• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1974, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1974, nr 12"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZESCLMIM

NR 12 1 9 7 4

PODNIESIONA 03 G08Y PRAWA BEKA Z WYPROSTO­

WANYM PALCEM WSKAZUJĄCY M-TO ZNAK JAKIM SIĘ POSŁUGUJE „LUD JEZUSOWY” BY WSKAZAĆ NA JEZUSA CHRYSTUSA JAKO JEDYNĄ DROGĘ ZBAWIENIA CZŁOWIEKA I ŚWIATA

(2)

CHRZEŚCIJANIN S ło w o ciałem się sta ło

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 12., grudzień 1974 r.

X!

SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO A NA ZIEMI POKÓJ LUDZIOM CZY IłOG NAS NAPRAWDĘ MIŁUJE?

BŁOGOSŁAWIENI UBODZY W DUCIIU DEKI,AKACJA LOZAŃSKA

KOLEJE ŻYCIA ABSALOMA ŻYCIE WIECZNE

DWIE ANTIOCHIE DZIĘKOWAĆ I PROSIĆ SŁUCHACZE PISZĄ ...

SZKOŁA NIEDZIELNA: NARODZENIE PAŃSKIE

WIERZE W CUD POWTÓRNEGO PRZYJŚCIA JEZUSA CHRYSTUSA BRAT JÓZEF MRÓZEK

KRONIKA

M iesięcznik ,, C hrześcijanin” w y s y ła n y jest b e z p ła tn ie ; w yd aw an ie jed nak cza ­ sopism a u m ożliw ia w yłączn ie ofiarność C zytelników . W szelkie ofia ry na cza so ­ pism o w kraju p rosim y k ierow ać na konto Z jednoczonego K ościoła E w an ge­

licznego : PKO W arszaw a, I Oddział M iej­

sk i, Nr 1-14-147.252, zazn aczając cel w p ła ­ ty na odw rocie b lan kietu . O fiary w p ła ­ cane za granicą n a leży k ierow ać przez oddziały zagraniczne Banku P o lsk a K a­

sa O pieki na adres P rezyd iu m Rady Z jednoczonego K ościoła E w angelicznego

w W arszaw ie, ul. Zagórna 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), M ieczysław Kwiecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan Tołwiński.

Adres Redakcji i Administracji:

00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 8 lub 9). Mate­

riałów nadesłanych nie zwraca się.

RSW „P rasa-K siążk a-R u ch ”, W a r­

szawa, S m olna 10/12. N akł. 5000 egz.

Gbj. 3 ark. Zam. 1381. W-55.

Pismo Ś w ięte m ów i: „Słowo calem, się stało i zamieszkało wśród nas, i u jrzeliśm y chwalę jego, chwałę jaką ma j e d y n y S y n od Ojca, pełne laski i p r a w d y ” (Jan 1,14). A jednocześnie wyjaśnia o jakie to Słowo chodzi: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słow o ” (Jan 1,1). A więc t y m Słow em był Chrystus. Nie byl to myśłicieł, mędrzec, prorok, apostoł, re­

formator, lecz sam Bóg! Ewangelia loedług Jana stwierdza, że Chrystus był od w ie k ó w i że jest tej samej istoty, co Ojciec i Duch Św ię ty .

Chrystus jest Słowem . Bóg przem awia do nas w Jezusie C hrystu­

sie i przez Niego. Rozmawia z nami, w y ja w ia Sw oje odwieczne płany i zamiary, objawia Sw o ją prawdę, miłosierdzie i łaskę; m ó ­ wi nam, że ci, którzy są w Chrystusie, k tó rzy wierzą w Niego, mają ż y w o t w ie c zn y (Jan 3,18). Dalej ewangelista stioierdza, że to Słowo ciałem się stało, że przebywało m ię d z y nami. A b y Jezus mógł stać się n a s z y m O dkupicielem i Zbawcą, musiało stać się coś zuyjątkoivego: Bóg musiał „rozedrzeć niebiosa i zstąpić” (Izaj.

64,1) z nich na padół ziemski, musiał stanąć na t y m miejscu, na k tó r y m m y stoimy, na k tó r y m człowiek ocknął się z własnej w i ­ ny: Bóg musiał przebyw ać i mieszkać z ludźmi. Bóg jest z nami, aczkolwiek nie jest ża d n y m z nas. S y n Boży od w ie k ó w jest Jed- norodzonym.

Byli tacy, którzy widzieli Jego chiuałę. A cóż to była za chwała?

Chwała Jedno rodzonego, a więc nie chwała ludzka. Chwała ludzka jest inna: oślepia i jest nietrwała. A jaka była ta chwała Jednorodzonego? Dziwna dla oczu ludzkich. Bo i cóż za chwała owego Dzieciątka Betlejemskiego, albo tego Ukrzyżowanego na Golgocie wśród lotróxv? Prorok Starego T estam entu ju ż dawno 0 t y m wiedział: „Któż uw ierzył kazaniu naszem u a ramię Pańskie k o m u jest objawione? Bo w yrósł jako latorośl, jak korzeń z zie­

mi suchej, nie mając kształtu ani piękności; w idzieliśm y Go.

ale nic nie było widać, czego m ie lib y śm y żądać. Najwzgardzeń- szy byl i najpodlejszy z ludzi, m ąż boleści, a świadom y niemocy 1 jako zakryw a jący twarz swoją; najw zgardzeńszy — mów ię — słządeśmy Go za nic nie m ieli” (Izaj. 53,1—3).

Cóż to za chwała, kie d y n a w e t Jego najbliżsi po trzykroć nie w ie ­ rzyli iv Jego zm artw ychw stan ie! Cóż to za chwała, kiedy tłum jerozolim ski kpi z wyznawcóiu Chrystusa, pomawiając ich o to, że m ło d y m w in e m się popili (DA 2,13)! Czyż można m ów ić o chwale, jeżeli Ukrzyżoiuany Jezus Chrystus dla Ż y d ó w jest zgor­

szeniem a dla Greków ^głupstwem?

Tak, wokół Słotoa, które ciałem się stało i mieszkało m ię d zy na­

mi, nie toidać żadnej chwały. A jedn a k Pismo Św ięte w ydaje o N im świadectwo, że to Słowo było pełne łaski i prawdy. Cóż to jest laska? Bóg zrobił coś, czego nie musiał zrobić. On nie musiał się zjawić, On nie musiał zstąpić i zniżyć się, On przecież mógł pozostać spra w iedliw ym Sędzią, On mógł poprzestać na w y ­ pędzeniu z raju nieposłusznego Adama, i pozostawić go własnemu losowi. Bo cóż m a m y przed Bogiem, c z y m m oglibyśm y się chlu­

bić? Ale odwieczna rada Boża jest radą łaski. Stary A d a m i tu ­ łacz Kain pozostałiby pod Zako nem przekleństwa, g d y b y właśnie Słowo nie stało się ciałem, gd yby ich Chrystus nie tuykupił spod Zakonu przekłeństwa, staw szy się S a m p rzek le ń stw e m (Gal. 3,12).

