Michał Kopczyk
Bobkowski i polskie demony
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (136), 109-118
2012
Bobkowski i polskie d e m o n y
W ubiegłym ro k u m inęło równo p ięćdziesiąt lat od śm ierci A ndrzeja Bobkow skiego - jednego z tych pisarzy naszej drugiej em igracji, którym upływ czasu zd a je się przydaw ać znaczenia. Potw ierdza to niew ątpliw ie pow iększająca się b ib lio grafia pośw ięconych m u opracow ań. O krągła rocznica stała się i tym razem okazją do refleksji n a d tą wciąż dość zagadkow ą postacią i jego spuścizną. Zw łaszcza dwa przedsięw zięcia zasługują tu na w ym ienienie: konferencja pt. Andrzej Bobkowski - krok dalej... zorganizow ana przez K atolicki U niw ersytet L u b elsk i w czerw cu ze szłego ro k u (książka sum ująca to sp otkanie czeka na w ydanie)1 oraz praca zbioro wa B untow nik - cyklista - Kosmopolak. O Andrzeju Bobkowskim i jego twórczości pod red ak cją Jarosław a K lejnockiego i A ndrzeja St. Kowalczyka pow stała z in sp ira cji M u zeu m L ite ra tu ry im. A dam a M ickiew icza2.
N a książkę składa się dziesięć rozpraw ośm iu autorów, w śród któ ry ch są za rów no zn a n i już „bobkolodzy” (K rzysztof Ć w ikliński, M aciej U rbanow ski, H anna Gosk, M aciej N ow ak, A ndrzej St. K owalczyk), jak i d eb iu ta n c i na tym gruncie (Jagoda W ierzejska, Jarosław K lejnocki, Ł ukasz M ikołajew ski). W brew tytułow i zbioru, przyw ołującem u form uły kojarzące się w yłącznie ze sztam pą obiegowych odczytań, cz ytelnik dostał do ręk i m a teria ł nie tylko interesujący, lecz także - pow iedzm y już na p oczątku - w w ielu aspektach zm ieniający obraz pisarza, jaki
1 Zob. sp raw ozd anie z konferencji: M . N o w a k B obkow ski odczytany inaczej, „ E th os” 2011 nr 4 (96). W arto dod ać, że pop rzed n ia k on feren cja p ośw ięcona B ob k ow sk iem u (także zorgan izow an a p rzez K UL) m iała m iejsce w 1992 roku. N ie s te ty n ie ukazał się tom zb ierający p rzed staw ion e na niej referaty.
2 B u n to w n ik , cyklista, Kosmopolak. O A n d rze ju B obkow skim i jego twórczości, red.
J. K lejn o ck i, A .St. K ow alczyk, Tow arzystw o „W ięź”, W arszawa 2011. D alej o d n o śn ik i do tej p ozycji w tek ście z p o d a n ie m strony.
60
11
0
u trw alił się na g runcie refleksji literaturoznaw czej. K rzysztof Ć w ikliński um iesz czając na przy k ład Szkice piórkiem na tle krajow ej diarystyki okupacyjnej, w ydo bywa isto tn ą cechę relacji Bobkowskiego: m ianow icie różnorodność tem atyczną, będącą po części konsekw encją niebywałej aktyw ności pisarza na w ielu polach. P rzy okazji badacz rozpraw ia się z kilkom a m ita m i tow arzyszącym i dziełu i sam e m u diaryście. Po pierw sze więc pokazuje, iż w trak cie p isan ia swych n o ta tek nie m iał on jeszcze w izji całości - pom ysł ram kom pozycyjnych zrodził się później. N ie dysponując oryginalnym i rękopisam i, Ć w ikliński n ie p odejm uje się rozstrzyg nąć kw estii, k iedy owa kreacja m iała m iejsce: podczas wojny, gdy d iarysta spisy wał i (przynajm niej w części) przepisyw ał swe „szkice”, czy też o wiele później - p rze d ich p u b lik a cją3. K olejna kw estia dotyczy zarzutów , jakie kierow ali pod ad resem au to ra ci czytelnicy, którzy potrak to w ali d zien n ik jako p roste odwzorowa n ie rzeczyw istości i dowód na eskapizm czy w ręcz tchórzostw o autora. O pierając się na dostępnych m a teria łac h , badacz ujaw nia okoliczności zaangażow ania Bob kowskiego w pom oc polskim em ig ran to m (m iędzy in n y m i żydow skim ), tym sa m ym w zm acnia w niosek o kreacyjnym w ym iarze dziennika, k tó ry sam autor tra k tow ał jako te re n swoistej gry prow adzonej z czytelnikiem .
