MSKA ZAOWDm
C rT ty ć U l, 'p .T r n , •
... i ...: ... ... ... : _ v ...
R O K ! P O Z A I A l i l , D I V I A 2 5 L I S T O P A D A 1 9 4 5 R . IV R 1 7
W y r ó b , b t ó r y o b r a ż a n a r ó d
Proces nad zbrodniarzami hitlerowskimi w Liineburgu został zakończony wyrokiem, który musi wstrząsnąć sumieniem ludzkości. 14-tu oskarżonych uwolnionych zostało od winy i kary, część skazana na mniejsze lub większe kary więzienia, a jedynie kilku głównych mor
derców otrzymało w yroki śmierci. Szczegóły wyroku podajemy na innym miejscu.
Jak się to stać mogło, aby uczestnicy mordów naj
potworniejszych, jakie zna historia, mogli ujść od winy i kary, aby morze krw i ludzkiej przelanej w Oświęcimiu i Belsen nie znalazło zrozumienia w umysłach i współ
czucia w sercach sędziów angielskich. Nie kierujemy się uczuciem zemsty, choć byłaby ona zrozumiała, ale wyrok w procesie liineburskim odczuwamy jako po
gwałcenie sprawiedliwości. 14-tu uwolnio
nych zbrodniarzy wyszło z sali sądowej z podniesioną głową. Nie o nich jednak cho
dzi, ale o wpływ jaki wywrze ten niespo
dziewany wyrok na rzesze hitlerowców i na młodzież niemiecką. Utw ierdzi ich w prze
konaniu, że w zasadzie obozy koncentracyj
ne były uzasadnione, że w czasie wojny mo
żna wbrew prawu międzynarodowemu drę
czyć i zabijać ludność cywilną, że droga jaką wybrały Niemcy hitlerowskie dla osią-
«
gnięcia zwycięstwa była słuszna. Tylko zbrodnie należy popełniać w ciemności, bez świadków. I będzie to zachętą do pielęgno
wania w duszach młodzieży niemieckiej od
wetu za doznaną klęskę.
W yro k w procesie liineburskim źle przy
służył się ludzkości. M owy obrońców mor
derców z Belsen i Oświęcimia, którzy zbro
dnie oświęcimskie i belseńskie scharakte
ryzowali jako zwykłe wykonanie rozkazów władz w yż
szych w stosunku do „mniej wartościowego elementu“
pozostaną hańbą sądownictwa angielskiego,
A jak nazwać proces w Norymberdze głównych zbro
dniarzy z Góringiem i Hessem na czele? Przecież w akcie oskarżenia podpalaczy świata o Polsce nie mówi się nic a przynajmniej bardzo niewiele, bardzo ogólnikowo.
I świat nigdy się nie dowie o rozmiarach zbrodni hitle
rowskich w Polsce, o męczeńskiej gehennie narodu pol
skiego, który 7 milionów najlepszych synów stracił na zawsze. Przeciwko tej krzywdzie nam wyrządzonej na
leży podnieść silny głos protestu. K rew polska nie jest tańsza od krw i angielskiej. H, B.
G D A Ń S K • W I D O K P O R T U
W Ł A Ś C IW E P E R S P E K T Y W Y
Z ie m ie o d zyska n e są te re n e m , k tó r y d la dalszego ro z w o ju s to s u n k ó w p o l
s k o -ra d z ie c k ic h m a szczególnie d o n io słe znaczenie. W ła ś n ie tu n a d O drą, N isą i B a łty k ie m — b ra te rs tw o b ro n i m ię d z y A r m ią C z e rw o n ą a W o js k ie m P o ls k im , w s p ó łp ra c a p o lity c z n a i p r z y ja źń m ię d z y n a ro d a m i ra d z ie c k im i a n a ro d e m p o ls k im , d o p ro w a d z iły do re z u lta tó w p o lity c z n y c h o h is to ry c z n y m zn a cze n iu . Z d ru g ie j s tro n y szcze
góln e w a ru n k i, w k tó r y c h o d b u d o w u -
• je m y naszą p a ń s tw o w o ś ć na zie m ia c h o d z y s k a n y c h o ra z b lis k o ś ć ra d z ie c k ie j s tre fy o k u p a c y jn e j w N ie m cze ch , w n ie k tó r y c h p u n k ta c h d o p ro w a d z a ją do za
d ra ż n ie ń o w y b itn ie lo k a ln y m zn a cze n iu — k tó r e je d n a k p rz y n ie ś w ia d o m o ści — a ty m b a rd z ie j p rz y z łe j w o li — ła tw o m ogą d o p ro w a d z ić do z a c ie m n ie n ia w ła ś c iw y c h p e rs p e k ty w w s p ó łp ra c y p o ls k o -ra d z ie c k ie j.
G d z ie ja k gdzie — ale w ła ś n ie tu na z ie m ia c h o d z y s k a n y c h — żaden P o la k n ie p o w in ie n tr a c ić z oczu w ła ś c iw e j p e rs p e k ty w y s to s u n k ó w p o ls k o -ra d z ie c k ic h , n ie p o w in ie n z a tra c ić z d o ln o ś c i ro z ró ż n ia n ia w w s p ó łż y c iu p o ls k o -ra d z ie c k im tego, co za ch o w a d la ty c h s to s u n k ó w w a rto ś ć na d z ie s ią tk i i s e tk i la t od tego, o cz y m z a p o m n im y za m ie siąc i za ro k . To je s t e g za m in p o lity c z nego p a trz e n ia na z ja w is k a i p o lity c z nego m y ś le n ia .
D w a fa k t y zasadnicze i d z is ia j ju ż bezsp o rn e w y z n a c z a ją z p u n k tu w id z e n ia zie m o d z y s k a n y c h w ła ś c iw e p e r
s p e k ty w y s to s u n k ó w p o ls k o -ra d z ie c k ic h :
1. d la p e łn e j re a liz a c ji n aszych o d w ie c z n y c h p ra w na z ie m ia c h o d z y s k a n y c h d e cyd u ją ce zn a cze n ie m ia ł w o je n n y w y s iłe k A r m ii C z e rw o n e j;
2. n ie k to in n y a w ła ś n ie G e n e ra lis s i
mus S ta lin b y ł ty m , k t ó r y na k o n fe re n c ji p o c z d a m s k ie j w sposób ja k n a jb a rd z ie j z d e c y d o w a n y p o p a r ł n a sze in te re s y , co w w y n ik u d a ło nam m a k s im u m — w obecnej s y tu a c ji m o ż liw e j do o sią g n ię c ia s a n k c ji m ię d z y n a ro d o w e j d la naszych g ra n ic na za chodzie,
T o je s t is to tn e d la o ce n y s to s u n k ó w p o ls k o -ra d z ie c k ic h z p u n k tu w id z e n ia ziem o d z y s k a n y c h . W s z y s tk o in n e tr z e ba ro z p a try w a ć p o d a s p e k te m ty c h d w ó c h a k tó w p o d s ta w o w y c h .
A w ię c i to , że p o d S zczecinem , p o d Z ie lo n ą G ó rą c zy p o d L ig n ic ą w ła s o w - cy, b u lb o w c y w m u n d u ra c h A r m ii C z e r
w o n e j, cz y m a ru d e rz y te jż e A r m ii d o k o n a li b a n d y c k ie g o n a p a d u ra b u n k o w ego,
I to , że w o js k o w y a d m in is tra to r ta k ie g o to a ta k ie g o m a ją tk u , z n a jd u ją cego się jeszcze p o d zarządem A r m ii C z e rw o n e j, n ie zaw sze za jm u je w ła ś c i-
S pdm w y nasz pastuiat
Utworzenie Ministerstwa Ziem Od
zyskanych jest faktem dokonanym.
Ukazanie się odnośnego dekretu, obecnie opracowywanego, jest już tylko kwestią czasu. W ten sposób spełnił się jeden z postulatów, które wysuwał już od dłuższego czasu jako czołowe zagadnienie P o l s k i Z w i ą z e k Z a c h o dn i . Byliśmy gło
sicielami tej myśli na podstawie do
kładnej oceny sytuacji na Ziemiach Odzyskanych, wychodząc z założe
nia, że tylko jedyny ośrodek dyspo
zycyjny w formie Ministerstwa Ziem Odzyskanych zdoła ująć w kształty planowe i skoordynowane zaludnie
nie i zagospodarowanie tych ziem, jakie nam uchwałą konferencji pocz
damskiej zostały de facto oddane, a których, jako prawowitego dzie
dzictwa piastowskiego, nie pozwo
limy sobie już wydrzeć nikomu.
U tworzenie Ministerstwa Ziem Za
chodnich pozwala nam z wiarą i otu
chą patrzeć w przyszłość jednej trzeciej Rzeczypospolitej, która od
tąd zrastać się będzie w jedną ca
łość, w jeden organizm państwa na
rodowo jednolitego, demokratyczne
go z ducha i treści.