A więc stało się coś, co się stać nie musiało: łaska i praioda sta­

ły się przez Jezusa Chrystusa. R a d u jm y się więc, bo m a m y życie wieczne (c)

2

(3)

A na ziemi pokój ludziom

„Chwała na wysokościach Bogu, a na ziem i pokój ludziom, w których ma upodobanie”

Łlc. 3,14

„A to wiedz, że w dniach ostatecznych n a­

stan ą czasy tru d n e ” — pisał apostoł P aw eł do Tym oteusza (2 Tym. 3,1). Zaiste, żyjem y w cza­

sach trudnych. Obraz czasów najnow szych, ob­

raz dzisiejszego św iata jest chyba najb ardziej adekw atnie przedstaw iony w szóstym rozdziale księgi O bjaw ienia Jana. W dniach, w których te słowa były pisane była to tajem n ica zak ry ta pod siedm iom a pieczęciami. Tylko Bóg m a moc otworzyć pieczęcie tajem n icy ty ch rzeczy, k tó ­ re m ają nastąpić: ,,I w idziałem ja k B aranek zdjął jed ną z siedm iu pieczęci” (w. 1). ,,I w i­

działem, a oto biały koń, te n zaś, k tó ry siedział na nim, m iał łuk, a dano m u koronę, i w yruszył jako zwycięzca, aby dalej zwyciężać” (w. 2).

Koń biały — czyż to nie okres wojen, k tóry przechodziła ludzkość w naszych tru d n y c h cza­

sach?

Po pierw szej w ojnie św iatow ej w ydaw ało się, że już będzie pokój. Z aw arto pokój w ersal­

ski., pow stała Liga Narodów. Zdawało się, że nastąpił trw ały pokój. Ale w krótce została roz­

pętana ta straszliw a, druga w ojna św iatow a. ,,I wyszedł drugi koń, b arw y ognistej, a tem u, który siedział na nim dano moc z a k ł ó c i ć p o k ó j n a z i e m i , tak by m ieszkańcy jej zabijali się naw zajem ; i dano m u w ielki m iecz”

(w. 4). I choć nie m a w ojny na skalę światową, to pokoju też nie ma, a są w ojny i wieści o w oj­

nach. Tu i tam trw a w ojna, a szczególnie n a­

pięta sy tuacja jest w tym new ralgicznym p u n k ­ cie globu ziemskiego, jakim jest Bliski Wschód.

Ponadto, jesteśm y św iadkam i w o jn y eko­

nom icznej: „I w idziałem , a oto koń kary,, ten zaś, k tóry siedział na nim, m iał w agę w ręce sw ojej” (w. 5). „I słyszałem , jak b y głos pośród czterech postaci m ówił: M iarka pszenicy za de­

nara, i trz y m iarki jęczm ienia za d enara; a oli­

w y i w ina nie ty k a j” (w. 6).

Niepokój na świecie, niepokój w śród n aro ­ dów (np. Chile, A rgentyna, Irlandia), klęski ży­

wiołowe, głód, nieszczęścia — oto obraz życia na naszej planecie.

Te w szystkie nieszczęścia i klęski przyszły na św iat w tedy, kiedy człowiek znalazł się pod panow aniem tego, kogo Słowo Boże nazyw a księciem tego' św iata; w ted y kiedy grzech wszedł na świat. A „zapłatą za grzech jest śm ierć” (Rzym. 6,23).

Ale mimo to w szystko, sy tu acja człowieka nie m usi być beznadziejna. Albowiem już w te ­ dy, kiedy człowiek zgrzeszył, Bóg dał obietnicę o przyjściu W ybaw iciela z niew oli śmierci, pie­

kła i szatana. „N ieprzyjaźń też położę między

tobą i m iędzy niew iastą, i m iędzy nasieniem twoim, i m iędzy nasieniem jej: to potrze tobie głowę, a ty m u potrzesz p iętę ” (1 Mojż. 3,15).

W nasieniu niew iasty, o którym P an Bóg mó­

w ił do kusiciela jest ratu nek, jest w ybaw ienie.

„Słowo ciałem się stało i zam ieszkało wśród nas” (Jan 1,14), aby z e t r z e ć g ł o w ę t e ­ m u , k t ó r y t e n n i e p o k ó j s i e j e .

Nad B etlejem em zajaśniała gwiazda. N aro­

dził się Zbawiciel. N arodził się zgodnie z Bo­

żym planem : „gdy nadeszło w ypełnienie czasu, zesłał P a n Syna swego, k tó ry się narodził z

n iew iasty ” (Gal. 4,4).

E w angelista Łukasz podaje ścisłą datę n a­

rodzenia się Zbawiciela. N arodził się tak jak zapowiedzieli Boży prorocy. Oto cesarz A ugust zarządza kolejny spis pow szechny w swoim Im ­ perium . Józef z N azaretu w Galilei, m ąż Marii, udaje się do B etlejem u w Judei, gdyż tam m iał narodzić się Mesjasz. „I gdy tam byli, nadszedł

czas, aby porodziła” (Łk. 2,6).

Jako pierw si, poselstw o o narodzeniu się Zbaw iciela usłyszeli ci, którzy byli najm niej ze­

psuci rzym ską cywilizacją. Pasterze otrzym ali poselstw o: „Nie bójcie się, bo oto zw iastują w am radość w ielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu, gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, kt(jrym jest C hrystus Pan, w m ieś­

cie D aw idow ym ” (Łk. 2,10— 11). Tylko w tedy, kiedy Zbawiciel przyszedł na św iat, m ogły za­

stępy niebiańskie śpiew ać w spaniały hym n o pokoju: „Chw ała na wysokościach Bogu, a na ziem i pokój ludziom, w któ ry ch m a upodoba­

n ie” (Łk. 2,14).

Zaczątek pokoju zn ajdujem y w ludziach dobrej woli, dobrego upodobania. Tego pokoju, jaki daje Pan, skosztowali pasterze: „I wrócili pasterze, w ielbiąc i chwaląc Boga za wszystko, co słyszeli i w idzieli” (Łk. 2,20). Tego pokoju skosztował starzec Sym eon, k tó ry spotkał Zba­

w iciela: „oczy m oje w idziały zbaw ienie tw o je”

(Łk. 2,30).

Ale P an Jezus C hrystus przyszedł nie ty l­

ko po to, by żyć na ziem i i czynić dobrze lu ­ dziom : pocieszać strapionych, uzdraw iać cho­

rych i w skrzeszać um arłych. On przyszedł po to, by um rzeć na krzyżu za grzechy świata.

Przez drzew o przyszło nieszczęście, przez drze­

wo też odkupienie. Jezus C hrystus um arł, zos­

tał pogrzebiony, trzeciego dnia zm artw ychw stał, w stąpił do nieba i zesłał Ducha Świętego.

Je st zatem nadzieja. A jedy ną drogą do tej nadziei jest Jezus C hrystus, Zbawiciel i Pan.

(4)

W Nim jest now e życie. U człowieka ratu n k u nie znajdziecie. R a tu n ek od nieszczęścia — w Jezusie C hrystusie, nadziei św iata. D roga do wiecznego pokoju — w Jezusie C hrystusie. J e ­ dynie przez Ew angelię Bóg pow ołuje do istn ie­

nia nowe stw orzenie. Podobnie jak p asterze na polach betlejem skich, m yśm y także skosztowa­

li Bożego pokoju, czem u też pragn iem y dawać świadectwo. N aw ołujem y zatem wszystkich, by przyszli, aby z ręki P ana wziąć dar tego poko­

ju, k tó ry przepełnia niebo, i k tó ry będzie w iecznym udziałem odkupionych.

Ci, którzy przychodzą do Pana, s ta ją się Jego dziećmi, sta ją się ludem Jezusow ym . W Jezusie zn ajd u ją pokój, sens życia, zbawienie.

uw olnienie od grzechu i szatana. Poznaw szy sa­

m i P an a Jezu sa C hrystusa idą wszędzie, by głosić, że jed yn ym lekarstw em n a problem y niespokojnego św iata jest E w angelia łaski i chw ały Bożej.

