• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1927 nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1927 nr 6"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z K O Ł A

O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N I A C H R Z E Ś C I J A Ń S K O - N A R O D O W E G O :: :: N A U C Z Y C I E L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H :: ::

M I E S I Ę C Z N I K

POŚWIĘCONY SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.

Redaguje: M i c h a ł S i c i ń s k i ze współudziałem Komitetu redakcyjnego Redaktor odpowiedzialny: L u d w i k a R o g o w s k a . Adres Redakcji i Administr. Warszawa,-Senatorska 19. Konto P. K. O. 10.185

JÓZEF LUBCZYŃSKI (Lwów).

ZA S A D Y USTROJU S Z K O L N IC T W A I W Y C H O W A N IA . . -

Od czasu w skrzeszenia n ie p o d le g ło ści państw a naszego w y s u n ą ł się ja ko jeden z w y b itn ie js z y c h zagadnień p ro b le m o d pow ie dniego w y c h o w a n ia i w y k s z ta łc e n ia m łodego p o k o le ­ nia k tó re , w zra sta ją c już w ożyw czej atm osferze niepod ległości i sw obody ducha narodow ego, w in n o p rz y g o to w a ć się do speł­

n ie n ia ty c h zadań ż y c io w y c h , k tó re w sumie swej dają re a liz o ­ w anie d z ie jo w e j m is ji N arodu, W szcze p ie n ie w k re w m łodego p o k lenia tej m isji, k tó rą O patrzność w ło ż y ła na nasz naród, a .k tó r e j s p rz e n ie w ie rze n ie się d o p ro w a d z iło b y nas n ie u c h ro n ­ nie do u tr a ty niepod ległości, jest zadaniem i celem w y c h o w a n ia i k s z ta łc e n ia m ło d y c h p okoleń .

R ozw ażanie na te m a t h is to rjo z o fji naszego N a ro d u po­

z w o liło b y nam na w n ik n ię c ie w is to tę tej m is ji d zie jo w e j, ale z d ru g ie j s tro n y m usim y lic z y ć się z o g raniczon ym czasem na n in ie jszy re fe ra t i dlatego co ry c h łe j muszę p rz y s tą p ić do w ła ­ ściw ego te m a tu . Z re sztą dzieje całego przeszło ty s ią cle tn ie g o b y tu naszego narodow ego i państw ow ego m ó w ią nam d o b itn ie o te j m isji, k tó r ą jes.t u trz y m a n ie k u ltu r y zachodn io- i p o łu d ­ niom- o -e u ro p e js k ie j i p ro m ie n io w a n ie nią na ogrom ne obszary w sch o d n io -e u ro p e jskie .

O gólnie znanym nam te m a te m ró żn ych zjazdów i narad sfer pedagogicznych jest re fo rm a s z k o ln ic tw a . D la m nie jednak

(2)

122

p ro b le m re fo rm y s z k o ln ic tw a p o d p o rz ą d k o w a n y jest p ro b le m o w i w y c h o w a n ia i k s z ta łc e n ia mas narodu, je że li b o w ie m sta n ie m y ty lk o na p la tfo rm ie re fo rm y s z k o ln ic tw a c z y li s z k ó ł i ic h w z a ­ jem nego do siebie u stosunko w ania, to m im o w o li zejdziem y do bardzo ciasnych ram d ysku syjn ych , w ob rę b ie k tó ry c h będą sobie p rz e c iw s ta w ia n e różne k a te g o rje czy stopnie ty c h szkół, ic h zakres u p ra w n ie ń , ic h organizacja i m a te rja ł nauczania, ich ró w n o le g ło ść w n ie k tó ry c h klasach, a n ie rz a d k o dyskusja to ­ czyć się będzie nad k w e s tją uszczuplenia gron n a u c z y c ie ls k ic h danej k a te g o rji szkół, w zglę d n ie p rz y d z ie le n ie ic h do in n e j k a ­ te g o rii szkół, co p ro w a d z i om al że nie w p ro s t do w a lk i kla s o ­ w ej lu d zi, zajm ujących się s z k o ln ic tw e m z ra c ji p rz y n a le ż n o ­ ści ic h do jednego zawodu. — Te niedom agania i ciasnota w ro z w a ż a n ia c h i d yskusjach w y n ik a ją z tego, że celem ty c h rozw ażań jest n a u czycie l i ty p szko ły, w k tó re j m ia łb y p ra c o ­ w ać lu b pracuje, a nie m łodzież, k tó ra p o w in n a być p u n kte m w yjścia , gdyż w y c h o w a w c y i n a u czycie le oraz in s ty tu c je i za­

k ła d y , p o w s ta łe d la re a liz o w a n ia w ych o w a w cze g o o d d z ia ły ­ w a n ia i ksz ta łc e n ia , w ów czas ty lk o m ają ra cję istn ie n ia , gdy is tn ie ją ci, k tó ry c h się ma w y c h o w y w a ć i ks z ta łc ić .

* *

*

W y c h o w a n ie n a le ży do najb a rd zie j' s ze ro kich i su b te ln ych zagadnień życia . W niem ta k samo, ja k w każdej św iadom ej d z ia ła ln o ś c i lu d z k ie j, d w ie rze czy m ają p ie rw szo rzę d n e , pod­

sta w o w e znaczenie: 1) jasne p o sta w ie n ie id e a łu w y c h o w a w c z e ­ go i 2) d o k ła d n a znajom ość ś ro d k ó w jego osiągnięcia, z re a liz o ­ w ania. K a żd a z ty c h rz e c z y zależy od w ie d z y g ru n to w n e j.

Id e a ły w y c h o w a w c z e są w y ra z e m św iadom ego w y s iłk u du­

cha w k ie ru n k u dalszego ro z w o ju po d sta w o kre ślo n e j k u ltu r y ducha i c y w iliz a c ji. N a le ż y m y do k u ltu r y w y ro s łe j na tle g re c k o - rz y m s k ic h p ie rw ia s tk ó w przez zlanie się ich z ch rze ścija ń ­ stw em . D ążenie g re c k ie do jasności pojęć w ogóle, do w y s u ­ w a n ia na czoło zagadnień dobra, s p ra w y u m ie ję tn o ści życia, rz y m s k ie p o ję cie o b y w a te la i p ra w o rzą d n e g o państw a, z o s ta ły w swej is to c ie m o ra ln e j pogłę b io n e przez ch rze ścija ń stw o i przez w spółczesną naukę. Z a ró w n o jedno ja k d rugie łą c z y się z te m i p ie rw ia s tk a m i in te g ra ln ie i s ta n o w i jedną w spólną całość.

(3)

N a dnie ż y w o tn e j k u ltu r y i c y w iliz a c ji zawsze muszą spoczyw ać tw ie rd z e n ia m e ta fizyczn e , gdyż ty lk o one posiadają dostateczną szerokość, ogólność i żyw o tn o ść, ty lk o one mogą dać w y s ta rc z a ją c ą sankcję m oralną.

R e a liz o w a n ie założeń k u ltu ra ln y c h i c y w iliz a c y jn y c h w y ­ maga ich k o n k re ty z o w a n ia . T a k ie k o n k re ty z o w a n ie odbyw a się na tle in d y w id u a liz o w a n ia się o d d zie ln ych z b io ro w o ś c i w p o sta ci o d d zie ln ych na ro d ó w . P rzez sw ą ojczyznę i przez swój naród n a le ży je d n o s tk a do danej k u ltu r y , w c h o d z i w p o ­ to k jej d zie jó w ja k o c z y n n ik tw ó rc z y i w y k ła d n ik jej ducha.

Id e a ły w y ch o w a w cze , ja k o ta k ie , n ie o d w o ła ln ie lic z y ć się muszą z za ło że n ia m i danej k u ltu r y , w s z e lk a b o w ie m m iesza­

nina p ie rw ia s tk ó w nie w y tw o r z y pożądanego ty p u lu d zkie g o z te j p rz y c z y n y , iż p o to k życia zb io ro w e g o nie daje się w y c h y ­ lić ze swego biegu, a w s z y s tk ie fu n k c je z b io ro w o ś c i są ze sobą w z w ią z k u organicznym , k tó r y w y tw a rz a się w ciągu w ie k ó w , o d b ija w duszy in d y w id u a ln e j i w c a ły m szeregu in s ty tu c y j i u rządzeń społecznych.

W s p ó łd z ia ła n ie jednakże i w a lk a ró żn ych k u ltu r i c y w ili- zacyj o d b yw a się fa k ty c z n ie . N iem a tu jednakże i w isto cie rz e czy n ie może być k o m p ro m is ó w . Np. w schód w c h ła n ia obecnie ś ro d k i techniczne , naukę i c y w iliz a c ję europejską , nie zm ie n ił jednakże swej w e w n ę trz n e j is to ty , g łó w n y c h p ie rw ia s t­

k ó w swej k u ltu r y . N a p rz y k ła d z ie dzisiejszej R o sji w id z im y , czem jest m ieszanina is to tn y c h p ie rw ia s tk ó w k u ltu ra ln y c h .

W k a ż d y m o d d zie ln ym n arodzie id e a ły w yc h o w a w c z e p rz y b ie ra ją in d y w id u a ln e p ię tn o . O d b ić się w n ich muszą w ła ś c iw o ś c i duchow e n a ro d u oraz w a ru n k i jego życia i bieg h s to ry c z n e g o ro z w o ju . N a rzu ca n ie danem u n a ro d o w i obcych id e a łó w w y ja ła w ia jego tw ó rc z o ś ć duchow ą i obniża stopień ro z w o ju k u ltu ra ln e g o . Z tego p o w o d u k a ż d y re a ln y system w y c h o w a w c z y m usi b y ć system em n a ro d o w ym , jest p rze ja w e m narodow ego w y c h o w a n ia o w ię ksze m lu b m niejszem n a p ię ciu św iadom ej m yśli, oraz lepszem lu b gorszem p rz y s to s o w a n iu się do p o trz e b życia. J a k k o lw ie k n ie ra z te m i sam em i w y p o w ia ­ dane i o p isyw a n e s ło w y, id e a ły w y c h o w a w c z e angielskie, fra n cu skie , n ie m ie c k ie lu b p o ls k ie są różne.

