CHRZESCLMIM
NR 12 1 9 7 4
PODNIESIONA 03 G08Y PRAWA BEKA Z WYPROSTO
WANYM PALCEM WSKAZUJĄCY M-TO ZNAK JAKIM SIĘ POSŁUGUJE „LUD JEZUSOWY” BY WSKAZAĆ NA JEZUSA CHRYSTUSA JAKO JEDYNĄ DROGĘ ZBAWIENIA CZŁOWIEKA I ŚWIATA
CHRZEŚCIJANIN S ło w o ciałem się sta ło
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Nr 12., grudzień 1974 r.
X!
SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO A NA ZIEMI POKÓJ LUDZIOM CZY IłOG NAS NAPRAWDĘ MIŁUJE?
BŁOGOSŁAWIENI UBODZY W DUCIIU DEKI,AKACJA LOZAŃSKA
KOLEJE ŻYCIA ABSALOMA ŻYCIE WIECZNE
DWIE ANTIOCHIE DZIĘKOWAĆ I PROSIĆ SŁUCHACZE PISZĄ ...
SZKOŁA NIEDZIELNA: NARODZENIE PAŃSKIE
WIERZE W CUD POWTÓRNEGO PRZYJŚCIA JEZUSA CHRYSTUSA BRAT JÓZEF MRÓZEK
KRONIKA
M iesięcznik ,, C hrześcijanin” w y s y ła n y jest b e z p ła tn ie ; w yd aw an ie jed nak cza sopism a u m ożliw ia w yłączn ie ofiarność C zytelników . W szelkie ofia ry na cza so pism o w kraju p rosim y k ierow ać na konto Z jednoczonego K ościoła E w an ge
licznego : PKO W arszaw a, I Oddział M iej
sk i, Nr 1-14-147.252, zazn aczając cel w p ła ty na odw rocie b lan kietu . O fiary w p ła cane za granicą n a leży k ierow ać przez oddziały zagraniczne Banku P o lsk a K a
sa O pieki na adres P rezyd iu m Rady Z jednoczonego K ościoła E w angelicznego
w W arszaw ie, ul. Zagórna 10.
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), M ieczysław Kwiecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan Tołwiński.
Adres Redakcji i Administracji:
00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 8 lub 9). Mate
riałów nadesłanych nie zwraca się.
RSW „P rasa-K siążk a-R u ch ”, W a r
szawa, S m olna 10/12. N akł. 5000 egz.
Gbj. 3 ark. Zam. 1381. W-55.
Pismo Ś w ięte m ów i: „Słowo calem, się stało i zamieszkało wśród nas, i u jrzeliśm y chwalę jego, chwałę jaką ma j e d y n y S y n od Ojca, pełne laski i p r a w d y ” (Jan 1,14). A jednocześnie wyjaśnia o jakie to Słowo chodzi: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słow o ” (Jan 1,1). A więc t y m Słow em był Chrystus. Nie byl to myśłicieł, mędrzec, prorok, apostoł, re
formator, lecz sam Bóg! Ewangelia loedług Jana stwierdza, że Chrystus był od w ie k ó w i że jest tej samej istoty, co Ojciec i Duch Św ię ty .
Chrystus jest Słowem . Bóg przem awia do nas w Jezusie C hrystu
sie i przez Niego. Rozmawia z nami, w y ja w ia Sw oje odwieczne płany i zamiary, objawia Sw o ją prawdę, miłosierdzie i łaskę; m ó wi nam, że ci, którzy są w Chrystusie, k tó rzy wierzą w Niego, mają ż y w o t w ie c zn y (Jan 3,18). Dalej ewangelista stioierdza, że to Słowo ciałem się stało, że przebywało m ię d z y nami. A b y Jezus mógł stać się n a s z y m O dkupicielem i Zbawcą, musiało stać się coś zuyjątkoivego: Bóg musiał „rozedrzeć niebiosa i zstąpić” (Izaj.
64,1) z nich na padół ziemski, musiał stanąć na t y m miejscu, na k tó r y m m y stoimy, na k tó r y m człowiek ocknął się z własnej w i ny: Bóg musiał przebyw ać i mieszkać z ludźmi. Bóg jest z nami, aczkolwiek nie jest ża d n y m z nas. S y n Boży od w ie k ó w jest Jed- norodzonym.
Byli tacy, którzy widzieli Jego chiuałę. A cóż to była za chwała?
Chwała Jedno rodzonego, a więc nie chwała ludzka. Chwała ludzka jest inna: oślepia i jest nietrwała. A jaka była ta chwała Jednorodzonego? Dziwna dla oczu ludzkich. Bo i cóż za chwała owego Dzieciątka Betlejemskiego, albo tego Ukrzyżowanego na Golgocie wśród lotróxv? Prorok Starego T estam entu ju ż dawno 0 t y m wiedział: „Któż uw ierzył kazaniu naszem u a ramię Pańskie k o m u jest objawione? Bo w yrósł jako latorośl, jak korzeń z zie
mi suchej, nie mając kształtu ani piękności; w idzieliśm y Go.
ale nic nie było widać, czego m ie lib y śm y żądać. Najwzgardzeń- szy byl i najpodlejszy z ludzi, m ąż boleści, a świadom y niemocy 1 jako zakryw a jący twarz swoją; najw zgardzeńszy — mów ię — słządeśmy Go za nic nie m ieli” (Izaj. 53,1—3).
Cóż to za chwała, kie d y n a w e t Jego najbliżsi po trzykroć nie w ie rzyli iv Jego zm artw ychw stan ie! Cóż to za chwała, kiedy tłum jerozolim ski kpi z wyznawcóiu Chrystusa, pomawiając ich o to, że m ło d y m w in e m się popili (DA 2,13)! Czyż można m ów ić o chwale, jeżeli Ukrzyżoiuany Jezus Chrystus dla Ż y d ó w jest zgor
szeniem a dla Greków ^głupstwem?
Tak, wokół Słotoa, które ciałem się stało i mieszkało m ię d zy na
mi, nie toidać żadnej chwały. A jedn a k Pismo Św ięte w ydaje o N im świadectwo, że to Słowo było pełne łaski i prawdy. Cóż to jest laska? Bóg zrobił coś, czego nie musiał zrobić. On nie musiał się zjawić, On nie musiał zstąpić i zniżyć się, On przecież mógł pozostać spra w iedliw ym Sędzią, On mógł poprzestać na w y pędzeniu z raju nieposłusznego Adama, i pozostawić go własnemu losowi. Bo cóż m a m y przed Bogiem, c z y m m oglibyśm y się chlu
bić? Ale odwieczna rada Boża jest radą łaski. Stary A d a m i tu łacz Kain pozostałiby pod Zako nem przekleństwa, g d y b y właśnie Słowo nie stało się ciałem, gd yby ich Chrystus nie tuykupił spod Zakonu przekłeństwa, staw szy się S a m p rzek le ń stw e m (Gal. 3,12).
