• Nie Znaleziono Wyników

Patryota. 1830, nr 23 (23 Grudnia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Patryota. 1830, nr 23 (23 Grudnia)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N" 25.

Warszawa dnia 23. Grudnia 1830,

P A T R Y O T A . ^

W i e n z czytany na uczcie danój p rze z jednego z Obywateli T o tn a n tkick w dniu 3 M a ja 1930 roku.

Byt niegdyś naród potężny i śmiały, Miecz iego sięga! w odlegle k ra in y ,

Nieba mu w podział męstwo przodków dałyr Pam ięcią ojców karm iły się syny.

Gdzie indziej potwór samo władztwa srogi, G niótł nikczemników ujarzmione plemię, W królach tyranach widziało swe w rogi,

Na plagę świata zesłanych na ziem ię.

T u lud swobodny śm iałe wznosił czoło;

W olność, to ludzi nieskażonych znamię,'.

Sczęsnyeh mieszkańców pieściła w około, Za nią walczyło Sarm atów ramię..

Lecz nagiej o dziw ! czdrne w iatr chmury nazionął ,- W strzęsła się Lechów dziedzina,

Oddechem- p iek ieł, eo ią wskroś przewionął,.

Niegdyś tak silna sa d rźała kraina.

Piekło w swern łonie wylęgło, m orderee.—

Gdy dzieciom m atkę w ydziera,

Gdy raz śm iertelny przeszywa iej serce, Szyderski-uśm iech wróg rzyca na dzieci, I rzekł, skrwawione odepchnąwszy ciało, - v „Jeszcze mu życia sezątek św iatła św ieci,

Jeszcze mu tchnienie zostało^

Zostało tc h n ie n ie !... niech żadrzą zbrodniarze,^

Bo iest ojciee tam, w ysoko,

Których iego dojrzy oko,

I rósgą boską ukarae.

(2)

Bladnę dzieci, zdięto trW O ^, Podnoszą ciało zbroczone, Ł eią balsam w ranę srogą, I członki krzepią zwątlonę.

Dzień trzeci zajaśniał Maja, Jak o w tej perze natura zbndsoatt*

W dzięki z swego rzuca ło n a, R adością duszę upaia , T a k dzień ten b ljs n ą t spaniafy,

Z k rw i oczyszczona, obok przodków f t o u , Ofiara przyszłego zgoon»

Jeszcze raz blaskiem zajaśiniata chw ały.

A przy niej dzieci najpiękniejsze grono*

Przyszłych iej losów ebcąc u w ie sz a ć e * łtó , Co radzi m iłość, eo> k aie spania!**** , Ofiarę z dumy, na iej nios% i«M i B raterskie wzajem wyciągają A to n ii, W zaiem się wazy«*y iednocaą ,

Bo sezęsną ojczyznę, m esą.

Bo dla nich w łasno zaaieU nie S»fawai».

lu z pan nlesamowtaday^ i* i kostaiefe »*•> p»«!f;Sv.

X’ szanownej pracy ró® doeraa ueiiika-,, I' ofea poniosą w aysfeffi,

T ąn chleb spokojny, tamtem kraśnika Ju z:... lecą gdzieś! enni® zapęd a nosi

Czy usnął tyran, co- t ę ssadaii Bawy*

Czy okropnością zb*odit* adaiwioaj^, Pokorną przejęty skruchą,

Cofnął sztylet wymierzony:,

I myśl utopił w noc. d!umai głuchą i Nie; bo co pielrfo* zrodst, To piekielnym feęd-zia plonem Ni krew pragnienie łagod®*

Ani przestaoie> d*ęesyó slabie glodiem*

Jak sęp gdy śnieżną gołębicę *a«*y,.

T opi w niej mordercze szpony,,, T a k w łono m atki sztylet wymiaezofljj*

O statnią kroplę krw i toczy.

