• Nie Znaleziono Wyników

Ambiwalencja międzypokoleniowej wymiany troski i opieki

Truizmem jest twierdzenie, że rodzina pełni wiele funkcji, a poszczególni jej członkowie realizują określone zadania względem siebie. Jakość i natężenie wy-pełniania swoich funkcji dla członków jest różna w różnych etapach rozwoju ro-dziny. Jedną z funkcji jest opiekuńcza. Zanim jednak przyjrzę się jej dynamice, odniosę się do zagadnienia tzw. solidarności międzypokoleniowej, ponieważ jest ono bezpośrednio związane z opieką i troską ujmowaną w kategoriach specyficz-nej „wymiany” zawartej w tytule tego podrozdziału:

Solidarność to synonim więzi społecznych, pewnego rodzaju lepiszcze skupiające ludzi i zbio-rowości wokół pewnych celów, wartości, idei, autorytetów, zadań. To […] poczucie wspólnoty i od-powiedzialności oraz gotowość dania wsparcia, okazywane przez członków społeczności i przez zbiorowości. Solidarność należy […] rozpatrywać jako sieć systemów pomocy wzajemnej, opartych na wymianie społecznej i współpracy, generujących strukturę zobowiązań. Pewne obligacje są przypi-sane, od urodzenia bowiem ludzie wchodzą w świat społeczny, w którym mają zdefiniowane stosunki i obowiązki i w którym inni ludzie mają wobec nich także jakieś zobowiązania74.

Solidarność jest nieco innym zjawiskiem niż zasada pomocniczości, ponie-waż w jej myśl ludzie w pierwszej kolejności powinni sami sobie pomóc i dopiero, gdy z jakichś względów nie mają ku temu możliwości (warunków, kompetencji, umiejętności), w społecznej sieci wsparcia następną „w kolejce” do pomagania jest rodzina, potem społeczność, a dalej różne instytucje i organizacje75. W spo-łecznej strukturze zobowiązań główne miejsce przypada rodzinie. Najlepiej ilu-struje to hipotetyczna sytuacja, w której grupa znajomych spędza wspólnie czas i jeden z nich ulega wypadkowi. Przyjaciele mogą co prawda zająć się wsparciem takiej osoby w kryzysie, ale w pierwszej kolejności uwagę wszystkich przykuwa potrzeba poinformowania rodziny o sytuacji problemowej. Pomoc i wspieranie przez znajomych osoby w kryzysie można analizować w kategoriach lojalności, życzliwości, współczucia itp. Udział rodziny w procesie tego wsparcia postrze-gany jest w kategoriach obligatoryjności i bezwarunkowości. Jej zaangażowanie oraz udzielane wsparcie nie opiera się na kalkulacji zysków i strat.

Solidarność międzypokoleniowa może być analizowana z zastosowaniem różnych perspektyw (np. nauk o rodzinie, polityki społecznej, ustawodawstwa)76,

73 R. Giarrusso i in., The intergenerational stake phenomenon over 20 years, [w:] M. Silverstein, K. W. Schaie (eds.), Annual review of gerontology and geriatrics, Springer Publishing Company, New York 2005: 55–76.

74 Z. Woźniak, Solidarność międzypokoleniowa w starzejącym się świecie – perspektywy i za-grożenia, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 74(3), 2012: 24.

75 Tamże.

76 P. Szukalski, Solidarność pokoleń. Dylematy relacji międzypokoleniowych, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2012.

ale z punktu widzenia rozważań zawartych w tej części książki wydaje mi się istotne ujęcie jej w kategoriach specyficznej umowy kulturowej i relacji interperso-nalnych, które Piotr Szukalski definiuje następująco:

[…] to poczucie wzajemnej odpowiedzialności wobec osób przynależących do innych generacji. Tym samym gotowość, wynikająca z więzi międzypokoleniowej, zostaje aktywizowana, przekształca-jąc się w uwzględnianie w podejmowanych działaniach interesów, potrzeb i opinii innych generacji77.

