• Nie Znaleziono Wyników

Jak na tle dotychczasowych ustaleń poświęconych zjawiskom medykaliza-cji i stygmatyzowania wygląda problem związany z uzależnieniem od alkoholu? Światło na to zagadnienie rzuca m.in. rzetelna wypowiedź Justyny I. Klingemann w interesującym studium zmian zachowania nałogowego w Polsce1. Autorka cały jeden rozdział poświęca bezpośrednio tej problematyce (Uzależnienie od

alkoholu jako przykład medykalizacji dewiacji). Szczególność umedycznienia

al-koholizmu polega na: lobbowaniu na rzecz wprowadzenia modelu medycznego traktowania uzależnienia od alkoholu, oporze środowiska medycznego w jego leczeniu oraz ekspansywności modelu uzależnienia jako choroby. Biomedyczny model ujmowania nałogowego picia alkoholu stał się faktem i to bardzo odpornym na alternatywne podejścia. Co prawda wdrażane są nieszablonowe sposoby dla całkowitej abstynencji jako punktu wyjścia i celu pracy z „alkoholikiem”, jednakże takie działania nie mogą konkurować z otwartością na zmiany, jaką obserwuje się na gruncie postępowania z osobami uzależnionymi od narkotyków.

Prezentowanie zestawu argumentów na rzecz zjawiska umedycznienia pro-blemów związanych ze szkodliwym piciem i ich zawłaszczenia przez zinstytu-cjonalizowany system leczenia odwykowego i pomocy psychoterapeutycznej przy zaniedbaniu niezinstytucjonalizowanych form wsparcia (np. w procesie sa-moleczenia, samopomocy, medycyny alternatywnej) w niniejszym opracowaniu mija się z celem. Lektura książki Klingemann spełnia to zadanie. To, co uważam za szczególnie ważne, to chociażby akcentowana tam pewna zależność: o ile

1 J. I. Klingemann, Horyzonty zmiany zachowania nałogowego w Polsce, Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, Prace Katedry Socjologii Norm, Dewiacji i Kontroli Społecznej, t. XI, Warszawa 2010.

w modelu medycznym „alkoholizm” jest nieuleczalną chorobą, przewlekłą, postę-pującą i potencjalnie śmiertelną, o tyle w badaniach społecznych problemy alko-holowe jawią się jako relatywnie powszechne, heterogeniczne i bardzo słabo we-wnętrznie skorelowane, za to zdecydowanie i w znacznej mierze przemijające2.

Szerokim kontekstem do swoich analiz dotyczących samowyleczeń Klinge-mann czyni zmieniające się oblicze lecznictwa odwykowego w Polsce na prze-strzeni sześciu dekad. W opracowaniu znajduje się przegląd metod terapeutycz-nych stosowaterapeutycz-nych: od farmakologicznej terapii awersyjnej, przez ergoterapię, akupunkturę, hipnozę, po różne formy psychoterapii uzależnienia. Na kartach książki swoje miejsce znalazł także ruch samopomocowy w Polsce. Autorka sy-gnalizuje nurtujące (niezmiennie bez względu na zmiany społeczne) problemy lecznictwa odwykowego w Polsce oraz jego dylematy i paradoksy.

Ostatecznie terminem „samoleczenia” Klingemann określa zmianę zacho-wania postrzeganego jako problemowe, proces zakończony sukcesem, który uwarunkowany jest nie tylko odpowiednią motywacją, ale także jest podbudowa-ny i wzmacniapodbudowa-ny siłami indywidualpodbudowa-nymi i środowiskowymi. Dokonuje się on bez udziału tradycyjnego lecznictwa czy specjalistycznej, profesjonalnej interwencji. Zaznacza jednocześnie, że „samoleczenie” jest kategorią stosowaną przez socjo-logów medycyny w odniesieniu do najbardziej popularnych metod radzenia sobie z chorobą, np. domowych sposobów.

Interesujące jest zestawienie przez nią dwóch źródeł inicjujących zmiany. Można je określić mianem „punktów krytycznych”.

