• Nie Znaleziono Wyników

1.3. Zaangażowanie

3.2.2. Areny sporów

Kolejnym czynnikiem potwierdzającym istnienie subświata w procesie stawania się kierowcą zawodowym jest kwestia występowania aren sporów. Proces ten jest o tyle charakterystyczny, że jest nasycony emocjami towarzyszącymi członkom sporu.

Główna arena sporu, jaką udało mi się zauważyć w wyniku przeprowadzonych badań, dotyczy relacji na linii kierowcy pojazdów ciężarowych a kierowcy innych pojazdów, głównie samochodów osobowych. Są to sytuacje, które po obydwu stronach budzą bardzo silne emocje. Obie strony konfliktu wyliczają przykłady złego zachowania drugiej strony.

Kierowcy aut osobowych uważają, że TIRowcy posiadając przewagę gabarytową swoich pojazdów – w postaci masy i wielkości, nadużywają jej spychając niejednokrotnie mniejsze auta osobowe na pobocze, wymuszając pierwszeństwo bądź też blokując innych użytkowników dróg zarówno poprzez wzajemne wyprzedzanie, jak też jazdę w niedozwolonych kolumnach.

Co ciekawe, takie zachowanie dostrzegają także sami kierowcy zawodowi, ale z wypowiedzi jednego z nich wynika, że takie sytuacje identyfikują z młodymi kierowcami:

„Dzisiaj się patrzę, dużo młodych kierowców siada, bardzo chamscy są. Na CB nieraz słuchasz i słyszysz, jakie odzywki są. Pozdrowionka, cyferka, a na drodze, eh, to szkoda słów jest. Kultury Ci młodzi nie mają.” (wywiad 1)

Z kolei truckerzy za główne przewinienia drugiej strony uważają: brawurę, jazdę na „trzeciego”, hamowanie bezpośrednio przed samą ciężarówką, włączanie się do ruchu tylko po to, żeby zaraz skręcić.

Badani kierowcy bardzo chętnie wymieniali „grzechy” kierowców samochodów osobowych, tak opisując czynniki wywołujące areny sporów:

„Ale nieraz to już mnie wkurzają osobówki. Oczywiście idzie na trzeciego w środek, człowiek ucieka na bok. Drogi mamy takie jakie mamy, są koleiny i moment, a to się dzieje. Ładunek na paletach, a tam są kartoniki, pudełeczka popakowane. No ja sobie zdaje sprawę, że tam gdzie on ma głowę, to ja mam nogi.

Jak go wezmę pod siebie, to go zabiję. Ale niektórzy to nie myślą.” (wywiad 16) Kolejny dodaje:

„Wszystko przez to, że kierowcy osobówek często w ogóle nie mają wyobraźni, że taki zestaw po załadowaniu waży około 45 ton, 25 ton ładunku plus 20 ton wagi ciężarówki razem z naczepą. W związku z czym droga hamowania z prędkości 100 kilometrów na godzinę nie wynosi jak w aucie osobowym około 40 metrów, ale 200 – 250 metrów. Dlatego też kierowcy ciężarówek widząc każdą sytuację, gdy będą musieli się zatrzymać odmierzają sobie drogę hamowania. Każdy wjazd w to pole samochodu osobowego, najczęściej rozpędzonego, wywołuje gwałtowne hamowanie i często różne nerwowe czy wręcz agresywne reakcje kierowców TIRów.” (wywiad narracyjny 3)

„No i najbardziej mnie denerwują kierowcy tymi osobówkami, kurcze, wiem, że TIRowcy też nie są bez winy, ale osobówkami to też widzą, że jedzie jakiś Tirem, to on wyjeżdża Ci przed nos, ujeżdża 200, 300 metrów dalej i skręca. To człowiek by cholery dostał w tym aucie. I tak też robią ludzie bez wyobraźni kompletnie, bo ja na odcinku 200 metrów nie jestem w stanie wyhamować. No to zgniotę. A później przyspieszyć taki zestaw. Jest górka, on Cię wyhamowuje i potem jest problem wjechać. Tym bardziej zimą, gdy jest to ślisko. Bo jak auto ma 40, 50 km/h na liczniku i to auto jest rozbujane, to jakoś pod tą górkę się podjeżdża, mimo, że ślisko jest. Jednak jakoś to idzie. A tu osobówką stanie, bo jedzie, no to kurcze później jest problem, bo jeden TIR stanie, drugi TIR stanie i już jest klops. To jest problem tego wszystkiego.” (wywiad 5)