Ta au tokreacja m iała zresztą w Szkicach piórkiem, a także w późniejszych dzie łach pisarza, szczególny charakter, w spółistniała bow iem z w yraźnym dążeniem do osiągnięcia au ten ty czn o ści ro zu m ian ej - jak p rze k o n u jąc o dow odzi Jagoda W ierzejska - na sposób taylorow ski, a więc jako „wyłam ywanie się ze schem atów ” w p rze k o n an iu , iż jednostka pow inna przeżyć swoje życie sam odzielnie. Tak poj m ow ana autentyczność m a korzenie rom antyczne, co staw ia w now ym św ietle jaw n ie antyrom antyczne deklaracje p isarza, a także jego łatwość we w chodzeniu w ta kież role osobowe, potw ierdzając sform ułow aną p rze d laty przez Stanisław a Sta- b rę diagnozę o zasadniczo ro m antycznym ch arak terze najw ażniejszych rysów syl w etki Bobkow skiego4. A utorce a rty k u łu zarzucić m ożna jedynie n ied o cen ien ie zm ian, jakie zaszły w postaw ie pisarza i tym w ytłum aczyć choćby dylem at, przed jakim staje, dotyczący „d estru k cji znaczenia oraz czytelności dyskursu, k tó ry glo ryfikuje autentyczność G w atem ali przeciw ko duchow em u upadkow i E uropy i wy n atu rz o n em u patriotyzm ow i p o lsk iem u ” (s. 59). Bobkowskiego w yobrażenie Gwa te m ali zm ieniało się, en tu zjazm pierw szych relacji z osiedlenia z czasem u stąp ił m iejsca b ardziej trzeźw em u (czytaj: krytycznem u) spojrzeniu, co nie zm ienia fak tu - i tu m a autorka niew ątpliw ie rację - iż poszukiw anie autentyczności (bar dziej czy m niej uśw iadom ione) stanow i elem ent spajający jego spuściznę i każący b o h atera jego tekstów niefikcjonalnych (dzienników , esejów, listów ), a także do pew nego stopnia i opow iadań, traktow ać jako p odm iot, w któ ry m podobieństw a zdecydow anie górują n a d różnicam i.
Jeśli jednak ów fenom en literacko-biograficzny znany jako A ndrzej Bobkow ski m a prow eniencję ro m antyczną - a powyższy arty k u ł zdaje się być m ocnym
3 P rzypom nijm y, że S zkice piórkiem u k azały się d ru k iem d o p iero w 1957 roku. 4 S. Stabro A n d rze j Bobkowski. B iografia sym boliczna, „Ruch L itera ck i” 1993 z. 4.
Kopczyk B obkow ski i polskie d e m o n y
a rg u m e n tem p rzem aw iającym za tak ą tezą - m a w sobie zarazem w iele cech, które kojarzym y zwykle z etosem m ieszczańskim . Solidność, zapobiegliw ość, pracow i tość, konsekw encja, trzeźw e spojrzenie na rzeczyw istość - to nie tylko w artości, które sam Bobkowski realizuje jako b o h ater swych tekstów, ale i - jego zd a n ie m - w yróżniki cyw ilizacji zachodniej, przez nowoczesność postaw ione w stan likw ida cji. „ [...] le k tu ra Bobkowskiego zachęca nas do zastanow ienia się n ad tym , co w aż ne. M ieć dom , zakorzenić się, żyć codziennością, kochać, p rzyjaźnić się, pokładać nadzieję w pracy, trzeźw o sądzić o świecie, być użytecznym członkiem wspólnoty, obyw atelem wolnej re p u b lik i, posłusznym jej p raw om ” (s. 213) - zauw aża A n drzej S tanisław Kowalczyk. P rzybliżając „m ieszczańską tw arz” Bobkow skiego, badacz raz jeszcze uśw iadam ia nam trudności, jakich przysparza p róba ujęcia utek- stow ionej osobowości Bobkowskiego w gotowe schem aty. P rzed p odobnym i dyle m a tam i stajem y bow iem i wówczas, gdy za pom ocą znanych n am pojęć p ró b u je m y określić in n e jej wymiary. Bobkowski wymyka się gotowym fo rm u ło m osobo wości; tru d n o zm ieścić go w ram ach w zorów typowo m odernistycznych (jak choć by pielgrzym a), ale też p o stm odernistycznych - n ie jest „w łóczęgą” (przynajm niej w sensie, jaki n ad a ł te m u p ojęciu Z ygm unt B aum an). Być m oże najo d p o w ied n iej szy jest tu m odel „osobowości o tw artej”, zdefiniow any przez W olfganga W elscha, i on jed n ak nie w yjaśnia z pew nością wszystkiego.
