• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 22, nr 31 (1890)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 22, nr 31 (1890)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Lwów, Niedziela dnia 10. Sierpnia 1890.

Rok liii.

P re n u m era ta we Lwowie wynos całorocznie 5 złr., półrocznie 2 złr. 50 et., ćw ierćrocznie 1 złr. 25 ct., miesięcznie 50 centów.

N um er pojedyńczy kosztuje 10 ct.

D odatek zaw iera łam ig łó w k i, sza­

rady, zadania szachowe i inseraty.

In seraty drukują się za opłata 6 ct.

od wiersza drobnym drukiem w jednej szpalcie. Stronnica inseratow a zawiera cztery szpalty.

In seraty przvjm ują : A dm inistracja

„Szczutka*1 przy ul. Łyczakow skiej 1. 3.

W W iedniu B iura o g ło sz eń : Haasen- stein a & Voglera, Rudolfa Mossego i A.

Oppellika.

W P a r y ż u : A dam . Rue de St- P eres 81.

P I S M O S A T Y R Y G Z N O - P O L I T Y C Z N E .

Szezutek wychodzi od roku 1868.

P ren u m erata zamiejscowa z przesy- ka pocztową wynosi całorocznie 5 złr.

półrocznie 2 złr. 50 ct.. cwierćrocznie 1 złr. 25 et., miesięcznie 50 ct.

V\ W ielkiem księstwie PoznańsKiem 3 talary 50 fen.

We Francji, Szwajcarji i W łoszech całorocznie 1<> franków.

Prenum erow ać można w A dm inistra­

cji „Szczutka" przy ulicy Łyczakow skiej 1. 3.. we wszystkich księgarniach i ajencjach dzienników i we w szystkich urzędach pocztowych.

Reklam ącyj nie opłaca się.

Listy przyjm uje się tylko opłacone M anuskryptów nie zwraca sie.

T 7 7 " 0

W oda je s t owym elementem, K tó r y dziś sytuacjo, w ł a d a ; Do niej to goni wśród, u p a łó w

M yśl w szelka ra d a , czy nie ra d a .

I g d y b y sk w a r ten p o tr w a ł wiecznie, Spokojnie ż y ły b y n a ro d y ;

W m iast n a broń nową, szłyb y pew nie

K r e d y ty w szystkich p a ń stwn a w ody.

#

W oda! Elem ent dobroczyn n y

W szystkich u w agę zw ra c a n a się;

Bezbrzeżnie flu kta je j b u jają Po europejskiej całej prasie.

S tern iczka dziejów, d yplom acja T akie u legła żyw io ło w i;

Cicho u w ód dziś siedzi ona,

I w m ętnej w odzie ryb nie łowi.

Woda, ach, w o d a ! W kanikule B ynajm niej ona n as nie dziw i, A le i w innych także porach

A ż nadto m am y ją , szczęśliwi.

W szak wodę Uje d yplom acja

Z sw ej konw i ciągle na pożary, K tó re w ybuchnąć tuż, tu ż m a ją

I w zgliszcza zm ienić św ia t nasz sta ry .

#

T a k ! Ciągle w o d y sporo leje,

A m y bijem y w za m ia n braw o R a d u ją c się, że p rzytłu m io n o

Pożogę k rw aw ych dn i ja sk ra w ą ...

Lecz czy w y sta rc zy to n a długo ?

A zresztą... je d n a w ielka szk o d a : Jeśli stłum icie naw et po ża r,

E u ropę nam za to p i woda.

(2)

- %

STRACHAJŁO.

— Teraz najbardziej lękam się cesarza niem ieckiego W ilhelma. Daję państw u słowo, że po całych nocach spać nie mogę

i m yślę ciągle o tym człow ieku młodym.

Kto wie, może to konspirator. Ze pachnie rew olucja, to zbyt widoczne.

* *

*

— Z tego, co Bism ark mówi, widać, że mój strach m a rację. Będąc raz cesarzem , zam iast żyć w ygodnie, słuchać Bism arka i baw ić się — on, proszę państw a, jeździ i konspiruje — i to z różnym i. To je s t fakt, że socjaliści uw ażają go za swojego.

