• Nie Znaleziono Wyników

Edukacja - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Edukacja - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, PRL, szkoła powszechna, nauczyciele, podręczniki, przybory szkolne, Niemcy, szkoła średnia

Edukacja

Szkoła była u nas na placu, pobudowano budynek, w którym się mieściły dwa pomieszczenia duże, w które wchodziło po trzydzieścioro, czterdzieścioro dzieci. Był sklepik, był skład gospodarczy na zapasy i kuchenka była zrobiona, nie wiem dla kogo, ale była kuchnia i pokój. I później jak Niemcy wysiedlali z zachodnich ziem, to tam mieszkała pewna rodzina.

Szkoła była na placu spółdzielni i tam były dwie klasy, uczyli się na zmianę. Niektóre lekcje były łączone. Za okupacji to jak kto miał większe mieszkanie, to było ono wynajmowane dla szkoły. W kilku miejscach ta szkoła była. Nauczyciele nie mieli dobrze, musieli wędrować z jednego miejsca do drugiego na lekcje, to było utrudnienie. A później zbudowano nową szkołę tysiąclecia.

Jedną panią nauczycielkę sprzed wojny pamiętam bardzo dobrze, była to pani Misiuk, męża miała oficera. Poszedł na wojnę i wrócił z wojny, z obozu. Może i lepiej, bo tu by prędzej zginął, a w obozach oficerów nie było tak tragicznie. Była też pani Hupertlowa, która przyszła do jednego nauczyciela od niemieckiego. Pamiętam, że Wacio go nazywaliśmy, bo on był Wacław. Był taki delikatny, z kulturą facet, nikt mu nie ubliżył, no to myśmy go nazywali Wacio. Była pani polonistka i pani od matematyki. I w sąsiedniej wiosce była jeszcze pani Sawa, która uczyła muzyki i przychodziła na muzykę do nas raz w tygodniu. Ksiądz miał religię. Niemcy, jak się szykowali na Związek Radziecki, usunęli ze szkoły ławki i przenieśli je do takiego sadku u sąsiada. Jak była pogoda, to myśmy na świeżym powietrzu się uczyli, a jak był deszcz, tośmy nie chodzili do szkoły. Ale długo w naszej szkole nie byli, chyba tylko ze trzy tygodnie przed uderzeniem na Związek Radziecki.

Miałem piórnik – kawałek deseczki, wydłubanej w środeczku na pióro, na ołówek i przy końcu na gumkę. A później były cyrkle składane, które też wkładało się w ten piórnik. Miałem kredki ołówkowe, zeszyty były normalne. Dwa rodzaje zeszytów były – do pisowni z jedną linijką, a do matmy i do innych w krateczkę. Podręczniki też były,

(2)

po roku ich się nie wyrzucało, tylko albo w rodzinie ktoś przejmował, albo się komuś innemu odstępowało, czyli sprzedawało się i kupowało. Owszem, można było kupić nowe, bo niektórzy szanowali książki i można było z nich korzystać, a niektórzy tak zdewastowali, że nie było można z nich skorzystać. To się zamawiało u kolegi czy u kogoś tam, że ja od ciebie książki odkupię, na tej zasadzie.

Do szkoły miałem tylko kilometr. To było bardzo blisko, bo chodzili po trzy albo i dalej.

Ukończyłem [szkołę] średnią, ale wieczorową, bo tak się życie moje ułożyło, że nie mogłem uczęszczać w dzień do szkoły średniej. Szkołę średnią skończyłem w Lublinie. To była szkoła im. Tadeusza Kościuszki. Początkowo mieściła się za Bramą Krakowską, później została przeniesiona na plac Wolności, koło kościoła Bernardynów.

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

się, a całą okupację myśmy się mało uczyli, tylko bardziej interesowaliśmy się wojskowymi sprawami – spod Kocka wracało wojsko, niektórzy żołnierze rzucali

Ludzie jeździli też na organizowane wycieczki [do ZSRR] i przeważnie przywozili złoto, obrączki i to wszystko przerabiało też się później. Była umowa, że można było

Jak jeździliśmy do Krynicy Górskiej, to tam mieszkaliśmy u takich znajomych, przyjeżdżał Austriak, który pamiętał czasy jeszcze przedwojenne, mówił świetnie po

Jeśli chodzi o chleb, to chleb kosztował taniej od zboża, dlatego że ceny się nie zmieniały, i wtedy po prostu te ceny były takie, że wiadomo, że trzeba

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości

Później nawet handlowało się w ten sposób, że mama przynosiła z piekarni albo z Dolnej Panny Marii albo tu z Zielińskiego na Okopowej parówki. Ale parówki cudo, jak się jadło,

Miałem raz niebezpieczną sytuację, przechodziłem przez szosę, gdzie Niemcy się niespodziewanie pojawili, a ja niosłem wtedy meldunek do takiego punktu.. No, miałem

Był jeszcze taki przypadek – dyrektor muzeum Czechowicza chciał zrobić wieczorek o Słowackim, więc podał w cenzurze cały program spotkania, a ten młody