• Nie Znaleziono Wyników

Działalność podziemna - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Działalność podziemna - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Kolonia Ostrówek, II wojna światowa

Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, II wojna światowa, okupacja niemiecka, działalność podziemna, Armia Krajowa, ulotki, roznoszenie ulotek, Niemcy

Działalność podziemna

Chodziłem z ulotkami. To były pisma podziemie, zorganizowane, formatu A4, złożone najczęściej na dwa. Tam były główne wiadomości, których przez radio Niemcy nie podawali, dotyczące frontu – co się działo na froncie, w rządzie itp. Ulotki dostarczano nam do punktu z Lubartowa i dalej kto inny je rozprowadzał. W Ostrówku taki punkt był przy komendancie, ale u niego w domu nie było, tylko u takiego kuriera, który przechodził po innych wioskach. On często do Lubartowa się udawał po różne rozkazy, bo przecież dowództwo było w Lubartowie. Ja nosiłem ulotki po tych ludziach, którzy byli w AK, wiedziałem, którzy to są. Oni się spotykali dość często u mojego brata. Przychodzili, broń czyścili nieraz, bo to trzeba było, żeby była zawsze wyczyszczona, bo wilgoć, rdza szkodziły. Było nas trzech kurierów takich wyznaczonych, bo takich rzeczy nie robi się pojedynczo. Była wśród nas Wandzia, która już nie żyje, główny zastępca, o trzy lata ode mnie starsza. A ja byłem taki nienotowany, gdzie trzeba było szybko kogoś wysłać, to mnie ten komendant wysyłał. Wtedy to się nie mówiło dużo na ten temat, nie rozmawiało się, bo nie wolno było. Nawet zdjęć nie wolno było robić rodzinnych, dlatego że gdyby Niemcom w rękę wpadły jakieś zdjęcie, to oni według zdjęcia by dochodzili kto, co i jak.

Miałem raz niebezpieczną sytuację, przechodziłem przez szosę, gdzie Niemcy się niespodziewanie pojawili, a ja niosłem wtedy meldunek do takiego punktu. No, miałem niezłego stracha, ale mnie nie złapali, bo prowadziłem krowę na postronku. W tym postronku był wkręcony meldunek, ale krowę przeprowadziłem, a oni do lasu nie szli. Bali się do lasu iść, bo to zza każdego krzaka może paść strzał i już nie ma człowieka. W tych sprawach to oni byli ostrożni. Później, bo wiedzieli, że są duże oddziały i polskie, i rosyjskie, robili większe obławy, ale zawsze z większą siłą wojska.

(2)

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

się, a całą okupację myśmy się mało uczyli, tylko bardziej interesowaliśmy się wojskowymi sprawami – spod Kocka wracało wojsko, niektórzy żołnierze rzucali

Widziałem stłoczoną w nieprawdopodobny sposób masę ludzi w takich, jak się jechało ulicą Szeroką to przed łbami końskimi bo to jest wóz parokonny, to była przecież

Tak spodobał się mi głos skrzypiec i [mówię] „Tatusiu kup skrzypce” Przed wojną, skrzypce kosztowały morgę ziemi, to gdzie było kogoś stać, to już naprawdę!. A

I co oni zrobili – zwrócili się do jednego z AK, żeby spotkali się dowódcy, niby do wspólnej walki z Niemcami, bo Niemcy już się zaczęli cofać w ZSRR – żeby

I różne inne zabawy były, w kilku się zbierało i każdy sobie obierał nazwisko państwa jakiegoś, a jeden wyczytywał i który pierwszy chwycił piłkę, bo byliśmy wszyscy przy

Był jeszcze taki przypadek – dyrektor muzeum Czechowicza chciał zrobić wieczorek o Słowackim, więc podał w cenzurze cały program spotkania, a ten młody

A po wojnie jeszcze były wypadki, że ludzie, którzy byli w partyzantce po [19]44, byli likwidowani bardzo powoli, stopniowo, cichutko.. Tego zbito, tamtego utopiono i tak usuwano

Słowa kluczowe Lublin, PRL, pochody pierwszomajowe, Politechnika Lubelska, kserokopiarka, studenci Politechniki Lubelskiej.. W Politechnice Lubelskiej miałem