Jeśli zaś chodzi o jej „umowny” charakter, to rozumienie takie zawiera w so-bie występowanie reguł redystrybucji wyznaczników statusu społecznego pomię-dzy przedstawicielami różnych generacji. Analiza tego pojęcia w licznej literaturze naukowej pozwoliła Szukalskiemu na określenie tego „niepisanego kontraktu” społecznego mianem międzypokoleniowego reżimu, oznaczającego ogół zasad określających wygląd relacji międzypokoleniowych w społeczeństwie, zasad opi-sywanych w ramach prawa, religii, etyki czy obyczaju78.

Solidarność międzypokoleniowa koresponduje z innym zjawiskiem, określa-nym mianem transferu międzygeneracyjnego (w rodzinie). Jest to fenomen bar-dzo wrażliwy na przemiany społeczne i demograficzne.

Mówimy o tym, że wystąpiły transfery międzypokoleniowe, jeżeli jakaś grupa wiekowa (pokole-nie) konsumuje więcej lub mniej, niż wynosi dochód pracy jej członków. Transfery miedzypokoleniowe odbywają się w dwóch kierunkach: w dół, od osób starszych do młodszych; i w kierunku odwrotnym, w górę, od młodszych członków rodziny (społeczeństwa) do starszych. Cechą transferów w rodzinie jest ich nieformalny charakter. Rodzice ponoszą wydatki w związku z posiadaniem dzieci, wsparciem finansowym dorosłych dzieci, pożyczkami, a ponadto mogą im coś ofiarować czy uczynić ich swoimi spadkobiercami. Z kolei dzieci mogą wspierać swoich rodziców na starość79.

Nieformalne transfery obejmują nie tylko wsparcie ekonomiczne, ale także opiekę, praktyczną pomoc, emocjonalne i moralne wsparcie, czyli te wszystkie „dobra”, które z perspektywy rodziny są naturalną koleją rzeczy. Starsze poko-lenie uczy młodsze, dzieli się doświadczeniem i umiejętnościami. Młodsze siłą i produktywnością. Z drugiej strony „dobra” te w dobie współczesnych przemian społecznych podlegają zinstytucjonalizowaniu formalnemu. Istnieją więc odpo-wiednio wyspecjalizowane firmy: sprzątające, opiekujące się, świadczące usługi typu „złota rączka” itp.

Obok altruizmu leżącego u podstaw transferów międzypokoleniowych swoje miejsce w wyjaśnianiu siły i istoty zjawiska ma model wymiany i wzajemności. Motywem do pomagania innym jest tu otrzymanie czegoś w zamian, „odpłacenia się” komuś, kto (u)czynił przysługi w potrzebie. Jednak w odniesieniu do rodzi-ny nie jest to zwykły akt długu wdzięczności. Intymność oraz stabilność więzów pokrewieństwa (matką/dzieckiem nie przestaje się być nigdy) pozwala na to, by to „odwzajemnienie” było odsunięte w czasie. Ponadto rodzinna specyfika tego rodzaju „długów” dopuszcza istnienie niesymetryczności i nieproporcjonalności

77 Tamże: 47.

78 Tamże.

79 P. Michoń, Transfery międzypokoleniowe w rodzinie, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i

między tym, co się dostało, a tym, co się (od)daje. Dodam, że zjawisko to jest analizowane z ukazaniem wyraźnego związku pomiędzy intensywnością oraz ro-dzajami transferu a polityką socjalną danych państw, a także różnic kulturowych w obrębie poszczególnych państw w Europie80.