Ową b ard ziej „m ieszczańską” stronę w ize ru n k u pisarza odkrywa także artykuł M acieja N ow aka. Skupiając się na jego fascynacji sylw etką F ryderyka C hopina, badacz u zu p e łn ia naszą w idzę nie tylko na te m at m uzycznych preferen cji i kom p eten c ji autora Szkiców , ale i znaczenia, jakie w jego w izji k u ltu ry m iała kategoria au to ry tetu . A dodajm y, że au to ry tet traktow ał p isarz jako w ażny elem ent p ro g ra m u napraw y k ultury, osłabionej w łaśnie przez rozerw anie b ezp o śred n ich relacji m iędzyludzkich, w tym relacji opartych na przekazyw aniu w artości i w zorów oso bowych. T akim i w zoram i dla Bobkow skiego byli na pewno: H e rm a n n K eyserling, Joseph C onrad, O skar W ilde. Był n im także C hopin, którego obecność w tw órczo ści Bobkowskiego śledzi N ow ak w trze ch w ym iarach: zainteresow ania biografią, jego tw órczością m uzyczną, oraz - po trzecie - „k u ltu k o m pozytora” . D la Bob kowskiego C h o p in uosabiał m ożliwość spełnionej biografii antyrom antycznej - był więc przeciw ieństw em M ickiew icza i Słowackiego, zwłaszcza z ich okresu fa scynacji m yślą Tow iańskiego. Bobkowski w swym bo h aterze zdecydow anie pozy tyw nie w aloryzuje więc jego „no rm aln o ść” oraz „trzeźw ość”, tym i cecham i tłu m a cząc nie tylko odporność kom pozytora na patriotyczne skrzyw ienia, ale i tra k to w anie sztuki jako p rzede w szystkim rzem iosła. Z tym w iąże się kolejna spraw a - m ianow icie kosm opolityzm C hopina, k tóry kazał autorow i Szkiców zobaczyć w n im w cielenie „K osm opolaka” (pełniejsze naw et od C onrada), a w jego bio g rafii „ide alną narrac ję em igracyjną” (s. 101). N a tym tle dopiero zobaczyć m ożna oryginal ność odczytania przez Bobkowskiego życia kom pozytora - w przeciw ieństw ie do stereo ty p u utrw alonego przez większość jego b io g rafii (głów nie polskich), jego C h o p in nie jest oderw anym od życia m arzycielem , tęskniącym całe życie za m azo w ieckim i w ierzbam i, zagubionym w zgiełku m iasta-m olocha. O dkryw ając jego
11
2
zw iązki z epoką rodzącej się now oczesności, jego trzeźw ość w trak to w a n iu p le m iennych obowiązków, Bobkow ski w pew ien sposób wydobywa go z ram d y sk u r su patriotycznego i przyw raca k u ltu rz e uniw ersalnej. Fakt te n dostatecznie, jak się zdaje, uzasadnia p o stu lat badacza, by autora Coco de Oro włączyć w poczet p i sarzy, którzy ko jarzen i są z C hopinem . Ryzykowna w ydaje się n ato m ia st sugestia, iż w jego utw orach znalazł p isarz wzorzec gatunkow y dla swych pism . Bardziej p raw dopodobne, iż źródłem (niew ątpliw ych) podobieństw w trak to w a n iu tw orzy wa artystycznego były tu po p ro stu zbieżność w rażliw ości oraz pokrew ieństw o te m peram entów .
M aciej U rbanow ski podąża tro p em k om izm u w pisarstw ie autora A lm y, p o k a zując, iż owa w ażna (i przeżyw ająca dziś renesans w b ad a n ia ch hum anistycznych) kategoria m oże stać się k luczem do nowego odczytania pozornie dobrze znanych tekstów pisarza. Śm iech, połączony z typowo fra n cu sk im esprit, zderza tu pisarz n ie u sta n n ie z naszą skłonnością do patosu, przydając w te n sposób em ocjonalne go napięcia swej w ielkiej rozpraw ie z polskością. T raktow anie śm iechu jako n a rzędzia w alki z „czasem zw ichniętym ” stawia Bobkowskiego, zd a n ie m badacza, w tym sam ym rzędzie choćby z tw órcam i pokolenia w ojennego, zafascynow anym i groteską i „śm iechem dziw aczności”. Z kolei obecność „irracjo n alizm u , an a rc h i zm u i an tyinteligenckości połączonej z n iechęcią wobec rom antycznego frazesu i p a to su ” (s. 85) pozw ala U rbanow skiem u wskazać analogie m iędzy Bobkow skim a G ałczyńskim . D odać m ożna, że do interesu jący ch w niosków m ogłoby doprow a dzić podążenie tropem , jaki w yznaczają sylw etki ta k w ażnych dla Bobkowskiego pisarzy jak Gustave F lau b e rt oraz O skar W ilde. Zwłaszcza zm ysł absurdu, jaki de m onstruje nieu stan n ie autor Szkiców, pozwala domyślać się tu wpływu, jaki wywar ła na niego lek tu ra w spom nianych autorów.
