• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1926 nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła : miesięcznik poświęcony sprawom wychowania w ogólności, a w szczególności szkolnictwu ludowemu : organ Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Narodowego Nauczycielastwa Szkół Powszechnych, 1926 nr 2"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z K O Ł A

ORGAN STO W A RZYSZEN IA CHRZEŚCIJAŃSKO - NA RO DO W EG O

= = NA UC ZYC IELSTW A SZKÓ L PO W SZECH N YC H . M IE S IĘ C ZN IK

P O Ś W IĘ C O N Y S P R A W O M W Y C H O W A N IA W O G Ó LN O Ś C I, A W S Z C Z E G Ó LN O Ś C I S Z K O L N IC T W U PO W S Z E C H N E M U . R edaguje: M ichał Siciński ze w s p ó łu d z ia łe m K o m ite tu re d a k c y jn e g o .

R e d a k to r o d p o w ie d z ia ln y : L u d w ik a R o g o w s k a .

A d re s R e d a k c ji i A d m in is tr. W a rsza w a , S e n a to rs k a 19. K o n to P . K . 0 . 10.185.

Oświatowe i pedagogiczne prace Staszica.

„Ten, kto przez swoje życie poprawi i udoskonali los współ­

czesnych lub całych plemion następnych, ten dopełnia całkowicie swego tu istnienia i przeznaczenia“ ... — pisał Staszic.

Udoskonalanie człowieka i poprawianie życia — wszak to zadania wychowawcy i nauczyciela.

St. Staszic był prywatnym nauczycielem synów Andrzeja Zamoyskiego — do wyższych stanowisk zamknęło mu drogę mieszczańskie pochodzenie. Oddaje się więc pracy naukowej, mając przygotowanie prawne, zdobyte w uniwersytetach niemiec­

kich i przyrodnicze w Paryżu. Od 1798 r. prowadzi badania geologiczne w Tatrach. Po Francuzie Hacquet i Angliku Ro­

bercie Townson’ie jest trzecim badaczem Tatr z kolei.

Na posiedzeniach Tow. Przyjaciół Nauk przedstawia swą pracę „O ziemiorództwie i [ziemi dawnej Sarmacji“ , a gdy po śmierci Albertrandy’ego staje na czele Towarzystwa, wprowadza na stałe zagadnienia z dziedziny przyrody, technologji, rol­

nictwa i t. p.

Już 52-u lat życia dobiegł Staszic, gdy mógł po raz pierwszy zająć stanowisko referendarza stanu, na które go w r. 1807 po­

wołał Fryderyk August. W rok później spotykamy Staszica w Izbie Edukacyjnej. Jako członek Rady Stanu prowadzi Staszic wytężoną walkę z niesumiennymi dzierżawcami majątków Izby Edukacyjnej. Czynsze dzierżawne były jedynym funduszem oświa­

towym. Na zebraniu Rady Stanu nie waha się Staszic rzucić

twardych i bezwzględnych słów: „Cóż to ja widzę w Radzie

(2)

Stanu? — Widzę targających się na świętość funduszu, który cno­

tliw i obywatele w r. 1775 wydarli łupieżcom. A tu widzę ojców familij, poświęcających los i dolę swojego plemienia? I dla kogo?

Dla marnotrawców i złoczyńców, dla wykrętaczów prawnych“ ...

Rada Stanu poparła dążenia Staszyca — fundusze Izby Edu­

kacyjnej ocalono. Gdy po pięciu latach Izba Edukacyjna została przekształcona na Dyrekcję Edukacyjną — Staszic pracuje w niej nadal, podobnie od 1815 r. w Rządowej Komisji Wyznań i Oświe­

cenia, aż do r. 1821, gdy wzmagająca się w kraju reakcja spo­

wodowała usunięcie Stanisława Potockiego z komisji. Wówczas ustąpili i Staszic i Niemcewicz — wszyscy dawni towarzysze pracy.

Trzeba też zaznaczyć, że od 1816 r. jest Staszic dyrektorem ge­

neralnym wydziału przemysłu i kunsztów; dzieli czas między gór­

nictwo, przemysł i oświatę. Organizuje dwuletnią szkołę górniczą w Kielcach, a jednocześnie przyczynia się do powstania kopalń, huty, hamerni, walcowni w kieleckiem, fabryk sukiennych w Ozor- kowie, bawełnianych w budującej się Łodzi. W 1821 r. zakłada konserwatorjum muzyczne w Warszawie i powołuje na dyrektora Elsnera. Bierze udział w organizacji Uniwersytetu, szkół woje­

wódzkich, wydziałowych i elementarnych, w założeniu Instytutu Głuchoniemych. Gdy ks. Falkowski jeszcze oblicza siły, nie do­

wierza sobie, nie ufa w powodzenie zamierzonego dzieła — Sta­

szic przecina długie zamysły: „Pamiętaj, że jako ziomek — kra­

jowi; chrześcijanin — bliźniemu; kapłan — dobru niedołężnych twe życie poświęcić winieneś“ . Szczególną troską Staszica były szkoły dla ubogiej dziatwy wielkich miast. Chciał do nich wpro­

wadzić system -wzajemnego nauczania t. zw. metodę Bell-Lan- castra. W archiwum Oświaty przy Uniwersytecie Warszawskim w aktach z okresu Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongre­

sowego, na zżółkłych kartach raportu z wizytacji szkół, między któremi są i rękopisy Niemcewicza, na korespondencjach — wszędzie spotyka się krótkie, wyraźne podpisy Staszica. Wszyst­

kie sprawy szkolne znał Staszic dokładnie i szzzegółowo -v- we wszystkich brał udział.

Pisma Pedagogiczne Staszica doczekały się w stuletnią rocz­

nicę pełnego wydania staraniem Lubelskiego Komitetu Obchodu Setnej Rocznicy Zgonu St. Staszica, pod redakcją d-ra Zygmunta Kukulskiego *)• W doskonałej przedmowie prf. Ignacego Chrza-

') Pisma Pedagogiczne Stanisława Staszica — w y d . i opr. Z ygm un t K u k u liń s k i przedm. poprzedź. Ign. Chrzanow ski z zasiłku M in . W. R. i O. P.

(3)

newskiego zostały przedstawione główne kierunki, którymi biegła Staszcica myśl o wychowaniu narodowem. Jedne z nich były w samej atmosferze epoki oświecenia, płynęły z pism Rousseau’a i innych filozofów. Gdy więc Staszic pisze: „umiejętności są dla człowieka zachowawczym środkim od... wszystkich nałogów, wad, niemoralnych skażeń“ , lub że „ukształcony rozum strzeże i kie­

ruje prawość serca“ jest wyrazicielem ogólnego wówczas poglądu, że rozum jest jedyną i wystarczającą podstawą kultury... mater- jalnej i duchowej.

Stosunek Staszica do wiedzy jest nawskroś utylitarystyczny.

Już Komisja Edukacji Narodowej stawiała nauce jako cel: szczę­

ście jednostki, a pożytek ogółu. Staszic szedł jeszcze dalej:

„wszystkie umiejętności dopiero przez praktyczne ich zaaplikowanie do rozmaitych potrzeb towarzystw ludzkich rzeczywisty pożytek przynoszą“ . Znaczenia ścisłej, teoretycznej nauki Staszic nie do­

ceniał: „z samą tylko teorją nie są użyteczne... są tylko ciekawe, czcze, próżniackie, jak każda ciekawość próżna“ , mówił o umiejęt­

nościach, które nie miały bezpośredniego zastosowania w prze­

myśle, rolnictwie, rzemiośle lub handlu.

Są jednak w pismach Staszica myśli tak głębokie, tak praw­

dziwe, że powinny do głębi przeniknąć świadomość wszystkich polskich wychowawców. Choć rozum i umiejętności są wspól- nem dobrem całej ludzkości, to przecież:

„Różne krajowe rządy do osiągnięcia szczęśliwości różne sposoby pozwalają; bo niejednakiej w obywatelach użyteczności, potrzebują. Dlatego w każdym państwie edukacja do rządu sto­

sowną być musi koniecznie“ .

Prof. Ignacy Chrzanowski w wspomnianej przedmowie l) świet­

nie ujmuje ten państwowy charakter wychowania, którego Staszic był wyrazicielem.

„Polska jest „obtoczona despotycznemu krajami“ które czy­

hają na jej zgubę, a stąd „każdy wolny obywatel... jest oraz rycerzem czyli swojego kraju żołnierzem“ : więc szkoła obywatela, niech razem będzie szkołą rycerza“ , niech uczy „umieć zwycię­

żać i bić i gnębić nieprzyjacioły kraju swojego“ .

Warto, aby się nad tern zastanowili nasi pacyfiści, będący na materjalnym, czy moralnym żołdzie różnych międzynarodówek i żydostwa.

Polska jest krajem, w którym mieszkają różne narodowości;

ale, ponieważ wszyscy bez wyjątku mieszkańcy Polski powinni

') Idem. str. X II L u b lin 1926, str. 35L

(4)

być dobrymi, kochającymi swoją ojczyznę obywatelami, a oby­

watela urabia szkoła, więc edukacja powinna być „narodowa, jedna“ , więc „dla wszystkich szkół publicznych i szczególnych“

powinien być „jeden tylko... plan przepisany“ .

Warto, aby się nad tern zastanowili nasi zwolennicy różnych autonomij szkolnych i nieszkolnych.

Polacy to naród próżniaczy, nienawidzący pracy: stąd w y­

chowanie powinno wpajać w serca zasadę, że „pierwszym obo­

wiązkiem człowieka jest pracować, że tylko przez pracę staje się obywatelem użytecznym, że w każdym stanie próżnowanie czyni człowieka szkodliwym i sobie samemu, i innym“ .

Warto, aby się nad tem zastanowili ci z pośród naszych nau­

czycieli, którzy nietylko patrzą przez palce na próżniactwo swoich wychowańców, ale, rzec można, systematycznie ich lenistwo pie­

lęgnują, żeby się, broń Boże, nikomu nie narazić“ .1)

Tyle uwag nasunęły poglądy Staszica pr. Ig. Chrzanowskiemu.