Odwraca się nowa karta w życiu Ziem Odzyskanych.
ocena w o je n n e g o w k ła d u A r m ii C z e r
w o n e j w p rz y w ró c e n ie naszej w o ln o ś c i i naszych g ra n ic na O d rze i N is ie oraz w k ła d u p o lit y k i ra d z ie c k ie j w u tr w a le n ie te j w o ln o ś c i i ty c h g ra n ic daje nam p o lity c z n e i m o ra ln e p ra w o do z w a lc z a n ia tego, co p o d p łaszczem r a d z ie c k ie g o m u n d u ru psuje s to s u n k i p o l
s k o -ra d z ie c k ie . T y lk o te n P o la k , k tó r y szczerze i g łę b o k o c e n i k re w ra d z ie c k ie g o ż o łn ie rz a , p rz e la n ą ta k o b fic ie za naszą w o ln o ś ć i za nasze g ra n ic e — ma p ra w o u d e rz y ć p ię ś c ią w s tó ł tam , gdzie k to ś w ra d z ie c k im m u n d u rz e u s iłu je s z k o d z ić in te re s o m naszego p a ń s tw a i n a ro d u .
T ym cza se m c i — k tó r z y n a jw ię k s z ą w szczyn a ją w rz a w ę w o k ó ł rz e c z y w i-
| < U U U U M M U U U U M U U
w e s ta n o w is k o w o b e c o s a d n ik ó w p o l
sk ic h . (O ilu ż p o ls k ic h a d m in is tra to ra c h i u rz ę d n ik a c h m ożna p o w ie d z ie ć to samo).
I to , że w te j lu b in n e j m ie js c o w o ś c i zie m o d z y s k a n y c h te n lu b in n y s ta r- szyna ra d z ie c k i m a n ie m k ę -k o c h a n k ę , k tó r ą s ta ra się u s trz e c p rz e d z a rz ą d z e n ia m i w ła d z p o ls k ic h , d o ty c z ą c y m i n ie m c ó w .
T a k ja k fa k t y p ie rw s z e g o ro d z a ju i p ie rw s z e g o rz ę d u trz e b a u zn a w ać, czcić i p o d k re ś la ć , ta k z fa k ta m i d ru giego. rz ę d u trz e b a e n e rg ic z n ie w a lc z y ć . I w ty m w ła ś n ie rzecz. D o p ie ro p o li
ty c z n ie słuszna i lu d z k o s p ra w ie d liw a
s ty c h i fik c y jn y c h p rz e s tę p s tw o s o b n i
k ó w w m u n d u ra c h A r m i i C z e rw o n e j nie w id z ą z u p e łn ie , b o w id z ie ć n ie chcą
— b o h a te rs k ie g o w k ła d u ż o łn ie rz a r a d z ie c k ie g o w p rz y w ró c e n ie naszej w o l
ności. N a jm n ie j te ż p rz y c z y n ia ją się lu d z ie tego p o k ro ju do lik w id o w a n ia p rz e s tę p s tw , o k tó r y c h m o w a . N ie to je s t zre sztą ic h celem . Z a m ia re m ich je s t s ia n ie n ie u fn o ś c i w s to su n ka ch p o l
s k o -ra d z ie c k ic h , z a tru w a n ie p rz y ja ź n i m ię d z y n a s z y m i n a ro d a m i. Z w a lc z a ją c w s p ó ln ie z o d p o w ie d z ia ln y m i c z y n n ik a m i ra d z ie c k im i p rz e s tę p s tw a w ła s o w - c ó w , b u lb o w c ó w i m a ru d e ró w —- ró w n o c z e ś n ie d e m a s k o w a ć m u s im y i z w a lc z a ć P o la k ó w , k tó r z y z p rz e s tę p s tw ty c h u s iłu ją u b ić k a p ita ł p o li
ty c z n y d la re a k c ji p o ls k ie j. Z w a lc z a ć tego ro d z a ju o b ja w y je s t o b o w ią z k ie m k a ż d e g o P o la k a , k t ó r y n a p ra w d ę chce d o b ra naszych z ie m o d z y s k a n y c h . K to p o d k o p u je p rz y ja ź ń p o ls k o -ra d z ie c k ą , te n o s ła b ia naszą p o z y c ję na ty c h z ie m iach.
J. D.
W o b r o n ie o b r o ń c ó w p o ls k o ś c i
Tylko w pierwszym okresie powojennym, tylko w czasie, gdy nie było jeszcze jedynego dla Ziem Odzyskanych ośrodka dyspozycyjnego mogło się zdarzyć, że Polaków, przymuso
wych obywateli Rzeszy, potraktowano w nowej Polsce jak...
niemców. Mogło to stać się tylko w głębokiej niewiedzy pro
cesów historycznych, jakie iu działały od 700 lat, w zapozna
niu przemian odbywających się za życia już naszego poko
lenia. Gorzej, że w wielu wypadkach strażnikami prawomyśl- ności polskiej stali się ludzie, którzy nie udowodnili jeszcze swych praw do osądzania i kwalifikowania innych; gdyż po
siadany mundur i legitymacja służbowa nie zawsze są spra
wdzianem patriotyzmu i wiernej Polsce przeszłości.
Problem weryfikacji, tj. nadania praw obywatelskich Pola
kom obywatelom Rzeszy zamieszkałym w granicach pomiędzy linią 1939 r. a Odrą—Nisą i Okręgiem Mazurskim nie został, niestety, w porę rozwiązany.
Nie było jednolitego postępowania wykonawczego i stąd różne co do czasu i sposobu inkorporowanie elementu pol
skiego np. na Śląsku Opolskim, Ziemi Lubuskiej i w Okręgu Mazurskim. Gdy na Śląsku Opolskim weryfikacja jest już na ukończeniu i wyrównane zostały krzywdy poczynione Pola
kom tamtejszym w pierwszym okresie, w Okręgu Mazurskim i na Ziemi Lubuskiej sprawa ta wymaga niezwłocznej inge
rencji odpowiednich czynników. Tak np. z Międzyrzecza do
noszą, że tamtejsze władze bezpieczeństwa zamierzają wy
siedlić poza Odrę około 1500 Polaków tubylców i 80-ciu
już wysiedliły. Władze te ignorują nawet czynniki miarodajne co zmusza tamtejszą ludność do wysyłania specjalnej dele
gacji do władz nadzorczych. Są to rzeczy ze stanowiska uma
cniania polskości niedopuszczalne i państwowo szkodliwe.
Chodzi tu o los tych właśnie Polaków, którzy przetrwali wszystkie burze na odzyskanych dziś ziemiach, nie dali się wynarodowić i pod powłoką zniemczenia zachowali żywo bi
jące serce polskie. Nie trudno było bowiem być Polakiem w Warszawie lub Krakowie, w środowisku rdzennie polskim, ale wytrwać w otoczeniu niemieckim, nie zapomnieć mowy i oby
czajów swego narodu przy nacisku politycznym i gospodar
czym machiny rządowej niemieckiej
—jest to dowód wiel
kiej odporności i niemniej wielkiej zasługi. 0 tych to Po
lakach plakaty propagandowe hitlerowskie mówiły i w gra
ficznych statystykach wykazywały, że „Polacy już są nad Odrą", że „dziecko polskie w szkole niemieckiej na zapy
tanie, gdzie są granice Polski, odpowiadało: nad Odrą!“
1 tych cichych, niezłomnych obrońców polskości, tą straż przednią ściga się dziś jak zbrodniarzy, tolerując niejedno
krotnie tuż obok niemców prawdziwych. Są to anomalie życia powojennego i im prędzej znikną z Ziemi Lubuskiej i Okrę
gu Mazurskiego, tym szybciej nastąpi zespolenie tych ziem z Macierzą. Trzeba przeprowadzić w trybie przyśpieszonym nadanie obywatelstwa polskiego tym, którzy byli i pozostali Polakami mimo obywatelstwa niemieckiego. Któż ich przyj
mie, jeżeli Polska się od nich odwróci? H. B.
A m n e s i i a n i e d l a
W z w ią z k u z o g ło szen ie m d e k re tu o a m n e s tii z d n ia 2 s ie rp n ia 1945 r.
D, U . R. P. n r 28, poz. 172 p o w s ta ły w ą tp liw o ś c i, c zy p rz e p is y tego d e k re tu n a le ż y s to so w a ć do osób n a ro d o w o ś c i n ie m ie c k ie j a w p ie rw s z y m rz ę d z ie do tz w . v o lk s d e u ts c h ó w . T u i ó w d z ie za
c zę to p o d w p ły w e m u k r y ty c h p o p le c z n ik ó w v o lk s d e u ts c h o w s k ic h d e k re t w te n sposób in te rp re to w a ć , że te ń a k t la s k i N a ro d u P o ls k ie g o o d n o si się r ó w nież do te j k a te g o r ii osób. O c z y w iś c ie ta k a w y k ła d n ia u s ta w y w y w o ły w a ła b u rzę p ro te s tó w ze s tro n y z d ro w e j czę
ści s p o łe c z e ń s tw a , k tó r a n ie z a p o m n ia ła i n ig d y n ie z a p o m n i n ik c z e m n e j r o li v o lk s d e u ts c h ó w w o k re s ie ta k c ię ż k im d la naszej O jc z y z n y , ja k im b y ła o k u p a cja h itle ro w s k a .