Jarosław K lejnocki uczynił p rze d m io te m w nikliw ej le k tu ry jedno tylko dzieło - d iariu sz Z notatek modelarza z 1954 roku. Badacza in teresu je p rzede w szystkim pryw atna w alka p isarza o zachow anie podm iotow ości i sam ośw iadom ości. W ta kiej lekturze naw et b analne na pozór spostrzeżenie, iż w sam olocie czuje się „pchłą” lub „bagażem ”, n ab iera znaczenia i staje się jeszcze jedną dem onstracją właściwej B obkow skiem u obawy p rze d k u ltu rą , któ ra w raz z um asow ieniem w szystkiego za b iera człowiekowi godność. W tym k ontekście zaskakiw ać m oże jego relacja z p o d róży do Stanów Z jednoczonych - obraz k raju , jaki w yłania się z n o ta tek , jest b o w iem zdecydowanie pozytywny. Zaskoczenie jest tym większe, iż wcześniejsze dzieła pisarza pokazują, że dostrzegał zagrożenie wiążące się z dom inacją am erykańskiego m odelu cyw ilizacyjnego, w rogiego, jak tw ierdzono dość pow szechnie, zachodniej k u ltu rz e hum anistycznej. Pod tym w zględem był Bobkowski w iernym uczniem ta k ich autorów, jak: G ugliem o F errero, A ndré S iegfried czy H erm a n n K eyserling (autor m .in. głośnej k siążki America set free). K onfrontacja z rzeczyw istością roz w iała te obawy; w w idzianej n aocznie A m eryce zobaczył Bobkow ski spełn ien ie swych m arzeń o ud an y m p ołączeniu now oczesności z wolnością. Jeśli coś w jego relacji b u d z i niepokój, to jest to w łaśnie ów entuzjazm , rodzący podejrzenia o na- skórkowość jego obserw acji i o to, że cyw ilizacyjny raj spełniony był pisarzow i
Kopczyk B obkow ski i polskie d e m o n y
p o trz e b n y ze w zględów retorycznych, jako przeciw ieństw o chorej i zagubionej w now oczesności E uropy5. W ta k im też k ie ru n k u zm ierza odczytanie dziennika, jakie p ro p o n u je K lejnocki.
In teresu jący epizod z pow ojennego etap u życia Bobkowskiego przybliża H an na Gosk. O pierając się na n iep u b lik o w an y m rap o rcie zdeponow anym w Polish In stitu te of A rts an d Sciences of A m erica (PIASA) w N ow ym Jorku, badaczka re k o n stru u je sp o tk a n ie p isa rz a z Jarosław em Iw aszkiew iczem i Jerzy m Borejszą, które m iało m iejsce w pary sk im h o te lu „N apoleon” 22 m aja 1948 ro k u 6. Z nając zdecydow anie krytyczne stanow isko p isarza wobec nowej władzy, dziwić m oże, że do sp otkania w ogóle doszło. W ytłum aczeniem w tym w ypadku jest fakt, iż Iw asz kiewicz n ależał do znajom ych autora Szkiców piórkiem (co n ajm n iej od 1946 ro k u 7), zaś obecność Borejszy była dla niego zaskoczeniem . N ajpraw d o p o d o b n iej więc B obkow ski stał się po p ro stu ofiarą sta ra n n ie zaplanow anej akcji, m ającej na celu nam ów ienie go do pow rotu do k raju . N ie trzeba dodaw ać, że spraw a spaliła na panew ce - w brew zam iarom insp irato ró w sp otkanie p rzybrało raczej form ę gwał tow nej k o nfrontacji, która nie zachw iała pog ląd am i żadnego z jej uczestników . Co ciekawe, nie zm ieniło także relacji m iędzy B obkow skim a Iw aszkiew iczem , k tó rych łączyła jeszcze wówczas zażyłość (jej św iadectw em są znane n am listy k ie ro w ane do Staw iska). T rudno jed n ak nie założyć, że owo b ezpośrednie sp otkanie się z cynicznym pragm atyzm em lu d z i system u nie stało się dla Bobkowskiego kolej nym przyczynkiem do um ocnienia się na pozycji an tykom unistycznej. Fakt, iż jego osoba stała się o b iektem zainteresow ania, znaczy przy tym , iż już wówczas postrzegany był przez lu d z i ap a ra tu jako persona w ażna, której pozyskanie m o głoby przynieść określone korzyści propagandow e.
