• Nie Znaleziono Wyników

Rodzice dorosłego dziecka używającego alkoholu problemowo Stan (nie)wiedzy

Czy problemy i zaangażowanie rodziców, których dorosłe dzieci są uzależ-nione od alkoholu, są podobne do tych, które opisałam w poprzednim punkcie? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Badania z udziałem rodziców dorosłych osób z problemowym piciem alkoholu, ich problemów, potrzeb i zaangażowania nie znajdują swojego odrębnego miejsca w piśmiennictwie naukowym. Dlatego też wiedza na ich temat pochodzi z materiałów, których przedmiotem są inne, szerokie zakresowo problemy związane z relacjami międzypokoleniowymi, na przykład opieką nad starzejącymi się rodzicami czy konfliktami wewnątrzrodzinnymi. Ro-dzice bywają co prawda uczestnikami badań poświęconych organizacji i efektyw-ności systemu wsparcia i terapii, jednakże w opisie próby badawczej i analizach wyników wliczani są do szerokiej kategorii określanej mianem: krewni lub inne osoby (wraz z np. dorosłym rodzeństwem, dziadkami, a nawet przyjaciółmi)166.

165 L. Gordon, „My daughter is a drug addict”: grandparents caring for the children of addicted parents, New Zealand Journal of Social Sciences Online, 13(1), 2018: 39–54.

166 W. Feigelman i in., Parental grief after a child’s drug death…; H. M. Sakiyama i in., Family members affected by a relative’s substance misuse looking for social support: Who are they?, Drug

and Alcohol Dependence, 1(147), 2015: 276–279; C. B. Bortolon i in., Six-month outcomes of a

ran-domized, motivational tele-intervention for change in the codependent behavior of family members of drug users. Substance Use & Misuse, 52(2), 2017: 164–174; J. Orford i in., The burden experienced by Brazilian family members affected by their relatives’ alcohol or drug misuse, Drugs: Education,

Kiedy badacze analizują przyczyny powrotu do rodziców dorosłych dzieci, które okresowo funkcjonowały samodzielnie, to wśród nich znajdują się te, któ-re związane są ze złą kondycją psychiczną powodowaną problemowym piciem alkoholu167. Sytuacja, gdy dorosłe dziecko zdystansowało się do swojej rodziny pochodzenia i po pozyskaniu względnej stabilizacji powraca do domu, jest zupeł-nie inna niż w przypadku, gdy nigdy się z zupeł-niego zupeł-nie wyprowadziło. Także rodzaje problemów dorosłego dziecka, które założyło własną rodzinę, są inne niż tego, które jeszcze się całkiem nie usamodzielniło168. W przypadku „bumerangów”, któ-rzy założyli własne rodziny, zmienia się również zasięg i zakres wsparcia dostar-czanego przez ich rodziców. Bywa bowiem, że rodzice przejmują rodzicielskie zo-bowiązania swoich dorosłych dzieci z problemem uzależnienia wobec ich dzieci (wnucząt), co sygnalizowałam wcześniej169.

Problemy z nadużywaniem alkoholu przez dorosłe dzieci zaznaczają się rów-nież w opracowaniach poświęconych warunkom życia starzejących się rodziców. Nie są one jednak rozwijane i szczegółowo analizowane, a jedynie zaliczane do czynników, które znacząco obniżają jakość życia seniorów. Zresztą sami badacze są świadomi swoich uogólnień i ograniczeń powodowanych brakiem danych o na-tężeniu i czasie trwania tych problemów oraz sile ich działania170.

W przywołanym już artykule (opracowanym przeze mnie wraz z Okólską171) wyraziłyśmy zdumienie, że trudno odnaleźć pozycje naukowe, które poświęcone byłyby wyłącznie rodzicom dorosłych dzieci nadużywających alkoholu. Może to dziwić – zwłaszcza analizując badania rodzin osób problemowo pijących alko-hol, widać, że stanowią oni całkiem znaczącą grupę bliskich, którzy włączają się w rozwiązywanie problemów związanych z uzależnieniem. W artykule podałyśmy jako przykład całkiem nowe badania zespołu filadelfijskich badaczy172 (naukow-ców i terapeutów), którzy zaprosili do projektu osoby bezpośrednio zaangażowa-ne w pomoc i pokonywanie problemów osób uzależnionych od substancji psy-choaktywnych. Badania te zasługują na uwagę nie tylko ze względu na udział rodziców, ale także dlatego, że relatywnie rzadko można znaleźć takie, które badają osoby będące jednocześnie (i wyłącznie) uczestnikami instytucjonalnych form pomocy i wsparcia (np. terapii). W omawianym przypadku badacze umieścili ogłoszenia (gazety, tablice ogłoszeń) o swoich badaniach i zaproszenia do osób „spełniających kryteria”. W podobny sposób dotarła do „swoich” badanych Justy-na I. Klingemann173, która rozpatrywała proces samoleczenia osób uzależnionych

167 S. E. Sandberg Thoma i in., Exiting and returning to the parental home for boomerang kids,

Journal of Marriage and Family, 77(3), 2015: 806–818.