Jedną z przestrzeni takiego transferu międzypokoleniowego jest opieka w ro-dzinie. Jest to specyficzny proces, który zmienia się w całym biegu życia danej rodziny. Poszczególni realizatorzy zadań związanych z opieką zmieniają swój status: od bycia opiekunem (małego dziecka), współwykonawcą działań opiekuń-czych, po podopiecznego (dorosłego syna czy córki). Zamienność, a właściwie przemienność ról związanych z dostarczaniem i pozyskiwaniem opieki polega na tym, że w okresie starości człowiek kolejny raz staje się biorcą rodzinnej opieki – tym razem otrzymuje ją od dorosłych dzieci – co jednocześnie nie wyklucza tego, że w tym samym czasie bywa opiekunem ich (małych i dorastających) dzieci. Magdalena Rosochacka-Gmitrzak i Mariola Racław81 zwracają uwagę, że międzypokoleniowa „zamiana miejsc” jest silnie zakorzeniona w historii stosun-ków międzypokoleniowych i szkicują podstawowe problemy analizowania zjawi-ska przez pryzmat opieki nad osobami starszymi. Podążając za ich ustaleniami, można wyłonić wiele zasadniczych kategorii teoretycznych, z użyciem których rozpatrywane są zagadnienia międzypokoleniowej opieki w rodzinie.

Po pierwsze, opieka rodzinna nad osobami starszymi „zakotwiczona” jest w strukturach rodziny i często opiera się na nieformalnych sieciach społecznych sąsiadów, przyjaciół oraz znajomych oraz na formalnych opiekunach (np. z agen-cji opiekuńczych działających na rynku lub w sektorze publicznym). Procesual-ny i dynamiczProcesual-ny charakter opieki analizowaProcesual-ny jest w piśmiennictwie naukowym przez pryzmat pojęcia „przestrzeni opiekowania” (caring spaces), które z kolei do-tyczą działania (doing of care). Dalej autorki wyłaniają pojęcie „tras” (czy też szla-ków) opiekuńczych, które zmieniają się przez całe życie jednostki. Najważniejszą cechą tych zmian jest przemienność dawania/otrzymywania opieki na różnych etapach rozwoju rodziny, której jest się członkiem.

Opieka jawi się jako zbiór wielu zależności i indywidualnych praktyk podej-mowanych w określonym miejscu i czasie przez określone osoby wobec okre-ślonych osób. Złożone warunki i wspólne doświadczenia w jej przebiegu są ele-mentem łączącym opiekuna i podopiecznego. Autorki przywołują w tym miejscu anglojęzyczne pojęcie personal community (osobistej wspólnoty) do określenia tego zjawiska. Wyjaśniają tę kategorię następująco:

Osobista wspólnota składa się z osób, które jednostka uważa za bliskie i które uważają się za bliskie sobie. Tworzą ją członkowie rodziny (którzy stają się przyjaciółmi) i przyjaciele (którzy są jak rodzina). Skład wspólnoty zmienia się w czasie, tak jak miejsca przebywania ich członków. Zmienia to praktyki opiekuńcze82.

80 M. Brandt, C. Deindl, Intergenerational transfers to adult children in Europe: Do social policies matter?, Journal of Marriage and Family, 75(1), 2013: 235–251; M. Albertini, M. Kohli, The generational contract in the family: An analysis of transfer regimes in Europe, European Sociological

Review, 29(4), 2012: 828–840.

81 M. Rosochacka-Gmitrzak, M. Racław, Opieka nad zależnymi osobami…

Interesująca jest także dostrzeżona przez Rosochacką-Gmitrzak i Racław uwaga o modyfikacji przestrzeni opieki, czasu świadczenia opieki oraz ulokowa-nia miejsca tej opieki. W przypadku tej pierwszej, rozumianej jako współobecność lub dystans przestrzenny dzielący znaczących innych od siebie, uwzględnia się odmienność relacji z przyjaciółmi i krewnymi. Od bliskich krewnych oczekuje się pierwszeństwa wsparcia pielęgnacyjnego, np. w zakresie higieny osobistej.

