, p a ń stw o w ych , społecznych i e ko n o m iczn ych nie tra c ić z oczu i me odebrać szkole te j ro li, ja ką ona m ieć może i pow inna w bud o w ie państw a. P olska budow ać m usi swą państw ow o ść od podstaw . P o trze b u je oświeconego o b yw a te la , ja k o m a te r- ja łu masowego, o trz y m a go przez szko ły, k tó re go nauczą nie- ty lk o czyta ć i pisać, ale i rozum ieć, że ty lk o w k w itn ą c e m pań­

stw ie będzie m ó g ł żyć u czciw ie , bezpiecznie, pod o p ie ką p ra ­ w a, ale że tem u p a ń stw u w in ie n oddać swą pracę, swe m yśli, swe pragnien ia i dążenia, że czuje się tw ó rc z ą cząstką tego państw a. S tąd w ię c w y n ik a im p e ra ty w p rz e c iw d z ia ła n ia w z ro s to w i a n a lfa b e tyzm u p ie rw o tn e g o lu b p o w ro tn e g o w do- słow nem tego sło w a znaczeniu, ale ró w n ie ż, co nie m n ie j w aż- nem, zapobiegania i tę p ie n ia a n a lfa b e tyzm u ob yw a te lskie g o , a w ię c w y ra b ia n ie w najszerszych w a rs tw a c h społeczeństw a poczucia i św iadom ości o b o w ią z k ó w w obec państw a i p ra w o b y w a te ls k ic h . Z u s tro ju d e m o kra tyczn e g o w y n ik a , że k a ż d y o b y w a te l w in ie n być św iadom sw ych o b o w ią z k ó w w obec pań­

stw a, rozum ieć zadania państw a w ż y c iu n o w o żytn e m i w skom ­ p lik o w a n e j m aszynie społecznej stać się je d n o stką tw ó rczą , z p o czućiem pe łn e j o d p o w ie d zia ln o ści za ro z w ó j i lo sy tego państw a.

G d y nad w s z e lk ie m i p ro je k ta m i i dysku sja m i p rz y ś w ie ­ cać nam będzie id e a ł b u d o w y pa ń stw a silnego, now ożytne go opartego na etyce C hrystusa i k u ltu rz e zachodn io-łacińskiej,' w te d y ła tw ie j będzie m ożna znaleźć w y jście z la b iry n tu p ro ­ je k tó w , a n o w o p o w s ta ły system w yc h o w a n ia i ks z ta łc e n ia ucie­

leśniony w h ie ra rch iczn e m u ję ciu ró żn ych s to p n i szkół, al e zw ią za n ych duchow o jednością _ bo ty lk o w tern znaczeniu rozum iem jedność^całego s z k o ln ic tw a , ow o fra n c u s k ie „é co le un iq u e '1, — stanie się kam ieniem w ęgielnym ro z k w itu k u ltu ra ’ne- go, ekonom icznego i p o lityczn e g o N ajjaśniejszej R ze czyp o sp o lite j.

oalus R e i p u b lica e suprem a le x esto.

(17)

Z WYCHOWANIA PRZEDSZKOLNEGO.

Z inicjatyw y Towarzystwa Dobroczynności „Charitas“ i dzięki usil­

nym zabiegom b. prezesa Towarzystwa ks. kanonika Dymka odbył się w Poznaniu w miesiącu kwietniu r . to. uzupełniający kurs teoretyczny i praktyczny dla ochroniarek.

Uczestniczyło w nim około 90 słuchaczek, które zjechały się z całej Polski.

Kurs ten trw a ł 5 tygodni, odbywał się w lokalu szkoły społecznej pod umiejętnem kierownictwem p. Posadzowej, w izytatorki ochron i kie­

rowniczki w ydziału wychowania przedszkolnego przy Kuratorium Szkoł- nem, która wykładała zarazem psychologię. Poza tem wchodzili w skład nauczycieli i instruktorów pp. Panasówna (metodyka), Sobolewski, nau­

czyciel I szkoły wydziałowej (roboty ręczne), Koenig, nauczyciel IV szko­

ły wydziałowej (rysunki), Hessłg (śpiew).

Uroczyste zakończenie Kursu odbyło się w obecności ks1. Prymasa Hlonda, ks. dr. Kozłowskiego, ks. kan. Dymka, dr. Steina i zaproszonych gości.

