• Nie Znaleziono Wyników

Podziemne pisma literackie - Leszek Szaruga - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podziemne pisma literackie - Leszek Szaruga - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LESZEK SZARUGA

ur. 1946; Kraków

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, PRL

Słowa kluczowe Warszawa, PRL, niezależny ruch wydawniczy, Stanisław Ossowski, Leszek Kołakowski, Mirosław Chojecki, Zapis (pismo), Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Puls (pismo), Jacek Bierezin, Witold Sułkowski, Jacek Bocheński, Związek Literatów Polskich

Podziemne pisma literackie

Idea stworzenia pisma literackiego pojawiła się na przełomie lat 1976/77. Nie była nowa, bo jeszcze w latach 60. profesor Stanisław Ossowski kombinował, żeby istniał nielegalny obieg maszynopisów niepuszczonych przez cenzurę. Dotyczyło to raczej publikacji naukowych niż literackich – tak krążyły między innymi teksty Leszka Kołakowskiego, ale nie było to zinstytucjonalizowane. [Dopiero pod koniec lat 70.

zaczęły pojawiać się pisma w drugim obiegu], powstały m.in. lubelskie „Spotkania”.

Biuletyn Informacyjny KOR-u rozpowszechniany był [w formie maszynopisów] – stukało się w maszynę i wychodziło 10 przebitek, jeśli ktoś miał tyle siły i specjalny wałek, który to przeciągnął. Dodatkowo iluś tam ludzi jeszcze to przepisywało i dzięki temu krążyło parę setek egzemplarzy biuletynu. Natomiast w naszym przypadku weszła technika powielaczowa. Mirek Chojecki dostał hektograf, na którym był publikowany 1-szy numer „Zapisu” i ten spirytusowy powielacz stał się zaczątkiem Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Później weszły inne techniki – białko, ramka, wreszcie offset. Było coraz więcej różnych sposobów, a na końcu ściągano maszyny offsetowe z Zachodu. To był dość duży przemyt i dość fajny. Sam kiedyś ganiałem przez pół Polski, bo powielacz, który nam się należał, poszedł gdzie indziej. Straszna wtedy walka była o ten sprzęt. Ale dopadłem go małym fiatem.

Gdy ukazał się „Zapis”, to mieliśmy poczucie, że jest to pismo ponadpokoleniowe.

Publikowali tam i Jerzy Andrzejewski, urodzony w 1909 roku i Stanisław Barańczak, urodzony w 1946 roku. W „Zapisie” były tzw. noty o autorach i zwróciło naszą uwagę, że noty starszych kolegów zaczynają się od 1956 roku. To było trochę irytujące;

sugerowało, że nie było tego, co przedtem. Chociaż oczywiście byliśmy pełni pokory i szacunku, że oni w ogóle zaczęli to wydawać. W „Zapisie” jednak nie było tego, co złączyło nas – ludzi, którzy zaczęli tworzyć „Puls”. Mianowicie sprzeciwu i takiej

(2)

luzackiej alternatywy. „Zapis” był publikacją typu akademickiego, a nam chodziło o to, by stworzyć pismo żywo reagujące na to, co się dzieje, a jednocześnie pozbawione patosu. Punktem odniesienia był dla nas Gombrowicz; w 1-szym numerze „Pulsu”

znalazły się dwa szkice jemu poświęcone.

W wydawanie „Pulsu” włączyłem się, gdy przyjechali do mnie Jacek Bierezin i Witek Sułkowski z Łodzi. Myśmy już wcześniej mieli rozbudowane kontakty towarzyskie, z Jackiem to kiedyś nawet się wspinałem. Tak więc przyjechali i powiedzieli, że jest pomysł zrobienia pisma. Prosili mnie, żebym wydobył od Jacka Bocheńskiego fragment jego nowej powieści o Cezarze [„Tyberiusz cezar”]. W końcu to od niego dostaliśmy. Kończyłem wtedy studia zaoczne; był to dla mnie niesłychanie ważny moment, ponieważ z jednej strony miałem pozytywnie rozpatrzone podanie o przyjęcie do Związku Literatów Polskich, co gwarantowało legitymację i dawało ochronę. A z drugiej strony byłem tuż przed magisterium. W związku z tym w 1-szym numerze „Pulsu” nie pojawia się moje nazwisko, ale pojawia się mój felieton. Przez cały czas, gdy „Puls” ukazywał się w kraju, prowadziłem cykl „Nie tylko przeciw cenzurze”. Chcieliśmy w ten sposób zaznaczyć, że chodzi nam nie tylko o walkę z cenzurą, z językiem, jakim się posługiwała władza i próbowała nas kształtować. Nam zależało na stworzeniu pisma literackiego, takiego jakie robi się w normalnym kraju.

Oczywiście z „przechyłem politycznym”, który był wtedy oczywisty.

Data i miejsce nagrania 2011-05-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Magdalena Kamola

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

Chyba nie mieliśmy pełnej świadomości, co się działo w Lubelskim, ale strajki w Świdniku, cała fala protestów, jaka się tam przetoczyła w lipcu 1980 roku, miała charakter

Natomiast bałem się, że to wszystko ograniczy się wyłącznie do żądań ekonomicznych, [a władze] tutaj dadzą trochę pieniędzy, tu rzucą trochę pieniędzy i uklepią

Pod koniec 1979 roku i na początku 1980 roku myśmy czuli się trochę zmęczeni, bo dopływ ludzi do literackiego podziemia był coraz mniejszy.. Widać było, że to była

Tłum walił do tego punktu, w którym byliśmy, ludzie stali i zaznaczali jawnie, na oczach innych.. Wszyscy wiedzieli, co mają

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Robienie farby było bardzo trudne, więc robiliśmy farby z sadzy – składnikiem była sadza z komina, olej rzepakowy do lokomotyw, a jak było za rzadkie,

Powstał gazociąg, łączność telefoniczna, kanalizacja, a nade wszystko wybudowana została piękna nowa szkoła, która z czasem przyjęła imię „Szarych Szeregów”.