• Nie Znaleziono Wyników

jak armia krajowa PrzyGoTowywała się do walki o Śląsk

Podstawowym zadaniem, jakie miała do wykonania Armia Krajowa, było podjęcie w odpowiednim ku temu momencie akcji powstańczej ce-lem wyzwolenia kraju. Do realizacji tego zadania przygotowywały się więc struktury ZWZ – AK nieprzerwanie przez cały okres okupacji. Tak też rzecz się miała z Okręgiem Śląskim Armii Krajowej, który w roku 1944 osiągnął stan ok. 45–50 tysięcy ludzi.

Komendant Okręgu Śląskiego AK, Zygmunt Walter-Janke, w książce W Armii Krajowej na Śląsku w taki oto sposób pisze o zadaniach, jakie go czekały w związku z realizacją planu powstania powszechnego:

Rozpoczęto przygotowania planów opanowania terenu i poszcze-gólnych ognisk walki zgodnie z zadaniem, jakie otrzymał Okręg z Komendy Głównej. Brzmiało ono: w chwili wybuchu powstania po-wszechnego (godzina „W”) opanować część wschodnią swego terenu (Inspektoraty oparte o granicę z Generalną Gubernią), zachodnią część zdezorganizować przez wzmocnioną dywersję. Dywersja miała objąć komunikację i czołowe osobistości niemieckie. W następnej fa-zie wspólnie z oddziałami Okręgów Krakowskiego i Kieleckiego oraz z Legionem Śląskim miała być opanowana zachodnia część Okręgu Śląskiego. Akcją w drugiej fazie miał kierować gen. Stanisław Roz-tworowski („Odra”) z Komendy Głównej, przebywający w Krakowie.

Nieco dalej Zygmunt Walter-Janke uzupełnia powyższą informację:

Teren, który miał być objęty powstaniem powszechnym, podzielony był na jego bazę i peryferie. Okręg Śląski był w szczególnej sytuacji.

Jego wschodnia część, tj. inspektoraty sosnowiecki, bielski i wschod-nia część inspektoratu Tarnowskie Góry, należała do bazy powstawschod-nia i miała być w drodze walki zbrojnej opanowana. Natomiast inne tereny Okręgu, tj. inspektoraty katowicki, rybnicki i część zachodnia inspek-toratu Tarnowskie Góry, miały ubezpieczyć tę walkę przez wzmożoną dywersję, zwłaszcza na komunikację i „główki” (element kierowniczy nieprzyjaciela). W drugiej fazie powstania miały wkroczyć do walki

o zachodnią połać Okręgu – oprócz sił z jego części wschodniej, tj.

23 DP AK – dywizje krakowskie i kieleckie. Do dowodzenia tą akcją wyznaczony był gen. dr Stanisław Roztworowski, pseudonim „Odra”, który z niewielkim sztabem (Szef mjr Jan Górski, skoczek spadochro-nowy) przebywał w Krakowie. Ogniska walki były ustalone w oparciu o starannie przeprowadzony wywiad sił nieprzyjaciela. Gdzie był niemiecki garnizon, tak widziano ognisko przyszłej walki i przygoto-wywano zawczasu jej plan i siły własne dla jego wykonania.

Tak więc wschodnia część Okręgu (Inspektoraty Bielsko i Sosnowiec, a także wschodnia część Inspektoratu Tarnowskie Góry) miała w godzinie

„W” podjąć próbę opanowania terenu, zaś pozostałymi siłami Okręg Ślą-ski AK miał ubezpieczyć tę walkę poprzez wzmożoną dywersję, zwłaszcza na komunikację i „główki” (element kierowniczy nieprzyjaciela). Rzućmy w tym miejscu raz jeszcze okiem do tego, co napisał Zygmunt Walter – Janke, ostatni komendant Okręgu Śląskiego AK:

Wiosną 1944 roku otrzymaliśmy wytyczne do akcji „Bariera”. Miała ona polegać na masowym niszczeniu komunikacji, zwłaszcza kolejo-wej. Przerwa w ruchu musiała trwać co najmniej 24 godziny. Pierwsze takie uderzenie nosiło kryptonim „Wierzba”. Jego powtórzenie, które miało nastąpić kilka dni po pierwszym, zostało oznaczone krypto-nimem „Grab”, Akcje „Wierzba” i „Grab” łącznie – to była właśnie