Dodać należy, że narodowe wychowanie nie stoi w sprzecz­

ności z postępem, bo obok pierwiastków stałych, niezmiennych są inne, które „zmienić się i postępować muszą“ . Inaczej byli­

byśmy, jak „ów Turczyn, albo Tatar, co, od swych przodków wzięty oręż za swą narodowość mając..., wychodzi z tukami i strzały na teraźniejsze twierdze, armatnie kule, kartacze i bomby“ . Cóż jednak jest głównym celem wychowania? Szczęście, którem jest tylko miłość ludzi, ziszczana przez dobre czyny“ ,, a ten „tylko postępuje najlepiej do celu swojego Stwórcy, kto przez ciąg swojego życia poprawi los, powiększy szczęśliwość:

drugich ludzi“ 2) . ________ (C. d. rt.) L. R.

S. BARBARA ŻULIŃSKA (Lwów).

Wychowanie przedszkolne a praca nauczyciela.

.D opuśćcie dziateczkom p rz y ­ stąpić do m nie“ .

I.

Słowa te przed wiekami rzucone jako hasło odrodzenia ludzkości — za mało znajdują oddźwięku w duszy polskiej Zupełnie niezrozumiałym jest fakt, że ani rząd ani społeczeństwo

‘ ) Przedmowa str. X II.

2) A u to b io g ra fia Staszica pg. w yd . „Pism a pedag. St, Staszica“ str. 7..

(5)

ani ciała ustawodawcze nie troszczą się losem dziecka w tym stopniu jak należy.

Stoimy w tym względzie znacznie niżej od innych narodów, czego dowodem statystyki roczne i kongresy, choćby ostatni w Genewie.

Dzienniki poświęcają całe szpalty procesom sądowym, spor­

tom. natomiast artykuły pedagogiczne idą do kosza bez przejrzenia.

Reforma idzie od góry, choć logika uczy, że zaczynać się winna od podstaw.

Wychowanie przedszkolne jest kopciuszkiem, do tej pory niema osobnego referenta w Ministerstwie, niema ustawy określa­

jącej jasno — co należy czynić w tym kierunku. Gdy chodzi 0 fizyczne wychowanie, o zmniejszenie strasznego % śmiertelności niemowląt, coś się jeszcze tworzy, ale wychowanie moralne 1 umysłowe dziecka do lat 6 uważa się za zbyteczne i dlatego w ciągu kilku ostatnich lat zamknięto 50% ochron na terenie Rzeczypospolitej. Źródłem tego jest nieuświadomienie szerokich warstw o konieczności i Wysokiem znaczeniu wychowania przed­

szkolnego.

Zacząć należy od tych, co niosą kaganiec oświaty, od nauczycieli. Nauczyciel musi zdawać sobie jasno sprawę z donio­

słości i korzyści wychowania przedszkolnego.

Wychowanie przedszkolne jest najważniejszym okresem w życiu dziecka, ponieważ ono kieruje drogę myślom, pragnieniom i czynom jego. Wychowawca w latach późniejszych dostaje w dziecku materjał już nie w pierwotnym stanie natury, ale z pewnemi przyzwyczajeniami, nieraz bardzo silnemi i musi często naprawiać, prostować i zmieniać kierunki. W wieku przedszkolnym mamy tylko naturę dziecka, stąd łatwiejszy wpływ i łatwość w tworzeniu przyzwyczajeń. Celem wychowania __ przedszkolnego to postawić dziecko na właściwej drodze, dla późniejszego wydo­

skonalenia i wychowania cech wrodzonych. Okres wychowania przedszkolnego jest przedewszystkiem czasem rozwoju fizycznego, zwłaszcza w trzech pierwszych latach życia i troska około zdrowia jest pierwszą troską matki. Nie może jednak wykluczyć starań około wychowania duchowego, które od 3-go roku coraz bardziej wysuwa się na plan pierwszy. Zmiany, jakie w tym czasie prze­

chodzi cały organizm dziecka, jego umysł, serce — są tak nie­

ograniczone, że zdumiewają i przejmują czcią dla prawa natury

i Tego co te prawa ustanowił.

(6)

Dziecko, w tym czasie przypomina młodziutką roślinkę, co zaledwie wykłuła się z zarodka i pomału rozwija się ku słońcu.

To, co się w niem ujawni w tym czasie, jest jakoby planem na­

szkicowanym późniejszego działania, jest zapowiedzią, jakiemi drogami natura zmierzać będzie do swego celu.

Jest to okres budzenia się zmysłów— okres ich wielkiej wrażli­

wości, od której zależą wyobrażenia, od tych zaś całe myślenie. Co i jak będą sobie dzieci wyobrażały, zawisło od sposobu wycho­

wania. W tym czasie dziecko uczy się mówić, tworzy pierwsze kojarzenia przedmiotów z nazwami, potem wyraża ich wzajemny stosunek — tworzy zdania. Tak forma jak treść tego, co powie, łączy się z wpływem wychowawcy.

Mózg wykształca się coraz więcej na pożyteczny organ życia duchowego. Rozwój ten odbywa się przez ciągłe odnawia­

nie tkanek. Nowe przybierają postać dawniejszych, o ile w tym samym kierunku postępuje praca i w ten sposób tworzą się jakoby drogi dla powstawania wyobrażeń, sądów, co ułatwia bardzo zdo­

bywanie wiedzy. W tern leży przyczyna siły przyzwyczajeń. Wiek przedszkolny jest czasem tworzenia przyzwyczajeń — od wycho­

wawcy zależy, jakiemi one będą.

W czasie tym zaczyna dziecko używać władz. Pamięć rozwija się i niezwykle trwale przechowuje. Powstają pierwsze kojarzenia rzeczy nieznanych ze znanemi, pierwsze sądy przez porównanie. Dziecko pyta o początek i cel i jest niestrudzone w swej ciekawości — a któż ją ma zaspokoić — któż dostarczyć pokarmu wyobraźni twórczej, która najsilniej przejawia się i uka­

zuje silną tendencję do opanowania wszystkich władz. Fantazja nadaje dziecięctwu urok i siłę wspomnień, które mogą być błogo­

sławionego ile oplotą się o wzniosłe ideały.

Ze spostrzeżeniami i czynnościami myślenia budzą się i odpo­

wiednie uczucia, poglądy, skłonności. Jaką drogą one pójdą, czy się utrwalą, czy zamkną, zależy od wychowania. Wychowawca nauczy poddawać instynkta zasadom, naturę łasce. Dlatego waż- nem jest tworzenie się pierwszych sądów moralnych, jasne roz­

różnianie dobra od zła, pierwsze poddawanie woli prawu. W tym okresie można to wszystko uskutecznić łatwiej i prędzej, niż później.

Wskutek tych spostrzeżeń, wyobrażeń, czynności uczuć i woli

budzi się w dziecku świadomość siebie samego i odpowiedzialność

za czyny. Jest to moment, bardzo ważny w życiu dziecka, bo

od tej chwili dziecko zaczyna współdziałać w tworzeniu charakteru.

(7)

Wychowanie przedszkolne kładzie fundament pod całe życie, pod cały charakter i szczęście człowieka, dlatego nie wolno go bezkarnie lekceważyć.

Wychowanie przeszkolne może być domowe, lub w zakładzie, ochronie, przedszkolu, ogródku i t. p. Ideowo wychowanie rodzin­

ne musi mieć pierwszeństwo, ale realnie biorąc dzisiejsze stosunki, musimy uznać konieczność zakładów. Mało która matka kieruje się dzisiaj dobrem duszy dziecka, a najczęściej jego przyjemno­

ścią chwilową, karjerą doczesną, często jest zaślepiona co do dziecka, nie chce w niem widzieć najmniejszej wady. Nie każda ma odpowiednie przygotowanie, nie ma świadomości zasad wycho­

wania, za mało jest przejęta zasadami religijnemi i narodowemi, a nawet moralnemi. Coraz częściej dziś matka niema czasu zająć się dzieckiem, zostawia je bonie, słudze albo ulicy.

W wielu rodzinach panuje rozdźwięk między rodzicami, co wpływa ujemnie na dzieci. Nie wszyscy rodzice mogą dostarczać dziecku zabawek, materjału potrzebnego na roboty, okazów do pogadanek, nie umieją opowiadać, śpiewać, nie wiedzą co odpo­

wiadać na pytania dzieci, a to wszystko wpływa na stopień rozwoju umysłowego dziecka. Brak odpowiedniego mieszkania jest również ujemnym czynnikiem.

Te wszystkie braki mogą być łatwiej usunięte w wychowaniu zakładowem: 1) Wychowawczyni łatwiej zdobyć się na sprawiedli­

wość względem dziecka, a ideał dla którego wychowuje, przyczyni się do rozbudzenia miłości macierzyńskiej. 2) Wychowawczyni w zakładzie ma więcej czasu dla dziecka i może się kształcić łatwiej niż matka. 3) Zakład, o ile rozporządza odpowiedniemi funduszami, może zaspokoić wszystkie potrzeby dziecka i stoso­

wać różne nowe i dobre metody, przez co rozwijać przyrodzone zdolności dziecka.

Co dziecko zyskuje w przedszkolu?

1. Uczy się życia wspólnego i przychodzi pod tym wzglę­

dem ucywilizowane do szkoły — nauczycielka nie musi tracić czasu na oswojenie dziecka.

2. Dziecko nauczy się mówić — co ułatwia znowu nauczy­

cielce pierwsze chwile w szkole.

3. Dziecko przedewszystkiem nauczy się patrzeć i wrażli­

wość zmysłów się rozwinie i w lot chwyta potem naukę czytania - jest z niego odrazu inteligentny uczeń

Dzisiejsza metoda I kl. wyszła z metody wych. przedszkol.

ale o wiele mniejsze przynosi rezultaty po 6 roku życia niż ta

(8)

sama przed 6 rokiem, gdyż mózg jest już mniej giętki, wrażliwość przytępiona.

4. Zajęcia przedszkolne rozbudzają pamięć i ćwiczą ją, ćwiczą uwagę i umiejętność skupiania się — fantazji tej królowej życia dziecko daje ujście prawidłowe i rozwija ją na twórczą zdolność.

5. Już wtedy dziecko zdradza kierunek zdolności, rodzaj wyobraźni dominującej — daje się spostrzegać różnice typów — jaką to pomocą jest dla inteligentnego wychowawcy w I kl.