A więc stało się coś, co się stać nie musiało: łaska i praioda sta
ły się przez Jezusa Chrystusa. R a d u jm y się więc, bo m a m y życie wieczne (c)
2
A na ziemi pokój ludziom
„Chwała na wysokościach Bogu, a na ziem i pokój ludziom, w których ma upodobanie”
Łlc. 3,14
„A to wiedz, że w dniach ostatecznych n a
stan ą czasy tru d n e ” — pisał apostoł P aw eł do Tym oteusza (2 Tym. 3,1). Zaiste, żyjem y w cza
sach trudnych. Obraz czasów najnow szych, ob
raz dzisiejszego św iata jest chyba najb ardziej adekw atnie przedstaw iony w szóstym rozdziale księgi O bjaw ienia Jana. W dniach, w których te słowa były pisane była to tajem n ica zak ry ta pod siedm iom a pieczęciami. Tylko Bóg m a moc otworzyć pieczęcie tajem n icy ty ch rzeczy, k tó re m ają nastąpić: ,,I w idziałem ja k B aranek zdjął jed ną z siedm iu pieczęci” (w. 1). ,,I w i
działem, a oto biały koń, te n zaś, k tó ry siedział na nim, m iał łuk, a dano m u koronę, i w yruszył jako zwycięzca, aby dalej zwyciężać” (w. 2).
Koń biały — czyż to nie okres wojen, k tóry przechodziła ludzkość w naszych tru d n y c h cza
sach?
Po pierw szej w ojnie św iatow ej w ydaw ało się, że już będzie pokój. Z aw arto pokój w ersal
ski., pow stała Liga Narodów. Zdawało się, że nastąpił trw ały pokój. Ale w krótce została roz
pętana ta straszliw a, druga w ojna św iatow a. ,,I wyszedł drugi koń, b arw y ognistej, a tem u, który siedział na nim dano moc z a k ł ó c i ć p o k ó j n a z i e m i , tak by m ieszkańcy jej zabijali się naw zajem ; i dano m u w ielki m iecz”
(w. 4). I choć nie m a w ojny na skalę światową, to pokoju też nie ma, a są w ojny i wieści o w oj
nach. Tu i tam trw a w ojna, a szczególnie n a
pięta sy tuacja jest w tym new ralgicznym p u n k cie globu ziemskiego, jakim jest Bliski Wschód.
Ponadto, jesteśm y św iadkam i w o jn y eko
nom icznej: „I w idziałem , a oto koń kary,, ten zaś, k tóry siedział na nim, m iał w agę w ręce sw ojej” (w. 5). „I słyszałem , jak b y głos pośród czterech postaci m ówił: M iarka pszenicy za de
nara, i trz y m iarki jęczm ienia za d enara; a oli
w y i w ina nie ty k a j” (w. 6).
Niepokój na świecie, niepokój w śród n aro dów (np. Chile, A rgentyna, Irlandia), klęski ży
wiołowe, głód, nieszczęścia — oto obraz życia na naszej planecie.
Te w szystkie nieszczęścia i klęski przyszły na św iat w tedy, kiedy człowiek znalazł się pod panow aniem tego, kogo Słowo Boże nazyw a księciem tego' św iata; w ted y kiedy grzech wszedł na świat. A „zapłatą za grzech jest śm ierć” (Rzym. 6,23).
Ale mimo to w szystko, sy tu acja człowieka nie m usi być beznadziejna. Albowiem już w te dy, kiedy człowiek zgrzeszył, Bóg dał obietnicę o przyjściu W ybaw iciela z niew oli śmierci, pie
kła i szatana. „N ieprzyjaźń też położę między
tobą i m iędzy niew iastą, i m iędzy nasieniem twoim, i m iędzy nasieniem jej: to potrze tobie głowę, a ty m u potrzesz p iętę ” (1 Mojż. 3,15).
W nasieniu niew iasty, o którym P an Bóg mó
w ił do kusiciela jest ratu nek, jest w ybaw ienie.
„Słowo ciałem się stało i zam ieszkało wśród nas” (Jan 1,14), aby z e t r z e ć g ł o w ę t e m u , k t ó r y t e n n i e p o k ó j s i e j e .
Nad B etlejem em zajaśniała gwiazda. N aro
dził się Zbawiciel. N arodził się zgodnie z Bo
żym planem : „gdy nadeszło w ypełnienie czasu, zesłał P a n Syna swego, k tó ry się narodził z
n iew iasty ” (Gal. 4,4).
E w angelista Łukasz podaje ścisłą datę n a
rodzenia się Zbawiciela. N arodził się tak jak zapowiedzieli Boży prorocy. Oto cesarz A ugust zarządza kolejny spis pow szechny w swoim Im perium . Józef z N azaretu w Galilei, m ąż Marii, udaje się do B etlejem u w Judei, gdyż tam m iał narodzić się Mesjasz. „I gdy tam byli, nadszedł
czas, aby porodziła” (Łk. 2,6).
Jako pierw si, poselstw o o narodzeniu się Zbaw iciela usłyszeli ci, którzy byli najm niej ze
psuci rzym ską cywilizacją. Pasterze otrzym ali poselstw o: „Nie bójcie się, bo oto zw iastują w am radość w ielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu, gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, kt(jrym jest C hrystus Pan, w m ieś
cie D aw idow ym ” (Łk. 2,10— 11). Tylko w tedy, kiedy Zbawiciel przyszedł na św iat, m ogły za
stępy niebiańskie śpiew ać w spaniały hym n o pokoju: „Chw ała na wysokościach Bogu, a na ziem i pokój ludziom, w któ ry ch m a upodoba
n ie” (Łk. 2,14).
Zaczątek pokoju zn ajdujem y w ludziach dobrej woli, dobrego upodobania. Tego pokoju, jaki daje Pan, skosztowali pasterze: „I wrócili pasterze, w ielbiąc i chwaląc Boga za wszystko, co słyszeli i w idzieli” (Łk. 2,20). Tego pokoju skosztował starzec Sym eon, k tó ry spotkał Zba
w iciela: „oczy m oje w idziały zbaw ienie tw o je”
(Łk. 2,30).
Ale P an Jezus C hrystus przyszedł nie ty l
ko po to, by żyć na ziem i i czynić dobrze lu dziom : pocieszać strapionych, uzdraw iać cho
rych i w skrzeszać um arłych. On przyszedł po to, by um rzeć na krzyżu za grzechy świata.
Przez drzew o przyszło nieszczęście, przez drze
wo też odkupienie. Jezus C hrystus um arł, zos
tał pogrzebiony, trzeciego dnia zm artw ychw stał, w stąpił do nieba i zesłał Ducha Świętego.
Je st zatem nadzieja. A jedy ną drogą do tej nadziei jest Jezus C hrystus, Zbawiciel i Pan.
W Nim jest now e życie. U człowieka ratu n k u nie znajdziecie. R a tu n ek od nieszczęścia — w Jezusie C hrystusie, nadziei św iata. D roga do wiecznego pokoju — w Jezusie C hrystusie. J e dynie przez Ew angelię Bóg pow ołuje do istn ie
nia nowe stw orzenie. Podobnie jak p asterze na polach betlejem skich, m yśm y także skosztowa
li Bożego pokoju, czem u też pragn iem y dawać świadectwo. N aw ołujem y zatem wszystkich, by przyszli, aby z ręki P ana wziąć dar tego poko
ju, k tó ry przepełnia niebo, i k tó ry będzie w iecznym udziałem odkupionych.