D ałby Bóg, aby w dniu pam iątki narodze­

nia Pańskiego, ja k ą obchodzim y, ja k n ajw ięk ­ sze rzesze ludzi m ogły p rzyjść do Zbawiciea, uw ierzyć w Niego, służyć Bogu żywem u, i śpiew ać w espół z anielskim i z a stę p am i:

„ C h w a ł a n a w y s o k o ś c i a c h B o g u , a n a z i e m i p o k ó j l u d z i o m , w których m a upodobanie”.

Stanisław Krakiewicz

Czy Bóg nas naprawdę miłuje?

N ajbardziej znany w erset P ism a Św iętego (Ew. J a n a 3,16) m ówi narn, że „ta k Bóg um iło­

w ał św iat...” I od razu, gdy słyszym y te słowa, pow staje w iele znaków zapytania. Jeśli Bóg n a ­ praw dę m iłuje św iat, to dlaczego ty le n a świe- cie zła i nieszczęścia? Dlaczego p o w stają klęski żywiołowe — tak ie np. jak trzęsienie ziem i — w któ ry ch w ielu ludzi tra c i życie? Dlaczego Bóg zezwala na to, że m iędzy narodam i p a n u je w ro­

gość i nienaw iść? Dlaczego najtęższe um ysły tego św iata są zajęte tw orzeniem narzędzi nisz­

czenia?

Chwileczkę. Jeśli chcem y znać pow ody n ie ­ szczęścia na świecie, jeśli chcem y w iedzieć o tym , kim jest człowiek i kim jest Bóg, jeśli chcem y znać p raw dę o histo rii ‘człow ieka i o jego odkupieniu, to m usim y zwrócić się do P is­

m a Świętego. Ono bowiem jest naszym podręcz­

nikiem, naszym przew odnikiem , naszą m apą.

G dy otw ieram y Pism o Św ięte, to m usim y przede w szystkim odpowiedzieć n a p y tan ie kim jest Bóg. Pism o Św ięte m ówi nam, że jest On Bogiem św iętym . Nie może p atrzeć na grzech.

Jego oko jest zbyt czyste, b y mogło p atrzeć na nieprawość. Pism o Św ięte mówi także o tym , że Bóg jest Bogiem sądu. C zytam y w nim o gniew ie Bożym i o dniu nadchodzącego sądu.

Pew nego dnia staniem y, ty i ja, przed obliczem Boga, by zdać rach u n ek z naszych słów, n a­

szych czynów, naszych intencji.

Ale Pism o Św ięte m a także coś w spania­

łego do pow iedzenia o Bogu. Pism o Św ięte mówi, że Bóg jest miłością. Czy zastana­

wialiście się kiedyś dlaczego Bóg nas um ieś­

cił na tej planecie? Ja k i jest cel naszego istnienia? W łaśnie dlatego żyjem y, że Bóg jest miłością. Może naw et i istn ieje życie na in­

nych planetach, ale jestem zdania, że człowiek jest istotą szczególną. Szczególną dlatego, że został stw orzony na obraz i podobieństw o Boże.

Bóg stw orzył na naszej planecie jak gdyby

„m ałych bogów”, których może miłować, i któ­

rzy Jego m iłują. Bóg odczuwał •— jeśli ta k w ol­

no się w yrazić — samotność. P ra g n ął m ieć ko­

goś, by go m iłow ać i kogoś, kto by Jego m iło­

wał. To może brzm ieć dziw nie, ale Pism o Św ię­

te mówi, że Bóg nas um iłow ał i dlatego nas stw orzył i postaw ił n a naszej planecie. Ale aby człow iek nie b ył jakim ś autom atem , którem u m ożna byłoby nakazać posłuszeństw o, Bóg ob­

d arzył człowieka tym , czego odm ówił innym stw orzeniom : obdarzył w olnością w yboru.

D latego w raju , k tó ry Bóg stw orzył dla czło­

w ieka, nie było w ojen, nie było dyskrym inacji rasow ej, nie było głodu, nie było ubóstw a, nie potrzeba było sił policyjnych. I Bóg powiedział, że człowiek może spożywać ze w szystkich owo­

ców ogrodu z w y ją tk ie m owocu jednego drze­

wa. I Bóg jak gdyby pow iedział: jeśli M nie m i­

łować będziecie i będziecie Mi posłuszni, zbudu­

jem y w spólnie w spaniały św iat. A le jeśli sta­

niecie się nieposłuszni i zbuntujecie się, jeśli będziecie jeść z owocu tego drzew a, to będzie­

cie cierpieć i um rzecie.

Bóg zatem stan ął i patrzał, co człowiek zrobi z d arem wolności. Nie trw ało to długo i czło­

w iek zbuntow ał się przeciw ko Bogu. I w łaśnie tam , jeszcze w ogrodzie ra ju — zaczęły się w szystkie nasze nieszczęścia. Człowiek zaczął cierpieć i um ierać. Zaczęły się w ojny, ubóstwo i nienaw iść. Zostaliśm y w yobcow ani i oddziele­

ni od Boga. Dziedziczym y grzech po naszych rodzicach, a n astęp n ie gdy osiągam y w iek od­

pow iedzialności sami opow iadam y się po stro ­ nie grzechu i grzech popełniam y. Inn ym i sło­

wy, jesteśm y grzesznikam i z n a tu ry , z w yboru i z uczynków.

Pism o Św ięte mówi, że w ynikiem grzechu, zapłatą za grzech jest śm ierć. N a nas w szyst­

kich wisi w yrok śmierci. Ale jaki rodzaj śm ierci? Pism o Św ięte m ówi o trzech rodzajach śm ierci. Istnieje śm ierć fizyczna. Każdy cm en­

4

(5)

tarz św iadczy o tym , że m y w szyscy skazani jesteśm y n a śm ierć. Śm ierć jest przeznaczeniem każdej generacji. Je śli C hrystu s nie przyjdzie za naszego życia, to m y wszyscy um rzem y. Je st to w y nik grzechu.

In n y rodzaj śm ierci — to śm ierć duchowa.

W naszym ciele m ieszka dusza stw orzona na obraz Boży i przeznaczona do społeczności z Bogiem. I datego ty lk o Bóg może ją zaspo­

koić. M ożemy zdobyć dużo pieniędzy, osiągnąć szczyt sław y, zdobyć w ładzę, osiągnąć w szyst­

kie przyjem ności — ale żadna z ty ch rzeczy nie zaspokoi p rag n ie ń naszej duszy. Nic to nam nie pomoże, gdyż jesteśm y duchowo m artw i.

Pism o Św ięte m ów i także o trzecim rodzaju śm ierci, o śm ierci w iecznej. Jezus nazyw ał ją piekłem . M ożemy m ieć piekło już w ty m życiu, gdy żyjem y bez Boga, ale istn ieje także piek­

ło, które nadejdzie. Jezus u żyw ał tak ic h słów jak : „zgubiony”, „już osądzony”, „potępiony”,

„ogień” dla opisania piekła. Tłum aczcie te sło­

w a jak chcecie, ale zawsze oznaczają one coś strasznego. Znaczy to, że jeśli um rzem y bez Boga, to przejdziem y także do wieczności jako oddzieleni od Boga.