„Bariera”. […] Oddział operacyjny sztabu Okręgu i Kedyw uzgodniły z dowódcami terenowymi, że w Okręgu będą 92 cięcia linii kole-jowych. Na tak wielką ilość przygotowano patrole, z tym że każdy patrol wykonywał tylko jedno cięcie. Taką przyjęto zasadę. Dowódcy terenowi utworzyli zespoły patroli i zapewnili nasłuch radiowy. Na tak wielką ilość cięć nie starczyło materiału wybuchowego. Trzeba było uciec się do rozkręcania szyn i wykolejania pociągów. W tym celu rozpowszechnione zostały instrukcje saperskie.

Ostatecznie do realizacji akcji „Bariera” nie doszło, ale dla nas istotna jest informacja, że Okręg Śląski miał wyznaczone 92 cele do zniszczenia, gdy chodzi o linie kolejowe, i dysponować odpowiednią ilością patroli dy-wersyjnych przygotowanych do realizacji tego zadania. Otóż gdyby akcję taką udało się wykonać choćby częściowo, to górnośląski węzeł kolejowy zostałby całkowicie sparaliżowany na przeciąg wielu dni. Nie doszło też do uruchomienia działań przewidzianych planem powstania powszechnego.

Z myślą o walce o Śląsk utworzono związek operacyjny, na którego czele stanął gen. bryg. Stanisław Rostworowski ps. „Odra”, „Brzask”

i którego szefem sztabu został mjr Jan Górski ps. „Chomik”. W jego

skład weszły nie tylko siły Okręgu Śląsk, ale także związki i oddziały sformowane w Okręgu Radom i w zachodnich inspektoratach Okręgu Kraków.

Dodajmy, że nie przypadkiem to właśnie gen. Rostworowskiemu po-wierzono dowództwo nad jednostkami, które miały wziąć udział w bitwie o Górny Śląsk. W III Powstaniu Śląskim pełnił on funkcję szefa sztabu Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych. Można więc rzec, że jak nikt inny nadawał się do tego zadania.

Przypomnijmy, że planując walkę w III Powstaniu Śląskim, siły powstańcze podzielone zostały na trzy grupy operacyjne, z których największą i najsilniejszą była grupa „Wschód”, której zadaniem było opanowanie Okręgu Przemysłowego wraz z węzłem kolejowym w Ła-będach. W tym czasie grupa „Południe” otrzymała zadanie opanowania terenu powiatów pszczyńskiego i rybnickiego, a także prawobrzeżnej części powiatu raciborskiego, obsadzenie linii Odry z przyczółkiem w re-jonie Raciborza, a następnie rozwinięcie częścią sił natarcia w kierunku na Bierawę i Stare Koźle, by zapewnić osłonę południowego skrzydła obszaru operacyjnego powstania. Z kolei grupa „Północ” po opanowaniu Tarnowskich Gór, rozwinąć miała natarcia po osiach Lubliniec – Olesno, Zawadzkie – Fosowskie, Pyskowice – Toszek – Strzelce – Groszowice oraz Pyskowice – Ujazd – Sławięcice – Kędzierzyn, prowadząc równocześnie częścią sił działania partyzanckie na tyłach wroga. Po uchwyceniu wska-zanych węzłów komunikacyjnych, pododdziały grupy „Północ” miały starać się utrzymać je do nadejścia sił głównych.

Warto zauważyć, że poszczególnym grupom operacyjnym z okresu III Powstania Śląskiego odpowiadały konkretne inspektoraty Armii Krajo-wej – grupie „Wschód” – Inspektorat Katowice, grupie „Południe” – In-spektorat Rybnik, a grupie „Północ” – InIn-spektorat Tarnowskie Góry.

Odnotujmy w tym miejscu, że północną część obszaru Górnego Śląska pokrywały i pokrywają rozległe kompleksy leśne – sprzyjające działaniom obronnym i organizowaniu zasadzek, korzystne do prowa-dzenia działalności partyzanckiej i utrudniające manewrowanie dużymi związkami taktycznymi, zwłaszcza po obfitych deszczach. Z kolei w po-łudniowej części tego terenu dogodną do obrony rubież stanowiła Odra, która co prawda nie była na tym odcinku istotną przeszkodą terenową, mogła jednak posłużyć jako osłona południowego skrzydła obszaru ope-racyjnego, tym bardziej że po jej ewentualnym przełamaniu przeciwnik miał przed sobą gęste kompleksy leśne (Lasy Rudzkie oraz Pszczyńsko – Kobiórskie). Z uwagi na rzeźbę terenu i poziom zalesienia był to region trudny do prowadzenia działań zaczepnych przez wojska regularne, za to korzystny do prowadzenia działań partyzanckich, a także do prowa-dzenia walk obronnych i pozycyjnych.

