• Nie Znaleziono Wyników

Życie z Innym jako więzienie

I. Slobodana Novaka panoptyczne więzienie

1. Życie z Innym jako więzienie

„Nowoczesność miała być wielkim skokiem naprzód: byle dalej od tego stra-chu, w świat wolny od ślepego i nieprzeniknionego losu – owej wylęgarni

lę-13 „Wszelka przemoc będąca środkiem do jakiegoś celu jest – pisze Walter Benjamin – albo przemocą usta nawiającą prawo, albo przemocą prawo podtrzymującą. Jeśli nie rości sobie pretensji do żadnego z tych predykatów, wówczas sama rezygnuje z wszelkiej mocy wiążącej.

Wynika stąd jednak, że wszelka przemoc będąca środkiem tak czy owak musi mieć swój udział w problematyce dotyczącej prawa jako takiego”. To ostatnie zaś nierozłączne jest z władzą, a tym samym i polityką (Benjamin, 2009, s. 33).

14 Walter Benjamin przedstawia zatem prawo jako podtrzymujące ład o charakterze losu, pi-sząc: „Albowiem prawo pozytywne, wszędzie tam, gdzie świadome jest swoich korzeni, zawsze będzie z całą mocą utrzy mywać, że uznaje i wspiera interesy człowieczeństwa w każdej jednost-ce. Owego interesu upatruje ono w przed stawieniu i podtrzymaniu pewnego ładu o charakterze losu. Choć temu ładowi, którego – wedle własnych nie bezpodstawnych zapewnień – broni prawo, nie można szczędzić krytyki, bezsilny jest wobec niego każdy sprze ciw, który występuje jedynie w imieniu bezkształtnej »wolności«, nie będąc przy tym w stanie opisać owego wyższego porząd-ku wolności. Sprzeciw taki jest natomiast całkowicie bezsilny, gdy nie kieruje się porząd-ku całości ładu prawnego, lecz ku poszczególnym ustawom i obyczajom prawnym, te bowiem prawo chroni oczy-wiście swoją mocą opierającą się na tym, że istnieje tylko jeden jedyny los i że właśnie to, co istnie-je, a zwłaszcza to, co zagraża, nieodłącznie należy do jego porządku” (Benjamin, 2009, s. 31).

15 „Ona jest historią, ale i teraźniejszością, czymś, co my pielęgnujemy, a truchło jest już mar-twe. [...] A ona jest właśnie nieboszczykiem, widzimy to, truje nas swoją duchową przemocą. To wszystko, co miało być”. I dalej: „Tyle tylko, że potem, podczas pracy wyrosło w znacznie bardziej uniwersalny symbol, w symbol historii, wszystkiego tego, co człowiek ciągnie za sobą w czasie.

Myślę, że byłoby dobrze, gdyby dzieło literackie mogło mieć taki monumentalny rozmiar, nawet gdyby istniał on tylko w czytelniczej nadbudowie”.

74

ków” (Bauman, 2008, s. 7) – zauważa Zygmunt Bauman w książce o znaczą-cym tytule Płynny lęk. Tymczasem trzeźwa ocena Luciena Feb vre’a – „zawsze i wszędzie strach” (Febvre, 1982, s. 409) – którą historyk wydał w odniesieniu do XVI stulecia, początku, jak mniemano, nowoczesnej epoki, niezmiennie po-zostaje aktualna, a współczesny człowiek trwa na cmentarzysku zaprzepasz-czonych nadziei, do złudzenia przypo minając bohatera powieści Slobodana Novaka, usytuowanego na zapomnianej Wyspie przy dogorywającej starusze, w miejscu, którego konstrukcja i atmosfera wzmagają ekspresję wszelkiego rodzaju niepokojów. Lęk, który dotyka bohaterów książki – Małego i jego żonę Dragę, niegdyś zwolenników rewolucji komunistycznej, wierzących w możli-wość zbudowa nia nowego świata, w momencie zaś, kiedy poznaje ich czy-telnik, ludzi pozbawionych wszel kich nadziei na zmiany i lepszą przyszłość, trwających w niezrozumiałej im monotonnej i nużącej rzeczywistości – pol-ski socjolog nazywa strachem „drugiego stopnia”, przetworzo nym spo łecznie i kulturowo osadem dawniejszych doświadczeń bezpośredniego zagrożenia, który w sposób zasadniczy wpływa na ludzkie zachowania mimo tego, iż stan ryzyka, jaki wywoływał owo przerażenie, przeminął (Bauman, 2008, ss. 7–8).