Ci, którzy przychodzą do Pana, s ta ją się Jego dziećmi, sta ją się ludem Jezusow ym . W Jezusie zn ajd u ją pokój, sens życia, zbawienie.
uw olnienie od grzechu i szatana. Poznaw szy sa
m i P an a Jezu sa C hrystusa idą wszędzie, by głosić, że jed yn ym lekarstw em n a problem y niespokojnego św iata jest E w angelia łaski i chw ały Bożej.
D ałby Bóg, aby w dniu pam iątki narodze
nia Pańskiego, ja k ą obchodzim y, ja k n ajw ięk sze rzesze ludzi m ogły p rzyjść do Zbawiciea, uw ierzyć w Niego, służyć Bogu żywem u, i śpiew ać w espół z anielskim i z a stę p am i:
„ C h w a ł a n a w y s o k o ś c i a c h B o g u , a n a z i e m i p o k ó j l u d z i o m , w których m a upodobanie”.
Stanisław Krakiewicz
Czy Bóg nas naprawdę miłuje?
N ajbardziej znany w erset P ism a Św iętego (Ew. J a n a 3,16) m ówi narn, że „ta k Bóg um iło
w ał św iat...” I od razu, gdy słyszym y te słowa, pow staje w iele znaków zapytania. Jeśli Bóg n a praw dę m iłuje św iat, to dlaczego ty le n a świe- cie zła i nieszczęścia? Dlaczego p o w stają klęski żywiołowe — tak ie np. jak trzęsienie ziem i — w któ ry ch w ielu ludzi tra c i życie? Dlaczego Bóg zezwala na to, że m iędzy narodam i p a n u je w ro
gość i nienaw iść? Dlaczego najtęższe um ysły tego św iata są zajęte tw orzeniem narzędzi nisz
czenia?
Chwileczkę. Jeśli chcem y znać pow ody n ie szczęścia na świecie, jeśli chcem y w iedzieć o tym , kim jest człowiek i kim jest Bóg, jeśli chcem y znać p raw dę o histo rii ‘człow ieka i o jego odkupieniu, to m usim y zwrócić się do P is
m a Świętego. Ono bowiem jest naszym podręcz
nikiem, naszym przew odnikiem , naszą m apą.
G dy otw ieram y Pism o Św ięte, to m usim y przede w szystkim odpowiedzieć n a p y tan ie kim jest Bóg. Pism o Św ięte m ówi nam, że jest On Bogiem św iętym . Nie może p atrzeć na grzech.
Jego oko jest zbyt czyste, b y mogło p atrzeć na nieprawość. Pism o Św ięte mówi także o tym , że Bóg jest Bogiem sądu. C zytam y w nim o gniew ie Bożym i o dniu nadchodzącego sądu.
Pew nego dnia staniem y, ty i ja, przed obliczem Boga, by zdać rach u n ek z naszych słów, n a
szych czynów, naszych intencji.
Ale Pism o Św ięte m a także coś w spania
łego do pow iedzenia o Bogu. Pism o Św ięte mówi, że Bóg jest miłością. Czy zastana
wialiście się kiedyś dlaczego Bóg nas um ieś
cił na tej planecie? Ja k i jest cel naszego istnienia? W łaśnie dlatego żyjem y, że Bóg jest miłością. Może naw et i istn ieje życie na in
nych planetach, ale jestem zdania, że człowiek jest istotą szczególną. Szczególną dlatego, że został stw orzony na obraz i podobieństw o Boże.
Bóg stw orzył na naszej planecie jak gdyby
„m ałych bogów”, których może miłować, i któ
rzy Jego m iłują. Bóg odczuwał •— jeśli ta k w ol
no się w yrazić — samotność. P ra g n ął m ieć ko
goś, by go m iłow ać i kogoś, kto by Jego m iło
wał. To może brzm ieć dziw nie, ale Pism o Św ię
te mówi, że Bóg nas um iłow ał i dlatego nas stw orzył i postaw ił n a naszej planecie. Ale aby człow iek nie b ył jakim ś autom atem , którem u m ożna byłoby nakazać posłuszeństw o, Bóg ob
d arzył człowieka tym , czego odm ówił innym stw orzeniom : obdarzył w olnością w yboru.
D latego w raju , k tó ry Bóg stw orzył dla czło
w ieka, nie było w ojen, nie było dyskrym inacji rasow ej, nie było głodu, nie było ubóstw a, nie potrzeba było sił policyjnych. I Bóg powiedział, że człowiek może spożywać ze w szystkich owo
ców ogrodu z w y ją tk ie m owocu jednego drze
wa. I Bóg jak gdyby pow iedział: jeśli M nie m i
łować będziecie i będziecie Mi posłuszni, zbudu
jem y w spólnie w spaniały św iat. A le jeśli sta
niecie się nieposłuszni i zbuntujecie się, jeśli będziecie jeść z owocu tego drzew a, to będzie
cie cierpieć i um rzecie.
Bóg zatem stan ął i patrzał, co człowiek zrobi z d arem wolności. Nie trw ało to długo i czło
w iek zbuntow ał się przeciw ko Bogu. I w łaśnie tam , jeszcze w ogrodzie ra ju — zaczęły się w szystkie nasze nieszczęścia. Człowiek zaczął cierpieć i um ierać. Zaczęły się w ojny, ubóstwo i nienaw iść. Zostaliśm y w yobcow ani i oddziele
ni od Boga. Dziedziczym y grzech po naszych rodzicach, a n astęp n ie gdy osiągam y w iek od
pow iedzialności sami opow iadam y się po stro nie grzechu i grzech popełniam y. Inn ym i sło
wy, jesteśm y grzesznikam i z n a tu ry , z w yboru i z uczynków.
Pism o Św ięte mówi, że w ynikiem grzechu, zapłatą za grzech jest śm ierć. N a nas w szyst
kich wisi w yrok śmierci. Ale jaki rodzaj śm ierci? Pism o Św ięte m ówi o trzech rodzajach śm ierci. Istnieje śm ierć fizyczna. Każdy cm en
4
tarz św iadczy o tym , że m y w szyscy skazani jesteśm y n a śm ierć. Śm ierć jest przeznaczeniem każdej generacji. Je śli C hrystu s nie przyjdzie za naszego życia, to m y wszyscy um rzem y. Je st to w y nik grzechu.
In n y rodzaj śm ierci — to śm ierć duchowa.
W naszym ciele m ieszka dusza stw orzona na obraz Boży i przeznaczona do społeczności z Bogiem. I datego ty lk o Bóg może ją zaspo
koić. M ożemy zdobyć dużo pieniędzy, osiągnąć szczyt sław y, zdobyć w ładzę, osiągnąć w szyst
kie przyjem ności — ale żadna z ty ch rzeczy nie zaspokoi p rag n ie ń naszej duszy. Nic to nam nie pomoże, gdyż jesteśm y duchowo m artw i.