Po śpiewie, wykonanym przez uczestniczki Kursu, powitano ks. P ry ­ masa, k tó ry w odpowiedzi złożył podziękowanie inicjatorom i uczestni­

kom kursu za podjętą pracę, życząc jak najlepszych rezultatów w pięknej i ważnej pracy wychowawczej. Zabrała głos pani Stefan ja z M ardszew- skich-Posadzowa i w pięknym referacie zobrazowała zadanie i posłan­

nictwo cchromiarki, która1, pracując u podstaw wychowania człowieka i mając w ręku materiał ludzki wtedy, gdy jest on najbardziej w rażliw y, — może decydujący w p ływ w yw rzeć na ukształtowanie się duszy wycho- wańca.

Pani Posadzowa znana jest chlubnie i w Warszawie. W czasie niewoli ojczyzny naszej prowadziła szkołę ochroniarek, budząc w duszach młodych dziewcząt głęboką miłość kraju i ucząc przykładem własnym pracy ofiarnej, posuniętej aż do samozaparcia się. Gorącośtią ducha swe­

go zagrzewała szeregi wychowawczyń — apostołek do wytężonej pracy i dlatego, gdziekolwiek ma stanowisku choćby najtrudniejszem stanęła uczennica p. Posadzowej, ludność, nawet bardzo ciemna, oceniała wartość wychowania przedszkolnego, otaczając wychowawczynię sympatją, a in­

stytucję poparciem.

W p ły w Kursu, urządzonego pod tafciem kierownictwem, z doborem sil pedagogicznych niewątpliwie wyda najlepsze owoce.

W obecnym1 czasie upadku ducha i zachwiania się podstaw moral­

nych praca taka, jak p. Posadzowej, nie mniej jest potrzebna, niż w cza­

sie naszej niewoli. A. Kozłowska.

J U B IL E U S Z O W Y Z J A Z D P O L S K IE J M A C IE R Z Y S Z K O L N E J . Dnia 21 i 22 maja w Warszawie odbyło się X-e Walne Zebranie Polskiej M acierzy Szkolnej. Ze sprawozdania wynika, że P. M. S.

wl926 r. miała zgórą 22.000 członków, że posiadała 409 czytelń J 13 ognisk młodzieży. W 674 bibliotekach M acierzy było 288 tysięcy książek, na różnego rodzaju kursach wygłoszono 1817 wykładów, na których było

(18)

162

200,000 zgórą słuchaczów. W zakresie szkolnictwa P. M. S. prowadziła 36 szkół powszechnych, 19 szkół średnich, 51 szkół zawodowych z ogólną liczbą 8255 uczniów. Opieka przedszkolna i pozaszkolna M acierzy w y­

rażała się w prowadzeniu 33 burs i takiejże liczby ochron, , Szczególną pieczą otaczała Macierz szkolnictwo zawodowe. Potrzeba ustalenia za­

sad, według których szkolnictwo to należy poprowadzić, sprawiła, iż za­

rząd głów ny zjazd obecny poświęcił w całości temu zagadnieniu.

Zjazd zakończono serdeczncm podziękowaniem pp. prezesowi J. Świeżyńskieinu, wiceprezesowi Janowi.Nowickiemu, członkom Zarządu Głównego oraz dyrektorow i Józefowi Stemlerowi za pracę kierowniczą.

Poniżej przytaczamy najważniejsze uchwały Zjazdu.

Walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej stwierdza, że racjonalne organizowanie szkolnictwa technicznego, handlowego, rzemleślniczo-prze- mysłówego, oraz kształcenie i dokształcenie zawodowe młodzieży z uwagi na.palącą potrzebę! organizowania i rozwijania handlu, przemysłu i rze­

miosła w Polsce oraz tworzenie stanu średniego, jest podstawową sprawą społeczno-państwową.

X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej uznaje, iż Macierz, jako organizacja prywatno-społeczna, oświatowa, opierająca się na dzia­