(3)

I m artwe e ia ło , trzech dumnych tyranów, N a g ie , na ziemię rzuciło, s

N ie zdięli z niego kajdanów, A serce w niem ieszcze b i t o . . . . .

K rew w żyłach moich stygnie, glos z piersi u ciek a, Co dalej było, w idział św iat zdumiony,

I p o zn ał' co są korony, O ehydą człeka. (* )

L ecz przyjdzie ehwila, duch mi wieszczy gada * N aród iw ietneińi tyle, wsławion czyny,

W iedną siłę zbierze syny,

I przyjdzie ta chwila święta, s I pokruszy swoie pęta,

T ak wyrok niebios powiada.

Bo wyrok niebios zdradę nurza w biocie, A ialn ićć pozwala cnocie.,

D o PVarszav)ian6v).

Cały k ra j w ziął się da broni. Wszyscy uczuli że nadchodzi epoka w której, aię istnienie P o ls k i, iako niepodległego, potężnego narodu roztrz,ygnąć ma. O d­

głos powszechny do b ronił wzruszył najzim niejsze dusze; egoizm zam ilk ł, każdy m ieszkaniec te j ziemi sprawę publiczną nad osobiste przenosi w idoki. Zadrży nie- przyiacieł gdy go ten odgłos uderzy : śmierć służalcom despotyzmu , woyna staie kię narodową : a w tym razie nie ma siły corby ten ogień stłumić zdołała. Gdzie w ojna iest narodow ą, tam i jeniusz wodzów nie podoła, tam przemoc nawet pod względem, wojskowym rozbić się musi. W szak nam przykładem. Hiszpaniia, przykładem wyspa H aiti.

N a odgłoss śm ierć służalcom despotyzmu, w dniach piętnastu fetanę- ł» w Paryżu iakby la k ą siłą czarowniczą 50 tysięcy, uzbrojonego własnym kosztem ludu. N ie b y ło podwórza, z a k ą tk a , guzleby ochoczych Paryżanów nie, było widać posłusznych sierżantom i prostym zołnierzom cieszących się w masze­

row aniu i m ustrze. P iędziestąt tysięey ludu- czyniło popis iakby naywytrawniej- si żołnierze przed okrzyknionym królem , patrzała na nich z podziwieniem cała lu ­ dność paryska, wśród którćf z zasmuconą tw arzą było 50000 lu d zi, którzy się

Mk, W iersz ten iestf powtórzeniem myśli rzuconej jeszcze przez M illera> który tt> his tory i m ów iąc o rozszarpaniu. P olski , tak się wy słow ik „JPrses fen rozbiór Opatrzność ' c h c ia ła obiawić światu, i aha iest moralność królów.**

(4)

ubrać niezdołali; nie ieden zadłużyć się musiał, iak to pismo franeuzki* w ynurza.

Grenady e t y , K arabiniery, sfrtylerya z samych obywateli złożona, groźna tyranom, groźna nieprzyjacielowi, zabezpieczyła pókoj Francuzom. S i'v is pacem , para bel- lum ; krzyknęły pisma publiczne; i my to powtórzmy so b ie; „ k t o chce pokoiu , niechaj się do wojny sposobi! „ b o groźna narodu postaw a, bo silne do wojny przygotowania,, w rażaią straeh nieprzyjacielow i, i sposobniejszym do ugody

czy nią. — ,

W arszaw ianie! Do was ten głos podniesiony. Nie ma w kraju naszym miast zamożniejszych, ale za waszym przykładem pójdą i inne jniasta. Niebez­

pieczeństwo wielkie nam nie grozi , lecz by niegrozilo ; chociaż oddalonemu nie­

przyjacielowi daycie się wieścią waszego uczuć u z b raian ia; nieście ofiary, uz- braiaycie tych eo bronią robić zdolni , uźbraiaycie się sami. N iechaj plaee pu­