Regionem odgrywającym szczególną rolę był położony w centralnej części Górnego Śląska Okręg Przemysłowego. Był to, zresztą jest do tej pory, obszar gęsto zaludniony, a z punktu widzenia gospodarczego rolę jego wprost trudno przecenić. Tu wszak skupiało się 80% całej produkcji przemysłowej Górnego Śląska. Okręg Przemysłowym był też terenem sil-nie zurbanizowanym. Roman Umiastowski w wydanej w roku 1924 pracy Geografia wojenna Rzeczypospolitej Polskiej i ziem ościennych pisał:

Na niewielkiej przestrzeni znajdują się gęsto porozmieszczane obok siebie kopalnie węgla, cynku, ołowiu i żelaza, koksownie, fabryki amoniaku, smoły, brykietów, wielkie piece, stalownie, walcownie, od-lewnie, kuźnie, warsztaty konstrukcyjne, fabryki wagonów, maszyn, drutu, armatur, huty i walcownie cynku i ołowiu, fabryki przetworów węgla, ołowiu, kamieniołomy, wapniaki itp. Wszystkie te zakłady wy-strzelają ku niebu tysiącem kominów, których dymy warstwą sadzy pokrywają okolice i szeregi murowanych, jak koszary, kilkupiętro-wych domów. Przeplatają zbiorowiska budynków i kominów liczne tory kolei normalnej bądź wąskotorowej, budowanej ze względów oszczędnościowych w terenie o pewnej falistości. Zakłady fabryczne łączą kolejki linowe, a osiedla ludzkie – tramwaj.

Podjęcie tu walki o charakterze powstańczym wymagało użycia dużej masy wojska, przygotowanego do prowadzenia walk w trudnym terenie oraz wyposażonego w sprzęt inżynieryjno – saperski. Wielkie aglomeracje o gęstej i zwartej zabudowie z licznymi zakładami przemysłowymi oraz zdeformowane przez działalność produkcyjną środowisko geograficzne stanowiły nie lada wyzwanie, z którym należałoby się w takim wypadku zmierzyć. Umiastowski pisze dalej:

Zagłębia ze swą wielką ilością zakładów przemysłowych, objektów murowanych, betonowych linij kolejowych wymagają specjalnych metod walki, zbliżonej do typu walk ulicznych. Wartość rzeczywistą przedstawiają one wtedy, gdy są czynne; wówczas są arsenałem wo-jennym. Każda ze stron musi przeto dbać o utrzymanie swych monta-nów w stanie nienaruszonym.

Rzut oka na ówczesną mapę Górnego Śląska wskazywał więc, co zresztą przetestowano w III Powstaniu Śląskim, na istnienie dwóch do-godnych korytarzy, wzdłuż których biegły ważne arterie komunikacyjne.

Pierwszy z nich, biegnący wzdłuż Kłodnicy, łączył Okręg Przemysłowy z Koźlem (przez Sławięcice i Kędzierzyn), drugi zaś wyznaczała oś Opole – Strzelce Wielkie – Pyskowice – Okręg Przemysłowy. Obydwa te

kory-tarze znakomicie nadawały się do kanalizowania ewentualnych natarć i organizowania silnej obrony opartej o rzekę Odrę, masywy leśne nad Kłodnicą, pomniejsze zespoły leśne w rejonie Czarnocin – Olszowa – Zimna Wódka oraz naturalną pozycję ryglową, jaką był masyw Góry św.

Anny.