W perspektywie tzw. tradycyjnego podejścia do leczenia osób z diagnozą uzależnienia czy szkodliwie pijących punktem krytycznym będzie sytuacja okre-ślana za pomocą metafory dosięgnięcia dna i odbicia się od niego. Przytoczę takie rozumienie punktu krytycznego, posiłkując się ustaleniami Cierpiałkowskiej:

Termin „osiągnięcie dna” (hits bootom) został prawdopodobnie po raz pierwszy użyty w grupach samopomocy Anonimowych Alkoholików przez nowo przybyłych alkoholików, którzy posługiwali się tym określeniem dla opisania swojego stanu w momencie podjęcia leczenia. „Sięgnięcie dna” czy do-świadczanie kryzysu życiowego […] stanowi punkt zwrotny w życiu alkoholika. Wraz z pogłębianiem się uzależnienia osoba taka doświadcza takiego skumulowania się zdarzeń stresowych , że natężenie bólu i cierpienia oraz innych negatywnych emocji powoduje załamanie się dotychczasowego systemu obronnego i dokonanie właściwej oceny swojego stanu. Powszechnie podzielane jest stanowisko, że jest to moment krytyczny dla zmiany w myśleniu […]3.

Jak widać, osiągnięcie dna jest rozumiane jako (potencjalny) punkt zwrotny w biografii „alkoholika”, który uruchamia procesy motywacyjne do zmiany. Punk-tem zwrotnym w takim rozumieniu pojęcia będzie doświadczenie całkowitego „upadku”, bolesnej straty (a właściwie wielu strat).

Nieco inaczej „moment” taki rozumiany jest w perspektywie badań socjolo-gicznych, jakościowych, nawiązujących metodologicznie bezpośrednio do tradycji Szkoły Chicago. Owe „momenty krytyczne” w biografiach ludzkich charakteryzo-wane są tu z wykorzystaniem teoretycznej kategorii punktu zwrotnego (turning

point), co – najogólniej mówiąc – związane jest z transformacją myślenia o sobie

2 Tamże: 28.

3 L. Cierpiałkowska, Alkoholizm. Małżeństwa w procesie zdrowienia, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1997: 64.

samym, zmianą tożsamości. Rozpatrywane wcześniej „psychologiczne” dosię-gnięcie dna symbolizuje coś ostatecznego i to w kategorycznie złym znaczeniu tego słowa. Można sięgnąć po zamienniki tego określenia: moralny upadek, do-świadczenie nędzy, straty czy upokorzenia. Kojarzy się to „tylko źle”, mimo że „dosięgnięcie dna” co prawda oznacza złe doświadczenie, ale daje nadzieję zmia-ny, ponieważ istnieje możliwość odbicia się od tego dna i nie utonięcia.

Kiedy natomiast rozpatruje się zagadnienie punktu zwrotnego jako doświad-czenia/wydarzenia, które zmieniło kierunek życia danej osoby i z perspektywy czasu dało początek transformacji tożsamości i całkowitej przemiany, to nieko-niecznie są to dramatyczne sytuacje (jak w przypadku osiągnięcia dna). Istnieje bogata literatura, która odnosi się do badań empirycznych z udziałem osób z uza-leżnieniem, doświadczeniem przemocy, powrotnością do przestępczości itp., i wskazywane są różne punkty zwrotne4. Pozytywne, np. miłość, macierzyństwo/ ojcostwo, nawrócenie religijne, zmiana miejsca zamieszkania i środowiska ży-cia, zdobycie lepszej pracy, a także negatywne, np. śmierć bliskiego przyjaciela w konsekwencji uzależnienia, kara więzienia itp. Kiedy na podstawie badań bio-grafii recydywistów sama pisałam o punktach zwrotnych w ich karierach dewiacyj-nych, wskazywałam na pozytywne wydarzenia transformujące ich życie, nie straty (z którymi właściwie byli oswojeni)5.

Klingemann6 przytacza również wyniki badań, z których można wniosko-wać, że niektóre osoby podejmują decyzję o zaprzestaniu lub ograniczeniu picia na wczesnym etapie zaawansowania uzależnienia, często pod wpływem osób znaczących. Są też tacy, którzy wychodzili z uzależnienia w sposób na tyle har-monijny, że trudno w ich przypadku zidentyfikować specyficzny punkt zwrotny. W interesujący sposób rekonstruuje proces pokonywania nałogu w kategoriach samowyleczenia przez pryzmat procesów demedykalizacji choroby alkoholowej.