168 K. Pillemer i in., Capturing the complexity…; zob. także: L. Gordon, „My daughter is a drug addict”…

169 L. Gordon, „My daughter is a drug addict”…

170 K. S. Birditt i in., Daily interactions in the parent–adult child tie: Links between children’s problems and parents’ diurnal cortisol rhythms, Psychoneuroendocrinology, 63, 2016: 208–216.

171 R. Szczepanik, K. Okólska, Zapomniani rodzice…

172 L. A. Benishek i in., Psychometric assessment of a self-administered version of the Signifi-cant Other Survey, Psychology of Addictive Behaviors, 26(4), 2012: 986–993.

173 J. I. Klingemann, Horyzonty zmiany zachowania nałogowego w Polsce, Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, Prace Katedry Socjologii Norm, Dewiacji i Kontroli Społecznej, t. XI, Warszawa 2010.

od alkoholu. Taka metoda doboru próby badawczej, w odróżnieniu od np. „śnież-nej kuli”, pozwala uniknąć nadto homogenicznego charakteru badanych osób (polecają się przecież ci, którzy się znają; ich doświadczenia mają jakąś wspólną cechę i najczęściej jest to doświadczenie wsparcia instytucjonalnego). Do ustaleń Klingemann wrócę za chwilę, ponieważ w jej analizach pojawiają się (nieznacz-nie) rodzice osób „samoleczących się”.

Wracając do projektu filadelfijskich badaczy, do badań zgłosiło się wielu ro-dziców dorosłych dzieci. Badania były adresowane do osób, które są przekonane o tym, że intensywnie, bezpośrednio i regularnie angażują się w pomoc jakiejś do-rosłej osobie uzależnionej (przy czym spośród osób, które się zgłosiły, wybierano następnie te, które spełniały określone kryteria wynikające z metodologicznych ry-gorów projektu naukowego). Połowa wszystkich uczestników, którzy ostatecznie zostali zakwalifikowani do badań, zgłaszała problem uzależnienia bliskiej osoby przede wszystkim od alkoholu. Ponad 60% osób niosących pomoc mieszkała na co dzień z osobą uzależnioną, a blisko 80% miało z nią osobisty kontakt każdego dnia. Prawie trzy czwarte wszystkich badanych stanowiły kobiety. Najliczniejszą grupą osób, które angażują się w pomoc dorosłej osobie z problemem uzależ-nienia, byli partnerzy i małżonkowie (około połowa ogółu), natomiast w drugiej kolejności byli to rodzice. Warto dodać, że równie liczną grupę stanowili inni (przy-jaciele, dalsi krewni).

Jeszcze więcej rodziców zgłosiło się na badania zorganizowane w 2009 roku przez badaczy skupionych wokół Uniwersytetu w São Paulo. Blisko 70% uczest-ników stanowili rodzice osoby uzależnionej (dla porównania tylko 11% było współ-małżonkami). Około 90% uczestników borykało się z uzależnieniem dorosłego mężczyzny w rodzinie. Niestety znaczącym ograniczeniem badań było to, że badacze docierali do członków rodziny podczas spotkań psychologicznych grup wsparcia (czyli tych, którzy korzystają z pomocy instytucjonalnej). Sami autorzy zdają sobie sprawę z tych ograniczeń, jakie niesie taki dobór osób do badań, jednak ze względu na brak podobnych prac traktują swoje doniesienia jako punkt wyjścia dla kolejnych, bardziej pogłębionych projektów. Jako że zdecydowaną większość badanych stanowili rodzice osób uzależnionych, w tym od alkoholu, warto prześledzić dominujące problemy, jakie wskazywali wszyscy badani (nie-stety w dostępnych raportach z badań brakuje zróżnicowania wyników ze wzglę-du na rodzaj pokrewieństwa)174.