Umyślnie wysunęłam walory jakie ogródek daje dla szkoły, gdyż szkoła i nauczyciele powinni być tymi zwolennikami i pro­

pagatorami ochron i przedszkoli.

Co pod względem moralnym zyskuje w ochronie?

1. Nauczy się słuchać, szanować autorytet, czego w naj­

lepszych domach nie zdobędzie, bo matka i ojciec a jeszcze wię­

cej babcie, ciocie, wujaszkowie pieszczotami i niekonsekwencją uniemożliwiają karność, a jednak to jest tak ważne zwłaszcza w Polsce — gdzie brak wewnętrznej i zewnętrznej kar­

ności.

2. Przez ten posłuch wychowawczyniom, a posłuch oparty na miłości dziecko grzecznieje i staje się posłuszniejsze i w domu, wola jego zaczyna się łamać i poddawać prawom. Nie jest to przykre dla dzieci, gdyż dziecko odczuwa potrzebę karności i z miłością odnosi się do tych, co umieją wymagać.

3. Uczy się w przedszkolu poddawać zachcianki egoistyczne dobru ogólnemu— nieraz to boli— ale roztropny wychowawca wie, że tylko w trudnościach hartuje się dusza.

4. Uczy się opanowywać, przyzwyczaja do porządku.

W sercu rozbudza przedszkole wdzięczność dla rodziców — zakres zainteresowań sympatycznych rozszerza się, co jest z korzyścią dla uczuć altruistycznych i społecznych.

5. A ileż przedszkole daje pod względem estetycznym.

6. Tam wady występują jaskrawiej jak zwykle przy wspól­

nej zabawie—jakże to bogate pole do obserwacji dla psychologa

i nauczyciela. (c. d. n.)

KIERSKI. — Podręczna encyklopedja pedagogiczna 2 to my zł. 30— , w oprawie płóciennnej zł. 40 — do nabycia na raty w Książnicy-Atlasie, Warszawa, Nowy Świat 59. Książka nie­

zbędna dla każdego nauczyciela i wychowawcy.

(9)

BR. ŚLIWIŃSKA (Warszawa)

Szkolnictwo powszechne we Francji.

(Dokończenie).

LOKALE I URZĄDZENIA WEWNĘTRZNE.

Tak szkoły elementarne, jak i przedszkola, pozostawiają jeszcze wiele do życzenia, zarówno pod względem zdrowotności, jak i pod wielu innemi względami.

Na poważne niebezpieczeństwo są wystawione dzieci, uczęsz­

czające do szkół, posiadających jako jedyne miejsce rekreacyjne—

ulicę, jako jedyne ogrodzenie — parkan, a nadewszystko, pozba­

wionych zdrowej wody do picia.

Na stan zdrowotny szkoły, obecnie bardzo niezadawalnia- jący, wpływa złe utrzymywanie lokali: ściany nie są często bie­

lone, podłogi niemyte środkami odkażającemi, kąty pokoju i sprzęty nie są odkurzane. To samo daje się powiedzieć o do­

datkowych klasach dziecinnych, (przy szkołach początkowych), które przy zastosowaniu pewnych przepisów możnaby przeistoczyć w gminne ogródki dziecięce; lecz odnośne władze cofnęły ten projekt, ze względu na konieczność utrzymywania specjalnych posługaczek, przekładając na ten cel ochrony, podlegające ogól­

nym przepisom zdrowotności.

Większość tych szkół wstępnych znajduje się w stanie opła­

kanym, a pleśń, wilgoć, brud, walenie się budynków, brak zu­

pełny lub zniszczenie sprzętów i pomocy szkolnych, sprawiają na zwiedzających przygnębiające wrażenie zaniedbania i nędzy. Czy takiem powinno być środowisko, w którem powinna rozwijać się wszechstronnie młoda latorośl ludzka?!

W większości departamentów Francji, znaczna ilość szkół początkowych znajduje się w stanie godnym pożałowania. Właści­

ciele, od których dzierżawione są lokale szkolne, uchylają się stale od wszelkich napraw, nawet w budynkach szkolnych wznie­

sionych kosztem gminy, trudno doczekać się jakiejkolwiek na­

prawy; w innych szkołach sale klasowe są niedość wysokie, lub

niedość obszerne, często niedostatecznie jasne. Znaczna ilość

szkół nie posiada dziedzińców szkolnych, przez co dzieci w razie

niepogody pozbawione są ruchu, lub mając za jedyne miejsce

rekreacji ulicę, którędy przechodzi bydło i inne zwierzęta domowe,

muszą spędzać tradycyjny kwadrans odpoczynku na zabawie

w błocie i gnojówce. Brak ustępów w 130 szkołach stwarza opła-

(10)

kaną sytuację pod względem higjeny i moralności. Nauczyciel­

stwo także znajduje się często w warunkach nielepszych od uczniów, będąc zmuszonem sypiać w klasach, na strychu, lub w składzie dla siana. Znaczna ilość klas wymaga gruntownego doprowadzenia do porządku, a obok tego wiele klas mogłoby być zupełnie skasowanemi, jako nieposiadające wymaganej liczby uczniów, przyczem zyskałoby się sporo zbywających sprzętów.

Lecz za skasowaniem lokalu idzie zniesienie posady nauczyciel­

skiej, i nierzadko zdarza się, że dla dania utrzymania nauczycie­

lowi, stwarza się zbyteczny urząd, zamiast, żeby dla urzędu trzymać potrzebnego urzędnika. Zaś przeprowadzenie podobnej oszczęd­

ności przez skasowanie niepotrzebnych klas dałoby możność rozszerzenia istniejących lub wznoszenie nowych brakujących po­

mieszczeń szkolnych.

Stan inwentarzy szkolnych nie polepszył się pomimo okól­

nika, wydanego w r. 1890 i obowiązującego powszechnie w for­

mie, podanej przez Inspektora Akademji, mianowicie, że każda gmina otwiera dla każdej szkoły męskiej kredyt, dla nabycia i utrzymania w należytym stanie przyrządów, potrzebnych do wy­

kładów i będących do używalności zbiorowej. Z powodu ogra­

niczonego zwykle budżetu, szkoły muszą często obywać się bez tych akcesorjów i zastępować je pomysłowością nauczycieli, któ­

rzy, stosując tymczasowo system poglądowy wykładów, zdobywają powoli specjalne środki na dopełnienie niewystarczających zasił­

ków urzędowych i ofiar społecznych, lub też wyrabiają w klasie albo w domu potrzebne dla uczniów przyrządy. Ta ostatnia kom­

binacja posiada tę dobrą stronę, że uczniowie, sporządzając przy­

rządy własnoręcznie, gruntowniej pojmują ich użyteczność i zasto­

sowanie. Niektórzy pomysłowi nauczyciele zdobywają potrzebne środki pieniężne przedstawieniami kinematograficznemi, na urzą­

dzenie których uprzednio już znaleźli potrzebne kapitały, korzy­

stając z zapisów Pasteur’a i z dochodów Kooperatyw Szkolnych.

W innych miejscowościach nauczyciele organizują wśród uczniów składki, używając otrzymany tą drogą fundusz na kupno potrzeb­

nych pomocy szkolnych. W Tours dawni i obecni uczniowie szkoły im. Rabelais założyli własną, małą Kooperatywę „G orli­

wość“ , członkowie której muszą wpłacać co miesiąc składkę po

1 fr. Do tych wpływów dochodzą składki zbierane na listę wśród

rodzin uczniów i sympatyków Szkoły. Z zebranych pieniędzy

zostały zakupione przyrządy doświadczalne, mikroskop i dwa

stoły rozkładane. Oprócz tego Kooperatywa zajmuje się dekoro­

(11)

waniem ścian w klasie, urządziła szkolną aptekę i t. d. Jest to naogół pomysł świetny, gdyż taka Kooperatywa daje możność zdobywania środków na kupno brakujących przedmiotów pomo­

cniczych do nauki.

O ile bibljoteki*powstają i rozwijają się z trudem, o tyle kinematograf rozpowszechnia się coraz więcej; aparaty są dzierża­

wione lub nabywane na własność, filmy kursują po całym okręgu, i pomimo trudnej wszędzie sutuacji finansowej, daje się dzieciom tym sposobem możność nauki poglądowej, bardzo pożytecznej i owocnej, dzięki zajmującej i rozrywkowej formie. System ten jest gorąco popierany, zarówno przez Ministerstwo jako też przez władze szkolne i prasę. Istnieją dwa sposoby zorganizowania kinematografu dla celów poglądowego nauczania: albo władze i klasy szkolne nabywają potrzebne aparaty dla własnych przed­

stawień, albo też zawierają specjalne umowy, na mocy których właściciele kinematografów pozwalają uczniom co pewien czas korzystać z widowisk w niektórych kinoteatrach, gdzie filmy z dzie­

dziny różnych nauk, przyrody i podróży są demonstrowane z od­

powiedniemu objaśnieniami. Być może, że korzyść z takich sean­

sów ustępuje tej, jakąby dawały lekcje w klasie, ilustrowane od- powiedniemi przezroczami —- jednakże nauczyciele stwierdzają, że nietylko rozmaite działy wiedzy, ale nawet wiersze, cytowane na ekranie, zostały daleko prędzej i łatwiej zrozumiane i zachowane w pamięci przez uczniów. W obecnej chwili Departament Naukowy posiada 80 kinematografów czynnych, z których 63 przypada na St. Etienne, 12 są wypożyczone rozmaitym szkołom, 3 zostały nabyte przez tow. „Societe du Son“ , a 2 stanowią prywatną własność nauczycieli.

Naogół 80 kinematografów demonstrowało na 309 seansach 495 filmów, długości 114.710 metrów. W ostatnich czasach sta­

raniem miejscowych nauczycieli zostały ustawione w kilku szko­

łach aparaty radjo.

W departamentach, które uległy zniszczeniu przez najeźdź­

ców w czasie wojny, oprócz wyżej wymienionych źródeł dochodów

istnieją jeszcze — jako takie: zabawy urządzane na miejscu, lub

też ofiary nadsyłane hojnie przez: różne miasta, szkoły — matki

chrzestne, inne departamenty, wreszcie przez stów. „Szkoła dla

Szkoły“ . W niektórych szkołach pomoce szkolne powstają i rosną

dzięki kredytom, udzielanym przez władze, to znów dzięki darom

szkól z Alzacji i Lotaryngji, nakoniec dzięki dążeniom nauczycieli

do stworzenia własnych pomocy naukowych, a nawet własnych

muzeów szkolnych.