D zisiejsze o k re ś le n ie celu w y c h o w a n ia da się s fo rm u ło ­ w ać następu jąco: C elem w y c h o w a n ia jest u m o ż liw ie n ie m ło d e ­

(4)

124

m u p o k o le n iu z a s ym ilo w a n ia (p rzysw o je n ia sobie) całego do­

ro b k u k u ltu ra ln e g o w jego g łó w n y c h w a rto ścia ch , oraz u sp ra ­ w n ie n ie tego p o k o le n ia do św iadom ego p o g łę b ia n ia lu b p rz y ­ najm n ie j ro zsze rza n ia tych że w a rto ś c i k u ltu ra ln y c h w śró d swego otoczenia.

A poniew aż, ja k po p rze d n io sta ra łe m się w yka za ć, każdy re a ln y system w y c h o w a w c z y , m usi m ieć na sobie i w yra źn e p ię tn o naro d o w e , p rze to te n cel w y c h o w a n ia przepuszczon y przez p ry z m a t p o trze b n a ro d o w y c h streszcza się, ja k b y w k r ć tk ie m z a w o ła n iu , ja k ic h nam lu d z i p o trz e b a bez w zględu na płeć: ż o łn ie rz i u c z c iw ie p ra c u ją c y o b y w a te l. T a k ie m i w in n y być m łode p o k o le n ia przez nas w s z y s tk ic h w y c h o w y w a n e , i to nie m ło d e p o k o le n ia w a rs tw m ie js k ic h lu b o śro d kó w p rz e m y ­ s ło w y c h , lecz całego narodu, całej m asy ludności za m ie szku ją ­ cej c a ły obszar R ze czyp o sp o lite j. Z tego założenia w ychodząc, ła tw o już znajdziem y odpow ie dź na drugą p o d sta w o w ą k w e s tję t. j. d o k ła d n e j znajom ości ś ro d k ó w do osiągnięcia tego celu.

Je ż e li p o sta w ie n ie celu w y c h o w a n ia m usi d o ty c z y ć pow szech­

ności społeczeństw a, to osiągnięcie tego celu da się z re a liz o ­ w ać ty lk o w ta k ic h in s ty tu c ja c h , k tó re tę pow szechność zdolne są sku p ić z ty tu łu o b o w ią zko w e g o do n ie j uczęszczania.

R o zw a ża liśm y dotychczas k w e s tję z p u n k tu te le o lo g ic z - nego, z p u n k tu celu w y c h o w a n ia , ro zw a żm y ją jeszcze z in n ych p u n k tó w w id ze n ia . J a k na tę spraw ę z a p a tru je się p sych o lo ­ gia ogólna oraz na u ka o d zie cku c z y li pedologja.

R ozw ój c z ło w ie k a d z ie lim y na poszczególne okre sy, k t ó ­ ry c h lic z b ę ro z m a ic ie o kreślają. K a ż d y z ty c h o kre só w stano­

w i pe w n ą całość, ró żn ią cą się chara kte rystyczn e m u cecham i od ipnych, W szyscy jednak uczeni, zajm ujący się tą spraw ą, go­

dzą się w tern, że okres d o jrz e w a n ia jest ta k w y b itn ą granicą m ię d zy t. zw. okresem d z ie ciń stw a a m łodzieńczością, ty le w y ­ kazuje c h a ra k te ry s ty c z n y c h cech ta k pod w zględem ro z w o ju fizycznego ja k i um ysłow ego, że granica ta p rzyp a d a ją ca na 14 15 ro k u c h ło p có w , a m niej w ię ce j 13 14dla d z ie w c z ą t jest d o p ie ro o d p o w ie d n ią dla w y b o ru przyszłego zaw odu, w y ­ b o ru opartego n a za in te re so w a n iu , z k tó re g o dany osobnik zdaje sobie spraw ę. T o też S ta n y Zjednoczone, A n g lja , F ra n ­ cja, B elgja, S zw ajcarja, N ie m cy, A u s trja , a o sta tn io i C zecho­

sło w a cja ro z w ią z u ją p ro b le m w y c h o w a n ia i k s z ta łc e n ia m ło ­

(5)

d zie ży w ten sposób, że o kre s p o b y tu w szkole d zie lą na la ta od 6 w zgl. 7 ro k u do 14 w zgl. 15, oraz na następne, od 14 w zgl.

15 do 18 w zgl. 19. Z rozw a ża ń psych o lo g iczn ych , z badań lic z ­ nych, d o k o n y w a n y c h r a se tka ch ty s ię c y m ło d zie ży szkolnej, stało się jasnem dla re fo rm a to ró w , że o tern, czy d z ie c k o ma w ejść na drogę n a u k o w ą czy p ra k ty c z n ą , decydow a ć mogą w y ­ łączn ie jego zdolności. Słusznem w ię c jest odsunąć najdalej c h w ilę w y b o ru dalszej d rogi. U znano w ie k la t 14 za n a j­

w ła ściw szy. Z m ianom w d zie d zin ie fiz y c z n e j w la ta c h 13 — 14 to w a rz y s z ą m o d y fik a c je w sferze duchow ej. P rze d e w szystkie m pod w zględem in te le k tu a ln y m w ty m o kre sie następuje w y ­ raźne o słabien ie zdoln o ści u m y s ło w y c h . Jest to p ra w ie objaw sta ły, że uczeń, ro k u ją c y najlepsze nadzieje, staje się w ty m w ie k u o c ię ż a ły m u m ysło w o , n ie zd o ln ym , a n a w e t tępym , nauka p rz y c h o d z i m u ze znaczną tru d n o ścią , co n a d e r często k o ń c z y się p o z o sta w ie n ie m u czn ia na d ru g i ro k w te j samej kla sie . O d p o w ia d a to m niej w ię c e j 6 — 7 k l. s z k o ły pow sze ch ­ nej lu b 3 — 4 k l. s z k o ły średniej o śm ioklasow ej. F a k t zaha­

m ow ania czynności in te le k tu a ln y c h w w ie k u p rze jścio w ym , zo­

s ta ł s tw ie rd z o n y p rze z w ie lu ba d a czy-p sych o lo g ó w i le k a rz y szkolnych, — p ro w a d zą cych badania nad pam ięcią, uwagą, ro z ­ w ojem m yślenia w ty m okresie. (M eum ann, Lobsien, Cohn, D if- fcnbache r, B in e t, D e c ro ly , C laparede, N ieczajew , B e rn ste in , B o h ­ danów, D r. K o p c z y ń s k i, D r. Ja ro szyń ski, D r. J o te y k o i inni).

N a le ży tu je d n a k podnieść, ja ko oko liczn o ść sprzyjającą, ten fa k t n ie w ą tp liw y , że po p rze jściu „ w ie k u k ry ty c z n e g o “ , k tó r y g ro zi m ło d z ie ż y ty lo m a niebe zp ie cze ń stw a m i, następne stadjum ro zw o jo w e , „ w ie k m ło d z ie ń c z y “ p rz y n o s i ze sobą now e p ie r ­ w ia s tk i duchow e, k tó re sta n o w ią c z y n n ik i u z d ra w a tn ia ją ce

■i ró w n o w a żą zazw yczaj ujem ne następstw a o kresu d o jrze w a n ia płciow ego. K ilk a c ie k a w y c h m o m e n tó w p o zw o lę sobie p rz y ­ toczyć z h is to rji re fo rm y w y c h o w a n ia państw europejskich . D zisiejszą re fo rm ę w y c h o w a n ia w e F ra n c ji w y w a lc z y ł sw ą n ie ­ strudzoną d z ia ła ln o ś c ią F e rd yn a n d Buisson oraz grono n a u czy­

c ie li „L e s Com pagnons“ , k tó r z y podczas w ie lk ie j w o jn y ob­

m y ś lili w okopach plan o d b u d o w y w y c h o w a n ia i nauczania we F ra n cji.

„N a ro d o w e S to w a rzysze n ie u s tro ju d e m o k ra c ji“ (A ssocia­

tio n N a tio n a le p o u r 1‘o rg a n isa tio n de la D é m o c ra tie ) po o p u b li-

(6)

126

k o w a n iu k iik u ksią że k o znaczeniu ekonom icznem i społecz- nem, z n ie z w y k łą energją zajęło się spraw ą re fo rm y w y c h o w a ­ nia i nauczania. U k a z a n ie się k s ią ż k i p. t. „L 'U n iv e rs ité N o u ­ v e lle “ P aris 1918 przez „L e s C om pagnons“ nie p ozostało is to t­

nie bez w p ły w u na dalszy bieg w y p a d k ó w . „L e s C om pagnons“

p rz y p o m in a ją sło w a P egy‘a: „n ie b y ło n ig d y k ry z y s u nauczania;

is to tn ie to, co n a zyw a m y tem m ianem , nie jest k ry z y s e m na­

uczania, lecz k ry z y s e m ż y c ia “ . I dow odzą, że s tw o rz y ć now ą F rancję, to s tw o rz y ć now ego ducha, now e w y c h o w a n ie i nau­

czanie, n o w y „ U n iw e r s y te t“ , w znaczeniu nadaw anem tem u w y ­ ra z o w i w e F ra n c ji t. j. ja ko całość s z k o ln ic tw a (powszechne, średnie i wyższe).