Wiele uwagi poświęcono kwestii opanowania Śląska Cieszyńskiego (wraz z Zaolziem). Z myślą o tym utworzono Grupę Operacyjną „Śląsk Cieszyński”, do czego za moment wrócimy…

Tymczasem raz jeszcze zajrzyjmy do książki Zygmunta Waltera – Jan-ke, który przywołuje odprawę w Komendzie Głównej AK, która odbyła się wiosną 1944 roku i w trakcie której rozmawiał z gen. Rostworowskim, nawiązując przy tej okazji do wydarzeń mających miejsce nieco wcześniej:

Latem 1943 r. z ramienia Komendy Głównej przyjechał do Sosnowca na inspekcję Okręgu gen. Rostworowski („Odra”). Była to pierwsza i jedyna tego rodzaju wizytacja. Gen „Odra” brał udział w III powstaniu śląskim, Niemcy go znali. Miał charakterystyczny znak – wyraźną bli-znę na głowie. Dał dowód odwagi i przywiązania do Śląska, decydując się na ten przyjazd. Ucieszyłem się z jego przybycia. Zakwaterowany został w Sosnowcu. Przedstawiłem mu sytuację w Okręgu. Obejrzał pracę w Obwodzie Sosnowiec, wreszcie oświadczył mi, że chce zoba-czyć Inspektorat Rybnicki. Pojechałem z nim tramwajem do Katowic.

Przy przejeździe przez Sosnowiec pokazałem rejon, gdzie tego dnia miał być wykonany napad dla zdobycia pieniędzy. Rzeczywiście w dwie godziny później patrol z oddziału partyzanckiego „Ordona” zdobył tam 172.000 marek. W Rybniku przejęła nas sztafeta Inspektoratu.

Na naszą kwaterę przyjechał w nocy por. mgr Władysław Kuboszek („Rogosz”) i jego zastępca ppor. „Ren”, Paweł Cierpioł. Gen „Odra”

przebywał w Inspektoracie trzy czy cztery dni. Sprawdził plan „W”

Inspektoratu, rozmawiał z komendantami Obwodów. Z przedstawio-nego schematu organizacyjprzedstawio-nego wybrał kilku dowódców plutonów i pojechaliśmy do nich. Zobaczył rzetelną pracę. Nigdzie nie natrafił na słowa bez pokrycia. Co było w planach, potwierdzał stan w tere-nie. W nocy przeprowadził rozmowy z inspektorem i oficerami sztabu Inspektoratu. Słuchał, czasem przekonywał. Nie nadużywał swoje-go stanowiska. Okazało się, że zdania i poglądy były bardzo różne.

Zwłaszcza moje i generała poglądy różniły się bardzo. Obawiałem się, że te gorące dyskusje zniechęcą do mnie generała. Na najbliższej odprawie w Warszawie spotkałem go znów. Przyjął mnie z szeroko otwartymi ramionami, jak bliskiego i serdecznego przyjaciela. Gen

„Odra” w 1944 r. przyjechał do Krakowa, przysłany przez Komendę Główną z zadaniem przejęcia dowództwa nad siłami trzech Okręgów

– Kieleckiego, Krakowskiego i Śląskiego – w celu zdobycia i zajęcia zachodnich ziem Śląska. Jego szefem sztabu był kpt. Górski, saper, skoczek z Anglii.

W skład sił, które miały wziąć udział w bitwie o Śląsk, wchodziły więc między innymi jednostki Okręgu Radom (Radomsko – Kieleckiego). War-to w tym miejscu zacyWar-tować fragment rozkazu operacyjnego nr 2/44 Ko-mendanta Okręgu Radom z 24 lipca 1944 roku. Myśl przewodnią zadań na okres powstania powszechnego określono w nim następująco:

Osłaniając się od wschodu na barierze Wisły opanować i utrzymać Radom, Kielce, Częstochowę, Skarżysko oraz wymienione w zadaniu lotniska. Po opanowaniu terenu być gotowym do działań zaczepnych w kierunku Śląska.

Okręg Radomsko – Kielecki formował trzy dywizje piechoty: 7 Dywizję Piechoty AK w Inspektoracie Częstochowa (25 pułk piechoty odtwarzał dla niej należący do Okręgu Łódź Inspektorat Piotrkowski), 2 Dywizję Piechoty Leg. AK w Inspektoratach Sandomierskim i Kieleckim oraz 28 Dywizję Piechoty AK w Inspektoracie Radom, przy czym Inspektorat Puławski (Okręg Lublin) sformował dla niej 15 pułk piechoty (jeden batalion tego pułku odtworzony został w Obwodzie Garwolin Obszaru Warszawskiego).