Dający się zaobserwować u pary bohaterów stan zmęczenia nieprzewidywal-ną i, jak im się wydaje, bezcelową egzystencją nosi znamiona „lęku pochod-nego”, uwewnętrznionej wizji świata opartej na poczuciu bezbronności i nie-pewności; jest rodzajem stałego usposobienia, które charakteryzuje poczucie bycia wystawio nym na niebez pieczeństwo. W powieści to ostatnie przybiera oblicze zgryźliwie, półgębkiem uśmiechniętej bezzębnej twarzyczki Madony, starej dziedziczki wyspiarskich dóbr, która utraciła cały swój majątek i od lat dogorywa, leżąc, jak sarkastycznie zauważa opowiadacz, w górnej części łóż-ka, tak jak: „se koncem prošlog stoljeća običavalo ležati u majčinu uterusu“16 (Novak, 1985, s. 20), i gnębiąc samą swoją obecnością opiekującą się nią parę.

Zagrożenie, które czyha na głównych bohate rów, poprzez które stale jest kwestionowana ich wolność, to, co niepokoi i przeszka dza, to Inny. Inny, który, podobnie jak oni – myśli, ocenia, planuje oraz uzurpuje sobie prawo do inge-rowania w ich poczynania, do oceniania ich. „Tražit će od mene besprijekornu dvorbu – żali się Mały – šikanirat će me noću i danju, odbijat će bilo kakva objašnjenja, prigovarat će hrani, usluzi i postupcima“17 (Novak, 1985, s. 28).

Sytuacja bohatera (czy bohaterów) przybiera kształt egzystencji, jaką opisy-wał Jean-Paul Sartre, podejmując refleksję nad ludzkim bytowaniem z Innym, który zamienia się w moje alter ego (Sartre, 2007, ss. 285–528, zwłaszcza ss.

451–528). Inny, jak zaznacza francuski filozof, samozwańczo nadając sobie prawo do komentowania czy wartościowania moich działań, zmniejsza moją odrębność, osłabia poczucie autonomii, podważa moją tożsamość oraz moje zadomowienie w świecie. Sprawia, że przestaję się czuć w nim komfortowo,

16 „[P]od koniec ubiegłego stulecia leżała w łonie matki” (Novak, 1971, s. 23).

17 „Będzie ode mnie żądać nienagannej obsługi, szykanować mnie dniem i nocą, odrzucać wszelkie wyjaśnienia, krytykować jedzenie, narzekać, że ją nieodpowiednio traktuję i dostatecz-nie się o nią dostatecz-nie troszczę” (Novak, 1971, s. 31).