Opisując przewinienia samochodów ciężarowych można pokusić się o wyróżnienie za Tygodnikiem „Motor” sześciu głównych grzechów TIRowców (Motor, nr. 10/2008, s. 10 – 11):

1. Blokowanie obu pasów – ciężarówki wyposażone są w urządzenie elektronicznie ograniczające prędkość, więc trudno, żeby się dynamicznie wyprzedzały. Jednak jednemu z samochodów taki ogranicznik może pozwalać na jazdę z maksymalną

prędkością 88 km/h, a w przypadku drugiego samochodu 90 km/h. Stąd kierowca jadący z minimalnie większą prędkością zaczyna wyprzedzać wolniejszego, który to z kolei nie zamierza „odpuścić” i zmniejszyć prędkości jazdy. W rezultacie manewr wyprzedzania ciągnie minutami i nawet przez kilka kilometrów blokując oczywiście wszystkich innych użytkowników dróg jadących za wyprzedzającymi się ciężarówkami.

2. Zajeżdżanie drogi – wyprzedzając TIRa należy bardzo uważać, bo jeśli jego kierowca uzna, że w tej samej chwili ma również szansę na wyprzedzenie lub ominięcie jakiejś przeszkody, wówczas może zajechać drogę nie licząc się z tym, że może nawet zepchnąć samochód osobowy na lewe pobocze!

3. Jazda w kolumnie – ciężarówki nieraz jadą jedna za drugą, szczególnie w przypadku, gdy są to kierowcy jednej firmy jadący w tym samym kierunku.

Dlatego też kierowca samochodu osobowego często podejmując decyzję o wyprzedzaniu ciężarówki nie wie, że musi jednocześnie wyprzedzić aż trzy TIRy. W ten sposób pojawiają się niebezpieczne sytuacje, bowiem niejednokrotnie uwzględniając polskie warunki drogowe najzwyczajniej nie ma na to miejsca ani czasu, a truckerzy z kolei bardzo niechętnie wpuszczają przed swoją maskę wyprzedzające osobówki.

4. Ryzykowne wyprzedzanie – kierowcy TIRów niejednokrotnie manewr wyprzedzania rozpoczynają przed wzniesieniami, na zakrętach, etc. Wszystko przez to, aby nie wytracić posiadanej prędkości tak, aby później nie trzeba było odrabiać jej całymi kilometrami, zwiększając przy okazji zużycie paliwa.

5. Zawsze na tempomacie – tempomat to urządzenie które ma pomagać kierowcy na długich, prostych odcinkach dróg i utrzymywać stałą prędkość pojazdu.

Jednak truckerzy nieraz nadużywają tego urządzania i przejeżdżają z prędkością założoną na trasie również przez miejscowości na niej się znajdujące nie stosując się do żadnych ograniczeń prędkości.

6. Wjeżdżanie wszędzie – TIR wjedzie wszędzie tam, gdzie zmieszczą się jego lusterka. Ich kierowcy nie uznają zakazów i ograniczeń nośności lub dopuszczalnej wysokości pojazdu. Korzystają ze skrótów drogami lokalnymi, bardzo często uciekają na nie, gdy przez CB- radio zostaną ostrzeżeni przez kolegów o kontroli drogowej.

Bardzo istotnym dla autora odkryciem badawczym było wyłonienie się w trakcie prowadzonych badań areny sporu w samym środowisku kierowców

samochodów ciężarowych. Prawie wszyscy rozmówcy wskazali na jedną grupę kierowców zawodowych jako na tych, którzy ich zdaniem, jeżdżą najbardziej niebezpiecznie. Są to kierowcy z Litwy, nazywani pogardliwie „szoszonami”. To właśnie oni zdaniem polskich kierowców powodują najwięcej zagrożeń na drogach.