Ju ż d e k re t d o p u szcza ją cy re h a b ilita cję v o lk s d e u ts c h ó w s p o tk a ł się z w ie lk ą n ie c h ę c ią dużego o d ła m u sp o łe c z e ń s tw a . P rasa p rz y n o s i nam p ra w ie co d zie ń w ia d o m o ś c i o m a so w ych z e b ra n ia c h i w ie c a c h o b y w a te li w ró ż n y c h m ia s ta c h P o ls k i, na k tó r y c h d e k re t o re h a b ilita c ji często p o d d a w a n y je s t su
ro w e j k r y ty c e ro z g o ry c z o n e g o s p o łe cze ń stw a . K ie r u je się p rz y ty m g o rą c y
z d r a j c ó w i a r o d w
a p e l do naszego s ą d o w n ic tw a , a b y z n a jw ię k s z ą o s tro ż n o ś c ią i ścisło ścią , nie d o puszczającą żadnej szerszej in te r p r e ta c ji, s to s o w a ło w y m ie n io n y d e k re t o re h a b ilita c ji w o b e c zg ła sza ją cych się o n ią v o lk s d e u ts c h ó w .
W o b e c p o w yższe go z dużą dozą za d o w o le n ia p o w ita ł o g ó ł sp o łe c z e ń s tw a p o ls k ie g o o k ó ln ik M in is tr a S p ra w ie d li
w o ś c i z dn. 11 w rz e ś n ia 1945 r. D. U . M . 1239/45 w s p ra w ie w y ja ś n ie n ia n ie k tó ry c h p rz e p is ó w d e k re tu z d n ia 2 s ie rp n ia 1945 r. O k ó ln ik te n w y ja ś n ia , że a c z k o lw ie k p rz e p is y w y m ie n io n e g o de
k r e tu n ie s ta n o w ią w y ra ź n ie , że p rz e p is y jego n ie d o ty c z ą osób n a ro d o w o ś c i n ie m ie c k ie j lu b n a le ż ą c y c h do g ru p u - p rz y w ile jo w a n y c h , to je d n a k m y ś l ta k a sp o c z y w a u p o d ło ż a te g o ż d e k re tu .
J a k b o w ie m w y n ik a z a rt, 1, d e k re tu , a m n e stia je s t a k te m ra d o ś c i N a ro d u P o ls k ie g o . P uszczenie w n ie p a m ię ć i p rz e b a ć z e n ie n ie k tó ry c h p rz e s tę p s tw p o p e łn io n y c h w a n o rm a ln y c h w a ru n k a c h o k u p a c ji m a na c e lu z a d o k u m e n -
i
to w a n ie , że N a ró d P o ls k i chce ro z p o cząć n o w e , n o rm a ln e ż y c ie w o d m ie n n ych , k o rz y s tn y c h d la ń w a ru n k a c h u- s tro jo w y c h . W y c h o d z ą c z tego z a ło ż e n ia , s p ra w a osób n a le ż ą c y c h do n a ro d o w o ś c i n ie m ie c k ie j lu b g ru p u p r z y w i
le jo w a n y c h p rz e z o k u p a n ta n ie m oże w ś w ie tle d e k re tu o a m n e s tii b u d z ić żadnej w ą tp liw o ś c i. O so b y te b o w ie m p rz e z p rz y n a le ż n o ś ć sw ą do n a ro d o w o ści m ającej in te re s y sp rze czn e z in te re sa m i N a ro d u P o ls k ie g o w y łą c z y ły się w y ra ź n ie ze w s p ó ln o ty i p rz y ja z n e g o w s p ó łż y c ia z N a ro d e m i P a ń s tw e m P o l
sk im . N ie m ogą z a te m z n a tu ry rz e c z y k o rz y s ta ć z d o b ro d z ie js tw p ra w n y c h , m a ją cych na c e lu d o b ro tego N a ro d u i P a ń stw a .
’ W y m ie n io n e p rz e s ła n k i w z ią w s z y
| p o d uw agę, s tw ie rd z a o k ó ln ik , że de- , k r e t o a m n e s tii n ie d o ty c z y osób na - : ro d o w o ś c i n ie m ie c k ie j, w z g lę d n ie g ru p
p rz e z o k u p a n ta u p rz y w ile jo w a n y c h . W y ja ś n ie n ie p o w y ż s z e M in is tr a S p ra w ie d liw o ś c i k ła d z ie k re s u s iło w a n io m n ie k tó ry c h c z y n n ik ó w n a c ią g a n ia u s ta w y o a m n e s tii d la c e ló w n ie m a ją cych n ic w s p ó ln e g o z d o b re m P a ń s tw a i N a - 1 ro d u .
S p o łe c z e ń s tw o zaś, s zcze g ó lnie w ie l
k o p o ls k ie , k tó r e tu n a Z a ch o d zie w p ie rw s z y m rz ę d z ie je s t c z u łe na k a ż d y o b ja w sła b o ści w z g l. ła g o d n o ś c i naszej w ła d z y w o b e c e le m e n tu n ie m ie c k ie g o , p rz y ję ło to w y ja ś n ie n ie z u lg ą i za d o
w o le n ie m ,
mgr Zenon Terlecki
O w s p ó ln o tę g r u p o u ją n a Ziemiach Zachodnich
*) R ó ż n y m i d ro g a m i i in s ty tu c ja m i p ły n ę li o s a d n ic y na Z ie m ie Z a ch o d n ie . Z n a jro z m a its z y c h o k o lic i ś ro d o w is k k u ltu ra ln y c h . O ż y w ia ła ic h je d n a m yśl:
o s ie d le n ia się i z d o b y c ia p la c ó w k i p ra c y na o d z y s k a n y c h , p ra p o ls k ic h z ie m ia ch , N ie z d a w a li sobie s p ra w y , że, p rz e z p o z y ty w n e u s to s u n k o w a n ie się do p ro g r a m u R zą d u o d n o śn ie Z ie m Z a ch o d n ich , s p e łn ia ją w ie lk ą ro lę h is to ry c z n ą w r a m ach o gólnego p ro g ra m u p o lit y k i p o l
s k ie j. Bo n ie w ą tp liw ie , g d y b y w s p o łe c z e ń s tw ie p o ls k im n ie b y ło
wolnej woli
do o s ie d le n ia się na Z a ch o d zie , n ie m ożna b y a n i z a lu d n ić a n i zagospodaro w a ć ziem n a d O d rą i Nisą,
O b e cn ie o s a d n ik p o ls k i s to i p rz e d n a jtru d n ie js z y m o kresem . P rz e d zim ą, T rz e b a b ę d zie m u w ty c h w y n is z c z o n ych pożogą w o je n n ą m ia s ta c h i w sia ch p rz e trw a ć o k re s n a jcię ższy. I tu n ie w ą tp liw ie t y lk o d o b rze z o rg a n iz o w a n a d o s ta w a ż y w n o ś c i i o p a łu z w n ę trz a k ra ju z a p e w n i o s a d n ik o w i p o ls k ie m u u - trz y m a n ie z d o b y te j p la c ó w k i, a ty m sa
m em ro z w ią ż e p ro b le m c z ło w ie k a na Z ie m ia c h Z a ch o d n ich .
O k re s z im y o s a d n ik p o ls k i m u si w y k o rz y s ta ć na g ru n to w n y o b ra c h u n e k tego, co p o trz e b n e m u je s t do s ta łe g o na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h z a m ie szka n ia . M u s i o b lic z y ć sobie, co w io s n ą z ro b ić m u trz e b a , a b y Z ie m ie Z a c h o d n ie zaczę
ły p ro d u k o w a ć i w y d a w a ć p lo n , M u s i o b lic z y ć sobie, ja k ic h fu n d u s z ó w p o trz e b o w a ć b ę d zie d la o d b u d o w y w a rs z ta tó w i z a k u p u k o n ie c z n y c h n a rz ę d z i.
N ie w ie le ju ż da się z ro b ić w z a k re s ie o s a d n ic tw a w ie js k ie g o w ty m ro k u . T y l k o g o s p o d a rs tw a n ie zniszczone p o s ia dające tro c h ę ż y w c a i z ia rn a m ogą b y ć w ty m ro k u jeszcze obsadzone. G łó w n y c ię ż a r o s a d n ic tw a na o k re s z im y p r z y p a d n ie m ia s to m , h a n d lo w i i p rz e m y s ło w i, k tó r e b ę d zie m ożna p rz e z d o p ły w fa c h o w c a i ro b o tn ik a o d b u d o w a ć i u ru ch o m ić.
W ty c h w a ru n k a c h n ie s ły c h a n ie w a ż n y m jest, a b y o sa d n ic y p o m ię d z y sobą o k re s je s ie n i i n a d ch o d zą ce j z im y w y k o rz y s ta li na ja k n a jle p sze p o z n a n ie się w z a je m n e , a b y p rze z c z y n n y u d z ia ł w m ie js c o w y c h s to w a rz y s z e n ia c h , o rg a n i
za cja ch s p o łe c z n o -p o lity c z n y c h o ra z im p re z a c h o ś w ia to w o - k u ltu ra ln y c h , p rz e z w y ró w n a n ie ró ż n ic d z ie ln ic o w y c h i ś ro d o w is k o w y c h s ta r a li się w y tw o rz y ć
więź społeczną.
