• Nie Znaleziono Wyników

1. P r z e d m o w a .— D o k to r M arcin U r z ę d ó ^ d o c z y t e ln ik a . Plinius czasu sw ego naznaczniejszy m iędzy łacińskietni m ęd rcy filo z o f w p iątych i dw udziestych księgach p is z e : Z a c n o ś ć a p o ­ w a g a n a u k i z n a n i a z i ó ł i i c h p r z y r o d z e n i a a p o m o c y z d r o w i u l u d z k i e m u n i e c z ł o w i e c z e g o , a i e B o s k i e g o r o z u m u j e s t w y n a l e z i e n i e , albo w ię c , jeśli co w tej nau­ ce ludzie pokazali znacznego i pożyteczn ego, w szystko tego z da­ ru a natchnienia B o ż e g o dostąpili. A.bowiem w rzeczy w idom ej a zw ierzchniej m oc i cnotę niew idom ą a w ew nętrzną w ynaleźć i dosiądź , coś się to nad człow ieczy rozum ściąga i wynosi. Z ió łk a w idziem y, m ocy i sił w nich nie w idziem y, którem i dziwne rze czy a nie­ podobne prawie sp ra w u je m y , tak iż żadna r z e cz na świeeie nie je s t, któraby przez zioła nie m ogła być spraw iona i uczyniona. J a k o to często d oś w ia d c z a m y , że m ocą ziół ludzie znędzeni a strapieni bole­ ściam i ciężkiem i, ku napożądliw szem u szczęściu zdrow ia p r zy ch o d zą : ś le ­ pi w zrok , głuszy s łu c h , ch rom i m oc i siłę do chodzenia bio rą , umarli

nakoniec ożyw iają, c o św ia dczy Plinius Ju bą , historykiem zacnym , k tó ­ ry pisze, że w A ra b iej człow iek um arły ziółkiem ku pierw szem u z d ro ­ wiu był przyw rócon y , i m łodzieńczyk od szczenięcia sm ok ow eg o zabity, przez ziółk o od starego sm oka nalezione i przyniesione oży w ion y był i w skrzeszon y. K tórą to m oc w ziołach b estye n ierozum ne sam ego przyrodzenia spraw ą zn ają, na p om oc i pożytek sw ój obracaó umieją. Św iadczą to ludzie zacni i starzy, św iadczy i ex peryen cya ustawiczna, że b esty e nie tyłk o samo sobie zioła m i w p rzyg oda ch wielu p o m a g a ­ ją , ale nas p oży tk u i znania ich czasem uczą. C o jeśli tak je s t, iż niem e by dlęta i nierozum ne poratow ania sobie od ziół same przez się s z u k a ją ; rzecz je s t iście srom otna a • sprośna człow iek ow i r o z u ­ m nem u, a niezliczonym w rzodom i boleściain poddanem u i podległem u nie chcieć um ieć ani się uflzyć znania z ió ł, k tóreby mu zdrow ie czyn iły, w ch orobie je g o r a to w a ły : poniew aż zió ł znanie nie tylk o pożytek w ie l­ ki ku zdrow iu przynosi, ale tóż każdem u z onych łudzi, co o k o ło t e ­ g o p ra cow a li, sławę i im ie nieśm iertelne czyni. Słynie po dziś dzień, i słyn ąć będzie zaw sze Genłius, k ról słow ieński, nie czcią ani sław ą stolca k rólew sk iego tak w ielkiego i zacn ego, ale w ynalezieniem g e n - c y a n y , to je s t g o r y c z k i , tak iż póki wspom niona geneyana b ę d z ie , pam iątka też je g o i im ie w spom nione bydź m u s i: słynie A rtem esia