łalności Kół w miastach i czytelń po wsiach, posiadając obecnie 51 szkół zawodowych, powinna działalność swoją w tej dziedzinie oprzeć na nastę­

pujących zasadach głównych:

a) Koła Polskiej Macierzy Szkolnej organizują szkoły zawodowe w ścisłem porozumieniu z właściwemi władzami rządowemi i samorządo- wemi, opierając się na koncesjach, programach oraz obowiązujących prze­

pisach minist. W . R. i O. P. Polska Macierz Szkolna dla tej akcji, oprócz rzeczowego stanowiska władz, uzyskiwać powinna finansowe zasiłki ze skarbu państwa;

b) zakładanie szkół zawodowych odbywać się winno według przemyślanej sieci, uzależnionej od potrzeb ogólnych i stosunków miej­

scowych, a także dobrze wystudiowanej znajomości terenu, warunków zdobywania surowców, potrzeby danej produkcji i t. d. — w porozumieniu z pcwołanemi władzami rządowemi, a to w celu uniknięcia niepożądanych eksperymentów oraz marnowania sił i środków społecznych;

c) należyty rozwój szkół zawodowych oraz ich wartość praktyczna i wychowawcza zależy od nauczycieli i instruktorów. W tej dziedzinie Polska Macierz Szkolna również zwraca się do minist. W . R. i O. P.

z prośbą o przygotowywanie odpowiednich .instruktorów fachowych, któ rzy prócz gruntownych umiejętności zawodowych i wysokiej wartości moralnej b ylib y również wychowawcami powierzanej im młodzieży;

d) w działalności oświatowo-uświadamiającej członkowie Polskiej M acierzy Szkolnej obowiązani są szerzyć przekonanie, że szkoły zawo­

dowe dają wykształcenie realne, przynoszące korzyść uczącemu się i ca­

łemu społeczeństwu; że szkoły te wymagają kandydatów zdolnych, pil­

ny cii i energicznych i nie mogą być uważane, za miejsce ucieczki dla zupełnie niezdolnych, odpadających ze szkół ogólnokształcących. P rz y j­

mowanie młodzieży do szkół zawodowych winno być opairte na odpo­

wiednich badaniach psychotechnicznych.

(19)

X Walne zebranie Polskiej M acierzy Szkolnej uznaje potrzebę usta­

wowego określenia spraw związanych ze szkolnictwem zawodowęm, a w szczególności przyśpieszenia wydania jednolitej;, dla całego państwa o obowCązkowem dokształceniu młodocianych, zatrudnionych w rzemiośle, przemyśle i handlu. Ustawodawstwo to, między innemi sprawami, określić winno: a) uprawnienia dla kończących szkoły handlowe, upoważniające do wykonywania zawodu kupieckiego oraz prawo wstępu do służby cywilnej na urzędy gospodarcze w instytucjach rządowych; b) uprawnienia w oj­

skowe. _

Również określenia wymagają kwalifikacje nauczycielskie, uprawnia-, jące do nauczania w szkołach zawodowych. Nauczycielom nieposiadającym wystarczających kw alifikacyj należy dać możność ich uzupełnienia w odpo­

wiednio zorganizowanej uczelni.

W celu umożliwienia młodzieży wiejskiej kształcenia się w szkołach zawodowych, oraz otoczenia tej młodzieży kulturalną i.wychowawczą opie­

ką, X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej w zyw a zarządy Kół do organizowania burs, przy pomocy ofiarności społecznej i subwencyj samo­

rządowych i rządowych.

X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej w zyw a zarządy Kól Ma­

cierzy do inicjowania i prowadzenia, w porozumieniu z władzami samo- rządowemi i rządowemi, dokształcających szkół zawodowych, mających na celu pogłębianie i uzupełnianie wiadomości, zdobytych przez termina­

torów przed terminem w szkole powszechnej, udzielanie niezbędnych wia­

domości teoretycznych, dotyczących zawodu; oraz wychowanie.

X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej zwraca uwagę zarzą­

dów Kół na ogromne znaczenie ognisk .terminato-rskich, jako* form y ułatwia­

jącej zawodowe kształcenie młodzieży tam, gdzie niema szkół zawo­

dowych.

X walne zebranie Polskiej M acierzy Szkolnej zwraca uwagę zarzą­

dów Kół na1 potrzebę zaopiekowania się młodzieżą, kończącą szkoły zawo­

dowe, .przez pomoc w znalezieniu pracy, uzyskaniu kredytu na założenie warsztatu i t. d.

X zebranie walne Polskiej Macierzy Szkolnej poleca Zarządowi G łów ­ nemu zwrócić się do mmist. W. R. i O. P. z prośbą o wydanie odpowie­

dnich zaleceń nauczycielstwu, w kierunku zachęcania młodzieży szkól po­

wszechnych do wstępowania do szkól zawodowych.

X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej uznaje potrzebę w y ­ dania przez Zarząd G łów ny odpowiednich regulaminów, któreby obowią­

zyw ały w rozmaitych typach szkól zawodowych Polskiej Macierzy Szkolnej.