bliczne , u lice, podwórza zajmą roty ćwiczącego się ludu. Naród co więzy swoie pokruszył, nie może w.bezpieczności trawić ehwii sw oich; ochydne pęta zerwał lud spaniały; cóż te ręce bardziej Zdobić teraz m oże, ieśli nie s z a b la , pistolet, karabin ? Niechaj szeregi wasze, przy odgłosie woiennćj muzyki, przebiegaią ulice W arszaw y;

l

ta postać w oyskow a„siły moralne podnosi. A ieśliby nieprryiaciel natchnieniem własnej zguby w iedziony, śmiał się pod waszemi pokazać iidurami, co byłoby nay większą iego ślepotą, naywiększym błędem woyskowym , przyzwyr czaieni do broni, uderzycie na niego w szańcach które patryotyczna wasza ręka j>o(Uiosi, i w barykadach, wśród' których niewolnicze tłumy siepaczów za~

płaciły bezecne posłuszeństwo tyranii,- nikczemnym zgonem w Paryżu i Bru- xelli. Nikczemnym zgonem; bo palec przyiaciela swobody wskazywał z po­

gardą trupy tych naieinników którzy, własnego nie pojmniąe szezęścia przenie­

śli zapłatę ciemięzconii nad życia, wolnego: roskoszg.

—'M a ior Katazanów synowiec dowódzcy kozaków tegóż im ienia w Kaliszu zdołał z 500 nzjn-oionem ikozakam i schronić się do, miasta Rozenberg w Prusieeh.

Rząd pruski rozbroił ich natychmiast, wydał rządowi polskiemu konie i broń za-, tryymawśzy kozaków.. W iadomość ta iest od naocznego świadka który w prze­

ciągu 20 godzin przybył z K alisza do W arszawy. Rząd pruski nie wydaiąc osób

«iiat może na myśli że tu im iakie groziło niebezpieczeństwo. Ale przekonaią- się Prnsaey i^ a la Enropa że nienawiść do ludzi nie była powodem powstania P«lak'ów, ale nienawiść do zasad, zasad'despotycznych pod któremi ięczy równie P łńsak iak i Rossyanin.

Odebraao list od Pułkownika Olędzkiego , gdzie uniewinnia swoie przej­

ście dó.Rossyan , oświadcza chęć powrotu ,.i prołi szkołę podchorążych e prae-

hatzenie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nim załatwicie wa^ze interessa , i stawienie się wasze do boift będzie potrzebne; zaymieeie się nutstrą, niezbędnie potrzebną dla pieszego lub konnego

Onegdaj przy rozpoczęciu robot Franciszek G rzy m a ła przemówił de pracujących w te słowa: „M ężna młodzieży!. Chociaż-piersi nasze staną się nie-

dują się ludzie nieczuli na głos o‘ pomstę wołającej ojczyzny,' łatwiej# będzie Un ukryć tych, których zechcą. Towarzysze ubierają się

puli-, crim enlaesap m ajeslatis, stosowały się do obrazy iak ąlu d od sczegdłnych osób dotkniętym się być mniemał,. iajk gowiada ieden; filozof „G

się bracia jednaj m a tk i, i braterską kil' sobie wyciągnęli tlłoń, Anglik zasia- rz a łą ;T wrodzoną; k u Francuzom porzuca 'nienaw iść, dziwi się

•wszelkiego stanu i stopnia, których bogaciła rossyjska adm inistracja, nie dajcie się uprzedzić ,w szlachetnym spółubieganiu, składajcie dostatki wasze na ołtarzu

Chcąc przy tern dać jaw ne dow ody, iż zamiar oświadczony, iest iedynie skutkiem naylepszych dla oyczyzny uczuć; poddąię.pod decyzyą Najwyższego D yktatora i

Jeśli D yktator będzie widział^ że naród ostyga w rewolueyi,ŁW tenczasnie spodziewaycie się po nim działania rewolucyjnego ; nieczynność' narodu' i jego siły z