„J u tr o , — piszą o n i z o k o p ó w w 1918 ro k u — życie nie z a trz y m a się w sw ym biegu; nie będzie c h w ili odetchn ienia, bę­

dzie p rz e c iw n ie ogólne parcie, z g ie łk , pom ieszanie s ił i dróg i bia d a tem u, kogo w y p a d k i zastaną n ie p rz y g o to w a n y m . K ażde opóźnienie stanie się k lę s k ą i napróżno w a lc z y lib y ś m y w czasie wojen, g d y b y p o k ó j m ia ł nas zw ycię żyć. K ra j w ym aga re fo rm y w y c h o w a n ia i nauczania. R e fo rm a ta należy n ie ty lk o do P ań­

stw a, lecz w ym agać jej m ożem y w p ie rw s z y m rzędzie od nau­

c z y c ie ls tw a , popieran ego przez N a ród. D o k try n a nasza jest p ro sta : aby żyć, F ra n c ja m usi p ro d u k o w a ć ; p ro b le m a t ju tra jest p rz e to p ro b le m a te m p ro d u k c y jn o ś c i. F ra n c ja s tra c iła e litę , n a le ży w ię c n o w ą e litę w y tw o rz y ć , a osiągnąć te n cel m ożna je d yn ie przez w p ro w a d z e n ie nauczania i w y c h o w a n ia , opartego na p odstaw a ch szczerze d e m o k ra ty c z n y c h . W s z y s tk im d zie ­ ciom F ra n c ji p rzysłu g u je p ra w o zd o b ycia ja kn a jsze rze j ujętego w y k s z ta łc e n ia , ojczyzna zaś m a p ra w o w y k o rz y s ta n ia w s z y s t­

k ic h zasobów u m y s ło w y c h o b y w a te li. K ra j, k tó r y od o b y w a ­ te li żąda in te lig e n c ji i energji, p o w in ie n dać im możność uze­

w n ę trz n ie n ia ty c h zalet. W s z y s c y muszą p ro d u k o w a ć , ale n a j­

le p si m uszą b yć u steru. Demokracja, to nie tyle władza ludu, ile podniesienie się ludu. Chcem y, aby na czele m o g li być naj­

lepsi.

D la d o p ię cia tego c e lu p o trz e b a s tw o rz y ć łą c z n ik i: a) łą c z ­ n ik i w sam ym „U n iw e rs y te c ie “ ja k o całość s z k o ln ic tw a , b) no­

w y łą c z n ik m ię d zy „U n iw e rs y te te m “ a N arodem . W s z y s tk :e rodzaje nauczania p o w in n y b yć ze sobą zespolone. Z am iast k a te g o ry j s z k ó ł p o w in n y b y ć stopnie. Jedna szko ła dla w s z y ­

(7)

s tk ic h d z ie c i do la t 13 lu b 14 jest jedynym sposobem, za p e w n ia ­ ją cym w y k s z ta łc e n ie ja k n a jw ię k s z e j lic z b ie je d n o ste k i r e k r u ­ tu ją c y m e litę . S zko ła jedna — je d n o lita — (école unique) za­

p e w n ia se lekcję o p artą, na osobistej w a rto ś c i. B ędzie to nau­

czanie pierw szego stopnia. P odobnie zrozum iane nauczanie, k tó re nie w y łą c z a z ró ż n ic z k o w a n ia i p e w n ych p rzystosow ań, będzie o b o w ią z k o w e m i bezpłatn em . S tanie się p o d sta w ą dla nauczania drugiego sto p n ia c z y li średniego. B ędzie to, bądź l i ­ ceum, bądź s z k o ły zaw odow e. — N auczanie w yższe posiadać p o w in n o p o tró jn y c h a ra k te r: 1) ogólne zapoznanie się z nauką, 2) p rz y g o to w a n ie zaw odow e i techniczne , 3) badanie naukow e , o p a rte o s ze ro kie p o d s ta w y .

M ó w ią c o n a u czycie la ch „L e s Compagnons w y ra ż a ją się W następu jący sposób:

„O p in ja p u b lic z n a n a zw a ła nas in te lig e n ta m i (les in te lle ­ ctuels). N a zw a ta streszczała w sobie ca łą przeszłość b łę d ó w i n ieudo lności. In te lig e n t, to c z ło w ie k , k t ó r y szuka p ra w d y ra ­ czej w k s ią ż k a c h n iż w życiu. In te lig e n t, to k r y ty k . In te li­

gent, to ra c jo n a lis ta , k t ó r y chce u w ię z ić życie w ciasnych fo r ­ m ułach. I nie spostrzega, że m yśl staje się s iłą w ów czas ty lk o , gdy posługu ją się n ią s iln i, s iln y m i zaś mogą b y ć lu d zie ty lk o u g ru p o w a n i. D o z a p a try w a ń ty c h doszliśm y w ów czas, gdy los zm usił nas do czynu. W d n iu ty m w y k a z a liś m y n a ro d o w i i na­

szym to w a rzyszo m w okopach, że posiadam y coś w ię c e j niż m y ­ ś li m ętne, że posiada m y ponad to uczucia, że jesteśm y zd o ln i w a lczyć i um rzeć d la ś w ię te j spraw y. M y , in te lig e n c i, w a lc z y ­ liś m y razem z ro b o tn ik a m i i w ie ś n ia k a m i i zro z u m ie liś m y na czem polega dem o kra cja . M ło d z i filo z o fo w ie o k a z a li się w p ie rw s z y m rzę d zie p ra w d z iw y m i ż o łn ie rza m i, m yśl ic h b o ­ w ie m zajaśniała nagle życiem w e w s p ó ln y m czynie, w nie b e z­

pieczeństw ie , k tó re w s z y s tk ie energje w n a p ię ciu s k ie ro w y w a ­ ło do jednego celu. In te lig e n c i d o jrz e li w czasie w o jn y , n a b ra li re fle k s ji, w y k s z ta łc ili w o lę . Chcą stać się s iłą w narodzie.

Z ro z u m ie li, czem jest p ra w d z iw a in te lig e n c ja . Z ro z u m ie li, czem jest ow ocne połą cze n ie m y ś li i czynu. Czem b y ło b y ż y ­ cie bez m y ś li, k tó r a je podnosi, czem b y ła b y m yśl bez życia, k tó re m yśl p o d trz y m u je swą in tu ic ją i d o św ia d cze n ie m ? ” .

T a k p rz e m a w ia ją „L e s C om pagnons” w okopach w czasie w ie lk ie j w o jn y . N a ty c h zasadach w ysn u w a ją c a ły n o w y p ro ­

gram re fo rm y szkolnej. (C. d. n.).

(8)

128

F. JURGIELEWICZuWNA (Warszawa).

S T O L A T M IN Ę Ł O ...

(Dokończenie).

O m etodach poucza nas spraw ozdan ie z 1809 ro ku . ,,R e lig ja w sposobie ro z m o w y m a dać d zie cio m p rz e ś w ia d ­ czenie, że c z ło w ie k przez pracę może w ie le rze czy będących k u ro d zico m w z b u d z i u czu cia re lig ijn e , przez poznanie dzie ł nabyć, ale n ic s tw o rz y ć me p o tra fi. P rzez w zbudzen ie m iło ś c i dojdzie do poznania Boga, jego m ą d ro ści i d o b ro ci. P rz y nauce c z y ta n ia uczą się n a jp ie rw dobrego w y m a w ia n ia , po­

m a w ia ją c głośno razem i, idąc od ła tw ie js z y c h w y ra z ó w do k ró ts z y c h m yśli, te ro z b ie ra ją na w y ra z y , dalej na zgłosy, te na głosy, k tó ry c h z n a k i na ta b lic y poznają i na ta b lic z k a c h naśladują. Ze z n a kó w na ta b lic y skła d a ją ła tw e w y ra z y i k r ó t ­ k ie m y ś li bez żmudnego syla b iz o w a n ia i zw yczajnego elem en­

tarza. N a z ia rn k a c h grochu ć w ic z ą się w ra c h u n k a c h d la ro z ­ w ija n ia s ił u m y s ło w y c h . D la ć w ic z e n ia p a m ię c i opow iad ają im się ła tw e p o w ieści, k tó ry c h rzecz stosow ne m a lo w id ła w y ­ rażają, Za pom ocą p rz e d m io tó w , rzecz m a lu ją cych , dochodzi się 5 z m ysłó w c z ło w ie k a i nad p o trz e b ą i p o ż y tk ie m k a żd e j rze czy zastanaw ia się. Z k a lig ra fji naśladują p ro ste w z o ry ".

T a k i b y ł za kre s um ie ję tn o ści, u d z ie la n ych w je d n o k la - sowej szkole elem entarn ej.

W d w u k la s o w e j szkole p rz y b y w a ło : „o p o w ia d a n ie po­

w ie ś c i m o ra ln ych , z k tó ry c h pożyteczne n a u k i sposobem w y ­ p y tu ją c y m w y w ió d łs z y , tre ść samą u c z n io w ie p o w ta rz a ją ; w p ra w a w cz y ta n ie ; 4 d z ia ła n ia z pam ięci, a na ta b lic y d zia ­ ła n ia na liczb a ch , n ie p rz e k ra c z a ją c y c h 10000; z h is to rji n a tu ra l­

nej z w ie rz ę ta dom ow e i użyteczne oraz ro ś lin y kuchenn e:

z g e o g ra fji pojęcia ogólne; przez p o ró w n a n ie jednej rze czy z drugą dochodzono p o d o b ie ń stw i ró ż n ic ".