Po uchwaleniu rezolucji p. Jan Michałowicz przedstawił zebranym nieszczęście, jakie spotkało Polska Macierz Szkolna na W ołyniu, przez pożar zamku ks. Lubomirskich w Równem.

Na wniosek p. Korneckiego, zebranie przyjęło jednogłośnie następu­

jący wniosek nagły;

„Zw ażyw szy ha ogrom nieszczęścia, które dotknęło Polską Macierz Szkolną na W ołyniu przez pożar zamku Lubomirskich w Równem, będące­

(20)

164

go od la t 10 siedzibą Polskiej Macierzy Szkolnej oraz mieszczącego jedną z największych burs Polskiej Macierzy Szkolnej, a jednocześnie najsilniej­

szej placówki oświatowej na ziemiach południowo-wschodnich, 10-te walne zebranie P. M. S. przesyła Macierzy w Równem w yrazy głębokiego współ­

czucia, w ita inicjatywę budowy nowej bursy i w zyw a Zarząd Główny, za­

rządy wojewódzkie, okręgowe i zarządy K ół Polskiej M acierzy Szkolnej, aby przyszły z wydatną pomocą zarządowi P. M. S. w Równem przez subwencję, zbiórki i przedsiębiorstwa na wybudowanie bursy w Równem urządzane“ .

Zgodnie z porządkiem dziennym dyr. J. Stemler złożył sprawozda­

nie z działalności Polskiej Macierzy Szkolnej 1926 r. Po odczytaniu wnio­

sków komisji rew izyjnej walne zebranie Macierzy udzieliło absototorjum Zarządowi Głównemu.

Następnie dokonano w yborów uzupełniających do władz Towa­

rzystwa.

Na wniosek w izytatora L. Skoczylasa powzięto następująca uchwałę:

„X walne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej wobec sprowadze­

nia do kraju prochów Juljusza Słowackiego, uchwala1 zgłosić swój udział w uroczystościach, jakie z tego powodu odbędą się w Warszawie i Kra­

kowie, ,a specjalnie zwraca się do K ół Polskiej Macierzy Szkolnej w wo­

jewództwie wołyńskiem z apelem, aby w ogólnym obchodzie wybitnie za­

znaczyły udział ziemi wołyńskiej, która wydała wielkiego genjusza pol­

skiej poezji.

Jednocześnie poleca się Kołom Polskiej Macierzy Szkolnej na całym obszarze działalności organizować obchody lokalne ku czci Juljusza Sło­

wackiego“ .

OCENY I SPRAWOZDANIA.

Stanisława Sarjusz-Wolska. Zarys wychowania moralnego i obywa­

telskiego. Skład główny w Księgarni Polskiej Macierzy Szkolnej, Warsza­

wa, Warecka 15, cena 2 złote.

Jest to nader treściwy, szkicowo, lecz wyrazistemi rysami zakreślo­

ny program sprawy moralnej, nawiązanej do drzemiących w człowieku sił samorozwojowych, a mającej za cel wyrobienie charakterów i przygotowa­

nia do obywatelskich powinności, które każdego obowiązują. W dzisiej­

szej zaś dobie demokratyzacji i tworzenia państwa, mają znaczenie pierw­

szorzędnej wagi1. Pomysł postawienia na wstępie przed oczyma czytelnika cech narodowych, wad i braków, oraz spustoszeń uczynionych przez nie­

wolę, pobudza do zastanowienia i niemal do powszechnego obrachunku su­

mienia, ułatwiając zarazem zorientowanie się w tern, na co głównie należy zwracać uwagę. A zbiór cennych i trafnych myśli, zadań i problemów pe­

dagogicznych i społecznych, które przesuwają się w tej książce, czyni ją nader zajmującą i pożyteczną dla każdego, kto rozumie dobro narodu i waż­

ność budowania państwa, przy pomocy planowego urabiania s!ił wewnętrz­

nych i wzmożenie ich odpowiedniem przysposobieniem obywateli kraju.

Ks. J. Makłowicz „Nauka wiary 1 obyczajów dla niższych oddziałów szkół powszechnych“ . Lwów , 1925 r. Wyd. IV'. Str. 160. Rycin 37. Cena zł. 1.60. W tw ardej oprawie zł. 2.40.

(21)

Autor wprowadza do nauki religji metodę „Szkoiy pracy“ . Czyni to trafnie, bo religja ma być nie tyle teorją, ile czynem.