Z punktu widzenia problemów opisywanych w tej części książki uwagę moją zwrócił jeszcze jeden wątek podjęty przez autorkę: jako że do instytucji leczenia trafiają przypadki zaawansowanych w sensie medycznym i społecznym „alkoho-lików”, to powoduje, że wiedza o nałogowym piciu alkoholu jest szczątkowa i nie-pełna. Pozbawiona jest bowiem doświadczeń osób, które z różnych powodów nigdy nie trafiły do instytucji służby zdrowia i pokonały nałóg sposobami innymi niż „tradycyjna” ścieżka wytyczona przez tzw. medyczny model ujmowania pro-blemów alkoholowych. Kiedy Klingemann pisze o tym zagadnieniu, że:

[…] osoby uzależnione od alkoholu są populacją społecznie niewidzialną lub też ukrytą w tym sensie, że wiele działań podejmowanych przez jednostki uzależnione pozostaje niewidocznych dla agencji kontroli społecznej, dopóki nie trafią one do placówki leczniczej […]7,

4 Np. A. Koski-Jännes, Turning points in addiction careers: five case studies, Journal of

Sub-stance Misuse, 3(4), 1998: 226–233.

5 R. Szczepanik, „Otworzyło mi się wtedy okno na inny świat. Otworzyło mi to oczy na moje życie”. O wydarzeniach (punktach zwrotnych) inicjujących próby zerwania przez recydywistów z prze-stępczym stylem życia, Nauki o Wychowaniu. Studia Interdyscyplinarne, 2(1), 2016: 238–255.

6 J. I. Klingemann, Horyzonty zmiany …

7 J. I. Klingemann, „Ja muszę Pani powiedzieć szczerze, że o tych problemach to nikt nie wiedział…”, Metody badania populacji ukrytych – przykład zjawiska samowyleczenia, Prace Instytutu

to odnosi się także do istniejących wyników badań i formułuje następujący wnio-sek: z badań wyłania się obraz uzależnienia jako progresywnej i nieuleczalnej choroby, która powoduje degradację w sensie fizycznym, psychicznym i społecz-nym jednostki. Co więcej istnieje relatywnie niewielka liczba osób „wyleczonych” i jest to choroba, która obarczona jest wysokim ryzykiem porażki terapii. Dzieje się tak dlatego, że badaniami objęte są zwykle osoby (i ich rodziny), które korzystają z instytucjonalnych form wsparcia i leczenia8.

Można więc podejrzewać, że dominujące badania z udziałem „alkoholi-ków” – użytkowników specjalistycznych poradni i instytucji mogą dawać nie tylko niepełny, ale i zniekształcony obraz problemu. To tak, jakby chcieć opisać proces pokonywania nałogów wyłącznie poprzez badania z udziałem tych, którzy pokonali je samodzielnie w ramach samoleczenia. To dlatego, sygnalizując ten problem we wprowadzeniu do książki, przywołuję hinduską opowieść o ślepcach i słoniu, której morał jest następujący: w zależności od przyjętej perspektywy moż-na dojść do różnych wniosków.

Wątpliwości dotyczą przede wszystkim tego, że badani są ludzie, którzy tra-fiają do specjalistycznych instytucji leczenia odwykowego (gdzie zazwyczaj pro-wadzone są badania naukowe), to osoby z najcięższym przebiegiem uzależnie-nia, co może powodować mylny, bo ograniczony obraz przebiegu zaburzenia9. Przykładowo z badań z zastosowaniem analizy dokumentów pacjentów hospitali-zowanych na oddziale psychiatrii lub leczonych w specjalistycznej poradni z roz-poznaniem zespołu zależności alkoholowej wyłania się obraz „alkoholika”, który jest mężczyzną, w wieku około 50 lat, z wykształceniem zawodowym, prawdopo-dobnie bez pracy, zamieszkującym zurbanizowane dzielnice w centrum miasta i/lub poprzemysłową część miasta10. Jako że z powodu powikłań na tle nadmier-nego picia alkoholu hospitalizowani są i inni mężczyźni, i kobiety, to osoby odbie-gające od stereotypu traktowane są raczej jako dowód na przeobrażenia w struk-turze osób szkodliwie pijących alkohol czy zgłaszających się po pomoc. Albo też badacze szukają specyficznych przyczyn niezgłaszania się takich chorych do porani i szpitali. Zwykle przemiany te analizowane są za pomocą następującego klucza – proporcji kobiet i mężczyzn podejmujących leczenie odwykowe11.