W ię ź , k tó r a ic h scem en- tu je , w ię ź , k tó r a p o z w o li im ż yć n ie ja k opojedynczym osadnikom,
le c z ja k o c z ło n k o mjednego, polskiego organizmu społecznego.
T o je s t z a d a n ie p ie rw s z o rz ę d n e j w a g i, k tó re g o z re a liz o w a n ie t y lk o d o k o n a ć się m oże p o p rz e z
świadomą wolę
osadzon ych na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h P o la k ó w , N a W a rm ii, M a z u ra c h , w Z ło to w s k im , B a b im o js k im i na Ś ląsku z a d a n ie to b ę dzie ła tw ie js z e , b p o p rz e ć się ta m m ożna o P o la k ó w — a u to c h to n ó w , k tó r z y w w a lc e z n ie m c z y z n ą p r z e tr w a li na Z ie m ia ch ty c h c a łe w ie k i. P o la c y — a u to c h to n i, z n a ją c y d o s k o n a le w a ru n k i z ie m i, na k tó r e j od s e te k la t m ie szka ją , w ro ś n ię c i w n ią k u ltu r ą i ś w ia d o m o ścią n a ro d o w ą , dadzą n o w o o d z y s k a n y m sw y m w s p ó łb ra c io m , k tó r y c h p rz o d k o w ie p o c z ą w s z y od M ie s z k a i C h ro b re g o s y s te m a ty c z n ie b y li ru g o w a n i na w sch ó d p rz e z h o rd y g e rm a ń skie , n a j
N i e p o tr z eb n e słowa o Gdańsku
Znowu mamy do zanotowania wystąpienie angielskiego męża stanu w sprawie pol
skiej! Przemawiał niedawno minister Be- vin. Mówił o Gdańsku. Dla ministra Be- vina, Gdańsk jest nadal Wolnym Miastem, jak gdyby się nic nie zmieniło od 1 wrze
śnia 1939 r. Opinia publiczna polska przy
jęła oświadczenie Bevina ze zrozumiałym rozgoryczeniem. Istotnie, według prawa międzynarodowego od września 1939 r. nie było żadnego aktu prawnego, który by zmieniał charakter tego miasta. Jedno
stronne oświadczenia Niemiec hitlerow
skich nie mają wartości prawnej. Wiemy, że dopiero konferencja pokojowa nada wyraz prawny zmianom, jakie nastąpiły po podpisaniu traktatu wersalskiego i Gdańsk de jure wejdzie w skład Rzeczypospolitej.
Ale zapytujemy, czy potrzebne było o- świadczenie ministra Bevina w tej formie, która przecież dotknąć musiała naród pol
ski? Czy potrzebne to było z punktu w i
dzenia choćby kurtuazji i zwykłej deli
katności?
Jesteśmy narodem, który wojna z wszystkich narodów europejskich najciężej doświadczyła. I ta wojna rozpoczęła sięi właśnie formalnie o . . . Gdańsk. Z punktu widzenia prawno-politycznego minister Be- vin jest zupełnie w porządku, a mimo to, wolelibyśmy, aby przedstawiciel narodu, który zawierał z nami pakta gwarancyjne przed wybuchem wojny, nie wypowiadał słów, których z błogim zadowoleniem wy
słuchali „dobrzy niemcy“ .
lepsze p o c z u c ie p o ls k o ś c i Z ie m Z a c h o d nich, p o c z u c ie
nie tymczasowości, ale stałości
ic h p rz y n a le ż n o ś c i do p a ń s tw a p o ls k ie g o .J a k o m o m e n t p s y c h ic z n y w u tr w a le n iu się w ię z i s p o łe czn e j w ś ró d P o la k ó w n o w o o d ż y s k a n y c h Z ie m Z a c h o d n ic h je s t on n ie s ły c h a n ie w a ż n y . B o ty lk o , o ile o s a d n ic y u tr w a lą w sobie p rz e k o n a n ie p o z o s ta n ia na w ie k i na Z ie m ia c h po O d rę i N isę, zaczną sobie b u d o w a ć w ię z i trw a łe g o o rg a n iz m u społecznego.
T o p o w in n i z ro z u m ie ć o d p o w ie d z ia ln i k ie r o w n ic y o rg a n iz a c y j s p o łe c z n o -p o lity c z n y c h i o ś w ia to w o -k u ltu r a ln y c h na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h . D la te g o o kre s z im y m uszą w y k o rz y s ta ć na ja k n a js z e r
szą a k c ję sp o łe czno - o ś w ia to w ą , a b y p rz e z k u rs y , o d c z y ty , ż y w e s ło w o w te a trz e i ra d io , p rz e z k o lp o rta ż d o b re j, p o ls k ie j k s ią ż k i ja k najszerzej i ja k n a j
w s z e c h s tro n n ie j p o ls k o ś ć na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h p ie lę g n o w a ć i ją u trw a la ć .
J e s t szereg m ie js c o w o ś c i, szczególnie z w ią z a n y c h z w a lk ą P o la k ó w o Z ie m ie Z a c h o d n ie w cią g u w ie k ó w . C zy S a n to k w Z ie m i L u b u s k ie j, c zy K a m ie ń na Z a c h o d n im P o m o rzu , c zy G ru n w a ld i O l
s z ty n na W a r m ii i M a z u ra c h , czy G d a ń sk, c zy w re s z c ie k a ż d a m ie js c o w ość na Ś ląsku — w s z y s tk ie one m ó w ią fa k ta m i h is to r ii i p o z o s ta w io n y c h na n ic h p o ls k ic h z a b y tk ó w o ty m , że P o ls k a
tam była,
a o b e cn ie t y lk o na sw e w ła s n e w ło ś c i w ró c iła . O ty m p rz e d e w s z y s tk im n a le ż y p a m ię ta ć , w o d c z y ta c h ja k i k u r sach in fo rm a c y jn y c h s p e c ja ln ie fa k t y te u w z g lę d n ia ć . T e z a b y tk i i p a m ią tk i p o lskości, k tó r e p r z e tr w a ły c a łe w ie k i
PROSZEK Z KYŻYIJIEM
[ZNAK S tO W N Y „N E U T R O P H E N ' Nr,Rej.1969
A R A W A N D E R - S A K R A K Ú W
b a rb a rz y ń s tw a g e rm a ń skie g o , szcze g ó l
ną o p ie k ą z naszej s tro n y muszą b yć o to czo n e , B o one, ja k d ro g ie k a m ie n ie , s u g e styw n ą s iłą sw ego is tn ie n ia n ie t y l k o m ó w ić będą o sw o je j, ty m sam ym Z ie m Z a c h o d n ic h , p o ls k o ś c i, ale i to p rz e d e w s z y s tk im są i będą o ś ro d k a m i p ro m ie n io w a n ia p o ls k ie g o ducha.
P o ls k i duch Z ie m Z a c h o d n ic h , u ś w ia d o m io n e p ra w a p o ls k ie do Z ie m Z a c h o d n ich , w za je m w s p ó łż y ją c y i w s p ó łp ra c u ją c y na sw y c h p la c ó w k a c h g o s p o d a r
czych , p rz e m y s ło w y c h , h a n d lo w y c h , s p o łe c z n o -p o lity c z n y c h i o ś w ia to w o - k u ltu ra ln y c h , P o la c y — a u to c h to n i i P o la c y — o s a d n ic y dadzą w sum ie w s z y s t
k ie is to tn e c z y n n ik i te j w ię z i s p o łe c z nej, k tó r a s ta n o w ić b ę d z ie p o d s ta w ę w s p ó ln o ty g ru p o w e j na Z ie m ia c h Z a ch o d n ic h , W s p ó ln o ty g ru p o w e j, k tó r a w k o n s e k w e n c ji da je d e n w ie lk i o rg a n iz m s p o łe c z n y P o la k ó w n o w o o d z y s k a - n y c h Z ie m Z a c h o d n ic h i P o la k ó w re s z ty
P o ls k i,
Czesław Piłichowski
*) Por. moje artykuły pt. „Ziemie Za
chodnie a polityka polska“ w n r 1 z dnia 5. 8. 45 i pt. „Od improwizacji do plano
wości osadnictwa“ w nr 3 z dnia 19, 8. 45
„Polski Zachodniej“ .
Z a o lzie ś w ia d c z y ...
Za O lzą b iją serca p o ls k ie . 1 o nie frazes, to n ie patos, to n ie p a tr io ty c z n a d e k la m a c ja . T a k je st w rz e c z y w is to ś c i.