Bóg jed n a k w idział ciężkie położenie czło­

w ieka. Pism o Św ięte powiada, że m im o naszego grzechu i naszego b u n tu , Bóg n adal nas m i­

łuje, gdyż jest miłością. Bóg um iłow ał św iat i nie chciał, by św iat zginął. Bóg spojrzał na nasz b u n t i pow iedział: „Chcę człow ieka zba­

wić. Chcę uratow ać go od sam ozagłady. Chcę zbawić go od jego cierpienia i od sądu, który go spotyka” . I dlatego w łaśnie Bóg postanow ił stać się człowiekiem. Pom yślm y o tym . W J e ­ zusie C hrystusie Bóg stał się człowiekiem.

W szechmocny Bóg ucieleśniony!

Pism o Św ięte w y jaśnia to następująco:

„Bóg ta k um iłow ał św iat, że Syna swego jed- norodzonego d ał”. Innym i słowy, by móc n a­

w iązać z nam i kontakt, Bóg p rzy jął kształt Swego Syna, Jezusa C hrystusa, k tó ry narodził się z P anny, żył w śród nas i objaw ił nam O j­

ca. Dlatego gdy chcę w iedzieć jak i jest Bóg, patrzę na Jezusa. P a trz ę n a Niego, gdy ślepym przyw raca wzrok, otw iera język niem ym , u zd ra­

w ia chrom ych i głuchych, gdy w skrzesza u m ar­

łych. P atrzę n a Niego, gdy k arm i głodne ty ­ siące i widzę, że jest On zainteresow any spo­

łecznym i problem am i św iata. P a trz ę na Niego, gdy w Sam arii rozm aw ia z kobietą innej rasy i widzę, że m a On miłość i zrozum ienie dla lu ­ dzi innej rasy. P atrząc n a Jezusa wiem, że m a­

m y m iłującego Boga.

Ale Jezus C h rystu s nie przyszedł, by tylko żyć w śród nas i nauczyć nas in nej drogi życia.

Przyszedł On w inn y m celu. Przyszedł, by u m ­ rzeć na krzyżu. Pow iedział bow iem : „N a tom się narodził”. G dy Jezu s b ył krzyżow any tam za m uram i Jerozolim y, gdy w kładano M u ko­

ronę cierniow ą n a głowę, gdy przebijano Jego ręce, nogi i bok — serce Jego pałało m iło­

ścią. A lbow iem rzekł: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” .

M iał On w ted y tylko trzydzieści trzy lata, a legiony aniołów trzym ały w pogotow iu swe miecze, by przyjść M u na ratu n ek . Ale Jezus pow iedział: „Nie, ja pozostanę na krzyżu, gdyż u m ieram za grzechy całego św iata”. A więc w idzim y, że u m arł On za grzechy także naszego pokolenia, za grzechy tw oje i moje. On zajął nasze m iejsce, w ziął n a siebie śmierć, n a któ rą m yśm y zasłuzyli, sąd i piekło, które były n a­

szym przeznaczeniem . Jezus C hrystus zaniósł to n a krzyz. Nie rozum iem , ja k to Bóg uczynił, ale Pism o Św ięte mówi, że 'le n , k tó ry nie znal grzechu, sta ł się grzechem za nas. Z przestęp­

cam i został policzony. Wziął nasze pożądliwości, nasze meszczęscia, naszą pychę, naszą zazdrość, nasze uprzedzenie. Jezu s stał się ofiarą zastęp­

czą. B ył Tym, k tó ry u m arł zam iast nas.

T ak więc, gdy widzę Jezu sa na krzyżu, w i­

dzę tam sieDie samego. On u m arł za m nie. I z tego Krzyza tsog m owi do całego św iata: „Ja w as m iłuję. D ałem dowód m iłości przez odda­

nie dla w as Swego S y n a”. 1 z racji śm ierci C h ry stusa Bóg m ow i do ciebie i do m nie: „Ja m ogę ci przeoaczyć, a n a w e t w ięcej: ja ciebie uspraw iedliw ię. Uczynię, że staniesz przede m n ą tan jaK gdyDys nigdy nie zgrzeszył. Za­

pom nę o tw oicn grzechacn".

Ale n a ty m nie koniec. Złożono Jezu sa do grobu, ale dnia trzeciego On zw artw ychw stał.

lMie zw iastuję w am um arłego C hrystusa, gdyż C hrystus żyje. M ówię w am nie tylko o krzyżu, ale laKze o p u sty m grobie. C hry stu s zm ar­

tw ychw stał! Siedzi n a p raw icy Boga Ojca i — pełniąc Sw oją arcykap łah sk ą służbę — przy­

czynia się za nam i.

Pism o Św ięte m ówi jeszcze o czymś, co będzie m iało m iejsce. Jezus C hrystus przyjdzie pow tórnie na tę ziemię. On jest przyszłym Rząd­

cą. Mogę przeto powiedzieć, że — dzięki C hry­

stusow i — przyszłość należy do chrześcijan.

Przyszłość należy do naśladow ców C hrystusa.

A teraz przechodzim y do w ezw ania: „K aż­

dy, kto w ierzy w Niego” . Um ieść swoje im ię w m iejsce tego słowa „każdy”. Czy Jezu s C hry- sus m ieszka w tw oim sercu? P am iętaj, że zba­

w ieni jesteśm y nie przez uczynki, nie przez dobroć naszą, nie religia zbawia. Jesteśm y zba­

w ieni dzięki łasce Boga. Czy jesteś pew ny, że należysz do C hrystusa? Jeśli tak, to pozostała część w iersza z Ew. Ja n a 3,16 jest tw o ją w ła­

snością: „nie zginął, ale m iał żyw ot w ieczny”.

Co za w spaniała obietnica! Może on należeć do ciebie już dzisiaj. Ty możesz narodzić się na nowo. Staniesz się wówczas now ym człowie­

kiem . Staniesz się now ym stw orzeniem , gdy u pam iętasz się z grzechów swoich i przez w ia­

rę przyjm iesz C hry stusa jako P an a i Zbawi­

ciele i będziesz M u posłusznie służyć. Czy uczy­

nisz to teraz?

tłum . E. Cz.

Billy Graham

(6)

Błogosławieni ubodzy w duchu

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”.

(Mat. 5,3)

K azanie na Górze jest kazaniem w szyst­

kich kazań. Góra, na k tó rej zostało ono w ypo­

wiedziane, znajdu je się niedaleko m iasta K a- pernaum . Bibliści nazyw ają ją też G órą Bło­

gosławieństw. J e st ona jak b y przeciw staw ie­

niem starotestam entow ej góry, na k tó rej Bóg nadał ludow i w y b ran em u przykazania.

K iedy na Górze Synaj zostało zaw arte przym ierze, zatrzęsła się ziemia, a góra jakby się zapaliła. B uchnął z niej ogień i dym, a zja­

w isku tem u tow arzyszyły w yładow ania atm os­

feryczne. Do tej góry n ik t nie m iał praw a dojść.

Do góry zaś, n a k tórej Jezus w ypow iadał bło­

gosław ieństw a, każdy m iał dostęp i każdy był zaproszony, ażeby posłuchać p raw d y zw iastu­

jącej zbawienie. To pow inno napełniać nasze serca radością i nadzieją na błogosławioną przyszłość.

Kim są jed n ak ubodzy w duchu, których P an błogosławi? N orm alnie w świecie byw a tak, że ludzie bogaci w stosunku do ubogich byw ają uprzyw ilejow ani. K im są jed n ak ci ubo­

dzy w duchu? Czy są to ci, co nie posiadają żadnych dóbr m aterialny ch ? Być może, że nie­

którzy ta k p o jm u ją te n tekst. Lecz w ty m bło­

gosław ieństw ie nie o takich ubogich mówi Pan.