Pism o Św ięte m ów i także o trzecim rodzaju śm ierci, o śm ierci w iecznej. Jezus nazyw ał ją piekłem . M ożemy m ieć piekło już w ty m życiu, gdy żyjem y bez Boga, ale istn ieje także piek
ło, które nadejdzie. Jezus u żyw ał tak ic h słów jak : „zgubiony”, „już osądzony”, „potępiony”,
„ogień” dla opisania piekła. Tłum aczcie te sło
w a jak chcecie, ale zawsze oznaczają one coś strasznego. Znaczy to, że jeśli um rzem y bez Boga, to przejdziem y także do wieczności jako oddzieleni od Boga.
Bóg jed n a k w idział ciężkie położenie czło
w ieka. Pism o Św ięte powiada, że m im o naszego grzechu i naszego b u n tu , Bóg n adal nas m i
łuje, gdyż jest miłością. Bóg um iłow ał św iat i nie chciał, by św iat zginął. Bóg spojrzał na nasz b u n t i pow iedział: „Chcę człow ieka zba
wić. Chcę uratow ać go od sam ozagłady. Chcę zbawić go od jego cierpienia i od sądu, który go spotyka” . I dlatego w łaśnie Bóg postanow ił stać się człowiekiem. Pom yślm y o tym . W J e zusie C hrystusie Bóg stał się człowiekiem.
W szechmocny Bóg ucieleśniony!
Pism o Św ięte w y jaśnia to następująco:
„Bóg ta k um iłow ał św iat, że Syna swego jed- norodzonego d ał”. Innym i słowy, by móc n a
w iązać z nam i kontakt, Bóg p rzy jął kształt Swego Syna, Jezusa C hrystusa, k tó ry narodził się z P anny, żył w śród nas i objaw ił nam O j
ca. Dlatego gdy chcę w iedzieć jak i jest Bóg, patrzę na Jezusa. P a trz ę n a Niego, gdy ślepym przyw raca wzrok, otw iera język niem ym , u zd ra
w ia chrom ych i głuchych, gdy w skrzesza u m ar
łych. P atrzę n a Niego, gdy k arm i głodne ty siące i widzę, że jest On zainteresow any spo
łecznym i problem am i św iata. P a trz ę na Niego, gdy w Sam arii rozm aw ia z kobietą innej rasy i widzę, że m a On miłość i zrozum ienie dla lu dzi innej rasy. P atrząc n a Jezusa wiem, że m a
m y m iłującego Boga.
Ale Jezus C h rystu s nie przyszedł, by tylko żyć w śród nas i nauczyć nas in nej drogi życia.
Przyszedł On w inn y m celu. Przyszedł, by u m rzeć na krzyżu. Pow iedział bow iem : „N a tom się narodził”. G dy Jezu s b ył krzyżow any tam za m uram i Jerozolim y, gdy w kładano M u ko
ronę cierniow ą n a głowę, gdy przebijano Jego ręce, nogi i bok — serce Jego pałało m iło
ścią. A lbow iem rzekł: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” .
M iał On w ted y tylko trzydzieści trzy lata, a legiony aniołów trzym ały w pogotow iu swe miecze, by przyjść M u na ratu n ek . Ale Jezus pow iedział: „Nie, ja pozostanę na krzyżu, gdyż u m ieram za grzechy całego św iata”. A więc w idzim y, że u m arł On za grzechy także naszego pokolenia, za grzechy tw oje i moje. On zajął nasze m iejsce, w ziął n a siebie śmierć, n a któ rą m yśm y zasłuzyli, sąd i piekło, które były n a
szym przeznaczeniem . Jezus C hrystus zaniósł to n a krzyz. Nie rozum iem , ja k to Bóg uczynił, ale Pism o Św ięte mówi, że 'le n , k tó ry nie znal grzechu, sta ł się grzechem za nas. Z przestęp
cam i został policzony. Wziął nasze pożądliwości, nasze meszczęscia, naszą pychę, naszą zazdrość, nasze uprzedzenie. Jezu s stał się ofiarą zastęp
czą. B ył Tym, k tó ry u m arł zam iast nas.
T ak więc, gdy widzę Jezu sa na krzyżu, w i
dzę tam sieDie samego. On u m arł za m nie. I z tego Krzyza tsog m owi do całego św iata: „Ja w as m iłuję. D ałem dowód m iłości przez odda
nie dla w as Swego S y n a”. 1 z racji śm ierci C h ry stusa Bóg m ow i do ciebie i do m nie: „Ja m ogę ci przeoaczyć, a n a w e t w ięcej: ja ciebie uspraw iedliw ię. Uczynię, że staniesz przede m n ą tan jaK gdyDys nigdy nie zgrzeszył. Za
pom nę o tw oicn grzechacn".
Ale n a ty m nie koniec. Złożono Jezu sa do grobu, ale dnia trzeciego On zw artw ychw stał.
lMie zw iastuję w am um arłego C hrystusa, gdyż C hrystus żyje. M ówię w am nie tylko o krzyżu, ale laKze o p u sty m grobie. C hry stu s zm ar
tw ychw stał! Siedzi n a p raw icy Boga Ojca i — pełniąc Sw oją arcykap łah sk ą służbę — przy
czynia się za nam i.
Pism o Św ięte m ówi jeszcze o czymś, co będzie m iało m iejsce. Jezus C hrystus przyjdzie pow tórnie na tę ziemię. On jest przyszłym Rząd
cą. Mogę przeto powiedzieć, że — dzięki C hry
stusow i — przyszłość należy do chrześcijan.
Przyszłość należy do naśladow ców C hrystusa.
A teraz przechodzim y do w ezw ania: „K aż
dy, kto w ierzy w Niego” . Um ieść swoje im ię w m iejsce tego słowa „każdy”. Czy Jezu s C hry- sus m ieszka w tw oim sercu? P am iętaj, że zba
w ieni jesteśm y nie przez uczynki, nie przez dobroć naszą, nie religia zbawia. Jesteśm y zba
w ieni dzięki łasce Boga. Czy jesteś pew ny, że należysz do C hrystusa? Jeśli tak, to pozostała część w iersza z Ew. Ja n a 3,16 jest tw o ją w ła
snością: „nie zginął, ale m iał żyw ot w ieczny”.
Co za w spaniała obietnica! Może on należeć do ciebie już dzisiaj. Ty możesz narodzić się na nowo. Staniesz się wówczas now ym człowie
kiem . Staniesz się now ym stw orzeniem , gdy u pam iętasz się z grzechów swoich i przez w ia
rę przyjm iesz C hry stusa jako P an a i Zbawi
ciele i będziesz M u posłusznie służyć. Czy uczy
nisz to teraz?
tłum . E. Cz.
Billy Graham
Błogosławieni ubodzy w duchu
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios”.
(Mat. 5,3)
K azanie na Górze jest kazaniem w szyst
kich kazań. Góra, na k tó rej zostało ono w ypo
wiedziane, znajdu je się niedaleko m iasta K a- pernaum . Bibliści nazyw ają ją też G órą Bło
gosławieństw. J e st ona jak b y przeciw staw ie
niem starotestam entow ej góry, na k tó rej Bóg nadał ludow i w y b ran em u przykazania.
K iedy na Górze Synaj zostało zaw arte przym ierze, zatrzęsła się ziemia, a góra jakby się zapaliła. B uchnął z niej ogień i dym, a zja
w isku tem u tow arzyszyły w yładow ania atm os
feryczne. Do tej góry n ik t nie m iał praw a dojść.