k rólow a o d a r t e m e z y e j , to je s t b y l i c e : słynie Apollo od A pollinaris: słyną i inszy w szyscy, którzy c o k iedy za cn ego i p o ży te czn eg o w tój nauce pokazali. Ja k oż w prawdzie z takim usiłowaniem , pracą i prze­ w agą ludzie oni o to się starali, d rogi dalekie p o d ójm u ją c, niebeśpie- czeństw om wielkim się podda w a ją c, aby żadnej rze czy ok o ło ziół nie opuścili, w czym by potom kom pożytek u czyn ić m ogli. M ało im b y ło znać ziółk a te, c o w ogrodach je sie ją , albo same po pola ch rostą ; ale ich po pustyniach, po lesicch , po górach , po skałach, i nawet p o m iej­ scach , gdzie k ózk i leśne ledw ie dojść m ogą, s z u k a li: taka g o rą ca m i­ ło ś ć i chęć w nich potom kom dobrze czynić zawżdy b y ła ! M y zasię, natury złośliw ój ludzie, nie tylko abyśm y tak sobie sam i, ja k o p o t o m ­ kom byli użyteczni, ale i to co oni z taką pracą i pilnością w y n a le­ źli, zataić i zatłu m ić chcem y, cudzych dóbr inszym p otrzeb u ją cy m nie u życzając. N a jdu ją się bow iem ta cy lek a rze tak zazdrościw i i n ie­ ży czliw i, iż gdy na ja k ą ch orob ę lekarstw o, które pew ne w iedzą (s e ­ kreta z o w ą ); takiego objaw iać nie c h c ą , by snać tóż człow iek u m rzeć miał, rozum iejąc, ab y to lekarstw o, je ślib y je drugi u m ia ł, m o cy i r a ­

tunku sw ego miód nie m o g ło ; zaczym uczynili t o , że one nauki pewne a p oży teczn e, z w ielką pracą i pilnością od starych zeb ra n e, zaginęły a praw ie z nimi pom arły. S am i zaś obrócili się na zam orskie i c u ­ dzoziem skie lekarstw a, aby z nich tym la tw iój p oży tek sobie czynili. A on o natura albo raczój Pan B ó g , spraw ca w szystkiój natury, z ió ł­ ka, drzew ka i chróścik i dał nam za pewne lek a rstw a, którem iby się każdy bez nakładu w ielkiego ratow ać m ó g ł : b o w prostych ziółk ach ok azu ją się sprawy natury, a w lekarstw ach złożon ych (zo w ą composi-

ta) tylko kon jek tu ry, to jest dom niem an ia, a te fałszyw e częstokroć

i om ylne. D la teg o za zd rość a przew rotn ość ludzkich rozum ów u- czyniła, że w ym yślili lekarstw a drogie z rozm aitych rzeczy złożon e, pien iędzm i nie przepła con e, w uleczeniu om ylne. A ra b ią i In dyą w szyst- kę z b ie g a li, aby lekarstw a zam orskie w cenę i w używanie przy­ wiedli, w ięcej w tym pożytkow i swemu fo lg u ją c, niż dobru pospolitem u: ano z nas k a żd y ziółka d e p c e , k tóre nam w ięcój, niźli arabskie albo indyjskie pom ogą. W P o ls z cz ę ta nauka zakryta dotąd była. N aszych czasów udał się na to jeden, ab y pracą sw ą ludziom pożytek u czy n ił: w yłożył zioła na polszczyzn ę z łacińskiego język a z w ielką w praw dzie pracą, jedno tóż sam ziół nie dobrze z n a ł, ani podobno teg o się u czy ł praca je g o b y ła n iepożyteczna, a raczój sz k o d liw a ; poniew aż insze zioła na polszczyzn ę w ykładał, niźli po łacinie zn a m io n ow a ły , lekar­ stw a i własności ziołom przyp isow a! te , k tórych nie m iały. D ru gi chciał go pop raw ić, ale i ten nie wiele w skórał, b o i sam nie w iele m ędrszy nad pierw szego b y ł. W id z ą c ja tedy, że ludzie się tych ksiąg z w ie l­ ką chęcią c h w y c ili, a co w iętsza m iasto p o m ocy b o szkodę w z d r o ­ wiu sobie czynili, otóż z m iłości m ój przeciw narodow i m em u dla d o ­ brego ich i u żyteczn eg o udałem się na to , abym ziółka w iernie z g re c ­ kiego i łacińskiego ję z y k a na polszczyznę w y ło ż y ł, m ów ię t e , które

są posp olite w naszych krainach r o s t ą c e , a od tak wielu tysięcy lat przeciw n iem ocom ludzkim w lekarstw ach d ośw iadczone, przy tym i n iektóre zioła w H e r b a r z u P o l s k i m opu szczon e, i insze, k tó­ rych starzy d ok torow ie nie znali, naszych czaszo w nalezione i p o zn a n e ,— a to nie z m ego r o z u m u , ale z napisania i nauki lekarzów starych g reckich i ła ciń sk ich , i niektórych arabskich. D o tego abych u k ąza ł z pisma onych zacnych doktorów złe wykłady ziółek w H e r b a r z u P o l s k i m , a nie ty lk o błędy w h e r b a r z u , ale i aptek arzów ty c h , co się znać zió ł u czy ć nie ch cą , i baw iących się bab z ió łm i, które