I tak najczęściej uczestnicy badań donosili o lęku przed osobą uzależnioną, jej agresji fizycznej, licznych awanturach i potrzebie szukania pomocy u osób spo-za rodziny w celu ochrony przed nietrzeźwym napastnikiem. Uspo-zależnienie osoby bliskiej wpływa negatywnie na kondycję finansową rodziny. Osoba uzależniona nie uczestniczy w życiu rodzinnym, a codzienna komunikacja z nią jest silnie ograniczona. Osoby bliskie borykają się z niestabilnością emocjonalną uzależnio-nych oraz tracą wobec niej zaufanie.

174 H. M. Sakiyama i in., Family members affected…; C. B. Bortolon i in., Six-month outcomes…; J. Orford i in., The burden experienced by Brazilian…

Badacze ustalili, że w przypadku ponad połowy badanych rodzin mija około sześciu lat od zaistnienia problemu uzależnienia u osoby bliskiej do momentu, kiedy członek rodziny zgłosi się po fachową pomoc i wsparcie instytucjonalne: średnio aż 3,7 roku zabrało wszystkim uczestnikom badań uświadomienie sobie, że bliska im osoba boryka się z uzależnieniem; po zidentyfikowaniu problemu blisko 60% członków rodziny czekało jeszcze średnio 2,6 roku, zanim zaczęło szukać fachowej wiedzy i wsparcia. Tylko około 40% badanych przyznało, że szu-kało instytucjonalnej pomocy natychmiast po stwierdzeniu problemu uzależnienia w rodzinie. Osoby, które zwlekały z szukaniem wsparcia poza obrębem rodziny, kierowały się silnym przekonaniem, że nadużywanie alkoholu lub narkotyku ma charakter przejściowy i nie wymaga specjalistycznej interwencji. Inni przyznawali, że nie wiedzieli, gdzie znaleźć taką pomoc, a jeszcze inni nie mogli zwrócić się do nikogo o wsparcie z powodu presji, jaką wywierały na nich osoby uzależnione (by tego nie robiły). Poszukujący pomocy kierowali swoje pierwsze kroki do lekarzy, psychologów i terapeutów. W drugiej kolejności miejscami takimi były anonimowe grupy wsparcia175.

Niestety wyników tych badań nie można uznać za reprezentatywne nawet dla brazylijskiej populacji członków rodzin osób uzależnionych. Sami autorzy wska-zują na poważne ograniczenia. Prócz wspominanego wcześniej doboru osób do badań ograniczonego ze względu na udział uczestników w psychologicznych grupach wsparcia badani w zdecydowanej większości byli osobami wykształco-nymi i posiadali wysoki status społeczno-zawodowy. Można więc uznać, że byli nimi osoby, które mają dobre zasoby organizacyjne i dostęp do informacji, a na pewno lepsze niż ci, którzy są słabo wykształceni i biedni. Wobec tego warto zaryzykować stwierdzenie, że osoby niewykształcone są w gorszej sytuacji (a na pewno innej – skoro nie stanowiły uczestników psychologicznych grup wsparcia). Ponadto zwrócenie się o pomoc do instytucji wymaga pewnego rodzaju odwagi i poziomu świadomości swoich praw oraz możliwości tkwiących w systemie. Au-torzy badań podkreślają kulturowe bariery osamotnienia rodzin w borykaniu się z problemem uzależnienia: ukrywanie problemu lub zaprzeczanie jego istnieniu jest konsekwencją lęku przed stygmatyzacją i odrzuceniem społecznym wszyst-kich krewnych osób stwarzających problemy (uzależnionych).

Prezentowane wyżej badania co prawda nie dotyczą bezpośrednio rodziców dorosłych alkoholików, ale autorzy wyraźnie eksponują ich wysoki odsetek w po-pulacji osób, które szukają pomocy i korzystają z instytucjonalnego wsparcia dla rozwiązywania swoich problemów. Chociażby to spostrzeżenie dowodzi, że ist-nieje zapotrzebowanie na prowadzenie pogłębionych badań z udziałem tej grupy społecznej i powstawanie prac dedykowanych bezpośrednio ich problemom176, zwłaszcza matkom. Warto dodać bowiem, że mężczyźni – krewni osoby uzależ-nionej, o wiele rzadziej są członkami różnych grup wsparcia instytucjonalnego

175 J. Orford i in., The experiences of affected family members: A summary of two decades of qualitative research, Drugs: Education, Prevention and Policy, 17(1), 2010: 44–62; C. B. Bortolon i in., Six-month outcomes…; J. Orford i in., The burden experienced by Brazilian…

dla osób z problemem uzależnienia w rodzinie177. Spostrzeżenie to niewątpliwie stanowić powinno inspirację dla odrębnego przedmiotu pogłębionych analiz przez pryzmat różnych uwarunkowań, jak na przykład wspomniane wcześniej zjawisko współuzależnienia (kobiet) czy międzypokoleniowa (męska) transmisja proble-mów alkoholowych178.