Do góry zaś, n a k tórej Jezus w ypow iadał bło
gosław ieństw a, każdy m iał dostęp i każdy był zaproszony, ażeby posłuchać p raw d y zw iastu
jącej zbawienie. To pow inno napełniać nasze serca radością i nadzieją na błogosławioną przyszłość.
Kim są jed n ak ubodzy w duchu, których P an błogosławi? N orm alnie w świecie byw a tak, że ludzie bogaci w stosunku do ubogich byw ają uprzyw ilejow ani. K im są jed n ak ci ubo
dzy w duchu? Czy są to ci, co nie posiadają żadnych dóbr m aterialny ch ? Być może, że nie
którzy ta k p o jm u ją te n tekst. Lecz w ty m bło
gosław ieństw ie nie o takich ubogich mówi Pan.
Oczywiście, On dla ludzi biednych m iał szcze
gólne uznanie. On sam, kiedy przebyw ał na ziemi, był biedny. M iejscem Jego urodzenia b y ła stajn ia i żłób. Jezus b y ł b iedny i m iał szcze
gólne zrozum ienie dla biednych.
W śród słuchaczy Jezusa zawsze znajdow ali się ludzie biedni m aterialnie. Byli tam też za
pew ne i tacy, k tórzy utracili to, co mieli, przez niem oralne prow adzenie się z pow odu nałogu pijaństw a. Ten nałóg był n astępstw em ubóstw a, które m usieli znosić. Nie o nich więc w wyżej przedstaw ionym tekście Jezus się w ypow iada.
Lecz Jezus zna też i grzechy, k tó re dopro
w adzają do bogactwa. On zna serca tych, k tó
rzy za w szelką cenę p rag n ą się wzbogacić. D la
tego przeciw staw iając się tem u mówi, że „ła
tw iej jest w ielbłądow i przejść przez ucho igiel
ne, aniżeli bogatem u odziedziczyć K rólestw o Boże”. Bogaty człowiek zbyt łatw o zapom ina o bogactw ach w Niebie, czekających każdego z Bogiem pojednanego człowieka. Istn ieją je
dnak ludzie bogaci, którzy tu na ziemi w sp ie ra ją Boże dzieło i Boże spraw y z m ajętności swoich.
W błogosław ieństw ie Swoim, P a n rów nież nie m a na uwadze ludzi duchowo biednych, to znaczy takich, którzy nie posiadają darów du
chowych. U bodzy w duchu, to tacy ludzie, k tó rzy św iadom i są sw ych w in i grzechów przed Bogiem, którzy zdają sobie spraw ę, że swoim postępow aniem zasłużyli na gniew Boży i wieczne potępienie. Ubogim w duchu jest każ
dy człowiek, k tó ry prag n ie pojednania się z Bogiem.
K iedy uczony w Piśm ie, faryzeusz Niko
dem przyszedł do Jezusa, to dowiedział się, że jeśli się nie narodzi na nowo, K rólestw a Boże
go nie odziedziczy. To znaczy, że jeśli nie upo
korzy się przed Bogiem, nie w yzna Mu swoich grzechów, nie poprosi o ich przebaczenie i z Nim nie rozpocznie nowego życia.
Z Nowego T estam entu znana nam jest po
stać innego faryzeusza, k tó ry w św iątyn i m o
dląc się w ypow iadał tak ie słow a: „Panie! dzię
k u ję Ci, że nie jestem takim , jak ten ubogi cel
nik stojący w rogu św iąty n i” .
P rzyk ład y te pokazują nam jasno, że czło
w iek zarozum iały, spoglądający w edług swego zrozum ienia, na swoich dobrych uczynkach.
Bogu podobać się nie może. Człowiek sam sie
bie przed Bogiem uspraw iedliw ić nie jest w stanie.
Ubogi w duchu, to człowiek uzależniony całkow icie od Bożej łaski i m iłosierdzia i św ia domy, że Bogu w szystko zawdzięcza. Jeśli upo
korzysz się i pojednasz z Bogiem, Jego błogo
sław ieństw o dosięgnie i Ciebie. Staniesz się ubogim w duchu.
W ostatni wieczór Swego życia na ziemi, Jezus pow iedział do uczniów Swoich: „Jeśli u derzą pasterza, rozproszą się Jego owce”. W te
dy P io tr się przeciw staw ił i pow iedział: „Być może, że tak inni postąpią, ale nie ja, P a n ie ”.
W ówczas P an Jezus oświadczył, że jeszcze za
nim kogut zapieje, on — P io tr zaprze się Go trz y razy. W tedy P io tr tw ardo i zdecydow anie odpow iedział: „Ja się nie zaprę. J a gotów jes
tem um rzeć za Ciebie, P a n ie ” !
Zbyt pew ny siebie i zarozum iały był Piotr.
M inęło zaledwie kilka godzin i znalazł się on na podw órzu arcykapłana i usiadł przy ogniu wśród tych, którzy Jezusa pojm ali. P rzy ogniu poznano go i postaw iono m u zarzut, że należy do tych, którzy przebyw ali razem z Jezusem . Wówczas P io tr zaparł się Jezusa przed tym i ludźm i trzy k rotn ie. I w tedy zapiał kogut. W tym m om encie zrozum iał P io tr swoje p rzestęp stwo i sw oją niedoskonałość przed Bogiem.
Czyż tego nie przepow iedział m u Jezus?
P io tr odszedł od onych złych ludzi, od obcego ognia, u k ry ł tw arz w dłoniach i gorzko płakał.
Błogosławione łzy p ok uty skruszyły jego serce.
P io tr stał się ubogi w duchu.
6
W późniejszym okresie swego życia, P io tr pisał i podkreślał: „oprzyjcie się całkow icie na P an u i Jego zbaw iennej łasce” . Chciał jakby przez to pow iedzieć: nie popełniajcie ty ch błę
dów, które ja kiedyś przez sw oją zarozum iałość popełniłem . Nie należy więc zdaw ać się tylko na w łasne siły; n a jp ie rw trz e b a stać się ubo
gim w duchu. K rólestw o Niebios przeznaczone jest dla tych, k tórzy są ubodzy w duchu. Bóg pom aga tym , którzy posiadają m ało siły.
W Liście do F iladelfii P a n m ów i: „...ale Ja tobie zostaw iłem o tw arte drzw i, bo ty masz mało siły ”. Bazując n a w łasnych siłach, możesz się zawieść. Ze w szystkim i pragnieniam i przyjdź więc do P ana. S karbnica Boża jest do dyspozy
cji dzieci Bożych. I dlatego to, co jest nam po
trzebne do w ew nętrznego życia, pow inniśm y z niej czerpać.