Wracając do sygnalizowanych wyżej badań byłych pacjentów szpitali psy-chiatrycznych i innych placówek leczniczych, uwagę zwraca to, że badacze do-strzegają problem nierównomiernego rozłożenia się zgłoszeń do instytucji po pomoc i dostrzegają, że najmniej jest z dzielnic zamieszkiwanych przez osoby zamożne. Zauważyłam też, że badacze nadają swojej konstatacji dość wyraź-ną ocenę krytyczwyraź-ną obserwowanej „niechęci do leczenia” i skłonni są tłumaczyć mniej zgłoszeń do instytucji leczenia osób zamieszkujących zamożniejsze tereny

8 R. Szczepanik, K. Okólska, Zapomniani rodzice...

9 J. A. Cunningham, J. McCambridge, Is alcohol dependence best viewed as a chronic relapsing disorder?, Addiction, 197(1), 2012: 6–12.

10 M. Kozak i in., Wskaźniki socjodemograficzne uzależnienia od alkoholu u osób leczonych odwykowo w mieście postindustrialnym, Medycyna Pracy, 2019: 221–228.

miast większą tolerancją „alkoholików” w przestrzeniach podmiejskich oraz prze-jawianiem przez nich mniejszej ilości „zachowań patologicznych”12. Dodatkowym argumentem przemawiającym na rzecz niższej liczby rejestrowanych osób uza-leżnionych w obszarach podmiejskich jest według tych badaczy niedostateczne przygotowanie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do rozpoznawania potrzeb pacjentów z zespołem zależności alkoholowej i opieki nad nimi. Badacze zupeł-nie zupeł-nie lokują obserwowanych problemów w sferze lęku przed stygmatyzacją. Wręcz przeciwnie, w jednym z wniosków dzielą się swoją refleksją, że być może wzrost liczby specjalistycznych placówek poradnictwa i leczenia alkoholizmu oraz ich większa „lokalność” pozytywnie wpłynęłyby na większe zainteresowanie osób z uzależnieniem korzystania z fachowej pomocy.

Klingemann13 zwraca uwagę, że zupełnie inny obraz „choroby alkoholowej” wyłania się z badań w populacji generalnej. Problemowe picie alkoholu zaznacza się w wynikach badań jako relatywnie powszechne i heterogeniczne. Ma o wiele więcej twarzy niż to, które rysuje się z badań z udziałem osób korzystających z tradycyjnych form leczenia, a jedną z nich jest określony czas trwania – tzn. przemijalność. Do form wsparcia (innych niż kapitał rodzinny), z jakich korzystają osoby z problemowym piciem, które pokonują je bez udziału specjalistycznych instytucji i organizacji ku temu powołanych, należały krótkie interwencje lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, wsparcie duchowe księży i kampanie społeczne oraz tzw. terapeuci życia codziennego14. Co może zaskakiwać, to „przemijalność” tej choroby czy – używając języka medycznego – obserwowane w wielu przypad-kach spontaniczne ustąpienie objawów uzależnienia od alkoholu, bez uzyskania jakiejkolwiek pomocy ze strony lecznictwa odwykowego. Ponadto w ponad poło-wie przypadków osób uzależnionych od alkoholu uzyskujących remisję nie opisy-wano powtarzających się nawrotów picia15. Szacowanie rozmiarów wychodzenia z nałogu alkoholowego wyłącznie z zastosowaniem kalkulatora instytucjonalnego systemu leczenia i terapii można traktować w kategoriach metafory o słoniu, któ-rego nikt nie widzi16.

Oczywiście nie zamierzam demonizować doniesień dotyczących samowy-leczeń czy przemijalności szkodliwego picia, jednak podobne badania dowodzą, że uzależnienie od alkoholu ma bardziej heterogenny obraz oraz przebieg, niż zakładają tradycyjne koncepcje wywodzące się bezpośrednio z badań Jellinka17. Być może więc to, co zwykło nazywać się „chorobą alkoholową”, okazuje się być

12 M. Kozak i in., Wskaźniki socjodemograficzne…: 226.

13 J. I. Klingemann, Horyzonty zmiany…

14 J. Żulewska-Sak, K. Dąbrowska, Percepcja społeczna czynników udaremniających samo-dzielne przezwyciężenie uzależnienia – jakościowa analiza porównawcza, Alkoholizm i Narkomania, 18(3), 2005: 63–77.