s z c z y c ą się zio ła znać, a one nie um ieją, i ow szem ludzie i siebie zaw odzą. Księga tedy ta, ile ku pożytkow i pospolitem u odem nie n a­ p is a n a , r o zu m ie m , że w dzięcznie przyjęta będzie. Jeśli bowiem c z ło ­ wiek nad zdrow ie nic m ilszego ani pocieszniejszego nie ma , i ow szem bez zdrow ia w szytko źle się mu d z ie je ; nauka t a , która je zachow y- wa, a lb o zepsow ane i nakażone r a t u je , dla c z e g o w przystojnym po ważaniu bydź nie ma ? T o ż rozum ióm i o tej pracy m ojej w księgach ty ch , że ją ludzie p rzyjm ą wdzięcznie o d e m n ie , ani źle niż się godzi w ykładać będ ą . W p ra w d zie żadnćj tak szczęśliw ej rzeczy na św iecie niemasz, która by, choć um ysłem szczyrym i uprzójm ym ku pożytkow i ludzkiemu je s t wydana, była próżną obm ów ek i szacow ania ludzkiego, a takich snadź ludzi, co sami nic nie u m iejąc, nie ży czą te g o, aby co kto na p oży tek obracał pospolity. Ja się czuję w t y m , że nic n ie­ przystojn eg o w propositum moim pisania tych ksiąg nie b y ł o : sama m iłość i powinna ch ęć służyć ludziom mię do teg o przyw iodła. Jeśli jed n a k w czym się kom u nie dogodzi, abo zdaniu się czyjem u k on tra- dyk ow ać będzie, iż i tę kon trow ersye same nie są w tej scy en cyej u - k ojon e, niech tak odem nie przyjm u je, ja k o p rzy s to i, i opaczn ie nad in ten cyą m oję niech nie wykłada. Ja ży czę teg o , aby po mnie szczę­ śliwsze czasy były, aby kto był doskonalszy i u czeń szy, (w chęci b o ­ wiem i życzliw ości szty ch ow a ć mię nie m oże ), k tóryb y dla p ora tow a ­ nia ludzkiego zdrow ia godniej niźli ja pracow ał.

2. Lilium; Crinon Junonis; Bosa; Lelia.

S ą rozm aitych barw l e l i e , co też Plinius Uh. 2 1 . cap. 5. wypi­ s u je : je s t je d n a barzo tow arzyszna r ó ż e j , tak iż gdy r ó ż a do- kwita, l e l i a poczyn a kw itnąć, a ta je s t biała, której (pow ieda Teophra-

tstus lib. 1. cap. 5.) je s t podob n y kwiat ziela po płociecli i cierniach się p n ią ceg o: zow iem pow ojem . Jest druga l e l i a c z e r w o n a , k tórą tóż G rekow ie Crinon z o w ą ; W ło s z y zow ą M artego, Ł acin n icy Lilium

croceum. Plinivs lib. 21. Cap. 5. zow ie ten kwiat Cynorrhodon, je s t l e l i a b r u n a t n a z c ze rw o n a , którą zow ą Narcyscum. Tu tylk o o b i a - ł ó j l e l i e j wypiszem y.

Galenus 7. Simp. K w iat l e l i i b i a ł e j w swym złożeniu je s t zm ie­ szany z subtelnych cząstek niektórych z ie m n y c h , z kąd ma g orzk ość n ie ja k ą : takież z drugich cząstek w od n ich , m iern iu ch n ych : dla te g o

o le je k z teg o kwiatu m a m oc o d w ilża ją cą , i rozrzu cającą, i m iękczącą. K orzeń i liście wysusza, w ycióra, rozbija m ierniuchno.

Diosc. lib. 3. cap. 107. — K w iat leliej bia łćj barzo piękny, z któ­ rego czynią m aść, k tó rą zow ą Lirinum; m y zow iem y olejek le lio w y : ten o lejek barzo u żyteczny skurczeniu suchych ży l, b ó je odw ilżą m ażąc n im , P rzeciw w ężow em u ukąszeniu ten kw iat t ł u c , a czyn iąc plastr p rzyk ła d a ć na ranę, takież na opa len ie. Dioscorides.

