• Nie Znaleziono Wyników

LUDU POLSKIEGO PIEŚNI. w A li s z a w A Serya I. O K K V IŁ KOL II I] H ii. NAKŁADEM WYDAWCY. /EliKAI. I V, VI>AI.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "LUDU POLSKIEGO PIEŚNI. w A li s z a w A Serya I. O K K V IŁ KOL II I] H ii. NAKŁADEM WYDAWCY. /EliKAI. I V, VI>AI."

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

PIEŚNI

LUDU POLSKIEGO

/EliKAI. I V, VI>AI.

O K K V IŁ KOL II I] H ii.

Serya I.

w

A li s

z

a

w

A.

NAKŁADEM WYDAWCY.

l'i;l'lY Ali NI .1. JAWiiIiSKIEik', VI.[CA KKAKi> W-M I - J’K/.E)>M . N • U ■>

1 8 5 7.

(2)

Wolno drukować z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby exemplarzy.

Warszawa dnia 2 (14) Lipca 1855 r.

Starszy Cenzor,

Radca Dworu J. Paploński.

(3)

AWdane po dziś dzień zbiory pieśni ludu, mianowicie: Wa¬

cława z Oleska (Zalewskiego), K. W. Wójcickiego, Żegoty Pauli, Konopki, Lipińskiego, mieszczą zarazem szczupłą liczbę melo- dyj, rzuconej lam jakoby nawiasem tylko. Czuli snąc ci szano¬

wni mężowie potrzebę muzyki do swoich zbiorów, lecz będąc przedewszyslkiem literatami, dbali głównie o wyrazy; a może też mniej z muzyką obeznani uchylili się od tej pracy, przekazując ją ludziom z powołania lub zamiłowania szczególnie tej sztuce oddanym. A tak, prawie bez muzyki, rzec można, że zbiory icb objawiły się tylko w pół-życiu, w połowie swojej istoty: bo treść i melodya uzupełniają się, podnoszą' wzajemnie, jedną wspólną stanowiąc całość; a często melodya, ta część mniej określona, mniej materyalna, stanowi całą piękność pieśni.

Muzyka jest głównym przedmiotem niniejszego zbioru. Do każdej pieśni dołączam właściwą jej nutę. Uderzony wcześnie oryginalnością i krzepkością pieśni ludowych, od lat kilkunastu robiłem wycieczki po kraju w celu skrzętnego i wiernego ich spi¬

sywania; to też pochlebiam sobie, że w nieprzebranem u nas źró¬

dle melodyj, zaczerpnąłem najciekawszy jej zapas; taki przynaj¬

mniej, jaki już potrafi dokładnie odznaczyć muzykalność ludu na¬

szego. Oddaję nutę w nieskażonej prostocie (t. j. o ile skażenie nie pochodzi z winy śpiewających) tak jak wybiegła z ust ludu, bez żadnego przystroju harmonijnego, bo mam przekonanie że najdzielniejszą jest w samorodnej, niczem nie zmąconej czystości

(4)

VI

jak ją natura natchnęła. Brzmi pieśń nieprzerwanie po naszych niwach i gajach, płynie z wodą i z wiatrem, odbija się o ściany naszych karczem, dworów i chat, a tam gdzie powstała naj silniej za serce chwyta. Stając się wiernym jej tłumaczem, wszę¬

dzie wskazałem miejsce gdzie wysłuchaną została. Wymienio¬

ną wieś lub miasto, (a raczej okolicę ich) po większej części uwa¬

żać można za miejsce, gdzie ze szczególnem zamiłowaniem pieśń tę i ową śpiew ają. Nie zawsze jednak w tern miejscu powstała; ro¬

zmaite koleje, przypadki i burze mogły ją tam zagnać, a więc powi¬

kłać nasze domniemania co do jej początku. A lubo znalazłyby się cechy, naprowadzające na pierwotne gniazdo pieśni, któż je¬

dnak chciałby wyrokować tu z bezwarunkową ścisłością, gdzie ono było?—W jednej i tej samej wsi zdarzało mi się niekiedy sły¬

szeć po parę odmian jednej że pieśni; w sąsiedniej wsi już inaczej śpiewano, gdy tymczasem o kilkanaście mil dalej pierwsza me- lodya znów wypływała. Bywały przypadki że taż sama osoba po kilku latach zmieniała nieco lok melodyi, co już (choć nie ze wszystkiem) zacierało pierwotny jej wyraz; a cóż dopiero gdy¬

by ją przyszło usłyszeć po latach kilkunastu lub kilkudziesięciu?