Zjawisko opieki rozpatrywane jest przez nie przez pryzmat kategorii „wdzięcz-ności”. Opiekę można więc ujmować z zastosowaniem simmelowskiego opisu asymetrycznej relacji pomiędzy darczyńcą a obdarowanym, w rezultacie czego dar pierwszego rodzi zobowiązanie83. Mechanizm tego zjawiska poniekąd opisy-wałam przy okazji prób wyjaśniania przyczyn powrotności na drogę przestępstwa wielokrotnych recydywistów. Tak zwane „długi wdzięczności”, jakie mieli u osób, które w trakcie odbywania kary w różny sposób „obdarowali” ich konkretnym wsparciem i przysługami, były dla nich ważniejsze do „spłacenia” niż dotrzymanie obietnicy niełamania prawa i lęk przed powrotem do więzienia. Obserwowałam też problem ciężaru długu wdzięczności wobec kobiety, która poświęciła wiele lat i energii na „czekanie” i pomoc mężczyźnie przebywającemu w więzieniu. Bywało to jednym z powodów zerwania z nią po opuszczeniu instytucji penitencjarnej84. To drugie można analizować z zastosowaniem jeszcze innej kategorii, a mianowicie reguły wzajemności. Jest to pewnego rodzaju norma życia społecznego skłania-jąca ludzi do symetrycznego zachowania. Przykładowo więc ci, którzy zostali ob-darzeni opieką w sytuacji potrzeby, udzielają wsparcia swoim opiekunom. Janusz Łukaszyński85 przytacza historyczne ustawodawstwo, w myśl którego człowiek, którego ojciec nie zapewnił mu możliwości wyuczenia się jakiegoś zawodu, nie musiał otaczać go opieką na starość. W prawie rzymskim reguła ta miała nawet swoją nazwę i była jedną z najstarszych sformalizowanych form zasady wzajem-ności. Tak zwane „bocianie prawo” (lex ciconaria) zobowiązywało dorosłe dzieci do utrzymywania starych rodziców i było prawnym obowiązkiem spłacenia długu wdzięczności wobec rodziców.

Za zasadę wzajemności odpowiada swoiste napięcie psychiczne związane z poczuciem moralnego zobowiązania do odwzajemnienia się. Powinności te kształtują się w procesie socjalizacji, a sama „wdzięczność” jako cecha dzieci wobec rodziców ewoluuje i rozwija się wraz z ich wiekiem. Przykładowo „zawdzię-czanie czegoś rodzicom” uświadamia sobie (lub deklaruje) prawie połowa dzieci, które znajdują się w fazie rozwojowej określanej mianem wyłaniającej się dorosło-ści (emerging adulthood), niemal ¼ licealistów i tylko co dziesiąty uczeń w wieku dorastania86.

Wdzięczność jest elementem wzajemnych zobowiązań. Potrzeba rewan-żowania się jest wpisana w schemat dawania i brania i, podobnie jak formalne

83 G. Simmel, Socjologia, PWN, Warszawa 1975.

84 R. Szczepanik, Stawanie się recydywistą. Kariery instytucjonalne osób powracających do

przestępczości, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2015.

85 J. Łukaszyński, Wzajemność i wdzięczność, Społeczeństwo i Ekonomia, 3, 2015: 134–151.

86 M. Budziszewska, Opowieść „moi rodzice” w trzech fazach adolescencji i w dorosłości.

Ana-liza narracji tożsamościowych, Wydawnictwo Stowarzyszenia Filomatów – Wydawnictwo Liberi Libri,

umowy prawne, jest regulatorem i gwarancją zapewnienia wzajemności w rela-cjach międzyludzkich87. Kiedy naukowcy analizują tę kategorię na polu wielu dys-cyplin naukowych, to bez względu na dziedzinę wiedzy konstatują, że wdzięcz-ność jest podstawowym spoiwem społecznym88. George Simmel nazywa tę cechę życia społecznego „moralną pamięcią ludzkości”89. Rosochacka-Gmitrzak i Racław przywołują stanowiska czołowych socjologów, dla których wdzięczność w układzie opiekuńczym stanowi element wzoru kulturowego relacji matka–dziec-ko pojmowanego w kategoriach bezinteresownego i altruistycznego obowiązku. Wzór ten zawiera w sobie także „obowiązek” doceniania przez dziecko poświę-cenia matki i uruchamiania reguły wzajemności poprzez wspieranie jej w sytuacji starzenia się. Pominięcie reguły wzajemności i zaniechanie wdzięczności to zła-manie ustanowionego społecznie wzoru relacji90.