T o w ie m y m y i o n i — C zesi. K to zna te n c u d o w n y k r a ik od J a b ło n k o w a , B u k o w c a i M o s tó w aż hen p o h a łd y k a r- w iń s k ie , k to zna te n lu d n a jm ile js z y , ż y ją c y m ię d z y O lz ą a O s tra w ic ą , k to zna jego dzie je , jego h is to rię , jego p rz e s z ło ś ć i te ra ź n ie js z o ś ć , jego w a lk i o n ie z a le ż n y b y t n a ro d o w y , jego w ie lk ie p rz y w ią z a n ie do tra d y c y j, jego d o g łęb n e u m iło w a n ie c z ło w ie k a , te n na w ie k i m usi zostać tego lu d u n a jw ie rn ie js z y m s p rz y m ie rz e ń c e m . . . i ś w ia d k ie m jego p o ls k o ś c i, P o lsko ść ta n ie w y s z u k a n ą , p ro s ta , szczera, b e z p o ś re d n ia , z a k o c h a n a w so
bie, le cz n ig d y n ie u c h y la ją c a się od o b o w ią z k ó w s p o łe c z n y c h i n a ro d o w y c h . Ś lady je j g ro m a d z iły la ta , d łu g ie la ta , w ie k i c a łe . S ta p ia ła się, ro z m y w a ła , u le g a ła c h w ilo w y m o b c y m w p ły w o m le cz n ig d y n ie z a tra c a ła się w sobie, n ig d y n ie w y k a z y w a ła ś m ie rte ln e j sła- b o ty , n ig d y nie ś c ie ra ła się na m iazgę w ty g lu 6 0 0 -le tn ie j n ie w o li. P o d s k o ru pą obcego p a n o w a n ia z a c h o w a ła ś w ie żość i m oc p o d zie ń d z is ie js z y . L a ta
o s ta tn ie j w o jn y , s e tk i o fia r, k tó r e p o n io s ła lu d n o ś ć Z a o lz ia d la s p ra w y p o l
s k ie j, p o d k r e ś liły jej w ie lk i p a tr io ty z m i łą czn o ść z c a ły m n a ro d e m .
P rz y p a trz m y się, ja k i b y ł jej u d z ia ł w w a lc e z b ru ta ln y m n a jeźdźcą, p o m ie rz m y sercem je j s iłę o p o ru , z a s ta n ó w m y się n a d c y fra m i. N ie m ogą one s ta n o w ić p e łn e g o o b ra z u jej w a rto ś c i i m o ra ln y c h p rz e k o n a ń , d a ją c y c h w e d łu g s łó w T o m a sza M a s s a ry k a „p o d s ta w ę n a ro d o w e j p rz y n a le ż n o ś c i". A je d n a k n a w e t te suche, bezduszne zda się c y fr y , m im o sw ej n ie d o s k o n a łe j w y m o w y , p rz e k o n a ć muszą i la ik a , że k ra j te n — Z a o lz ie m z w a n y — je s t p o ls k im , w s z a k k r w ią p o d k re ś la ł sw ą p o ls k o ś ć p rz e z c a ły o k re s n ie w o li a c ie rp ie n ie m i ś m ie rc ią m ęcze ń ską — s w o ją n a ro d o w ą z n a c z y ł p rz y n a le ż n o ś ć ,
P rz e d s ta w ia m z e s ta w ie n ia c y fro w e w y s ie d le ń , z s y łe k , a re s z to w a ń i ś m ie rc i P o la k ó w i C ze ch ó w z o k re s u h itle r o w s k ie j o k u p a c ji. J a k ż e ż te o fia ry p rz e d s ta w ia ły się c y fro w o c h o ć b y na te re n ie p o w ia tu sądow ego C ie szyn ? O d ro k u 1939 do ro k u 1945 w y s ie d lo n o z w s z y s t
k ic h g m in tego p o w ia tu , ro d z in : p o l
s k ic h — 57, c z e s k ic h — 0; w y w ła s z c z o no z m a ją tk ó w ro d z in : p o ls k ic h 300, c z e s k ic h — 3; osadzono w obozach k o n c e n tra c y jn y c h : P o la k ó w — 317, C ze
c h ó w — 5; u w ię z io n o : P o la k ó w — 184, C z e c h ó w — 4; p o m o rd o w a n o w obozach lu b w ię z ie n ia c h : P o la k ó w — 158, C ze
c h ó w — 1; z a m o rd o w a n o w te re n ie (p o
je d y n c z o lu b z b io ro w o ): P o la k ó w — 44, C ze ch ó w —- 3; w y w ie z io n o na ro b o ty p rz y m u s o w e : P o la k ó w — 863, C ze ch ó w
— 97. W e d łu g o fic ja ln y c h s ta ty s ty k c z e skich z ro k u 1930 m ie s z k a ło na te re n ie p o w ia tu sądow ego C ie szyn 42,l°/o P o la k ó w na o g ó ln ą lic z b ę 53.976 m ie s z k a ń c ó w . J a k b y te n s to s u n e k p ro c e n to w y w y g lą d a ł, g d y b y te 4 2,l°/o lu d n o ś c i p o ls k ie j o d n ieść do o fia r, p o ls k ic h o fia r?
Z a w iła to m a te m a ty k a , choć jed n o je s t w n ie j p ro s te i w sw ej p ro s to c ie w s p a n ia łe : jasne i n ie d w u z n a c z n e
s tw ie rd z e n ie , że lu d Ś ląska C ie s z y ń skie g o je s t p o ls k im , je s t w ie rn y m , je st o fia rn y m d la id e a łó w n a ro d o w y c h . Za n ie c ie rp ia ł, za n ie o d d a w a ł sw e życie.
T o są a rg u m e n ty serca, to są a rg u m e n ty s u m ie n ia , to są a rg u m e n ty , któ-^
ry m n ik t z a p rz e c z y ć n ie z d o ła , to są fa k ty , k tó r e b iją o b u ch e m p r a w d y w g ło w y n a w e t n a jb a rd z ie j u p a rty c h cze s k ic h n a c jo n a lis tó w .
J a k ż e ż się w ię c to s ta ło , że te n lu d dziiś p o d o b cym , choć b ra te rs k im p a n o w a n ie m ? J a k ż e ż się to s ta ło , że te n lu d , k t ó r y k r w ią n a jse rd e c z n ie js z ą o p ła c ił sw ą w o ln o ś ć , b y tu je dziś w ra m a c h obcej p a ń s tw o w o ś c i? !
P rz y p a d e k ? . . . J a k ż e ż g łu p i i z ło ś li
w y m u s ia ł b y ć te n p rz y p a d e k , o d d a ją c y lu d p o ls k i, w a lc z ą c y i z w y c ię s k i lu d p o ls k i, p o d obce w ła d a n ie .
P o k o n a n i z w y c ię z c y ! J a k ż e ż c ie rp k a i b o le sna za ra ze m to iro n ia ! Z a p o m n ia no o o fia ra c h lu b te ż w ogóle się nad n im i n ie z a s ta n a w ia n o , O o fia ra c h z k r w i i m ie n ia , o o fia ra c h w y ro s ły c h z ducha o p o ru i n ie p rz e je d n a n e j w o li w a l
k i aż do z w y c ię s k ie g o końca,
S p o k o jn y te n lu d , u fn y w s p ra w ie d li
w ość d z ie jo w ą , n ie z a c h w ia n y w n a ro d o w y c h p rz e k o n a n ia c h , cze ka na rz e te ln y w y r o k . J e s t p e w n y , że^ in a cze j b y ć nie m oże. Z a o lz ie je s t c z ą s tk ą n ie ro z d z ie l- ną R z e c z y p o s p o lite j, O n d a ł tego d o w o d y . On, d z ie d z ic ty c h zie m n ie p o d z ie ln y . D z iw i się, że b ra t b ra ta n ie ro z u m ie , że s w a rz ą się oń w s ło w ia ń s k ie j ro d z in ie , że c z y n i się z n ie g o p rz e ta rg p o lity c z n y .
A ty m c z a s e m on c ie rp i d a le j. S m u tn e to s tw ie rd z e n ie . K to te m u n ie w ie rz y , k to w y s ila sw ó j m ózg, a b y zn a le źć a r
g u m e n ty p rze ę zą ce te m u tw ie rd z e n iu , n ic h je d z ie na Z a o lz ie , N ie c h p r z e n ik n ie to ż y c ie p o ls k ie , n ie ch je w y c z u je i w y ro z u m ie . O s try m c ię c ie m n ie c h k r a je n ie u b ła g a n ie rz e c z y w is to ś ć , n ie c h b y s try m o k ie m s p o jrz y w jej g łą b p rz e ra ź liw ą , Z e le m e n tó w p o z n a n ia n a ro d z i się p ra w d a , je d n a i je d y n a :
Zaolzie jest polskie.
Czif wiesz, że...
znajomość języka polskiego u Gdańszczan w X V II w. była szeroko rozpowszechnioną?
