• Nie Znaleziono Wyników

Aktywność parlamentarna

Rozdział III. Sfery aktywności partii narodowej

2. Sfera polityki

2.1. Aktywność parlamentarna

Liga Polskich Rodzin w wyborach do Sejmu w 2001 roku otrzymała 7, 87% głosów wyborców, co dało temu ugrupowania 38 mandatów w Sejmie, czyli 8,26% mandatów ogółem (należy podkreślić, iż na początku kadencji dwóch posłów z Ruchu Odbudowy Polski nie wstąpiło do Klubu Parlamentarnego Ligi Polskich Rodzin, który w ten sposób liczył 36 posłów). Dla porównania SLD-UP otrzymała 216 mandatów (46,96% mandatów), PO 65mandatów (14,13% mandatów), Samoobrona 53mandaty (11,52% mandatów) PiS 44 mandaty (9,57% mandatów), PSL 42 mandaty (9,13% mandatów). Z kolei w wyborach do Senatu poszczególne partie uzyskały następującą

64 ilość mandatów: SLD-UP 75, Blok Senat 2001- 15, PSL 4, Samoobrona R.P. 2, komitety kandydatów niezależnych 2 (por. PKW 2001). Lista LPR została zarejestrowana jako jedna partia, a nie koalicja, co pozwoliło uniknąć wyższego ośmioprocentowego progu wyborczego (choć jak wykazałem wcześniej LPR składało się z kilku ugrupowań). „Utworzyliśmy Klub Parlamentarny, w którym jest 36 posłów i 2 senatorów: Adam Biela, Jan Szafraniec (kolejnych dwóch senatorów LPR zyskała w wyborach uzupełniających do Senatu: Zofia Mrowiec-Skrzypek, Ryszard Matusiak). Najprzeróżniejsze sondaże przedwyborcze, które na ogół nie dawały nam żadnej szansy, a tuż przed wyborami, gdy było już oczywiste, że wejdziemy, dawały nam zaledwie 5% okazały się zupełnie niewiarygodne. Zapowiadana dokładność rzędu 1% okazała się fikcją. Otrzymaliśmy 8%, podczas gdy lewica, której przepowiadano przeszło 50% dostała zaledwie 41%” (Opoka 01:40(61)).

Tabela 1. Udział poszczególnych ugrupowań w LPR wg liczby mandatów w 2001r. (Źródło: Opoka 2001:40(61)).

Ugrupowanie na 1 miejscach na listach LPR weszło do Sejmu Porozumienie Polskie (PP) 9 8 Ruch Katolicko-Narodowy (RKN) 8 5 Stronnictwo Narodowe (SN) 4 4 Liga Polskich Rodzin (LPR) 2 1

Liga Rodzin (LR) 1 1

Ruch Odbudowy Polski (ROP) 2 2 Ugrupowania Gabriela Janowskiego (PdP+PLN) 2 2 Stowarezyszenia Uwłaszczeniowe (SUiG) 1 1

Inni* 11 14

Razem 40 38

* W kategorii „Inni” i „Stronnictwo Narodowe” znajdują się posłowie należący do klubu LPR.

W przedstawionym wyszczególnieniu ugrupowań wchodzących w skład partii LPR zasadnicze znaczenie ma przynależność klubowa. Jedynie członkowie klubu LPR mają prawo do tej nazwy. Pozostali członkowie partii w swoich biurach poselskich posługują się nazwą swojego klubu parlamentarnego.

Kampania wyborcza do parlamentu była organizowana przede wszystkim w oparciu o Stronnictwo Narodowe.