(12)

Znaczna ilość szkół zburzonych została odbudowaną dzięki owocnej pracy i staraniom „Kooperatywy Szkolnej“ , pod kierowni­

ctwem inspektora p. Coulon i w tych nowobudujących się szkołach zostały wprowadzone za przykładem innych krajów takie urzą­

dzenia, niezbędne pod względem higjeny i kultury, jak: umy­

walnie, prysznice-łazienki, szatnie, sale robót ręcznych, bibljoteki i podwórza kryte, mające służyć jako sale zebrań. W celu pro­

wadzenia budowy takich szkół z nowoczesnemi urządzeniami, nie- tylko w dobie dzisiejszej ale i na przyszłość i nietylko w znisz­

czonych miejscowościach, ale w całym departamencie, zostało za­

łożone towarzystwo „Przyjaciół Szkół w Meurthe-et-Moselle“ , które z czasem ma przejąć i prowadzić nadal prace Kooperatywy i które zdołało już zebrać na powyższe cele, drogą składek i ofiar 3 miljonowy kapitał.

Poważną pomoc miejscowościom zniszczonym okazują miasta- chrzestne matki, w szczególności angielskie, — czynią to również i miasta innych krajów, adoptując poszczególne gminy lub całe ich grupy, zajmując się czynnie odbudową szkół, lub asygnując niezbędne na te cele kapitały. Lecz są to przeważnie odszkodo­

wania wojenne, które tylko częściowo zaspakajają potrzebę od­

budowy pomieszczeń szkolnych i zaprowadzenie inwentarzy szkol­

nych w biednych, zrujnowanych okolicach.

Specjalne tablice danych cyfrowych, dają nam należyte i szczegółowe pojęcie stanu, w jakim się obecnie znajduje 6 nie­

szczęsnych zniszczonych departamentów. Ze znajdujących się tam przed wojną 1.724 szkół ocalało tylko 296 — ze zniszczonych zaś 1.428 — dotąd odrestaurowano 692, 142 szkoły poprawiono tylko, 38 szkół odbudowano na nowo, 19 pomieszczeń wynajęły gminy, 159 szkół mieści się w lokalach tymczasowych, a 378 w drew­

nianych barakach.

Z liczby 594 szkół nowych, mających się budować w tych 6-ciu departamentach okręgu 1’Aisne, wykończono już zupełnie 38 szkół, 72 z nich buduje się obecnie, a w 484-ch nie są jeszcze roboty rozpoczęte, gdyż wydawane dotąd przez państwo odszko­

dowania przewidują tylko odbudowę przedwojenną ilość znisz­

czonych szkół; i o ile fundusze rządowe nie wystarczą na zaspo­

kojenie oświatowych potrzeb, zwiększonej po wojnie ludności

w tych departamentach wskutek powstania wielu nowych fabryk,

to cały ciężar kosztów budowy klas dodatkowych ma ponosić

gmina, co oczywiście nie jest rzeczą wykonalną.

(13)

Stworzyła się więc taka sytuacja, że o ile gminy nie otrzy­

mają pomocy finansowej od rządu, to odbudowa potrzebnych szkół stanie się rzeczą niemożliwą do uskutecznienia.

W innych departamentach, w miastach i gminach, przeważ­

nie remontują się tylko szkoły stare; niewielka zaś ilość nowo- wybudowanych szkół przedstawia się jako budynki obszerne, jasne i urządzone wedle wszelkich wymagań tegoczesnych. Inwentarz szkolny i pomoce naukowe były początkowo zaimprowizowane czasowo, lecz następnie państwo udzieliło na te cele pewnych kredytów, gminy zaś zastosowały system rocznych pożyczek lub wprowadziły do swych budżetów specjalne rubryki odbudowy szkół i nabycia dla nich inwentarzy i pomocy szkolnych. W de­

partamencie Sounne warunki te są jeszcze cięższe, odbudowa prowadzi się bardzo wolno i dzieci z kilkunastu gmin okolicznych zmuszone są uczęszczać do jedynej szkoły. W okręgu Montdi- dier ze 168 szkół zburzonych, odbudowa 90-ciu nie jest jeszcze nawet rozpoczęta.

Przytoczone wyżej opisy dają nam bardzo smutny obraz szkolnictwa w okolicach zniszczonych przez wojnę, obraz, który nieprędko będzie się mógł zmienić na korzystniejszy, gdyż ciężkie finansowe położenie kraju nie pozwala myśleć nawet o szybkiej i odpowiedniej odbudowie, wobec tysiąca potrzeb powojennych, jakim rząd także sprostać nie jest w stanie na razie. Cała na­

dzieja na tę część francuskiego społeczeństwa, które w zrozumie­

niu swych uczuć i obowiązków obywatelskich, zjednoczy się ser­

cem, pracą i ofiarą, by jak najprędzej podnieść ukochaną Ojczy­

znę z częściowej ruiny, jaką ostatnia wojna spowodowała w nie­

których miejscowościach pięknej i bogatej Francji.

Prof. FR. BUJAK (Lwów).

O drogi postępu chłopa polskiego.

(P ro ś b a o m a te r ja ły do badań n a u k o w y c h ).

D o cech c h ło p a n a le ż y w ie rn o ś ć tr a d y c ji i n ie c h ę ć do z m ia n, je d ­ na k w śla d za in n e m i w a rs tw a m i s p o łe c z n e m i p o s tę p u je i to w te m p ie c o ra z szybsze m , c h o ć n ie s te ty je s z c z e n ie d o s ta te c z n e m .

W y d a je się rze czą p o ż y te c z n ą po zna ć, ja k się r e a liz u je postęp u naszego chłopa, ja k ie m i d r o g a m i docho dzi on do zdobyczy technicznych i do w yższe go ro z w o ju duchowego. Z a ró w n o z te o re ty c z n e g o , n a u k o w e g o p u n k tu w id z e n ia , ja k i dla w z g lę d ó w p ra k ty c z n y c h je s t w ażne wiedzieć«

ja k ie s p o s o b y t r a fia n ia do d u s z y c h ło p a są n a js k u te c z n ie js z e , w ja k ic h w y p a d k a c h na le ży p o s łu g iw a ć s ię p e w n e m i m e to d a m i a u n ik a ć in n y c h .

(14)

D o ś w ia d c z e n ie p o s z c z e g ó ln y c h je d n o s te k z p o s z c z e g ó ln y c h te r y - to r jó w i p o s z c z e g ó ln y c h g a łę z i d z ia ła ln o ś c i, n a w e t d o ś w ia d c z e n ia c a ły c h s to w a rz y s z e ń , m a ją zaw sze c h a ra k te r u ła m k o w y , a p rz y tern są n ie ja k o o s o b is tą z d o b y c z ą i p ry w a tn ą ta je m n ic ą W s p ra w o z d a n ia c h to w a rz y s tw o ś w ia to w y c h i ro ln ic z y c h s p ra w y m e to d d z ia ła n ia tr a k tu je się la k o n ic z ­ n ie ; c h o ć są o n e c z ę s to d y s k u to w a n e u s tn ie , to w p iś m ie w y s tę p u ją z w y k le ja k o g o łe te z y . S ło w e m , całą tę d o n io s łą d z ie d z in ę m e to d d z ia ­ ła n ia p o z o s ta w ia m y in tu ic ji, c z y li p o m y s ło w o ś c i i u z d o ln ie n iu in d y w i­

d u alnem u .

R o z e jrz e n ie się w m o ż liw ie o b fity m m a te rja le d o ś w ia d c z e n ia , ro z - k la s y fik o w a n ie go k ry ty c z n e i u ję c ie s y n te ty c z n ie w je d n o lity system u p rz y s tę p n i go w s z y s tk im lu d z io m d o b re j w o li, osz c z ę d z i im w ie le t r u ­ d ó w i ro z c z a ro w a ń , s ło w e m p o m n o ż y b a rd z o w y b itn ie s k u te c z n o ś ć w s z e l­

k ie j p ra c y nad p o d n o s z e n ie m k u ltu r y w ło ś c ia n w o g ó le , a s p e c ja ln ie k u ltu r y r o ln ic z e j.

M a te r ja łu te g o d o s ta rc z y ć m o g ą o p is y d o ś w ia d c z e ń d o ty c h c z a s o ­ w y c h d z ia ła c z y ro ln ic z y c h i o ś w ia to w y c h w śró d w ło ś c ia n , o ra z o p is y p rz e jś ć w ło ś c ia n , s z u k a ją c y c h n o w y c h s p o s o b ó w p ra c y i n o w y c h s p o s o ­ bów z a s p o k o je n ia p o trz e b k u ltu r a ln y c h i g o s p o d a rc z y c h .

W a rto ś ć n a u k o w ą b ę d z ie m ia ł o p is, je ż e li je s t d o k ła d n y t. j. 1) z a ­ w ie ra w s z y s tk ie is to tn e m o m e n ty z a s z c z e p ie n ia , w z g lę d n ie p rz y ję c ia p e w n e j n o w e j z d o b y c z y w g o s p o d a rs tw ie , czy w in n y m z a k re s ie , w rz e ­ c z y w is ty m p o rz ą d k u c a łe g o p ro c e s u od p o w z ię c ia p o m y s łu do u tr w a le ­ n ia s ię z d o b y c z y ; 2) je s t o k re ś lo n y p o d w zg lęd em m ie js c a czasu i kate - g o r ji s p o łe c z n e j i g o s p o d a rc z e j, z a ró w n o d a ją c e g o , ja k i o d b ie ra ją c e g o p o d n ie tę , 3) je s t p s y c h o lo g ic z n ie o b ja ś n io n y t. j. u z u p e łn io n y w y tłu m a ­ c z e n ie m , ja k ie m o ty w y p s y c h ic z n e k ie r o w a ły p rz y tern je d n ą i dru g ą s tro n ą . S zczeg ólną wagę ma p rz e d s ta w ie n ie tru d n o ś c i i w ahań ora z s p o s o b ó w i m o m e n tó w ich p rz e z w y c ię ż a n ia , p o w s ta n ie z a u fa n ia , d o jr z e ­ w a n ie p o s ta n o w ie n ia i w p ro w a d z e n ia go w czyn. W s p o m n ia n a tu d o k ła d ­ n o ś ć n ie ozn acza s z e ro k ie g o i b a rd z o s z c z e g ó ło w e g o ro z p is y w a n ia się, o w s z e m , w s k a z a n a je s t tre ś c iw o ś ć p rz e d s ta w ie n ia .

