• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsze zetknięcie się z Żydami ortodoksyjnymi - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pierwsze zetknięcie się z Żydami ortodoksyjnymi - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA PŁATAKIS-RYSAK

ur. 1924; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe życie codzienne, Żydzi, Żydzi ortodoksyjni, ubiór Żydów, cadyk

Pierwsze zetknięcie się z Żydami ortodoksyjnymi

O jednej rzeczy chciałam opowiedzieć, jakie było moje wrażenie w momencie przyjazdu do Lublina, na dworcu. To zresztą wszystko jest w mojej książce opisane.

Ja w Poznaniu i w Katowicach nie widziałam Żydów w strojach ortodoksyjnych i praktycznie pojęcie Żyd było dla mnie raczej abstrakcyjne. Widziałam owszem Żydów w Rabce, wiedziałam będąc na wakacjach w górach, bo oni też tam się pojawiali. Na przykład jechaliśmy furką do Morskiego Oka z Murzasichla i mijaliśmy furki, w których siedzieli Żydzi. I ktoś z pasażerów, powiedzmy z tych naszych współtowarzyszy jadących furką mówi: „Popatrz, co oni zrobią”. A wziął kapelusz, zaczął tak na nich pokazywać. Tamci Żydzi zaczęli się strasznie denerwować, ja zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Więc dowiedziałam się, że Żydzi bardzo boją się liczenia, bo panuje u nich przesąd, że jeżeli się ich liczy, to któryś z nich umrze. Tak że to była złośliwość tego ktosia, który ze mną jechał tą furką. Ja byłam jeszcze dziewczynką chodzącą do szkoły powszechnej, tak że to mnie bardzo zdumiało. W Rabce, wtedy przed samym przyjazdem do Lublina, widziałam Żydów na wakacjach, chodzących po parku – to był cadyk w otoczeniu swoich uczniów. To było bardzo takie ciekawe widowisko, bo oni się tak koło niego kręcili, podskakiwali, podchodzili do niego, rozmawiali z nim, tak jak gdyby im zależało na uchwyceniu, na złapaniu każdego słowa, które on mówi. To było lato, ale on miał na głowie lisią czapę, oni wszyscy mieli te zakręcone pejsy, ewentualnie jarmułki.

Chciałam opowiedzieć o tym momencie, o moim pierwszym kontakcie z Żydami. Po prostu dla mnie Żyd to był jak aktor na scenie, a ja – na widowni – patrzę, podziwiam, z zaciekawieniem, ale ja nic o nich nie wiem. Zupełnie nic. To są postacie, powiedzmy, tak jak na scenie, poprzebierane. No ale przyjeżdżam do tego Lublina – na dworcu wsiadam w dorożkę, kocie łby takie były jak tutaj macie, powiedzmy, jako eksponat. Na rynku – vis-a-vis poczty – tłum Żydów, w jarmułkach, w takich dużych cylindrach, w kapeluszach, z pejsami, z brodami, w chałatach. No to było dla mnie widowisko nie z tej ziemi. No, gwar niesamowity. Jedziemy ulicą Pocztową, potem

(2)

pod tunel, na Placu Bychawskim, właśnie nie jestem pewna czy to było na Placu Bychawskim, czy to było już na takim ryneczku poza tunelem, tam były takie budy żydowskie, jakieś kramiki i dwóch Żydów starych bardzo się kłóciło – gestykulowali, coś mówili, w pewnym momencie widocznie chcieli okazać sobie wzajemnie pogardę, bo odwrócili się do siebie tyłem, głęboko się skłonili, podrzucili poły swoich chałatów no i prawdopodobnie zrobili sobie wzajemnie propozycję nieprzystojną – to było takie śmieszne, to wyglądało jak koziołki na ratuszu poznańskim, bo to było identycznie w takim tempie zrobione, no tylko że odwrotnie.

Data i miejsce nagrania 2004-04-02, Lublin

Rozmawiał/a Monika Pytlarz, Dominika Jakubiak

Transkrypcja Marta Kubiszyn

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Jeżeli chodzi o babcię, coś mi babcia takiego wspominała, że jakaś kobieta, nie sądzę, żeby to chodziło o moją babcię, może o jakąś wtedy dorosłą osobę, przemycała

Cała rodzina mojej matki przyjechała w te strony, bo chodziło o naukę w języku polskim, a na Podolu nie było takich możliwości – to był zabór rosyjski i dopiero

Bardzo mi się ta szkoła podobała – duża, były sale przedmiotowe, gabinety przedmiotowe i co bardzo sobie ceniłam – była sala gimnastyczna i dostęp do

W Mikołowie zapisałam się do harcerstwa, zresztą nie po raz pierwszy, bo w Poznaniu, jeszcze w szkole powszechnej, też należałam do harcerstwa, i to w tym czasie, bo to

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, harcerstwo, piosenki przedwojenne, piosenki harcerskie, obrona Lwowa, orlęta lwowskie, Jurek Bitschan.. Lwowska piosenka o

Przyjeżdżała do nas siostra mojej mamy, którą bardzo lubiłam, była bardzo wesoła, skończyła wychowanie fizyczne, ale nie wiem jak ta uczelnia się nazywała i gdzie ona była,

Ukalili, ukalili, Tahiti, Tahiti, Hawaj bóg Czasem bóg Papawaj bywa mściwy, I w okrutny wtedy wpada gniew, Palce kurczy, nowych ofiar chciwy, Leje się na wyspach Hawaj krew..