65

„Liga Polskich Rodzin jako nowy twór polityczny, w pierwszym etapie miała pomoc głównie w strukturach terenowych Stronnictwa Narodowego. Wraz z budowaniem szerszego środowiska negocjacje w dużym stopniu polegały na ustalaniu, w których okręgach dołączające się ugrupowania otrzymają pierwsze miejsca. W praktyce oznaczało to, że terenowi działacze sztabowi, którzy często siebie widzieli na pierwszych miejscach, musieli je ustąpić innym. Gdzieniegdzie powstawały z tego tytułu różne trudności. Należy się szczególne uznanie tym, którzy mimo zejścia na dalsze miejsca na listach, do końca trwali w pracy wyborczej i przez to przyczynili się do uzyskanego wyniku. Dali wyraz patriotyzmu i ofiarności, bez której obóz katolicki i narodowy nie byłby do pomyślenia [...]. Niektórych dziwi obecność działaczy ROP na listach Ligi Polskich Rodzin, jak i ich nieobecność w Klubie Sejmowym LPR. Tu trzeba wyjaśnić, że zaproszenie ROP-u do udziału w listach LPR wynikało z potrzeby dania działaczom tej partii możliwości głosowania na w miarę bliską im ideowo listę. Ta bliskość wydaje się być tym większa, im dalej od Warszawy. Od początku jednak wiedzieliśmy, że są różnice ideowe i w rezultacie posłowie ROP-u nie znajdROP-ują się w KlROP-ubie LPR. Pozostają jako niezależni. Jest nieprawdą, że wyszli z KlROP-ubROP-u. Nigdy do niego nie weszli [...]. Chcemy przeszkadzać. Ale chcemy być opozycją selektywną. Krytykować będziemy nie dlatego, że projektodawcą jest SLD, ale dlatego że daną propozycję uważamy za szkodliwą dla Polski. Gdy uznamy, że dana sprawa jest w interesie Polski, to będziemy ją popierać” (Opoka 2001: 40(61)).

Najaktywniejszym posłem LPR był Roman Giertych - występował podczas obrad sejmowych około pięćset razy. Klub Parlamentarny LPR nie przedłożył do laski marszałkowskiej żadnego projektu ustawy. Roman Giertych cieszył się również największym poparciem społecznym spośród przywódców LPR. O ile w grudniu 2001 roku zaufałoby mu 3% respondentów, to we wrześniu 2004 roku zaufałoby mu 20% respondentów (por. CBOS 02:127; CBOS 2004:156).

Zarówno w Sejmie jak i w Senacie dominującą rolę odgrywa Sojusz Lewicy Demokratycznej. LPR czuje się niewątpliwie dyskryminowana na forum parlamentu przez to ugrupowanie, co ujawnia się w utrudnianiu dostępu do stanowisk i komisji sejmowych:

„Lewica uznała za stosowne nie dopuścić nas do prezydium Sejmu. Marszałkiem został Marek Borowski, członek SLD, co jest oczywiste, skoro posiadają większość w Sejmie. Wśród wicemarszałków są jednak tylko przedstawiciele UP, PSL, PO i Samoobrony. Zabrakło miejsc dla prawicy, czyli PiS i LPR. Nie uzyskaliśmy zgody na zwiększenie liczby wicemarszałków, tak aby każdy klub był reprezentowany. Podobny bój prowadziliśmy o liczbę miejsc w Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Tam też nas nie chcą. Lewica pragnęła, by nikt jej nie przeszkadzał w dokonywaniu zmian personalnych w tych najbardziej newralgicznych organach państwowych. Uzyskaliśmy jedynie zgodę na zwiększenie liczby członków Komisji, gdy nasi kandydaci uzyskają certyfikaty dopuszczalności do dokumentów niejawnych. Trwa więc weryfikacja tych kandydatów, ale dokonują jej już wybrańcy lewicy. W ustawach podatkowych prowadziliśmy bój o ochronę interesów rodzin. Sprzeciwialiśmy się likwidacji Komisji Rodziny i wszystkim propozycjom uderzającym w byt rodziny, a także próbowaliśmy wprowadzić szereg

66

prorodzinnych poprawek. Wszystko bez skutku. Największym echem medialnym odbiła się nasza opozycja wobec wchodzenia do Unii Europejskiej. Już na otwarciu Sejmu prezydent Kwaśniewski do nas kierował swe prounijne pouczenia. Krytykowaliśmy exposé premiera Leszka Millera za jego nadgorliwość w gotowości dostosowywania nas do wymogów Unii bez zgody narodu” (Opoka 2001: 40(61)).

W Sejmie IV kadencji Lidze Polskich Rodzin przypadła rola ugrupowania opozycyjnego, które główni gracze polityczni próbowali marginalizować. Nie oznaczało to jednak odejścia LPR od swoich założeń programowych:

„Liga Polskich Rodzin pomału staje się główną siłę opozycyjną wobec dotychczasowych rządców III RP. Skoro mówimy wyraźnie co innego, niż wszystkie rządy od Mazowieckiego po Millera, ludzie zaczynają to nie tylko zauważać, ale i rozumieć o co chodzi. Stajemy się niebezpieczni. Pojawiają się głosy o konieczności delegalizacji LPR, pozbawienia jej prawa do publicznych pieniędzy itd. Są różne manipulacje z utrudnianiem nam dostępu do mediów np. w sprawie godziny na debatę referendalną o wyprzedaży ziemi cudzoziemcom. Dotychczasowa działalność była zdominowana przez prace nad budżetem. Integracja z Unią Europejską ma też wyraz finansowy. Ukazaliśmy, że UE nas kosztuje, że w budżecie są zupełnie niepotrzebne wydatki na samą integrację i straty w dochodach wynikające z uległości wobec dyktatu Unii. Zauważalność naszego sprzeciwu tak denerwuje, że nawet Komisarz ds. Rozszerzenia UE, p. Günter Verheugen, Niemiec, uznał za stosowne nazwać Polaków przestępcami, bo za dużo sobie po UE obiecywali. To tylko przedsmak tego, jak urzędnicy UE będą nas traktować. Gdy odwiedził Sejm Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Patric Cox (Irlandczyk, członek klubu Bilderberg), w pytaniach głównie posłowie LPR go szarpali, odpowiadał tak mętnie, że pojawiły się głosy iż w ten sposób to wszyscy staniemy się eurosceptykami” (Opoka 2002: 41(62)).

W wyborach w 2005 roku dokonała się znacząca zmiana w przypadku składu osobowego Klubu Parlamentarnego Ligi Polskich Rodzin. Niewątpliwie brak w nim działaczy skonfliktowanych z Maciejem i Romanem Giertychami. LPR nie składa się już z mozaiki różnych ugrupowań politycznych i stowarzyszeń, co było jednym z powodów narastania konfliktów w stronnictwie. W tej sprawie zabiera głos Maciej Giertych:

„Wybory za nami. Może tego nie widać, ale skończyły się dla Ligi Polskich Rodzin ogromnym sukcesem. Na czym ten sukces polega? Zdobyliśmy 34 mandaty poselskie i siedem senatorskich, czyli w sumie więcej niż 4 lata temu. Uzyskaliśmy ogromne odmłodzenie klubu parlamentarnego. Przytłaczającą większość uzyskali ludzie, wywodzący się z ruchu narodowego, ze Stronnictwa Narodowego i z Młodzieży Wszechpolskiej. Podniósł się średni poziom wykształcenia członków klubu. To wszystko są atuty, które zaowocują w przyszłości. Jest jeszcze jeden powód, chyba najważniejszy, dla którego mamy prawo uważać, że ostatnie wybory to dla nas sukces. Wytrzymaliśmy skoncentrowany atak ze wszystkich

67

możliwych stron, atak, którego celem było wyeliminowanie LPR-u ze sceny politycznej, atak, którego koordynacja sterowana była z utajonych ośrodków dyspozycyjnych” (Opoka 2005:54(75)).

O ile w wyborach do Sejmu LPR zanotowała uszczuplenie stanu posiadania z poprzedniej kadencji Sejmu, ponieważ uzyskała o dwa mandaty poselskie mniej, to w przypadku wyborów do Senatu zanotowała sukces, gdyż w poprzedniej kadencji Senatu LPR miała dwóch senatorów, natomiast po wyborach w 2005 roku było ich siedmiu. W wyborach do Sejmu LPR nie była już ostatnim ugrupowaniem tak jak w 2001 roku, ponieważ w 2005 roku była przedostatnim stronnictwem, wyprzedzając PSL. W wyborach do Sejmu rozkład mandatów poselskich przedstawiał się następująco: PiS 26,99% mandatów ogółem (155 mandatów), PO 24,14% (133 mandaty), Samoobrona R.P. 11,41% (56 mandatów), SLD 11,39% (55 mandatów), LPR 7,4% (34 mandaty), PSL 5,4% (25 mandatów). Z kolei rozkład mandatów w Senacie przedstawiał się następująco PiS-49, PO-34, LPR-7, Samoobrona R.P.-3, PSL-2 (por. PKW 2005).