Problem rodziców „dorosłych alkoholików” pojawia się natomiast w materia-łach, które zostały opracowane z udziałem tzw. praktyków, zwłaszcza terapeutów czy lekarzy. Zacznę od ostatnich i zacytuję fragment artykułu179:

Do mnie, jako lekarza, zgłaszają się najczęściej pacjenci, którzy – z powodu latami trwającego uzależnienia – mają powikłania narządowe […]. Zgłaszają się też rodziny osób uzależnionych od alko-holu, skarżąc się, że mąż lub syn od miesiąca codziennie od rana pije i domagają się, aby przepisać jakieś tabletki lub uwolnić ich od uzależnionych, zabierając na przymusowe, zamknięte leczenie. Tylko kilka razy, przez 36 lat mojej pracy, zdarzyło się, że przyszedł pacjent i sam stwierdził, że ma problem z alkoholem, że pije w nadmiarze i chciałby coś z tym zrobić.

Powyższa wypowiedź wiejskiej lekarki pokazuje jej miejsce w lokalnym sys-temie „radzenia sobie” ze szkodliwym piciem i jego konsekwencjami. Po pierwsze lekarz pierwszego kontaktu w środowisku wiejskim podejmuje działania ratowni-cze na rzecz utraconego zdrowia w konsekwencji uzależnienia od alkoholu, a po drugie świadczy wsparcie dla rodziców dorosłych dzieci szkodliwie pijących. Wła-ściwie owo „wsparcie” w rozwiązaniu problemu szkodliwego picia jest oczekiwane najbardziej, natomiast lekarz jedynie negatywnie weryfikuje nadzieje rodziców, że problem da się rozwiązać na poziomie leczenia zaordynowanego przez lekarza pierwszego kontaktu.

Temat matek dorosłych dzieci z problemowym piciem pojawia się również w wypowiedziach terapeutów. Przykładowo autorka tekstu pod bardzo wymow-nym tytułem: Kto się boi matki alkoholika180 wymienia problemy, jakie są udziałem terapeutów pracujących z tymi kobietami. W ich doświadczenia biograficzne wpi-sują się zwykle „narodziny” uzależnienia od alkoholu córki lub syna, a następnie jego przebieg oraz konsekwencje. W ostateczności, jeśli sytuacja tego wymaga, partnerka osoby uzależnionej może odejść, a żona wystąpić o rozwód, natomiast matki z dzieckiem rozwieść się nie da. Bywa, że jako jedyna pozostaje na polu bitwy o życie osoby, która w obliczu zaawansowanego uzależnienia od alkoholu straciła już wszystko i wszystkich. Matki osób z diagnozą uzależnienia jawią się jako szczególnie „trudny” klient.

Również według Ewy Woydyłło „z żonami idzie dużo łatwiej” niż z matkami osób z problemowym piciem. Co ciekawe jednak, nieco inny obraz „matki alkoho-lika” wyłania się z jej wypowiedzi, kiedy powołuje się na swoje osobiste doświad-czenia w pracy terapeutycznej w Stanach Zjednoczonych.

177 E. Trębińska-Szumigraj, Współuzależnienie matek…; H. M. Sakiyama i in., Family members affected…

178 Np. A. Kacprzak, Międzypokoleniowa transmisja alkoholizmu (na podstawie narracji „trzeź-wiejących” alkoholików), Acta Universitatis Lodziensis. Folia Sociologica, 38, 2011: 73–89.

179 B. Kabata, Trudności w terapii uzależnienia od alkoholu z praktyki lekarza rodzinnego na wsi, Hygeia, 46(3), 2011: 388.