Dodatkowym składnikiem międzypokoleniowej wymiany opiekuńczej w rodzi-nie, prócz cech wzajemności i wdzięczności, są oczywiście emocje i przywiązanie. Wspominane wyżej badaczki zwracają uwagę, że emocje, które leżą u podstaw opieki w rodzinie, mogą być stymulatorami tejże (bezwarunkowa miłość), ale też mogą utrudniać realizację określonych zadań (np. odczuwanie repulsji). Emocje mo- gą także leżeć w grupie czynników ryzyka nierównej dystrybucji opieki, faworyzo-wania kogoś. Następnie emocje mogą wzmacniać praktyki manipulofaworyzo-wania opie-kunem/podopiecznym w celu osiągnięcia indywidualnych celów i zaspokojenia potrzeb, jak również kreowania pożądanego społecznie wizerunku osoby opieku-jącej się/przyjmuopieku-jącej opiekę. Kiedy autorki cytują „emocjonalne” warunki działań, celów i decyzji w ramach układów opiekuńczych, używają szerokiej gamy uczuć czy pojęć, które je wywołują: miłość, przywiązanie, duma, lojalność, zadowolenie, satysfakcja, rozczarowanie, złość, uraza.

Dodam, że Rosochacka-Gmitrzak i Racław identyfikują ciekawy i zaniedby-wany obszar dociekań, który określa się mianem „ryzyka bycia opiekunem senio-ra/ryzyka posługi pielęgnacji”. Uważają, że

współcześnie zaistniało „ryzyko społeczne” (ryzyko bycia opiekunem) i wytworzyła się nowa kategoria marginalizowanych – opiekunów nieformalnych, którzy w niedalekiej przyszłości staną się beneficjen-tami publicznych programów aktywizacji społeczno-zawodowej. Obecne polskie badania akcentują trud opiekunów nieformalnych, chcąc wydobyć ich z „cienia” relacji rodzinnych i obowiązków moral-nych. Jednak w dalszym ciągu brakuje dociekań, które ukazywałyby opiekę nieformalną jako proces pełen dylematów i wewnętrznych sprzeczności, przepełniony ambiwalencją […] Ryzyko „bycia opie-kunem seniora” rozpoznajemy jako akt woli jednostki postawionej w sytuacji trudnej i często nagłej (np. choroby czy utraty sprawności przez bliskiego krewnego w starszym wieku), bez możliwości prze-widzenia długości okresu świadczenia opieki91.

87 G. Simmel, Socjologia…

88 K. Łapiński, Kategoria wdzięczności w stoicyzmie, Przegląd Filozoficzno-Literacki, 3–4(48), 2017: 501–521.

89 G. Simmel, Wierność i wdzięczność, [w:] tenże, Socjologia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005: 487.

90 M. Rosochacka-Gmitrzak, M. Racław, Opieka nad zależnymi osobami…

Warto dodać, że co prawda ryzyko zostania opiekunem jest ryzykiem wyboru i ryzykiem indywidualnej decyzji, jednak często podejmowanym w sytuacji kryzy-su (zagrożenia) i w rezultacie presji kulturowo-społecznej.

W powyżej przytoczonym fragmencie wypowiedzi badaczek pojawia się od-wołanie do teoretycznej kategorii wywiedzionej bezpośrednio z koncepcji Roberta K. Mertona, do której będę się odnosić w dalszej części. (Socjologiczna) koncep-cja ambiwalencji (ambivalence theory) została przedstawiona przez niego głównie w książce Sociological Ambivalence and Other Essays92. Analiza piśmiennictwa anglojęzycznego pozwala sądzić, że przez pryzmat tej koncepcji opisywane są niektóre problemy relacji międzypokoleniowych. Zanim rozwinę ten wątek, posta-ram się przedstawić najważniejsze założenia samej koncepcji.