T ru d n o tu dać ja k iś ś c is ły k w e s tjo n a rju s z , bo o p is y m ogą być ta k ró ż n e ja k ró żn e p rz y p a d k i czy p rz y g o d y . O p is m oże ; 1) p rz e d s ta w ić je d e n lu ź n y fa k t, lu b szere g fa k tó w , 2) c h a ra k te ry z o w a ć s p o s ó b d z ia ła n ia p e w n e j je d n o s tk i lu b p e w n e j o rg a n iz a c ji w ty p o w y c h p rz y p a d k a c h , albo n a w e t, 3) na p o d s ta w ie d o ś w ia d c z e n ia je d n o s tk i te o re ty c z n ie n ie ja k o w s k a z y w a ć , ja k ie c e c h y p o w in ie n m ie ć d z ia ła c z w pewnych, określonych w a ru n k a c h i ja k ie s p o s o b y d z ia ła n ia będą n a jb a rd z ie j ra c jo n a ln e .

W k a ż d y m ra z ie o p is lic z y ć się p o w in ie n : 1) z c e c h a m i ra s o w e m i (e tn ic z n e m i), 2) z u z d o ln ie n ia m i i 3) ze s to p n ie m k u ltu ry .

O pis ma z a w ie ra ć o d p o w ie d ź na n a s tę p u ją c e p y ta n ia : 1) k to , 2) gdzie, 3) k ie d y , 4) d la c z e g o , 5) w ja k im k ie ru n k u , (d z ia le ), 6) z ja k ie m p rz y g o ­ to w a n ie m p rz y s tę p o w a n o do p ra c y , 7) w ja k ic h w a ru n k a c h s p o łe c z n y c h i g o s p o d a rc z y c h z n a jd o w a ła s łę w ieś lu b o k o lic a , 8) w ja k i spo sób , 9) z ja k im s k u tk ie m , 10) w ja k im o k re s ie czasu d z ia ła n e .

P rzy k a ż d y m o p is ie a u to r w in ie n podać adres, aby m ożn a do n ie g o z w ró c ić s ię p o d o d a tk o w e w y ja ś n ie n ie .

Z w ra c a m się n in ie js z e m z b a rd z o g o rą c ą p ro ś b ą do w s z y s tk ic h , m a ją c y c h d o ś w ia d c z e n ie w s z e rz e n iu p o s tę p u w ś ró d w ło ś c ia n , ab y ra c z y li n a d e s ła ć p o d m o im ad rese m , d o k ła d n e o p is y s w o ic h do św ia dcze ń,

(15)

a na w e t p o s z e g ó ln y c h s p o s trz e ż e ń . P rz e d e w s z y s tk ie m k ie r u ję m o ją p r o ­ śbę do P. T, In s tr u k to r ó w i n a u c z y c ie li ro ln ic tw a ., do O rg a n iz a to ró w i L u s tra to r ó w sp ó łd zie ln i, D u cho w ie ństw a p a ra fja ln e g o , O b y w a te li ziem skich.

N a u c z y c ie li s z k ó l powszechnych w iejskich,, p rz e d s ta w ic ie li in te lig e n c ji m ie j­

s k ie j na p r o w in c ji, do studentóiu s z k ó ł w y ż s z y c h , p o c h o d z ą c y c h ze wsi, ora z do ś w ia tły c h w ło ś c ia n , k tó r z y p o tr a fią p rz e d s ta w ić , ja k ie p rz y ­ k ła d y d z ia ła ły na n ic h n a js iln ie j, k o m u i d la c z e g o d a w a li p o słu ch .

S z c z e g ó ln ie po żąd an e będą o p is y i u w a g i: s ta rs z y c h , d o ś w ia d c z o ­ nych d z ia ła c z y k u ltu ra ln o -o ś w ia to w y c h , k tó r z y m o g ą o k re ś lić z m ia n ę n a s tro ju lu d n o ś c i i z m ia n ę m e to d w m ia rę p o s tę p u o ś w ia ty i k u ltu r y i k u ltu r y lu d n o ś c i, i w ska za ć ja k ie d a w n ie js z e s p o s o b y d z ia ła n ia s ta ły się dziś n ie s k u te c z n e , a ja k ie s p o s o b y s ta ły się m o ż liw e d o p ie ro o b e c n ie .

f lb y z a m ie rz o n e o p ra c o w a n ie w y p a d ło d o b rz e i d a ło w ie rn y o b ra z p o trz e b a k ilk u s e t o p is ó w s z c z e g ó ło w y c h z w s z y s tk ic h s tro n k r a ju . K aż­

dy d ro b n y na w e t p rz y c z y n e k b ę d z ie b a rd z o p o ż ą d a n y i z w s z e lk ą p e w n o ś c ią u ż y tk o w a n y . N ie c h a j n ik o g o nie z niech ęca o k o lic z n o ś ć , że nie w ła d a p ió re m ja k lite ra t, bo tu n ie o s ty l p ię k n y , nie o lite r a tu r ę c h o ­ dzi, ale o ś w ia d e c tw o p ra w d y , o p a m ią tk ę c z y n ó w , o na u kę dla p r z y ­ s z ły c h p o k o le ń . N a w e t p ro s te s ło w a i z w ię z ły s ty l p o w s z e d n ie j ro z m o ­ w y czy p o g a w ę d k i n a jle p ie j o d p o w ia d a ć będą te m u c ię ż k ie m u n ie ra z z m a g a n iu się z b ie rn o ś c ią tr a d y c ji i o d w ie c z n e g o z w y c z a ju , k tó r e b ę d z ie p rz e d s ta w ia ł op is.

K a ż d y P. T. K o re s p o n d e n t z a c h o w u je c a łk o w ic ie s w o je p ra w o a u ­ to rs k ie i z u p e łn ą s w o b o d ę o g ło s z e n ia d ru k ie m s w o je j ro z p ra w y . P o d p i­

sany z a m ie rz a z u ż y tk o w a ć p rz e s ła n e r ę k o p is y do u ło ż e n ia p ra c y s y n te ­ ty c z n e j, k tó r ą w y d ru k u je w w y d a w n ic tw a c h W y d z ia łu e k o n o m ik i g o s p o ­ d a rs tw m a ły c h p rz y P a ń s tw o w y m In s ty tu c ie g o s p o d a rs tw a w ie js k ie g o w P u ła w a ch . W szyscy u c z e s tn ic y n in ie js z e j a n k ie ty będą w y m ie n ie n i na w s tę p ie a w c ią g u p ra c y ta m , g d z ie s ię p r z y jd z ie na n ic h p o w o ła ć . B a rd z ie j c h a ra k te ry s ty c z n e o p is y bę dą o g ło s z o n e w d o d a tk u do p o w y ż ­ szej p ra c y za o p ła tą h o n o ra rju m a u to rs k ie g o . T e rm in n a d s y ła n ia r ę k o ­ p is ó w do 1 lu te g o 1926.

O s o b n o p ro s z ę P. T. D z ia ła c z y o ś w ia to w o -k u ltu ra ln y c h o w skaza- zan ie m i a rty k u łó w w c z a s o p is m a c h i o d d z ie ln ie d ru k o w a n y c h pra c, k tó r e g łó w n ie lu b w z n a c z n e j czę ści b y ty p o ś w ię c o n e o c e n ie m e to d p ra c y k u ltu r a ln o - o ś w ia to w e j, o ra z ic h o p is o w i — zw łaszcza z czasów p rz e d w o je n n y c h .

W Ii-ej klasie.

R a c h u n k i, P ro s ta , k rz y w a , ła m a n a : D z ie c i c h ó re m c z y ta ją o d r o ­ b io n e w d o m u p rz y k ła d y na o d e jm o w a n ie . (K ra n tz cz. 11) i sam e p o p ra ­ w ia ją b łę d y . W ty m czasie N . o g lą d a z e s z y ty , z a p is u je ty c h , k tó r z y le k c ji n ie o d r o b ili, z w ra c a uw ag ę na n ie p o p ra w io n e b łę d y . P rz y w p ra w ie w czasie o d c z y ty w a n ia m oże N . s p ra w d z ić o k o ło 20 z e s z y tó w i n ie p o ­ trz e b u je d o m o w y c h zadań p rz e g lą d a ć po le k c ji. N . S taś w e ź m ie lin ijk ę i n a ry s u je na ta b lic y p ro s tą , k tó r a b ę d z ie szła od le w e j s tr o n y ku p ra w e j, a te ra z d ru g ą p ro s tą od g ó ry do d o łu ? J a k ie to są lin je ? — o b ie p ro s te , Czy id ą w je d n y m k ie ru n k u ? J a k się n a z y w a ła lin ja ? P oziom a ,

(16)

id z ie ja k b y p o z ie m i.— Czy w id z ie liś c ie k ie d y ja k b u d u ją d o m , s ta w ia ją p ie c ? Czego w ó w czas u ż y w a ją ? T a k ie g o s z n u rk a z c ię ż a rk ie m , p io n u . Ta lin ja id z ie w te n sam s p o s ó b , ja k p io n , w ię c s ię na zyw a ? — p io n o w a . Ja ś n a p is z e o b o k lin ij „p o z io m a ", a ta m „ p io n o w a “ . K to n a ry s u je ta k ą lin ję ż e b y n ie b y ła ani p io n o w a , an i p o z io m a ? Ta lin ja je s t „ p o c h y la “ — zapisz! A w k tó r ą s tro n ę je s t p o c h y ła ? -w p ra w o . N a ry s u j lin ję p o c h y lą w le w o .— R o z e jrz y jc ie się po k la s ie i p o s z u k a jc ie lin ij p io n o w y c h ? —p o z io ­ m y c h ? — p o c h y ły c h ?