W jednym z przeprowadzonych wywiadów badany kierowca wiele uwagi poświęcił właśnie Litwinom, opowiadając o ich przewinieniach w następujący sposób:

„Oni najwięcej stwarzają problemów. W czwartek, jutro tydzień. Jedziemy za Kowno, 300 kilometrów w głąb Litwy. Nowe samochody francuskie wiezie Litwin na samochodzie i leży w rowie, a samochody w polu. 8 miał na pewno, wszystkie rozwalone. Kto? Litwin. Litwin najgorszy jest kierowca w Europie. (...) A czas pracy, to co wychodzi, to była tragedia i jest tragedia. Niby kierowcy pilnują czasu pracy, np.

taka firma po 300 aut, a kierowca leży w rowie, bo on ciśnie, bo towar był na wczoraj.

To już wychodzi jak oni wjeżdżają na naszą stronę. Bo żeby Polskę przejechać trzeba 12 godzin, a na Litwę tam, gdzie on jedzie trzeba 3, albo i z 16 godzin wyjdzie, to on to jedzie ciągiem. Bo on tylko, żeby Polskę przejechać, a tą Litwę to on już

w ogóle nie patrzy. Już wali. I wtedy przed Budziskiem, to jest granica Polsko – Litewska, przed Suwałkami pięknie leży, położył cały skład, kto? LT, Litwin. Bo tam jest przewalone tacho, bo on szedł nocą Polskę. W nocy nie ma kontroli i jeżdżą. To jest tragedia, jak mówię tragedia. Tragedia, tragedia i jeszcze raz tragedia. Idzie zima, blisko już mamy zimę, deszcze, liście, kto leży? Litwin. Kto stworzył wypadek?

Litwin. No nie można tak. (...) A Litwin jest głupi. Kto go kiedy nauczy życia, nie wiem kto go nauczy. Bo on jedzie, kilometry są kasowane, tarczka rysuje mu przerwę, firma o tym wie, bo to sprawa firmy, on tego nie powie, że to firma, ale wiemy o co chodzi.” (wywiad 3)

Co równie ciekawe, na kierowców z Litwy jako na tych, którzy najczęściej nie przestrzegają przepisów, w trakcie przeprowadzanego wywiadu wskazał także inspektor Inspekcji Transportu Drogowego, mówiąc również, że starają się bardzo dokładnie kontrolować kierowców litewskich. Tak też było podczas dokonanej przeze mnie obserwacji jednego z patroli ITD. W pierwszym dniu mojego uczestnictwa w kontroli inspektorzy w trakcie odprawy otrzymali zalecenie kontroli kierowców zagranicznych, a szczególnie tych z zza wschodniej granicy. To oni zdaniem inspektorów najczęściej łamią zapisy czasu pracy. W ciągu tej obserwacji odbyło się 8 kontroli, z czego 5 kontrolowanych zostało ukaranych. Jak wyjaśnił mi jeden

z inspektorów, Litwini właśnie najczęściej nie przestrzegają przepisów, a już Drogowego. Miałem okazję przekonać się o tym w trakcie przeprowadzonych przeze mnie obserwacji. Inspektorzy ITD. sami zresztą nie ukrywają, że ich praca jest bardzo niebezpieczna:

„Co to za praca. Płaca praktycznie żadna. Pomyśl, zatrzymujemy kierowcę i dajemy mu jakieś mandaty i on nam się śmieje w twarz, bo zarabia 3 razy więcej niż my. Do tego praktycznie nie ma tygodnia, w którym ktoś by się na nas nie rzucił z rękoma, żeby nas bić. I co? I nic. Nie jesteśmy służbami mundurowymi, więc nic im za to nie grozi, a Ty człowieku musisz się użerać z nimi. Ja już teraz często odpuszczam, szczególnie Ruskim, bo oni nie chcą się zatrzymywać. Zdarzyło mi się już dostać lusterkiem po plecach na drodze od samochodu osobowego jadącego ponad 100 km/h. Więc mam ryzykować życie za te marne pieniądze? W imię czego?

Nam nic praktycznie nie przysługuje, nie jesteśmy służbami mundurowymi.” (wywiad w trakcie prowadzonej obserwacji z jednym z inspektorów Inspekcji Transportu Drogowego)

Co bardzo charakterystyczne ta arena sporu dotyczy tylko części kierowców, tych, którzy łamią przepisy, a głównie „przeginają tacho”. To oni boją się kontroli, dopytują się na CB- radio gdzie są kontrole i jak można je ominąć.

