• Nie Znaleziono Wyników

Handel i profesje puławskich Żydów - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Handel i profesje puławskich Żydów - Mirosław Oroń - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW OROŃ

ur. 1925; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, Żydzi, sklepy żydowskie, handel żydowski

Handel i profesje puławskich Żydów

Masę Żydów było wtedy, którzy umieli handlować, to nie mogę powiedzieć żeby nie, dlatego bo oni konkurencyjnie potrafili ceny ustawiać i z ceny spuścić, i tak dalej, to było dobre. Masę rzemiosła było w rękach polskich i żydowskich, no i takie, ale raczej konkurencji wielkiej to nie było między Polakami a Żydami, dlatego że część była co kupowała u Polaków, bo to było, uważało się za czyściejsze, że lepiej wykonane, a Żydzi po swojemu robili.

[Żydzi] handlowali wszystkim. I rowerami, nazywał się Hazet, nie wiem czy to firma była czy nazwisko. To było gdzie ulica Szpitalna. To tam był ten salon taki. Bardzo eleganckie były te sklepy. Potem były z radiami. Więc z takim zmechanizowanym jakimś takim, żydowskie. Potem były, no masę tych bławatnych sklepów, tekstylnych, jatki całe to były żydowskie, tam to było ze dwie polskie, a resztę to Żydzi mieli. Z mięsem i z wędlinami. I były sklepy takie masarskie żydowskie i polski, ale to ja mówię o tych żydowskich. No wszelkiego rodzaju, no i usług masę takich. Szklarnie, jak szyba wyleciała to przychodzili do domu i robili to wszystko. Stolarze byli takie. No owocami handlowali. Wszystkim, co się dało.

[Czy moi rodzice korzystali z usług tych rzemieślników żydowskich?] No, bo ja wiem?

Raczej, wiem, że szklarz to przychodził jeden, drugi przychodził, ale myśmy nie kupowali, bo nie potrzeba było nam. Z naftą, bo to całe Puławy nie były zelektryzowane, część mieli te lampy naftowe. To chodził taki Bucio, nazywał się ten Żyd. On chodził z bańką i naftę sprzedawał. A jeden to miał cały warsztat szklarny na plecach nosił. To jak ktoś szyby nie miał, to on wprawił panu, zakitował elegancko. To była wygoda. Tak samo chodzili z owocami, z różnymi rzeczami, tak po domach.

Lodziarze chodzili, znam takich dwóch, lodziarskie budki z kołami i krzyczeli:

„Looody!!! Looody!!!” A moja babcia: „Oj znowuż ta kolka idzie i znowuż będzie wyciągał forsę od nas.” A myśmy właśnie potrzebowali mieć, bo lody kosztowały, najmniejszy pięć groszy, największy dziesięć groszy i dwadzieścia groszy. Tak były te lody i ten Żyd miał w tym i w takie wafelki układał i wciskał i dawał ludziom, zapłaciło

(2)

się. No i o takie to były rzeczy.

Też byli i krawcy, ale myśmy nie korzystali z krawców żydowskich. Bo myśmy polskich mieli krawców. I szewcy byli. Wszystkie rzemiosła mieli. Ale to wszędzie byli oni. To po całych Puławach.

[W czym się ten talent żydowski do handlowania przejawiał?] Jak oni handlowali?Tanio. Tanio i asortyment duży. Jak były garnitury no to mieli to od chłopacka małego aż do tego, w różnych gatunkach, różnych cenach i tak dalej, i jeszcze spuszczali z ceny. Czyli konkurowali, mieli swoje hurtownie, ich stać było na to. Na tym to polegało.

Data i miejsce nagrania 2003-09-17, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Daniel Sekuła

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Tak, [ci gospodarze] już karmili [tych Żydów], tylko tam coś innego [im dawali], tam na mleku jedzenie, czy jakieś jajko, czy tam coś innego, już nie dostał tego jedzenia takiego

Na święta pamiętam z tatusiem poszliśmy na święta po zakupy do tej, do Kajli, nie, do Choimki, poszliśmy i braliśmy wszystko, cukier, tam wszystko, mąkę, wszystko od niej,

Był szewc Żyd, który robił nam buty, był pan Sztajnberg, bardzo elegancki krawiec, to nie znaczy, że mój tata był taki strasznie elegancki, ale lubił mieć garnitur ładny, na

Ona to jadła, jadła i my mówimy do niej po niemiecku, że… bo ona nie znała polskiego tylko węgierski i niemiecki, i myśmy po niemiecku mówili do niej, że: „Ty nie jedź, bo

Nie taki morderczy jak niemiecki, ale była pewna niechęć, ze względu na obcość języka, obcość religii, obcość pisma. Kolega starszy opowiadał mi, że robili takie psikusy

Słowa kluczowe ulica Targowa, ulica Kowalska, synagoga, Żydzi w mieście, ulica Lubartowska, mieszkania pożydowskie.. Już nie było Żydów

Były nawet zawierane małżeństwa mieszane, czyli między Polakami a Żydami i to były nawet dosyć udane małżeństwa. Data i miejsce nagrania