W y w o ła n e d z ie c i w y c h o d z ą z ła w e k i w s k a z u ją lin ję . P oka ż, k tó r e lin ję na s z a f ie , - o k n ie , k a te d rz e są p io n o w e — p o z io m e ? N a ry s u jc ie w ze­

s z y ta c h k w a d ra t o b o k u 4 c tm ., a W and zia w ię k s z y na ta b lic y . L in ję p io n o w e z ró b c ie gru b sze , p o z io m e cie ń sze . A n to ś w e ź m ie s z n u re k za dw a k o ń c e , w y p rę ż y i s k ie r u je ta k , ż e b y tw o r z y ł lin ję p o z io m ą , p io ­ n o w ą , p o c h y łą . W s z y s tk ie d z ie c i p o d n io s ą rę k ę p io n o w o , a te ra z p o ­ z io m o , p o c h y ło . N . B io rę s z n u re k za dw a k o ń c e , a le go nie w y p rę ż a m . J a k a s ię lin ja tw o rz y ? —W y g ię ta , k rz y w a .— T a k , b ę d z ie m y n a z y w a li ta k ą lin ję k rz y w ą , A n d z ia w e ź m ie te n d ru t i w y g n ie go ta k , ż e b y tw o r z y ł lin ję k rz y w ą .— J a k ie lin ję r y s u je c ie , gdy s ię b a w ic ie w k la s y ? — p ro s te , a w ś lim a k a , w z e g a r? — k rz y w e a w k o m ó r k i do w y n a ję c ia ? k ó łk a . D o b rz e , ale ja k a to lin ja ? K o ło je s t te ż lin ją k rz y w ą . N . M am w rę k u p a ty k (m o ż e być s k ła d a n a m ia rk a c tm .). J e ś li go ta k trz y m a m to je s t lin ja ? p o c h y ła ; a ta k ? p io n o w a . Zaw sze są to lin ję p ro s te . T e ra z p a ty k w p a ru m ie js c a c h n a d ła m u ję . Ta lin ja nie je s t ani p ro s ta , a n i k rz y w a — a ła m a n a . J ó z io n a ry s u je na ta b lic y k rz y w ą i ła m a n ą i n a p is z e ic h na zw y.

Z e g n ijc ie ręce ta k , aby t w o r z y ły lin ję k rz y w e , ła m a n e (w ło k c iu ) . U łó ż c ie w d o m u z z a p a łe k ró ż n e lin ję , w y r y s u jc ie raz je s z c z e w z e s z y c ie i za­

p is z c ie , ja k się n a zyw a ją .

/. P o ls k i W y p ra c o w a n ie „Z a b a w y w z im ie “ . N . P a m ię ta c ie ja k a to w e s o ła zabaw a, gd y sp a d n ie d u ży ś n ie g i z a m a rz n ie rz e c z k a ? K to o p o w ie ? O p o w ie d z ia ł J ó z io , a je s z c z e ra z o p o w ie nam Fela. T eraz d y ż u rn i p rę d k o i c ic h u tk o ro z d a d z ą z e s z y ty k la s o w e . O czem b ę d z ie m y pisać? J ę d ru ś zap isze na ta b lic y : „Z a b a w a w z im ie ". P rzy p o m o c y n a u c z y c ie la d zie ci u k ła d a ją z d a n ia — z a p is u ją na ta b lic y i w z e szyta ch . O ile na ta b lic y je s t b łą d , N. z w ra c a się do k la s y z z a p y ta n ie m — czy d o b rz e ? ja k n a le ż y p o ­ p ra w ić ? W y p ra c o w a n ie s k o ń c z o n e . P rz e c z y ta Z osia, a w s zyscy s p ra w ­ dz a ją , czy czeg o n ie o p u ś c ili.

.Z a b a w a w z im ie .— K ie d y s p a d ł du ży ś n ie g i c h ło p c y b ili s ię ś n ie ż ­ k a m i. K tó r y c h ło p ie c p rę d k o b ie g a ł nie m o g li go t r a f ić ś n ie ż k ą . Raz u le p iliś m y ba łw a na . M ia ł o c z y z w ę g li, p a p ie ro s z p a ty k a i p o lic z k i p o ­ m a lo w a n e b u ra k ie m . J u re k w ło ż y ł m u na g ło w ę k a p e lu s z , a H a n ka dała m io tłę . B a rd z o lu b im y ś liz g a ć s ię na lo d z ie i w o z ić na s a n e c z k a c h “ . (U w aga. W s p o m n ie n ia d z ie c i m o g ą b yć m a te rja łe m do sz e re g u p o d o b ­ n y c h w y p ra c o w a ń np.: „P rz e d s ta w ie n ie w s z k o le “ . „W y c ie c z k a “ , „ J a r ­ m a r k “ , „N a o d p u ś c ie “ , „ P rz e m a rs z w o js k a “ , „ S tr a ż o g n io w a “ i t. p.).

N . T eraz p o w tó rz y m y w ie rs z y k „ Ś liz g a w k a " M K o n o p n ic k ie j:

„R ó w n o , ró w n o , ja k po s to le , N a ły ż e w k a c h w da l...

C h oć w y s k o c z y guz na c z o le N ie b ę d z ie m i żal!

Guza n a b ić — s tra c h n ie d u ż y N ie s ta n ie się nic;

A gdy c h ło p ie c zaw sze tc h ó rz y ; P o w ie d zą , że fry c !

J a k p o w ie d z ą , ta k p o w ie d z ą , P ó jd z ie nazw a w ś w ia t;

N iech za p ie ce m tc h ó rz e s ie d z ą A ja je s te m c h w a tl

(17)

D e k la m a c ja c h ó ra ln a i p o s z c z e g ó ln y c h u c z n ió w .

R y s u n k i. R yso w an ie z p a m ię c i ba łw a na , z a b a w y w ś n ie ż k i. N au­

c z y c ie l, lu b z d o ln ie js z y ucze ń m o g ą ry s o w a ć je d n o c z e ś n ie na ta b lic y . R ysu ne k s z la c z k ó w z k re s e k p o z io m y c h , p io n o w y c h , p o c h y ły c h . O łó w e k i k o lo r o w e k re d k i.

Oceny i sprawozdania.

S ta n is ła w Z a k rz e w s k i: B o le s ła w C h ro b ry W ie lk i. W y d a w n ic tw o Z a k ła d u N a ro d o w e g o im . O s s o liń s k ic h 8 s tr. 439 z ilu s tra c ja m i, m apą i p rz y p is a m i. Rok p o ś w ię c o n y c z c i C h ro b re g o u p a m ię tn ił się w h is to r- jo g r a f ji p o ls k ie j nie t y lk o s z e re g ie m b ro s z u r p o p u la rn y c h i n a u k o w y c h ro z p ra w , ale p rz e d e w s z y s tk ie m n a d e r c e n n e m d z ie łe m p r o f. d r. S ta n i­

sła w a Z a k rz e w s k ie g o o d łu g o tr w a łe j n a u k o w e j w a rto ś c i. J e s t ona p ie rw s z ą od czasów S z a jn o c h y p ra c ą , o p is u ją c ą c a ło ś ć w y d a rz e ń w o k re ­ sie d z ie jó w P o ls k i za C h ro b re g o , o s n u tą d o o k o ła h e ro ic z n e j p o s ta c i w ie lk ie g o m o n a rc h y .

B io rą c po d u w ag ę, że od p ie rw s z e g o w y d a n ia k s ią ż k i S z a jn o c h y , u p ły n ę ło la t ju ż p rz e s z ło s ie d e m d z ie s ią t, z ro z u m ie m y ła tw o , że w ie d z y o czasach C h ro b re g o n a le ż a ło sz u k a ć w ro z m a ity c h m o n o g ra fja c h , w ś ró d k tó r y c h bo d a j p o ło w ę , s ta n o w ią p ra c e n ie m ie c k ic h u c z o n y c h . M n ó s tw o p y ta ń i sp ra w z t e j e p o k i, p o z o s ta w a ło w o g ó le be z o p ra c o w a n ia , s k u t­

k ie m cz e g o C h ro b ry , n ie je s t d o b rz e zna ny sze rszym s fe ro m n a s z e j in ­ te lig e n tn e j p u b lic z n o ś c i, n ie m ó w ią c ju ż o ta k z w a n e j lite r a tu r z e p o p u ­ la rn e j, o d b ie g a ją c e j ja s k ra w o od is to tn e g o s ta n u w ie d z y .

P ro f. Z a k rz e w s k i p o t r a f ił d o k o n a ć r e w iz ji w ie lu fa łs z y w y c h lu b n ie d o ś ć ja s n y c h s ą d ó w o B o le s ła w ie i p rz y c z y n ił się d o w y ś w ie tle n ia w ie lu d o tą d c ie m n y c h k w e s ty j, d o ty c z ą c y c h o s o b y C h ro b re g o i je g o czasów .

Z a c z y n a ją c od m ło d o ś c i C h ro b re g o , u w y d a tn ia a u to r tw a rd e w a­

r u n k i w y c h o w a n ia je s z c z e na d w o rz e o jc a , p rz e b y w a n ie d z ie c k ie m w r o li z a k ła d n ik a w N ie m c z e c h , n ie b e z p ie c z e ń s tw o z a g ra ż a ją c e o d m a c o c h y , c ią g łą n ie p e w n o ś ć ż y c ia . O to p o d ło ż e s to s u n k ó w , na k tó re m ro z w ija ła się in d y w id u a ln o ś ć p rz y s z łe g o w ła d c y . S p o g lą d a li na n ie g o z n ie n a w i­

ścią m ło d s i o d e ń p r z y ro d n i b ra c ia .

M ie s z k o i-szy, u m ie ra ją c , z o s ta w i! p a ń s tw o w p o d z ia ła c h , trz e b a w ięc b y ło u ż y ć o lb r z y m ie g o w y s iłk u i n ie z m ie rn ie z rę c z n e j p o lity k i, by z je d n o c z y ć z p o w ro te m te n s p a d e k p o o jc u . D z ie ło to p o w io d ło się w z u p e łn o ś c i B o le s ła w o w i, do cze g o p rz y c z y n ił się w w y s o k ie j m ie rz e r o z w ó j w y d a rz e ń w k ra ja c h lu ty c k ic h i w C zechach, co a u to r p rz e d s ta ­ w ia po ra z p ie rw s z y w na szej lite r a tu r z e z m o ż liw ą d o k ła d n o ś c ią . Z re a ­ liz o w a n ie z a m ie rz e ń o jc a u ła tw iło C h ro b re m u — w e d le p ro f. Z a k rz e w ­ s k ie g o — z ja w ie n ie s ię w o rs z a k u w y k o n a w c ó w je g o w o li p o s ta c i św.