15 A. Jakubczyk, M. Wojnar, Całkowita abstynencja czy redukcja szkód–różne strategie terapii uzależnienia od alkoholu w świetle badań i międzynarodowych zaleceń, Psychiatria Polska, 46(3), 2012: 373–386.

16 R. Granfield, W. Cloud, The elephant that no one sees: Natural recovery among middle-class addicts, Journal of Drug Issues, 26(1), 1996: 45–61.

17 M. Frąckowiak, M. Motyka, Zespół zależności alkoholowej: charakterystyka, fazy rozwoju, metody diagnozowania, Problemy Higieny i Epidemiologii, 96(2), 2015: 315–320.

jedynie tym, co można by określić mianem specyficznego (acz nie jedynego) wzor-ca (nie)radzenia sobie z nadmiernym piciem. Trudno jest także kwestionować skuteczność i długotrwałość efektów innych niż tradycyjny i dominujący model le-czenia i terapii. Z perspektywy zewnętrznej może jednakże zadziwiać fakt, że mimo wieloletniej tradycji dominującego (medyczno-psychologicznego) modelu postępo-wania z „alkoholizmem” podstawowym problemem terapii leczenia uzależnień jest krótkotrwałość rezultatów, czyli tzw. nawroty18. Skuteczność programów terapii uza-leżnienia od alkoholu jest uważana za ograniczoną, co oznacza, że spośród osób docierających na terapię jedynie część odniesie z niej jakiekolwiek korzyści19.

W Polsce dominującą strategią terapii uzależnienia od alkoholu jest ta, która zakłada całkowitą abstynencję, stanowi zarówno punkt wyjścia, jak i cel podję-tej terapii. Stanowisko to coraz częściej bywa jednak dyskutowane i podawane w wątpliwość:

[…] dychotomiczna, uproszczona ocena skuteczności leczenia jedynie w kategoriach utrzyma-nia całkowitej abstynencji lub jej nieutrzymautrzyma-nia może spowodować przeoczenie istotnych zmian, które rozgrywają się w aspekcie sposobu picia i ilości spożywanego alkoholu […]20.

Analizując zasadność formułowania celu całkowitej abstynencji jako jedy-nie możliwego sposobu osiągnięcia sukcesu terapeutycznego, jedy-niektórzy bada-cze zauważają, że w żadnej innej przewlekłej chorobie somatycznej warunkiem wyleczenia nie jest całkowite ustąpienie wszystkich objawów21. Alternatywą dla dominującego podejścia w terapii uzależnienia od alkoholu jest stosowanie (przy-najmniej u części osób) strategii redukcji szkód (harm reduction). W amerykań-skim i brytyjamerykań-skim systemie postępowania z osobami z diagnozą uzależnienia ze strategią redukcji szkód posiada już swoje stabilne i jednoznaczne miejsce. Jest to strategia, w której główny nacisk kładzie się na łagodzenie negatywnych konse-kwencji nadużywania alkoholu (czy narkotyków). W odróżnieniu od poprzedniego nie ma tu mowy o abstynencji jako punkcie wyjścia i celu, choć oczywiście nie wyklucza się jej. Jest to raczej nauka picia alkoholu w sposób kontrolowany – taki, który nie wyrządza znaczących szkód.

Programy terapeutyczne większości ośrodków leczenia uzależnień w Polsce opierają się na edukacji w ramach psychoterapii grupowej, najczęściej w nur-cie behawioralno-poznawczym, nastawionej na przygotowanie do udziału w ru- chu AA. Biorąc pod uwagę szczególnie dużą heterogeniczność „zainteresowa-nej” grupy, nie wszyscy akceptują dyrektywne, zorientowane głównie na całkowitą abstynencję propozycje terapeutyczne. W podejściu pragmatycznym, zwłaszcza pod kątem skuteczności leczenia zaburzeń używania alkoholu, uwzględnia się coraz częściej programy terapii trwające krócej, mniej ortodoksyjne, jak również

18 M. Gossop (red.), Nawroty w uzależnieniach, Państwowa Agencja Rozwiązywania Proble-mów, Alkoholowych, Warszawa 1997; J. Chodkiewicz, Zapobieganie nawrotom w chorobie alkoholo-wej – przegląd piśmiennictwa, Psychiatria, 3(3), 2006: 105–111; A. Jakubczyk, M. Wojnar, Całkowita abstynencja czy redukcja szkód...