* * *

— I co za projekta snują się po tej młodej głowie. Mojem zdaniem nie ma innej rady, tylko rządy sprzym ierzone

IF1

GONDOLIERA.

Na modrem niebie Gwiazdy się palą, Ucieka w przestrzeń F ala za falą.

Na wód głębinie Jasnej i cichej Łódź chyża płynie W srebrzystą dal.

Złożyłaś głów kę Na dłoni białej, Rzewnym uśmiechem U sta zadrżały.

Piosnka zabrzmiała D ziw nie stęskniona I uleciała

N a skrzydłach fal.

I taka cisza N a morskiej toni, Tylko twej piosnki Echo gdzieś dzwoni.

Łódź cicho pruje Błękitne fale,

pow inny go oddać pod k u ratelę Bismarka.

Inaczej spokoju w E uropie nie będzie.

* *

*

— Ja, proszę państw a, w ojny się nie boję — ale j a się boję rew olucji. W ojnę niechby sobie robił, ale w łaśnie to, że on ciągle o pokoju mówi — a równocześnie widocznie konspiruje z rew olucją — to ro b i go strasznym .

* * *

— Czyż ja się m ogłem spodziewać, że się przyjdzie obawiać cesarza niem ie­

ckiego. Ale to ju ż teraz ta k ie czasy.

0 - 0 0 - 0 .

Poświęceniom nie m a końca!

O, współ-G ogi najłaskaw si,

ZE] T L ZE T O

A serce snuje Upojeń nić.

Och, gdyby można Przez całe wieki, P łyn ąć w św iat cudów Jasny, daleki.

P rzy tobie wiecznie, O, dziew czę moje, Marzyć słonecznie I cicho śnić...

Or-ot

Jakiem cię widział!...

Jakiem cię widział, to już było wczora...

D ziś pozostało zaledwie wspomnienie, Ż e m ci chw il kilka z jednego wieczora I jedno z twoich schwytałem spojrzenie, Że przy rozstaniu, choć i za to dzięki Odczułem... jeden uścisk drobnej ręki!

Gdybym tw e w szystkie schw ytać m ógł spoj­

rzenia I w sercu zebrać w szystkie głosu dźw ięki, M ieć cały wieczór z tobą do mówienia I z rąk mych — twojej nie w ypuścić ręki...

I nie tak wczesną była pójścia pora To i tak mało jednego w ieczora!

Dacie-ż w iarę? Od tygodnia Jam u cioci mojej n a wsi.

H a! D arem nie! Wuj m nie wezwał, Że zaś przyszłość je s t mi droga, Więc m usiałem rozkaz spełnić, D ostarczyłem jem u Goga.

O, nieszczęsna, straszna dolo, Nie opuścisz m nie widocznie...

Rzeknij Finiu, g dy rzec możesz, Co też Gogo na w si pocznie?

W ielbić każą m i n a tu rę I podziw iać je j zjaw iska, Ach, p o d z iw ia ć ! Z podziw ienia Gogo zęby aż zaciska.

Ano, niebo je s t niebieskie, Ano, łąk i są zielone.

Lecz cóż z tego? Pod tem niebem , Na ty c h łąkach w nudach tonę.

Ryczą krow y i cielęta,

Gdaczą kaczki, pieją k u ry — Finiu, wściec się, wściec się można, Tu n a łonie tej natury.

Bliski je ste m tej wściekłości, Praw ie ginę z niej co chw ilka;

A chce ciocia, abym p rzy niej Spędził tu tygodni kilka.

Och, okropność! To też pomyśl, W jak iej m uszę być tu skórze, Skoro przez dzień caluteńki W jed n y m chodzę garniturze.

A jednak, jakże tęsknię za tem małem, Bo czyż nie słuszne mego serca żale, To było wczoraj jak ciebie widziałem A dziś ciebie już nie widzę wcale I chociaż ciebie upatruję wszędzie,

N ie wiem, czy jutro lepszem dla mnie będzie.

Jutro, dziś, wczoraj, krótkie czasu działy, Komu mijają w sercu ze spokojem, Lecz ja co w tobie w idzę św iat mój cały, I żyć zaczynam ledwo z przyjściem twojem.

Stęskniony luba za twoim widokiem To dziś bez ciebie... ja odczułem rokiem.