[…] w USA jest odwrotnie. Tam żona dużo dłużej będzie pobłażać uzależnionemu mężowi, a matka od razu wymieni zamki w drzwiach i nie wpuści dziecka do domu […]. Dzieciak w wieku 15–16 lat wyjeżdża do koledżu i w zasadzie rozstaje się z rodziną. A kobiety w o wiele większym stopniu są nastawione na zaspokajanie swoich potrzeb niż Polki. Amerykańska matka, która wyprawiła w świat prawie dorosłe dziecko, sama chce się nacieszyć życiem i nie ma już zamiaru poświęcać się dla tego dziecka. Odchowa – i ma święty spokój. Niewyobrażalna jest tam sytuacja, by matka z emerytury dawała synowi pieniądze na pół litra. U nas natomiast miłość macierzyńska jest doprowadzona do granic patologii. I to nie tylko w sytuacjach mających związek z uzależnieniem. Kiedy dorosłe dziecko chce kupić pralkę do swojego domu, to polska matka będzie ściubolić grosiki z emerytury, żeby mu pomóc. To jest chore181.

Dodatkowym spostrzeżeniem tej doświadczonej terapeutki jest to, że w la-tach 80. średnia wieku jej pacjentów w Polsce mieściła się w granicach 43–48 lat. Kilka dekad później spadła do 28–35 lat. Według niej oznacza to, że partnerzy i rodziny osób z problemem nadmiernego picia postępują inaczej niż kiedyś. „Wy-wierają skuteczniejszą presję, bo przecież żaden alkoholik nie idzie na terapię sam z siebie. Ktoś z zewnątrz musi mu powiedzieć »dość tego«”182.

Można uznać, że jeśli uzależnienie traktowane jest jako choroba – to taka, przed którą można się uchronić i za którą ktoś jest odpowiedzialny. Jeśli picie alkoholu jest rezultatem demoralizacji, to lokowane jest w złym środowisku, a w pierwszej kolejności „podejrzanymi” stają się ojcowie i matki (które pewnie też piją). Rodzice, a zwłaszcza matki, obwiniają się i szukają przyczyn problemów swojego dorosłego syna lub córki we własnych błędach wychowawczych. Poczu-cie winy potęguje z kolei ich kryzysy emocjonalne i wyznacza niewłaściwe stra-tegie działań (auto)pomocowych i radzenia sobie z uzależnieniem dziecka183. Nie dziwi zatem przyrost pytań: Czy alkoholizm jest grzechem, czy chorobą?184; Czy

alkoholowy „wybryk” to przygoda, czy trwały element polskiej codzienności?185. Podobnie, jak mnożą się takie dylematy, piętrzą się odpowiedzi.

Zagadnienia związane z kryzysem i dezorganizacją rodziny oraz procesem pokonywania trudności związanych z uzależnieniem członka rodziny kojarzo-ne są w pierwszym rzędzie z piśmiennictwem psychologicznym i obserwacjami poczynionymi przez terapeutów czy lekarzy. Istnieją jednak inne perspektywy analizowania tego, co się dzieje z rodzinami (i w rodzinach) z problemem nad-używania alkoholu. Biorąc pod uwagę badania własne, do których prezentacji zmierzam, interesujące światło na „świat społeczny rodziców, których dzieci są alkoholikami”186, rzucają badania socjologiczne z zastosowaniem teoretycznej ka-tegorii trajektorii187. Użycie kategorii trajektorii do opisu pracy biograficznej osób

181 Z Ewą Woydyłło rozmawia Wojciech Maziarski. Wydanie Specjalne Wysokich Obcasów: „Psychologia uzależnień” 07.2017.

182 Tamże.

183 E. Trębińska-Szumigraj, Współuzależnienie matek…

184 W. Osiatyński, Alkoholizm: grzech czy choroba?, Iskry, Warszawa 2005.

185 K. Kosiński, Historia pijaństwa w czasach PRL. Polityka – obyczaje – szara strefa –

patolo-gie, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2008.

186 B. Szluz, Doświadczanie choroby alkoholowej w rodzinie (w ujęciu socjologicznym), Zeszyty

Pracy Socjalnej, 12(2), 2018: 241–248.

187 G. Riemann, F. Schütze, „Trajektoria” jako podstawowa koncepcja teoretyczna w anali-zach cierpienia i bezładnych procesów społecznych, [w:] K. Kaźmierska (red.), Metoda biograficzna

z doświadczeniem choroby ma bogatą tradycję w socjologii interpretatywnej. Bea- ta Szluz188 sygnalizuje możliwości analizowania choroby alkoholowej rozumianej jako osiąganie poszczególnych faz uzależnienia właśnie z wykorzystaniem tej ka-tegorii teoretycznej. Zresztą teoretycznej perspektywy trajektorii używała również wspominana już wcześniej Trebińska-Szumigraj189, gdy analizowała matczyne sposoby radzenia i nieradzenia sobie z uzależnieniem od narkotyków ich dzieci.