Języka tego uczono w szkołach publicznych aż do X IX wieku. W ciągu tych wieków na
liczono aż 90 różnych podręczników, słu
żących do nauki języka polskiego. N aj
lepszy to dow’ód sztuczności niemczyzny w Gdańsku, która bez zaplecza polskiego nie mogła żyć.
pod koniec średniowiecza dzięki związkowi z Polską Gdańsk wyrósł na potężny port nad Bałtykiem o szerokim i różnorodnym handlu. Ż Danii i Szwecji jechały tu śle
dzie, ze SzwTecji żelazo i futra. Daleka Bruggia w Niederlandach dostarczała su
kien flandryjskich, wina, oliwy i owoców z Hiszpanii i Włoch.
od blisko trzech i pół tysięcy lat bez prze
rwy przodkowie nasi uprawiają ziemię nad- odrzańską. Już około r. 1500 przed Chr.
mieszkała tu między Bałtykiem a Sudeta
mi prasłowiańska ludność rolnicza, której szczątki spoczywają w cmentarzyskach po
pielnicowych typu łużyckiego. Byli to wspólni przodkowie wszystkich później
szych narodów słowiańskich, które w pier
wszych wiekach po Chr. zaczęły się wy
odrębniać z pierwotnej wspólnoty języko
wej, a następnie rozeszły się ze swej pra- kolebki do swych historycznych siedzib.
Tylko plemiona polskie żadnych wędrówek nie znały i przetrwały w swój* 1 ojczyźnie do chwili obecnej. Wracając dziś do swoich ziem zachodnich, uwolnionych od na
jeźdźcy, pamiętać musimy o tym, że są one użyźnione krwią i potem setek pokoleń sło
wiańskich i polskich, które tu złożyły. do grobu swe kości i pozostawiły niezatarte ślady w prastarych nazwach miejscowych.
żywioł polski utrzymywał się w Gdańsku i przez czas rządów krzyżackich, mimo sil
nego napływu niemców. Wśród rzemieślni
ków i rybaków bardzo często spotyka się w X IV w'. Polaków-Kaszubów. Sympatie propolskie nurtowały ciągle w Gdańsku, nawet "wśród niemców, niezadowolonych z twardych rządów krzyżackich. Gdy w r.
1361 wybuchły w mieście zamieszki, bun
townicy nawoływali się hasłem „Kraków“ , a więc hasłem, które było wówczas syno
nimem Polski.
T o ta liz m h itle r o w s k i le g ł w gruzach.
M a fia z b ro d n i i w y s tę p k u s k a p itu lo w a ła p rz e d k a rz ą c ą s p ra w ie d liw o ś c ią . D o te j w a lk i o tr iu m f s p ra w ie d liw o ś c i s ta n ę ły w s z y s tk ie m iłu ją c e w o ln o ś ć lu d y . P o la c y b y li p ie rw s z y m i, k tó r z y p o d n ie ś li b ro ń p rz e c iw b ru n a tn y m na je źdźco m . W a lc z y li do o s ta tk a . N ie k a p itu lo w a li, n ie p a k to w a li, n ie t w o r z y li rz ą d ó w m a r io n e tk o w y c h w w ła s n e j O jc z y ź n ie . S z li z w ia rą i o tu c h ą n a p rz e c iw k o w o ln o ś c i.
N asz u d z ia ł w p o g ro m ie h itle ro w s k ic h N ie m ie c je s t w ie lk i. O d d a liś m y b o g in i z w y c ię s tw a w s z y s tk o , co m ie liś m y n a j
lepszego. O p u szcze n i, z d a n i na ła s k ę i n ie ła s k ę lo s u s z liś m y w b ó j z w ia rą p rz e o g ro m n ą w słuszność naszej S p ra w y .
„Siłą słuszności mamy, I mocą tej słuszności Wytrwamy i wygramy!"
Władysław Oszelda
T i i o n i o m i & c k c M „ T w ó r c z o ś ć “
U grobu słynnego lotnika transoceanicznego mjra Kubali
N a P o m o rz u Z a c h o d n im z n a jd o w a ło się w ie le o b o z ó w naszych je ń c ó w w o je n n y c h . Je d e n z ta k ic h o b o z ó w d la o fi
c e ró w p o ls k ic h m ie ś c ił się w C h o szcz
n ie , gdzie m ię d z y in n y m i p rz e b y w a ł s ły n n y lo tn ik , k tó r y u s iło w a ł w ra z m a jo re m Id z ik o w s k im p rz e le c ie ć p rz e z A tla n ty k . H e ro ic z n y w y s iłe k a só w p o l
sk ie g o lo tn ic tw a n ie z o s ta ł u w ie ń c z o n y p e łn y m sukcesem , gdyż p o p rz e b y c iu p ó ł d ro g i zm uszeni b y li w s k u te k fa t a l
n y c h w a ru n k ó w a tm o s fe ry c z n y c h lą d o w a ć w g ó rz y s ty m te re n ie . M jr . Id z i
k o w s k i w s k u te k c ię ż k ic h o b ra że ń z m a rł.
M jr . K u b a la po w y le c z e n iu się z ra n w r ó c ił do O jc z y z n y , w k tó r e j n ie s te ty n ie m ó g ł zn a le źć u p ra g n io n e g o s p o k o ju i w a ru n k ó w do p ra c y . W id z ia ł i w ie d z ia ł, że w lo tn ic tw ie w o js k o w y m , na cze le k tó re g o s ta ł gen. R a y s k i, d zie je się n ie d o b rz e . Z w ra c a ł u w a g i, n a ra z ił się sa n a cji i m u s ia ł szu ka ć p ra c y za g ra n ic a m i O jc z y z n y , d la k tó r e j c h w a ły nie w a h a ł się w ra z m jr. Id z ik o w s k im p o ś w ię c ić sw ego ży c ia , Po k ilk u la ta c h w r ó c ił i w ra z z in n y m i s ta n ą ł do w a lk i z n ie m c a m i. P o jm a n y z n a la z ł się w n ie w o li, gd zie go siepacze h itle ro w s c y za m o r d o w a li o b o k w ie lu in n y c h naszych o fic e ró w . Z w ło k i jego s p o c z y w a ją na c m e n ta rz u w C hoszcznie. G ro b a m i p o ls k im i z a ję ło się p ie c z o ło w ic ie m ie j
scow e s p o łe c z e ń s tw o z k s .p r o b .K o w a l-
Nie mogę sobie dziś przypomnieć, w któ
rym czasopiśmie literackim napisano o pier
wszym numerze miesięcznika „Twórczość“ , że niewiadomo jiaką twórczość reprezen
tuje, że właściwie drogą eklektyki redakcja poszukuje tej właściwej nowym czasom linii ideowej.
Przyznać się muszę, że okoliczność ta wcale nas nie zaniepokoiła. Eksperyment zestawienia pisarzy lewych, z centrowymi mógł nawet przynieść dodatnie rezultaty.
Większy odcinek myśli polskiej znalazłby swoje odzwierciedlenie. To też z zastrze
żeniami dopiero co wspomnianego krytyka można się było nie godzić, a redakcji mie
sięcznika dziękować za celowe unikanie dogmatyzmu. I może nigdy bym nie zabrał głosu na temat sposobu redagowania tego miesięcznika, gdyby nie fakt ogłoszenia w nim fragmentu powieści „Jezioro Bądeń- skie“ Stanisława Dygata pt. „Susanne“ . Nie obchodzi mnie literacka wartość tego frag
mentu, niepokoi natomiast jej treść.
W dobie, kiedy zbrodnie niemieckie ob
nażają się z całą wyrazistością, często z większą, aniżeli w wielu krajach sobie wy
obrażano, opisuje autor stosunki panujące w obozie nad jeziorem Bodeńskim niemal idylicznie. Miłość między młodym Pola
kiem i Francuzką rozwija się pod opieką
„policmajstra“ Heimera. Boć czytamy:
„Sytuacja jest wyjaśniona: kiedy straż trzyma wachmeister Heimer, mbżemy swo- * i
s k im i k ie r o w n ik ie m W y d z . In fo rm a c ji i P ro p a g a n d y Sochą na czele. R ó w n ie ż w d n iu Z a d u s z e k za p o ś re d n ic tw e m o b y w a te li c h o szczn e ń skich P o ls k a p a m ię ta ła o ty c h , co le g li w w a lc e o
w o ln o ś ć . (P)
bodnie się spotykać“ . Inny znowu niemiec w te słowa zwraca się do bohatera: „Bardzo pana proszę — mówi — o nieutrudnianie mi pracy. Rozkaz jest rozkaz. Co do pana, mam szczególnie ścisłe polecenia. Byłbym niepocieszony, gdybym musiał złożyć o pa
nu raport leutnantowi.“
Coś tu jest nie w porządku. Może frag
ment ten wyrwany z całości nie odzwier
ciedla istotnej tendencji autora, w każdym razie to, co nam przynosi, musi nas zasta
nowić. Fakt, że w poważnym piśmie lite
rackim, podpisanym przez znane i cenione nazwiska, mógł się ukazać tego rodzaju fragment, napawać nas musi wielką troską.
Czyżby autor i redakcja nie zdawali sobie sprawy, że właśnie dziś niemcom najbar
dziej potrzeba tego rodzaju opowieści?