W trz e c im ro k u z r e lig ji m ó w iło się o o b o w ią z k u m iło ś c i O jczyzn y; z p olskiego d o bieran o stosow ne p rz y m io tn ik i do rz e c z o w n ik ó w i n a o d w ró t, a co się w szkole op o w ia d a ło , dzieci na p a p ie r p rz e n o s iły i, m ając p o praw ne , w k s ią ż k i osobne w p i­

s y w a ły ; p rz y c z y ta n iu s ta ra ły się czucie a u to ra przez p o d n ie ­ sienie lub zniżenie głosu w y ra z ić ; k a ż d y k a w a łe k naprzód p rze z n auczyciela p rz e c z y ta n y i d o k ła d n ie objaśnio ny; z ra ­ c h u n k ó w na ta b lic y 4 d z ia ła n ia oraz re g u ła trze ch , a od 1810

(9)

r o k u dodano s to s u n k i i u ła m k i sposobem Pestalozziego:

7. geograf ji 5 części ś w ia ta i E u ro p a ; z h is to rji n a tu ra ln e j o k r ó ­ le s tw a c h p rz y ro d y , zaś d la d zie w czą t specjalnie o ro ślin a ch ku ch e n n ych i przę d zo d a jn ych ; z h is to rji p o ls k ie j szczególniej­

sze czyny, aby je p o te m z p a m ię ci opow ied zieć. H o łd u ją c p ra k - tyczn o ści, od 1810 ro k u uczono u k ła d a n ia re je s trz y k ó w , k w i­

tó w , b ile tó w , k o n tra k tó w , za św iadczeń“ .

P o bieżny rz u t oka na ro z k ła d zajęć z ro k u 1825 i na spra w o zd a n ie z ro k u 1809 w y s ta rc z y , aby zauw ażyć, że c h a ra k ­ te r nauczania o d b ie g ł od w z o ró w , zo sta w io n ych przez K o m i­

sję E d u ka cyjn ą . W p ie rw s z e j kla s ie w 1826 r. m a m y ty lk o czyta n ie , pisanie, licze n ie . Z n ik n ę ło „p o rz ą d n e ro z w ija n ie w ła d z duszy, porzedzające n a u k ę p o c z ą tk o w ą “ . W e jrz a w s z y w szczegóły, p rz e k o n a m y się, że te n ru c h w s te c z n y ro z p o c z ą ł się z c h w ilą ro z w ią z a n ia Iz b y E d u k a c y jn e j po p ię c io le tn ie m je j is tn ie n iu , to jest z dniem 7.1.1812.

Jeśli chodzi o to, czy to, co podawały sprawozdania, było wypełniane, to musimy w ierzyć świadectwom przychylnym ta ­ kich światłych i sumiennych w izytatorów , jak: Lipiński, Kossa­

kowski, Lew ocki. T w ie rd zą ani, że „choć nie wszyscy nauczy­

ciele są takim i, jak m iędzy ludźmi, wszędzie w przejeździe po­

w ziąłem bardzo pochlebną opinję, toż musi się dziać i w innych miejscach, gdzie nie byłem “.

M im o trudności w yegzekw ow ania należności na utrzym a­

nie szkoły, mimo zatargi z Dozorem Szkolnym, liczba szkół i liczba dzieci, do nich uczęszczających, w zrastała ciągle i co­

raz gwałtowniej, wyjąw szy lata: 1810 i 1814, które wobec znb szczenią, w ywołanego przejściami wojennemi, zaznaczyły się spadkiem llinji, odmierzającej na osi i wznoszenie się liczby dzieci i liczby szkół. Stan ten pomyślny trw a ł do 1821 roku, choć w programach czuć już prądy, wiejące od Świętego przy­

m ierza i uchwał Karlsbadzkich z 1819 roku. Gromem stał się O kólnik Nam iestnika Zajączka z 1821 roku, któ rym zwalnia włościan od obowiązku należenia do Tow arzystw Szkolnych, a stało się to w chwili, gdy ekonomicznie nic do takich „ulg"

nie nagliło. N a skutki tego piekielnego środka nie trzeba było długo czekać: od 1820 do 1826 ubyło 298 szkół, a w 1833 roku nie było już ani jednej szkółki parafjalnej w księstwie Łow ic­

kiem . Bogate przemysłowe miasta chętnie byłyby otw ierały

(10)

szkoły, ale dwuklasowe, a na dwuklasowe nie udzielano ze­

zwolenia. Gm iny ewangielickie otw ierały szkółki, ale w nich uczyli przewodnicy duchowni, byleby się ty lk o w ykazali, że rozumieją i umieją mówić po polsku. Duchem, panującym w szkołach, zaopiekowała się od 1823 r. K u rato ria Jeneralna, której troską było pilnowanie, „aby się wśród m łodzieży nie form ow ały żadne zw iązki i stowarzyszenia, aby nauczyciele pod żadnym pozorem w dawaniu lekcji nie odstępowali od ducha podległości, uszanowania, wskazanych w instrukcjach, a kw artaln e raporty kuratorów o nauczycielach m iały wyrażać sąd o ich postępowaniu religijno-moralnem i o przychylności do przepisów Rządowych."

K u rato r K alasanty Szaniawski w id ział niebezpieczeństwo właśnie „w pierw otnych jeszcze za księstwa W arszawskiego urządzeniach, przy wydawaniu których nie zastanawiano się nad naturą oświecenia, jakie klasom ludu, z mechanicznej pra- cy rąk swoich utrzymującego się, udzielać należy!"

N a zakończenie parę szczegółów: wyznanie nie było przeszkodą do korzystania z dobrodziejstw nauki: oprócz ew angielików spotykają się żydzi, choć nieczęsto. D la star­

szych dziewcząt otwierano szkółki „przem ysłowe". „ M a te r- jały do robót i przędzenia uczennice same przynosić powinny.

Skończywszy robotę, ta staje się ich własnością".

D la term inatorów po miastach b yły szkoły niedzielne.

Obcemu badaczowi dziwne się wyda, że te objawy tro ski o oświatę częste w ciężkiej epoce odbudowy kraju po wojnach Napoleońskich znikają, gdy kraj się zagospodarował i w zbo­

gacił. M y wiemy, że wróg pracow ał i rękam i synów Polskę poniżał.

Bezcelowem byłoby biadanie coby to było, gdyby oświata ludu, od 1843 oddana w ręce seminarzystów, kształco­

nych w celu zrusyfikow ania b. królestw a kongresowego, mogła się rozwijać w sposób naturalny z tak pięknego zarodka, ja­

kim były szkoły za czasów Izb y Edukacyjnej. W ie m y już, że wrogom nie udało się zrusyfikowanie ludu, że, choć ta siła po­

została obojętną w chwilach w a lk i o niepodległość, choć często nawet i zgrzeszyła, jednak jest jeszcze do zdobycia i czeka.

Zdobyw ali ją zakonspirowani oświatowcy i gdzieniegdzie, jak w Nałęczowskiem , zdobyli, zdobędziemy ją i my.

(11)

MARJA JAROSZEWICZÓWNA.

O B R A Z K I Z P R A C Y T A JN E J N A U C Z Y C IE L K I W M IŃSZCZYŹNIE.

Towarzystwo tajnej oświaty zostało zorganizowane przez grono ziemian, a przedewszystkiem pań w Mińsku i okolicach jego bliższych i dalszych, około roku 1895. B y ły to dopiero zaczątki. Ziemianki uczyły potajemnie dzieci parobków po swych dworach, po kilku latach dopiero zaczęto tw orzyć szkółki, opłacając się łapówkami rosyjskim „uriądni- kom“ i „prystawom “ . Od r. 1905 po wojnie japońskiej, gdy nastało większa niby „swoboda“ , ta nauka zaczęła się rozwijać. . Panna Micha­

lina Łęska, ziemianka z okolic Mińska, działaczka społeczna, osoba w ie l­

kich przym iotów ducha i serca, zorganizowała tajne seminarium nauczyciel­

skie, ó wysokim programie nauk i bardzo dobranym zespołem prelegen­

tów, ożywionych ideą przechowania i wskrzeszenia Ojczyzny w sercach dziatw y i młodzieży. Kurs nauki był dwuletni, przyjmowano do semi­

narium tylko, kobiety, panienki z, inteligentnych rodzin z Mińska i szlach- .cianeczki1 zagonowe z okolicy, dobierano osoby ideowo wyrobione, zdolne i pełne zapału. W czasie wykładów początkowo stróż domu, później ko­

lejno dwie uczennice, stały niepostrzeżenie „na czatach“ . Często zmie­

niano lokal seminaryjny.

Wstąpiłam w r. 1906 na II kurs owego seminarium, ukończyłam go celująco w r. 1907.

P. M. Łęska za swą pracę pełną ofiarnego poświęcenia doczekała pociechy ze swych uczennic, którym z taką miłością wpajała poznanie i miłość Boga, cnoty piękna, a zwłaszcza ukochania Ojczyzny. W szyst­

kie seminarzystki —■ których byt pokaźny zastęp w ciągu 7 — '8 lat istnienia seminarium, — b y ły to Ideałistki pełne poświęcenia, miłujące Oj­

czyznę i lud, któ ry poszły nauczać. To też P. M. Łęska utw orzyła z nich związek pod nazwą „Tow arzystw o Wzajemnej Koleżeńskiej Pomocy“ . Z dobrowolnych niewielkich członkowskich składek zawsze było w naszej kasie nieco grosza, którym mogłyśmy wspierać pożyczkę kilkunastoru- blową koleżanki chore, lub chwilowo pozostające bez posady. Ten zwią­

zek, zlikwidowano w r. 1918, gdy nie mógł się dłużej utrzymać wskutek przewrotów politycznych w Rosji, — seminarium zamknęła P. Łęska zna­

cznie wcześniej.

Koleżanki moje otrzym ywały, po ukończeniu seminarium posady nauczycielek ludowych w dworach Mińszezyzny, w ziemi Mohylowskiej, Wileńskiej i Witebskiej lub w zaściankach. We dworach panie ziemianki własnym kosztem Urządzały wygodne lokale szkolne i mieszkania nau­

czycielki oraz sprowadzały podręczniki dla dziatwy. W zaściankach zaś

—■ księża proboszczowie troszczyli się o szkółki i nauczycielki tak pod względem materialnym jak i moralnym. Jak jedni, tak drudzy gorliwie popierali nauczycielki, udzielali dobrych książek, życzliwej porady i opie­

ki, chronili od nagabywań i prześladowań władz rosyjskich, uczyli lud­

(12)

132

ność, jak ma nauczycielkę szanować i kochać. To też pomimo niebez­

piecznej i trudnej pracy nauczycielka, mając poparcie całego społeczeń­

stwa, pracować mogła owocnie przez dłuższy czas... (Dziś, w naszej wolnej Ojczyźnie jakże częstokroć całkiem przeciwnie się dzieje!...).