Pieśń jest po większej części tradycyjną; więc czas, stosunki ludzi zobopólne, zmiana trybu życia, moda która z dworca szlacheckiego zaczyna już do chaty wieśniaczej zaglądać, wresz¬

cie osobistość śpiewaka (jego muzyczne usposobienie) i mnóstw o innych okoliczności wciąż na nią wpły wają w nieskończonych odcieniach. Ruch tu jak wszędzie gdzie życie, nieustanny; ztąd też obok najszczytniejszego polotu wyobraźni lub najdelikatniej¬

szej tkanki uczuć, znachodzisz gminność i płaskość: do bujnie rozkwitającego kielicha uczuć, zakrada się wnet i toczy je robak zepsucia.

Siedzenie szczegółowe rozwoju melodyj, jej przyczyn i na¬

stępstw, należy do historyi i filozofii muzycznej i może mieć miej¬

sce dopiero po jaknajdokładniejszem zebraniu melodyj nie już jednego ludu, ale wszystkich innych ludów. Nim to nastąpi, roz¬

patrzenie się w tem co się pozyskało, do nader ciekawych dopro¬

wadzić nas może wniosków, rozszerzających wiedzę i estetykę muzyczną. Zwracam tylko uwagę na melodye w których pewne stosunki tonów do siebie, przypominają podobneż stosunki to¬

nów w systemarie starogreckim; do tych należą np. N. 2, 5 a, 5 c, 5 11, 7 x, 7 aa, 7 bb, 8 e, 8 f, 15 a, 15 b, i wiele innych, toż między tańcami N. 34, 35, 5G, 122, 134, 193, 197, 289,

(5)

VII

294, 297, i t. d. W innych, jak N. 3 p, 20 o, 20 b, i t. d.

jak w pasterskich (N. 239,270, 281,303) niemniej ciekawe przed¬

stawiają się następstwa tonów. W rytmie wielką spostrzegamy rozmaitość. Do badań w tym przedmiocie książka niniejsza jako pierwszy znaczniejszy zbiór naszej muzyki ludowej, niepośledni stanowić będzie materyah Podzieliłem ją na dwie części: wje dmij umieściłem dumy i pieśni dłuższe, w drugiej tance i pio¬

sneczki krótkie najczęściej w czasie tańca nucone.

Winienem tutaj pokrótce wskazać sposób, w jaki niniejsze dumy przez lud wykonywane być zwykły. Ruch czyli tempo zbliża się mniej więcej do M. M. J=130. Przy dłuższych pie¬

śniach, mianowicie w ruchu wolnym, śpiewak lub śpiewacz¬

ka (u nas jak wszędzie śpiewają najwięcej kobiety, młodzi pa¬

robcy i dzieci) zaczyna zwrotkę zwykle ostro i dobitnie; ku koń¬

cowi zwalnia bieg melodyi, która słabnie i w rodzaj drżenia (tre- molo) przechodzi, poczern bez żadnej przerwy wpada znów oslro jak zaczął w następną zwrotkę i w pierwszy tok melodyj, na ten sposób całą pieśń odśpiewując, np. N. 6 (str. 74, 75,80, 81), N. 11 a, 11 b, 16 a, 20 c, 21, 36 a, i t. d. Zdarza się często że początek i koniec pieśni są oddane słabo, cała zaś siła głosu skupia się w jej środku lub ku końcowi, np. N. 5 a, b, c, i dal¬

sze, 10 d, 35 a, b, 38 a, b, i t. d., a śpiewowi takiemu niekiedy to¬

warzyszy lekkie kołysanie czy trzęsienie to ciała, to głowy, to wolny ruch miarowy rąk. Pieśni krótkie, zwykle przy tańcu w ru¬

chu żywszym (M. M. J =140—175) nucone, jak obertasy, kra¬

kowiaki i t. p. które z tonów akordu głównego wyszedłszy nieraz na nucie akordu podrzędnego się zawieszają, śpiewają się prawie na taki sam sposób z tym dodatkiem, że czasami śpiewak urywa ostatnią nutę z wykrzykiem: hu ha, lub wciąga ją w oktawę wyższą gdzie długo wytrzymuje, nakształt in¬

nych Słowian. Do wielu takich pieśni, mianowicie obertasów, dodaje dla zapełnienia ilości syllab, wykrzykniki: da, dana, dyć, oj, ojże, hej, hejże, bola, oli, dali, dyli i t. p. a częściej jesz¬

cze od nich zwrotkę zaczyna. Wszakże tryb ten wykonania pie¬

śni acz bardzo powszechny, bardzo liczne już wskazać może wyjątki. Akcent czyli przycisk tak w śpiewach jak i w tańcach pada nie rzadko na część słabą czyli drugą taktu, co właśnie stanowi osobliwość polskiej melodyj. Zwykle jednak naznaczony tu ruch ; wykonywa się tak: Rozumie się samo