Em. Kełm. Gord.

Ż m i j a .

U kryty pośród drzew cienia, Snuł się robaczek lichy — Tylko blask jego promienia Szerokiem św iatłem do koła

Słał się, ośw iecał zioła, Łagodny — cichy...

W tem z krzu w ypełza gadzina Jakąś szczeliną ciasną, N a wardze złości drży ślina...

I groźnym sykiem go w ita —

— „Co do mnie masz ?“, ten spyta —

— „Św iecisz za ja s n o !“

K. G.

(3)

Imci pan Onufry.

fezkoda os, że m aistra t nie ma or­

derów do rozdaw ania, bo pan Gros co je z fachu cukiernikiem dostałby najw iększy za te oś kąpiele, co w ybudow ał na ulicy Akademickiej. Pokazuje się, co m ieszczań­

ski rozum w ystarczy, aby coś zrobić do­

brego, ino trz a oś ten rozum mieć. Kum Jacek, co w świecie bywał, powiada, że uaweć i w Am sterdam ie nie pow stydziliby takich oś łazienek, i takiej parady.

llegdaj zebraliśm o się całą kom panją na r °zpatrunek i dziw ow aliśm y się, bo je s t Sl9 czemu dziwować, i niejeden jen te li- g e n t tam był, i widać był, że się także

Martwy sezon.

W całej pełni się rozwinął Nudny sezon ogórkowy, Posmutniała „płeć nieładna14, Posm utniały „białogłowy".

O połowę sw ych m ieszkańców Lw ów zubożał i zabawa;

U żywają letnich wczasów,

Tam, gdzie drzewa, kwiaty tra w a . . .

P o Szczawnicach i Krynicach, K ędy słodko ch w ile biegą, Śnią i marzą za rok cały D zieci tego grodu lwiego.

A w e Lw ow ie został tylko Tłum „ubogich na kieszeni", Co wzdychają bezskutecznie D o spoczynku i zieleni.

Słońce pali, jak najęte, Kurz w ulicach i w ogrodach, Zaś pociecha tylko w piwie, W mazagranach albo w lodach.

Ani jednej wiadomości Sensacyjnej, efektownej —

dziwował, choć udawał, że się nie bardzo dziw uje. In te lig e n t zw yczajnie każdy udaje, że ju ż w szystko na świecie widział, i że w szystkie rozum y pojadł. Ciekawość ino, czy się oni kąpać będą, bo ciągle narzekali, że nie ma kąpieli we Lwowie.

Tak samo narzekali, w ypisyw ali po gazetach i w yklinali w m aistracie, że we Lwowie nie ma gdzie spacyrować. Owoś porobiliśm o spacery, jak ic h św iat nie w i­

dział, bo ja k k tó ry pójdzie do Stryjskiego parku, to może ztam tąd spacyrow ać pół dnia naokoło m iasta. Pozasadzaliśmo tam k w iaty i drzew a, taj m ają paradę, co się zowie, a ja k człowiek tam zajdzie, to chyba tylko gdzieniegdzie łazi ja k i m an- kolik. Tak samo oś n a W ysokim zamku, jak b y oś żydów nie było — tobyś tam dziecka żywego nie zobaczył. Jakeśm o tam u Grosa byli, to jed e n je n te lig e n tn ik powiada: owwa, żeby to oś rzeka była we Lwowie! — No i gadajże z nim i;

chcieliby coby im m aistra t rzekę zrobił, abo naweć i morze, het z wielorybem i rakam i m orskiem i, Zam iast być oś kon- tentnym , że w samym mieście są takie kąpiele, że i pływ ać można, to oni zaraz k ry ty k u ją i pow iadają, czemu to nie rzeka. Może im pan Gros ma rzekę w y­

budować, czy co? Taki jen te lig e n t, co nosa nie w yściubił po za Lwów, to myśli sobie, że rzekę m ożna zrobić, tak oś na poczekaniu wykopać rów i nalać wodę.

Jakiś oś przem ądry powiedział, że to nie żaden śmiech, bo m ożnaby do Lwowa sprow adzić zkąd inąd rzekę. Popatrza- liśmo się ja k na w arjata, ale oni nie

Zniknął „letni* już „karnawał", Tak ruchliw y i czarowny.