Oczywiście, On dla ludzi biednych m iał szcze­

gólne uznanie. On sam, kiedy przebyw ał na ziemi, był biedny. M iejscem Jego urodzenia b y ­ ła stajn ia i żłób. Jezus b y ł b iedny i m iał szcze­

gólne zrozum ienie dla biednych.

W śród słuchaczy Jezusa zawsze znajdow ali się ludzie biedni m aterialnie. Byli tam też za­

pew ne i tacy, k tórzy utracili to, co mieli, przez niem oralne prow adzenie się z pow odu nałogu pijaństw a. Ten nałóg był n astępstw em ubóstw a, które m usieli znosić. Nie o nich więc w wyżej przedstaw ionym tekście Jezus się w ypow iada.

Lecz Jezus zna też i grzechy, k tó re dopro­

w adzają do bogactwa. On zna serca tych, k tó­

rzy za w szelką cenę p rag n ą się wzbogacić. D la­

tego przeciw staw iając się tem u mówi, że „ła­

tw iej jest w ielbłądow i przejść przez ucho igiel­

ne, aniżeli bogatem u odziedziczyć K rólestw o Boże”. Bogaty człowiek zbyt łatw o zapom ina o bogactw ach w Niebie, czekających każdego z Bogiem pojednanego człowieka. Istn ieją je­

dnak ludzie bogaci, którzy tu na ziemi w sp ie ­ ra ją Boże dzieło i Boże spraw y z m ajętności swoich.

W błogosław ieństw ie Swoim, P a n rów nież nie m a na uwadze ludzi duchowo biednych, to znaczy takich, którzy nie posiadają darów du­

chowych. U bodzy w duchu, to tacy ludzie, k tó ­ rzy św iadom i są sw ych w in i grzechów przed Bogiem, którzy zdają sobie spraw ę, że swoim postępow aniem zasłużyli na gniew Boży i wieczne potępienie. Ubogim w duchu jest każ­

dy człowiek, k tó ry prag n ie pojednania się z Bogiem.

K iedy uczony w Piśm ie, faryzeusz Niko­

dem przyszedł do Jezusa, to dowiedział się, że jeśli się nie narodzi na nowo, K rólestw a Boże­

go nie odziedziczy. To znaczy, że jeśli nie upo­

korzy się przed Bogiem, nie w yzna Mu swoich grzechów, nie poprosi o ich przebaczenie i z Nim nie rozpocznie nowego życia.

Z Nowego T estam entu znana nam jest po­

stać innego faryzeusza, k tó ry w św iątyn i m o­

dląc się w ypow iadał tak ie słow a: „Panie! dzię­

k u ję Ci, że nie jestem takim , jak ten ubogi cel­

nik stojący w rogu św iąty n i” .

P rzyk ład y te pokazują nam jasno, że czło­

w iek zarozum iały, spoglądający w edług swego zrozum ienia, na swoich dobrych uczynkach.

Bogu podobać się nie może. Człowiek sam sie­

bie przed Bogiem uspraw iedliw ić nie jest w stanie.

Ubogi w duchu, to człowiek uzależniony całkow icie od Bożej łaski i m iłosierdzia i św ia ­ domy, że Bogu w szystko zawdzięcza. Jeśli upo­

korzysz się i pojednasz z Bogiem, Jego błogo­

sław ieństw o dosięgnie i Ciebie. Staniesz się ubogim w duchu.

W ostatni wieczór Swego życia na ziemi, Jezus pow iedział do uczniów Swoich: „Jeśli u derzą pasterza, rozproszą się Jego owce”. W te­

dy P io tr się przeciw staw ił i pow iedział: „Być może, że tak inni postąpią, ale nie ja, P a n ie ”.

W ówczas P an Jezus oświadczył, że jeszcze za­

nim kogut zapieje, on — P io tr zaprze się Go trz y razy. W tedy P io tr tw ardo i zdecydow anie odpow iedział: „Ja się nie zaprę. J a gotów jes­

tem um rzeć za Ciebie, P a n ie ” !

Zbyt pew ny siebie i zarozum iały był Piotr.

M inęło zaledwie kilka godzin i znalazł się on na podw órzu arcykapłana i usiadł przy ogniu wśród tych, którzy Jezusa pojm ali. P rzy ogniu poznano go i postaw iono m u zarzut, że należy do tych, którzy przebyw ali razem z Jezusem . Wówczas P io tr zaparł się Jezusa przed tym i ludźm i trzy k rotn ie. I w tedy zapiał kogut. W tym m om encie zrozum iał P io tr swoje p rzestęp ­ stwo i sw oją niedoskonałość przed Bogiem.

Czyż tego nie przepow iedział m u Jezus?

P io tr odszedł od onych złych ludzi, od obcego ognia, u k ry ł tw arz w dłoniach i gorzko płakał.

Błogosławione łzy p ok uty skruszyły jego serce.

P io tr stał się ubogi w duchu.

6

(7)

W późniejszym okresie swego życia, P io tr pisał i podkreślał: „oprzyjcie się całkow icie na P an u i Jego zbaw iennej łasce” . Chciał jakby przez to pow iedzieć: nie popełniajcie ty ch błę­

dów, które ja kiedyś przez sw oją zarozum iałość popełniłem . Nie należy więc zdaw ać się tylko na w łasne siły; n a jp ie rw trz e b a stać się ubo­

gim w duchu. K rólestw o Niebios przeznaczone jest dla tych, k tórzy są ubodzy w duchu. Bóg pom aga tym , którzy posiadają m ało siły.

W Liście do F iladelfii P a n m ów i: „...ale Ja tobie zostaw iłem o tw arte drzw i, bo ty masz mało siły ”. Bazując n a w łasnych siłach, możesz się zawieść. Ze w szystkim i pragnieniam i przyjdź więc do P ana. S karbnica Boża jest do dyspozy­

cji dzieci Bożych. I dlatego to, co jest nam po­

trzebne do w ew nętrznego życia, pow inniśm y z niej czerpać.

LOZANNA 74

D e k l a r a c j

My, członkow ie K ościoła Jezusa C hrystusa pocho­

dzący z ponad 150 n aro d ó w św iata, uczestnicy M ię­

dzynarodow ego K ongresu do S p ra w E w angelizacji Ś w iata w L ozannie, u w ielbiam y Boga za Jego dobroć, która przyw iodła nas do społeczności z N im i m iędzy sobą. Jesteśm y pełni podziw u d la tego, co Bóg czyni w naszych czasach i zachęceni do w yk o n an ia pracy, k tó ra leży jeszcze przed nam i. W ierzym y, że chrześci­

ja ń sk a E w angelia je st Bożą rad o sn ą wieścią, dobrą now iną d la całego św iata, i jesteśm y zdecydow ani okazać posłuszeństw o C hrystusow em u rozkazow i gło­

szenia jej w szelkiem u stw orzeniu i czynienia ucznia­

m i w szystkie narody. P rag n iem y przeto potw ierdzić naszą w iarę i nasze postanow ienie oraz podać do p u ­ blicznej w iadom ości nasze przym ierze.