Tak relacje z „krokodylkami” jak inspektorów nazywają kierowcy, opisuje jeden z nich:

„Byłem na takim szkoleniu. Prowadził je mój znajomy z Poznania, który tam jest krokodylem. No i on wiesz, każdy myk znał, wiedział, gdzie włożyć szpileczki i co one dają. Trafisz na takiego na trasie i nic Ci się nie uda, bo wszystko znajdzie. Ale takich jest mało na szczęście <śmiech>. Ci nasi, włocławscy, to pikusie, oni by nawet największego wałka nie wykryli. Ale są też i w porządku inspektorzy. Kiedyś zrobiłem tak, że skończyła mi się tarczka, więc wypisałem nową i pewnie już ze zmęczenia zamiast do tacha to wrzuciłem ją w półkę obok. I jechałem przez Wyszogród na pewniaka. Słyszałem na CB, że stoją, ale ja jechałem pewny swojego no i mnie

dupnęli. Otwieram tarczkę i już widzę, że nie włożyłem tej co trzeba. I pokazuje temu inspektorowi, mówiąc patrz, tu mam tą tarczkę. Popatrzył, stwierdził, że faktycznie ale też, że regularnie przeginam prędkość i coś tam pomarudził i jakoś mnie puścił.

Ale z kolei raz trafiłem na kretynów pod Łodzią. Szukali, szukali, ale nie byli w stanie niczego znaleźć, więc odkryli, że mam podartą plandekę z tyłu. I on, że pisze mi mandat. Więc się zacząłem z nim kłócić i mówię mu, że biorę teraz noża i upierdzielam tą plandekę i wtedy i tak już nie będzie mógł mi wlepić mandatu. Więc machnął ręką i odpuścił, ale kretyni byli i tyle.” (wywiad 9)

W toku prowadzonych badań okazało się, że pomiędzy samymi kierowcami toczy się nieustanny spór dotyczący potrzeby kontroli, a tym samym obecności ITD.

Możemy tu nawet zauważyć podział wśród kierowców. Jedni z nich uważają, że kontrolowanie przestrzegania przepisów czasu pracy jest jak najbardziej potrzebne, gdyż, jak mówi jeden z kierowców:

„Tacho musisz mieć czyste, jestem za! Bo, gdyby tego nie było, to by pewnie pracodawcy powstawiali nam zapałki w oczy i jedź.” (wywiad 5)

Jak dodaje drugi kierowca:

„Ja działanie ITD w pełni popieram. Oni muszą być i wykonywać swoją pracę bo nie jednego to odstrasza od łamania przepisów, dzięki czemu jest bezpieczniej.”

(wywiad 16)

Inni kierowcy podkreślają z kolei, że poprzez fakt zamontowania tachografów przejeżdżają mniej kilometrów, przez co mniej zarabiają.

„Teraz mają przyjąć do pracy ponad 300 nowych inspektorów, także kierowca ma coraz gorzej. Bo na zachodzie w ciągu 9 dozwolonych do jazdy godzin, przejedziesz około 700 kilometrów, w Polsce zaś maksymalnie 400. Więc od razu pracodawca będzie Cię gonił. A oni cię kur… łapią i mandat wlepiają.” (wywiad 15)

Zatem jak widać w przytoczonych przeze mnie wypowiedziach niejednokrotnie można odczuć wpływ silnych emocji pojawiających się przy okazji poszczególnych aren sporów. Co należy podkreślić, widać zdecydowaną dysproporcję w podejściu do tych aren uwarunkowaną doświadczeniem. Kierowcy z większym stażem najczęściej popierają działania ITD oraz dostrzegają przewinienia truckerów w stosunku do kierowców samochodów osobowych. Z kolei zaś młodzi kierowcy najczęściej przerzucają pełną odpowiedzialność na innych, nie dostrzegając żadnych uchybień po swojej stronie.

1.3. Język

Analizując proces stawania się kierowcą zawodowym nie można zapomnieć o bardzo ważnym czynniku odróżniającym kierowców od innych światów społecznych, a więc specyficznym dla tej grupy języku.