Cóż uczynisz, synu L w ow a?

Cóż od smutków cię obroni?

J eśli żonę masz „letniczkę", To w niedzielę pojedź do niej.

Tam wśród woni i zieleni Cały dzień się będziesz łudzić, Ze nie nudzisz się... w a Lwowie...

Bo się na wsi będziesz nudzić...

Kw.

Z lwowskich pieśni.

Uśm iechnięty i promienny B y ł wczorajszy dzień niedzieli, Słońce siało złote blaski Z lazurowych nieb topieli.

N ie spłatała figla aura Do wieczora od poranka, W ięc radował się L ew w ielki Radowała się lwowianka

Na „aniołach" i „aniołkach"

Modne suknie „do figury",

w a rja ty , ino oś w ygadają, aby się nazy­

wało, że nie są kontentne, i że we Lwo­

wie w szystko źle. Naj im będzie źle, kiedy nie m a na to rady, taj tylko!

ROZMOWA GOGĄTEK.

l y ! co ty odpowiadasz n a pytanie, czem chcesz być w przyszłości...

>— Nic — przecież każdy wie,, że tylko Gogiem być mogę.

Korespondencje redakcji.

At. we Lwowie. O trzy m aliśm y opistolę (Uuga w praw dzie, ale n u d n ą niem iłosiernie. — W. w K ra ­ kowie. W n ajb liższy m num erze. — M. we Lwowie.

Sam p an z ep s u ł zakończeniem fatalnem .

W yglądały, jak marzenie Tego lw iego grodu córy.

Patrząc na nie, człowiek wszelki W poetyczną wpadał wenę, B ez ratunku tracił głow ę (Jeśli miał ją, notabene.)

Po za Lw ów powyjeżdżali Chciwi wrażeń poetycznych, B y odetchnąć krzepką wonią Żytnyoh łanów, pól pszenicznych.

Tak ich dziwnie oszołomił Łąk i lasów św iat zaklęty, Że nie jeden wracał chwiejny, N iby „ścięty" lub „ p od cięty1.

Gdy na ziemię spłynął wieczór, P ełen czarów idealnych, B ieg ły rzesze śmiać się, płakać, Do ogródków, ach, fatalnych.

Potem w szyscy szli do domu Uśm iechnięci i weseli.

Tak spędzają lw ow skie dzieci Od trosk wolny dzień niedzieli.

Ku.

(4)

HAMLET KOBURGSKI.

1^1 M l i

•«*

I

M i l a n zrobił się królem — rumuński Karol królem

„czy zrobić się królem, czy nie“.

więc pytanie: W

ydawcai odpowiedzialny redaktor Liberat Zaczkowski. Z drukarni i litografii Pillerai Spółki. (TelefonuNr.174 A.

Cytaty

Powiązane dokumenty

My zaś, choć to przeciw nam liresze kundel ów tak żyw o ; Wdzięczność tylko czujem dlań,. Wdzięczność szczerą i

Chcąc dać ponow ny w yraz serdeczności m iędzy Niemcami a Rosją, zakazał cesarz dawać bankow i zaliczki na papiery rosyjskie, bo chociaż serdeczność je s t

Wartałoby jednak bliżej oś spenetrować te nowe żydowskie kamienice, bo ludziska sobie o tem różne rzeczy opowiadają, taj boją się, coby się kiedy nie stało

Prix kazał wczoraj wykadzać Prater i wszystkie miejsca, gdzie tylko pili i ryczeli niemieccy śpiewacy, bo wszędzie cuchło pikelhaubą i „Wacht-am-Reinemu, tak,

Gdyby sobie był chociaż pożyczył od A ustrji w ynalazku objektyw nego postę­. pow ania — ale nie — zniósł cenzurę

Dźwiękiem swoim przygłuszy Tęskne piersi westchnienie.. Bo naokół jak cienie Staną drogie

Pokazuje się oś, że im niedogodzi niczem, choćby im m aistra t cyntofolje sadził na trutoarach, i skw eresy robił całemi morgami.. Skorzystamy z rad

Listy przyjmuje się tylko opłacone Manuskryptów nie zwraca się.. •łr i