1. Boży cel

P otw ierdzam y naszą w iarę w jedynego, wiecznego Boga, Stw órcę i P a n a w szechśw iata, O jca, Syna i D u­

cha Świętego, k tó ry rządzi w szystkim i rzeczam i w e­

dług upodobania w oli Sw ojej. O n w yw ołuje ze św iata ludzi dla Siebie sam ego i w ysyła Sw ój lu d z p o w ro­

tem do św iata, aby był Jego sługą i św iadkiem dla b u dow ania C iała C hrystusow ego i dla chw ały Jego im ienia. W yznajem y ze w stydem , że _ często byliśm y nieposłuszni naszem u pow ołaniu i n ie w ypełnialiśm y naszej m isji przez to, że przypodobyw aliśm y się św ia­

tu albo izolow aliśm y się od niego. R adujem y się j e ­ dnakże, że chociaż nosicielam i E w angelii są ziem skie naczynia, to je st ona n a d a l sk arb em drogocennym . A by ten sk arb sta ł się znany w szystkim ludziom w

Z a m ie sz c z o n a o b o k d e k la r a c ja z o s ta ła o p ra c o w a n a p rz e z M ię d z y n a ro d o w y K o n g re s do S p ra w E w a n g e liz a c ji Ś w iata, lrtó ry o d b y ł się w L o z a n n ie w d n ia c h od 16 d o 25 lip c a br.

Drodzy Czytelnicy! K rólestw o N iebieskie to inny św iat. To m iejsce przygotow ane przez Boga dla tych, k tó rzy omyci zostali k rw ią Ba­

ranka. M y w iem y, że ziem ia jest m iejscem trosk, niepokojów i grzechu, i dlatego z tęskno­

tą oczekujem y na przyjście naszego Pana. Po­

jednani z Bogiem jesteśm y obyw atelam i Nieba.

I to w ypełnia nasze serca w ew nętrznym poko­

jem i- radością.

Drogi C zytelniku! U w ierz w Boga i przyjdź do Niego; to Ci się opłaci. On na Ciebie czeka!

Nie zw lekaj, przyjdź ze swoim ubóstw em i roz­

pocznij z Nim now e życie. P rzy jdź do Niego ubogi grzeszniku, On Ciebie przyjm ie!

„Błogosław ieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest K rólestw o N iebios”.

Kazimierz Muranty

a L o z a ń s k a

mocy D ucha Świętego, p rag n iem y pośw ięcić siebie n a nowo.

(Izaj. 40,28; Mt. 28,19; Efez. 1,11; DA 15,14; Jan 17,6.18; Efez. 4,12; 1 K or. 5,10; Rzym. 12,2; 2 Kor.

4,7).

2. Autorytet Pisma Świętego

P otw ierd zam y naszą w iarę w n atch n ie n ie przez Boga, w iarygodność i a u to ry te t zarów no S tarego jak i Nowego T estam en tu w ich całości jako jedynego pisanego S łow a Bożego oraz jedynie nieom ylnej zasady w iary i życia. P oselstw o P ism a Świętego je st skiero­

w ane do ro d za ju ludzkiego n a całym św iecie i we w szystkich czasach, a b ib lijn a ew angelizacja w ym aga biblijnego poselstw a. Boże objaw ienie w C hrystusie i w P iśm ie Ś w iętym je st niezm ienne. Jed n ak że Duch Ś w ięty ośw ieca um ysły lu d u Bożego, aby mógł n a świeżo zrozum ieć tę p raw d ę i odkryć przed całym K ościołem jeszcze w ięcej z przebogatej m ądrości Bożej.

(2 Tym. 3,16; 2 P t 1,21; J a n 10,35; Mt. 5,17.18;

Efez. 1,17.18; 3,10.18).

3. W yłączność i uniwersalność Chrystusa

S tw ierdzam y, że je st tylko jeden Z baw iciel i ty l­

ko je d n a E w angelia chociaż je st różnorodność sposo­

bów ew angelizacyjnych. P rzyznajem y, że pew ne ele­

m en ty p raw d y z n a jd u ją się w religiach niechrześci­

jańskich, ale odrzucam y myśl, iż m ogłyby one być ró ­ w norzędnym i drogam i zbaw ienia. O drzucam y wszelki synkretyzm relig ijn y jako u jm ę przynoszącą C h ry stu ­ sowi. Jezus C hrystus, jedyny Bogoczłowiek, którego śm ierć je st jedynym ra tu n k ie m dla grzeszników , jest jedynym pośrednikiem m iędzy Bogiem i człowiekiem . Nie m a w ięc innego im ienia, przez k tó re m ożem y być zbaw ieni. Wszyscy ludzie, z ra c ji grzechu, zn a jd u ją się n a drodze zginienia, ale Bóg pragnie, aby wszyscy

(8)

ladzie byli zbaw ieni. Ci, którzy od rzu cają C hrystusa, w yrzek ają się zbaw ienia i przezn aczają siebie do p ie­

kła. Z w iastow anie Jezusa C h ry stu sa jako „Z baw iciela św ia ta ” nie oznacza stw ierdzania, że wszyscy ludzie są au tom atycznie łub ostatecznie zbaw ieni, lecz raczej oznacza zapraszanie w szystkich ludzi do przyjęcia Go jako Z baw iciela i P a n a w całkow itym oddan iu się w pokucie i w ierze. Jezus C hrystus został wywyższony ponad w szelkie imię, p ragniem y w ięc, aby przed Nim zgięło się w szelkie kolano, i aby w szelki język w yz­

nał, że je st On P anem .

(Gal. 1,6—9; Ja n 1,9; DA 17,26—28; 1 Tym. 2,5.6; DA 4,12; 2 P t 3,9; 1 Tym. 2,3.4; J a n 3,16—19; 4, 42; Fil.

2,9—11).

4. Istota ew angelizacji

E w angelizow ać — znaczy głosić rad o sn ą wieść, że Jezus C hrystus u m a rł za nasze grzechy i zm artw y ch w stał w edług Pism , i że dzisiaj d aje p rze­

baczenie grzechów i w y zw alający d a r D ucha Świętego dla w szystkich, którzy p o k u tu ją i w ierzą. N asza chrześcijańska obecność w św iecie je st n iezbędna dla ew angelizacji, i to je st te n ro d zaj dialogu, którego celem jest uw ażne słuchanie, by zrozum ieć. A le sam a ew angelizacja jest głoszeniem C hrystusa, m ający m na uwadze przekonanie ludzi, by osobiście przyszli do Niego i byli w ten sposób p o je d n an i z Bogiem. W yni­

ki ew angelizacji zaw ierają w sobie w łączenie n a w ró ­ conych do K ościoła i odpow iedzialną służbę w św ie­

cie.

(Kor. 15,4; DA 2,38; J a n 20,21; 2 Kor, 4.5; 5,11.20;

DA 2, 47; M k 10, 43—45).

5. Kościół i ewangelizacja

P otw ierdzam y, że C hrystus posyła Kościół do św iata ta k ja k Ojciec Jego posłał, i że to w ym aga głębokiego i pełnego pośw ięcenia w ejścia do św iata, podobnie ja k On to czynił. W kościelnej m isji o fia r­

na służba ew angelizacji zajm u je pierw sze m iejsce.

E w angelizacja św ia ta w ym aga, by cały Kościół z a ­ niósł całą, pełną E w angelię całem u św iatu. Kościół jest sam ym ce n tru m Bożego p la n u o ch a ra k te rz e kos­

micznym i w yb ran y m Jego narzędziem d la rozpow ­ szechnienia Ew angelii. Ale Kościół, k tóry m a być n a ­ rzędziem ew angelizacji, sta je się zaw adą w ew an g e­

lizacji, gdy zdradza E w angelię i w ykazuje b ra k w ia ­ ry w Boga, b ra k m iłości do ludzi, i uczciwości w p ro ­ gram ie i finansach. Kościół jest b ardziej społecznością, w spólnotą niż in sty tu cją i nie może być utożsam iany z ja k ąś poszczególną k u ltu rą , ustro jem i organizacją, system em społecznym lub politycznym czy ludzką ideologią.