W śród teczek, jakie po śm ierci żony p isarza B arbary trafiły do PIASA, zn a jd u je się także dziew ięć zeszytów w ypełnionych n o ta tk a m i stanow iących dla Bob kowskiego podstaw ę do opracow ania w ersji w ojennego dzien n ik a znanej n am pod ty tu łem Szkice piórkiem8. Ł ukasz M ikołajew ski p rezen tu je w swym artykule w nio ski, do jakich zaprow adziło go porów nanie obu tekstów 9, a są to w nioski na tyle
Z drugiej strony, ow e „naskórkow e” ob serw acje B o b k ow sk iego w w ie lu p u nktach zgadzają się z w n io sk a m i A lek san d ra H ertza, d o k o n a n y m i z perspektyw y 16 lat pobytu w A m eryce (A. H ertz Refleksje am erykańskie, „K ultura” 1955 nr 11). D o d o k u m en tó w tych dotarła także Joanna Podolska. P rzeb ieg tego sam ego sp otk an ia om aw ia w artykule D w óch pa n ó w B . i po eta , „W ięź” 2011 nr 5 /6 (631). J. Z ie liń sk i Pożegnanie Europy. Tryptyk, w: A. B obkow ski „Tobie zapisuję E u ro p ę”. L isty
do J a ro sła w a Iw a szkiew ic za , oprac. J. Z ie liń sk i, T ow arzystw o „W ięź”, W arszawa 2009.
Inform acje na tem at o d n a lezien ia ręk op isów B o b k ow sk iego p od ał jako p ierw szy „ D z ie n n ik ” w 2008 roku (W. C ieśla Tajemnica kartonu z 208 [30th] E a st St. 20 0 8 22-23 p aźd ziern ik a).
A rtyk u ł M ik o ła je w sk ieg o pt. P am ięć fa b ularyzow ana. Powojenne po p ra w ki w „ Szkicach
pió rk ie m ” A n d rze ja Bobkowskiego u kazał się w cześn iej na lam ach „R es P ub lik i
N o w e j” (2011 nr 15). 5 6 7 8 9
11
3
11
4
ciekaw e, każące n am zrewidować w iele w yobrażeń na te m at pisarza i jego tw ór czości, że nie będzie chyba przesadą, gdy w łaśnie te n tek st uznam y za n ajw ażniej szy w całym zbiorze. N a czym polega znaczenie odkryć M ikołajewskiego? Po p ierw sze na tym , iż dają n am w reszcie w iążącą i chyba ostateczną odpow iedź na p y ta nie, które czytelnicy Szkiców piórkiem zadaw ali sobie od daw na, m ianow icie p y ta nie o autentyczność w ersji drukow anej. Tu zdania niem al od p oczątku były p o dzielone, przy czym większość badaczy skłaniała się ku p rzypuszczeniu (wspar tym zapew nieniem sam ego autora), iż zm iany, jakich dokonał autor, m iały ch a ra k te r raczej pow ierzchow ny, p rzede w szystkim stylistyczny i nie n aru sz ały za w artości myślowej dzieła. Takiego zdan ia był m .in. M aciej U rbanow ski, k tó ry na początku lat 90. porów nał Szkice piórkiem z frag m en tam i dziennika, jakie pisarz opublikow ał tuż po w ojnie w „Twórczości” i w em igracyjnym p iśm ie „R azem M ło dzi P rzyjaciele”10. T ym czasem prace M ikołajew skiego pokazały, iż retusze, jakim pod d ał Bobkowski swe n o ta tk i, ingerow ały także w w arstw ę m erytoryczną, n ie je d n o k ro tn ie zm ieniając ich sens. K ieru n ek owych zm ian nie pozostaw iał przy tym w ątpliw ości, że m am y do czynienia ze św iadom ą strategią zm ierzającą do p rze kształcenia w izeru n k u n arrato ra. Co spraw iło, iż pisarz zdecydow ał się na te zm ia ny? Cóż, w pew nym sto p n iu zapew ne p rzekonanie, iż tekst p odany do d ru k u p o w inien być doskonalszy niż n o tatk a zapisana w zeszycie. G dy przystąpił do przy gotowywania ostatecznej w ersji m aszynopisu, był nie tylko człow iekiem starszym o lat k ilkanaście od autora w ojennych notatek , ale i żyjącym w innym kontekście kulturow ym i politycznym , tru d n o więc dziwić się, że czuł potrzebę ich „ulepsze n ia ” . W tym m iejscu w ypada przyznać rację M aciejow i N owakowi, który w ko m e n ta rz u do arty k u łu zwraca uwagę na ew olucję św iadom ości literackiej Bobkow skiego, a także na fakt, iż p o d koniec życia m a rz en ie m pisarza było n ap isan ie w ielkiej pow ieści realistycznej. W racając do swych m łodzieńczych zapisków, p rze niósł więc na nie swe ak tu aln e am bicje, co w yraziło się m .in. p rze m ian ą postaw y distystycznej - d zien n ik pom yślany w cześniej jako zapis pryw atny m iał stać się d zien n ik iem literack im , p an o ram ą swej ep o k i11.