W tych dniach skończył się proces kata Majdanka, który usiłował się bronić twier
dzeniem, że oprawcą był W illy Hoffmann, a nie on, Paul. I jak ten morderca, tak i cała falanga mniejszych i większych prze
stępców hitlerowskich w oczach opinii ca
łego świata pragnie się dziś ukryć właśnie za tymi Heimerami, za tymi Schroderami.
A zresztą, czy ci Heimerowie po dokona
nych zbrodniach nic przedzierzgnęli się w baranków, o tym młody nasz bohater na pewno wiedzieć nie mógł. Dla każdego z nas jasnym jest, że tego rodzaju wspomnie
nia lub powieści z takimi tendencjami sta
nowczo powinny były pozostać w teczce autorskiej, gdyż dowodzą, że szeroki go
ściniec przeżyć narodowych nie był przez twórcę uczęszczany, a tego od literata doby obecnej musimy wymagać.
Redakcja zaś miesięcznika bezwzględnie winna zwracać uwagę, by wrogowi nasze
mu nic dostarczać miecza do walki, a spo
łeczeństwu usypiającej pożywki, a wtedy nigdy nie postawimy podanego w tytule
zarzutu. Piotr Skiba
A R K A N O E G O
W drodze na Zachód zmienia się indy
widualność podróżnika. Ze zwykłego pa
sażera, jadącego dla załatwienia prywat
nych spraw, przeistacza się on w jednost
kę, która uświadomiła sobie aktywnie przynależność dó narodu — i która oprócz ruchomości doczesnych oraz członków swej rodziny, przenosi na oczekującą go ziemię nakazy wyższej wiary, włożone nań przez chwilę historyczną.
Uświadomienie tó może być świeżo roz
budzone, nieposiadające jeszcze definicji
— znajdujące się w powijakach instynktu
— ale ono prze podróżnika naprzód — i wkłada na jego barki jakiś nowy styg- mat, który przyobleka go w pewną dostoj
ność i powagę.
Osadnik, wszedłszy wraz z żoną, dziećmi i dostatkiem swoim do budy wagonu to
warowego, rozgląda się wokół na takich samych, jak on podróżników — i dostrzega w nich to, czego by nie widział w innych warunkach, gdyby przez świat nie przeszła była wojna, wyrzucająca ludzi bezlitośnie z dotychczasowych ich siedzib.
Może przez spojrzenie na towarzyszy tej samej doli i niedoli, przez przysłuchi
wanie się tym samym rozmowom o tych samych troskach i obawach, budzi się w nim poczucie przynależności do wielkiej, zwartej masy, zwanej narodem, społeczeń
stwem, choć myśl obraca się wkoło mniej
szych słów-symbolów, jak „rola“ , „chata“ ,
„wieś“ , „gospodarstwo“ , „sąs.iady“ , „bra
cia“ ...
Może w tej chwili — wszystkie słowa ludzkie i zapytania — i gotowość do u- służności wzajemnej i pomocy — nabie
rają nowego wyrazu i dokonują w duszy pewnych dobrych i błogosławionych prze
mian?
Może podróżnik przestaje być pomału i niepostrzeżenie rywalem i konkurentem swego towarzysza w podróży po nową zdo
bycz, po nowy punkt oparcia życiowego, po nowe życie, a staje się świadomym tego, że razem z nim jedynie, jego rodziną i jego dobytkiem, płynąć musi w te stro
ny wielki i coraz większy strumień takich jednostkowych sił — tworzących razem potęgę, zwartość, solidarność i bezpie
czeństwo...
Takie i tym podobne myśli nurtowały mnie, gdym się znalazł razem, w szarym prymitywie wagonu, wpośród bagaży i przykucniętych na nich mężczyzn, kobiet i dzieci.
Jeden z mych towarzyszy zwrócił na sie
bie ogólną uwagę jadących — wiózł bo
wiem ze sobą... zwierzęta, zwierzątka, drób, ptaki...
Wszyscy ci inwentarzowi pasażerowie jego mieli podróż pieczołowicie i troskli
wie przygatowaną. Jechało to wszystko
w klatkach, klatcczkach, skrzyniach i skrzynkach z wylotami drzwiczek i okien, a obok tych mieszkanek znajdowały się tuż pod ręką i zapasy odpowiedniej żyw
ności, warzywa, kasze, krupy, woda do picia.
Opiekun i niemal ojciec tego inwentarza był milczący, latał od jednej klatki do drugiej, podawał, nalewał, usuwał, pod
stawiał, czyścił.
Już po półgodzinnej podróży i zżyciu się przyjaźnie z otoczeniem, pasażer ten ochrzcony został przez całe społeczeń
stwo wagonowe, Noem, który wsiadł do arki.
Dzieciaki, jadące w wagonie, miały tyle radości ze wspólnego podróżowania z kró
likami, pieskami, świnkami, drobiem i go
łąbkami.
Ta wspólność jazdy z domowymi re
prezentantami gospodarstwa nadała całej naszej arce jakiś miły, biblijny charakter.
Wszyscy zajmowali się serdecznie i przyjaźnie zwierzątkami — rozmawiali z tym żywym dobytkiem — tylko on jeden, ich właściciel, opiekun i prawie że ojciec tej gromadki arkowej, był milczący, za
pracowany, załatany, o ile w tej ciasnocie wagonu mogła być mowa o bieganiu tu i z powrotem.
Była tam, wśród pasażerów i malkon- tentka, starsza pani z nieokreślonego śro
dowiska, którą drażniła rozlewana woda, mleko, rozsypywanie ziarna, ale nie dawała swemu niezadowoleniu innego wyrazu, prócz usuwania się, podwijania pod siebie
Kominy dymią - serce toónie
O l s z t y n , w lis to p a d z ie . J a k w ia d o m o , p rz e m y s ł w w o je w ó d z tw ie o ls z ty ń s k im je st sła b o ro z w in ię ty . J e d y n ie E lb lą g z o k o lic ą p o sia da p rz e m y s ł ś re d n i i c ię ż k i, le cz re jo n te n zo s ta ł p rz y łą c z o n y do w o je w ó d z tw a gdań skie g o . N a to m ia s t n ie w s z y s tk im w ia d o m o , że na te re n ie w o je w ó d z tw a o ls z ty ń s k ie g o z n a jd u je się gęsta sieć m a ły c h i ś re d n ic h z a k ła d ó w p rz e tw ó r czych, k tó r e z a s p o k a ja ły p o trz e b y lu d ności m ie js c o w e j. Część p r z e tw ó r n i u- le g ła z n iszcze n iu , in n a część z d e w a s to w a n iu w z g l. u s z k o d z e n iu , T e o s ta tn ie ^ z o s ta ły o b ję te p rz e z s p ó łd z ie ln ie i in n e in s ty tu c je , k tó r e z a b ra ły się e n e rg ic z n ie do p ra c y w c e lu ja k najszybszego u ru c h o m ie n ia z a k ła d ó w , N ie b ę d z ie m y w s p o m in a ć o zn a n ych k a ż d e m u p io n ie ro w i, k t ó r y p r z y b y ł na z ie m ie o d z y ska n e , tru d n o ś c ia c h . S tw ie rd z a m y jedno,
że im p rz e c iw n o ś c i są w ię k s z e , ty m d z ie ło w a rto ś c io w s z e , ty m d z ie ło o ta cza się w ię k s z ą o p ie k ą a n a w e t p ie ty z m e m .
D o lic z n y c h in s ty tu c ji, k tó r e m n ie j łu b w ię c e j c h lu b n ie z a p is a ły się w d z ie jach o d b u d o w y naszego o k rę g u , z a lic z y ć n a le ż y p o w s ta łe w m a ju b r. M a z u rs k ie Z rze sze n ie C h e m iczn e . S u p e rla ty w y p o d adresem te j in s ty tu c ji są z b yte czn e , p o n ie w a ż o s ią g n ię te w y n ik i są ja s k ra w y m d o w o d e m in te n s y w n e j d z ia ła ln o
ści. P ra c a i jej w y n ik i są m ie rn ik ie m w a rto ś c i k a ż d e g o c z ło w ie k a , k a ż d e j in s ty tu c ji, T u p ra c a b y ła i trw a . A o to jej w y n ik i:
P rz y u l. W a rs z a w s k ie j w p o d w ó rz u z a c h o w a ł się ła d n y o b ie k t fa b ry c z n y — fa b r y k a lik ie r ó w i w ó d g a z o w y c h . Ze w s z y s tk ic h s tro n o k a la ją ją sto s y g ru zó w , t y lk o p o d w ó rz e i d o ja z d do fa b r y k i u trz y m a n e w c z y s ty m sta n ie w s k a z u ją , że k to ś je s t tu gospodarzem . F a b ry k a w ó d g a z o w y c h , czyn n a je s t ju ż p rz e s z ło 2 m iesiące, p o s ia d a n o w o czesn ą a p a ra tu rę i o becna jej p r o d u k c ja w y n o s i do 2000 b u te le k d z ie n nie.