(Jan 17,18; 20,21; M t 28.19.20; DA 1,8; 20,27; Efez.

1,9.10; 3,9—11; 2 Tym. 2,21; Fil. 1,27).

(i. Współpraca w ewangelizacji

S tw ierdzam y, że ew angelizacja w zyw a nas do je ­ dności w Ciele C hrystusow ym , poniew aż nasza je d ­ ność w zm acnia nasze św iadectw o, ta k ja k b ra k je d ­ ności obniża w artość naszej E w angelii pojednania. W i­

d zialna jedność K ościoła w p raw dzie jest Bożym ce­

lem, chociaż zdajem y sobie spraw ę, że ta jedność może przy b rać różne form y i niekoniecznie m usi w zm acniać ew angelizację. A je d n a k my, którzy w y­

znajem y tę sam ą w iarę ew angeliczną, pow inniśm y być ściśle złączeni, zjednoczeni w społeczności, pracy i świadom ości. W yznajem y, że nasze św iadectw o było n ie jed n o k ro tn ie zniekształcane przez grzeszny indy­

w idualizm i n iepotrzebne dublow anie. Zobow iązujem y się do szukania głębszej jedności w praw dzie, u św ię­

ceniu i m isji. N aw ołujem y do ro zw ija n ia regionalnej i rzeczow ej w spółpracy dla postępu m isji Kościoła, d la w łaściw ego plan o w an ia, d la w zajem nej zachęty i dla dzielenia się zasobam i i dośw iadczeniem . J e s ­ teśm y św iadom i tru d n y ch okoliczności i p rześlado­

w ań, w któ ry ch trad y c y jn e form y m isji nie są m o­

żliw e, i k tó re w y m ag a ją szczególnego ro d za ju w spół­

pracy, a m ianow icie, głębokiego w spółczucia i usilnej m odlitw y.

(Jan 13,35; 17,21.23; Efez. 4,3.4; Fil. 1,27; Ja n 17,11—13;

H ebr. 13,3).

7. Chrześcijańska odpowiedzialność społeczna

S tw ierdzam y, że Bóg je st zarów no S tw órcą ja k i Sędzią w szystkich ludzi i dlatego pow inniśm y być zain tereso w an i sp raw iedliw ością w społeczeństw ie ludzkim . P oniew aż człow iek został stw orzony n a ob­

raz i podobieństw o Boże, pow inien być tra k to w a n y z najw yższym szacunkiem , niezależnie od rasy, religii, koloru skóry, klasy społecznej, płci lub w ieku, i n a ­ leży m u służyć, a nie w yzyskiw ać go. T u taj także w yznajem y naszą w inę, zarów no z pow odu naszych zaniedbań ja k i niejednokrotnego tra k to w a n ia e w a n ­ gelizacji i troski społecznej jako elem entów w za jem ­ nie się w ykluczających. P o jed n an ie w śród ludzi nie je st pojednaniem z Bogiem, a ak c ja społeczna nie jest ew angelizacją, a polityczne w yzw olenie nie oznacza zbaw ienia. Jed n ak ż e stw ierdzam y, że ak c ja społeczna i ew angelizacja są niezbędnym w yrazem zarów no n a ­ szej n au k i o Bogu i człow ieku, ja k i naszego obow iąz­

k u m iło w an ia bliźniego. Poselstw o o zbaw ieniu za­

kład a także poselstw o o sądzie nad w szelkiego ro d za­

ju w yobcow aniem i uciskiem . Z chw ilą gdy ludzie p rzy jm u ją C hrystusa, są n a nowo narodzeni dla Jego K rólestw a i są zobow iązani do u zew n ętrzn ian ia jego spraw iedliw ości w niesp raw ied liw y m świecie.

(DA 17,26; Gen. 18,25; Izaj. 1,17; P salm 45,7; Gen.

1,26.27; Ja k . 3,9; Lev. 19,18; Łk. 6,27.35; J a n 3,3.5;

M at. 5,20; 6,33).

8. Nagląca konieczność ewangelizacji

W ięcej n iż 2.000 mil. ludzi — czyli ponad dwie trzecie ludzkości — n ie słyszało jeszcze Ew angelii.

Jesteśm y zaw stydzeni tym, że ta k w ielu zostało za­

n iedbanych; je st to żyw ym oskarżeniem dla nas i dla całego K ościoła. Jed n ak że w naszych czasach, w w ie ­ lu częściach św iata, w idzim y bezprecedensow e o tw a r­

cie w zględem Osoby P a n a Jezusa C hrystusa. Je ste ś­

m y przekonani, że nadszedł czas dla K ościoła i orga­

n izacji m isyjnych zdw ojenia w ysiłków w celu zew an- gelizow ania św ia ta i gorliw ej m odlitw y o zbaw ienie niezbaw ionych. Celem pow inno być zdobycie dla C hrystusa każdego człow ieka do końca naszego stu le ­ cia, używ ając do tego w szelkich dostępnych środków

(9)

przekazu R adosnej Wieści, E w angelii w szelkiem u stw orzeniu.

(Mk. 16,15; DA 1,8; Ja n 10,16; 1 Tym. 2,1—4).

!). Ewangelizacja i kultura

Rozwój strateg ii dla ew angelizacji św ia ta w y m a­

ga odkrycia pom ysłow ych pion iersk ich m etod. Przy pomocy Bożej, w ynikiem tych m etod ew angelizacyj­

nych będzie p ow stanie w sy tu a cji każdej k u ltu ry praw dziw ie chrześcijań sk ich Kościołów , k tó re będ ą głęboko w rośnięte w d an ą k u ltu rę . K u ltu ra m usi je ­ dnakże być zaw sze p o d d aw an a próbie P ism a Ś w ię­

tego. P oniew aż człow iek je st stw orzeniem Bożym, n ie ­ k tó re z elem entów jego k u ltu ry są bogate w piękno 1 dobroć. Z drugiej zaś strony, poniew aż je st stw o ­ rzeniem upadłym , niektóre z elem entów jego k u ltu ry noszą piętno grzechu. E w angelia nie d aje żadnych podstaw do tra k to w a n ia jednej k u ltu ry w yżej niż druga, lecz ocenia w szystkie k u ltu ry w edle sw ych w łasnych k ry terió w p raw d y i dobroci. N iejednokrotnie m isje eksportow ały w raz z E w angelią obcą k u ltu rę, a Kościoły były czasam i bard ziej zw iązane z d a n ą k u l­

tu rą n iż z P ism em Św iętym . A by stać się sługą in ­ nych, ew angelista w inien m ieć o tw arty um ysł i serce, a Kościoły w inny sta ra ć się przekształcać k u ltu rę , a to w szystko dla chw ały C hrystusa.

(Mk 7,8; 9,13; Gen. 4,21.22; 1 K or. 9,19—23; Fil. 2,5—7;

2 Kor. 4,5).

10. Kościoły w e współpracy ewangelizacyjnej

R adujem y się, że Bóg tw orzy w m łodych K ościo­

łach nowe, w ielkie zasoby d la ew angelizacji św iata, pokazując w ten sposób rów nocześnie, że odpow ie­

dzialność ze ew angelizację nie spoczyw a tylko n a je d ­ nym k ra ju czy k ulturze. W ynika w ięc konieczność m o­

bilizacji i d ziałania całego C iała Chrystusowego.