P rzeciw ranam przyp ra w ia ć to kw iecie z so lą , a trochę octu p rzyla ć, a na ranę p rzy łoży ć. Dioscorides.

S o k z liścia w yżąw szy, a w miedzianój panew ce przyw arzyw szy z solą a z m io d e m , barzo dobre lekarstw o przeciw ranam prostym i w rzedliw ym sadzelom . Dioscorides.

K o rze ń spalony a z o le je m różanym zm iesza n y , mazać z niem opa lon e m iejsca, m ocno goi. Dioscorides.

T e ż ten korzeń w arząc i z m io d e m , zbite m iejsca i w ytrącone, suche żyły przecięte g o i: takież tr ę d o w a c in y , k r o s t y , szpacenie sk óry m ażąc w yczyścia i goi. Dioscońdes.

P a rch y i krosty, z k tórych ciek ą złe w ilgości, przyk łada jąc goi.

Dioscorides.

O blicze czyni nadobne, zmarzki traci, a skórę gładzi. Dioscońdes, B olą czk i i zapalenia g o ją to korzenie, a to natłukwszy z octe m , przydaw szy bielón ow ych listków a mąki pszenicznój czynić m aść, i o b ­ łoży ć. Dioscorides.

P rzeciw wężowem u ukąszeniu nasienie leliow e dobrze pić. Dioscorides. Piekielny ogień gasi w sa d zela ch liście i nasienie, natłukw szy z octem . Dioscorides.

K orzeń i liście upiekw szy w popiele, a zm ieszany z olejem r ó ­ ża n y m , w ysusza r a n y , a zastrupienia z opalenia spędza i w ygaja.

Plinius lib. 2 1 . cap. 19. K orzen ie leliow e b a rzo swój kw iat u- szlachciły.

P rzeciw w ężow em u ukąszeniu, takież ja dow itych bed ł a zw ła ­ szcza grzybów jedzeniu, dob rze je pić z winem.

N a za bicie gw oździem a lb o inszój r zeczy w nogę , u w arzyw szy w winie p rzy ło ży ć, a trzy dni trzym ać nie odejm ując. Plinius.

W ło s y o p a lo n e , uwarzywszy z sadłem albo z oliw ą narastają m ażąc. R osp u k łym , s k u r cz o n y m , z m iodow ą w odą a z rozynki wa­ r z y ć . Plinius.

P rzeciw liszajom , otrębom albo łupiącej się s k ó r z e , takież trę - dow aceniam , z m iodem u żyteczn ie m azaó, w yczyścia.

13. A n d r z e j Z b y l i t o w s k i (Zbylutowski),

Na d w o r a c h k r ó ló w Stefana i Z y g m u n ta III. m iły i p o w a ż a n y dla s w e j na­ u k i i p ię k n y ch p r z y m io tó w . P isa ł się tru k cza szy m k ró le w sk im . Jako d w orza n in k r ó lo w i d o S z w e c y i t o w a r z y s z y ł, i p o d ró ż tę ry m em o p is a ł. M ia ł za ż o n ę Annę T r z c iń s k ę h erbu R a w icz , k tó ró j iraie i cn o ty w s w y c h ry m a ch p a m ię ci p o d a ł. Znane je g o d z ie ła p o p o lsk u pisane, s ę : l . ) Wieśniak, w Krakowie roku 1600. M oże to ż sa m o p ism o ro k u 1 5 9 7 . w y d a n e b y ł o w K rak ow ie z n a p is e m : Żywot

szlachcica we wsi. — 2 .) Droga do Szwecyi Zygmunta III. roku 1597. — 3 .) Wi­ tanie króla nowego, roku 15 87 , — 4 . ) Pisanie Satyrów % puszcz litewskich do An­ ny, królewnej szwedzkiej, roku 1588. — 5 .) Lamenty na żałosny pogrzeb Elżbiety Ligęzianki, roku 1593, — 6 .) Acleon, poema, roku 1588. — 7 .) Historyą 8. Ge­

nowefy, roku 1599., k tórą ż o n ie p rz y p is a ł.

S ia rczy ń sk i.