LOZANNA 74
D e k l a r a c j
My, członkow ie K ościoła Jezusa C hrystusa pocho
dzący z ponad 150 n aro d ó w św iata, uczestnicy M ię
dzynarodow ego K ongresu do S p ra w E w angelizacji Ś w iata w L ozannie, u w ielbiam y Boga za Jego dobroć, która przyw iodła nas do społeczności z N im i m iędzy sobą. Jesteśm y pełni podziw u d la tego, co Bóg czyni w naszych czasach i zachęceni do w yk o n an ia pracy, k tó ra leży jeszcze przed nam i. W ierzym y, że chrześci
ja ń sk a E w angelia je st Bożą rad o sn ą wieścią, dobrą now iną d la całego św iata, i jesteśm y zdecydow ani okazać posłuszeństw o C hrystusow em u rozkazow i gło
szenia jej w szelkiem u stw orzeniu i czynienia ucznia
m i w szystkie narody. P rag n iem y przeto potw ierdzić naszą w iarę i nasze postanow ienie oraz podać do p u blicznej w iadom ości nasze przym ierze.
1. Boży cel
P otw ierdzam y naszą w iarę w jedynego, wiecznego Boga, Stw órcę i P a n a w szechśw iata, O jca, Syna i D u
cha Świętego, k tó ry rządzi w szystkim i rzeczam i w e
dług upodobania w oli Sw ojej. O n w yw ołuje ze św iata ludzi dla Siebie sam ego i w ysyła Sw ój lu d z p o w ro
tem do św iata, aby był Jego sługą i św iadkiem dla b u dow ania C iała C hrystusow ego i dla chw ały Jego im ienia. W yznajem y ze w stydem , że _ często byliśm y nieposłuszni naszem u pow ołaniu i n ie w ypełnialiśm y naszej m isji przez to, że przypodobyw aliśm y się św ia
tu albo izolow aliśm y się od niego. R adujem y się j e dnakże, że chociaż nosicielam i E w angelii są ziem skie naczynia, to je st ona n a d a l sk arb em drogocennym . A by ten sk arb sta ł się znany w szystkim ludziom w
Z a m ie sz c z o n a o b o k d e k la r a c ja z o s ta ła o p ra c o w a n a p rz e z M ię d z y n a ro d o w y K o n g re s do S p ra w E w a n g e liz a c ji Ś w iata, lrtó ry o d b y ł się w L o z a n n ie w d n ia c h od 16 d o 25 lip c a br.
Drodzy Czytelnicy! K rólestw o N iebieskie to inny św iat. To m iejsce przygotow ane przez Boga dla tych, k tó rzy omyci zostali k rw ią Ba
ranka. M y w iem y, że ziem ia jest m iejscem trosk, niepokojów i grzechu, i dlatego z tęskno
tą oczekujem y na przyjście naszego Pana. Po
jednani z Bogiem jesteśm y obyw atelam i Nieba.
I to w ypełnia nasze serca w ew nętrznym poko
jem i- radością.
Drogi C zytelniku! U w ierz w Boga i przyjdź do Niego; to Ci się opłaci. On na Ciebie czeka!
Nie zw lekaj, przyjdź ze swoim ubóstw em i roz
pocznij z Nim now e życie. P rzy jdź do Niego ubogi grzeszniku, On Ciebie przyjm ie!
„Błogosław ieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest K rólestw o N iebios”.
Kazimierz Muranty
a L o z a ń s k a
mocy D ucha Świętego, p rag n iem y pośw ięcić siebie n a nowo.
(Izaj. 40,28; Mt. 28,19; Efez. 1,11; DA 15,14; Jan 17,6.18; Efez. 4,12; 1 K or. 5,10; Rzym. 12,2; 2 Kor.
4,7).
2. Autorytet Pisma Świętego
P otw ierd zam y naszą w iarę w n atch n ie n ie przez Boga, w iarygodność i a u to ry te t zarów no S tarego jak i Nowego T estam en tu w ich całości jako jedynego pisanego S łow a Bożego oraz jedynie nieom ylnej zasady w iary i życia. P oselstw o P ism a Świętego je st skiero
w ane do ro d za ju ludzkiego n a całym św iecie i we w szystkich czasach, a b ib lijn a ew angelizacja w ym aga biblijnego poselstw a. Boże objaw ienie w C hrystusie i w P iśm ie Ś w iętym je st niezm ienne. Jed n ak że Duch Ś w ięty ośw ieca um ysły lu d u Bożego, aby mógł n a świeżo zrozum ieć tę p raw d ę i odkryć przed całym K ościołem jeszcze w ięcej z przebogatej m ądrości Bożej.
(2 Tym. 3,16; 2 P t 1,21; J a n 10,35; Mt. 5,17.18;
Efez. 1,17.18; 3,10.18).
3. W yłączność i uniwersalność Chrystusa
S tw ierdzam y, że je st tylko jeden Z baw iciel i ty l
ko je d n a E w angelia chociaż je st różnorodność sposo
bów ew angelizacyjnych. P rzyznajem y, że pew ne ele
m en ty p raw d y z n a jd u ją się w religiach niechrześci
jańskich, ale odrzucam y myśl, iż m ogłyby one być ró w norzędnym i drogam i zbaw ienia. O drzucam y wszelki synkretyzm relig ijn y jako u jm ę przynoszącą C h ry stu sowi. Jezus C hrystus, jedyny Bogoczłowiek, którego śm ierć je st jedynym ra tu n k ie m dla grzeszników , jest jedynym pośrednikiem m iędzy Bogiem i człowiekiem . Nie m a w ięc innego im ienia, przez k tó re m ożem y być zbaw ieni. Wszyscy ludzie, z ra c ji grzechu, zn a jd u ją się n a drodze zginienia, ale Bóg pragnie, aby wszyscy
ladzie byli zbaw ieni. Ci, którzy od rzu cają C hrystusa, w yrzek ają się zbaw ienia i przezn aczają siebie do p ie
kła. Z w iastow anie Jezusa C h ry stu sa jako „Z baw iciela św ia ta ” nie oznacza stw ierdzania, że wszyscy ludzie są au tom atycznie łub ostatecznie zbaw ieni, lecz raczej oznacza zapraszanie w szystkich ludzi do przyjęcia Go jako Z baw iciela i P a n a w całkow itym oddan iu się w pokucie i w ierze. Jezus C hrystus został wywyższony ponad w szelkie imię, p ragniem y w ięc, aby przed Nim zgięło się w szelkie kolano, i aby w szelki język w yz
nał, że je st On P anem .
(Gal. 1,6—9; Ja n 1,9; DA 17,26—28; 1 Tym. 2,5.6; DA 4,12; 2 P t 3,9; 1 Tym. 2,3.4; J a n 3,16—19; 4, 42; Fil.
2,9—11).
4. Istota ew angelizacji
E w angelizow ać — znaczy głosić rad o sn ą wieść, że Jezus C hrystus u m a rł za nasze grzechy i zm artw y ch w stał w edług Pism , i że dzisiaj d aje p rze
baczenie grzechów i w y zw alający d a r D ucha Świętego dla w szystkich, którzy p o k u tu ją i w ierzą. N asza chrześcijańska obecność w św iecie je st n iezbędna dla ew angelizacji, i to je st te n ro d zaj dialogu, którego celem jest uw ażne słuchanie, by zrozum ieć. A le sam a ew angelizacja jest głoszeniem C hrystusa, m ający m na uwadze przekonanie ludzi, by osobiście przyszli do Niego i byli w ten sposób p o je d n an i z Bogiem. W yni
ki ew angelizacji zaw ierają w sobie w łączenie n a w ró conych do K ościoła i odpow iedzialną służbę w św ie
cie.