Niektóre koleżanki zostawały w Mińsku, tworząc z polecenia i za poparciem tajnej oświaty tak zwane „komplety oświatowe“ , złożone po­

czątkowo z 15 dzieci, następnie 18 do 22. Taki komplet b ył zwykle roz­

dzielany na 3 . — 4 części (gdyż rząd rosyjski karał, gdy ujrzał więcej niż 3 — 4 dzieci uczących się w jednym lokalu), każdy oddziałek uczy­

łyśmy w osobnych, nieraz bardzo od siebie oddalonych lokalach, które wynajmowałyśmy u osób życzliwych naszej sprawie. Towarzystwo opła­

cało im niewielkie komorne.

Nauczycielki za lekcje w takich kompletach pobierały od 8 — 10 rubli miesięcznie, a miały nieraz po 3 — 5 km. do swej „szkółki“ . Jedna z młodszych koleżanek, 18-letnia panienka, zaziębiła się w czasie takich dalekich wycieczek, dostała zapalenia płuc; organizm wycieńczony pra­

cą nie w ytrzym ał, umarła z uśmiechem na ustach. Niektóre płaciły

„sztraf od; 3 — 5 rubli (na ówczesne pieniądze to znaczną sumę) za. taj­

ne nauczanie niedozwolonego polskiego języka. Jedna z najstarszych ko­

leżanek tydzień siedziała w więzieniu mińskiem, w wieży narożnej, na ścianach której napisała węglem: „Błogosławieni, którzy cierpicie, albo­

wiem Chrystus was pocieszy!“ . Dwie' z mych koleżanek, niestety wsku­

tek doniesienia trzeciej osoby, musiały opuścić wieś, w której założyły świetnie rozwijającą się szkółkę i m iały w ielki w p ływ na młodzież.

Tafcie komplety zw ykle tworzono na przedmieściach mniej lub więcej oddalonych od centrum miasta.

Pierwszem polem mojej pracy, jeszcze przed wstąpieniem do se­

minarium konspiracyjnego b yło przedmieście Komarówka w Mińsku lit.

— 'Oddalone od1 śródmieścia o 3 — 4 km. Tam, pracując jako pomocnica na konspiracyjnej, uczniowskiej stancji', •—• cedzień po południu przez 2 — 3 godziny uczyłam ubogą dziatwę tej dzielnicy, chodząc dość da­

leko po tak strasznem błocie, że przy slabem świetle żrzadko rozsianych latarek naftowych (elektryczności na tak oddalonych przedmieściach wówczas jeszcze nie było) skwapliwie wypatrywałam jakiegoś dyla od mostku, żeby na nim nogę postawić. Ody na Kozakowskim zaułku zor­

ganizowałam komplecik z 10 chłopców i już miałam rozpocząć regularną naukę, gdy młody żydek, syn gospodarza, rozpędził tę „tajną szkołę“ jak nazywał, i nie było komu poskarżyć się ani do kogo się odwołać! — Moja gospodyni z uczniowskiej stancji, ideowa osoba, paru mych niedo­

szłych uczniów zaprosiła do siebie na lekcje, kilku zgodzili się przyjąć na wspólną naukę dwaj gospodarze z tego domu, gdzie uczyłam inne dzieci!

A jednak, pomimo represyj, jak chętnie, z całym zapałem i poświę­

ceniem tamtejsza dziatwa garnęła się do nauki! Rodzice zaś tej dziatwy starali się o naukę, nie żałowali swych trudów, opiekowali się i strzegli nauczycielki od prześladowań policji, przekupując- nieraz tę ostatnią, byle nauczycielka spokojnie mogła prowadzić naukę! Dzieci korzystały gori

(13)

liwie, robiły postępy, chw ytały i chłonęły umysłem i sercem w szystko co -polskie bez względu na to, w jakim języku w domu rozmawiały z ro­

dzicami, po polsku czy też białorusku.

Po -kilku latach takiej pracy, wstąpiłam do wyżej wymienionego Seminarium (miałam wykształcenie gimnazjalne), po jego ukończeniu;

przez kilka lat obejmowałam posady nauczycielki ludowej w Mohyl-ow- szczyźn-ie po dużych majątkach fabrycznych i w Mińszczyźnie, wreszcie- osiadłam w Mińsku na stałe i tam mię zastała wielka wojna światowa..

Mieszkałam w internacie dla przyjeżdżających do miasta nauczycielek lu­

dowych, byłam łącznikiem między P. M. Łęską i koleżankami i chwilowo- udzielałam prywatnych lekcyj w -okolicach stacji Brzeskiej. Wojna w y­

gnała do Mińska liczne rzesze uciekinierów z „Królestwa Polskiego“ i in­

nych dzielnic kraju. Dla nich u tw orzyły się „szkoły komitetowe“ z oso­

bną organizacją. Dla miejscowej zaś ludności powstało kilka „tajnych kompletów oświatowych. Jeden komplet ja otrzymałam, przy ul. M i­

chałowskiej i Aleksandrowskiej na przedmieściu najbliższem -od środka miasta, Tr-ojeck-iej Górze i w tej dzielnicy zamieszkałam.

Teraz było można trochę wygodniej się urządzić, rząd rosyjski rnniej miał czasu „węszyć“ tajne nauczanie, bo b y ł zajęty wojną. To też naukę odbywałam ty lk o w dwóch lokalach — 22 dzieci w 3-ch oddziałach.

Gdy szukałam lokalu dla II i III oddz. mego kompletu, natrafiłam w jednym dużym domu na odpowiedni J-okal. Zdarzyło się, że gdy za­

częły się zbierać moje dzieciaki, życzliwa sąsiadka oznajmia, że po ca­

łym dziedzińcu plądruje policja powiatowa, rzekomo szukając dla siebie lokalu.

Moja gospodyni nie straciła przytomności; jednej dziewczynce ka­

zała iść po wodę, z drugą zasiadła do g ry w karty, trzecią wsadziła na piec do kuchni, dwie wysłała do sąsiedniej spiżarki i dała im garnczek powideł na osłodę siedzenia po ciemku, mnie ubrała w kożuch i -dużą chustkę i poleciła udawać „kumę“ przybyłą ze wsi na rynek i tak szczęśliwie przyjęłyśm y w izytę policjantów!

Gdy w Innem miejscu znalazłam upragniony lokal, to już przez ostrożność 2 razy tygodniowo uczyłam dzieci rosyjskiego języka, dla za­

maskowania właściwego celu, za pozwoleniem mej zwierzchności. Raz gdy -miałam rozpocząć z dziećmi dyktando, słyszę jak w sąsiedniej ku­

chence, oddzielonej perkalikową kotarą, policjant rozpoczyna indagację mej gospodyni, rozpytując co to za dzieci? czyje? czego się uczą? Ta odpowiedziała, że to są jej własne dzieci ii jej sąsiadów, uczą się po pol­

sku i po rosyjsku. Słysząc to r-ozpoczęlem rosyjskie dyktando, zaś go­

spodyni ugościła policjanta „wódeczką“ ¡i zakąską. Nauczycielka i dzie­

ci ocalały!

A jak się przedstawiał lokal, w którym uczyłam mój I oddział kom­

pletu, a początkowo i’ wszystkie dzieci, zanim wynalazłam drugi lokal dla dwóch starszych .oddziałów?

Izdebka była malutka, na krańcu przedmieścia, nad rzeką, w bocz­

nej uliczce, -mieszkanie stróża, naprzeciw śmietnika. Przy małej, ku­

(14)

134

chennej szafce, na dwóch okienkach uczyło się stojąco 10 —• 12 dzieci, ja siedziałam między niemi na' stołku. Nademną, na szafie siedział 4-letni chłopczyk, na łóżku stękał stary, słabow ity gospodarz, na piecu siedzia­

ła jego córka z małem krzyczącem dzieckiem, przy piecu stała oparta na dwóch pieńkach niska deska do prasowania, przy niej klęczało, pisząc 10 starszych dzieci z II i II I oddz. Kałamarze stały na podłodze. Nad głowami dzieci gospodyni poprawiała ożogiem w piecu i piekła bliny.

W tern wszystkiem pomagały dwa prosiaki obok pod piecem i gdaczące kury. Pomimo tak powabnego otoczenia, dzieci uczyły się bardzo pilnie i akuratnie uczęszczały na lekcje, — b y ły też zawsze w dobrym humo­

rze, jak i ich nauczycielka.

Odzie w y teraz jesteście, drogie dzieciny? Wam Mińsk zawdzię­

cza to, że w nim niewygasła jeszcze Ojczyzna — Polska w sercach wie­

lu, wielu waszych dzieci, krewnych i znajomych, którym w y byliście i jesteście żywym przykładem miłości Boga i Ojczyzny..., którzy tę­

sknią i płaczą za tą Matką-Ojczyzną, którą cieszyli się przelotną chwilkę i utracili Ją za winy nieswoje^ za w in y tylu innych, obcych, duchem i po­

chodzeniem...

Ale pocieszcie się, jest Bóg, Sędzia sprawiedliwy i miłosierny, On w idzi i pamięta jak w Mińsku kw itła wiara i pobożność. On pamięta ten szereg kapłanów światłych i zacnych, tych dusz pełnych ofiarnego po­

święcenia dla Ojczyzny i bliźniego, On o tern przypomni Matce Ojczy­

źnie, która może tego nie wie i uważa was całkiem za obcych duchem, was, oo choć ciałem oderwani od Niej, ale duchem z Nią zawsze żyjecie i żyć będziecie z Nią i dla Niej, was co umieracie z myślą o Polsce, was, co uczycie swe dzieci jak Ją kochać i w wasżych obrabowanych przez barbarzyńców świątyniach za Nią się modlicie do Boga. Bóg może spełnić wasze marzenia, wrócić Mińsk znowu na łono Macierzy-Polski.