Z kolei w zachodniej części Okręgu Kraków sformowano dwie grupy operacyjne, które podporządkowane zostały gen. Rostworowskiemu. Były to Grupa Operacyjna „Kraków” i Grupa Operacyjna „Śląsk Cieszyński”.

W składzie GO „Kraków” znalazły się dwie dywizje piechoty (6 i 106 DP), Krakowska Brygada Kawalerii Zmot. oraz Samodzielny Batalion Party-zancki AK „Skała”. Na czele GO „Kraków” stanął płk Edward Godlewski ps. „Garda”. Z kolei w składzie Grupy Operacyjnej „Śląsk Cieszyński”, dowodzonej przez gen. bryg. Brunona Olbrychta ps. „Olza”, który to wraz ze swym sztabem ulokował się niedaleko Kalwarii Zebrzydowskiej, znalazły się: 21 Dywizja Piechoty AK, 12 Pułk Piechoty AK Ziemi Wado-wickiej oraz pułk ułanów i Legion Śląski…

20 sierpnia 1944 roku gen. „Olza” wydał rozkaz, w którym szczegóło-wo określił zadania dla tych podległych mu pododdziałów, które formo-wane były na terenie Okręgu Kraków. Z rozkazu tego dowiadujemy się, iż podstawowym zadaniem GO „Śląsk Cieszyński” było skoncentrowanie jej sił na granicy polsko – czeskiej z 1938 r. i w razie gdyby Czesi działali zaczepnie, nie dopuścić ich w granice państwa. W tym celu dowódca Grupy Operacyjnej zamierzał skoncentrować całość sił w lasach na połu-dniowy – wschód od Cieszyna.

W składzie GO „Śląsk Cieszyński” znalazły się: 21 Dywizja Piechoty AK, 12 Pułk Piechoty AK Ziemi Wadowickiej oraz pułk ułanów i Legion Śląski. I tu taka ciekawostka – 12 Pułk Piechoty AK Ziemi Bocheńskiej, w składzie trzech batalionów, odtworzony został jako część składowa 6 Dywizji Piechoty AK w Obwodzie Bochnia. Nadto w Podobwodzie Krzeszowice sformowane zostało zgrupowanie 12 pułku piechoty w sile dwóch batalionów, które zwykło się traktować jako kadra zapasowa pułku. Na ten moment wszystko zdaje się być w porządku, ale… oto w Podobwodzie Kalwaria Zebrzydowska sformowany został … 12 Pułk Piechoty AK Ziemi Wadowickiej. W jego składzie znalazły się cztery bataliony. Nadto kolejny batalion dla tegoż pułku formował należący do Okręgu Śląsk (Inspektorat Bielsko) Obwód Wadowice. Pułk ten zo-stał, wraz z 21 Dywizją Piechoty AK oraz pułkiem ułanów i Legionem Śląskim, podporządkowany dowództwu Grupy Operacyjnej „Śląsk Cie-szyński”. Tak oto w Okręgu Kraków sformowano dwa pułki piechoty o tym samym numerze.

Trzon sił GO „Śląsk Cieszyński” stanowiła 21 Dywizja Piechoty Gór-skiej, w skład której weszły trzy pułki piechoty: 1 pułk strzelców podha-lańskich sformowany został w Inspektoracie Nowy Targ (Okręg Kraków), 3 pułk strzelców podhalańskich w Inspektoracie Bielsko (Okręg Śląski), a 4 pułk strzelców podhalańskich w Podinspektoracie / Inspektoracie Cieszyn (również Okręg Śląski). Do tego dochodziły pododdziały zabez-pieczenia bojowego oraz wszelkie niezbędne służby.

Przemarsz tych oddziałów, które sformowano na terenie Okręgu Kra-ków, zamierzano przeprowadzić w dwóch kolumnach. Kolumna północna

„Piorun” (d-ca „Turnia”, z-ca d-cy GO „Śląsk Cieszyński”) składać się miała z III/12 pp, do niej też dołączyć miały wszystkie oddziały znaj-dujące się na linii Zator – Dziedzice. Zadaniem jej było opanowanie we współpracy z Rosjanami Zatora, po czym działać ona miała na Oświęcim, o ile ten byłby już przed tym zajęty przez AK. Następnie miano pod-porządkować tamtejsze oddziały i skoncentrować się w lasach między miejscowościami Dziedzice i Chybie. Tu, po przeorganizowaniu się, być gotowym do uderzenia albo na, Cieszyn, albo na Karwinę. Obóz Oświę-cimski miano zatrzymać, jako obóz, w myśl ustnych wskazówek dowódcy Grupy Operacyjnym. Nadto zaznaczono, że gdyby marsz szosą północną nie dał się wykonać, kolumna północna miała połączyć się z dowódcą GO, który miał przebywać w kolumnie południowej.