Podręcznik powyższy zastał nieiylko aprobowany przez Ministerstwo W . R. i O. P., ale nawet polecony. Wyszedł już w IV' wydaniu i oddaje wielkie usługi zwłaszcza nauczycielstwu świeckiemu, ułatwiając nauczanie religji.

„Ucieszne Obrazki“. Ilustrowany miesięcznik dla młodzieży. Cena 1 egz. 30 gr. Przedpłata za 12 N-rów 3 zł. Red. i Adm. w Kołomyi1 ul. Kra­

szewskiego 15.

„Ucieszne Obrazki“ są pierwszem humorystycznem pismem dla mło­

dzieży. Zawierają komiczne historyjki w obrazkach, anegdoty, zagadki i inne ro z ry w k i umysłowe.

W materjał wesoły są wplecione ustępy wychowawcze i naukowe.

Pisemko jest nadzwyczaj interesujące.

Ks. J. Makłowicz. „Mały Katechizm“. Lwów, 1925. W yd. III. Str. 32.

Cena 40 gr.

Zdaje się jest to najłatwiejszy katechizm, zawiera tylko 125 pytań na niższe oddziały szkół powszechnych, a pytania tc są ujęte w najbardziej zrozumiały sposób dla dziatwy.

„W obronie Warszawy“. Obraz formatu 50 X 35 cm. cena 1 zł. za zaliczką 1.25. Format 25 X 18 cm. 30 g>r. Pocztówka 15 gr.

Odsprzedającym 30 proc. opust. Na cele oświatowe, społeczne i ko­

ścielne 40 proc. opust.

Na obrazie powyższym przedstawia nam artysta T. Benda ten frag­

ment obrony W arszawy 1920 r., kiedy to ks. I. Skorupka z krzyżem w ręku szedł śmiało na śmierć wraz z młodocianymi ochotnikami.

Obraz ten umieszczony w salach szkolnych pouczałby o tern, jak gorąco mamy bronić się przeciw bolszewizmowi.

Do nabycia u ks. J. Makłowicza w Kołomyi.

Mapa Narodowości Polski. Opracowana przez dr. J. Wąsowicza.

Wyd. Książnioa-Atlas. Autor daje uderzająco jasny i prosty, a zarazem ob­

iektyw ny obraz rozmieszczenia większości1 narodowościowych na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. Jasność obrazu została osiągnięta dzięki zasto­

sowaniu gruntownie przemyślanej metody kartograficznej, polegającej na przedstawieniu różnemi kolorami: przestrzeni, na których poszczególne na­

rodowości wykazują absolutną większość. Obiektywność obrazu pochodzi stąd, iż oparto się na źródle urzędowem, podającem w yniki spisu ludności i uwzględniono sumiennie rzeczywiste stosunki narodowościowe w każdej miejscowości.

Dzięki wspomnianym walorom staje się nowa mapa, opracowana w Instytucie Kartograficznym Prof. Romera, wręcz rewelacją, odsłaniającą szczegóły niezmiernie ciekawe niietylko z naukowego, ale zarazem i z oby­

watelskiego punktu widzenia. Wspaniały, zw arty, polski trzon etnografi­

czny z małemi wyspami nicmieckiemi na zachodźie, polskie półwyspy, śmiało zaznaczające się pomosty wyspowe, rozszerzające się i zlewające wyspy na wschodniej rubieży państwa, uderzają za pierwszym rzutem oka na tę pięknie też pod względem technicznym wykonaną mapę.

Jako osobliwość uderza fakt, iż granica między elementem rusińskim,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moralność sama w sobie nie jest celem życia, jest ona tylko środkiem, wiodącym człowieka do jakiegoś celu końcowego. Człowiek musi wiedzieć, dokąd go

Szkoła polska musi się stać w tej chwili polem naprawy tego zła, które się ujawniło w całem społeczeństwie... Wobec ujawnionych naszych wad nie wystarcza

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

skonalenia i wychowania cech wrodzonych. Okres wychowania przedszkolnego jest przedewszystkiem czasem rozwoju fizycznego, zwłaszcza w trzech pierwszych latach życia

Kto chce posiąść patent nauczyciela szkoły sekun*darnej, wchodzącej w zakres szkolnictwa powszechnego, jako typ wyższy, musi poddać się szczególnemu egzaminowi i

rzające, egzaminacyjne; nauczyciel powinien posiadać biegłość w zadawaniu pytań i wiedzieć, kiedy którego rodzaju pytanie zastosować. Każde pytanie musi być