T rw a ją g o rą c z k o w e p ra c e n a d u ru c h o m ie n ie m fa b r y k i lik ie r ó w , k tó r a z n a jd u je się w ty m sam ym b u d y n k u . J a k m n ie D y re k c ja fa b r y k i z a p e w n ia , ju ż na ś w ię ta W ie lk ie jn o c y b ę d z ie m y p ili lik ie r o ls z ty ń s k ie j p ro d u k c ji.
In n y o b ie k t o b ję ty p rz e z M a z u rs k ie Z rze sze n ie C h e m iczn e to fa b r y k a o ctu , m u s z ta rd y i k w a s z a rn ia k a p u s ty . P ro d u k c ja m u s z ta rd y w y n o s i ca 200 k g d z ie n n ie z n a tu ra ln y c h s u ro w c ó w . F a b ry k a o c tu u ru c h o m io n a b ę d zie w p o ło w ie lis to p a d a i p ro d u k c ja je j w y n o s ić będzie do 300 Itr. s p iry tu s u o c to w e g o d zie n n ie , O lb rz y m ie b a te rie fe rm e n ta cy jn e o p o je m n o ś c i 10.000 It r . o ra z n o w oczesna p o m p o w n ia ju ż d a w n o zo sta -
spódniczek — no i nieprzychylnego _ m il
czenia, nieokraszonego żadnym uśmie
chem. Raz bąknęła tylko: cala arka Noego!
Ale Noe naszej arki nie zwracał na nic uwagi, oddany swoim czynnościom konwo
jenta i intendenta zwierzęcej ekipy.
Ponieważ . lubię . ludzi lubiących zwie
rzęta, więc interesowało mnie wszystko, co się z tą rzeszą istot dzieje — i byłem bardzo rad, że ojciec Noe nie liczył się wcale z niezadowoloną miną pasażerki. - Jechała w tym ensemblu i para ko tecz
ko w, z których jeden wysmyknął się z klatki i wskoczył na kolana tej pand. W pierwszej chwili krzyknęła, ale gdy kocina popatrzył na nią swymi bursztynowymi oczyma, pogłaskała go z pewną rezerwą.
— Niech się pani’ nie boi! odezwała się jakaś koleżanka — matrona, siedząca na szczycie góry tobolowej w kącie i zawi
nięta chustami tak, że tylko mały tunelik, pozostawiony był dla wydawania na świat oddechów — i wyrzucania słów.
— Niech siię pani nie stracha — powtó
rzyła po chwili — teraz takie czasy na
stały, że tylko zwierzęta są przyjemne, a ludzie nie.
— Oj, to, to — odparła pani z kotkiem i prawie że pogłaskała kotka raz drugi, a na ojca Noego spoglądnęła ze znacze
niem.
Na temat „przyjemności“ zwierząt, a nieprzyjemności ludzi, wywiązała się dość długa przemówka, którą jakiś pan, gru
basek, jadący w pstrokatym damskim pal-
'cie, zakończył optymistyczną uwagą: — zwierzęta są tylko wtedy złe, kiedy są głodne, ale co do ludzi, to myśmy są już i do tego przyuczone, aby być dobrymi nawet na głodnego.
Tu rozpoczął się jakiś ogólny ruch w arce — i w kierunku tego, który był wi- dpcznie głodny, choć grubaśny — wycią
gnęły się ręce z rozmaitym pożywieniem.
Tymczasem kotek zeskoczył z kolan pani'— i dzieci rozpoczęły łapankę. Kot podbieg! do pana, zasilonego w żywność,—
i obaj, ku ogólnej uciesze zaczęli jeść wspólnie.
Naraz z klateczki ptasiej wyrwał się śliczny biały garłacz, — i po zatoczeniu kilku próbnych oblotów, usiadł-na ramie
niu pani, z której kolan kot uciekł.
Pani nie wiedziała co począć ze sobą i zaczęła nerwowo trząść ramieniem.
Jakiś głos, dochodzący skądś spośród tobołów, odezwał się:
— O, teraz niech się pani uśmiechnie, cho.ciaż do tego białego gołąbka.
I o dziwo — pani uśmiechnęła się zrazu na próbę, potem naprawdę.
Wtenczas ojciec Noe odezwa! się po raz pierwszy:
— Tak, teraz do pani gołąb pasuje! — Kiedy wszyscy ludzie — powiedział — zaczną się dobrotliwie do siebie i do zwie
rząt uśmiechać, wtenczas ja z tej arki Noego, wypuszczę gołębicę, co siedzi na pani ramieniu i na świecie będzie pokój
i przyjemnie. .
J. Samborski
ł y w y re m o n to w a n e . O c z e k u je się ty lk o na z a m ó w io n e p rz y rz ą d y p o m ia ro w e , a b y ro z p o c z ą ć n o rm a ln ą p ra cę . K w a s z a rn ia k a p u s ty , to duża h a la m ie szczą ca w sobie 3 k a d z ie s ta łe o p o je m n o ś c i 15 to n o ra z c a ły szereg k a d z i ru c h o m ych. D o obe cn e j c h w ili z a kw a szo no ca 20 to n k a p u s ty , P rz e w id u je się za k w a s z e n ie d a ls z y c h 80 to n ,
Z a zn a czyć n a le ż y , że w s z y s tk ie p rz e tw ó rn ie z a o p a trz o n e są w now oczesne m a szyn y o n a p ę d z ie e le k try c z n y m i p rz y n o rm a ln e j p ro d u k c ji są w m ożności z a s p o k o ić p o trz e b y m ie s z k a ń c ó w m ia sta i o k o lic y .
P e rłą p o s ia d a n y c h p rz e z M a z u rs k ie Z rze sze n ie C h e m iczn e o b ie k tó w je st d u ż y b ro w a r p a ro w y , z a o p a trz o n y w no w o czesn ą a p a ra tu rę , k tó re g o u ru c h o m ie n ie n a s tą p i w k o ń c u g ru d n ia br.
B ro w a r p o s ia d a w ła s n e u rz ą d z e n ia w o d o cią go w e , u ltr a n o w o c z e s n y filtr - p r a s ę o ra z in s ta la c ję c h ło d n ic z ą i u rz ą d z e n ia do p ro d u k c ji sztu czn e g o lo d u .
Z n is z c z e n ia b y ły duże — m ó w i k ie r o w n ik b ro w a ru in ż. A b ra m o w s k i.
W y s iłk ie m w s z y s tk ic h p ra c o w n ik ó w d o k o n a n o ju ż 70°/o k o n ie c z n y c h n a p ra w . D a lsze 30°/o to d ro b n o s tk a . P ra c o w n ic y c h ę tn ie p ra c u ją , a b y ty lk o ja k n a js z y b c ie j b ro w a r u ru c h o m ić .
A b y w y re m o n to w a n e ju ż m a szyn y służące do p rz e m ia łu s ło d u n ie s ta ły b e z p ro d u k ty w n ie , u ru c h o m io n o na ra z ie m ły n , k tó re g o p rz e m ia ł w y n o s i do 4 to n d z ie n n ie , M ły n p ra c u je w y łą c z n ie na p o trz e b y A r m ii P o ls k ie j.
D a ls z y m e ta p e m p ra c M a z u rs k ie g o Z rz e s z e n ia C h e m iczn e g o , to o d b u d o w a c zę ścio w o s p a lo n e j f a b r y k i m y d ła . W z w ią z k u z k o ń c z ą c y m się sezonem b u d o w la n y m i tru d n o ś c ia m i z w ią z a n y m i z p rz e ję c ie m o b ie k tu , p ra c e na ra z ie w s trz y m a n o . A b y z a o p a trz y ć lu d n ość w ta n i i d o b ry p ro d u k t, u ru c h o m io n o g o to w a ln ię m y d ła na 2 k o t ły i sz ta n - c o w n ię . P ro d u k c ja d z ie n n a w y n o s i do 150 k g m y d ła do p ra n ia . W n a jb liż s z y m czasie z o s ta n ie u ru c h o m io n a fa b ry k a p a s ty do o b u w ia i fa b r y k a św iec.
W y ż e j w y m ie n io n y c h p ra c d o k o n a n o w ie lk im w y s iłk ie m w s z y s tk ic h p ra c o w n ik ó w M a z u rs k ie g o Z rz e s z e n ia C h e m iczn e g o p rz y p o p a rc iu fin a n s o w y m B a n k u R o ln e g o w O ls z ty n ie , k t ó r y w osobach d y r, P a ro la i w ic e d y re k to ra W ilk o s z e w s k ie g o d a ł w y ra z w ie lk ie g o z ro z u m ie n ia d la p o trz e b o d b u d o w y zd e w a s to w a n y c h z a k ła d ó w .
N a d m ie n ić w y p a d a , że p ro d u k c ja a r
t y k u łó w s p o c z y w a w rę k a c h fa c h o w c ó w i w a rto ś ć w y p ro d u k o w a n e g o to w a ru je s t w y s o k a . C e n y są n is k ie .
D o o d b u d o w y p rz e m y s łu w P olsce M a z u rs k ie Z rz e s z e n ie C h e m ic z n e d o rz u c iło sw ą w a ż n ą c e g ie łk ę .