W o jc ie c h a , k tó r e g o k re w m ę cze ń ska p rz e la n a w P ru s ie c h s tw o rz y ła w a ­ r u n k i u ła tw ia ją c e z a ło ż e n ie w G n ie ź n ie s ie d z ib y p o ls k ie j m e tr o p o lji.

K re w św. W o jc ie c h a u s u n ę ła tru d n o ś c i w R zym ie, a ta k ż e i w N ie m c z e c h O tto n I li, w ie lk i cesa rz ś re d n io w ie c z n y , m ó g ł zaw sze lic z y ć na w ie rn ą p rz y ja ź ń B o le s ła w a , a s to s u n e k te n u t r w a lił się je szcze , g d y w ie lk i m ę c z e n n ik , w z g a rd z o n y p rz e z C zechów , s p o c z ą ł na p o ls k ie j z ie m i.

Z ja z d g n ie ź n ie ń s k i w r o k u 1000 n ie d a ł C h ro b re m u k o ro n y , s ta ł się.

(18)

je d n a k z a c z ą tk ie m n ie z a le ż n o ś c i k o ś c io ła p o ls k ie g o , że zaś p a ń s tw o ś re d n io w ie c z n e z w ią z a n e b y ło n a d e r s iln ie z k o ś c io łe m , p rz e to w n a tu ­ ra ln e j k o n s e k w e n c ji n ie z a le ż n o ś ć k o ś c ie ln a m u s ia ła p ro w a d z ić k o n ie c z ­ n ie i do u ro b ie n ia id e i n ie p o d le g ło ś c i s am e go w ła d c y . Z a s łu g u je prz y - te rn na u w ag ę, że w c zasie Z ja z d u G n ie ź n ie ń s k ie g o w .yo d rę b n ia się, ja k to s łu s z n ie u w y p u k lił p r o f, Z a k rz e w s k i, sam a P o ls k a ze s ło w ia ń s k ie g o z e s p o łu lu d ó w . B o le s ła w C h ro b ry je s t te ż p ie rw s z y m w d z ie ja c h w ła d cą , k tó re g o k r o n ik a rz n ie m ie c k i D y tm a r na z y w a „ P o la k ie m “ . W te n s p o s ó b o b o k z n a m io n n ie p o d le g ło ś c i p a ń s tw o w e j i k o ś c ie ln e j, w y s tę p u je w z w ią z k u z C h ro b ry m in d y w id u a ln e w y o d rę b n ie n ie id e i n a ro d o w o ś c i p o ls k ie j.

P rz y ja ź ń z N ie m c a m i b y ła h a s łe m p o lit y k i C h ro b re g o aż d o ś m ie rc i O tto n a 111. M o n a rc h a te n w c h o d z ił c h ę tn ie i p ó ź n ie j w z w ią z k i ro d z in n e z N ie m c a m i, o ta c z a ł się n im i na d w o rz e , w y b ie ra ł na b is k u p ó w g łó w n ie N ie m c ó w . S ta ra ł się w p ra w d z ie o W ło c h ó w , ale d la n ic h P o l­

ska le ż a ła za d a le k o .

Z ja w ili się i W ło s i, ale s z ło to o p o rn ie . U ż y w a ją c ta k c h ę tn ie N ie m c ó w , C h ro b ry je d n a k im n ie s łu ż y ł, le c z p rz e c iw n ie u m ia ł ich.

w s w o ją s łu ż b ę za p rzę g a ć. J a k o ż po dcza s n a jz a c ię ts z y c h w o je n z n a ­ s tę p c ą O tto n a H e n ry k ie m 11, co n a jm n ie j p o ło w a ó w c z e s n y c h N ie m ie c s ta ła ja w n ie lu b s k ry c ie p o s tr o n ie B o le s ła w a . D la te j zap ew ne p rz y ­ c z y n y u b o le w a ł D y tm a r, że M ie s z k o 1 i C h ro b ry w ię c e j s z k o d z ili N ie m ­ c o m p rz y ja ź n ią n iż w a lk ą w o tw a rte m p o lu .

S ta ra n ia C h ro b re g o o k o ro n ę ro z p o c z ę ły się o d Z ja z d u G n ie ź n ie ń ­ s k ie g o . N ie s z ły o n e je d n a k ła tw o Z a ró w n o N ie m c y z H e n ry k ie m U na czele, ja k w ie lu n a w e t w ła s n y c h d u c h o w n y c h r o b ili m u w ie lk ie t r u ­ d n o ś c i. N a p o ty k a ł na n ie i w k o ś c ie le cze g o d o w o d e m fa k t, że a rc y ­ b is k u p g n ie ź n ie ń s k i G a u d e n ty m ia ł z n ie z n a n y c h p o w o d ó w rz u c ić na P o ls k ę n a w e t in te r d y k t.

W ie lk o ś ć C h ro b re g o p o le g a ła m e ty le na ła tw e m o s ią g a n iu co ra z to n o w y c h s u k c e s ó w , a le na n ie z w y k łe j o d p o rn o ś c i w p rz e trz y m y w a n iu n ie p o w o d z e ń .

N ie z je d n o c z y ł też B o le s ła w i S ło w ia ń s z c z y z n y z a c h o d n ie j do w a lk i z N ie m c a m i. Z o s ta ł w p ra w d z ie na k r ó t k i czas k s ię c ie m c z e s k im , a le n ie b a w e m m u s ia ł z P ra g i s z y b k o u c ie k a ć z n a ra ż e n ie m n a w e t życia . Czesi w o le li P rz e m y ś lid ó w s łu ż ą c y c h N ie m c o m , ale s w o ic h , niż P o la k a z d y n a s tji P ia s tó w .

T a k sam o i L u ty c y p rz e w a ż n ie n a jw ie r n ie j w y s łu g iw a li się N ie m ­ c o m p rz e c iw C h ro b re m u . H e n ry k II w s z e s n a s to le tn ic h w y p ra w a c h na P o ls k ę w ió d ł^ w ię c e j S ło w ia n a n iż e li N ie m c ó w . O d w r o tn ie z n o w u C h ro ­ b ry p o t r a f ił w ie lu p o tę ż n y c h k s ią ż ą t n ie m ie c k ic h w ią z a ć ze s o b ą p rz e ­ ciw c e s a rz o w i.

W a lk i C h ro b re g o z N ie m c a m i to c z y ły się g łó w n ie o p o s ia d a n ie k ra jó w łu ż y c k ic h . I tu t a j n ie p o w o d z e n ie p rz e ś la d o w a ło go d łu g o , W r o k u 1005 C h ro b ry le d w ie że ż y w c e m n ie z o s ta ł p o jm a n y prze z N ie m ­ c ó w . P u ś c ił ic h te ż w te d y g łę b o k o d o P o ls k i, aż p o d P oznań. N ie u g ią ł się je d n a k , n ie z a ła m a ł an i ks ią ż ę , ani lu d m im o nieszczę ścia.

W o la że la zn a , u p ó r i w y trw a ło ś ć C h ro b re g o d o p ro w a d z iły w re s z c ie d o o s ta te c z n e g o s u kce su t. j. p o k o ju w B u d z is z y n ie w r. 1018, w k tó r y m cesa rz p rz y z n a ł m u Ł u ż y c e i M ils k o . K o ro n y je d n a k za ż y c ia H e n ry k a ¡1 n ie u z y s k a ł, p a p ie s tw o b o w ie m lic z y ło s ię z p o tę g ą n ie m ie c k ą .

(19)

W ę g ry w ty c h f a lk a c h s ta ty p rz e w a ż n ie po s tr o n ie N ie m c ó w . S to s u n k i p o ls k o - w ę g ie rs k ie p rz e d s ta w i! a u to r o m a w ia n e j k s ią ż k i w no- w em o ś w ie tle n iu , w y k a z u ją c np., że S ło w a c z c z y z n a n ie n a le ż a ła do P o ls k i C h ro b re g o , k tó r y d łu g o rz ą d z ił je d y n ie na M o ra w a c h , ale i te u tr a c ił o k o ło 1020 ro k u .

O s o b n y r o z d z ia ł p o ś w ię c ił p r o f. Z a k rz e w s k i d z ie jo m P o m o rz a N a le ż a ło o n o w ó w czas do P o ls k i, na c a łe j p rz e s trz e n i od O d ry d o W isły..

R o z d z ia ł te n p rz y n o s i p rz e w a ż n ie w y n ik i z u p e łn ie n o w e w lite r a tu r z e z o d n o ś n e j d z ie d z in y . A u to r u w y d a tn ia z n a c z e n ie p rz y ja z n y c h s to s u n ­ k ó w C h ro b re g o ze S z w ą jc a rją , a zw ła s z c z a z D a n ją , n a w ią z u ją c d o o s o b y ro d z o n e j s io s try B o le s ła w a Ś w ię to s ła w y , m a tk i O la fa s z w e d z k ie g o i K a n u ta W ie lk ie g o . W ilu s tr a c ja c h d o te g o ro z d z ia łu z n a jd u je się c ie ­ k a w y z a b y te k , łó d ź n o rm a ń s k a z P o m o rz a , w y k o p a n a z u jś c ia Ł a b y . W e d łu g p o g lą d u p r o f. Z a k rz e w s k ie g o k s ią ż ę ta P o m o rz a n a d o d rz a ń s k ie g o p o c h o d z ą o d je d n e g o z p rz y ro d n ic h b ra c i C h ro b re g o , są w ię c P ia s ta m i.

O d n o ś n ie do s p ra w w s c h o d n ic h w y k a z u je p r o f. Z a k rz e w s k i, że C h ro b ry d z ia ła ł na w s c h o d z ie E u ro p y ja k o s z e rm ie rz ś w ie c k i m is ji k a ­ to lic y z m u .