(6)

VIII

przez się, że pieśni te powstałe z głębi serca, lud oddaje z całą potęgą uczucia lub namiętności, (choć bez krzyku, hałasu, nie¬

potrzebnej mimiki) tak, że wyraźnie dostrzeżesz tu powagę po¬

loneza, tam wdzięk krakowiaka, owdzie znów dziarskość ma¬

zura, z ich powiatowemi i pomniejszemi różnicami, że już nie wspomnę o rzewności w śpiewach miłosnych i weselnych, o roz¬

paczy (a raczej rezygnacyi) w damach tragiczne mających roz¬

wiązanie.

Głos wieśniaków naszych z natury dźwięczny jest i dono¬

śny; lecz u wielu z nich nadużycie trunku i ciężka praca fizyczna pozostawiły w miejscu jego tylko chrzypliwą artyku¬

lacją tonów do niewiedzieć jakiej gammy należących, które jedy¬

nie jaki taki rytm i pewien mimowolny a szczęśliwy instynkt śpiewaka z sobą wiąże. Oczyścić pieśń przy spisywaniu jej z ta¬

kich fałszów i pleśni po baczneni w nią wsłuchaniu się, było rzeczą mego sądu i sumienia. Lecz bywały i śpiewy oddane czysto, ale (pozornie) pozbawione owej równowagi taktowej, do której ucho nasze nawykło, przypominające w tem niekiedy da¬

wne śpiewy i chorały kościelne; trudność określenia tego mu¬

siała choć w części zastąpić fermata (znak zawieszenia lub dłuż¬

szego wytrzymania tonu).

Idąc w taniec lud nasz Poloneza (inaczej polskiego czyli wielkiego) używa prawie wyłącznie do godów weselnych. Kra¬

kowiaka (czyli małego) ze śpiewką przed skrzypkiem tańczą tylko w Krakowskiem i po kuligach szlacheckich. Goniony, drep¬

tany, suwany, skalmierzak, i t. d. są to modyflkacye krakowiaka.

Najpowszechniejszym atoli tańcem w całym kraju jest hujawiak czyli obertas (od obrócić się) ze zwrotem w prawo i w lewo, niekiedy ze śpiewką wśród tańca. Oberek, wyrwas, wykręlacz, zawijacz, drygant. i t. p., są to nazwy obertasa do różnej podnie¬

sionego potęgi. Prócz tych, tańczą jeszcze walca, który u nas staje się mieszaniną obertasa ze staroniemieckim walcem (laen*

dlerem, sztajerem), Górala i Orgia w Galicyi, Polkę i Szotisza (czyli ecossaise) na Szlązku, Spiżu, w Olkuskiem i Wieluńskiem, Kozaka z przysiudarai w Lubelskiem i na Podlasiu, a po zgro¬

madzeniach szlacheckich ulubionego Mazura i Drabanta skła¬

dającego się z marsza i ober!asa. Początek Mazura przypomina starosłowiańskie##^#; dziś jednak kołem tańczących zwią ogól¬

ne zebranie osób stawających do tańca. Każdy taki taniec pro-

(7)

IX

wadzi (choć dziś już nie wszędzie) przodownik i przodownica, o których się mówi że: rej wodzą

Narzędzia muzyczne służące do rozbudzenia ochoty wiejskiej po karczmach są przedewszystkiem skrzypce, a obok nich basy, znaczące zwykle takt (rytm) akordem próżej kwinty. Przekonani jesteśmy że charakterystycznej ruchliwości skrzypiec nie zdoła wyrugować martwota wkradającej się już tu i owdzie katarynki czyli pozytywy. Skrzypek wiejski grajkiem lub wesołkiem zwa¬

ny (zwołując innych do powszechnej zabawy), coraz to bardziej sam się przy grze zapala; przychyla głowę ku skrzypcom i nad¬

stawia im ucha jakoby wysłuchiwał z głębi (najczęściej bardzo niedokładnie zbudowanego) narzędzia wydobywających się tonów, które nieraz niby w krzyki, piski lub skargi przechodzą; gdy tak gra, mówią że rznie od ucha. rL przytoczonych tu melodyj tane¬