P rzypuszczenia N ow aka - zasadne, m ające oparcie choćby w k o respondencji pisarza - nie tłu m ac zą jednakow oż takiego a nie innego ch a ra k te ru zm ian w w ar stwie m erytorycznej zapisów. Co zm ienił Bobkowski w swym dzienniku? Po p ierw sze złagodzeniu uległy k om entarze dotyczące Stanów Zjednoczonych. O stry ton n o ta tek w ostatecznej w ersji został znacznie złagodzony, choć ogólna wymowa ca łości pozostała wciąż raczej n ieprzychylna i po d tym w zględem - jak już w spo m n ia łe m - k o n trastu je dość w yraźnie z pow ojennym i zapisam i. P rzem ianie uleg ną też w ypow iedzi pisarza na te m at Żydów. I tu dochodzim y do najb ard ziej zaska kujących obserw acji badacza. W ojenne n o ta tk i, jakie przytacza, ujaw niają przed n am i aspekt osobowości Bobkowskiego, k tó ry kłóci się zdecydow anie z w
izerun-10 M . U rb an ow ski „ Szkice pió rk ie m ” - a u ten tyk czy powieść?, „D ek ad a L iterack a” 1993 nr 15.
Kopczyk B obkow ski i polskie d e m o n y
kiem , jaki przynoszą Szkice piórkiem i późniejsze teksty; a jest to obraz światłego h um anisty, trzeźw ego krytyka w spółczesnych sobie ideologii, odpornego na in doktrynację. O kazuje się bow iem , że p isarz nie tylko żywił głęboką nieufność wo bec Żydów - u za sa d n ian ą w n o ta tk ac h na ogół w pływ em , jaki w yw ierają oni na światową politykę i gospodarkę - ale i podzielał n iek tó re z haseł niem ieckiej p ro pag an d y antysem ickiej. N ie o dnajdziem y w jego n o ta tk ac h zdecydow anych w yra zów solidarności z n aro d e m p o d d an y m biologicznem u w yniszczeniu; w iadom o ściom o kolejnych zb ro d n iach tow arzyszą n ato m iast najczęściej kom entarze a n a lizujące całe zjaw isko z perspektyw y czysto strategicznej. A utor arty k u łu stw ier dza wręcz:
W ojenne z e szy ty B o b k ow sk iego zaw ierają m ateriał pokazujący, jak Zagłada eu rop ejsk ich Ż yd ów p ostrzegan a była oczam i p o lsk ieg o in te lig e n ta , który p od czas w ojn y n ie tylko nie o d czu w a ł sp rzeciw u w ob ec ic h p rześlad ow ań i ek sterm in a cji, lecz także k om entow ał je w sw oich notatkach w ręcz z p ew ną satysfakcją i p o czu ciem rew anżu. Ż yd zi o p isy w a n i są w n ich k o n sek w en tn ie i n iem a l b ez w yjątku jako w rogow ie, zew sząd zagrażający E u ro pie i R zeczyp osp olitej P olskiej: na W sch od zie org a n izu ją cy ruch k om u n istyczn y, w kra jach d em okracji liberalnej zaś sp isk ujący z m ason erią i sekretn ie sterujący kap italizm em . (s. 160)
Słusznie zauw aża M ikołajew ski - w takiej postaw ie odnajd u jem y cechy, które charakteryzow ały sporą część przedw ojennej in teligencji, nasiąkniętej w n ie m a łej części antysem ityzm em traktow anym niem al jako składow y elem ent n aro d o wej tożsam ości. Czas studiów pisarza przy p ad ł zresztą na okres najb ard ziej n asi lonej p ro p ag an d y w tym w zględzie. Także środow iska wojskowe nie były w olne od podobnych id iosynkrazji (przypom nijm y, że ojciec p isarza w okresie m iędzyw o jennym dosłużył się ran g i generała). M ielibyśm y zatem przy k ład postaw y typowej raczej, nie wyjątkowej. Jedyne, co m oże w całej sytuacji zastanaw iać, to fakt, iż nie był Bobkowski członkiem O N R -u, a jego sym patie, także p rze d w ojną, sytuowały