75 co rodzi we mnie niepokój. W obecności alter ego – a więc w świecie po pro-stu, czy w naszym przypadku na Wyspie, która go wy obraża – nie czuję się już wolny, realizacja moich potrzeb, planów czy możliwości zależy bowiem od czynników, których nie kontroluję, a uświadamiam to sobie nie na drodze chłod nej refleksji, ale poprzez uczucie dyskomfortu czy niepokoju, określają-ce, zdaniem autora Bytu i nicości, ludzką kondycję jako taką. Inny jawi się więc Małemu jako utrapienie i ciężar, jako to, co zniewala. Ale nie tylko. Zgrabne wybiegi narratora powieści Slobodana Novaka – Małego, jego chowanie się za ironizującą relacją, za maską prześmiewcy i lekkoducha, ucieczki w na-zbyt drobiazgowe przedstawianie wyspiarskich obrzydliwości, które w szcze-gólności dotyczą Madony, nie przykrywają jednak całkowicie wewnętrznych poruszeń boha tera ani też odpowiedzialności za drugiego, którą ten – rad nie-rad – podejmuje. Położenie Małego zdaje się w jednakowej mierze podlegać tyleż Sartre’owskiej wyjaławiającej czło wieka interpretacji bycia z Innym, co i Lévinasowskiej, w której stan ten, będąc najpierwot niejszą i nieusuwalną cechą ludzkiej egzystencji, postrzegany jest jako odpowiedzialność względem drugiego, i to odpowiedzialność, która konstytuuje się w dialogu, w odpowia-daniu na bezgłośne często wezwanie Innego. W koncepcji autora Etyki i Nie-skończonego ustano wienie relacji między mną a Innym dokonuje się już przy pierwszym moim spojrzeniu skie rowanym na jego twarz, przy czym nie może ono mieć charakteru oglądu18, lecz powinno przybrać kształt dyskursu, czy-li odpowiadania drugiemu. Twarz drugiego, jej ekspresja, tak jak i ekspresja całego jego ciała, poprzez swoje znaczenie proszą i nakazują, rodząc we mnie poczucie bycia wezwanym, i jednocześnie rodząc świadomość, że odpowiada-jąc, nie mogę nic oczekiwać w zamian. Konstytuująca się w tym akcie podmio-towość jako taka, pisze Em manuel Lévinas, jest zakładnikiem (Lévinas, 1991, s. 56). Bytując u boku Madony, reagując na jej potrzeby i hu mory, bohater nie zyskuje zatem możliwości uwolnienia się z więzienia własnego życia (stan ten zarówno w koncepcji Sartre’a, jak i Lévinasa jest permanentny i nieodwo-łalny), ma jed nak sposobność wybicia się na człowieczeństwo, ustanowienia siebie jako podmiotu, egzy stowania bardziej godnego, co w ocenie bohatera powieści nie zyskuje raczej znaczącej apro baty.

W odsłonie tej powieściowa Wyspa jawi się więc jako więzienie, w którym jednostka ludzka stale narażona jest na obecność innych, na współbytowanie z tymi, którzy albo jej zagrażają i wtłaczają ją w obsesję wszelakich niepokojów niosących ryzyko rozpadu jej tożsamości, destrukcji jej miejsca na ziemi (Sar-tre), albo w dogodniejszej być może interpretacji – wtłaczają ją niejako w nie-współmierną relację zależności, przyczyniając się przy tym do jej pełniejszego, bardziej odpowiedzialnego, świadomego życia (Lévinas), pojmowanego siłą rzeczy – tak w przypadku twórcy Bytu i nicości, jak i autora Etyki i Nieskończo-nego – w kate goriach moralnych. Zauważenie pozytywNieskończo-nego w pewnych aspek-tach wydźwięku Lévi na sowskiej interpretacji bycia z Innym nie neguje jednak

18 „Najlepszy sposób poznania drugiego – zaznacza filozof – to taki, w którym nie zauważamy nawet ko loru jego oczu!” (Lévinas, 1991, s. 49).

76

pierwotnego i nieodwołalnie negatyw nego charakteru ludzkiej egzystencji, wyobrażanej jako nieskończona niewola. Zaprezento wany przez Slobodana Novaka insularny mikroświat, odbicie świata jako takiego, wierna mi niatura nieprzyjaznej człowiekowi nowoczesności, w której Inny, jakkolwiek by osta-tecznie wartościować jego rolę w życiu jednostki, zawsze jest też tym, który ogranicza i ciemięży, a wyobrażony zostaje jako to miejsce, w którym pewność i bezpieczeństwo pozostają czystymi abstrakcjami, jako przestrzeń, w której myśl wypowiedziana przez jednego z założycieli Szkoły Annales odsłania się jako przykra prawda na temat bytowania po wsze czasy.