Język, którym posługują się kierowcy, najczęściej związany jest ze specyfiką wykonywanej przez nich pracy i określa w charakterystyczny sposób różnego rodzaju przedmioty czy też sytuacje z tą pracą związane. Przykładowo, takie charakterystyczne zwroty dotyczą samochodów, którymi jeżdżą truckerzy, gdzie pojazdy te ze względu na podobieństwo swych nazw do polskich określników są w specyficzny sposób przez kierowców spolszczane, jak np. samochody marki Scania określane są przez kierowców jako „skakanki”, z kolei pojazdy marki Renault nazywane są „reniami”. Również wykorzystywane do transportu pojazdy i naczepy zyskały w języku truckerskim swoje odpowiedniki: ciągnik siodłowy nazywany jest

„koniem”. Z kolei naczepy spełniające funkcję wywrotki nazywane są „wanienkami”, plandeki znajdujące się na naczepach to z kolei „firanki”. Samochody osobowe ogólnie nazywane są „mobilami”, a ciągniki rolnicze – „lepperami”.

Co warte podkreślenia, również specyficznych określeń w języku kierowców doczekały się określenia związane ze służbami kontrolującymi pracę kierowców.

W języku kierowców policjanci doczekali się określenia „misiaków”, inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego to, głównie z racji koloru ich munduru, „krokodylki”, służby prewencyjne policji to z amerykańskiego „federalni”, a celnicy to „żebracy”.

Z kolei używany przez policję radar ze względu na swój wygląd określany jest jako

„suszarka”, a pomiar prędkości przez policję w terminologii kierowców określany jest jako: „suszące misiaczki”.

W języku kierowców obecnych jest ponadto wiele zapożyczeń z języków obcych, jak np. autostrada to „autobahn”, stanie w korkach to z kolei „sztauowanie”.

Nie można także zapomnieć o zwyczajach jakie, w komunikacji poprzez CB- radio stosują kierowcy. Otóż w sytuacji, w której jeden z kierowców pyta, jak wygląda

„dróżka” w kierunku, w którym jadą, to po otrzymaniu informacji od innych kierowców jest zobowiązany podać informację, jak wygląda droga, którą on przebył dotychczas.

Wówczas informuje, że np. „dróżka” do Łodzi jest czysta, lub na 283 kilometrze

„suszą misiaczki”, a na 320 „stoją krokodylki”, co oznacza, iż na 283 kilometrze, znajduje się patrol policji z radarem i mierzy prędkość, a na 320 kilometrze w stronę

Łodzi kierowców kontroluje Inspekcja Transportu Drogowego. Kierowca może również powiedzieć, że dopiero „startuje”, czyli wyrusza w drogę i „nie może pomóc”.

Po wymianie informacji następują wzajemne pozdrowienia. Najczęściej stosowanymi pozdrowieniami przez kierowców są: „szerokości i przyczepności”, „lustereczko w twoją stronę”, „nie daj się złapać”, „tyle powrotów ile wyjazdów” oraz „bayo”.

Co ciekawe, starsi kierowcy z kolei często podkreślają irytujące ich stosowanie w języku kierowców takich zmiękczeń które pojawiły się w języku jak np.: „mobilek”,

„dróżka”.

Powyższe przykłady specyficznego języka kierowców ze względu na ograniczenia tej pracy są tylko fragmentem tegoż języka a pełna jego prezentacja mogłaby być zaprezentowana w oddzielnej pracy. Niemniej jednak w końcowej części tej pracy zamieściłem słownik najpopularniejszych słów używanych przez kierowców w ich żargonie.

W wyniku prowadzonych badań jasne stało się, że specyficzny język kierowców zawodowych ma bezpośredni wpływ na wyłonienie się odrębnego świata społecznego kierowców zawodowych.

1.3. Technologia

Zdjęcie 1: Widok silnika, „serca”, jak określają go kierowcy, samochodu ciężarowego Renault Magnum

W dzisiejszych czasach bycie kierowcą zawodowym to już nie tylko umiejętność obsługi kierownicy, pedałów etc. Dziś, aby prowadzić pracować

„w trasie” trzeba umieć posługiwać się różnymi bardzo nowoczesnymi urządzeniami, takimi jak: tempomaty, systemy nawigacyjne, tachografy cyfrowe i wieloma innymi, które kierowca poznaje w trakcie przechodzenia przez poszczególne fazy etapu stawania się kierowcą.