się z dala od prawicowej ekstremy. Jak wytłum aczyć nagłą zm ianę stanowiska i prze d zierzg n ięcie się z an ty sem ity we w spółczującego św iadka, jakiego spotykam y w znanej n am w ersji w ojennych zapisków? Badacz wysuwa w tym m iejscu dwa przypuszczenia, uw iarygodniające konw ersję pisarza. Po pierw sze, tw ierdzi, za ważyła „oficjalność” w ersji drukow anej, obligująca do rezygnacji z w ypow iedzi szczególnie skrajnych i traktow anych jako w yraz poglądów pryw atnych; po d ru gie - k lim at in telektualny, jaki zapanow ał w E u ro p ie i całym świecie zachodnim po w ojnie, zdecydow anie bardziej przychylny Żydom , a w szelkie odm iany antyse m ity zm u ru g u jący poza sferę postaw akceptow anych. Im p u lse m do przem yślenia w ielu spraw była też dla Bobkowskiego w spółpraca z „ K u ltu rą” - pism em , które od początku odżegnyw ało się od owej wstydliwej części naszego dziedzictw a in te lektualnego (a pod tym w zględem najw iększe zasługi m ają z pew nością Józef C zap ski i K onstanty A. Jeleński). I chociaż m a rację M aciej N ow ak, sugerując w ko m e n ta rz u , b y o stateczne w nioski dotyczące c h a ra k te ru zm ian i u d z ia łu w n ich autora pozostaw ić do czasu, gdy poznam y także w ersję w ysłaną do G iedroycia, a także m aszynopis dzien n ik a, jaki przez lata czekał na w ydanie w „C zytelniku” -
11
91
1
należy w ątpić w to, by zyskana w te n sposób wiedza w zasadniczy sposób skorygo w ała obraz, jaki przynoszą poznane m ateriały. N ie m am y co praw da pew ności, iż n o ta tk i, jakie stały się podstaw ą b ad a ń , stanow ią pierw szą i jedyną w ersję d zien n ika, tru d n o zakw estionow ać fakt, że ich au to rem jest A ndrzej Bobkowski. N a to m iast z pew nością w arto bliżej przyjrzeć się kw estii stan u św iadom ości p isarza na te m at losu Żydów w czasie wojny. Choć bow iem nie b ra k w w ydanej w ersji w ypo w iedzi św iadczących o tym , że diarysta zdaw ał sobie spraw ę, że dzieje się coś n ie dobrego i to na skalę m asow ą12, trzeba pam iętać, że paryska perspektyw a nie sprzy jała raczej p ełn em u obrazowi rzeczyw istości, a świat dow iedział się o kom orach gazowych dopiero po wojnie.
Czy ta w iedza zm ienia zasadniczo nasze w cześniejsze u sta le n ia dotyczące ra n gi d orobku A ndrzeja Bobkowskiego? N iew ątpliw ie nowe fakty zm uszają nas do spojrzenia na n ie k tó re aspekty tej tw órczości z nowej perspektyw y, a być może i do ich nowej oceny. N ie był Bobkowski prognostą nieom ylnym ; w iem y dziś, że n iek tó re jego p rzepow iednie dopisane były ex post. I druga rzecz - jego w ydane utw ory z okresu gw atem alskiego przynoszą obraz rd zen n y ch m ieszkańców A m e ryki Środkowej silnie nacechow any poczuciem m en taln ej wyższości - dla pisarza są in n i, poniew aż nie m ają oparcia w wielowiekowej trad y cji, jaka k sz tałtu je umy- słowość Europejczyka. „Inność” oznacza w tym w ypadku „gorszość”, jej zn a m ie n ie m jest bow iem pew ien brak. Czy tak ą postaw ę podyktow ało pisarzow i dośw iad czenie i w iedza, czy też raczej silna potrzeba posiadania „gorszego” (Żyda, L aty nosa), k tó ry jest p u n k te m o d n ie sie n ia dla k o n stru o w an ia w łasnej tożsam ości? W ydaje się, że ujaw nione fakty upraw d o p o d ab n iają drugie przypuszczenie.