19 A. Jakubczyk, M. Wojnar, Całkowita abstynencja czy redukcja szkód…

20 Tamże.

bardziej atrakcyjne. Są to między innymi: krótkie interwencje, dialog motywują-cy, program zarządzania nagrodami, strategia pracy na zasobach oraz strategia redukcji szkód. Ta druga, coraz częściej proponowana, stosowana w minionych dekadach w leczeniu uzależnionych od substancji psychoaktywnych i używają-cych szkodliwie, obecnie z nadspodziewaną efektywnością jest wykorzystywana w zaburzeniach używania alkoholu22.

Andrzej Jakubczyk i Marcin Wojnar23 przywołują poglądy naukowców, w myśl których strategia redukcji szkód oznacza przede wszystkim zwiększenie dostępu do opieki medycznej poprzez złagodzenie warunków koniecznych do otrzymania fachowej pomocy (chociażby wymóg całkowitej abstynencji). Oznacza także specy-ficzne wyjście specjalistów w teren i podążanie za potrzebami osoby, a nie oczeki-wanie na nią w murach instytucji. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych strategia ta „zalecana” jest wobec osób z łagodniejszym przebiegiem uzależnienia, wobec których można wytyczać bardziej realne (niż całkowita abstynencja) cele poprzez naukę zmniejszania ilości spożywanego alkoholu. W Austrii natomiast w przypad-ku pacjentów starszych zaleca się strategię redukcji szkód jako metodę z wyboru.

We wszystkich praktycznie krajach celem terapeutycznym najbardziej pożądanym pozostaje abstynencja, jednak w przypadku niepowodzenia tej strategii, braku na nią zgody lub występowania „łagodniejszych form uzależnienia” […] dopuszcza się możliwość zarekomendowania pacjentowi stra-tegii redukcji szkód poprzez zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu i liczby „heavy drinking days”. W wielu przypadkach strategię „harm reduction” określa się jako tzw. cel przejściowy (inter-mediate goal) umożliwiający rozpoczęcie terapii i stopniową zmianę jej założeń24.

Należy zaznaczyć jednak, że pewnym przełamaniem specyficznego tabu tradycyjnego, medycznego modelu definiowania problemów alkoholowych jest – obok sygnalizowanego wcześniej zjawiska „samoleczenia” – uznawanie ka-tegorii alkoholików wysoko funkcjonujących (high functioning alcoholics, HFA). Kiedy jednak przyjrzeć się przekazowi płynącemu ze sposobów ich definiowa-nia, można dostrzec groźbę krótkowzroczności traktowania ich sytuacji inaczej niż w tradycyjnych kategoriach medycznych. I tak są to „osoby dobrze funkcjonu-jące w społeczeństwie, u których problem ZZA25 trwa latami, zanim kryzys życio-wy zmusi je do podjęcia terapii”26. Pisze się także o nich, że:

To coraz częściej postaci ze świata dobrobytu, wykształceni i majętni przedstawiciele elit […]. Należą do nich osoby dobrze zarabiające, odnoszące sukcesy zawodowe, posiadające rodziny, cie-szące się uznaniem, autorytetem, nienagannie wyglądające. To tzw. alkoholicy z klasą, przedstawiciele wysoko cenionych zawodów […]. Zarabiają tyle, że stać ich na to, by odwlec w czasie wystąpienie ne-gatywnych konsekwencji nadmiernego picia, a jeśli już konsekwencje te wystąpią, mogą przynajmniej skutecznie je maskować27.

22 A. Samochowiec i in., Zaburzenia używania alkoholu: Czy nowe kryteria diagnostyczne im-plikują zmianę strategii terapeutycznych?, Alcoholism and Drug Addiction, 28(1), 2015: 55–63.

23 A. Jakubczyk, M. Wojnar, Całkowita abstynencja czy redukcja szkód…

24 Tamże.

25 Zespół uzależnienia alkoholowego.

26 Tamże: 226.

27 M. Abramowicz i in., Wzorce konsumpcji alkoholu. Studium socjologiczne, Wydawnictwo Zakładu Realizacji Badań Społecznych Q&Q, Kawle Dolne 2018: 15.