• Nie Znaleziono Wyników

Istotne jest to dla procesu stawania się i budowania tożsamości, przekonałem w rozmowie z kierowcą samochodu ciężarowego, którego próbowałem przekonać do tego, aby opowiedział mi, jak fałszowane są zapisy urządzeń mierzących czas pracy kierowców, tj. tachografów. Oto, co usłyszałem:

„Ale ja nie mogę Ci powiedzieć, w jaki sposób przegina się tacho. I zresztą nikt Ci tego nie powie. To jest tajemnica zawodowa, jakbyśmy ją podawali, to każdy gliniarz i każdy inspektor by wiedział, gdzie sprawdzać. Tym bardziej nie mogę powiedzieć tego Tobie, bo Ty o tym piszesz i będziesz to później publikował. Nie mogę ci tego powiedzieć.” (wywiad 9)

Poruszony przeze mnie temat tachografów jest niezwykle istotnym elementem pracy kierowców, gdyż zgodnie z przepisami kierowcy pojazdów przekraczających 3,5 tony dopuszczalnej masy całkowitej i nie używający tegoż pojazdu do celów prywatnych lub pojazdy przewożące więcej niż 9 osób mają obowiązek przestrzegania ustawowego czasu pracy kierowców rejestrowanego na specjalnie do tego stworzonych urządzeniach zwanych tachografami. Sprawdza się tu maksyma, że im więcej ograniczeń, tym więcej prób łamania obowiązującego prawa. Są próby kontrolowania tego i karania osób oszukujących. Jest to zadanie specjalnie w tym celu powołanej Inspekcji Transportu Drogowego. Są również próby utrudniania oszukiwania urządzeń. W tym celu wprowadzono tachografy cyfrowe zamiast

zwykłych analogowych tachografów, w których kierowcy zmieniają tarczę, na której wyrysowywany jest ich czas pracy. Jak mówi jeden z młodych kierowców:

„Wchodzą właśnie cyfrowe tachografy i z nimi jest coraz trudniej, wszystko się robi, żeby było coraz trudniej. Każdy wałek jest trudny. Wszystko wyjdzie, wszystko możesz sprawdzić. Tym bardziej, jeśli ktoś się tym interesuje i wie, np. bierzesz gościa z chodnika i zielonego pojęcia nie ma, a bierzesz kierowcę, który takie wałki już robi te 5 czy 6 lat, to on już wie, czego się dotknąć, żeby było OK. Są podwójne karty, wszystko jest. Jak Cię nie złapią, to wiesz, to jest Twoje szczęście. No np. Ty jedziesz na Śląsk, masz cyfrówkę, masz kartę ze swoim nazwiskiem a np. Twój tata jest w domu i bierzesz sobie jeszcze kartę taty. Bo na jedno nazwisko dwóch kart Ci nie zrobią, nie ma szans. I wiesz jedziesz bez problemu, ale niech Cię akurat złapią…”. (wywiad 4)

Jeszcze inny kierowca tak wypowiada się na temat zmiany rodzajów tachografów:

„Ja mam już tacho na kartę, nie na krążki, tylko na kartę. No ale wiesz, jak to Polacy skonstruowali, tzn. dwóch Polaków i Francuz, to też Polacy to łamią. Są też przekręty, są punkty do których się podjeżdża i kasują komputerem karty, wszystko wykasują. To jadą na punkt, podłączają komputer i ustawią Ci wszystko, jak masz jakieś przegięcie tak, że ma wszystko pasować. Ja tam nie byłem nigdy, ja jadę na legala. Ale jest już jednak zawsze trudniej.” (wywiad 12)

W związku z wprowadzaniem przepisu mówiącego o obowiązku posiadania przez nowo rejestrowane pojazdy ciężarowe w Polsce tachografów cyfrowych niektóre firmy, jak mówi jeden z moich rozmówców, znalazły interesujący sposób na ominięcie tego przepisu:

„Mam tacho cyfrowe. Tu nic nie oszukam. Ale teraz co jest ciekawe, sporo firm z Polski rejestruje się w Bułgarii i Rumunii, bo oni mają okres przejściowy w Unii i jeszcze jeżdżą na normalne tacha, na tarczy. Sporo firm się tam rejestruje. Aż w końcu dojdzie, że i tam się ten okres przejściowy skończy i będą mieli normalnie cyfrowe i nie będzie można już tak przeginać.” (wywiad 15)