Światło na rodzinę, w tym także i rodziców osób szkodliwie używających al-koholu, rzucają badania osób, które zrywają z nałogiem samodzielnie, tj. bez tra-dycyjnego zestawu ofert (właściwie oferty) proponowanego przez system. Kiedy naukowcy analizują warunki sprzyjające porzuceniu nałogów, posługują się kate-gorią recovery capital. Trudno przełożyć ten termin na język polski. Klingemann190

proponuje „kapitał zdrowotny”. Wydaje się to logiczne, biorąc pod uwagę anali-zy „samouzdrawiania” i warunków, jakie temu procesowi towaranali-zyszą (alkoholizm jako choroba, pokonywanie alkoholizmu jako zdrowienie). Warto by rozważyć, czy nieco szersze znaczeniowo określenie, jak np. „kapitał rehabilitacyjny”, nie było-by adekwatniejsze. „Rehabilitacja” bowiem mieści w sobie wiele sensów, gdzie medyczny jest tylko jednym z nich. Można go rozumieć jako kapitał pozwalający na „dochodzenie do siebie”, regenerację. W dalszej części książki, jeśli będę się odnosić do tej kategorii teoretycznej, będę używać określenia „kapitał regene- racyjny”.

Kapitał regeneracyjny (recovery capital) to specyficzne zasoby pozwalające na „odbudowę”, „odzyskanie” swojego życia w procesie zrywania z nałogami. De-finiowany jest jako wielość i jakość zasobów wewnętrznych i zewnętrznych, które można wykorzystać do zainicjowania i podtrzymania powrotu do zdrowia osoby borykającej się z nałogowym używaniem alkoholu czy/i narkotyków191, specyficz-na zdolność jednostki do zakończenia szkodliwego specyficz-nadużywania substancji psy-choaktywnych dzięki posiadanym zasobom, które rozwinęła i utrzymała w trakcie swojego życia. Zasoby te dzieli się na fizyczne i ludzkie.

Fizyczne zasoby kapitału regeneracyjnego obejmują: zdrowie fizyczne oso-by, która pokonuje nałóg, jej możliwości finansowe, posiadane ubezpieczenie me-dyczne, zasoby materialne (np. mieszkanie traktowane jako bezpieczne miejsce „schronienia się” i sprzyjające regeneracji). Kapitał ludzki natomiast to system wartości, kompetencje rozwiązywania problemów życiowych, kwalifikacje zawo-dowe, samoświadomość, poczucie własnej wartości i skuteczności, optymizm ży-ciowy, poczucie sensu i celu w życiu oraz umiejętności interpersonalne.

W koncepcji kapitału regeneracyjnego odnajduje się elementy filozofii natural-nego samouzdrawiania, terapii krótkoterminowej i skoncentrowanej na rozwiązywa-niu problemów oraz resilience. Jest to specyficzna praca oparta na indywidualnych

w socjologii. Antologia tekstów, Wydawnictwo Nomos, Kraków 2012: 389–414; A. L. Strauss i in.,

Trajektorie choroby, [w:] Metoda biograficzna w socjologii…: 373–388.

188 B. Szluz, Doświadczanie choroby alkoholowej…

189 E. Trębińska-Szumigraj, Współuzależnienie matek…

190 J. I. Klingemann, Horyzonty zmiany…

191 W. White, W. Cloud, Recovery capital: A primer for addictions professionals, Counselor, 9(5), 2008: 22–27. R. Granfield, W. Cloud, Social context and „natural recovery”: The role of social capital in the resolution of drug-associated problems, Substance Use & Misuse, 36(11), 2001: 1543–1570.

zasobach, mocnych stronach. Znaczenie tego specyficznego kapitału regenera-cyjnego w procesie samodzielnego (tj. bez wsparcia instytucjonalnego) zrywania z nałogowym piciem i używaniem narkotyków zaleźć można w licznych pracach empirycznych192, zwłaszcza kiedy identyfikuje się tzw. punkty zwrotne w karie-rze alkoholika/narkomana, który pokonał problemowe picie/branie, ale nie tylko. Jest użyteczny także np. w analizowaniu problemów związanych z nawrotami193. Wrócę teraz do Klingemann i jej badań zaprezentowanych w książce194, w której koncentruje uwagę przede wszystkim na warunkach społeczno-kultu-rowych, w jakich przebiega proces wychodzenia z nałogu picia alkoholu. Ramy