Trzeba pożegnać się z m item pisarza, który nie d orastał, lecz pisarzem był już od początku. Czy jed n ak znaczy to - jak sugeruje M aciej N ow ak - że Szkice piór kiem są nie dziennikiem m łodzieńca, lecz dojrzałego mężczyzny? Prawda jest, m oim zdaniem , o w iele ciekawsza: są dziełem dw u autorów, w ynikiem k o n fro n tacji do rosłego m ężczyzny z sam ym sobą sprzed lat k ilk u n a stu . E fektem tej kon fro n tacji jest dzieło, k tóre u jm u je nas swą trzeźw ością i trafnością diagnoz - zwłaszcza tych, k tó re dotyczą naszego ch a ra k te ru narodow ego. D ziś wiemy, jaka w iodła do tego droga, a fakt, że jej p oczątki nie były zbyt chlubne, i że rów nież au to r nie był od p oczątku w olny od w ad, jakie sam p ię tn u je , jest dla nas cennym przyczynkiem do w iedzy o św iadom ości in te le k tu aln y ch elit D rugiej R zeczypospolitej - a m oże nie tylko jej. Bobkowski zrobił krok nap rzó d , czym ró żn i się od w ielu, którzy na tak i ru c h się nie zdobyli. W iedzieliśm y, że Szkice piórkiem są d zien n ik iem „dialogo w ym ”, a ich au to r - um ysłowością, k tóra potrzeb u je otw arcia się na innego, roz m owy z n im , bo dopiero ona pozw ala m u określić swoje m iejsce w świecie, w ypo w iedzieć swoje stanow isko. Teraz do owych rozm ówców dołączył on sam - stając się p a rtn e re m w dyskusji, jaką toczy z owym Bobkow skim m łodszym o lat k ilk a
12 Już w notatkach z 1943 roku d iarysta p isze o „u śm iercan ych w ob ozach setkach ty się c y ” (A. B obkow ski S zkice piórkiem , W ydaw nictw o C iS , W arszawa 1997, s. 403), o za b ija n iu „hurtow o, fa b ry czn ie” (tam że, s. 405).
Kopczyk B obkow ski i polskie d e m o n y
naście. Pozostaje oczywiście p ytanie o szczerość owej ideowej tran sfo rm ac ji - o to, czy ta k zdecydow ana zm iana postaw y au to ra w ew nętrznego spow odow ana była w yłącznie czynnikam i zew nętrznym i, czy też zbiegła się z rzeczyw istym i przew ar tościow aniam i w św iadom ości pisarza. O sobiście skłaniałbym się k u drugiej m oż liwości, a utw ierdzają m nie w tym p rze k o n an iu listy. Jak w iadom o, Bobkowski był k o resp o n d en tem aktyw nym , szczególnie po o siedleniu się w G w atem ali, a w śród jego adresatów byli ludzie rep rez en tu jący różne opcje światopoglądowe. Fakt, że w żadnym z pow ojennych listów nie zn ajdziem y w ypow iedzi jednoznacznie anty sem ickich - a już na pew no tak ich , któ re m ogłyby się równać p o d tym w zględem z d zien n ik iem - pozwala sądzić, że te n etap swego in te le k tu aln eg o dojrzew ania m iał już p isarz za sobą.
Z rozum iałe są wątpliwości, jakie wysuwa Ł ukasz M ikołajew ski, związane z u tra tą przez Szkice piórkiem g lejtu autentyczności. N iew ątpliw ie m am y do czynienia ze złam an iem „p ak tu autobiograficznego”; analogia ze „spraw ą T y rm an d a” w yda je się więc uzasadniona. P odobne w ątpliw ości b u d ziły w nas niedaw no „korekty”, jakich dopuszczał się w swych rep o rtaż ac h R yszard K apuściński. Korzyść z p o dobnych odkryć polega na tym , że stają się im p u lsem do refleksji n a d naszym ro zu m ien ie m różnicy m iędzy fiction a non-fiction czy też - jeśli b ędziem y się trzy m ać taksologii proponow anej przez M ikołajew skiego - m iędzy zwykłą p am ięcią a pam ięcią fabularyzow aną. Z drugiej strony u zn a n ie znanej n am w ersji Szkiców piórkiem za powieść (jak sugerow ał to niegdyś M aciej U rbanow ski) rów nałoby się z w ylaniem dziecka z kąpielą. W te n sposób pozbaw ilibyśm y się ważnego świa dectw a czasu wojny. N ie w iem y jeszcze, jaki pro cen t całości podlegał zm ianom m erytorycznym , w ydaje się jednak, że nie jest to część znacząca, a już to pow inno pow strzym ać nas p rze d p o chopnym i d ziała n ia m i puryfikacyjnym i. O perow anie tu p rostym przeciw staw ieniem praw da - fałsz nie rozw iązuje sprawy; tro p ie n ie k orekt, jakich dopuszczają się autorzy, w ydaje m i się bow iem o w iele m niej ważne niż szukanie sposobów na wyjście poza owo dw udzielne kategoryzow anie rzeczy w istości. M am n adzieję, że nowe odkrycia badaczy spuścizny A ndrzeja Bobkow skiego staną się im p u lsem do w szczęcia dyskusji na te n tem at.
M ic h a ł KOPCZYK
11
11
8
Abstract
M ichał KOPCZYK
U niversity o f Bielsko-Biała
B obkow ski and Polish dem ons
Reviev: Buntownik, cyklista, Kosmopolak. O Andrzeju Bobkowskim i jego twórczości [ ‘Rebel, cyclist, C o s m o -P o le . O n A n d rz e j B o b ko w ski and his o e u v re '], ed. J. Klejnocki, A.St. Kowalczyk, T ow a rzystw o W ię ź ", W arszaw a 2011.