W tych kompletach pracowałam 3 lata, 1914, 15 i 16 rok, prócz te­

go ja i 3 moje pomocnice przez te 3 lata zajmowałyśmy się katechizacją dzieci w dużej katedralnej parafji w Mińską, pod kierunkiem znanego z gorliwości iks. dziekana Bolesława Jagielłowicza i p, M arji Górskiej.

Za to pobierałyśmy niezłą opłatę, której nie chciałyśmy brać, ale ks. J.

zmuszał nas do wzięcia jej. To b y ły najmilsze i najszczęśliwsze czasy mego życia, pomimo w ojny i licznych bomb, rzucanych na miasto przez niemców.

Dalej, w r. 1917 powstała Polska Macierz Szkolna, która swe filje rozszerzyła po całem mieście. Ja1 należałam do Koła Macierzy Trojec- kiej Góry (przedmieście), cieszącego się u głównego zarządu najwięk- szem uznaniem, bośmy sami sobie starali się o pieniądze na utworzoną przez nas szkółkę 3 oddz. powszechną, "której ja byłam kierowniczką przez lat 3. Urządzaliśmy przedstawienia amatorskie ną większą skalę, kasa wcale dobrze była zaopatrzona. Szkoła pod względem material­

nym i moralnym miała troskliwą opiekę Koła. W r. 1917 wysłuchałam 2-miesięcznych letnich kursów pedag. metod., zorganiżowanycłi stara­

niem tejże Macierzy szkoln. w Mińsku, o wysokim zakresie nauki 1 do­

(15)

brym ¡zespole prelegentów, gdzie wysoko podniesiono ideologie nauczy­

cielki ludowej.

W r. 1920 po ewakuacji Mińska przez wojska polskie, niestety, w y ­ jechać nie mogłam do Ojczyzny, gdyż moje słabe zawsze zdrowie zepsu­

ło się całkiem. Zostałam więc a uczyłam lat parę w tej samej szkolę, zależąc od władz Ibolszewickich, które pozw oliły 4 — 5 szkołom pow­

szechnym polskim istnieć. Wreszcie „zwolnioną“ zostałam za brak ko­

munistycznej idei w 1922 z dużej, bardzo ideowo prowadzonej w duchu, polskim szkoły powszechnej Złotogórskiej, gdzie uczyłam młodsze ro­

dzeństwo mych kompletowych dzieci —* dziiatwa z tej szkoły nie dała się wciągnąć pod złe w p ły w y dzięki dawnej swej kierowniczce p. M. O., osobie o tak wysokich przymiotach duszy, że drugiej takiej chyba nigdy w życiu nie spotkałam.

Z łaski Bożej mogłam w yrw ać się z Mińska, przybyłam do Ojczy­

zny w r. 1922, otrzymałam posadą nauczycielki szkoły powszechnej w powiecie Nowogródzkim, gdzie od lat 3 pracuję. Mam 5 kółek ¡reli- gijno-oświatowych, około 50 dzieci w 3 oddziałach, —< ale ze smutkiem wciąż stwierdzam, że między ludnością i dziatwą w danych czasach taj­

nej szkoły, a obecną zachodzi wielka różnica na niekorzyść te j ostatniej, t. j. tutejszej ludności. Jednak nie tracę, nadziei, że z czasem choć bardzo jeszcze nieprędko, ludność tutejsza pozna i ukocha Ojczy­

znę i będzie dla miej dobrem dzieckiem, w brew wrogim agitacjom coraz bardziej się rozszerzającym. Oby Bóg dobry dał tu na Kresy Wschod­

nie więcej ideowych „robotników “ , bo żniwo wielkie, a pracowników mało.

S PR A W Y S A M O K S ZTA ŁC E N IO W E .

ąGdyby życia ludzkiego starczyło na zdobycie wszystkich nauk, wówczas mielibyśmy prawo nie robić wyboru... Lecz my, których życie jest tak krótkiem, nie powinniśmy zapominać, jak mato mamy czasu na nau­

kę. A i ten czas skracają jeszcze tysiączne zatrudnienia i zajęcia życia codziennego. Dlatego to trzeba się starać go użyć w sposób najbardziej pożyteczny“ .

„Pamiętamy też o wpływ ie samouctwa na wykształcenie moralne człowieka. Odwaga w pokonywaniu trudności, cierpliwe skupienie uwagi, w ytrw ałość w niepowodzeniu: oto są przymioty charakteru, które czło­

wiek koniecznie w sobie wyrobić potrzebuje; najlepiej zaś kształci je sy­

stem polegający na samopomocy w uczeniu“ . Herbert Spencer — „O w y­

chowaniu umysłowem, morainem i fizycznem.

Wykłady pedagogiczne przez radjo. Program w ykładów pedago­

gicznych, organizowanych staraniem Ministerstwa W. R. i1 O. P. prze­

znaczonych przedewszystkiem dla nauczycielstwa, obejmie w czerwcu r. b. następujące odczyty: 6 czerwca wiz. p. Zygmunt Piotrow ski: Drogi kształcenia zawodowego —- wskazówki dla rodziców i młodzieży; 13-go czerwca wiz. p. W itold Byszewski: Szkolnictwo handlowe w Czechosło­

(16)

136

w a cji; 20 czerwca wiz. p. Marja Zaborowska: Szkoty zawodowe dla dziewcząt; 27 czerwca p. Marja Dz-ierzbicka — Rzut oka na szkolnictwo .polskie w roku 1926/7.

Odczyty wygłaszane będą nadal na stacji nadawczej Polskiego Ra- d ja w Warszawie w poniedziałki o go-dz. 17 min. 30.

Kursy Wyższe. Do chwili obecnej obowiązuje dawny statut i pro­

gram Państwowego Wyższego Kursu Nauczycielskiego. Nowy statut zo­

stanie wydany przed końcem roku szkolnego 1926/27, ale zapewne będzie obowiązywać dopiero od r. 1928. Nowy statut ma uwzględnić składanie egzaminów przez eksternów z podziałem na przedmioty lub grupy przed­

miotów w dłuższym terenie —‘ narazie jednak ekstern zdaje egzamin z ca­

łe j grupy (humanistycznej —■ fizyko-matematycznej lub przyrod-niczo- geograficznej) odrazu cały w tym czasie co i .słuchacz kursu.

Jest bardzo pożądane, by nauczyciele czynni w miastach, nie posiada­

ją cy egz. z wyższych kursów składali podania do inspektoratu o przyjęcie na kursy wieczorowe z programem P. Wyższ. Kursu, gdyż w miarę na­

pływania podań kursy takie będą otwierane. P rzy wstąpieniu na kurs obowiązuje kollokwjum w zakresie wiadomości, jakie daje seminarium.

Kursy wakacyjne urządzane staraniem Stów. Chrz. Nar., patrz

„Nauczyciel Polski“ Nr. 6.

Do słuchaczów humanistycznego kursu wakacyjnego w Pucku. P rzy­

pominamy Sz. Słuchaczom i Słuchaczkom o nadsyłaniu wypracowań na te­

maty podane przez prof. L. Skoczylasa pod adresem: Warszawa — Mar­

szałkowska 153, prof. Ludwik Skoczylas.

OCENY I S P R A W O Z D A N IA .

Ludwik Pawłowski. Z zagadnień organizacji pracy wychowawczej w szkole. Zamość 1926.

W szeregu oddzielnych artykułów autor zastanawia się, jak pora­

dzić ma to, że młodzież powojenna nie jest taką, jaką pragnęlibyśmy ją w i­

dzieć. Przyczynę tego w idzi autolr w braku kultury pedagogicznej w spo­

łeczeństwie, w braku programów i instrukcyj ze strony władzy, w braku ciągłości systemów wychowawczych w ciągle zmieniających się minister­

stwach. Brak ku ltu ry pedagogicznej społeczeństwa, szczególniej silnie da­

je się odczuć w przygotowaniu rodziców i nauczycieli do zadania wycho­

wania młodzieży. I nic dziwnego: do ważnego zadania wprowadzenia w życie nowego człowieka, uczynienia go jednostką pożądaną, zabierają się ludzie, któ rzy uczyli się tego i owego, ale o wychowaniu wiedzą z włas­

nego jedynie doświadczenia, có im było miłe, a co przykre, i przez miłość rodzicielską najczęściej wpadają w przeciwną ostateczność, o ile nie spusz­

czają się ma traf, na innych lub na- instynkt macierzyński.