Termin „ambiwalencja” został wprowadzony na grunt psychiatrii ponad sto lat temu za sprawą definiowania pewnych symptomów towarzyszących schi-zofrenii. Pojęciem tym objęte zostały trzy rodzaje symptomów: związanych ze sprzecznością i przeciwstawnością dążeń, twierdzeń i emocji. Określeniem tym posługiwali się również psychoanalitycy (Freud, Jung, Adler czy Klein) w opisie przeciwstawnych uczuć, np. jednoczesnego przeżywania nienawiści i miłości względem tego samego obiektu, czy psycholodzy w ogóle (np. Kurt) do charak-terystyki sprzecznych napięć i dążeń, które odczuwane są przez jednostkę jako wewnętrzne konflikty. Przykładowo konflikt „dążenie–unikanie” występuje wtedy, gdy jakaś możliwość wzbudza jednocześnie uczucia pozytywne i negatywne. Mowa wtedy o przeżywaniu ambiwalencji uczuć i ambiwalentnych tendencji. Po-nadto psychologowie śledzili dynamikę współistnienia sprzecznych tendencji pod kątem szacowania ich wpływu na zachowanie człowieka. Problem ambiwalencji budził także zainteresowanie psychologów, którzy swoje poszukiwania lokowali w teoriach przywiązania. Za pomocą tej kategorii opisywane były między innymi wzorce reagowania dziecka na rozstanie z matką i style przywiązania (bezpiecz-ny, unikający i lękowo-ambiwalentny/ambiwalencji i oporu. Ten ostatni wiąże się z jednoczesnym poszukiwaniem bliskości i jej odrzucaniem93.

Świadomość empirycznego dorobku psychologicznego stanowi – zdaniem Mertona – niezbędny warunek do zrozumienia istoty „socjologicznej ambiwalen-cji”, która mimo swoich źródeł stanowi odrębną kategorię teoretyczną. W pespek-tywie socjologicznej Merton lokuje bowiem ambiwalencję w strukturze społecz-nej, a nie w osobowości. W sensie ogólnym wiąże ją z problemem niezgodności normatywnych oczekiwań i przekonań wpisanych w pojedynczą rolę lub status społeczny. Dokładniej zaś odnosi ambiwalencję (jako kategorię socjologiczną) do niekompatybilnych oczekiwań normatywnych w obrębie pojednanej roli (czy sta-tusu) społecznej (oczekiwań dotyczących postaw, przekonań i zachowań)94.

92 R. K. Merton, Sociological ambivalence and other essays, The Free Press, Collier Macmil-lan Publisheres, New York–London 1976.

93 Krótki szkic wykorzystywania pojęcia ambiwalencji na gruncie psychologii zawdzięczam lekturze książki S. Pasikowskiego, Ambiwalencja i opór: Nauczyciele i studenci wobec szkoły, Wy-dawnictwo Naukowe Akademii Pomorskiej, Słupsk 2014. Dodam, że tematyką tą otwiera książkę R. K. Merton, Sociological ambivalence…

Merton każe sądzić, że nie tylko pełnienie kilku ról jednocześnie może okazać się dla jednostki problematyczne. Również w jedną rolę wpisane są sprzeczne w stosunku do siebie oczekiwania. Powoduje to specyficzne rozdarcie i „oscylo-wanie między biegunami” danej roli. Przykładowo lekarz oscyluje między blis- kością, wrażliwością, troskliwością, empatią a dystansem, racjonalną beznamięt-nością i niezaangażowaniem. Ideał jego roli wymaga troskliwego zdystansowania się (detached concern), co pozwala zauważyć, że

nie każda troskliwość reprezentuje profesjonalizm w wypełnianiu ról podobnie jak nie każde zdystan-sowanie czy obiektywizm. Zobowiązująca jest sama przestrzeń napięcia dwubiegunowego jako wy-znacznik wartości i nośnik zobowiązującego ideału. Żaden z biegunów nie ma wartości jednoznacznej sam w sobie, bywa, że przechodzi w swoje zaprzeczenie, gdy wartościowany pozytywnie zapomina o swoim przeciwstawnym dopełnieniu95.