cznych gra on jedną pokilkanaście razy w kółko, pstrząc ją gdzie niegdzie dodatkami, nim w padnie na drugą, którą tak samo obra¬

bia. A nie zamieniłby jej na żadne modne kontredanse, polki, walce i mazury których nie rozumie, chybaby je na swoje (jak to mówią) kopyto przerobił. Dudy czyli kobza wychodzi już z uży cia i tylko w niektórych stronach Wielkopolski, w Tatrach i na Ru¬

si słyszeć się daje; dzieląc w tem los znanej jeszcze na Rusi liry i cymbałek żydowskich. W polu za bydłem pasterze czyli pastu¬

chy dmą w fujarki wykręcane na wiosnę z kory w ierzbowej, któ¬

rych miły dźwięk daleko rozlega się po rosie, podobnie jak na Rusi w sopiałki z kory bzu białego, a na Podlasiu w ligawki.

Co do wyrazów pieśni, nadmieniam tylko, że znaczenie głę¬

bokie dum ludowych, ich estetyczna, lingwistyczna, *) a często mo-

ł) Wiadomo powszechnie że tak zwane mazurzenie naszych włościan polega na zamianie głosek gardłowych sz, cz, szcz, di, rz, i na językowe s, c, sc, dz, Częstokroć miękkie o, ój, e, oraz nosowe ę wymawiają ostro jak: u, vj, y, e, a niekiedy głoski wyrzuoają, i tuk np. zamiast szukać, cześć, szczęście , szczery , dtdia, rznąć, żąć, góra,pójdę, wyjdę, przyjdę, niej, twej, tej, gryzł, przysiągł, szedł, mógł, wiódł, iabłko, nie ma, pięknej, będę i t. p. mówią: sukać, ceść, scęście, scyry, dzdza, znać, zonć, gura, pude, wyjdę albo wyńde, psyde albo psyńde, nij albo ni, twyj, tyj albo ty, gryz,psysiąg, sed, mug, wiud, iabko, nima, piękny, bende albo bede, i t. p. Sposób ten mówienia (większćj daleko połowy naszych włościan), nie tyle uważaćby wypadało za wadę językową, jak raczój za jedną z cech chara¬

kterystycznych ich języka, a wpływać na nią mogło położenie kraju niskie i wil¬

gotne, pełne bagien, piasków i mgły. Szlachta polska jednak jak wszystkie inne plemiona słowiańskie zachowała brzmienia gardłowe. Taż sama przyczyna wytłumaczyłaby nam mowę syczącą Hanowercczykdw i Meklemburczyków, którzy mówią jak się pisze: Stein, stim, stube, stehen i t. d. zamiast używa-

(8)

X

raljm i historyczna wartość, jako należycie dziś oceniona nie po¬

trzecie dalszego wywodu. Wielce nauczającemi są pod tym względem przedmowy do dzieł Wacława ż Oleska, Żegoty Pauli, Wójcickiego, Konopki i Lipińskiego; niemniej rozprawy od czasów Brodzińskiego po wielu pismach czasowych rozrzucone, jako i te które w dziełach pobratymczych Słowian znajdujemy; do nich więc odsyłam czytelnika. Jeśli co w tych spostrzeżeniach mogło być mylnego, jak np. twierdzenie W. z Oleska że lud polski bar¬

dzo mało posiada pieśni obszernych, poważnych i obrzędowych, a natomiast obfituje w krakowiaki, które są jakoby odbiciem jego życia, mam nadzieję że zdanie takie i tern podobne zbiór

niniejszy dostatecznie sprostuje.

Słowa zaś i treść śpiewek krótkich ucinkowych, mimo roz¬

lanego w nich humoru i czucia nie zawsze godzą się z przyzwoi¬

tością i dobrym smakiem. Wiele podobnie rubasznych piosnek od¬

rzucić mnsiałem; lecz i między pozostałemi znaleźć można nie jedną małoznaczącą, nawet lichą, umieszczoną tu jedynie dla wskazania w jaki sposób lud wyrazy układa, szykuje, i w wiersz splata *)jak łączy syllaby z tonami 2),gdzie wytrzymuje, wzma¬

cnia lub osłabia głos 3), w którem miejscu daje przycisk 4) i t. p. Śpiewki takie nie zawsze lud w tańcu lub w karczmie przy kieliszku nuci, owszem słyszeć one się często dają przy robocie w domu i na polu, podczas żniw, sianożęci, w ogrodzie, na paszy za bydłem; także przy dojeniu krów, w czasie jazdy, przy kołysce. Nieprzebrana ich mnogość jest owocem chwilowe¬

go natchnienia podnieconego trunkiem i miejscowemi okoliczno¬

ściami, do czego lada codzienna przygoda dać może pochop;

inne wszakże są znane i śpiewane powszechnie na równi z dłuż- szemi pieśniami i dumami, zwłaszcza gdy w sobie zawierają pe¬

wną sentencyą. Niektóre są odłamkami większych dum.