Wprawdzie niektóre szkoły powszechne dają dziewczynkom naukę gospodarstwa domowego i higjeny, ale te znikome okruchy nie są dostępne dla chłopców. Przyszła -matka nietylk-o nie znajdzie w przyszłym ojcu pomocy i współdziałania, ale natknąć się -tn-oże na obojętność albo sprze­

ciw. Zawodowi wychowaw-cy-nauczyciele powinni obok teoretycznych

(17)

wiadomości otrzymywać praktykę, która dałaby im wyćwiczenie i spraw­

ność, kontrolowaną przez umiejętnych zwierzchników. Tymczasem tak seminarja nauczycielskie, jako też instytuty; kursy pedagogiczne kładą sil­

ny nacisk na praktykę dydaktyczną, a nie dają praktyki pedagogicznej, sa­

ma zaś teoretyczna pedagogika', zaliczona do większego cyklu przedmio­

tów pedagogicznych, dla braku fachowego przygotowania, odpowiednich podręczników, staje się przedmiotem płynnym, wahającym się w bardzo szerokich granicach. Autor szuka ratunku przedewszyśtkiem w przygo­

tow ana ośrodków wychowawczych: szkoła, dom, bursą; internat, stancja mają zgodnie współdziałać. Szkoła, aby wychowała, musi poznać wycho­

wanka. To, co wiemy o uczniu, zawdzięczamy przypadkowi. Dzięki w pływ ow i uczuciowego ustosunkowania się, nasze opinie o uczuciu w róż­

nych momentach bywają wielce różne. Trudność zawodu wychowawcy, jego obciążenie pracą, często nieprzygotowanie do zawodu sprawiają, że obok wewnętrznych podniet, jako tog poczucie odpowiedzialności, umiło­

wanie obowiązku, autor radby widzieć zewnętrzne pobudki, rodzaj ram, któreby zmuszały wychowawcę do wytężania uwagi i energji. Temi są:

statuty, regulaminy, -sprawozdania, instrukcje, wizytacje i kwestionariusze, których wypełnianie byłoby obowiązkowe. Uzgodnienie metody postępo­

wania w szkole, domu, bursie, stancji i internacie należałoby do zjednoczo­

nej akcji Pedagogicznej i Grona Rodziców.

Odpowiednio przygotowani wychowawcy i rodzice podnieśliby kul­

turę wychowawczą społeczeństwa tak, że rozbieżne dotąd ośrodki, zespól li wszy swoje usiłowania, nadałyby inny kierunek młodzieży, osłabiłyby w pływ czynników niepożądanych, zacieśniłyby związek między dwoma

następującymi po sobie pokoleniami. J.

BIBLJO G R A FJA .

Z warsztatu kartograficznego Kslążnlcy-Aflasu. Instytut Kartogra­

ficzny prof. Romera pracuje coraz intensywniej, a prace jego-spotykają się nietylko z uznaniem zagranicą, a ich autor z coraz to nowemi odznaczenia­

mi, lecz najpoważniejsze instytucje zagraniczne zaszczycają instytut swe- mi zamówieniami. I tak w ciągu kwietnia b. r. wykończył Instytut Książ- nicy-Atlasu Mapy dróg wodnych Polski w znaczniejszym nakładzie dla L i­

gi Narodów. Praca ta rozesłana będzie trzydziestu kilku rządom. Podo­

bne znaczenie międzynarodowe ma Mapa lotnicza Polski. Mapa geologi­

czna Polski, oraz Mapa hypsometryczna Polski w języku francuskim — wszystkie wykonywane na zamówienie. Oprócz kilku innych robót na za­

mówienie Książnica-Atlas przygotowuje następujące nowe wydawnictwa kartograficzne własne:

1) Romer E. Powszechny Atlas geograficzny Cz. I I I : Kraje poza­

europejskie. W ydawnictwo to gotowe będzie w ciągu wakacyj. W ielkie jego znaczenie leży w tern, że wreszcie szkoła otrzyma kompletny atlas geograficzny polski, co umożliwi usunięcie ze szkół tendencyjnych atlasów obcych.

Cz. I — ogólna wymienionego atlasu powszechnego zawiera 21 ma­

py. (Cena 24 zł.). - ____

(18)

138

Cz. II. atlasu powszechnego jest poświęcona szczegółowemu omó­

wieniu Krajów Europejskich — zawiera 15 map. (Cena 15 zł.).

2) Semkowicz — Atlas do historii Polski. W najbliższym czasie gotowe będą i osobno puszczone w handel: a) Słowiańszczyzna, b) Polska za Chrobrego, c) Polska X V II w., d) Polska w dobie rozbiorowej.

3) Pawłowski — Mapa kościelna Polski 1 : 1.500.000 ukazała się w dniu 15 b. m. (Cena 6 złotych).

4) Romer i Janiszewski — Afryka 1 : 7.000.000 mapa ścienna, któ­

rej dotychczas był brak w serji map ściennych części świata. Będzie go­

towa na nowy rok szkolny.

5) Romer — Palestyna 1 : 200.000 — gotowa będzie na nowy iok szkolny.

6) Romer — Wąsowicz — Polityczna mapa ścienna Europy — 1 : 3.500.000.

Dotychczasowa mapa polityczna Europy 1 : 6.000.000 doskonale się nadająca do szkół powszechnych za względu na swą taniość (12 zł.), była niewystarczająca dla szkół średnich.

7) Romer — Atlas ścienny Państw europejskich — a) Anglja, b) Niemcy, c) Rosja. Praca nad temi trzema mapami została rozpoczęta — inne kraje są projektowane.

Jeśli dodamy, że w ostatnich dniach wykończono Mapę Narodowo­

ści Polski — Wąsowicza, Mapę przemysłu Polski — Janiszewskiego, sub­

wencjonowaną przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz na zamówienie obce mapy dorzeczy głównych rzek w Polsce — to otrzymamy obraz buj­

nej działalności Instytutu Kartograficznego Prof. Romera.

W Centralnej Wojskowej Szkoły Gimnastyki i Sportów są do nabycia następujące wydawnictwa gimnastyczno-sportowe: Kom­

plety tablic postaw gimnastycznych (Tablice wielkości 50 X 80 cm. do zawieszania na ścianach — komplet 21 sztuk — litografowaine na papie­

rze rysunkowym) —/z t . 17. Krzywe toków lekcyjnych — w ykresy natę­

żenia godzin ćwiczebnych z objaśnieniami —> zł. 1. Skrypta: Przepisy Footbai-Rugby —< 1.80, Piłka koszykowa — 1.20, Hokey na lodzie —- 0.80.

Notatki z szermierki na szable —* 1.80, (Projekt) Regulaminu w alki ba­

gnetem (redakcja- ostateczna) — 1.80. Projekt Regulaminu wychów, fi- zyczn. (ostateczne opracowanie). Część I. ogólna i część II gimnastyka 5 zł.

Książki (okazyjna wyprzedaż): Zabawy i gry ruchowe dla wojska Warszawa 1022 — zł. 1., Walka wręcz. Jeziorowski. Warszawa 1923. — zł. —.50, — Instrukcja grenadjerska. Warszawa. 1923 — zł. 1.

Ceny bez przesyłki pocztowej, P rzy zamówieniach ponad 10 eg­

zemplarzy rabat 10%. W ysyłka za pobraniem.

Wydawnictwa Związku Nauczycieli Abstynentów w Poznaniu za­

sługują na baczną uwagę wychowawców młodzieży. W roku 1925 uka­

zała się praca zbiorowa ze słowem wstępnem kuratora Chrzanowskiego p. t. „Ważne zadanie nauczycielstwa polskiego“. Mieści się w niej ode­

zwa, statut Z. N. A., 2 artyku ły prezesa Związku dr. Posadzego „O po­

trzebie i zadaniach Z .N. A.“ oraz „Jaką przestrogę daje Skarga naszemu pokoleniu“ . Pozatem zabierają głos prof. dr. Gantkowski do tematu

(19)

„ U j mny w p ływ alkoholizmu na energię i wolę jednostki i społeczeń­

stw a“ , prof. dr. Kcstrzewski do tematu: „Bezwzględna wstrzemięźliwość czy umiarkowanie i ks. Gałdyński do tematu: Szkoła i nauczycielstwo zagraniczne a walka z alkoholizmem. W następnym roku wydano drugi numer wydawnictwa Z. N. A. pod tytułem: „Ratujmy młodzież“. Główna część broszurki stanowi piękna odezwa i wyczerpująca rozprawa prcf.

Seelieba na temat: „Udział nauczyciela w ruchu przeciwalkoholowym“ . Ponadto znajdujemy streszczenie ciekawych wygłoszonych na ostatnim międzynarodowym kongres'e przeciwalkoholowym w Dorpacie na temat:

„ W jaki sposób obudzić zainteresowanie dzieci podczas wykładu o alko­

holizmie“ . „W p ły w alkoholu na duszę dziecka, abstynencja dorosłych jako warunek konieczny w pracy wychowawczej“ . Co dopiero ukazał się trze­

ci numer wydawnictwa Z. N. A. p. t. „Groźna statystyka“, zawierający 2 znakomite źródłowe rozprawy i to dra Wojtkowskiego „Alkoholizm młodzieży polskiej w świetle statystyki“ i prof. Sygnarskiego „Alkoho­

lizm a młodzież. Każde dziełko w cenie 50 gr. można nabyć w Składni­

c y Abstynenckiej w Poznaniu Aleje Marcinkowskiego 26.

Wydawnictwo Zjednoczenia Młodzieży Polskiej. Skład główny i Druk.

Sp. Akc. „Ostoja“ , Księgarnia i Drukarnia w Poznaniu, Pocztowa 15. Bi­

blioteka wleczornioowa:

J. R.: „Witaj majowa jutrzenko! — 1.90.

J. R. — Królowa Jadwiga — 1.90.

Walerja Szalay — Groele: Morze polskie — 1.60.

Teatr dla młodzieży żeńskiej:

Anna KImer: Zwycięstwo miłości, sztuka w 3 akiach — 0.80 Felicja Żurowska: Perły najświętszej Panienki, ;ednoaktćwku —0 Jo Feliks Koneczny: Polskie Logos a Ethos (T. I 1 II).

Dr. Miecz. Ziemnowicz: Problem współczesnego wychowania.

Nr. 1 Polskie Archiwum Psychologii: Dr. Józefa Joteyko: JednoSĆ szkolnictwa ze stanowiska psychoł. i potrzeb społecznych.

Przegląd Pedagogiczny: R. 1926.

Lucjan Zarzecki: Charakter i wychowanie.

Lucjan Zarzecki: Wychowanie narodowe.

Pigoń: Do podstaw wychowania narodowego.

Stanisław Szczepanowski: M yśli o wychowaniu narodowe«!.

Muzeum R. 1926. Zesz. 4. Dr. Adam Zieleńczyk: Świadectwa doj­

rzałości a wstęp do szkół akademickich.