W V kadencji Sejmu partią, która wygrała wybory w 2005 roku był PiS, który zarówno programowo i ideologicznie był bliski LPR-owi. Na początku rząd PiS próbował rządzić samodzielnie, co niewątpliwie było zadaniem trudnym, gdyż nie miał arytmetycznej większości w parlamencie. Próbą rozwiązania tego problemu była propozycja zawarcia paktu stabilizacyjnego, która padła 19 stycznia 2006 roku, a parafowany został przez dwie opozycyjne partie, czyli Samoobronę R.P. i Ligę Polskich Rodzin w dniu 2 lutego 2006 roku. Celem jego zawarcia była chęć uzyskania od obu sygnatariuszy paktu zgody na uchwalenie najistotniejszych ustaw z punktu widzenia PiS. W tym okresie trwają prace programowe w LPR, które miały doprowadzić do zawarcia koalicji rządowej z PiS-em. Był to szczególnie trudny okres dla LPR, gdyż trwały rozmowy z niektórymi posłami LPR, aby wstąpili do Klubu Parlamentarnego PiS. Odpowiedzią była Uchwała Rady Politycznej Ligi Polskich Rodzin z dnia 19 kwietnia 2006 roku.

„Zaraz po Radzie Politycznej, Prezydium Klubu Parlamentarnego LPR wyznaczyło do rozmów marszałka Marka Kotlinowskiego i posła Bogusława Kowalskiego. Następnego dnia ukazał się wywiad Kowalskiego, w którym zapowiadał, że jeżeli LPR nie przyjmie warunków PiS-u, to wyprowadzi z LPR grupę posłów. W tej sytuacji Prezydium Klubu wycofało Bogusława Kowalskiego z negocjacji, bo okazało się, że się do zadania nie nadaje. Wyraża gotowość przyjęcia każdych warunków przed negocjacjami. Dalej negocjacje prowadził sam Marek Kotlinowski, a potem Prezydium Klubu dodało do grupy negocjacyjnej jeszcze posłów Janusza Dobrosza, Radosława Pardę i Roberta Strąka. Uzyskali dla LPR ofertę ministerstwa sportu z tym, że obecny minister miał pozostać w randze wiceministra. Równocześnie PiS negocjował dalej z

68

posłem Kowalskim, oferując mu funkcję wiceministra w poważniejszym ministerstwie. Stało się oczywistym, że to PiS nie życzyło sobie koalicji z LPR-em. Nie tylko odrzuciło propozycję porozumienia programowego, ale ofertą ministerstwa sportu wyraźnie dawało do zrozumienia, że chce by ta oferta była odrzucona. Tymczasem rozmówcom z LPR, których PiS samo sobie wyznaczyło (Kowalskiemu i Annie Sobeckiej) obiecywano lepsze warunki. Czyli PiS ofiarowywało więcej za rozbicie LPR, niż za udział LPR w rządzie. Ofiarowywało też więcej PSL-owi, niż LPR-owi, mimo tego, że LPR ma większy klub parlamentarny. W rezultacie doszło do podpisania umowy koalicyjnej przez Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Leppera i Bogusława Kowalskiego nie dające rządowi większości sejmowej, ale z zapowiedzią, że jeszcze inni posłowie LPR przejdą do nowego koła, które stworzył Kowalski. Gdy okazało się, że to nieprawda, że nikt więcej z LPR do nich nie przejdzie, dopiero wtedy zaczęły się poważne rozmowy koalicyjne z LPR-em na bazie wyżej zacytowanej uchwały. Ich wynik znamy i na ogół został przyjęty z zadowoleniem przez społeczeństwo” (Opoka 2006: 58(79)).

„W czwartek 27 kwietnia 2006 r. klub LPR formalnie wykluczył ze swych szeregów pięciu posłów, którzy stworzyli Narodowe Koło Poselskie […]. Powołanie nowego koła w Sejmie ogłosił Bogusław Kowalski. Przystąpili do niego także dotychczasowi posłowie Ligi Andrzej Mańka, Anna Sobecka, Robert Strąk, Gabriela Masłowska. Jednocześnie władze LPR zdecydowały o rozwiązaniu pomorskiego i lubelskiego okręgu partii, w których prezesami byli Mańka (okręg lubelski) i Strąk (okręg pomorski)” (ww.lpr.pl 2006).

Pakt stabilizacyjny praktycznie przestał funkcjonować. Był to odpowiedni moment na prowadzenie rozmów o powstaniu przyszłej koalicji rządowej. Umowę koalicyjną parafowano w dniu 5 maja 2006 roku. Przetrwała ona do sierpnia 2007 roku, z przerwą na jesieni 2006 roku. Wcześniej porozumienie tworzyły trzy podmioty polityczne, tj. PiS, Samoobrona i Narodowe Koło Poselskie. Ostatnia do umowy przystąpiła Liga Polskich Rodzin w dniu 5 maja 2006 roku. Koalicja miała większość w Sejmie. Liczyła 238 posłów, a wymagana większość wynosiła 231 posłów.