W szystkie M łode Kościoły w inny zastanow ić się jaki w kład m ogą w nieść w dzieło ew angelizacji nie tylko swojego k raju , lecz w dzieło w y słan ia m isjo n arzy do innych części św iata. W ten sposób rozw inie się w z ra ­ sta ją ca w spółpraca w szystkich K ościołów i jeszcze bardziej uw idoczni się m iędzynarodow y c h a ra k te r K ościoła Chrystusow ego.

(Rzym. 1,8; Filip. 1,5; H ebr. 13,1—3; 1 Tes. 1,6—8).

11. Szkolenie i przewodnictwo

W yznajem y, że czasam i dążyliśm y jedynie do iloś­

ciowego w zrostu K ościoła kosztem jego głębi i oddzie­

liliśm y ew angelizację od chrześcijańskiego w ychow a­

nia. P rzyznajem y, że n iek tó re z naszych m isji zbyt pow oli przygotow yw ały m iejscow ych przyw ódców kościelnych do przyjęcia odpow iedzialności za sw oje Kościoły. Z dajem y sobie sp raw ę z konieczności u s p ra ­ w nienia studiów teologicznych, szczególnie dla p rzy ­ w ódców kościelnych. Jesteśm y pod d an i lokalnym p r a ­ w om i p ragniem y m ieć m iejscow ych przyw ódców w każdym Kościele. W każdym narodzie i każdej k u l­

tu rze w inien być skuteczny p ro g ra m kształcenia d u ­ chowych i laik ó w w d o k trynie ch rześcijańskiej, ucz- niostw ie, ew angelizacji, w ychow aniu i służbie. Takie p rogram y nauczania pow inny opierać się nie n a ste ­ reotypow ej m etodologii lecz w inny być rozw ijane w

o parciu o b ib lijn e w ym ogi i lokalne inicjatyw y.

(Kol. 1,28.29; DA 14,23; Tyt. 1,5.9; Efez. 4,11.12).

12. Duchowy bój

W ierzym y, że jesteśm y zaangażow ani w n ie u sta n ­ ną, duchow ą w alk ę z w ład zam i i m ocam i ciemności, k tó re usiłu ją w yelim inow ać Kościół i przeszkodzić je ­ go dziełu ew angelizacji św iata. Z dajem y sobie przeto sp raw ę z p otrzeby u zb ro je n ia się w Bożą zbroję, aby m óc prow adzić tę w alk ę przy pom ocy duchowego oręża p raw d y i m odlitw y. W idzim y bow iem aktyw ność naszego w roga n ie tylko w fałszyw ych ideologiach po­

za K ościołem lecz rów nież w Kościele, w n ie u sta n ­ nym stosunku do p ra w d biblijn y ch w iary i sp raw ie­

dliwości. P rzyznajem y, że sam i nie jesteśm y zabezpie­

czeni przed św ieckim sposobem rozum ow ania i d zia­

łania, to je st niebezpieczeństw em w padnięcia w świec- kość. Oczywiście w inniśm y być pełni oczekiw ania, że Bóg będzie d ziałał przez E w angelię i udzieli w id zial­

nej odpow iedzi i dlatego tro sk a o w zrost Kościoła, z a ­ rów no liczbow y ja k i duchow y jest w łaściw a i ko­

nieczna. Jed n ak ż e w yznajem y, że aby pozyskać odzew n a E w angelię, czasam i żonglow aliśm y naszym posel­

stw em , używ aliśm y te ch n ik i nacisku i byliśm y niepo­

trze b n ie urzeczeni staty sty k ą. Kościół m usi być w św iecie, jed n ak że św iat nie m oże być w Kościele.

(Efez. 6,12; 2 Kor. 4,3.4; Efez. 6,11.13—18; 2 Kor.

10.3—5; 1 J a n 2,18—26; 4,1—3; 1 Kor. 1,21; Rzym.

1,16; 2 K or. 2,17; 4,2; Ja n 17,15).

13. Moc Duclia Świętego

W ierzym y w moc D ucha Świętego. Ojciec zesłał Sw ojego D ucha, aby dać św iadectw o o Swoim Synu;

bez Jego św iadectw a, nasze je st niew iele znaczące.

D uch Ś w ięty je st D uchem m isyjnym , a w ięc e w a n ­ gelizacja w in n a pow stać spontanicznie z K ościoła n a ­ pełnionego D uchem św ię ty m . G dziekolw iek Kościół nie je st K ościołem m isyjnym , to zaprzecza sam sobie i zagasza D ucha Świętego. E w angelizacja św ia ta s ta ­ n ie się fak tem tylko w tedy, kiedy Duch Św ięty odno­

w i Kościoły w praw dzie, w ierze, św iętości, m iłości i mocy. D latego w zyw am y w szystkich chrześcijan do m odlitw y o przebudzenie i odnow ienie lu d u Bożego, ta k aby Kościół m ógł stać się użytecznym narzędziem w Jego ręku, a ziem ia m ogła usłyszeć Jego głos.

(1 Kor. 2,4; J a n 15,26.27; J a n 7,37—39; DA 1,8; P salm 85.4—7; 61,1—3).

14. Powtórne przyjście Chrystusa

P odkreślam y, że ew angelizacja św ia ta je st k o ­ niecznym p relu d iu m pow tórnego przyjścia C hrystusa w celu urzeczyw istnienia Jego zbaw ienia i sądu. P a ­ m iętam y bow iem n a Jego słowa, że E w angelia m a być głoszona w szystkim narodom , a w ted y przyjdzie koniec. W ierzym y, że okres m iędzy w niebow stąpie­

niem a pow tórnym przyjściem C hrystusa, m a być w y­

pełniony chrześcijańskim przedsięw zięciem m isyjnym . N ie m am y p ra w a go zaniechać ze w zględu n a n a d ­ chodzący KONIEC. O czekujem y z utęsknieniem n o ­ w ych niebios i now ej ziemi, n a k tó rej spraw iedliw ość

(dokończenie na str. 10)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żony i córki nasze ponoszą zatem w ielką odpow iedzialność... Zaczęła więc pracow ać

O pow iedzieli się po stron ie Jezusa, poniew aż stał się dla nich najw yższym au tory tetem.. Lecz ty, drogi czytelniku, zm ień sw oje

Czytając Słowo Boże, dowiadujemy się, że Pan Jezus, umierając na krzyżu, przelał Swą krew i oddał Swe bezgrzeszne życie jako okup za grzechy ludzi, aby

B yw ały też i tak ie przypadki, gdy dobrzy, bogaci panow ie rzym scy kupow ali niew olnika lub całą jego rodzinę i następnie obdarzyli ich wolnością.. Człowiek

Zawsze ta k się dzieje, że praw dziw a i szczera pobożność nie zostaje niezauw ażona przez otoczenie; n aw et źli i niepobożni ludzie św iadom ie lub

te mówi: „Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w Jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie

św iadczeń dla spraw iedliw ych i pojednanych z Bogiem ludzi, lecz jest jednocześnie począt­.. kiem cierpień dla w szystkich niepojednanych z Bogiem

Musimy to sobie jasno uświadomić, że to właśnie jest praca diabła nad nami, który stara się zniechęcić do modlitwy i przeszkodzić w niej. Jakże często mu