(Kor. 15,4; DA 2,38; J a n 20,21; 2 Kor, 4.5; 5,11.20;
DA 2, 47; M k 10, 43—45).
5. Kościół i ewangelizacja
P otw ierdzam y, że C hrystus posyła Kościół do św iata ta k ja k Ojciec Jego posłał, i że to w ym aga głębokiego i pełnego pośw ięcenia w ejścia do św iata, podobnie ja k On to czynił. W kościelnej m isji o fia r
na służba ew angelizacji zajm u je pierw sze m iejsce.
E w angelizacja św ia ta w ym aga, by cały Kościół z a niósł całą, pełną E w angelię całem u św iatu. Kościół jest sam ym ce n tru m Bożego p la n u o ch a ra k te rz e kos
micznym i w yb ran y m Jego narzędziem d la rozpow szechnienia Ew angelii. Ale Kościół, k tóry m a być n a rzędziem ew angelizacji, sta je się zaw adą w ew an g e
lizacji, gdy zdradza E w angelię i w ykazuje b ra k w ia ry w Boga, b ra k m iłości do ludzi, i uczciwości w p ro gram ie i finansach. Kościół jest b ardziej społecznością, w spólnotą niż in sty tu cją i nie może być utożsam iany z ja k ąś poszczególną k u ltu rą , ustro jem i organizacją, system em społecznym lub politycznym czy ludzką ideologią.
(Jan 17,18; 20,21; M t 28.19.20; DA 1,8; 20,27; Efez.
1,9.10; 3,9—11; 2 Tym. 2,21; Fil. 1,27).
(i. Współpraca w ewangelizacji
S tw ierdzam y, że ew angelizacja w zyw a nas do je dności w Ciele C hrystusow ym , poniew aż nasza je d ność w zm acnia nasze św iadectw o, ta k ja k b ra k je d ności obniża w artość naszej E w angelii pojednania. W i
d zialna jedność K ościoła w p raw dzie jest Bożym ce
lem, chociaż zdajem y sobie spraw ę, że ta jedność może przy b rać różne form y i niekoniecznie m usi w zm acniać ew angelizację. A je d n a k my, którzy w y
znajem y tę sam ą w iarę ew angeliczną, pow inniśm y być ściśle złączeni, zjednoczeni w społeczności, pracy i świadom ości. W yznajem y, że nasze św iadectw o było n ie jed n o k ro tn ie zniekształcane przez grzeszny indy
w idualizm i n iepotrzebne dublow anie. Zobow iązujem y się do szukania głębszej jedności w praw dzie, u św ię
ceniu i m isji. N aw ołujem y do ro zw ija n ia regionalnej i rzeczow ej w spółpracy dla postępu m isji Kościoła, d la w łaściw ego plan o w an ia, d la w zajem nej zachęty i dla dzielenia się zasobam i i dośw iadczeniem . J e s teśm y św iadom i tru d n y ch okoliczności i p rześlado
w ań, w któ ry ch trad y c y jn e form y m isji nie są m o
żliw e, i k tó re w y m ag a ją szczególnego ro d za ju w spół
pracy, a m ianow icie, głębokiego w spółczucia i usilnej m odlitw y.
(Jan 13,35; 17,21.23; Efez. 4,3.4; Fil. 1,27; Ja n 17,11—13;
H ebr. 13,3).
7. Chrześcijańska odpowiedzialność społeczna
S tw ierdzam y, że Bóg je st zarów no S tw órcą ja k i Sędzią w szystkich ludzi i dlatego pow inniśm y być zain tereso w an i sp raw iedliw ością w społeczeństw ie ludzkim . P oniew aż człow iek został stw orzony n a ob
raz i podobieństw o Boże, pow inien być tra k to w a n y z najw yższym szacunkiem , niezależnie od rasy, religii, koloru skóry, klasy społecznej, płci lub w ieku, i n a leży m u służyć, a nie w yzyskiw ać go. T u taj także w yznajem y naszą w inę, zarów no z pow odu naszych zaniedbań ja k i niejednokrotnego tra k to w a n ia e w a n gelizacji i troski społecznej jako elem entów w za jem nie się w ykluczających. P o jed n an ie w śród ludzi nie je st pojednaniem z Bogiem, a ak c ja społeczna nie jest ew angelizacją, a polityczne w yzw olenie nie oznacza zbaw ienia. Jed n ak ż e stw ierdzam y, że ak c ja społeczna i ew angelizacja są niezbędnym w yrazem zarów no n a szej n au k i o Bogu i człow ieku, ja k i naszego obow iąz
k u m iło w an ia bliźniego. Poselstw o o zbaw ieniu za
kład a także poselstw o o sądzie nad w szelkiego ro d za
ju w yobcow aniem i uciskiem . Z chw ilą gdy ludzie p rzy jm u ją C hrystusa, są n a nowo narodzeni dla Jego K rólestw a i są zobow iązani do u zew n ętrzn ian ia jego spraw iedliw ości w niesp raw ied liw y m świecie.
(DA 17,26; Gen. 18,25; Izaj. 1,17; P salm 45,7; Gen.
1,26.27; Ja k . 3,9; Lev. 19,18; Łk. 6,27.35; J a n 3,3.5;
M at. 5,20; 6,33).
8. Nagląca konieczność ewangelizacji
W ięcej n iż 2.000 mil. ludzi — czyli ponad dwie trzecie ludzkości — n ie słyszało jeszcze Ew angelii.
Jesteśm y zaw stydzeni tym, że ta k w ielu zostało za
n iedbanych; je st to żyw ym oskarżeniem dla nas i dla całego K ościoła. Jed n ak że w naszych czasach, w w ie lu częściach św iata, w idzim y bezprecedensow e o tw a r
cie w zględem Osoby P a n a Jezusa C hrystusa. Je ste ś
m y przekonani, że nadszedł czas dla K ościoła i orga
n izacji m isyjnych zdw ojenia w ysiłków w celu zew an- gelizow ania św ia ta i gorliw ej m odlitw y o zbaw ienie niezbaw ionych. Celem pow inno być zdobycie dla C hrystusa każdego człow ieka do końca naszego stu le cia, używ ając do tego w szelkich dostępnych środków
przekazu R adosnej Wieści, E w angelii w szelkiem u stw orzeniu.
(Mk. 16,15; DA 1,8; Ja n 10,16; 1 Tym. 2,1—4).
!). Ewangelizacja i kultura
Rozwój strateg ii dla ew angelizacji św ia ta w y m a
ga odkrycia pom ysłow ych pion iersk ich m etod. Przy pomocy Bożej, w ynikiem tych m etod ew angelizacyj
nych będzie p ow stanie w sy tu a cji każdej k u ltu ry praw dziw ie chrześcijań sk ich Kościołów , k tó re będ ą głęboko w rośnięte w d an ą k u ltu rę . K u ltu ra m usi je dnakże być zaw sze p o d d aw an a próbie P ism a Ś w ię
tego. P oniew aż człow iek je st stw orzeniem Bożym, n ie k tó re z elem entów jego k u ltu ry są bogate w piękno 1 dobroć. Z drugiej zaś strony, poniew aż je st stw o rzeniem upadłym , niektóre z elem entów jego k u ltu ry noszą piętno grzechu. E w angelia nie d aje żadnych podstaw do tra k to w a n ia jednej k u ltu ry w yżej niż druga, lecz ocenia w szystkie k u ltu ry w edle sw ych w łasnych k ry terió w p raw d y i dobroci. N iejednokrotnie m isje eksportow ały w raz z E w angelią obcą k u ltu rę, a Kościoły były czasam i bard ziej zw iązane z d a n ą k u l
tu rą n iż z P ism em Św iętym . A by stać się sługą in nych, ew angelista w inien m ieć o tw arty um ysł i serce, a Kościoły w inny sta ra ć się przekształcać k u ltu rę , a to w szystko dla chw ały C hrystusa.