P R ZE G LĄ D CZASOPISM .

Bibliografia pedagogiczna. Wyd. Min. W. R. i O. P. Zesz. III — IV.

1926 r. Część urzędowa, Część nieurzędowa. M. K ridl: Biblioteka pod­

ręczna nauczyciela literatury polskiej (c. d.). —■ Oceny.

Kwartalnik Stów. nauczycieli szkół dla głuchon. i niewidomych.

Nr. 1. Styczeń — marzec 1927 r. — A. Manczarski: Rys h st. Instyt. Głuch, i Ociemniałych w Warszawie 1817 —• 1917. E. Krzysztofiak: Film jako środek pomocniczy w nauce głuchoniemych. —• W. Jabłoński: Kilka uwag o wychowaniu fizycznem głuchoniemych i w. innych.

(20)

140

Życic Urzędnicze Nr. 5 zawiera: Rząd i My. — Eugerjjusz Sissle.

W ykonyw rn e ustaw, a działalność twórcza administracji. Uchwaiy Wal­

nego Zjazdu Delegatów w Warszawie w dn. 27 i 28 marca 1927 r. Nadzór m d samorządem. Sądy pracy. Poradnik prawny. Podatek majątkowy i pobory urzędnicze. W ydawnictwa nadesłane.

CZASOPISMA DLA DZIECI I MŁODZIEŻY.

Mały Światek — miesięcznik obrazkowy dla starszej dziatwy, ilustr.

red, ks. Ant. Heur. Szuman (Nawra, pow. toruński, w . pomorskie), admin,

„Ostoja“ , Poznań, Pocztowa 15.

Moje Pisemko — r. XXV', tyg. obrazkowy dla dzieci. — red.

M. Buyno-Arctowa, wyd. M. Arct.

Radość Życia — ¡1. mieś. dla dzieci i młodzieży — red. J. Kotar­

bińska, wyd. ks. L. Wolski — Warszawa.

Dla Ojczyzny — ił. mieś. hist.-społeczny dla młodzieży — w yd.

ks. L.-W olski — Warszawa.

Płomyk — tyg ii. Zw. Pol. Naucz. Sz. Powsz.

Młody Polak — ilustr. dwutygodnik dla młodzieży —■ wyd. Okręg Śląski Stów. C. N. N, S. P. Katowice — red. M. Kantor-Mirski.

Kierownik Stowarzyszeń Młodzieży — mieś. organ Zjednoczenia Młodzieży Polskiej, przez, dla zarządów Stów. Młodz. — red. X. Bitko. —

„Ostoja“ , Poznań, Pocztowa 15.

Młoda Polka — mieś. pisma poświęć, młodzieży żeńskiej — wyd.

Zjedn. Młodz. Polskiej — red. C. W o ln ie w ic z ó w n a .„O s to ja “ , Poznań, Pocztowa 15.

Orli Lot — mieś. krajoznawczy — Organ Kól Krajozn. Młodzieży Polsk. Towi. Krajoznawczego — red. L. Węgrzynowicz — nakt. „O rbisu“

w Krakowie.

' Młodzież Misyjna — miesięcznik — ród. kś. A. Ogórkiewicz Młodzież Polskiego Czerwonego Krzyża — red. Zofja W o lim w czowa.

Harcerz — tygodnik młodzieży harcerskiej.

K R O N IK A ,

Zamykanie szkół polskich. Ludność polska na W ołyniu zaczyna się coraz bardziej niepokoić zamykaniem szkół polskich. Swego czasu ener­

gicznie protestowała przeciwko- polityce oświatowej b. ministra oświaty.

Sujkowskiego, obecnie występuje ze zbiorowym protestem przeciwko dzia­

łaniom władz szkolnych, za czasów ministra oświaty Dobruckiego.. Rodzice dzieci w wieku szkolnym w Cumaniu, w pow. rówieńskim, w ysiali do P. Prezydenta Rzeczypospolitej protest, podpisany przez 242 osoby, a skie­

rowany przeciwko zapowiedzianemu zamknięciu polskiej szkoły powszech­

nej w tej miejscowości. Dotychczas w Cumaniu znajdowały się dwie szkoły powszechne, polska i ruska. W polskiej szkole kształciło się 86 dzieci, w ruskiej 82. W końcu marca kurator wołyński p. Szeląyowski za­

wiadomił zarząd szkoły polskiej w Cumaniu, że od początku roku szkol­

(21)

nego 1926 — 27 polska szkolą będzie zniesiona, a utworzona wspólna utrakwistyczna. Z powodu zamknięcia tej szkoły piszą rodzice do P. Pre­

zydenta: „Setki lat męczyliśmy się pod moskiewskim batem. Tam zmusza­

no nas uczyć się po rosyjsku i karali nas za polską mowę. Musieliśmy się z tern pogodzić, gdyż rozumieliśmy, że jesteśmy pod wrogiem panowa­

niem i takimże rządem. Ale czy dziś, w odrodzonej Ojczyźnie, mamy dzie­

ci nasze posyłać do ruskiej szkoły i znowu je uczyć po rusku?“ . Łzami i krw ią serdeczną pisana odezwa polaków cumańskich, kończy się iak'm apelem pod adresem najwyższego dostojnika niepodległej Polski: „Zlitujcie się nad nami! Konstytucja daje swobodę wszystkim narodowościom ob­

cym w Polsce, a my polacy u siebie w kraju, czyż. mamy być upośledze­

ni?“ . Chyba wszelkie komentarze w tej sprawie są zbyteczne!

Komitet Propagandy Czytelnictwa. Dó' komitetu honorowego z pra­

wem kooptowania przez przewodniczącego weszli: jako przewodniczący minister oświaty Dobrucki, marszałek sejmu Rataj, marszałek senatu Trąmp- czyński, minister spraw wewnętrznych Sldadkowski, rektor uniwersytet'!

warszawskiego Hryniewiecki, rektor' szkoły głównej gospodarstwa w iej­

skiego W ładysław Grabski, rektor politechniki warsz. Szperl, rektor wy ż ­ szej szkoły handlowej Miklaszewski, prezes Akademji umiejętności w Kra­

kowie oraz przewodniczący komisji oświatowej sejmu i senatu. Do komi­

tetu wykonawczego z prawem kooptacji z wiedzą i zg«dą przewodniczą­

cego komitetu honorowego weszli: p. Wanda Dąbrowska i p. H. Radwa- nowa (red. „Płom yka“ ), p. Radlińska, p. Filipkowska, pp. Czerwijowski, Zygmunt Arct, dr. Piątek, Mieczysław Rudkowski, Mortkowicz, Szymań­

ski, Maciejewski, Kowalczyk, dyrektor Mikułowski, prezes polskiej Macie­

rzy szkolnej Stemler, red. Kopczewski i p. Maj.

I. W ainy Zjazd Sekcyj W. F. i H. Sz. przy Tow. Naucz. Szkół Śred­

nich i Wyższych. W dniach 19 i 20 marca 1927 r. odbył się, dzięki inicja­

tyw ie Sekcji, Poznańskiej, powyższy Zjazd. Nadzwyczaj licznie obesłany (udział w zięły wszystkie Sekcje Okręgowe, przedstawiciele Kuratoriów oraz lekarze szk. i wyeh. fiz, niezrzeszeni), zjazd byt wspaniałą irewją i po­

kazem pracy w dziedzinie praktycznej i teoretycznej. Przedpołudnie dnia 19 wypełniło1 ukonstytuowanie się zjazdu oraz referaty p. G e r m a n o w n y (Lw ów ) na temat: „ Ć w i c z e n i a c i e l e s n e w p r z e d s z k o i u“ , i ppłk. S i k o r s k i e g o : „ M o ż l i w o ś ć z a s t o s o w a n i a m e t o d y B u k h a w s z k o l e i w a i m j i “ . Po odczytach, przy­

jętych przez audytorjum z dużem uznaniem, nastąpiły pokazy lekcyj gim­

nastycznych: ćwiczenia malej dziatwy (p, G e r m a n ó w n a ) , udatne mo­

menty lekcji dla chłopców w latach 10— 12 (wizyt. C z y ż e w s k i , W il­

no), lekcja dla dziewcząt 10-—12 lat (p. P i g o n i ó w n a), lekcja studentek i uczestniczek Wyższych Kursów Naucz, (asyst. T u c h o l s k a), lekcja stu­

dentów i uczestników tychże Kursów (kpt. S z u s z k i e w i c z).

Popołudniu odbył się pokaz tańców narodowych (baletm. S t a t k i e- w i c z) ot.aż rytm iki (prof. W i e c h o w i c z o w a). Wszystkie po­

kazy i referaty, omówiono w poważnej dyskusji. Następnie wygłosit pod­

niosły referat w izyt. W y r o b e k (Kraków) na temat „ P o d j ę c i e i d e i J o r d a n o w s k i e j j a k o z a d a n i e S e k c j i W. F.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moralność sama w sobie nie jest celem życia, jest ona tylko środkiem, wiodącym człowieka do jakiegoś celu końcowego. Człowiek musi wiedzieć, dokąd go

Szkoła polska musi się stać w tej chwili polem naprawy tego zła, które się ujawniło w całem społeczeństwie... Wobec ujawnionych naszych wad nie wystarcza

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

Kto chce posiąść patent nauczyciela szkoły sekun*darnej, wchodzącej w zakres szkolnictwa powszechnego, jako typ wyższy, musi poddać się szczególnemu egzaminowi i

rzające, egzaminacyjne; nauczyciel powinien posiadać biegłość w zadawaniu pytań i wiedzieć, kiedy którego rodzaju pytanie zastosować. Każde pytanie musi być

Idzie tu nie- tylko o zorjentowanie się co do stanu szkół zawodowych, lecz bardziej jeszcze o wywołanie potrzeby tych szkół, ich obesła­. nia—a tern samem