W trakcie prowadzonych badań jeden z kierowców zwrócił uwagę na fakt, jak ważne są umiejętności posługiwania się nowoczesnym sprzętem:

„Popatrz na ogłoszenia prasowe. W jednej kolumnie pełno ogłoszeń dla kierowców, a z drugiej strony dużo ogłoszeń kierowców poszukujących pracy. Wiesz z czego to wynika? Ano z tego, że Ci poszukujący to najczęściej jakiś pan Gienek czy inny Franek. Jeździ już od 30 lat, ale jeździ nieprzerwanie od tego czasu jakimiś Starami, Jelczami czy innymi Liazami. Teraz jakbyś go wsadził w takiego nowego

MANa czy DAFa, to on by go pewnie nawet nie odpalił, nie mówiąc już o ruszeniu.

Przecież obecnie to wszystko chodzi na półautomatycznych skrzyniach biegów, wszystko to technologia. Przecież kiedyś było 5 biegów do przodu i wsteczny i wszystko grało. A teraz masz tu 18 biegów, w tym połówki i musisz to znać. Nawet tankując te najnowsze samochody musisz pamiętać, że trzeba dodać do nich specjalny preparat ADBLUE. I taki kierowca mimo takiego doświadczenia, on pewnie niejednego Stara już zajeździł, w obecnych czasach sobie nie poradzi. A już nawigacja i jazda po zachodzie to dla niego sprawy nie do przeskoczenia. Tam też trzeba podstawy języka znać. Więc Gienek będzie sobie nadal jeździł na STARze za marne pieniądze, bo nie umie tego obsłużyć.

Przecież sam widzisz, że ja już na trasach też wiele przejechałem, jeżdżę od 33 lat, ale w pewnym momencie przeskakiwałem na nowsze samochody i uczyłem się tej techniki. Bez tego teraz w tym zawodzie ani rusz!” (wywiad 1)

W trakcie prowadzonych wywiadów kierowcy bardzo często opowiadali o samochodach, jakimi jeżdżą. Jedni krytykowali swoje samochody, inni odnosili się do nich bardzo pozytywnie. Z tych rozmów wynika, że najbardziej cenionymi samochodami są pojazdy produkcji skandynawskiej, a z kolei, co potencjalnie może zaskoczyć, na najgorszą opinię zasłużyły pojazdy marki Mercedes, porównywane nawet przez kierowców do Roburów, czyli samochodów ciężarowych produkowanych w NRD.

Najczęściej kierowcy zwracają uwagę na takie kwestie, jak: wygoda i komfort w ich pracy, bezawaryjność samochodów oraz na ich moc, która bezpośrednio przekłada się na komfort podróży.

Jeden z kierowców tak opisuje samochód, którym jeździ:

„A Scania bez uwag, bez żadnych. Baz żadnych uwag! A tym bardziej taka kabina <była to najbogatsza wersja wyposażeniowa Topline>, 500 koni, retarderek, bo jeszcze telmy mają, ale to w innych, tu jest retarder, i jeszcze jak to się nazywa?

Telma i jeszcze jakoś tam. I nie ma problemu w górach, nic. Schodzi się tylko o 2, 3 biegi, to w zależności, jaki ładunek ma się na przyczepie.” (wywiad 3)

Drugi z kierowców z kolei opisuje jakby własną hierarchię samochodów ciężarowych:

„No wiesz, DAFy, jeżeli chodzi o kabinę, to są chyba najwygodniejsze. Jest wygodny, bo w innych autach są mniejsze łóżka, a DAF ma duże i wygodne. Ale jeżeli chodzi o sam samochód to ja mówię Volvo, Scania, później długo, długo nic, później Iveco, może gdzieś tam jeszcze właśnie DAF będzie, ale DAF nie jest

dobrym wozem. Z kolei Mercedesy w nomenklaturze kierowców nazywane są Roburami. Są strasznie naszpikowane elektroniką, która bardzo często szwankuje.”

(wywiad 12)

W wyniku przeprowadzonych wywiadów okazało się, że dla każdego kierowcy bardzo ważną kwestią jest prędkość, jaką może osiągnąć pojazd, którym jeżdżą.

W przypadku samochodów ciężarowych maksymalna prędkość jest komputerowo ograniczana w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa. Urządzenie to przez kierowców nazywane jest „kagańcem”.

W przypadku samochodów ciężarowych maksymalna prędkość jest komputerowo ograniczana w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa. Urządzenie to przez kierowców nazywane jest „kagańcem”.