(Mk 7,8; 9,13; Gen. 4,21.22; 1 K or. 9,19—23; Fil. 2,5—7;
2 Kor. 4,5).
10. Kościoły w e współpracy ewangelizacyjnej
R adujem y się, że Bóg tw orzy w m łodych K ościo
łach nowe, w ielkie zasoby d la ew angelizacji św iata, pokazując w ten sposób rów nocześnie, że odpow ie
dzialność ze ew angelizację nie spoczyw a tylko n a je d nym k ra ju czy k ulturze. W ynika w ięc konieczność m o
bilizacji i d ziałania całego C iała Chrystusowego.
W szystkie M łode Kościoły w inny zastanow ić się jaki w kład m ogą w nieść w dzieło ew angelizacji nie tylko swojego k raju , lecz w dzieło w y słan ia m isjo n arzy do innych części św iata. W ten sposób rozw inie się w z ra sta ją ca w spółpraca w szystkich K ościołów i jeszcze bardziej uw idoczni się m iędzynarodow y c h a ra k te r K ościoła Chrystusow ego.
(Rzym. 1,8; Filip. 1,5; H ebr. 13,1—3; 1 Tes. 1,6—8).
11. Szkolenie i przewodnictwo
W yznajem y, że czasam i dążyliśm y jedynie do iloś
ciowego w zrostu K ościoła kosztem jego głębi i oddzie
liliśm y ew angelizację od chrześcijańskiego w ychow a
nia. P rzyznajem y, że n iek tó re z naszych m isji zbyt pow oli przygotow yw ały m iejscow ych przyw ódców kościelnych do przyjęcia odpow iedzialności za sw oje Kościoły. Z dajem y sobie sp raw ę z konieczności u s p ra w nienia studiów teologicznych, szczególnie dla p rzy w ódców kościelnych. Jesteśm y pod d an i lokalnym p r a w om i p ragniem y m ieć m iejscow ych przyw ódców w każdym Kościele. W każdym narodzie i każdej k u l
tu rze w inien być skuteczny p ro g ra m kształcenia d u chowych i laik ó w w d o k trynie ch rześcijańskiej, ucz- niostw ie, ew angelizacji, w ychow aniu i służbie. Takie p rogram y nauczania pow inny opierać się nie n a ste reotypow ej m etodologii lecz w inny być rozw ijane w
o parciu o b ib lijn e w ym ogi i lokalne inicjatyw y.
(Kol. 1,28.29; DA 14,23; Tyt. 1,5.9; Efez. 4,11.12).
12. Duchowy bój
W ierzym y, że jesteśm y zaangażow ani w n ie u sta n ną, duchow ą w alk ę z w ład zam i i m ocam i ciemności, k tó re usiłu ją w yelim inow ać Kościół i przeszkodzić je go dziełu ew angelizacji św iata. Z dajem y sobie przeto sp raw ę z p otrzeby u zb ro je n ia się w Bożą zbroję, aby m óc prow adzić tę w alk ę przy pom ocy duchowego oręża p raw d y i m odlitw y. W idzim y bow iem aktyw ność naszego w roga n ie tylko w fałszyw ych ideologiach po
za K ościołem lecz rów nież w Kościele, w n ie u sta n nym stosunku do p ra w d biblijn y ch w iary i sp raw ie
dliwości. P rzyznajem y, że sam i nie jesteśm y zabezpie
czeni przed św ieckim sposobem rozum ow ania i d zia
łania, to je st niebezpieczeństw em w padnięcia w świec- kość. Oczywiście w inniśm y być pełni oczekiw ania, że Bóg będzie d ziałał przez E w angelię i udzieli w id zial
nej odpow iedzi i dlatego tro sk a o w zrost Kościoła, z a rów no liczbow y ja k i duchow y jest w łaściw a i ko
nieczna. Jed n ak ż e w yznajem y, że aby pozyskać odzew n a E w angelię, czasam i żonglow aliśm y naszym posel
stw em , używ aliśm y te ch n ik i nacisku i byliśm y niepo
trze b n ie urzeczeni staty sty k ą. Kościół m usi być w św iecie, jed n ak że św iat nie m oże być w Kościele.
(Efez. 6,12; 2 Kor. 4,3.4; Efez. 6,11.13—18; 2 Kor.
10.3—5; 1 J a n 2,18—26; 4,1—3; 1 Kor. 1,21; Rzym.
1,16; 2 K or. 2,17; 4,2; Ja n 17,15).
13. Moc Duclia Świętego
W ierzym y w moc D ucha Świętego. Ojciec zesłał Sw ojego D ucha, aby dać św iadectw o o Swoim Synu;
bez Jego św iadectw a, nasze je st niew iele znaczące.
D uch Ś w ięty je st D uchem m isyjnym , a w ięc e w a n gelizacja w in n a pow stać spontanicznie z K ościoła n a pełnionego D uchem św ię ty m . G dziekolw iek Kościół nie je st K ościołem m isyjnym , to zaprzecza sam sobie i zagasza D ucha Świętego. E w angelizacja św ia ta s ta n ie się fak tem tylko w tedy, kiedy Duch Św ięty odno
w i Kościoły w praw dzie, w ierze, św iętości, m iłości i mocy. D latego w zyw am y w szystkich chrześcijan do m odlitw y o przebudzenie i odnow ienie lu d u Bożego, ta k aby Kościół m ógł stać się użytecznym narzędziem w Jego ręku, a ziem ia m ogła usłyszeć Jego głos.
(1 Kor. 2,4; J a n 15,26.27; J a n 7,37—39; DA 1,8; P salm 85.4—7; 61,1—3).
14. Powtórne przyjście Chrystusa
P odkreślam y, że ew angelizacja św ia ta je st k o niecznym p relu d iu m pow tórnego przyjścia C hrystusa w celu urzeczyw istnienia Jego zbaw ienia i sądu. P a m iętam y bow iem n a Jego słowa, że E w angelia m a być głoszona w szystkim narodom , a w ted y przyjdzie koniec. W ierzym y, że okres m iędzy w niebow stąpie
niem a pow tórnym przyjściem C hrystusa, m a być w y
pełniony chrześcijańskim przedsięw zięciem m isyjnym . N ie m am y p ra w a go zaniechać ze w zględu n a n a d chodzący KONIEC. O czekujem y z utęsknieniem n o w ych niebios i now ej ziemi, n a k tó rej spraw iedliw ość
(dokończenie na str. 10)