Kiedy analizowałam polskie piśmiennictwo naukowe pod kątem wykorzysta-nia mertonowskiej koncepcji ambiwalencji, moją uwagę zwróciła twórczość autora zacytowanej wyżej obserwacji, Lecha Witkowskiego. Jego rozważania nie tylko rzucają ciekawe światło na poglądy Mertona, ale także kreślą oryginalny sposób „działania” tej teorii na gruncie edukacji i w odniesieniu do polskiej szkoły.

Jego zdaniem „nowość” koncepcji roli społecznej Mertona polega na odejściu od tradycyjnych skojarzeń z napięciami aksjonormatywnymi, jakie dają o sobie znać zwłaszcza w działaniach profesjonalnych. Do tej pory były one efektem funk-cjonowania jednostki w ramach tzw. wiązki ról społecznych.

W nowej koncepcji to pojedyncza rola jest uwikłana w napięcia wynikające z tego, że w jej własnej strukturze normatywnej obecne są pary norm i kontrnorm, stanowiące o dwubiegunowym występowaniu całości. Ta ostatnia w swoim napięciu i sprzężeniu jej członków wymusza dynamikę oscylowania, niwelującą groźbę uskrajnienia którejś z norm kosztem innej, trwale ją eliminującego96.

Kiedy Merton prezentuje kategorię ambiwalencji w socjologii, swoje anali-zy odnosi głównie do zawodów: lekarza, polityka i naukowca. Witkowski „prze-kłada” mertonowskie rozważania dotyczące ambiwalencji na rolę nauczyciela97

i pracownika socjalnego98. Dodam, że na poziomie psychologicznym Witkowski ambiwalencję kojarzy z emocjonalnym zmieszaniem i poczuciem dyskomfortu. Co więcej, skutkiem odczuwanej ambiwalencji jest narastanie napięcia, które może powodować poczucie niedojrzałości czy niekompetencji. Badacz natomiast proponuje rozpatrywać zjawisko przez pryzmat specyficznej kompetencji „poru-szania się” w warunkach oscylowania, rozdarcia i wieloznaczności99. Oczywiście równie dobrze analizy te dadzą się poprowadzić na gruncie nie tylko innych ról związanych z wykonywanym zawodem, ale także rodzinnych. To ostatnie znaj-duje swoje urzeczywistnienie w licznej literaturze naukowej, w której analizuje

95 L. Witkowski, Humanistyka stosowana. Wirtuozeria, pasje, inicjacje, Impuls, Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej, Kraków 2018: 291.

96 Tamże.

97 Tenże, Edukacja wobec sporów o (po)nowoczesność, IBE, Warszawa 2007.

98 Tenże, Humanistyka stosowana…

się międzypokoleniowe problemy (głównie opieki) – o czym zresztą stanowi tytuł niniejszego podrozdziału. Za chwilę bezpośrednio odniosę się do tego wątku.

Merton wyróżnia sześć typów ambiwalencji. Pierwszy dotyczy zajmowania przez jednostkę specyficznie „przeciwstawnych” pozycji w strukturze społecznej (conflit of statutes within a status-set100). Odnosi ten typ ambiwalencji przykładowo do „nietradycyjnego” układu pozycji i ról rodzinnych ze względu na płeć, obsady stanowisk „niezgodnych” ze stereotypem płci czy dylematów roli, np. przyjaciela i sędziego. Ten typ ambiwalencji Mertona nawiązuje zresztą do rozważań