Kolumna południowa (d-ca „Dąb”), w skład której miał wejść IV/12 pp, miała za zadanie opanować Wadowice. Po opanowaniu Wadowic, winny do niej zostać włączone tamtejsze oddziały, z których należy sformować II/12 pp. Po przeorganizowaniu się w 12 pp osiągnąć skraj lasów na po-łudnie od rejonu leżącego między Andrychowem a Inwałdem, przy czym

być gotowym do dalszego działania: wzdłuż szosy na Bielsko lub krajami lasów na południe od tej szosy.

Zadaniem dla 1 psp było wykonać Burzę zgodnie z wytycznymi komen-danta Okręgu Kraków. Dwie kompanie uzbrojone należało przerzucić jak najwcześniej w rejon Zawoja – Babia Góra (do oddziału partyzanckiego

„Babia” – d-ca: „Azor”), gdzie miały one bezpośrednio od dowódcy GO

„Śląsk Cieszyński” otrzymać rozkazy wymarszu – jako baon (Oddział Wydzielony Grupy), z zadaniem przejścia górami celem uderzenia na Cieszyn. Ów Oddział Wydzielony Grupy, w sile dwóch kompanii, miał wy-ruszyć na miejsce koncentracji, gdy Rosjanie dotrą do Nowego Sącza.

Pozostała część 1 psp z pierwszymi patrolami rosyjskimi miała prze-maszerować i skoncentrować się w rejonie lasów na południe od rejonu Skoczów – Cieszyn. Dla zabezpieczenia Nowego Sącza i Nowego Targu należało pozostawić niezbędną sieć organizacyjną oraz siły nie większe niż cztery kompanie.

Do bitwy o Śląsk Armia Krajowa przygotowywała się bardzo starannie.

Ostatecznie do jej podjęcia nie doszło z uwagi na taki, a nie inny rozwój sytuacji ogólnej. Tymczasem w obliczu przedłużającej się walki powstań-czej w Warszawie, komendant Okręgu Śląskiego podjął działania mające na celu wykonanie rozkazu Komendanta Głównego AK dotyczącego mar-szu na pomoc Warszawie. Zygmunt Walter-Janke tak o tym pisał:

W sierpniu 1944 r. – w związku z powstaniem w Warszawie – zarządzi-łem koncentrację oddziałów partyzanckich w obozie ppor. „Hardego”.

Przyszła kompania ppor. „Twardego” i drużyna olkuska por. Kluczew-skiego („Pijok”). Inne oddziały szykowały się do marszu. Wieczorem zbierali się wszyscy wolni od służby przy obozowym aparacie radio-wym, aby posłuchać komunikatów o walczącej Warszawie. Siedziałem razem z nimi. Każdy komunikat szarpał stare rany, poruszał nieskoń-czony rejestr doznanych od wroga krzywd. Widziałem we wszystkich oczach nieme pytanie: kiedy ruszamy? Ale to nie była kwestia uczuć.

Sprawę marszu na Warszawę należało dobrze przeanalizować. Naj-ważniejsza była ilość broni i amunicji. Nie mieliśmy żadnych zapasów, nie dostaliśmy zrzutów. Ani jednej sztuki broni stromotorowej, a do walki z bronią pancerną posiadamy tylko butelki zapalające. I najgor-sze – bardzo mało amunicji. Oddziały nie miały nawet jednej jednost-ki ognia na lufę. Zgrupowanie byłoby dość duże. Liczyłem na około 800 ludzi. Marsz był daleki, należało się liczyć z zużyciem amunicji w czasie marszu. Przyjść do Warszawy z pustymi ładownicami? Tam ludzi nie brakowało, brak było sprzętu i amunicji. Zdecydowałem się odwołać koncentrację i zrezygnować z marszu.