nych po całych Niemczech: Sziein, szłirn, sztube, sztehenj i t. d. Niech mi tu wolno będzie rzucić pytanie, czy podobne położenie kraju, sprowadzając czę- Bte katary i choroby piersiowe , nie natworzyło nam równie (jak Francuzom i Litwinom) głosek nosowych: ę zamiast: u?

’) np. N. 16 (str. 313), 20, 21, 27, 31, 43, 4G, 57, 6 1, 64, 72, 84, 127, 128, 156, 158, 165, 221.

2) np. N. 2G (str. 316) 88, 9 1, 93, 98, 122.

3) np. N. 27 (str. 317) 37, 42, 45, 52, 80, 101, 103, 120, 151, 204, 27)5, 220, 293.

4) np. N. 5 (str. 310) na pierwszćj ćwierciowej w takcie 2-girn, 4-tym, 6-tyin i 8-mym. N. 8 na wszystkich ćwierciowych. N, 59 i 280 na 3-ej ćwierciowćj w każdym takcie. N. 106, 1 18, 162, 172, 1 93. 222.

(9)

Wyznać mi tu wypada, że największą część zamieszczonych słów, sam własnem staraniem wraz z nutami wydobyłem z ukry¬

cia naszych zagród. Wszakże obok tego, nie omieszkałem wcielić do mego zbioru i lego, co inni skrzętni badacze różnemi czasy nagromadzili, o ile mi się tylko właściwa melodya nawinęła.

Czuję się tu w obowiązku oświadczyć moje podziękowanie wszystkim tym którzy przez ułatwienie mi poszukiwań, w czem- kolwiek bądź przysłużyli się niniejszemu zbiorowi, a przed innymi zasłużonemu w naszej literaturze K. W. Wójcickiemu, za udzielenie mi rękopisu pracowitego niegdy ś. p. księdza Gi- zewiusza (pastora ewang. w Osterode w Prussach wschodnich), bo wzbogacił ten zbiór trzydziestu kilku melodyjami i znaczną ilością tekstu.

Dla dopełnienia charakterystyki naszych wieśniaków, uwa¬

żałem za stosowne, dołączyć ryciny wyobrażające ich ubiory, po największej części w okolicach Warszawy z natury zdięte. Jeżeli powodzenie tego dzieła dozwoli wyjść następującym seryom już przygotowanym, wtedy nie omieszkam przedstawić jeszcze ubio¬

ry innych stron kraju, a których oryginalnością i bogatą rozmai¬

tością odznacza się mianowicie południe, jak: Krakowskie, Lu¬

belskie, Galicya i Szląsk

O. Kolberg.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie zauw ażony przez nikogo raźnie maszerował dróżką, sw obodnie przytem pogw izdując.. Im dalej jed nak odchodził od dom u, tym dotychczasowa wesołość

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

In 2019, the domestic supply of fish, seafood and their preserves amounted to 503.2 thousand tonnes (in live fish weight equivalent) and was 0.6% greater than in the previous

Kubiak Wydawnictwo: WAM Kraków Zeszyty ćwiczeń do religii dla klas III opracował ks..

zanie członków rodziny królew skiej. Zam ek w W indsorze, gdzie od czterd ziestu lat żadnych przeistoczeń nie dokonano, oddany został w ręce całego zastępu

Ryszard Krężołek, Elżbieta Krężołek, Małgorzata Krężołek-Tybon Firma Handlowo-Usługowa

Drogi oddechowe : Na podstawie dostępnych danych, kryteria klasyfikacji nie są spełnione. Działanie uczulające na drogi oddechowe/skórę Ten rodzaj działania nie

Na co najmniej 5 dni roboczych przed rozpoczęciem pierwszego cyklu doskonalenia zawodowego w ramach realizacji każdej z części, Wykonawca będzie zobligowany przekazać do