W z a m ie rz e n ia c h ty c h o d d a w a ł w ła d c y p o ls k ie m u n ie o c e n io n a u s łu g i d ru g i o b o k św W o jc ie c h a w ie lb ic ie l i to w a rz y s z p ra c C h ro b re g o — św. B ru n o , z p o c h o d z e n ia N ie m ie c , a u to r ro z g ło ś n e g o lis tu do H e n ry k a II, w k tó r y m b ro n i B o le s ła w a .

R o z d z ia ł o s ta tn i k s ią ż k i p o ś w ię c ił a u to r o m ó w ie n iu s to s u n k ó w w e ­ w n ę trz n y c h i k o r o n a c ji C h ro b re g o , k tó r a m ia ła m ie js c e p ra w d o p o d o b n ie na W ie lk a n o c 1025 r.

U m ie ra ją c , w y d z ie lił B o le s ła w s y n o m d z ie ln ic e , ale p a ń s tw o z o s ta w ił z je d n o c z o n e p o d b e rłe m n a s tę p c y ta k ż e k r ó la M ie s z k a II. A u to r za m y k a k s ią ż k ę s tw ie rd z e n ie m trw a ło ś c i d z ie ła C h ro b re g o .

Z a s łu g u je na s p e c ja ln e p o d k re ś le n ie p o g lą d a u to ra , że C h ro b ry m o ż e ró w n ie ż u c h o d z ić za s z c z e g ó ln e g o fu n d a to r a K ra k o w a , k tó r y na le ż y ju ż w o w y m czasie uw ażać za s to lic ę P o ls k i, w ś re d n io w ie c z n e m zn a c z e n iu te g o p o ję c ia .

C h r o b ry nie b y ł, w e d łu g a u to ra k s ią ż k i — ja k im ś s z c z e g ó ln y m s z e rm ie rz e m id e i s ło w ia ń s z c z y z n y . B y ł to tw ó rc a ś re d n io w ie c z n e j P ia ­ s to w s k ie j p o ls k o ś c i w z n a c z e n iu p a ń s tw o w e m , n a ro d o w e m i k o ś c ie ln e m . N a jw ię k s z y z ó w c z e s n y c h w o jo w n ik ó w i w o d z ó w — b y ł ró w n o c z e ś n ie g e n ja ln y m p o lity k ie m . J a k o ty p c z ło w ie k a p rz e d s ta w ia C h ro b ry id e a ł m ę s k ie j tę ż y z n y , z a ró w n o p o d w z g lę d e m m o ra ln y m ja k i fiz y c z n y m .

W o jn a , p o lo w a n ie , uc z ta , k o b ie ta , n ie p rz e s z k a d z a ły m u tra w ić czasu na d y s p u ta c h r e lig ijn y c h z ta k im i lu d ź m i ja k W o jc ie c h lu b B ru n o , i p o d b ija ć ic h u m y s ły tu d z ie ż serca . K o c h a li go te ż w s zyscy b lis c y i d a le cy, a w ro g o w ie , n ie n a w id z ą c go, o k a z y w a li m u p rz e c ie ż s za cu n e k.

W y d o b y c ie m z m ro k ó w d z ie jo w y c h te j p o tę ż n e j p o s ta c i W ie lk ie g o P ia s ta p rz y s łu ż y ł się w ie lc e p r o f. Z a k rz e w s k i p o k o le n iu dni d z is ie j­

szych, z w ła szcza , że rz u c ił na n ią n ie ty lk o ja s n e s n o p y n o w e g o o ś w ie ­ tle n ia , o p a rte g o na w ła s n y c h b a d a n ia c h i n a jn o w s z y c h w y n ik a c h na ur k o w y c h , ale co w ię c e j z d o ła ł je j na da ć k o n tu r y w y ra z is te , ż y c ie m d rg a ­ ją c e , p rz e d s ta w ić z p la s ty k ą p ra w d z iw ie h is to ry c z n e g o m a la rz a . Ś c is ło ś ć n a u k o w a zda się w s p ó łz a w o d n ic z y ć w o m a w ia n e m d z ie le z ta le n te m , p ie rw s z o rz ę d n e g o s ty lis ty — n a rra to ra .

(20)

H is to r y k w e ź m ie k s ią ż k ę z p r z y je m n o ś c ią do rę k i, bo z n a jd z ie w n ie j z u p e łn ie n o w e n ie je d n o k r o tn ie p rz e d s ta w ie n ie w y d a rz e ń d z ie jo ­ w y c h , k tó r e u k o le b k i p a ń s tw a p o ls k ie g o tw o r z y ły ja k b y z rą b je g o r o z ­ w o jo w y c h p o c z y n a ń . P o lity k d o b y d z is ie js z e j p rz e c z y ta k s ią ż k ę z nie- m n ie js z y m z a c ie k a w ie n ie m a za ra ze m i p o ż y tk ie m , s tu d ju ją c lin je p o ­ li t y k i p o ls k ie j, k tó r e C h ro b ry w y ty c z y ł, o p ie r a ją c s ię na g e o g ra fic z n e m p o ło ż e n iu p a ń s tw a w c iś n ię te g o m ię d z y W sch ó d i Z a c h ó d E u ro p y .

N ie m n ie j ce n n ą le k tu r ą s ta n ie się o n a i d la s z e ro k ic h s fe r naszej in te lig e n c ji, a z w łaszcza dla n a u c z y c ie li, tu d z ie ż s ta rs z e j M ło d z ie ż y i d la ­ te g o p o w in n a s ię z n a le ź ć w k a ż d e j b ib ljo te c e s z k o ln e j.

D r . K a r o l N iłtm a n .

Bibljografja.

P o ls k a M a c ie rz S z k o ln a : S ta n is ła w S ta s z ic a g o s p o d a rc z e p o - ir z e b y d z is ie js z e j P o ls k i— m y ś li i m a te r ja ły do p rz e m ó w ie ń w s e tn ą ro c z ­ n ic ę . W arsz. W a re c k a 15, K s ię g a rn ia P o ls k a . — P re le g e n to m b e z p ła tn ie .

B e rn a rd C h rz a n o w s k i. — Z O jc z y z n y . — Ks. A tla s 1925.

A . C ie s z k o w s k i. — S ta n is ła w S ta s z ic .— B ib l. D o m u P o ls k ie g o , Dr. M ie c z y s ła w G a w lik . — S ta n is ła w S ta szic, — Z a k ł. im . O s s o ­ liń s k ic h 1926.

Dr. T a d e u s z G ra b o w s k i. — S t. S ta s z ic ja k o p is a rz s p o łe c z n y . — M . A rc t.

D r. W ik t o r H a h n . — S t. S taszic. Ż y c ie i d z ie ła . L u b e ls k i K om . O b c h o d u s e tn e j ro c z n ic y .

A le k s a n d e r J a n o w s k i. — St. S ta s z ic . — P o ls k ie T ow . K ra jo z n a w ­ cze 1926.

J u lja n K la c z k o . — A u to b io g r a fja S taszica . — Z a m o ść. Z. Pom a- -a ń s k i i S -ka.

J ó z e f P ió r k ie w ic z . — S t. S ta s z y c . — Ż y c io ry s . — L w ó w . T-w o P e d a g o g ic z n e 1898.

K a z im ie rz P ro m y k . — O k s ię d z u S t. S taszycu . — K się g. K ra jo w a 1882.

Dr. W in c e n ty W ys o c k i. — S ta n is ła w S ta szic. — T. S. L . K ra k ó w . Z w ią z e k L u d o w o - N a ro d o w y . — S ta n is ła w S ta szic. — W arszaw a 1925 w yd . w ła s n e

B ian ca M a ria . L e g e n d y o k w ia ta c h p rz e k ł. Z. R a b s k ie j M . A rc t r. 1926 s t. 155.

B ia ły n ia E w a . B o le s ła w C h ro b ry — M, A r c t 1925 s tr. 39.

D o m a n ie w s k i Janu sz. Z o o lo g ja po d. dla sz, śr. w y d . 4. 215 rys.

10 ta b l. M . f l r c t 1923 — s tr. 216.

F e d o ro w ic z Z. P o ls k a — k ra jo b ra z i c z ło w ie k — w y p is y g e o g r. M . H rc t 1925 s tr. 265.

G a lie H e n ry k . W y p is y P o ls k ie na oddz. V szk. po w s z . i k l. 11.

M. A r c t r. 1925.

G a lie H e n ry k . W y p is y P o ls k ie na k l. III — w yd. 9 — M. A rc t s tr.

363 — 41 rys.

Ks. G u n ia T o m a s z . Zasady W ia ry K a to lic k ie j na tle dz. b ib l. cz. V s ta ry z a k o n — K s lę ż n ic a A tla s r. 1925 s tr. 144.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Poseł Harusewicz: Niestety, nie wystarcza). W takim razie musi być jakaś luka w mojem rozumowaniu. Harusewicz: Niestety, jest). Ta metoda, o której mówiłem, jest

Szkoła polska musi się stać w tej chwili polem naprawy tego zła, które się ujawniło w całem społeczeństwie... Wobec ujawnionych naszych wad nie wystarcza

U nas niekarność ma jeszcze rodzinne cechy; jest reakcją długoletniej niewoli, wynikiem temperamentu naszego, wybujałej indywidualności i fantazji oraz wysokiej

sobów kształcenia okaże się najwłaściwszym. Pozostawia obok siebie równorzędnie wyższe klasy szkoły powszechnej i 3 klasy liceum niższego, przewiduje różne

kim zmianom, dawne cesarstwa runęły, powstały republiki, coraz więcej praw posiada poszczególny obywatel, to też odpowiednio do warunków zewnętrznych musi się

Kto chce posiąść patent nauczyciela szkoły sekun*darnej, wchodzącej w zakres szkolnictwa powszechnego, jako typ wyższy, musi poddać się szczególnemu egzaminowi i

rzające, egzaminacyjne; nauczyciel powinien posiadać biegłość w zadawaniu pytań i wiedzieć, kiedy którego rodzaju pytanie zastosować. Każde pytanie musi być

Idzie tu nie- tylko o zorjentowanie się co do stanu szkół zawodowych, lecz bardziej jeszcze o wywołanie potrzeby tych szkół, ich obesła­. nia—a tern samem