• Nie Znaleziono Wyników

Praca - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, Lubartów, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, PRL, rodzina, wojsko, edukacja, praca na gospodarstwie, praca w drukarni, praca jako nauczyciel

Praca

Do pójścia do wojska pracowałem w domu, przy rodzicach, przy gospodarce, ponieważ mieliśmy gospodarstwo parohektarowe – dziewięć hektarów, ale pola były porozrzucane, jak to w kolonii, w kilku kawałkach. Wymagało to dużo pracy. Jeden mój brat poszedł do szkoły, drugi brat w tym czasie, kiedy ja miałem iść do szkoły, został aresztowany i wywieziony do ZSRR, w okolice Borowicza, później na Ural i Swierdłowsk. Wrócił po czterech latach pobytu. A ja musiałem opiekować się gospodarstwem i na nim pracować. Starszy brat poszedł do szkoły, wydatki się zwiększyły. Sióstr miałem cztery i stopniowo każda wychodziła za mąż. W rodzinie się zmieniała siła robocza, a ja musiałem zostać i pracować w gospodarstwie. Jak brat wrócił z zesłania, ożenił się i poszedł z domu, a ja zostałem. Drugi brat poszedł do seminarium. Potem musiałem zostawić gospodarstwo, bo zostałem powołany do wojska. W wojsku byłem w roku [19]51, zostałem postrzelony w nogę i potem ciężko było mi pracować na wsi, więc trzeba było się skierować do miasta, żeby lżejszą pracę znaleźć.

Poszedłem do drukarni w Lubartowie i jednocześnie ukończyłem ósmą klasę w Lubartowie, bo przed wojną była w naszej wiosce siedmioklasowa szkoła. Po innych wioskach to były i po dwie, po trzy klasy i to po gminie porozrzucane. Miałem ukończone siedem klas, więc poszedłem i w Lubartowie skończyłem ósmą. Potem przeniosłem się do Lublina celem pogłębiania wiadomości, bo w drukarstwie to trzeba było być trochę bardziej orientującym

się, a całą okupację myśmy się mało uczyli, tylko bardziej interesowaliśmy się wojskowymi sprawami – spod Kocka wracało wojsko, niektórzy żołnierze rzucali broń, nam się udawało co rusz znaleźć a to karabin, a to amunicję i wszystko chowaliśmy.

Później już, jak organizacja AK się zaczęła, tośmy im wszystko przekazali, brat mój wiedział o tej broni – korzystali z niej. Poziom tej szkoły powszechnej nie był zbyt

(2)

wysoki, bo część nauczycieli zabrano do wojska, a niektórzy byli w obozach. W Lublinie dopiero poszerzyłem swoją wiedzę. Potrzebowałem zwłaszcza wiedzy polonistycznej, bo byłem zecerem, czyli składaczem ręcznym. W Lublinie powierzono mi organizację powiększenia zakładu, uruchomiłem potem dział linotypów. Od września 1956 roku do 1990 pracowałem w spółdzielni Intrograf. Jestem już dwadzieścia lat na emeryturze. W międzyczasie, pracowałem też w liceum poligraficznym, to były tylko godziny dodatkowe. W drukarni miałem stałą umowę i mogłem sobie dopasować godziny wykładów do mojej pracy. W tym liceum pracowałem tylko dwa lata, ponieważ później zostałem kierownikiem drukarni i już nie było na tyle czasu, żebym mógł wszędzie pracować.

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

po roku ich się nie wyrzucało, tylko albo w rodzinie ktoś przejmował, albo się komuś innemu odstępowało, czyli sprzedawało się i kupowało.. Owszem, można było kupić nowe,

W każdej parafii jest trasa wyznaczona i na wsi też są trasy, którymi idzie [procesja] Bożego Ciała.. Wioska nasza była nieduża, ale szła procesja przez

I co oni zrobili – zwrócili się do jednego z AK, żeby spotkali się dowódcy, niby do wspólnej walki z Niemcami, bo Niemcy już się zaczęli cofać w ZSRR – żeby

I różne inne zabawy były, w kilku się zbierało i każdy sobie obierał nazwisko państwa jakiegoś, a jeden wyczytywał i który pierwszy chwycił piłkę, bo byliśmy wszyscy przy

Miałem raz niebezpieczną sytuację, przechodziłem przez szosę, gdzie Niemcy się niespodziewanie pojawili, a ja niosłem wtedy meldunek do takiego punktu.. No, miałem

Jednego razu, będąc w Lubartowie, zobaczyłem spółdzielnię poligraficzno- papierniczą, drukarnię Spółdzielni Inwalidów Zjednoczenie, więc wstąpiłem tam i spotkałem

To już był postęp, bo owszem, była operatorka przy tej maszynie przez cały czas, ale już nie trzeba było ręcznie nakładać, tylko już był samonakładacz... przyrządy

Dobierało się je do afisza, jak chciałem go zrobić w dwóch kolorach, to trzeba było mieć dwa kolory farby.. Rywalizacji w pracy nie było, ponieważ było za mało drukarni