• Nie Znaleziono Wyników

Wybuch II wojny światowej - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wybuch II wojny światowej - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA PŁATAKIS-RYSAK

ur. 1924; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, wybuch II wojny światowej, okupacja niemiecka, zamknięcie szkół, nastrój przygiębienia, strach, audycje radiowe, konfiskata radioodbiorników

Wybuch II wojny światowej

Przez jeden miesiąc we wrześniu szkoły były zamknięte. Od 1 października zostały otwarte szkoły, na tej samej zasadzie jak szkoły przedwojenne. Przez jeden miesiąc chodziliśmy do szkoły, ponieważ Gimnazjum im. Unii Lubelskiej swój lokal oddało do wykorzystania Czerwonemu Krzyżowi i powstał szpital wojskowy, więc Unia nie miała swojego lokalu, także te wszystkie uczennice korzystały z lokalu przez dwa tygodnie w szkole Vetterów w godzinach popołudniowych, a później przez dwa tygodnie w gimnazjum urszulanek. I [kiedy] po czterech tygodniach Niemcy szkoły zamknęli, pani dyrektor Mally powiedziała: „Wracajcie do domu, jeżeli będziecie tylko mogły, to uczcie się nadal, nie przerywajcie nauki.” – mówi – „Ale bądźcie ostrożne, nie idźcie tłumem tylko, powiedzmy, jakieś, po dwie, trzy najwyżej, spokojnie do domu wracajcie i uczcie się.”. Wtedy wędrowałam przez ulicę Bernardyńską do ulicy Królewskiej, a później Zamojską, tylko, że szłam nie prawą stroną, tam przez most, tylko lewą stroną i zupełnie, ponieważ byłam bardzo zamyślona, dalej skręciłam w ulicę Fabryczną. I wtedy, jak przeszłam przejazd kolejowy, bo wiaduktu jeszcze wtedy nie było, to po lewej stronie zobaczyłam plac, to było lotnisko [przy] Zakładach Mechanicznych Plage i Laśkiewicza, i tam byli rozbrojeni nasi żołnierze w charakterze jeńców niemieckich. Wtedy się zorientowałam, że zabłądziłam, wróciłam swoją drogą i trafiłam do domu. Wszyscy siedzieli przy radiu dlatego, że z Francji nadawano program w języku polskim i wtedy informowali nas, że to jest ostatnia audycja. Pocieszali nas, że Anglia i Francja nam pomogą, że „Ania” z „Franią”

pomogą nam. Aparaty radiowe [niestety] trzeba było oddać Niemcom dlatego, że gdyby zostały wykryte w domu, to wtedy kara była bardzo poważna. Świat się zawalił wtedy, ani szkoły, ani informacji, jesteśmy zawieszeni w próżni. Żadnej organizacji, żadnej odpowiedzialności, nie wiadomo co z sobą robić, jak będziemy żyć, co będziemy jeść. Sklepy pozamykane, jak ktoś miał jakieś towary, to od razu je

(2)

schował, to trudno jest powiedzieć, co myśmy czuli, słuchając tego radia i na pocieszenie, na zakończenie był jeszcze: „Mazurek Dąbrowskiego”, i wszyscy płakali.

Także to w zasadzie był taki koniec świata.

Data i miejsce nagrania 2014-08-02, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W tym sklepie] dużo rzeczy było na tych wystawach, Niemcom się też podobały, przychodzili kupować, te różne rzeźby, jakąś ceramikę.. Najwięcej to było rzeźb, tych

Tylko, że już na poziomie licealnym, ponieważ ja przerabiałam program matematyczno-biologiczny, także już łaciny nie miałam, także pan Eustachiewicz mnie już łaciny nie

Powstały trzy klasy, do pierwszej klasy chodzili uczniowie, którzy przedtem mieli tylko szkołę powszechną zakończoną, do klasy drugiej, to była druga i trzecia klasa

Oddział prowadził docent Krotoski, poznałam nazwy narzędzi, pielęgnacje tych narzędzi, przygotowanie materiałów opatrunkowych, [jak] asystować przy pracy instrumentariuszki

Była drużyna czteroosobowa, czwórka dziewcząt i uczyłyśmy się obsługiwać nosze i pacjenta kłaść na nosze, kłaść pacjenta z noszy na łóżko, to wszystko trzeba

Jeszcze wtedy byliśmy w tym Rudnie, w tych Sielcach to pod Kockiem były jeszcze te bitwy bardzo długo, bo się bronili Polacy i słychać było te walki, a potem już

Cała rodzina mojej matki przyjechała w te strony, bo chodziło o naukę w języku polskim, a na Podolu nie było takich możliwości – to był zabór rosyjski i dopiero

Bo my braliśmy jajko tą szerszą częścią do góry, gdzie jest komora powietrzna, a ojciec brał jajko tym ostrym czubkiem, i zawsze trafiał w komorę powietrzną i ja zawsze