Jak wynika z powyższej wypowiedzi kierowcy doskonale wiedzą, jakie przekroczenia popełniają oraz co jeszcze bardziej zatrważające, liczą się z możliwością zatrzymania ich przez ITD i w konsekwencji ukarania. W związku z tym zawczasu liczą, jakie uchybienie jest mniej kosztowne. W tym wypadku lepiej jest się pozbyć tarcz niż pokazać, że przekroczyło się czas pracy:

„Nie tylko kierowcy zawodowi wiedzą, że prace tachografów są notorycznie zakłócane, czy to w najprostszy sposób, jak zakładanie innych tarcz, czy też poprzez różnego typu ingerencje w pracę tachografów. Gdy się wraca do domu, np. z Francji, to nie patrzy się na przepisy o czasie pracy, tylko jedzie bez przerwy. Jeżeli już kierowca jest załadowany towarem do Polski i wkłada nową tarczę, to jedzie pełne 9 godzin następnie wkłada nową, a tą za okno i w razie kontroli tłumaczenie jest jedno:

otwierałem drzwi i musiała wylecieć. Za brak tarczki jest mniejsza kara niż za przekroczenie czasu pracy”. (wywiad narracyjny 1)

Analizując bardziej szczegółowo temat „przeginania tacha” udało mi się ustalić, że aby oszukać tachograf należy włożyć szpilki, które dzięki wytworzonemu polu magnetycznemu zakłócą działanie tachografu. Na pytanie, czy przed, czy za tachografem usłyszałem:

„Przed i po nim. Wkładasz dwie szpileczki i to załatwia sprawę.” (wywiad 9) Można byłoby zapytać, czemu kierowcy świadomie łamią zapisy tachografów.

Spowodowane jest to oczywiście zarobkami. Jak tłumaczą kierowcy:

„Wiadomo, każdy jeździ po to, żeby zarobić. A jak już zarabiasz, to chcesz jak najwięcej zarobić. To normalne. A w tym zawodzie zarobisz jak zrobisz dużo kilometrów. Więc wszystkim zależy na tym, żeby kierowca przejechał jak najwięcej.

Bo i jemu, bo będzie miał z tego pieniądze, no i szefowi, bo zrobi więcej frachtów, więcej klientów obsłuży, więcej zarobi. Normalne prawo rynku. Ale tu właśnie czas pracy na to nie pozwala. Więc niektórzy go oszukują. Niedawno był bój o to, że kierowcy nie powinni mieć płacone od kilometra przejechanego, bo to powoduje, że potęguję przeginania tacha i łamania przepisów. Wiec zakazano tego.” (wywiad 16)

Należy jednak dodać, iż kilkoro z moich rozmówców jasno podkreśliło, że stosuje się do przepisów, „jeżdżą na legalu”. Powodów tego jest kilka. Jeden z kierowców wskazał na następujący powód swego zachowania:

„Nie opłaca się przeginać tacha. Kiedyś jeszcze było warto, ale teraz zmieniły się przepisy i jak ITD wykryje, że oszukałeś tacho, to Ty za to płacisz ze swojej kieszeni, kiedyś płacił pracodawca. Więc teraz to się po prostu nie opłaca. Jeszcze ci, którzy jeżdżą po Polsce, to próbują i kombinują, ale jak ktoś jeździ na zachód, to nie jest idiotą i nie da się poganiać pracodawcy. Niektórzy próbują jeszcze, żeby pracodawca dał im na piśmie, że kazał im łamać przepisy. Ale już słyszałem o takiej sytuacji, gdzie inspektorzy spytali się kierowcy, czy jakby szef kazał mu skoczyć

w ogień to by skoczył, no i czy nie ma swojego rozumu i wykonuje wszystkie polecenia pracodawcy. Więc jak widzisz, to nie ma sensu.” (wywiad 11)

W drugim przypadku kierowcy podkreślają, że zapisy o czasie pracy kierowców są stworzone właśnie z myślą o nich i to jest prawo przysługujące driverom:

„Pracodawcy chcieliby zrobić z nas niewolników, żebyśmy tylko jeździli i jeździli, ale dość już tego. Koniec z tym. Teraz nie ma, że dzwoni pracodawca i mówi wrzucaj tarczki pod koła i jedź. Koniec z tym. My też mamy swoje prawa i to jest nasz przywilej. Ja sam wiem najlepiej, kiedy mam jechać, a kiedy muszę odpoczywać. Także koniec już z takim zachowaniem, że dzwoni i mnie pogania. Miał być towar na wczoraj, to będzie na jutro.” (wywiad 3)

A drugi dodaje:

„Gdyby tego nie było, to by pewnie pracodawcy powstawiali by nam zapałki w oczy i jedź.” (wywiad 5)